Łemkowska Watra
Sobota, 20 lipca. Redyk Karpacki wędruje drogą, przy której stały kiedyś łemkowskie chyże wioski Radocyna. Po chwili po prawej stronie drogi, wśród gęstej wysokiej trawy widać drzwi. Pasterze podchodzą do nich. Są na nich fotografie, rysunki i historia wsi, której obecnie tutaj nie ma. Na tych tajemniczych drzwiach zostało napisane:
Wsłuchaj się. Śpiewnie tu, mimo że nikogo nie ma.
Pozornie. (?)
Przekrocz próg Domu, spełniony pieśnią będziesz.
Tak to drzwi, które oczyma wyobraźni prowadzą do dawnego świata. Pasterze uchylają je i po drugiej stronie ukazuje się im: droga, mijają się ludzie... pozdrawiają się... po chwili słychać pieśń, a w powietrzu daje się wyczuć woń dymu niesionego znad płonącego ogniska. Pasterze nieśmiało przekraczają próg drzwi i dzięki temu dostrzegają ciąg łemkowskich chyży po jednej i drugiej stronie drogi, która jeszcze przed chwilą wydawała się pusta. Ponad strzechami chyży błyszczą w słońcu kopuły cerkwi. Na wzgórzach zaorane pola i sady z dojrzałymi owocami. To obraz zwyczajnego życia ludności łemkowskiej, niestety tu już nieistniejącego.
Drzwi do wsi Radocyna. |
Pasterze zamykają tajemnicze drzwi i wracają na drogę. Mijają kilka samotnych krzyży i kapliczkę. Wkrótce mamy rozwidlenie dróg. Jedna z nich prowadzi do Nieznajowej, druga do Lipnej. Są to kolejne łemkowskie wioski, ale istnieją właściwie tylko na mapie. Przewodnik prowadzi nas na zachód do wsi Lipna. Redyk przemieszcza się bitą drogą, unikając błotnistych ścieżek.
Przy drodze stoi drewniany znak. Wskazuje na miejsce pamięci odległe od drogi o 300 metrów. Tam za chaszczami mamy jeden z wielu w tym regionie zachodniogalicyjskich cmentarzy wojennych z okresu I wojny światowej. Poniżej niego drugi cmentarz łemkowskiej wsi Lipna wysiedlonej stąd w 1945 roku. Widok ten wprowadza w smutną zadumę. Szkoda, że miejsce to sprawia wrażenie zapomnianego. Pięć minut później pasterze znów zatrzymują się przed samotnie stojącymi na łące drzwiami do wsi Lipna. Pisze na nich:
To co istotne ukryte gdzieś. Przekrocz próg Domu. Koło pieca szukaj.
Tam życiodajne źródło jest.
Cóż tym razem przez nie zobaczą pasterze? Otwierają je i... Czerwieniejące słońce chyli się za wzgórze. Przy drodze stoi kobieta ubrana w lnianą koszulę i kwiecisty gorset oraz zmarszczoną w pasie spódnicę. Jej upięta fryzura przykryta jest płytką czapeczką ze wzorzystego perkalu. Spogląda na drugą stronę drogi, gdzie nad wsią góruje drewniana cerkiew. To stamtąd dobiega gwar bawiących się dzieci... Ech, żal ściska serce... chyba lepiej już przymknąć te drzwi. Chodźmy dalej.
I tak pasterze wędrują dalej a kolejne ślady przypominają im o mieszkańcach Lipnej: zdziczałe drzewa owocowe, przydrożne krzyże i odremontowana murowana kapliczka. To tu znajdował się kiedyś górny kraniec wsi.
Po łemkowskich wioskach pozostały tylko przydroże krzyże i cmentarze. |
Wkrótce do uszu pasterzy i owieczek dochodzą co raz głośniejsze dźwięki muzyki i śpiewu, a powietrze niesie zapach dymu Łemkowskiej Watry. Redyk Karpacki dociera na spotkanie z ludźmi, których los rozrzucił z rodzinnych wsi w różne strony świata. Są to Łemkowie, którzy wiele lat temu zostali wysiedleni z tych stron. Wciąż jednak wracają tu, choć na chwilę, by spotkać się razem przy płonącej watrze, by zobaczyć ziemie swoich przodków i wspomnieć dawne czasy. Ale wracają tu nie tylko ci co pamiętają tamte czasy, bo takich jest już co raz mniej. Są tu też ich dzieci i wnuki, którzy podtrzymują dawne łemkowskie obyczaje. Łemkowska Watra gromadzi również wielu sympatyków kultury łemkowskiej, w tym pasterzy Redyku Karpackiego, którzy spajają się z wszechobecną tutaj życzliwością i serdecznością. Owce odpoczną tutaj w koszarze.
Spośród wszystkich współistniejących w dziejach tutejszych ziem grup ludności, wyznawców greckiego i rzymskiego katolicyzmu, prawosławia i judaizmu, to właśnie Łemkowie wywarli najsilniejszy wpływ na odrębność tego regionu. Przez wieki zasiedlali te ziemie, a oryginalność etniczna, specyficzna kultura i tradycja sprawiły, że obszary te zwane są po dziś dzień Łemkowszczyzną, choć samych Łemków jest tu już niewielu. Jednak kultura Łemków nie umarła. Można przekonać się o tym na własne oczy na „Łemkowskiej Watrze”, podczas której ziemie Beskidu Niskiego chłoną z utęsknieniem dźwięki łemkowskiej muzyki i śpiewu, ludu nie pozbawionego wołoskich wpływów.
Nasza opowieść została zainspirowana wykładem Adama Kitkowskiego, zakopiańskiego publicysty i nieodłącznego towarzysza Redyku Karpackiego 2013. Mieliśmy przyjemność wysłuchać go w dniu 12.09.2013 roku podczas spotkania w obiektach „Libušín” na przełęczy Pustevny w Beskidzie Śląsko-Morawskim. Do napisania tej opowieści skłoniły nas również emocje jakie wyzwoliła w nas wędrówka Redyku Karpackiego, a także niezapomniane przeżycia i wrażenia, jakich doznaliśmy podczas spotkań z pasterzami, rozmów i zasłyszanych opowieści na trasie.
Opowieść została zilustrowana fotografiami, których autorami są: Józef Michałek, Marek Zaniewski, Michał Milerski, Adam Kitkowski, George Căţean oraz my sami, czyli Dorota i Marek Szala. Fotografie nie naszego autorstwa pochodzą ze strony www.redykkarpacki.pl. Zostały wykorzystane za zgodą Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne”, za którą bardzo dziękujemy.
Zamieszczone w tekstach dialogi zostały zacytowane z relacji Adama Kitkowskiego publikowanych na stronie Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne” www.transhumance.pl.
Opowieść została zilustrowana fotografiami, których autorami są: Józef Michałek, Marek Zaniewski, Michał Milerski, Adam Kitkowski, George Căţean oraz my sami, czyli Dorota i Marek Szala. Fotografie nie naszego autorstwa pochodzą ze strony www.redykkarpacki.pl. Zostały wykorzystane za zgodą Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne”, za którą bardzo dziękujemy.
Zamieszczone w tekstach dialogi zostały zacytowane z relacji Adama Kitkowskiego publikowanych na stronie Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne” www.transhumance.pl.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz