Wypoczęliśmy jak nigdzie indziej. Gościna Basi i Stasia przerosła nasze wszelkie oczekiwania. Nie na co dzień spotyka się takich ciepłych, życzliwych i miłych ludzi. - Chętnie byśmy jeszcze pobyli u Was, ale czas nam wyruszać dalej czerwonym szlakiem. Już mieliśmy zmykać, a jeszcze zaprosili nas na śniadanie i kawę, i ciasto z rabarbarem. W końcu jednak o godzinie 9.40 ruszyliśmy na szlak, a gospodarze nas odprowadzili i dobrym słowem na drogę pożegnali.
Piotrowice Nyskie. |
TRASA:
Piotrowice Nyskie (223 m n.p.m.) Ratnowice (224 m n.p.m.) Trzeboszowice (217 m n.p.m.) Ujeździec (235 m n.p.m.) Lisie Kąty (250 m n.p.m.) Unikowice (243 m n.p.m.) Paczków (230 m n.p.m.)
Główny Szlak Sudecki
|
etap 4
| |
Piotrowice NyskiePaczków
|
17,4 km
|
Podążamy
przez Piotrowice Nyskie poboczem szosy kierując się na Otmuchów. Przechodzimy obok zabytkowego
dworu, którego powstanie sięga 1660 roku. Jest on otoczony starym parkiem, w
którym niektóre drzewa dożywają już wieku 200 lat.
Za niedługo, o godzinie 10.00 wchodzimy do przysiółka Piotrowic Nyskich, o swojsko brzmiącej nam nazwie Krakówkowice (niem. Krackwitz). Zaraz po wyjściu z tego przysiółka schodzimy z asfaltu na znajdującą się po lewej szutrową drogę. Słońce zaczyna dogrzewać. Przed nami słowackie Rychlebské hory zdają się rosnąć. Powoli zbliżamy się do nich. Mijamy śliczną białą kapliczkę. Niedaleko widoczna jest wioska Ratnowice z kościołem pod wezwaniem św. Marcina z XVI/XVII wieku. Ratnowice (niem. Rathmannsdorf) to stara wioska, pisano o niej już w 1248 roku. Przed wejściem do niej mijamy kolejną kapliczkę, tym razem zbudowaną z czerwonej cegły. W Ratnowicach siadamy pod wiatą na pierwszą przerwę w dzisiejszej wędrówce.
O godzinie 10.45 wychodzimy ze wsi. Za ostatnimi domami mijamy niszczejący budynek po kaplicy, wyglądający jakby był obdarty z zewnętrznych tynków. Droga polna jest bardzo wygodna, sucha i niemal płaska. Buty górskie są tu zbędne, lepiej idzie się w sandałach. Obyśmy tylko nie odwykli od górskich ścieżek, bo tych jest mnóstwo przed nami. Nad dróżką fruwa mnóstwo motyli, a na skraju na źdźble trawy przycupnęła popularna rusałka kratkowiec w letniej formie zabarwienia (Araschnia levana f.prorosa). Motyl ten występuje wiosną w nieco innej formie kolorystycznej. W połowie drogi do następnej miejscowości przekraczamy potok Świdna i po kilkunastu minutach, o godzinie 11.15 jesteśmy w Trzeboszowicach. Na szosie przebiegającej przez wioskę skręcamy w lewo i chwilkę potem docieramy pod sklep spożywczy, przy którym znajdujemy świetne miejsce na odpoczynek z ławami i ławeczkami pod parasolami.
Dokupujemy sobie napoje na drogę i do wypicia na miejscu, a także jakieś łakocie. Gawędzimy chwilkę z miejscowymi, po czym o 11.55 idziemy dalej szosą przez wioskę. Z prawej strony drogi towarzyszy nam rzeka Raczyna. Niebawem przechodzimy mostem na jej drugi brzeg, gdzie równolegle do brzegu biegnie szosa. Utrzymujemy kierunek marszu.
O godzinie 12.15 opuszczamy wioskę i znów wchodzimy na polną drogą, między łany złocistych zbóż. Jedyną odmianą w tej scenerii są pola rzepakowe. Pojawia się jeszcze jeden obiekt określany na tabliczce jako uciążliwy: wysypisko śmieci. Znajduje się ono niecałe 500 metrów przed wioską Ujeździec. Na tych pięciuset metrach wędrówka traci na monotonii ze względu na non stop przejeżdżające śmieciarki i inne pojazdy przewożące odpady.
O godzinie 12.40 wchodzimy do wsi Ujeździec. Na drodze biegnącej przez wieś skręcamy w prawo i idziemy prawie na drugi koniec wsi. Przechodząc przez Ujeździec po prawej mijamy dwór zbudowany w 1595 roku dla biskupa Andrzeja von Jerina (przebudowany w 1877 roku), który obok kościoła pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej najeży na najważniejszych zabytków we wsi.
Na drugim końcu wsi przechodzimy bród rzeczki Czerwona Woda (inna spotykana jej nazwa to Szronka). Rzeczka ta jest dopływem Raczyny. Na drugim brzegu rzeki wracamy na polne dróżki. Na niebo napłynęło od wschodu sporo niepokojących chmur. Na północnym wschodzie widać już dość dobrze wiatraki znajdujące się w sąsiedztwie Paczkowa. Wkrótce też na horyzoncie wyłaniają się zabudowania miasta.
Tymczasem zbliżamy się do Lisich Kątów z neogotycką kaplicą, z wieżyczką stylizowaną na basztę. Pochodzi on a z połowy XIX wieku. We wsi Lisie Katy znajdują się również ruiny renesansowego dworu obronnego z wieżą mieszkalną z około 1600 roku, z elementami neogotyckimi wprowadzonymi w wyniku przebudowy. Lisie Kąty są niewielką osadą. Stoi tu kilka, może kilkanaście obejść. Jest to jednak stara wieś, a jej założenie przypada na XIII wiek, kiedy otrzymała nazwę „Ube silva fuit”. Nazwa wsi ulegała jeszcze trzykrotnie zmianie, a obecna nazwa została nadana w 1945 roku.
Za którymś z domów szlak schodzi z drogi na prawo i przechodzi przez most nad Czerwoną Wodą, którą tutaj ponownie spotykamy. Jest godzina 13.30. Po drugiej stronie rzeczki przechodzimy obok opuszczonego domu i wędrujemy przyjemną gęsto zadrzewioną alejką. Z lewej Rychlebské hory wydają się być na wyciągnięcie ręki, ale po wyjściu z alejki na szosę skręcamy w przeciwnym kierunku, w prawo i maszerujemy do wioski Unikowice (niem. Heinzendorf). We wsi zatrzymujemy się w niewielkim parku z placem zabaw dla dzieci, gdzie pod drzewami przeczekujemy niewielki deszczyk. Gdy promienie słońca wracają do nas ruszamy dalej.
Docieramy do szosy łączącej Paczków i Ujeździec, przez który dzisiaj przechodziliśmy. Skręcamy w lewo. Po prawej mijamy wbity w ziemię kamienny krzyż pokutny pochodzący z okresu XIV-XVI wieku. W dawnych wiekach krzyże takie stawiane były przez zabójców w miejscu dokonanych przez nich zbrodni. Zwykle w średniowieczu za morderstwo karano ścięciem, chyba, że oskarżony i rodzina zabitego sporządziły traktat pokutny. Zwyczaj ten przywędrował do polski z zachodu. Postawienie krzyża pokutnego było wyrazem skruchy mordercy i świadectwem zadośćuczynienia. Jeszcze przed wzniesieniem krzyża morderca był zobowiązywany do pokrycia kosztów pogrzebu i przewodu sądowego, łożenia na utrzymanie rodziny zabitego, ofiarę na rzecz kościoła oraz odbycia boso pieszej pielgrzymki do świętego miejsca. Postawiony krzyż pokutny miał być przestrogą dla potomnych oraz skłaniać przechodzących do modlitwy za dusze zabójcy i ofiary.
O godzinie 14.45 musimy przeciąć bardzo ruchliwą drogę krajową nr 46, a nie jest to proste bo nie ma świateł, a do jedynych pasów przejścia dla pieszych znajdującego się po prawej nie prowadzi żaden chodnik. Chodnika nie ma też po drugiej stronie jezdni. To bardzo niebezpieczne miejsce.
Po drugiej stronie „krajówki” rozpoczyna się ulica Sienkiewicza. Weszliśmy do Paczkowa, XIII-wiecznego miasta , czasem zwanego także polskim Carcassonne. Paczków (niem. Patschkau) założono w 1254 roku na prawie flamandzkim. Inicjatorem jego założenia był biskup wrocławski Tomasz I, który chciał utworzyć twierdzę broniącą południowo-zachodnią granicę księstwa biskupiego. Centrum miasta otoczone jest pierścieniem murów obronnych (1,2 km długości) z 19 basztami (pierwotnie 24) i 3 wieżami bramnymi - Wrocławską, Kłodzką i Ząbkowicką.
Na szlak wracamy o godzinie 16.40. Przechodzimy pod Wieżą Bramy Kłodzkiej i ulicą Narutowicza zmierzamy do rynku. Paczkowska starówka zachowała swoje dawne proporcje. Stoją tutaj piękne kamienice reprezentujące różne style architektoniczne: renesansowy, barokowy, klasycystyczny i gotycki. Najstarsze z nich pochodzą z około 1500 roku. Historyczna zabudowa Paczkowa znajduje się na liście najcenniejszych polskich zabytków i została uznana za Pomnik Historii.
Kamienice były oczywiście przebudowywane dla powiększenia powierzchni mieszkalnej, czy też w związku ze zmieniającą się modą w architekturze. Jednak mimo tego zabudowa paczkowskiej starówki zachowała spójność i pierwotny rodowód.
Stojący na rynku ratusz powstał w połowie XVI wieku. Z tamtego okresu, ze względu na wielokrotne przebudowy, oryginalny renesansowy charakter zachowała wieża ratuszowa. Wieża ratusza w Paczkowie jest jedną z najlepiej zachowanych wież renesansowych na Śląsku i stanowi znakomity punkt widokowy. W jej wnętrzu znajduje się zabytkowy mechanizm zegarowy wyprodukowany w 1858 roku przez Carla Weissa, uznanego zegarmistrza z Głogowa. Wiszą w niej też trzy XVII-wieczne dzwony.
Z południowego rogu rynku wchodzimy na ulice Kościelną, którą dochodzimy pod monumentalny, z daleka widoczny, górujący nad miastem kościół św. Jana Ewangelisty. Jego budowę rozpoczęto w 1350 roku, a trwała ona około 30 lat. W XVI wieku, w obawie przed tureckimi najazdami, został on przebudowany i ufortyfikowany. Świątyni nadano charakter warowni, poprzez zmianę dachów, i dobudowanie murów tarczowych zakończonych attyką. W jej wnętrzu, w południowej nawie wykopano studnię, którą w XIX wieku zwieńczono żelazną nadbudową.
Wnętrze kościoła św. Jana Ewangelisty charakteryzuje bogactwo gotyckich rozwiązań, przede wszystkim w zakresie zastosowanych sklepień. Uwagę zwracają zachowane cenne zabytkowe rzeźby, a także neogotycki ołtarz i XIX wieczna ambona. W ołtarzu głównym znajduje się figura św. Jana Apostoła i Ewangelisty i św. Piotra i Pawła, zaś na szczycie ołtarza mamy przedstawioną scenę ukoronowania Matki Bożej. Po południowej stronie prezbiterium znajduje się kaplica pw. Najświętszej Marii Panny dobudowana w XV wieku.
Po zwiedzeniu kościoła św. Jana Ewangelisty wracamy na rynek, skąd kierujemy się na jego wschodni róg. Stamtąd najpierw ulicą Wrocławską podchodzimy do murów obronnych, których z tamtej strony strzeże najstarsza i najpotężniejsza z bram - Brama Wrocławska, mająca około 30 metrów wysokości. Została wybudowana w tym samym czasie co mury obronne wokół miasta, a więc w połowie XIV wieku. Na zwieńczeniu wieży Bramy Wrocławskiej znajduje się typowy krenelaż ze strzelnicami.
Wracamy na wschodni róg rynku, a stamtąd ulicą Wojska Polskiego docieramy pod bramę miejską zwaną Nyską, bo prowadzi z miasta w kierunku Nysy. Brama ta powstała w 1573 roku, a strzeże jej potężna baszta łupinowa. Z bramy dostępna jest obecnie drewniana galeria z pomostami widokowymi i hurdycją prowadzącą po koronie muru obronnego.
100 metrów za Bramą Nyską stoi legendarny Dom Kata. Powstał on w XVIII wieku, a mieszkał w nim według podań paczkowski kat wraz z rodziną. Potwierdzać to ma usytuowanie domu w pobliżu cmentarza i pierwszej postawionej szubienicy. Jednak legenda też głosi, że w samym Paczkowie kat ten nie wykonywał wyroków, w obawie przed zlinczowaniem przez mieszkańców.
Przy Bramie Nyskiej zaglądamy do najlepszej (tak nam tutaj mówiono) miejscowej pizzerii „Trattoria” i faktycznie pizza była wyborna. Potem dokonujemy jeszcze drobnych zakupów na jutro i wracamy do ekskluzywnego jak na nasze oczekiwania punktu noclegowego „Hawex”.
Dwór w Piotrowicach Nyskich. |
Za niedługo, o godzinie 10.00 wchodzimy do przysiółka Piotrowic Nyskich, o swojsko brzmiącej nam nazwie Krakówkowice (niem. Krackwitz). Zaraz po wyjściu z tego przysiółka schodzimy z asfaltu na znajdującą się po lewej szutrową drogę. Słońce zaczyna dogrzewać. Przed nami słowackie Rychlebské hory zdają się rosnąć. Powoli zbliżamy się do nich. Mijamy śliczną białą kapliczkę. Niedaleko widoczna jest wioska Ratnowice z kościołem pod wezwaniem św. Marcina z XVI/XVII wieku. Ratnowice (niem. Rathmannsdorf) to stara wioska, pisano o niej już w 1248 roku. Przed wejściem do niej mijamy kolejną kapliczkę, tym razem zbudowaną z czerwonej cegły. W Ratnowicach siadamy pod wiatą na pierwszą przerwę w dzisiejszej wędrówce.
Krakówkowice. |
Widok z szosy w Krakówkowicach na Otmuchów. Z lewej Kościół pw. św. Mikołaja i Franciszka Ksawerego, a z prawej Zamek w Otmuchowie. |
Ruszamy do Ratnowic. |
Dróżka do Ratnowic. |
Ratnowice są już blisko. |
Kapliczka przed Ratnowicami. |
Ratnowice. |
O godzinie 10.45 wychodzimy ze wsi. Za ostatnimi domami mijamy niszczejący budynek po kaplicy, wyglądający jakby był obdarty z zewnętrznych tynków. Droga polna jest bardzo wygodna, sucha i niemal płaska. Buty górskie są tu zbędne, lepiej idzie się w sandałach. Obyśmy tylko nie odwykli od górskich ścieżek, bo tych jest mnóstwo przed nami. Nad dróżką fruwa mnóstwo motyli, a na skraju na źdźble trawy przycupnęła popularna rusałka kratkowiec w letniej formie zabarwienia (Araschnia levana f.prorosa). Motyl ten występuje wiosną w nieco innej formie kolorystycznej. W połowie drogi do następnej miejscowości przekraczamy potok Świdna i po kilkunastu minutach, o godzinie 11.15 jesteśmy w Trzeboszowicach. Na szosie przebiegającej przez wioskę skręcamy w lewo i chwilkę potem docieramy pod sklep spożywczy, przy którym znajdujemy świetne miejsce na odpoczynek z ławami i ławeczkami pod parasolami.
Budynek po kaplicy w Ratnowicach. |
Rusałka kratkowiec, forma letnia (Araschnia levana f.prorosa). |
Dokupujemy sobie napoje na drogę i do wypicia na miejscu, a także jakieś łakocie. Gawędzimy chwilkę z miejscowymi, po czym o 11.55 idziemy dalej szosą przez wioskę. Z prawej strony drogi towarzyszy nam rzeka Raczyna. Niebawem przechodzimy mostem na jej drugi brzeg, gdzie równolegle do brzegu biegnie szosa. Utrzymujemy kierunek marszu.
Trzeboszowice. Most nad Raczyną. |
Rzeka Raczyna w Trzeboszowicach. |
O godzinie 12.15 opuszczamy wioskę i znów wchodzimy na polną drogą, między łany złocistych zbóż. Jedyną odmianą w tej scenerii są pola rzepakowe. Pojawia się jeszcze jeden obiekt określany na tabliczce jako uciążliwy: wysypisko śmieci. Znajduje się ono niecałe 500 metrów przed wioską Ujeździec. Na tych pięciuset metrach wędrówka traci na monotonii ze względu na non stop przejeżdżające śmieciarki i inne pojazdy przewożące odpady.
Otaczają nas zewsząd łany złocistych zbóż. |
Ujeździec. Droga na wysypisko śmieci. |
O godzinie 12.40 wchodzimy do wsi Ujeździec. Na drodze biegnącej przez wieś skręcamy w prawo i idziemy prawie na drugi koniec wsi. Przechodząc przez Ujeździec po prawej mijamy dwór zbudowany w 1595 roku dla biskupa Andrzeja von Jerina (przebudowany w 1877 roku), który obok kościoła pw. św. Katarzyny Aleksandryjskiej najeży na najważniejszych zabytków we wsi.
Dwór w Ujeźdźcu. |
Na drugim końcu wsi przechodzimy bród rzeczki Czerwona Woda (inna spotykana jej nazwa to Szronka). Rzeczka ta jest dopływem Raczyny. Na drugim brzegu rzeki wracamy na polne dróżki. Na niebo napłynęło od wschodu sporo niepokojących chmur. Na północnym wschodzie widać już dość dobrze wiatraki znajdujące się w sąsiedztwie Paczkowa. Wkrótce też na horyzoncie wyłaniają się zabudowania miasta.
Czerwona Woda. |
Ślaz dziki (Malva sylvestris L.). |
Wzrastające zachmurzenie od wschodu. |
Paczków ze szlaku do Lisich Kątów. |
Tymczasem zbliżamy się do Lisich Kątów z neogotycką kaplicą, z wieżyczką stylizowaną na basztę. Pochodzi on a z połowy XIX wieku. We wsi Lisie Katy znajdują się również ruiny renesansowego dworu obronnego z wieżą mieszkalną z około 1600 roku, z elementami neogotyckimi wprowadzonymi w wyniku przebudowy. Lisie Kąty są niewielką osadą. Stoi tu kilka, może kilkanaście obejść. Jest to jednak stara wieś, a jej założenie przypada na XIII wiek, kiedy otrzymała nazwę „Ube silva fuit”. Nazwa wsi ulegała jeszcze trzykrotnie zmianie, a obecna nazwa została nadana w 1945 roku.
Przed nami Lisie Kąty. |
Kaplica w Lisich Kątach. |
Lisie Kąty. |
Przydrożny krzyż przed Lisimi Kątami. |
Za którymś z domów szlak schodzi z drogi na prawo i przechodzi przez most nad Czerwoną Wodą, którą tutaj ponownie spotykamy. Jest godzina 13.30. Po drugiej stronie rzeczki przechodzimy obok opuszczonego domu i wędrujemy przyjemną gęsto zadrzewioną alejką. Z lewej Rychlebské hory wydają się być na wyciągnięcie ręki, ale po wyjściu z alejki na szosę skręcamy w przeciwnym kierunku, w prawo i maszerujemy do wioski Unikowice (niem. Heinzendorf). We wsi zatrzymujemy się w niewielkim parku z placem zabaw dla dzieci, gdzie pod drzewami przeczekujemy niewielki deszczyk. Gdy promienie słońca wracają do nas ruszamy dalej.
Przechodzimy obok opuszczonego domu w Lisich Kątach na zadrzewioną alejkę. |
Alejka otoczona drzewami. |
Rychlebské hory. |
Wchodzimy do Unikowic. |
Ale bryka! |
Unikowice. |
Kaplica w Unikowicach. |
Unikowice. Z prawej widać park z placem zabaw dla dzieci. |
Docieramy do szosy łączącej Paczków i Ujeździec, przez który dzisiaj przechodziliśmy. Skręcamy w lewo. Po prawej mijamy wbity w ziemię kamienny krzyż pokutny pochodzący z okresu XIV-XVI wieku. W dawnych wiekach krzyże takie stawiane były przez zabójców w miejscu dokonanych przez nich zbrodni. Zwykle w średniowieczu za morderstwo karano ścięciem, chyba, że oskarżony i rodzina zabitego sporządziły traktat pokutny. Zwyczaj ten przywędrował do polski z zachodu. Postawienie krzyża pokutnego było wyrazem skruchy mordercy i świadectwem zadośćuczynienia. Jeszcze przed wzniesieniem krzyża morderca był zobowiązywany do pokrycia kosztów pogrzebu i przewodu sądowego, łożenia na utrzymanie rodziny zabitego, ofiarę na rzecz kościoła oraz odbycia boso pieszej pielgrzymki do świętego miejsca. Postawiony krzyż pokutny miał być przestrogą dla potomnych oraz skłaniać przechodzących do modlitwy za dusze zabójcy i ofiary.
Krzyż pokutny (XIV-XVI wiek). |
O godzinie 14.45 musimy przeciąć bardzo ruchliwą drogę krajową nr 46, a nie jest to proste bo nie ma świateł, a do jedynych pasów przejścia dla pieszych znajdującego się po prawej nie prowadzi żaden chodnik. Chodnika nie ma też po drugiej stronie jezdni. To bardzo niebezpieczne miejsce.
Po drugiej stronie „krajówki” rozpoczyna się ulica Sienkiewicza. Weszliśmy do Paczkowa, XIII-wiecznego miasta , czasem zwanego także polskim Carcassonne. Paczków (niem. Patschkau) założono w 1254 roku na prawie flamandzkim. Inicjatorem jego założenia był biskup wrocławski Tomasz I, który chciał utworzyć twierdzę broniącą południowo-zachodnią granicę księstwa biskupiego. Centrum miasta otoczone jest pierścieniem murów obronnych (1,2 km długości) z 19 basztami (pierwotnie 24) i 3 wieżami bramnymi - Wrocławską, Kłodzką i Ząbkowicką.
Ulica Sienkiewicza w Paczkowie. |
Św. Jan Nepomucen przy ulicy Sienkiewicza. |
Główny Szlak
Sudecki doprowadza nas pod Wieżę Bramy Kłodzkiej, obok której biegnie ulica
Narutowicza. Jest godzina 15.00. W Paczkowie mamy zarezerwowany nocleg, dlatego
postanawiamy najpierw pozbyć się bagażu i odświeżyć się. Udajemy się zatem stąd
na ulicę Daszyńskiego, do ośrodka „Hawex”, w
którym zarezerwowaliśmy pokoje.
Wieża Bramy Kłodzkiej. |
Na szlak wracamy o godzinie 16.40. Przechodzimy pod Wieżą Bramy Kłodzkiej i ulicą Narutowicza zmierzamy do rynku. Paczkowska starówka zachowała swoje dawne proporcje. Stoją tutaj piękne kamienice reprezentujące różne style architektoniczne: renesansowy, barokowy, klasycystyczny i gotycki. Najstarsze z nich pochodzą z około 1500 roku. Historyczna zabudowa Paczkowa znajduje się na liście najcenniejszych polskich zabytków i została uznana za Pomnik Historii.
Kamienice były oczywiście przebudowywane dla powiększenia powierzchni mieszkalnej, czy też w związku ze zmieniającą się modą w architekturze. Jednak mimo tego zabudowa paczkowskiej starówki zachowała spójność i pierwotny rodowód.
Na rynku. |
Ratusz miejski. |
Z południowego rogu rynku wchodzimy na ulice Kościelną, którą dochodzimy pod monumentalny, z daleka widoczny, górujący nad miastem kościół św. Jana Ewangelisty. Jego budowę rozpoczęto w 1350 roku, a trwała ona około 30 lat. W XVI wieku, w obawie przed tureckimi najazdami, został on przebudowany i ufortyfikowany. Świątyni nadano charakter warowni, poprzez zmianę dachów, i dobudowanie murów tarczowych zakończonych attyką. W jej wnętrzu, w południowej nawie wykopano studnię, którą w XIX wieku zwieńczono żelazną nadbudową.
Kościół św. Jana Ewangelisty. |
Kościół św. Jana Ewangelisty. |
Wnętrze kościoła św. Jana Ewangelisty charakteryzuje bogactwo gotyckich rozwiązań, przede wszystkim w zakresie zastosowanych sklepień. Uwagę zwracają zachowane cenne zabytkowe rzeźby, a także neogotycki ołtarz i XIX wieczna ambona. W ołtarzu głównym znajduje się figura św. Jana Apostoła i Ewangelisty i św. Piotra i Pawła, zaś na szczycie ołtarza mamy przedstawioną scenę ukoronowania Matki Bożej. Po południowej stronie prezbiterium znajduje się kaplica pw. Najświętszej Marii Panny dobudowana w XV wieku.
Kościół św. Jana Ewangelisty. Widok w stronę ołtarza głównego. |
Renesansowy ołtarz (1588 r.) w kaplicy Maltzanów w kościele św. Jana Ewangelisty. |
Studnia w kościele św. Jana Ewangelisty. |
Kościół św. Jana Ewangelisty. |
Po zwiedzeniu kościoła św. Jana Ewangelisty wracamy na rynek, skąd kierujemy się na jego wschodni róg. Stamtąd najpierw ulicą Wrocławską podchodzimy do murów obronnych, których z tamtej strony strzeże najstarsza i najpotężniejsza z bram - Brama Wrocławska, mająca około 30 metrów wysokości. Została wybudowana w tym samym czasie co mury obronne wokół miasta, a więc w połowie XIV wieku. Na zwieńczeniu wieży Bramy Wrocławskiej znajduje się typowy krenelaż ze strzelnicami.
Rynek w Paczkowie. |
Brama Wrocławska. |
Wracamy na wschodni róg rynku, a stamtąd ulicą Wojska Polskiego docieramy pod bramę miejską zwaną Nyską, bo prowadzi z miasta w kierunku Nysy. Brama ta powstała w 1573 roku, a strzeże jej potężna baszta łupinowa. Z bramy dostępna jest obecnie drewniana galeria z pomostami widokowymi i hurdycją prowadzącą po koronie muru obronnego.
Brama miejska zwana Nyską z basztą. |
Galeria widokowa na koronie murów obronnych. |
Kościół św. Jana Ewangelisty z galerii na koronie muru obronnego. |
Ratusz z galerii na murach obronnych. |
Galeria na koronie murów obronnych. |
Mury obronne z dołu. |
Dom Kata. |
Przy Bramie Nyskiej zaglądamy do najlepszej (tak nam tutaj mówiono) miejscowej pizzerii „Trattoria” i faktycznie pizza była wyborna. Potem dokonujemy jeszcze drobnych zakupów na jutro i wracamy do ekskluzywnego jak na nasze oczekiwania punktu noclegowego „Hawex”.
Wspaniała wycieczka. Na prawdę piękne zdjęcia. Dziękuje za zamieszczenie relacji i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńmichalzlotaraczka.blogspot.com
Jaka piękna wycieczka :)
OdpowiedzUsuńsarapisze.blogspot.com
Miło usłyszeć tyle superlatywów o swoim rodzinnym miasteczku. :) Ominęliście jeszcze dwa miejsca godne uwagi: wspaniałe Muzeum Gazownictwa i świetną kawiarnie Czarna Kawka, z którą wiąże sie miejska legenda. Jest po co wracać ;)
OdpowiedzUsuńCzarna Kawka miejmy nadzieję poczeka na następną naszą wizytę, a Muzeum Gazownictwa nie ominęliśmy - od niego rozpoczęliśmy kolejny dzień wędrówki: GSS na raty, etap 5: Paczków - Złoty Stok. Zapraszamy do przejrzenia relacji i dziękujemy za komentarz.
UsuńŚwietny materiał. :)
OdpowiedzUsuń