Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

GSS na raty, etap 7: Lądek-Zdrój - Schronisko „Na Śnieżniku”

To niesamowite, niespodziewanie spotkać kogoś znajomego na szlaku, a stało się to dzisiejszego poranka w Lądku-Zdroju. To nieprawdopodobne, że akurat właśnie o tej samej godzinie, w tym samym miejscu mogą zbiec się ludziom drogi na nieumówione spotkanie. Ledwie opuściliśmy agroturystykę Jurkiewiczów, wspominając wczorajszy cudowny wieczór, ledwie weszliśmy na czerwony szlak, na drogę wojewódzką 392, gdy przejeżdżający samochód zatrzymuje i ku naszemu zdumieniu wysiada z niego Zbyszek Piotrowicz, człowiek gór i podróżnik, pomocna dłoń w potrzebie! Co za spotkanie; nie tak dawno umawialiśmy się na spotkanie, na zwiedzanie Jaskini Radochowskiej, ale nie marzyliśmy nawet o spotkaniu dzisiaj. Szkoda, że mamy zbyt mało czasu by pogadać, a nasze drogi wiodą w przeciwnym kierunku. Czerwony szlak czeka by podążać nim dalej.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 6: Złoty Stok - Lądek Zdrój

Po trzech dniach tułaczki po równinach Przedgórza Paczkowskiego wracamy w górskie ostępy Sudetów. Mamy nadzieję, że nogi nie odwykły od górskich przewyższeń. Główny Szlak Sudecki poprowadzi nas przez Góry Złote.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 5: Paczków - Złoty Stok

Przed nami ostatni dzień wędrówki pofalowanymi równinami Przedgórza Sudeckiego. Zaplanowaliśmy bardzo krótki odcinek Głównego Szlaku Sudeckiego, ale nie dlatego, że jesteśmy przemęczeni. Wręcz przeciwnie: chce nam się iść, i to żwawo. Przed nami tylko 13 km marszu, bowiem jest przy naszej trasie kilka miejsc, przy których chcielibyśmy się zatrzymać.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 4: Piotrowice Nyskie - Paczków

Wypoczęliśmy jak nigdzie indziej. Gościna Basi i Stasia przerosła nasze wszelkie oczekiwania. Nie na co dzień spotyka się takich ciepłych, życzliwych i miłych ludzi. - Chętnie byśmy jeszcze pobyli u Was, ale czas nam wyruszać dalej czerwonym szlakiem. Już mieliśmy zmykać, a jeszcze zaprosili nas na śniadanie i kawę, i ciasto z rabarbarem. W końcu jednak o godzinie 9.40 ruszyliśmy na szlak, a gospodarze nas odprowadzili i dobrym słowem na drogę pożegnali.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 3: Głuchołazy - Piotrowice Nyskie

Mamy słoneczny poranek i choć jest niedziela wstajemy wcześniej. Po śniadaniu żegnamy się z gospodarzami i o godzinie 7.30 wracamy na czerwony szlak, dokładnie w to samo miejsce, w którym wczoraj go opuściliśmy, czyli pod gościniec „Pod Bukiem”.
Udostępnij:

GSS na raty, etap 2: Wieszczyna - Głuchołazy

Wiejski kamień meteorologiczno-filozoficzny.Przed nami drugi etap wędrówki Głównym Szlakiem Sudeckim. Dobrze wypoczęliśmy w Schronisku Młodzieżowym w Wieszczynie. Obiekt ten zaskakuje komfortem i czystością. Jedynie o co trzeba zadbać to o jedzenie, bo ośrodek organizuje wyżywienie dopiero dla większych grup. Nie było to jednak problem dla nas, bowiem dokonaliśmy wczoraj zakupów na tą okoliczność. Na szlak wyruszamy o godzinie 8.40. Wiejski kamień meteorologiczno-filozoficzny przed budyniem wskazuje brak opadu ;) A zatem w drogę...
Udostępnij:

GSS na raty, etap 1: Prudnik - Wieszczyna

Nie tak dawno, niespełna rok temu, zakończyliśmy wędrówkę we dwoje Głównym Szlakiem Sudeckim. Pamiętamy tamte dni - wspomnień nie zdążył zatrzeć upływ czasu. Już na początku tamtej wędrówki wiedzieliśmy, że Główny Szlak Sudecki to nie to samo co jego odpowiednik w Beskidach. Tutaj w Sudetach jest więcej obiektów do zwiedzenia, czy zobaczenia (oprócz gór rzecz jasna), a z pewnością tak jest w porównaniu do wschodniej części naszych Beskidów. Miejsca takie są integralną częścią szlaków turystycznych, które powinny być włączane w program wędrówki, która jest tym bardziej wartościowa im więcej aspektów poznawczych obejmuje. Kilkunastodniowy marsz przez całą długość Głównego Szlaku Sudeckiego nie daje szans na zatrzymanie się przy każdej atrakcji, dogłębnego poznania regionu, jego historii i kultury. Nie mogliśmy zatem postąpić inaczej, jak ponownie podążyć za czerwonymi znakami tego szlaku. Teraz pójdziemy powolutku, starając się nie pominąć żadnej atrakcji. Sudeckim szlakiem podążymy tym razem nie we dwoje, ale spróbujemy na nim dać radość i satysfakcję nastolatce, naszej córce Eli. Niech będzie duszą naszej wyprawy. A jeśli kto pragnie przyłączyć się do nas, niechaj się nie ociąga! To już czas wymarszu na szlak. Wyruszamy z Prudnika...
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.11)

Beskid Niski

Nowy Łupków. Postój nad Osławą.
Wioski istniejące tylko na mapie, miejsca niegdyś tętniące życiem, dziś opustoszałe, jakby wymarłe. Połacie łąk i pól, nieokiełznanych lasów, skrywających dramaty ludzkie z czasów wojny i przesiedleń. Góry Beskidu Niskiego emanują dzikością, a wiatr opowiada historie o życiu ludzi, o pionierach tutejszego osadnictwa. Panuje wszechogarniający spokój nad gwarnymi jeszcze kilkadziesiąt lat temu dolinami. Świadkami tamtych czasów są resztki podmurówek, ocalałe cerkwie, kapliczki i przydrożne krzyże. Tędy właśnie przechodzi teraz Redyk Karpacki - cichy, bezkresny, wydawać by się mogło zapomniany Beskid Niski.
Udostępnij:

Po drugiej stronie Tatr, czyli na grani Niżnych Tatr - dzień 5


za nami
pozostało
100,6 km
0,0 km
Bardzo wcześnie obudziliśmy się, zresztą podobnie jak większość wędrowców nocujących w útulnie Ďurková. Na popołudnie zapowiadane są deszcze, a nawet możliwość wystąpienia burz. Dlatego nie ociągamy się z powrotem na szlak. Kontynuujemy wędrówkę rozległymi wysokogórskimi halami. Nieprzeciętne panoramy otaczają nas ze wszech stron. Aż w końcu przychodzi czas na ostatnie znaczące wzniesienia na grani - Wielka Chochula, Mała Chochula i Praszywa. Z Praszywej mamy już ostre i przeciągające się zejście na Przełęcz Hiadelską, gdzie zatrzymujemy się na dłuższy odpoczynek. Jednak potem musimy zmierzyć się z zaskakująco stromym i męczącym podejściem na Kozi Grzbiet. Jest to stosunkowo niewielkie już wzniesienie na naszym szlaku, ale jakże widokowe i kwieciste. Bogactwo występującej na nim flory jest ogromne.

Na koniec wspaniałej wędrówki idziemy przez trawiaste połacie Kečki i jeszcze trochę lasem, osada Polianka, a potem wschodzimy do malowniczo położonej wioski Donovaly. Cudowna wędrówka zakończona, a nas tak jak kiedyś ogarniają uczucia radości i smutku, że to koniec.
Udostępnij:

Po drugiej stronie Tatr, czyli na grani Niżnych Tatr - dzień 4


za nami
pozostało
73,1 km
27,5  km
Wiejący od samego rana silny i chłodny, porywisty południowo-zachodni wiatr nie wróżył tego dnia niczego dobrego. Prognozy jednak nie zapowiadały burz i opadów. Ruszyliśmy zatem na najbardziej urwiste, najwyższe szczyty Niżnych Tatr, usłane granitowymi blokami, zionące surowością. Na początek uległ nam Dziumbier (2043 m n.p.m.) - najwyższy szczyt całych Niżnych Tatr. Ułatwiliśmy sobie wejście na niego zostawiając ciężkie plecaki na skałach zaraz za Przełęczą pod Krúpovą hoľą. Długo na nim nie zagościliśmy. Rozciągały się z niego rozległe i piękne panoramy, ale ze względu na silne porywy wiatru pośpiesznie zrobiliśmy sobie na nim fotografie i od razu zeszliśmy niżej, gdzie wiało nieco słabiej.
Udostępnij:

Po drugiej stronie Tatr, czyli na grani Niżnych Tatr - dzień 3


za nami
pozostało
53,5km
47,1 km
Znów ruszyliśmy na zachód podążając za swoim cieniem. Prześcigniemy go po południu, kiedy słońce przesunie się na zachód spoglądając nam na twarz. Z upływem dnia będzie co raz bardziej oślepiające, a przed zachodem spojrzy nam prosto w oczy. Dzisiaj założyliśmy do pokonania bardzo krótki odcinek graniówki, bo oprócz niej zaplanowaliśmy penetrację ciemnych korytarzy Jaskini martwych nietoperzy. Lubimy nagradzać się takimi luźniejszymi dniami - za włożony trud i wysiłek w pokonywaniu górskich ścieżek, setek metrów przewyższeń, a szczególnie przy upalnej aurze wysysającej z nas siódme poty.

Nie spieszyliśmy się zbytnio z wyjściem na szlak, bo też nie musieliśmy, choć akurat tego dnia może było lepiej zrobić to bardzo wcześnie, zanim skwar słoneczny rozpanoszy się na dobre, usiłując odbierać wędrowcom zapał i siły. Powolutku jednak wspięliśmy się na dumbierowską część Niżnych Tatr.
Udostępnij:

Po drugiej stronie Tatr, czyli na grani Niżnych Tatr - dzień 2


za nami
pozostało
45,2 km
55,4 km
Dobrze nam się spało w Andrejcovej útulňie. Całą noc, zgodnie z prognozami intensywnie padało. Cieszyliśmy się z tego faktu, bowiem przekonani byliśmy, że jak się wyleje w nocy, to w dzień będzie słonecznie. I tak też się stało, choć o świcie słychać było spadające krople. Jednak wkrótce słoneczny poranek zagościł na polanie pod Andrejcovą.
Udostępnij:

Po drugiej stronie Tatr, czyli na grani Niżnych Tatr - dzień 1


za nami
pozostało
17,2 km
83,4 km
Tą górską wędrówkę rozpoczęliśmy w słowackiej wiosce Telgárt, położonej na wschodnim krańcu Tatr Niżnych, na które stamtąd wspięliśmy się i pomaszerowaliśmy ich granią na zachód. Stało się to rankiem o godzinie ósmej, o której to z głośników wiejskiego radiowęzła rozbrzmiała melodia pobudki dla mieszkańców wioski.
Udostępnij:

Po drugiej stronie Tatr

Po drugiej stronie Tatr, po drugiej stronie Kotliny Liptowskiej, niemal w środku Słowacji ciągnie się pasmo górskie Niżnych Tatr tak mało nam znane. Często spoglądaliśmy na nie z tatrzańskich wierchów, skąd wyglądały jak odległa, obca kraina. Zawsze było w nas pragnienie zobaczenia ich i skonfrontowania z tym co do tej pory widzieliśmy. Jednak obawa, czy podołamy zmierzyć się z ich dzikością, niedostępnością oraz znacznie mniejszą od znanej nam choćby z Tatr infrastrukturą turystyczną, powstrzymywała naszą decyzję. Wędrówka granią Niżnych Tatr nasuwała nam skojarzenie z pogranicza survival: zaufania naturze i jej zjawiskom, przetrwaniem z dala od cywilizacji. Na graniowej trasie przez Niżne Tatry nie znajdziemy zbyt wiele typowych schronisk, a we wschodniej części nie ma takich wcale. Tam na noc wystarczyć musi nam dach tzw. utuliny, albo namiot, a w dzień na pokrzepienie starczyć musi źródlana woda.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.10)

To już polskie Bieszczady

Na spotkanie z Redykiem do Ustrzyk Górnych przyjechali
konno strażnicy Bieszczadzkiego Parku Narodowego.
Poniedziałek, 1 lipca, Wołosate - niewielka wioska położona w dolinie Wołosatki, oddzielona przełęczą Beskid od terytorium Ukrainy. Dzień wcześniej przeszła tutaj rzęsista ulewa i burza. Dzisiaj o poranku wschodzące słońce dotknęło swymi pierwszymi promieniami grzbietu Tarnicy, a teraz przesuwa się na nad Małą i Wielką Rawkę rozświetlając blaskiem polskie połoniny: Caryńską i Wetlińską. Redyk Karpacki rozpoczyna wędrówkę przez Polskę.
Udostępnij:

Rajdowe dni


52. CENTRALNY RAJD HUTNIKÓW
„GŁUCHOŁAZY-2014”
19-24 czerwca 2014 r.

W 52. edycji Centralnego Rajdu Hutników uczestniczyło blisko 500 osób, z czego 391 zagościło na mecie rajdu w Głuchołazach. Wiele grup zrealizowało trasy, które zaproponowaliśmy. Stwierdzamy to z radością, nie tylko dlatego, że trafiliśmy w gusta, ale przede wszystkim dlatego, że mogliśmy spotkać sympatycznych wędrowców, pogwarzyć w schronisku, a później przywitać się ponownie na mecie Rajdu. Wędrowały nimi grupy bardzo zróżnicowane, o szerokim przekroju pokoleniowym: dzieci, młodzież, matki i ojcowie, babcie i dziadkowie. Dotyczy to też naszej grupy - grupy organizatorów. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, iż nie można wszystkim dogodzić i w związku z tym pozostawała alternatywa realizacji własnych programów. Co robiliśmy przez cztery wspaniałe rajdowe dni?
Udostępnij:

Tam gdzie legendy złotem się mienią

Udajemy się dzisiaj w góry poprzecinane licznymi sztolniami i podziemnymi przejściami, góry owiane tajemnicą i legendami wiążącymi się z górnictwem złota. Już dawno temu słyszeliśmy o nich różne opowieści. Jedne mówiły o chciwych właścicielach szybów, a inne o zasypanych górnikach, których nigdy nie odkopano - wciąż podobno można usłyszeć spod ziemi ich stukanie i nawoływania. Mówi się tu też o zaginionym mieście Rosenau, o którym krąży mrożąca krew w żyłach legenda.
Udostępnij:

W królestwie Pradziada

Na pograniczu Moraw i Śląska rozciąga się pasmo Wysokiego Jesionika - wyniosłe góry o stromych zboczach, ale o płaskich wierzchowinach. To drugie co do wysokości (po Karkonoszach) pasmo w Sudetach jest równie dostępne, jak i niedostępne. Pokrywa je gęsta sieć szlaków turystycznych, ale jednocześnie obfituje w miejsca trudno dostępne i dzikie. Panuje na nich bardzo zróżnicowany klimat, od łagodnego w dolinach do chłodnego i surowego w najwyższych partiach gór.
Udostępnij:

Przez najdziksze ostępy Sudetów

Naszym celem jest nadgraniczny grzbiet otaczający dolinę Białej Lądeckiej. Rzeka ta rodzi się z licznych potoków spływających na pograniczu Gór Złotych i Gór Bialskich. Ustalono, iż główne cieki źródliskowe tworzą dwa strumienie spływające ze stoku góry Postawna o nazwach: Biały Spław i Długi Spław.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.9)

Wierchowinia - Połonińskie Lato

Niedziela, 16 czerwca, Wierchowinia (Verchovyna) u podnóża Czarnohory - na zielonych połoninach słoneczko rozkłada się promieniście, a na polanie Zapidok pasterze uczestniczą w huculskiej imprezie folklorystycznej „Połonińskie Lato", która znalazła się w programie Redyku Karpackiego 2013. Na to spotkanie ludzi gór przybywa oficjalna delegacja powiatu tatrzańskiego i inni goście z Polski: Podhala, Gorców i Beskidu Żywieckiego.

Karpaty łączą górali - spotkanie na Wierchowinie. Na polanę przyszło kilka tysięcy Hucułów.
Wójt wioski huculskiej (drugi z prawej) będzie zapalał watrę - ognisko pasterskie.
Po jego obu stronach stoją górale tatrzańscy‎.
Udostępnij:

Wokół Kotliny Żylińskiej

Ponownie zagościliśmy w jednym z najpiękniejszych zakątków krajobrazowych Karpat, w kraju tak nam bliskim zarówno pod względem językowym, jak i kulturowym. Ostatni raz byliśmy tu dwa lata temu i już wtedy wiedzieliśmy, że kiedyś powrócimy, bo tamte trzy dni były zbyt krótkim czasem by w pełni nasycić się klimatami fantastycznego pasma górskiego Małej Fatry. „Pragnęłabym bardzo zachować te widoki i wrażenia w mojej pamięci, a może przede wszystkim w zakamarkach duszy” - pisała o tamtej wycieczce Mirka, z którą to mieliśmy przyjemność wspólnie dzielić turystyczny szlak.

Dziś przyszła pora na drugą część Małej Fatry, mniej znaną, mniej popularną, ale równie piękną tzw. Małą Fatrę Luczańską... Tego dnia mglista pogoda skryła pełnię jej piękna. Z nieba oprócz deszczu spadają również płatki śniegu, a my w tym czasie zdobywamy najwyższy szczyt Luczańskiej Małej Fatry - Veľká lúka (1476 m n.p.m.). Grupa imponuje gotowością do dalszej wędrówki. Wędruje dalej grzbietem pasma, pokrytym rozległymi górskimi łąkami. Na szlaku pojawiają się liczne młaki, które tworzą się tu dość łatwo ze względu na nieprzepuszczalne podłoże ze skał krystalicznych. Jednak ich pokonanie nie stanowi dla tak wytrawnych wędrowców większego problemu i za niedługi czas ich zdobyczą pada kolejny szczyt Minčol (1364 m n.p.m.).
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.8)

Rachów - wyjście baców na połoniny

Jeszcze przed południem w niedzielę 2 czerwca na granicy rumuńsko-ukraińskiej w Sigheti Marmatei (Solotyino Syget) Huculi z Karpat Wschodnich witają bacę Piotra Kohuta i pozostałych pasterzy Redyku Karpackiego ludowym zwyczajem - chlebem i solą. Niestety przepisy Unii Europejskiej nie zezwalają na przepędzenie stada przez granicę. Stado pozostaje zatem w Rumunii, zaś pasterze przechodzą przez granicę licząc na pomoc tutejszych pasterzy, Hucułów, by z ich stadami przejść symbolicznie przez ukraińskie Karpaty.

Przejście graniczne rumuńsko-ukraińskie. Młodzież z Rachowa wita Piotra Kohuta‎.
Udostępnij:

Živčákova

Jeszcze tego samego dnia przemieszczamy się do malowniczej krainy w dolinie rzeki Kisuca, która wciska się pomiędzy Jaworniki i Pogórze Turzowskie (słow. Turzovská vrchovina) stanowiące przedgórze Beskidów Śląsko-Morawskich (czes. Moravskoslezské Beskydy, słow. Moravskosliezske Beskydy).
Udostępnij:

Súľovské skaly, Súľovský hrad

Oprócz oczywistych atrakcji jakimi przepełniona jest Mała Fatra, innym wdzięcznym miejscem na górskie wędrówki są Sulowskie Skały o fantazyjnych kształtach pobudzających ludzką wyobraźnię. Naturalna erozja materiału skalnego była tu wyjątkowo wymyślna, zarówno w odniesieniu do pojedynczych skał, jak też grup.
Udostępnij:

Jánošíkove Diery

Znajdujemy się w słowackiej wiosce Terchová na osiedlu Biely Potok. Zbieramy siły odpoczywając w pobliskim bufecie po przedpołudniowej wędrówce na najwyższy szczyt Gór Kisuckich. Obok nas spokojnie przepływa Dierowy Potok. Jednak kilkadziesiąt metrów wyżej jego nurt jest zgoła odmienny. Tam skąd płynie przelewa się kamienistym korytem usłanym powalonymi konarami, często hucznie rozbryzgując kaskadami, w cienistym międzyskalnym zagłębieniu, w którym zionie jakąś nieziemskością. Przed nami kanion Janosikowych Dier, z którym chcemy się zmierzyć.
Udostępnij:

Pupov - najwyższy szczyt Gór Kisuckich

Na pograniczu Małej Fatry i Gór Kisuckich leży wieś Terchowa (słow. Terchová, węg. Terhely). Jest ona rodzinną wioską Juraja Jánošíka - najsłynniejszego karpackiego zbójnika...
Udostępnij:

Zamek Strečno

Zamek Strečno (słow. Hrad Strečno) jest końcowym punktem dzisiejszej wędrówki. Wspinamy się do niego z parkingu przy drodze E50. Najpierw po stopniach, które doprowadzają nas do podgrodzia, w którym zrekonstruowano drewnianą zabudowę średniowiecznej wsi Paseka. Obchodzimy zabudowania wioski, a po jej opuszczeniu wspinamy się wyżej tym razem drogą wyłożoną kamieniem. O godzinie 16.25 docieramy pod zamkową bramę.
Udostępnij:

Mglistym grzbietem Małej Fatry Luczańskiej

Trafiliśmy dzisiaj w jeden z najpiękniejszych zakątków krajobrazowych w Karpatach, do kraju nam bliskiego językowo i kulturowo. Ostatni raz byliśmy tu dwa lata temu. Wędrowaliśmy granią Małej Fatry Krywańskiej i już wówczas wiedzieliśmy, że kiedyś powrócimy na wzniesienia Małej Fatry (słow. Malá Fatra, węg. Kis-Fátra, niem. Kleine Fatra). Dziś to się stało. Ruszamy na mniej znaną część Małej Fatry nazywaną Luczańską.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.7)

Pasterstwo to krajobraz gór

Pasterze wędrują przez góry i doliny rzek siedmiogrodzkiej krainy. W którąkolwiek stronę by się nie odwrócić na horyzoncie widać Karpaty, ich hale i połoniny, a na nich pasące się owce pod czujnym okiem juhasów i agresywnych psów pasterskich. Widoki takie są nieodłącznym elementem krajobrazu górskiego w Rumunii. Przestrzeń otaczająca pasterzy wyzwala w ich sercach uczucie wolności, tej charakterystycznej i jakże pociągającej. Tutaj każdy pragnie zostać pasterzem choć na kilka dni. Kolejny raz na trasie wędrówki pasterze obdarowani zostają serdeczną gościnnością mieszkańców mijanych wiosek i bezinteresowną pomocą. Pod koniec rumuńskiej wędrówki, gdy Redyk przechodzi przez region Maramureș pewien rolnik z wioski Baia Mare - Alin de la Vima z synami - pomagają pasterzom w nocnym czuwaniu.

Wioska Moreşti.
Udostępnij:

Starorobociański - podejście drugie

Psotna aura była wczoraj dyrygentem i zmieniła plany. Na nic się zdały prognozy pogody. Jak sprawdzą się dzisiaj? Na dzisiaj również są obiecujące, ale zapowiadają znacznie mniej słońca. Czas zatem by ponowić próbę wejścia na Starorobociański Wierch. Śliczny poranek nastraja optymizmem.
Udostępnij:

Starorobociański - nieudana próba

Przed nami nie raz już przemierzana Dolina Chochołowska. Podprowadzi nas ona do szlaków podejściowych na tatrzańską grań, a konkretnie na Starorobociański Wierch, który chcemy dzisiaj zdobyć. Postanowiliśmy już wczoraj skorzystać z działającej tu wypożyczalni rowerów. Będzie jakaś odmiana przy po raz wtóry pokonywanym szlaku prowadzącym przez Dolinę Chochołowską, a po za tym pokonamy szybciej blisko ośmiokilometrowy odcinek biegnący dnem doliny.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.6)

Sighișoara

Tegoroczny maj jest wyjątkowo gorący. Zmęczenie przychodzi szybciej niż zwykle. Panująca susza powoduje, że w strumieniach niekiedy brakuje wody, a to poważny problem, bo przecież woda, to podstawa przetrwania stada. Jednak dzięki życzliwości miejscowych, którzy zawsze służą pomocą wskazując wodopoje, a nawet zapraszając do własnej studni. Redyk szczęśliwie zostawia za sobą kilometry. Również mieszkańcy leśnych ostępów okazali się być przychylni, a szczególnie niedźwiedzie, które głód zaspokajały z dala od Redyku Karpackiego.

Redyk szedł czasem drogą asfaltową, by ominąć pola uprawne.
Udostępnij:

Puszcza Żeromskiego

Na Żeromszczyznę lało obficie. Rzeki szybko wezbrały, a na ścieżkach zrobiły się grzęzawiska. Sceptycznie podchodziliśmy do zaplanowanej na dzisiaj trasy. Lubrzanka wylała się na niżej położony fragment szosy przechodzącej przez wieś Ciekoty. W Ciekotach zatrzymaliśmy się przy zrekonstruowanym dworku Żeromskich. Przestało padać gdy zwiedzaliśmy go - nie mniej widok zalanych ścieżek nie zachęcał do wejścia na Radostową, domową górę Żeromskiego. Kiedyś przyjdzie na to lepszy czas, a dziś wyruszmy na Łysicę, do Świętokrzyskiego Parku Narodowego gdzie ścieżki szlaków są z pewnością suchsze.
Udostępnij:

Na Żeromszczyźnie

„Dworek mały, bielony, nieforemny, złamany w sobie. Ściany jego śnieżne widniały pod nawisłym czarnym dachem. Dzikie wino obrastało ganek. W tyle dworu rosły cztery lipy prastare, z boku grusza olbrzymia rozpościerała nad dachem konary. Całe obejście było wygrodzone płotem pleciakiem z jodłowych spławin, co nadawało miejscu charakter porządku i czystości. Przed oknami i w tyle domu było mnóstwo kwiatów, nagietek, bratków, balsaminów, lewkonii. Wielkie krzaki klematisów na białych ścianach pięknie się odznaczały. Wygracowane ścieżki biegły w różnych kierunkach i prowadziły do furtek, w ogród na zboczu góry. W głębi ogrodu, na dole stał samotny wielki modzew. (...) Mieszkanie było małe, złożone z paru izb zupełnie prostych, wapnem bielonych. Dziwiły pod tą niską powałą wykwintne meble i sprzęty, które się tam znalazły.”
Ten opis z „Urody życia” Stefana Żeromskiego idealizowany były domem rodzinnym pisarza w Ciekotach, gdzie spędzał dzieciństwo i młodość w latach 1869-1883. Na niewielkim ciekockim skrawku ziemi zwanej „Żeromszczyźną” rodzili się również bohaterowie jego powieści, nawet później gdy już tu nie mieszkał.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.5)

Niedźwiedź

W Rumunii niedźwiedzie nie są rzadkością.
Bywa, że atakują stada owiec lub krów.
Stado pędzone jest przez buczynowy las ku kolejnej hali. W pewnym momencie Cristian zatrzymuje się pokazując na leśnej ścieżce trop - odciśnięty ślad. Czabani są pewni czyj, bo takie tropy występują w rumuńskich Karpatach powszechnie. Na szczęście ten osobnik raczej jest już daleko, bo odciśnięte ślady są jest stare.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.4)

Duch Karpat

Wioska Homorod.
Redyk przechodzi przez wioski Rupea Gara i Homorod. Nie wzbudza tutaj większych emocji, bowiem w Rumunii pasterstwo nie jest niczym nadzwyczajnym. Jest ono w tym kraju powszechną formą gospodarki i opłacalnym źródłem utrzymania. Pasterze rumuńscy nazywani tutaj czabanami (po rumuńsku cioban) cieszą się powszechnym szacunkiem. Stado 300 owiec pędzone przez pasterzy Redyku ginie na tle setek pasących się wokół na halach. Niemniej pasterze spotykają się z ogromną życzliwością, sympatią i otwartością mieszkańców mijanych osad. Przychodzą, gdy trzeba, służyć pomocą, czy też by razem przysiąść przy ognisku. To jest właśnie duch Karpat, którego chcą obudzić pasterze Redyku, szczególnie tam gdzie postrzegany jest już jako archaizm, tak jak w kraju Piotra Kohuta, bo w Rumunii takie spotkania na pasterskim szlaku są czymś zwyczajnym. Baca Piotr wielokrotnie podkreślał, że:

Celem Redyku jest międzynarodowe spotkanie ludzi żyjących i tworzących w Karpatach, ich integracja, możliwość poznania oraz pokazania bogactwa kulturowego mieszkańców, jak również bogactwa i unikatowości przyrody oraz sposobu na zrównoważony rozwój terenów górskich.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.3)

Pierwsza noc, pierwsza pobudka

12 maja, niedaleko Rotbav, gdzie dzień wcześniej rozpoczął się Redyk Karpacki, mija pierwsza noc, owce budzą się wcześnie - około godziny 4.30. Jest chłodno, podobnie było całą noc, ale ciepło ogniska nie pozwalało zmarznąć pasterzom. Trzeba było go tylko pilnować, aby nie zgasło przez noc. Tej nocy było to zadanie Adama, który ma towarzyszyć Redykowi przez kolejne dni i dokumentować wszystko co się dzieje wokół niego. W znacznej części to dzięki jego pracy mógł powstać ten materiał.
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.2)

I stało się - 11 maja 2013 roku w Rotbav

Mamy 11 maja 2013 roku. Nad halami Rotbav w rumuńskiej Transylwanii wstaje słońce. Rozpoczyna się nowy dzień. Niby zwyczajny, a jednak szczególny. Tego dnia zgromadzili się tutaj ludzie, dla których Karpaty oraz ich kultura jest wyjątkowa i bliska sercu. Jest tu też stado 300 owiec, i choć nie jest ono tutaj czymś nadzwyczajnym, bo Rumunia to przecież kraj gdzie pasterstwo jest wciąż czymś zwyczajnym, powszechnym i opłacalnym, do Rotbav przybyli przedstawiciele karpackich narodów. Przy owcach stoi polski baca Piotr Kohut oraz rumuńscy czabani: Cristian Suciu i Vasile Hordilă związani z rodziną Căţean. Niebawem wyruszą w drogę przez Karpaty, a podczas wędrówki dołączą do nich bacowie z innych państw.
Udostępnij:

Na Modyń i do łąckij doliny

Dość daleko od kolei odsunięta i mało uczęszczana ta góra. Od północy stroma i dzika, buczyną aż po podłużny wierzchołek zarosła. Po jej zachodnim podnóżu toczy się gościniec Tymbark-Zabrzeż, który między Zalesiem a Zbludzą przewija się przez malowniczą gardziel górską...
Kazimierz Sosnowski
Udostępnij:

Łukiem Karpat. Wspomnienie Redyku (odc.1)

Wędrówka historycznego Redyku Karpackiego została zakończona. Pasterze z owcami szczęśliwie dotarli do celu. Przemierzyli setki kilometrów karpackimi szlakami i halami, którymi niegdyś wędrowali Wołosi. Ponad cztery miesiące trwała ich misja. Co czuli, gdy wspinali się na Karlův kopec - ostatnie wzniesienie na swoim szlaku. Zapewne otaczały ich podobne uczucia do tych, których sami doświadczamy kończąc wielodniową górską wędrówkę. To taka dziwna mieszanka radości, satysfakcji, ale jednocześnie smutku i żalu. Gdy przychodzi ten ostatni dzień na szlaku człek tak sobie myśli: szczęśliwie udało się przemierzyć szlak, wytrwać trudy wędrówki, doznać wspaniałego spotkania z przyrodą i kulturą, poznać wspaniałych ludzi... i cóż... trzeba już kończyć, powrócić do codzienności, choć tego dnia ciężki plecak w jakiś cudowny sposób przestaje już ciążyć na ramionach. Ktoś, kto choć raz odważył się oddać wielodniowej wędrówce, zdać się na los natury, zawierzyć swoim siłom i wytrwałości – nigdy nie będzie już tym samym człowiekiem. Po wędrówce wróci do domu, gdzie zacznie myśleć o nowych szlakach i kolejnym wyzwaniu, tak jakby to było najprzedniejszą jego naturą.
Udostępnij:

Anastazja na Sudeckim Szlaku - podsumowanie

Tydzień temu skończyłam Główny Szlak Sudecki. Teraz siedzę w domu tysiąc kilometrów od gór, po dwóch dniach w pracy, jeszcze nie mogę uwierzyć, że chodziłam tętnicą Sudetów. I wszystkie cele zostały osiągnięte: szlak przeszłam w samotności mając dużo kontaktów z mieszkańcami górskich okolic.
Udostępnij:

Borowy Jar i Perła Zachodu

Kiedyś, nie tak dawno istniał tu Ogród Muz, w którym przechadzano się pośród skałek, którym nadano romantyczne lub mitologiczne nazwy np. Tartar, Zadora, Urwista, czy Urania. Ślady tych ścieżek o równie romantycznych nazwach jak „Ścieżka Nimf”, czy „Ścieżka Poetów” można jeszcze odnaleźć. Łączyły one kawiarenki i inne budowle m.in. Świątynię Apollona, Panteon, pawilon zwany Helikonem.
Udostępnij:

Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas