Na Żeromszczyznę lało obficie. Rzeki szybko wezbrały, a na ścieżkach zrobiły się grzęzawiska. Sceptycznie podchodziliśmy do zaplanowanej na dzisiaj trasy. Lubrzanka wylała się na niżej położony fragment szosy przechodzącej przez wieś Ciekoty. W Ciekotach zatrzymaliśmy się przy zrekonstruowanym dworku Żeromskich. Przestało padać gdy zwiedzaliśmy go - nie mniej widok zalanych ścieżek nie zachęcał do wejścia na Radostową, domową górę Żeromskiego. Kiedyś przyjdzie na to lepszy czas, a dziś wyruszmy na Łysicę, do Świętokrzyskiego Parku Narodowego gdzie ścieżki szlaków są z pewnością suchsze.
TRASA:
Święta Katarzyna (360 m n.p.m.)
Łysica (612 m n.p.m.)
Agata (608 m n.p.m.)
Przełęcz Świętego Mikołaja
Kakonin
OPIS:
Wędrówkę na Łysicę rozpoczynamy o godzinie 13.00 w Świętej Katarzynie, miejscowości położonej na skraju Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Niegdyś na terenach tych stała podobno pogańska świątynia, ale w czasach średniowiecza osiedlać zaczęli się tu pustelnicy, zaś w 1399 roku miał tu osiąść rycerz Wacławek, który ufundował on kościółek św. Katarzyny. Dał on nazwę miejscowości, a właściwie figura Świętej Katarzyny znajdująca się we wnętrzu tej świątyni. Tak głoszą tradycyjne podania o początkach tej cichej i spokojnej miejscowości. Około 1478 roku przy kościele św. Katarzyny pojawili się Bernardyni. Mieszkali tu ponad 300 lat, aż do roku 1817 kiedy ustąpili miejsca bernardynkom z Drzewicy, których klasztor strawił pożar. Siostry bernardynki gospodarzą do dziś w Świętej Katarzynie „w odosobnieniu i milczeniu, w ustawicznej modlitwie, ochoczej pokucie, zajmując się jedynie Bogiem dla dobra Kościoła i ludu bożego” - jak głosi tablica przy wejściu do klasztoru.
|
Ośrodek Wypoczynkowy „Jodełka” w Świętej Katarzynie. |
|
Ośrodek Wypoczynkowy „Jodełka” w Świętej Katarzynie. |
W Świętej Katarzynie w 1910 roku powstało pierwsze w Górach Świętokrzyskich schronisko turystyczne, którego inicjatorem był Aleksander Janowski, jeden ze współzałożycieli Polskiego Towarzystwa Krajoznawczego i jego prezes w latach 1922-1929. Obecnie funkcjonuje ono jako ośrodek wypoczynkowy „Jodełka”, nadal jednak honorując zniżki PTTK. Oferuje noclegi, jak też możliwość skorzystania z restauracji. Obok budynku ośrodka znajduje się duża wiata z paleniskiem do grilla, przy którym wyczekiwaliśmy poprawy pogody. Trochę dziwnie rozpoczynać wycieczkę od pieczenia kiełbasek, ale tak już wyszło za sprawą pogody. Miało rano nie padać, ale stało się inaczej, a było tak ulewnie, że zrezygnowaliśmy z zaplanowanego wejścia na Radostową i Wymyśloną.
|
Wiata przy Ośrodku Wypoczynkowym „Jodełka” w Świętej Katarzynie. |
Wychodząc spod „Jodełki” kierujemy się na ulicę Kielecką, przez którą przechodzi Główny Szlak Świętokrzyski. Po dojściu do ulicy Kieleckiej skręcamy na niej w lewo - odtąd kierujemy się czerwonymi znakami. Po około 250 metrach, szlak schodzi z ulicy Kieleckiej odbijając w prawo na szutrową drogę, biegnącą tuż prze murze zespołu klasztornego ss. Bernardynek.
Z prawej strony widoczna jest kaplica cmentarna z XIX wieku skierowana frontem do ulicy Kieleckiej. Przed nią znajdują się dwie mogiły: jedna z okresu powstania styczniowego, a druga z okresu II wojny światowej. Kapliczka wygląda na zdewastowaną, gdyż jej elewacje pokrywają napisy wyryte na murze. W Ciekotach,na tzw. „Żeromszczyźnie” dowiedzieliśmy się, iż pierwszymi napisami były wyryte w 1882 roku podpisy Stefana Żeromskiego i jego szkolnego kolegi Janka Stróżeckiego. Podobno można je jeszcze odnaleźć. Z tejże racji kaplica ta bywa nazywana kapliczką Żeromskiego.
|
Kościół i klasztor ss. Bernardynek w Świętej Katarzynie. |
|
Kaplica cmentarna z XIX wieku, zwana kapliczką Żeromskiego i jedna z mogił. |
|
Wnętrze kaplicy. |
Szutrowa droga doprowadza nas pod bramę Świętokrzyskiego Parku Narodowego, gdzie kupujemy bilety wstępu. Zaraz potem zagłębiamy się w Puszczy Jodłowej, którą tak rozsławiał w swoich utworach literackich Stefan Żeromski, a przede wszystkim w poemacie „Puszcza Jodłowa” dedykowanemu Aleksandrowi Janowskiemu jako wyraz braterskiej czci.
Jak ja, tak samo wszyscy dawni ludzie, którzy niegdyś wdzierali się na te góry i przemierzali wielkie lasy, poili się tym samym jedlanym szumem, ten sam zapach wciągali nozdrzami i tym samym czystym powietrzem napełniali płuca. Pierwszy, co wtargnął z oszczepem-li czy z siekierą brązową w dłoni, z południa od strony Wiślan czy z północy od strony Mazowszam przyszedł przed czasami, które ima i swoimi sposoby utrwala dla potomnych plotka człowiecza - drżał pewnie w sobie patrząc struchlałymi oczyma w puszczę Łysicy. Widział bowiem wokół siebie drzewa srogie, zwartym ostępem stojące, wyniosłe, borem niedosięgłym dla szybkolotnego spojrzenia wyległe w dal milami. Lękliwa cześć napełniała jego duszę, gdy mierzył nieznane i niewidziane, grube, obłe, potężne pnie, podarte od przepęknięć i okapane obarami żywicy, na sto łokci wybiegające pod niebo. Krzywymi pazurami korzeni wszczepione między omszałe, sterczące i nawalone skrzyżale, między rumowie, które zwietrzały kwarzec górski wytwarza - spłaszczonymi koronami chwiejące się za wiatrem tam i sam - obwieszone ciemnozielonymi wieńcami igieł ulistwienia - obarczone licznymi ramionami spławów potężnych - pachnące balsamicznym olejem w nasionach zawartym - śpiewały przed nim własny poszum swój, puszczańskie wzdychanie, niemowny śpiew, który wszystko ludzkie zna i wspomina. Z ciemnej lasu głębiny szedł na jego duszę, nastawał i napastował głos dawien-dawny, nieodmienny, głęboki - wysoki, ostrzeżenie i napomnienie, śmiech i płacz, duma zamierająca w pustce głuchej. A skoro zamierała nuta lasowa, wyrywało się z puszczy wycie wilka albo hukanie pochutliwe puchacza i przejmowało serce człowieka straszną bojaźnią.
(Stefan Żeromski, fragment poematu „Puszcza jodłowa”)
|
Brama do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. |
Zaraz za bramą ŚPN stoi obelisk z czerwonego piaskowca z napisem: „Wieczna cześć i chwała rodakom z najbliższych okolic zamordowanym w tym miejscu przez faszystów hitlerowskich w roku 1943 - społeczeństwo Kieleczczyzny”, postawiony w 1972 roku.
|
Obelisk ku pamięci zamordowanych przez faszystów hitlerowskich. |
Po lewej stronie przy dróżce mamy ogrodzoną mogiłę w której spoczywa około 80 uczestników walki o wolność i niepodległość, pomordowanych w okresie 1.06-26.06.1943 roku przez hitlerowski 62 pluton żandarmerii. Pluton ten w okresie od maja do lipca 1943 roku kwaterował w klasztorze w Świętej Katarzynie. Znany był z okrucieństwa oraz licznych egzekucji i aresztowań w okolicznych wsiach. Niektóre egzekucje przeprowadzone zostały tutaj na skraju puszczy.
|
Mogiła uczestników walki o wolność i niepodległość, pomordowanych w okresie 1.06-26.06.1943 roku
przez hitlerowski pluton żandarmerii. |
Przy szlaku jest też podniszczony już nieco pomnik Stefana Żeromskiego z podobizną pisarza, który przypomina słowami cytowanego wcześniej poematu „Puszcza Jodłowa”, o tym, że „Puszcza jest niczyja. Nie moja ani twoja, ani nasza, Jeno Boża, Święta”.
|
Pomnik Stefana Żeromskiego. |
Nieco dalej dróżka rozszerza się, rozwidla przed źródełkiem i studnią św. Franciszka ujętą w kamiennym okręgu z drewnianym płotkiem. Z wnętrza najstarszych polskich gór wydobywa się tutaj lekko zmineralizowana woda, uważana za cudowną, leczącą choroby oczu. Legenda głosi, iż owe źródełko powstało z łez dziewczyny mieszkającej na zamku, który kiedyś stał na szczycie Łysicy. Miała ona starszą siostrę, niezwykle zazdrosną o pewnego rycerza. Próbowała ona otruć swoją młodszą siostrę, a wówczas rozpętała się potężna burza, która sprawiła, że zamek runął. Zginęli jego mieszkańcy, za wyjątkiem młodszej siostry. Ta opłakując utratę siostry i ukochanego rycerza wytworzyła źródło leczące choroby oczu. Po dawnym zamku pozostało jedynie skalne rumowisko, zwane dzisiaj gołoborzem, a łzy dziewczyny wciąż zasilają źródełko.
|
Źródło św. Franciszka. |
|
Kapliczka św. Franciszka z XIX wieku. |
|
Wnętrze kapliczki św. Franciszka. |
Za źródełkiem stoi drewniana kapliczka św. Franciszka. Pochodzi ona z XIX wieku, a wzniesiono ją w stylu charakterystycznym dla budownictwa świętokrzyskiego. Mijamy kapliczkę, a dróżka pnie się dalej z mniejszą łagodnością pośród buków i jodeł. Staje coraz bardziej kamienista, miejscami pokryta jest drewnianym platformami umożliwiającymi wygodne przejście bardziej kamienistych, czy może też podmokłych odcinków szlaku. Po minięciu pięknej zadaszonej wiaty przypominającej altankę - szlak skręca nagle 90 stopni w lewo.
|
Szlak na Łysicę. |
Im wyżej, tym bardziej szlak pokryty jest blokami skalnymi - w końcu ścieżka niknie pod kwarcytowym rumowiskiem. Ten rumosz skalny powstał podczas zlodowacenia północnopolskiego (bałtyckiego) mniej więcej od 74 tys. do 8,5 tys. lat temu. Panujący wówczas klimat powodował oscylacje temperatury wokół 0˚C, w efekcie czego woda uwięziona w szczelinach skalnych po zamarznięciu zwiększała swoją objętość powodując rozsadzanie skały. Tak powstały słynne w Górach Świętokrzyskich pola skalnego rumoszu, wolne od lasu (gołe od boru) zwane gołoborzem.
|
Szlak pokryty gołoborzem. |
Będąc tuż pod szczytem Łysicy docieramy na skraj takiego gołoborza. Skały, które je tutaj tworzą są jednymi z najstarszych występujących na obszarze Polski - powstały w kambrze. Odsłaniają nam one świat, jaki istniał tu 500 mln lat temu, kiedy obszar Polski zalany był płytkim morzem.
|
Gołoborze na Łysicy. |
O godzinie 14.25 osiągamy szczyt Łysicy (612 m n.p.m.), najwyższy w całych Górach Świętokrzyskich. Na szczycie stoi wysoki drewniany krzyż (replika pamiątkowego krzyża z 1930 roku) i tabliczka wysokościowa. Wokół można spocząć na drewnianych ławeczkach. Jednak wierzchołek Łysicy zmienił się znacznie od ostatniej naszej wizyty. Otóż w nocy z 15 na 16 maja 2013 roku z tajemniczych pobudek wycięto na nim nielegalnie 13 jodeł i buków. Odsłonięty szczyt stracił nieco na magii. Natomiast widok z Łysicy wciąż jest bardzo ograniczony i zawęża się do kierunku północnego.
|
Łysica (612 m n.p.m.). |
|
Północna panorama z Łysicy. |
|
Łysica (612 m n.p.m.). |
O godzinie 14.50 opuszczamy szczyt Łysicy i maszerujemy dalej, dość płasko podmokłą ścieżką biegnącą łysogórskim grzbietem. Wkrótce mijamy szczyt Agata (608 m n.p.m.). Magiczne zacisze puszczy jodłowej, nasyconej wiosenną zielenią hipnotyzuje. Jest ona jednym z fenomenów Gór Świętokrzyskich, zjawiskiem o charakterze endemicznym. Wyżynny bór jodłowy (Abietetum polonicum) występuje tylko na terytorium Polski, a jego największe zbiorowiska możemy obserwować właśnie tutaj, jak też na Roztoczu. Głównym gatunkiem jego drzewostanu jest oczywiście jodła pospolita. Domieszką są głównie buki oraz dąb szypułkowy i dąb bezszypułkowy. W Świętokrzyskim Parku Narodowym las ten jest szczególny, bowiem za jego sprawą przyroda gospodaruje się tutaj niemal sama, bez udziału człowieka.
Przez gęstą koronę drzew lasu przedostają się niewielkie ilości światła słonecznego. Las wypełnia się prostolinijnymi strugami promieni. Promienie padające na podmokniętą ścieżkę srebrzą rozlane na niej wodne kałuże. Ptaki rozświergotały się na tak piękniejący dzień.
O godzinie 15.35 docieramy pod drewnianą kapliczkę św. Mikołaja. Wybudowana została ona w miejscu poprzedniej spalonej przez wandali w 1996 roku. Pierwotna kapliczka została wybudowana tutaj w 1876 roku i miała strzec wędrowców przed dzikimi zwierzętami, którzy przemierzali Łysogóry traktem przecinającym pasmo z północy na południe, czy z południa na północ. Już wieki temu przechodziły tędy drogi łączące miejscowości po obu stronach grzbietu: Wolę Szczygiełkową i Kakonin do którego podążamy.
|
Kapliczka św. Mikołaja. |
|
Wnętrze kapliczki św. Mikołaja. |
Pod kapliczką św. Mikołaja opuszczamy grzbiet Łysogór i rozpoczynamy zejście południowym zboczem. Szlak sukcesywnie obniża się zbierając coraz więcej wody warko spływającej z grzbietu. To echo przedpołudniowych deszczów. Jakoś jednak radzimy sobie z tymi niewielkimi trudnościami, aczkolwiek już w końcówce zejścia odnosimy wrażenie, że szlak biegnie inaczej niż wcześniej. Schodzimy znaną nam dróżką, która doprowadza nas do bramy Świętokrzyskiego Parku Narodowego w Kakoninie, jednak na dłuższym fragmencie dróżki nie widać żadnych znaków szlaku.
Pomimo problemów ze znalezieniem znaków szlaku o godzinie 16.10 docieramy do bramy Świętokrzyskiego Parku Narodowego i opuszczamy Puszczę Jodłową. Wchodzimy do wsi Kakonin, skąd rozpościera się szeroka panorama na południową część Gór Świętokrzyskich. Kakonin jest wioską założoną w wieku XVIII. Pierwszymi jej osadnikami byli prawdopodobnie przybysze z krakowskiego.
|
Wychodzimy z Puszczy Jodłowej. |
|
Południowa cześć Gór Świętokrzyskich widoczna z Kakonina. |
|
Chałupa świętokrzyska w Kakoninie z początku XIX wieku. |
W Kakoninie przy czerwonym szlaku stoi stara chałupa. Już kiedyś chcieliśmy zaglądnąć do wnętrza tej starej wiejskiej chaty. Dzisiaj nadarzyła się ku temu okazja. Wchodzimy do środka. Wnętrze chałupy prezentuje warunki życia średniozamożnej rodziny rolniczej z przełomu XIX i XX wieku. W sieni i komorze miast podłogi mamy „polepę” glinianą, czyli tzw. klepisko. Izba posiada podłogę i powałę wykonaną z desek jodłowych. Znajdujący się w izbie piec pełni wieloraką funkcję: kuchenną gdzie na blasze zaopatrzonej w „fajerki” przygotowywano jedzenie dla domowników, pieca chlebowego oraz urządzenia grzewczego z obszernym zapieckiem, gdzie sypiano w zimie. W komorze przechowywano różne produkty: mąkę, kapustę w beczkach, mleko w garnkach, a także narzędzia rzemieślnicze, tkackie i inne. Funkcje magazynowe pełnił także strych, na który można wejść po stromych drewnianych stopniach.
|
|
|
Chałupa świętokrzyska w środku. |
To już koniec świętokrzyskiego spaceru puszczańskimi dróżkami Żeromskiego. W Kakoninie rozstajemy się z wiosennie zielonym lasem. Czerwony szlak biegnie stąd dalej, wracając na obrzeża Puszczy Jodłowej, a potem znów się w niej zagłębiając. Tą wędrówkę będzie trzeba koniecznie dokończyć. Przyjdzie na to czas.
Witam.
OdpowiedzUsuńZ wielkim zainteresowaniem czytam Wasze posty. Są bardzo pouczające i przydatne w czasie wędrówki po górach. Dziękuję i pozdrawiam.
Przypomniałem, sobie dawne czasy. Bardzo lubię tamte rejony ale niestety nie mam zdjęć, bo wówczas robiłem slajdy. Tak, że z przyjemnością obejrzałem ten post. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń