Niedźwiedź
W Rumunii niedźwiedzie nie są rzadkością. Bywa, że atakują stada owiec lub krów. |
Góry Rumunii są królestwem dużych drapieżników. W rumuńskich Karpatach żyje najwięcej niedźwiedzi brunatnych w Europie. Różne są szacunki, ale te najniższe nie schodzą poniżej 2 tysięcy osobników, zaś te najwyższe przekraczają 8 tysięcy. Rumunia jest jedynym krajem w Europie, w którym istnieje możliwość legalnych polowań na te zwierzęta. Ataki z ich strony na stada krów i owiec zdarzają się tu bardzo często. Vasilie opowiada jak kilka lat temu niedźwiedź zaatakował prowadzony przez niego kierdel - zabił wówczas kilkadziesiąt sztuk. Zagrożeniem dla owiec są również wilcze watahy. Przemieszczające się stado stanowi trudniejszy łup dla drapieżnika, dlatego strzeże go tylko pięć psów. Na mijanych halach spotyka się jednak stada, których strzeże po dwadzieścia kilka psów pasterskich. Tudzież podczas swojej wędrówki pasterze napotykają rozszarpane ciała zwierząt. Niedawno właśnie mijali zwłoki owcze wiszące na konarze drzewa. Zostały one tak umieszczone (zapewne tymczasowo) przez miejscowych czabanów, by psy pasterskie nie mogły zakosztować owczego mięsa. Zdarzało się bowiem, że później to właśnie one atakowały owce z pilnowanego przez siebie stada.
Czy kierdel Redyku Karpackiego przejdzie bezpiecznie? Zagrożenie istnieje, ale trzeba mieć nadzieję. Po całodniowej wędrówce Redyk zdążył oddalić się kilkanaście kilometrów od miejscowości Homorod. Zbliża się do Mihail Viteaso, ale zapada już wieczór. Pasterze z owcami przechodzą obok stadka krów, pilnowanych przez miejscowego czabana Doru Şona, który ostrzega, że przy lesie jest niebezpiecznie i lepiej tam obozu nie rozkładać:
– Jesteśmy w rejonie, gdzie często atakują w nocy niedźwiedzie. Tu niedźwiedzi jest dużo, możecie do nich strzelać bez pozwolenia – mówi całkiem poważnie, tyle, że pasterze nie mają z czego strzelać. W ręku ściskają tylko kij pasterski. Doru Şona wskazuje jednak dolinę, gdzie jest bezpieczniej i gdzie najlepiej jest rozłożyć obóz.
Pasterze korzystają z rad miejscowego. Tego wieczoru Vasile zajmuje się kuchnią. Przyrządza ziemniaki z bryndzą. Po kolacji pasterze rozkładają się wokół stada, urządzając legowiska na skórach. Kładąc się przywdziewają futra i czapy z owczej skóry, które chronią ich od deszczu i chłodu. Dzisiaj jest jednak dość ciepło, ale zaczyna trochę kropić. Przy owcach zalegają również na trawie psy. Wkrótce wszyscy zapadają w lekki, czujny sen.
Pasterska watra. |
Nasza opowieść została zainspirowana wykładem Adama Kitkowskiego, zakopiańskiego publicysty i nieodłącznego towarzysza Redyku Karpackiego 2013. Mieliśmy przyjemność wysłuchać go w dniu 12.09.2013 roku podczas spotkania w obiektach „Libušín” na przełęczy Pustevny w Beskidzie Śląsko-Morawskim. Do napisania tej opowieści skłoniły nas również emocje jakie wyzwoliła w nas wędrówka Redyku Karpackiego, a także niezapomniane przeżycia i wrażenia, jakich doznaliśmy podczas spotkań z pasterzami, rozmów i zasłyszanych opowieści na trasie.
Opowieść została zilustrowana fotografiami, których autorami są: Józef Michałek, Marek Zaniewski, Michał Milerski, Adam Kitkowski, George Căţean oraz my sami, czyli Dorota i Marek Szala. Fotografie nie naszego autorstwa pochodzą ze strony www.redykkarpacki.pl. Zostały wykorzystane za zgodą Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne”, za którą bardzo dziękujemy.
Zamieszczone w tekstach dialogi zostały zacytowane z relacji Adama Kitkowskiego publikowanych na stronie Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne” www.transhumance.pl.
Opowieść została zilustrowana fotografiami, których autorami są: Józef Michałek, Marek Zaniewski, Michał Milerski, Adam Kitkowski, George Căţean oraz my sami, czyli Dorota i Marek Szala. Fotografie nie naszego autorstwa pochodzą ze strony www.redykkarpacki.pl. Zostały wykorzystane za zgodą Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne”, za którą bardzo dziękujemy.
Zamieszczone w tekstach dialogi zostały zacytowane z relacji Adama Kitkowskiego publikowanych na stronie Fundacji „Pasterstwo Transhumancyjne” www.transhumance.pl.
Takich opowieści można by słuchać i słuchać. Najlepiej wieczorem, przy ognisku... :) Pasterze to odważni ludzie.
OdpowiedzUsuń