Ponownie zagościliśmy w jednym z najpiękniejszych zakątków krajobrazowych Karpat, w kraju tak nam bliskim zarówno pod względem językowym, jak i kulturowym. Ostatni raz byliśmy tu dwa lata temu i już wtedy wiedzieliśmy, że kiedyś powrócimy, bo tamte trzy dni były zbyt krótkim czasem by w pełni nasycić się klimatami fantastycznego pasma górskiego Małej Fatry. „Pragnęłabym bardzo zachować te widoki i wrażenia w mojej pamięci, a może przede wszystkim w zakamarkach duszy” - pisała o tamtej wycieczce Mirka, z którą to mieliśmy przyjemność wspólnie dzielić turystyczny szlak.
Dziś przyszła pora na drugą część Małej Fatry, mniej znaną, mniej popularną, ale równie piękną tzw. Małą Fatrę Luczańską... Tego dnia mglista pogoda skryła pełnię jej piękna. Z nieba oprócz deszczu spadają również płatki śniegu, a my w tym czasie zdobywamy najwyższy szczyt Luczańskiej Małej Fatry - Veľká lúka (1476 m n.p.m.). Grupa imponuje gotowością do dalszej wędrówki. Wędruje dalej grzbietem pasma, pokrytym rozległymi górskimi łąkami. Na szlaku pojawiają się liczne młaki, które tworzą się tu dość łatwo ze względu na nieprzepuszczalne podłoże ze skał krystalicznych. Jednak ich pokonanie nie stanowi dla tak wytrawnych wędrowców większego problemu i za niedługi czas ich zdobyczą pada kolejny szczyt Minčol (1364 m n.p.m.).
Trudno nam powiedzieć kiedy to się stało, ale obecnie wędrowcy stanowią monolit. Jeszcze parę godzin wielu z nich się nie znało, a teraz mamy wrażenie jakby wszyscy byli od lat starymi dobrymi znajomymi. Większość z nich jest mieszkańcami Krakowa, ale niektórzy pochodzą z odległych stron: z Alwerni, z Łodzi, z Chorzowa. Wspólna pasja silnie jednak integruje grupę, wszyscy są świadomi tego, że jesteśmy tu razem i odpowiadamy wzajemnie za siebie. Nawet nie wiecie jak wielka to przyjemność prowadzić taką grupę.
Tego dnia pojawiają się też piękne panoramy, tyle tylko, że z niższego pułapu, gdy schodzimy poniżej wysokości chmur do Vrútek. Z otwartych, wolnych od drzew miejsc rozpościera się widok na Kotlinę Turczańską otoczoną wzniesieniami Małej i Wielkiej Fatry. To jednak nie koniec. Otóż przystawką do pierwszego dnia rajdu „Wokół Kotliny Żylińskiej” jest Zamek Strečno położony na urwistej kalcytowej skale (103 m wysokości), opadającej do doliny Wagu. Ta wyniosła forteca nad rzeką Wag była kiedyś jedną z najbardziej bezpiecznych twierdz regionu. Z zamku rozciągają się cudowne, nie pozbawione romantyzmu widoki, które najlepiej zobaczyć na własne oczy, bo trudno słowem oddać ich autentyzm. Te przepiękne, niezapomniane widoki na Kotlinę Żylińską, ciągnące się po drugiej stronie malownicze wzniesienia Gór Kisuckich wciąż mamy w sercu. Oglądamy wnętrza zamkowe i jego ekspozycję w towarzystwie słowackiego przewodnika, słuchając opowieści o jego dziejach. Oddalając się od zamku spoglądamy na jego dumną, zachwycającą sylwetkę wieńczącą skałę ponad Wagiem.
Hrad Strečno. |
Hrad Strečno - widok z wieży zamkowej na Kotlinę Żylińską |
Hrad Strečno - widok z wieży zamkowej na rzekę Wag. |
Średniowieczna wieś Paseka pod zamkiem Strečno. |
Na drugi dzień udajemy się w rodzinne strony Juraja Jánošíka. Przechodzimy przez starą osadę Jánošíkovci stanowiącą obecnie przysiółek wsi Terchová. Stoi w niej kilka chałup, wśród których dorastał przyszły zbójnik. Ta niewielka osada rozlokowała się na zboczach góry Pupov, której wysokość 1096 m n.p.m. stawia ją na czele wszystkich wzniesień Gór Kisuckich i jest zaliczana do Korony Beskidów. Zdobywamy go po mozolnej wspinaczce. Na wierzchołku uczestniczymy w ceremonii montażu tabliczki szczytowej. Czujemy się jak pierwsi zdobywcy góry.
Potem przychodzi czas na najbardziej urokliwy zakątek Małej Fatry Krywańskiej - fascynującą przechadzkę przez fantastyczny kanion wyrzeźbiony przez wody Dierowego Potoku, zwany Janosikowymi Dierami. Ruszamy naprzeciw żywiołowi natury - rwącemu górskiemu potokowi, przez pełne załomów cieniste szczeliny z wyrastającymi skalnymi filarami, pokonujemy liczne uskoki i przewieszki, po których ciekną wspaniałe wodospady. Wędrówkę ułatwia systemem różnych zabezpieczeń w postaci stalowych linek, klamr, kładek i drabinek. Kilka osób po pokonaniu Janosikowych Dier decyduje się na zdobycie szczytu Malý Rozsutec (1344 m n.p.m.).
Jánošíkove diery. |
Emocjonujący dzień kończy się szybko, a wieczorem grupa spotyka się w sercu Krywańskiej Małej Fatry, gdzie właśnie zapłonęła watra. Wędrowcy zasiedli wokół niej jednocząc swe dusze i składając hołd cudowności górskiej natury. Wkrótce Dolina Vratna niesie opowieści snute przy cieple ogniska, przeplatane nutami pieśni. Piękny finał cudownego dnia, który mógłby ciągnąć się w nieskończoność, ale nadchodził kolejny dzień.
Vrátna dolina. |
W ten kolejny dzień udajemy się w pasmo Gór Strażowskich, a dokładnie w rejon Skał Sulovskich, które od lat są obiektem podziwu geologów, podróżników, przyrodników i artystów. Skały Sulovskie stanowią romantyczne teatrum wokół wioski Súľov. Tworzą niesamowite skalne miasto.
Wjeżdżamy do niego przez potężną skalną bramę tzw. Bramę Gotycką. Osiąga ona 13 metrów wysokości. Potem podejmujemy forsowną wspinaczkę, by stanąć pośród skalnych wież, słupów i igieł, okien, jak też stromych klifów i mnóstwa innych nieprawdopodobnie fantastycznych, czy dziwacznych kształtów. Maszerujemy przez potężne kompleksy wapieni i dolomitów wyrastających z urodziwych lasów. Czujemy się jak w bajkowym, zaczarowanym świecie. Osiągamy ruiny zamku Sulowskiego, fenomenalnie zespolonego ze skalnym otoczeniem. To najbardziej niedostępna twierdza, jaka kiedykolwiek powstała na obszarze Słowacji, czy też czeskich Moraw.
Tego samego dnia przecinając pasmo Jaworników przemieszczamy się do malowniczego regionu położonego w dolinie rzeki Kisuca, gdzie leży miasteczko Turzovka, zwane Kisuckim Lourdes. Wznosząca się nad nią góra Żywczakowa (788 m n.p.m.) przyciąga rzesze pątników, a dzieje się tak od czasu objawienia Matki Bożej w 1958 roku. Pod szczytem góry tryskają cudowne źródełka o przypisywanych właściwościach leczniczych. Wchodzimy na górę Żywczakowa z miejscowości Kornia, a wracając zaczerpujemy źródlaną wodę.
Odjeżdżamy do naszych domów. Kończy się przygoda. Było wspaniale wędrować z tak cudownymi ludźmi. Przykro jest rozstawać się po takich trzech wspaniałych dniach.
Dziękujemy wszystkim uczestnikom górskiej wyprawy „Wokół Kotliny Żylińskiej”, za bezpieczną, uroczą wędrówkę i za tą niesłychaną aurę, która z Was nieustannie płynęła. Chcielibyśmy znów spotkać się z Wami na turystycznym szlaku i gawędzić na wspólnej biesiadzie przy ognisku. Może kiedyś powróci ten czas. Będziemy na niego czekać.
Kraków, dnia 2.06.2014
Z pozdrowieniami
Dorota i Marek
Dziękujemy za profesjonalne prowadzenie wędrówki.Było cudownie. Mamy nadzieję,że spotkamy się jeszcze z Wami na turystycznym szlaku.Wdzięczni Ela i Marek Jóźwiak
OdpowiedzUsuń