|
Jak w każdą sobotę, dziewczyny, chłopaki, Ruszamy w polskie góry, by zdobywać szlaki. W Pasmo Podhalańskie dzisiaj więc jedziemy, I Wierch Bukowiński z marszu zdobędziemy. Autobus jest duży, z kierowcą Grzegorzem, My przy tym kierowcy bezpiecznie się czuć możem… A Pan Marek Szala gość nie byle jaki – To na dwóch fotelach rozłożył plecaki! I choć tak po pańsku gość ten się rozpiera, To jednak nikomu miejsca nie zabiera. Po niedługiej jeździe, gdzieś blisko Podwika, Szlak w barwie niebieskiej do celu pomyka. Szlak dziś jest „lajtowy”, małe przewyższenie, Za cztery godziny będzie zakończenie. Dwie godziny marszu, a w planie ognisko, Trochę więc przyspieszmy bo do celu blisko! Ten Wierch Bukowiński, to szczyt byle jaki… Cztery drzewa „na krzyż” i dokoła krzaki! I gdyby nie fakt, że się do Diademu liczy – Nikt by się nie fatygował dla takiej zdobyczy. Potem na polanę! Ognisko już płonie. Kiełbasy na kijach, trzeba ująć w dłonie. Jedną upieczemy, drugą przypalimy, Po podlaniu trunkiem, nawet to strawimy… Długo nie potrwało takie zabawienie. Bo nasz pan przewodnik wydał polecenie: „Pogasić ogniska! Koniec tej zabawy! Wszyscy się kierujcie w kierunku Sieniawy.” Lecz Pieniążkowice są dziś celem bliższym. Autobus już czeka na miejscu powyższym. Teraz skorzystamy ze szlaku Papieża, No i pojedziemy w kierunku Ludźmierza. Wszyscy się spieszymy i nikt nie nawala, Bo w Ludźmierzu czeka Gaździna Podhala! Zwiedzamy tam kościół oraz z tyłu „dróżki”, I koniec wycieczki ! Bo już bolą nóżki… 18 październik 2014 r., uczestnik wycieczki - Waldemar Ciszewski. |
Bukowiński Wierch [fot. Dariusz Opalski]. |