Stoi jakby w cieniu Beskidu Wyspowego, cicha, bezludna, pomimo, że dotyka ruchliwej Zakopianki. Mało kto zwraca na nią uwagę, mało kto ją odwiedza.
  Skryta lasem i szczyptą tajemnicy. Niegdyś pociągała tajemniczymi znakami
  wyrytymi na kamieniach, które mieli pozostawić poszukiwacze skarbów w XVII,
  bądź XVIII wieku. Dzisiaj o nich trochę zapomniano. Zresztą trudno już je
  odnaleźć. Co prawda w całkiem nowych przewodnikach można znaleźć wzmianki o
  nich, sugerujące, że istnieją jeszcze, ale bez potwierdzenia dokumentującego
  ten fakt. Góra już nie wodzi jak kiedyś tajemniczymi znakami wykutymi na kamieniach krzyżami, literami i cyframi, gwiazdami, czy innymi
  tajemniczymi figurami. Ich znaczenie przestało nurtować przybyszów, gdy zbadał
  je geograf Stanisław Leszczycki, rozwiązując ich zagadkę. Jego badania
  dały odpowiedź, że to nie są wskazówki do skarbów, lecz zwyczajne znaki
  graniczne wsi, czy też granic lasów chłopskich i pańskich, zaś wyryte na nich
  krzyżyki miały za zadanie odpędzanie złych mocy, tak jak krzyże powszechnie
  stawiane przy drogach do wsi.
TRASA:
  Tokarnia (404 m n.p.m.)
  

  Kalwaria Tokarska - Urbania Góra (671 m n.p.m.) - Przełęcz Za Doliną
  

  Golec (763 m n.p.m.)
  


  Zębalowa (858 m n.p.m.)
  

  Krzeczów - Gościniec Cesarski - Mały Luboń, Pod Sosnami
 
  OPIS:
  
    Wjeżdżamy do wsi Tokarnia, położonej w południowej części powiatu
    myślenickiego, na zachód od drogi łączącej Kraków i Zakopane. Leży na styku
    malowniczych grup górskich Beskidu Wyspowego i Makowskiego. Mijamy Dworek
    Targowskich pochodzący z początku XIX wieku, należący do dawnych właścicieli
    wsi. Pierwotnie był cały drewniany, ale później dobudowano do niego murowane
    skrzydło. Obecnie funkcjonuje w nim przedszkole oraz galeria, czyli sale
    wystawowe Gminnego Ośrodka Kultury i Sportu w Tokarni. Po chwili
    zatrzymujemy się. Kierowcy autokary odnajdują trochę miejsca pod budynkiem
    Urzędu Gminy w Tokarni. Wysiadamy.
  
  
  
    O godzinie 8.45 spod Urzędu Gminy w Tokarni kierujemy się na kładkę
    przerzuconą nad Krzeczonówką. Wchodzimy na drogę, która biegnie równolegle
    wzdłuż potoku. Skręcamy na nią w prawo i idziemy do połączenia z inną drogą.
    Na niej w lewo, potem w prawo i znów idziemy wzdłuż potoku, ale w nieco
    większym oddaleniu od niego. Przechodzimy osiedle Urbany, następnie
    wchodzimy na osiedle U Cipory. Tu skręcamy w lewo na wschód, na uliczkę,
    którą dość ostro nabieramy wysokości. Zaczynamy podejście na Urbanią Górę.
  
 
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Kładka nad Krzeczonówką.
       | 
    
  
  Trzymamy się jeszcze przez pewien czas czarnego szlaku, który na razie pokrywa
  się z dróżką Kalwarii Tokarskiej. Gdy ścieżki rozchodzą się, a nastąpi to
  powyżej jeziorka, podążymy dalej dróżką Kalwarii Tokarskiej, a następnie dalej
  na szczyt Urbaniej Góry.
  Pierwsza mijana rzeźba Kalwarii Tokarskiej przedstawia Chrzest Pana Jezusa.
  Figury Chrystusa i Jana Chrzciciela umieszczone są pod strzelistym daszkiem
  opartym na dwóch filarach. Nieco wyżej po tej samej stronie drogi mamy
  płaskorzeźbę przedstawiającą ojca i syna, a podpisaną słowami pieśni
  pielgrzymkowej „Wróć, synu wróć”...
  Wróć synu, wróć z daleka,
  Wróć synu, wróć, Ojciec czeka.
  I wychodzi na drogę,
  I wygląda stęskniony,
  Czy nie wracasz do domu,
  Tyle razy odchodzisz
  I powracasz skruszony,
  A On zawsze dla ciebie,
  Ma otwarte ramiona.
  Wróć synu, wróć z daleka,
  Wróć, synu wróć, Ojciec czeka.
  Roztrwoniłeś swą miłość,
  Z pustym sercem powracasz,
  A On ciebie przygarnia, przebacza.
  
    I wychodzi naprzeciw Ojca serce zbolałe:
  
  
    Wreszcie, synu, wróciłeś, tak czekałem!
  
  
    (Laudate Dominum (Chwalcie Pana), śpiewnik pielgrzymkowy Złotej Grupy
      Radomskiej
  
  
    opracowany przez oratorianina ks. mgr Lecha Gralaka)
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Chrzest Pana Jezusa.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Wróć, synu wróć.
       | 
    
  
  Dalej na kamieniu stoją Tablice z Dziesięciorgiem Przykazań oraz figurka
  Mojżesza. Z prawej na wysokim filarze stoi św. Franciszek z Asyżu trzymający w rękach ptaka (1995). To jego atrybut, który odzwierciedla jego umiłowanie do
  zwierząt. Obok życia w ubóstwie umiłowanie to stało się jedną z reguł zakonu,
  który założył. Franciszek czerpał przyjemność z obcowania z naturą i uczył
  innych ludzi poszanowania do świata roślin i zwierząt, tak, aby zachować
  równowagę w środowisku naturalnym.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Mojżesz i Dziesięć Przykazań.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Święty Franciszek z Asyżu.
       | 
    
  
  Dalej widzimy Śpiących Apostołów (2000), a powyżej nich modlącego się
  Chrystusa w Ogrójcu (1999). Chrystus spogląda w górę drogi, którą podążamy
  dalej. Zaczynają się na tej drodze kolejne stacje drogi krzyżowej, które
  przeplatają się z rzeźbami Kalwarii Tokarskiej.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Śpiący Apostołowie.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Chrystus w Ogrójcu.
       | 
    
  
  Z prawej strony dróżki, głębokim jarem spływa potoczek. Przelewają się jego wody
  leniwe, a my napieramy w górę zbocza. Mijamy z prawej cieślę, Józefa z
  dzieckiem, po czym schodzimy nad nitkę potoczku. Tam z kamiennej wnęki św.
  Florian tryska strumieniem wody. „Zachowaj od ognia św. Florianie” – uprasza
  napis nad figurą świętego, umieszczony ponad skalnym okapem. Wracamy na drogę,
  której nachylenie trochę łagodnieje i skręca szerokim łukiem nieco na lewo.
  Zanim wejdziemy w jej łuk z lewej przechodzimy obok figury Chrystusa tulącego
  opiekuńczo dzieci. Powiada do przechodniów: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do
  mnie”. Widzimy już, że wyżej droga wejdzie w głęboki zakos. Wpierw jeszcze
  jedna rzeźba, a właściwie dwie przedstawiające papieża Jana Pawła II z gestem
  błogosławieństwa oraz kardynała Stefana Wyszyńskiego, siedzącego, głęboko
  zamyślonego.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Cieśla Józef. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Święty Florian. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Chrystus z dziećmi.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Papież Jan Paweł II i kardynał Stefan Wyszyński.
       | 
    
  
  I dochodzimy w końcu do ostrego zakrętu drogi w lewo. W tymże miejscu, gdzie
  droga odchodzi od potoku, stoi na kładce ponad jego przepaścistym jarem Anioł
  Stróż. Przeprowadza przez zeń małą dziewczynkę, ku drodze, którą my podążamy.
  A przy zakręcie droga niespodziewanie rozwidla się. Ścieżka odchodząca w prawo
  znów wprowadza nas w pobliże tutaj bardziej warto płynącego potoku. Jego wody
  spadaj wyżej pióropuszem małego wodospadu. Obok niego w skalnej ścianie
  wkomponowana została figura Matki Boskiej Niepokalanie Poczętej. Pod nią widać
  pierwsze słowa bardzo starej modlitwy „Pod Twoją obronę”, datowanej na III
  wiek n.e. Ten przystanek Kalwarii dedykowany jest „Przodkom naszej ziemi”, jak
  głosi napis na tablicy wmurowanej w skale. Dodać trzeba, że właśnie tutaj w
  1982 roku powstała pierwsza rzeźba Kalwarii Tokarskiej. Była to drewniana
  rzeźba Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, która z czasem uległa wilgoci i
  dlatego została stworzona jej kamienna kopia, którą dzisiaj oglądamy.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Anioł Stróż przeprowadza małą dziewczynkę.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Matka Boża Niepokalanie Poczęta.
       | 
    
  
  Po powrocie na drogę skręcamy na lewo, obchodząc latarnię na wysokim cokole,
  lecz tam, gdzie zwykło palić się łuczywo, stoją figurki Świętej Rodziny
  (1994). I dróżka wyprowadza nas na wspaniały punkt widokowy. Zbocze na którym
  stoimy opada łąkami ku dolinie Krzeczonówki. Wznosi się za nią masyw Kotonia i
  Koskowej Góry. Po chwili zauroczenia panoramą kierujemy się znów w stronę
  szczytu góry. Dróżka przeprowadza nas obok kopca usypanego na cześć polskiego
  chłopa: „Chłopom polskim szczęść Boże” głosi napis na jej zboczu, na którym
  położono także kosę i grabie. Na szczycie kopca widzimy rozmyślającego
  Chrystusa Frasobliwego (1982). Został umieszczony na kopcu później po jego
  powstaniu. U jego stóp widać napis „Szczęść Boże tym co żywią i bronią”.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Święta Rodzina. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Za doliną wznoszą się grzbiety Koskowej Góry i Kotonia.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Stacja drogi krzyżowej i kopiec usypany na cześć polskiego chłopa.
       | 
    
  
  Po drugiej stronie drogi stoi figura Matki Bożej Bolesnej z wypisaną na
  kamienistym cokole prośbą „Matko Bolesna módl się za nami”. Za rzeźbą Matki Bożej
  Bolesnej jest wejście do Piwnicy Biczowania (1983). To jedne z
  najstarszych obiektów na trasie Kalwarii Tokarskiej. We wnętrzu Piwnicy Biczowania znajdziemy tablicę poświęconą orędownikowi budowy Kalwarii, ks. Janowi Machowi.
  Znajduje się tutaj także księga, w której każdy może dokonać pamiątkowego
  wpisu.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Matka Boża Bolesna.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Piwnica Biczowania.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Piwnica Biczowania.
       | 
    
  
  Opuszczamy Piwnicę Biczowania. Idąc wyżej po lewej stronie drogi mijamy
  Chrystusa okrytego czerwoną peleryną. Wkrótce dróżka skręca w lewo. Wiedzie
  ponad niewielkim jeziorkiem, do którego odchodzi ścieżyna. Na środku jeziorka
  znajduje się łódź, a w niej widzimy Chrystusa przekazującego klucze św.
  Piotrowi (1986). Chrystus powiada „Piotrze paś owieczki moje”. Wokół mamy
  ławeczki. Można przysiąść i odpocząć, nacieszyć się kolejnymi ładnymi
  widokami. Ruszamy jednak dalej, wyżej, gdzie dróżka rozchodzi się. Czarny
  szlak prowadzi na dróżkę odchodząca w prawo. My zaś zgodnie z powziętym
  wcześniej zamiarem wybieramy dróżkę odchodzącą na lewo. Wcześniej podziwiamy kolejną wyrzeźbioną scenę (1992) – Matka Boża Fatimska umieszczona
  na cokole, a poniżej widać anioła. Przy drodze zaś klęczą modlące się dzieci:
  rodzeństwo Franciszek i Hiacynta oraz ich kuzynka Łucja. Towarzyszy im
  owieczka, wszak głównym zajęciem tych dzieci było wyprowadzanie owiec na
  pastwisko.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Chrystus przekazuje klucze św. Piotrowi.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Objawienie Matki Bożej Fatimskiej.
       | 
    
  
  Dróżka wchodzi w trawers zbocza. Znów wspaniale malują się z niej widoki. Jak
  wcześniej widzimy grzbiet Koskowej Góry, ale też pokazuje się nam Stołowa
  Góra. Po chwili widzimy z prawej wąski korytarzyk wrzynający się w zbocze.
  Wchodzimy do niego. Prowadzi do kamiennej bramy, za którą znajduje się
  niewielki placyk z św. Weroniką prezentującą wizerunek Chrystusa odbity na
  chuście.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Korytarzyk do św. Weroniki.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Święta Weronika. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Widok na Kotoń. | 
    
  
  Dróżka dalej biegnie trawersem zbocza, przeprowadza obok św. Anny, rzeźby
  dedykowanej „Pamięci Matek Polskich” i kończy się tam, gdzie w zboczu
  góry znajduje się grota. W niej widać scenę zwaną pietà (wł. pietà –
  „miłosierdzie”, „litość”; łac. pietas – „miłość zgodna z powołaniem”), a więc
  przedstawiającą Matkę Boską trzymającą na kolanach martwego Chrystusa. Jak
  powiedzieliśmy dróżka nagle urywa się tutaj, ale tuż przed grotą z pietą
  odchodzi w górę lesistego zbocza inna droga. Prowadzące na nią strzałki
  informują, że prowadzi ona „do krzyża”. Jest bardziej kamienista, bardziej
  stroma. Po chwili skręca w lewo napierając jeszcze ostrzej na zbocze. Aż w
  końcu wychodzimy na wąski grzbiet w znacznej mierze odsłonięty, częściowo
  porośnięty młodnikami. Mijamy kolejna stacje drogi krzyżowej i dochodzimy do
  zadaszonej Kaplicę Trzeciego Upadku (1998). Scena Chrystusa upadającego pod
  ciężarem krzyża prezentowana jest na wspaniale zdobionym cokole, odzianym w
  kafle z płaskorzeźbami przedstawiającymi biblijne sceny.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Święta Anna. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Pieta. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Dróżka do krzyża. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Kaplica Trzeciego Upadku.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Kaplica Trzeciego Upadku.
       | 
    
  
  Powyżej przy dróżce Kalwarii mamy Grób Pański. Przy nim na drzewie wisi drewniana tabliczka z sentencją „Przemijanie: wszystko co ziemskie
  przeminie – jesteśmy tylko w gościnie – prawdziwy dom czeka w niebie i dla
  mnie i dla ciebie. (Jan Karon) ”. Przed nami znów ostrzejsze podejście wąskim
  grzbietem ku zwieńczeniu całej Kalwarii Tokarskiej. Docieramy na polankę ze
  sceną Ukrzyżowania z naturalnej wielkości figurami Chrystusa, Maryi i św. Jana
  (1985).
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Grób Pański. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Przed nami kulminacja Kalwarii Tokarskiej.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Scena Ukrzyżowania.
       | 
    
  
  No cóż, wspaniała była to droga, pewnie zbyt szybko przebyta, lecz plan na
  dzisiaj mamy szerszy. Przyjemnie byłoby kiedyś znów przespacerować się w górę
  zbocza Urbaniej Góry, poświęcić na nią nawet więcej czasu, dać sobie go więcej
  dla odrobiny refleksji, czy dla podziwu artyzmu rzeźb Józefa Wrony i
  krajobrazu, w którym zostały one umiejscowione.
  Kilka ławek pozwala tutaj odpocząć, jest też miejsce na ognisko, ale nasza
  wspinaczka nie została jeszcze zakończona. Co prawda stoi tutaj tabliczka
  szczytowa, ale raczej powinna być ona umieszczona dalej, a zarazem wyżej,
  gdzie znajduje się prawdziwy wierzchołek Urbaniej Góry. Po niedługim
  czasie maszerujemy zatem dalej, aż na szczyt góry. Kulminacja szczytu jest
  wyraźna, porośnięta lasem, słowem nie szczególna. Po zrobieniu zdjęcia
  kierujemy się ku przełęczy Za Polaną. Tam odnajdujemy czarny szlak.
  Przekraczamy przełęcz pokrytą łąkami, po czym rozpoczynając podejście na Golec
  znów zagłębiamy się w lesie.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Urbania Góra. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Rzeczywisty szczyt Urbaniej Góry.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Przełęcz Za Doliną i ścieżka czarnego szlaku.
       | 
    
  
  Zwiększa się stromizna. Podchodzimy zbocze powolutku. Trzydzieści minutek
  trochę dłuży się do osiągnięcia szczytu Golec (762 m n.p.m.). Skromniutka
  tabliczka szczytowa znajduje się na drzewie rosnącym przy ścieżce szlakowej i łatwo ją nie zauważyć. Masyw Zębolowej i jej główny szczyt ma zwariowaną
  historię nazewniczą. Mieszkańcy Tokarni i Krzczonowa zwą je Golcem (czyli tak
  samo jak ta kulminacja bocznego grzbietu, którym podążmy), a nazwa taka wzięła
  się od „golizny” powstającej po wyrębie lasu, jaki zapewne miał miejsce tu w
  zamierzchłych czasach. Mieszkańcy Lubnia, Krzeczowa i Tenczyna, a więc
  miejscowości okalających górę od wschodu i południa używają wobec niej nazwy
  Klimas, zapewne od nazwiska Klimas popularnego szczególnie w Lubniu. Tak też
  na grzbiecie odchodzącym na wschód od głównego wierzchołka masywu zaznaczana
  jest kulminacja Klimas (801 m n.p.m.). Mieszkańcy położonej po zachodniej
  stronie Łętowni górę nazywają Zębolową, od nazwy osiedla, na którego gruntach
  leży główny wierzchołek masywu i taka też nazwa używana jest w nazewnictwie
  powszechnym, równolegle z podobnie brzmiącą nazwą Zembalowa. To jednak nie
  wszystko w nazewnictwie góry, bo różnorodność lokalnego nazewnictwa
  wprowadziła w zakłopotanie austriackich kartografów. Chcieli mieć pewność, że
  to co naniosą na tworzoną mapę będzie jednoznacznie kojarzone z właściwym
  punktem, a więc wprowadzili nową, nieco prześmiewczą nazwę Cymbałowa.
  Cymbałową obecnie oznaczana jest kulminacja na zachodnim grzbiecie odchodzącym
  od głównego wierzchołka masywu.
  
    Ścieżka od Golca wiedzie dalej w miarę płasko. Po niedługim czasie grzbiet
    nieco bardziej podnosi się, a wraz z nabieraną wysokością pokrywa go coraz
    większa warstwa śniegu. Niebawem wkraczamy w krainę zupełnie zabieloną zimą,
    taką, która nie jest w ostatnich latach codziennością. Przyzwyczailiśmy
    się już do tego, bo od lat nie ma już zim naszego dzieciństwa, ale też z
    tego samego względu bywamy w takich plenerach z radością. O godzinie 11.10
    docieramy do miejsca, gdzie na styku z żółtym szlakiem z Lubnia do Krzeczowa
    kończy się nasz czarny szlak. Skręcamy na prawo, czyli w stronę Krzeczowa.
    Żółty szlak prowadzi nas trawersem pod głównym wierzchołkiem od strony
    wschodniej. Musimy zejść ze szlaku, aby go zdobyć, co nie jest trudne, ani
    czasochłonne, gdyż znajduje się on bardzo blisko. Zębolową (859 m n.p.m.)
    zdobywamy o godzinie 11.30. To najwyższy punkt na naszej dzisiejszej trasie.
    Wraz z jego zdobyciem czujemy chłodny, a nawet mroźny podmuch wiatru. Góra
    daje tym samy odczuć nam, że stoimy w jej najwyższym punkcie. Zupełnie
    zalesiony wierzchołek góry pozbawiony jest jakichkolwiek walorów widokowych.
    Na Zębolowej niewiele jest miejsca, ale posiada innych rzadko spotykany dzisiaj walor:
    bezludny spokój i ciszę, samotność, której w dzisiejszych czasach trudno
    doznać na innych wierzchołkach, ponieważ turystyka górska staje się z
    roku na roku bardziej popularna wśród mas ludzkich. Zauważamy to wyraźnie na
    przestrzeni ostatniej dekady.
  
 
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Zbocza Zębolowej. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Tutaj odbijamy z żółtego szlaku na szczyt Zębolowej.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Zębolowa. | 
    
  
  Opuszczamy szczyt. Wracamy na żółty szlak, który niebawem sprowadza nas w dół.
  Wkrótce na ścieżce śnieg zanika. Kamienista, trochę błotnista dróżka
  jednostajnie przybliża nas do Krzeczowa. O godzinie 12.15 opuszczamy las.
  Stajemy w punkcie widokowym. Przed nami widać zabudowania wsi Krzeczów, dalej
  grzbiet Lubonia Wielkiego wchłonięty przez nisko wiszącą chmurę. Miejsce jest
  zaciszne, a więc dogodne na postój przy tradycyjnym ognisku. Po zachodniej   stronie wsi, w jej najwyższym punkcie noszącym nazwę Kiecka (631 m n.p.m.),
  tuż ponad ciągiem nowej Zakopianki stanął w 2020 roku krzyż ochrzczony
  imieniem Jana Pawła II. Jego stalowa konstrukcja liczy sobie 27 metrów, z
  czego 24 metry znajduje się ponad powierzchnia ziemi. Po zachodniej stronie w
  dolinie Krzczonówki widać malowniczo rozrzucone zabudowania wsi Łętownia.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Droga przez Zębolową.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Kapliczka na skraju lasu.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Na skraju lasu mamy posiady przy ognisku.
       | 
    
  
  Posiady przy ognisku kończymy o godzinie 13.00. Schodzimy drogą przez łąki
  niżej, ku zagajnikom rosnącym na skraju niedużego lasu, a dalej krótkim
  podejściem dochodzimy do mostu z drogą lokalną, przerzuconego ponad drogą
  ekspresową nowej Zakopianki. Za mostem opuszczamy żółty szlak, który odchodzi
  na południowy zachód w stronę Naprawy i Jordanowa. Idziemy dalej asfaltówką
  pośród zabudowań Krzeczowa. Zmierzamy do starej, drewnianej świątyni pw. św.
  Wojciecha, która pojawiła się w tej wsi w 1760 roku. Został zbudowany na
  przełomie XVI i XVII wieku we wsi Łętownia, z fundacji rodziny Melsztyńskich.
  Gdy przestał tam być użytkowany po wzniesieniu nowej świątyni, dwie
  krzeczowskie szwaczki, Jadwiga i Małgorzata postanowiły zakupić go dla swojej
  wsi. Przeniesienie kościółka trwało ponoć tylko półtorej dnia, ale odtworzenie
  aż 5 lat, a więc jego montaż zakończył się w roku 1765. Wnętrze tego kościółka
  pokryte jest polichromiami z XVIII wieku, a w ołtarzu głównym znajduje się
  XVI-wieczny obraz Matki Boskiej zwanej Krzeczowską. Powyżej tego obrazu
  znajduje się jeszcze jeden obraz pochodzący z końca XVII wieku,
  przedstawiający Trójcę Święta. We wnętrzu znajdują się ponadto gotycki tryptyk
  z XVI wieku oraz barokowa ambona i kamienna chrzcielnica z XVIII wieku. Z
  kolei na terenie okalającym świątynię oprócz starych drzew, pomników przyrody,
  uwagę zwracają kapliczki.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Schodzimy łąkami ku zagajnikom.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Wzniesienie Kiecka.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Krzeczowskie łąki. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Nowa Zakopianka. | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Kościół św. Wojciecha w Krzeczowie.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Kościół św. Wojciecha w Krzeczowie.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Figura Chrystusa na cokole.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Otoczenie świątyni w Krzeczowie.
       | 
    
  
  O godzinie 13.40 opuszczamy przykościelny teren i schodzimy do doliny, gdzie
  biegnie stara Zakopianka (można już chyba tak powiedzieć) łącząca Kraków i
  Zakopane. W tej dolinie krzyżuje się ona z jeszcze starszym traktem, który
  schodził z grzbietu Biórawy i piął się pod szczyt Lubonia Małego. Fragment
  tego traktu nazywanego Gościńcem Cesarskim zachował się po dzień dzisiejszy.
  Gościniec Cesarski został zbudowany w latach 1818-1823 według planu
  zatwierdzonego przez cesarza austriackiego Franciszka I (jego pełna oryginalna
  nazwa brzmiała II Galizischen Haupt Commerzial oder Carpaten Strasse). Miał
  znaczenie wojskowe, ale też służyć miał rozwojowi handlu z Rosją i Turcją.
  Trakt ten rozpoczynał się na Śląsku w Lipniku koło Białej. Przechodził m.in. przez Wilkowice, Żywiec, Sucha Beskidzką, Maków, Osielec, Jordanów,
  Naprawę, a następnie dalej do Sącza przez Jurków, Dobrą, Tymbark, Limanową.
  Biegł wówczas również tędy inny trakt od Krakowa w stronę Zakopanego, podobnie
  jak obecna Zakopianka, ale tamta droga pokrywała się raczej z funkcjonującym
  jeszcze wcześniej traktem węgierskim i niedaleko za Skomielną odbijała na
  Spytkowice, a pokonawszy Przełęcz Spytkowicką (Bory) prowadziła do Królestwa
  Węgier.
  Droga do Zakopanego zwana Zakopianką została zbudowana w latach 1931-1939. Po
  wybuchu wojny jej budowę dokańczali Niemcy, którzy na brakujące fragmentach
  położyli betonową nawierzchnię. Asfaltowa nawierzchnia wykonana została w
  latach 60-tych XX wieku. Był to jednak asfalt niskiej jakości. Tworzyły się
  na nim garby i koleiny, które były zmorą kierowców, a także przyczyną
  wypadków. W późniejszych latach droga ta była z tej przyczyny modernizowana.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Gościniec Cesarski.
       | 
    
  
  
    
      
         
       | 
    
    
      | 
        Gościniec Cesarski.
       | 
    
  
  Gościniec Cesarski przeprowadza nas wkrótce przez młodniki i leśne skraje.
  Wtem wyprowadza nas na asfaltową nawierzchnię drogi, która łączy kilka nowo
  wybudowanych tutaj domów. Osiągamy kulminacje grzbietu opadającego na zachód
  od szczytu Lubonia Małego. Zbocze opada na południe w stronę Skomielnej
  Białej. My zaś skręcamy w prawo i ledwie widoczną ścieżynko leśną schodzimy ku
  Zakopiance, przy której stoi Karczma pod Sosnami znana wszystkim współczesnym
  podróżnikom zmierzającym w stronę Tatr. Chętnie przy niej zatrzymywali się
  zmotoryzowani i autokary wycieczkowe, niezłe mieli w niej też jadło. Za
  niedługo jednak karczma ta może popaść w zapomnienie, gdyż nowa Zakopianka nie
  biegnie już koło niej, ale pod nią przez tunel. Tak właśnie zmienia się
  kolejny raz historia podróży w Tatry.
  
    
      
         
       | 
    
    
      | Pod Sosnami. | 
    
  
  
    O godzinie 14.45 przy karczmie kończymy wycieczkę. Z sentymentem spoglądamy
    w przeszłość, w której pojawia się co raz więcej spraw i rzeczy, które nas
    dotyczyły, a mijają bezpowrotnie. Jedną z kolejnych wędrówek musimy tutaj
    koniecznie rozpocząć.
  
  
 
 
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Cieszymy się, że tu jesteś! Mamy nadzieję, że wpis ten był ciekawy i podobał Ci się. Jeśli tak, to będzie nam miło, gdy podzielisz się nim ze znajomymi albo dasz nam o tym znać komenterzem. Dzięki temu będziemy wiedzieć, że warto dalej pisać.