Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Pustevny, czyli czwarta odsłona Wołoskiego Muzeum w Przyrodzie

Nazwa Pustevny pochodzi od pustelników żyjących tutaj w jaskiniach w XVIII-XIX wieku i oznacza po prostu „pustelnię”. W obecnych czasach miejsce to w ogóle nie przypomina owej pustelni, bowiem od tego czasu zostało zagospodarowane bogatą infrastrukturą.

TRASA:
Rožnov pod Radhoštěm (378 m n.p.m.) Rožnov pod Radhoštěm, skanzen (385 m n.p.m.) - Wołoska wioska, Valašská dědina (450 m n.p.m.) - Młyńska dolina, Mlýnská dolina (402 m n.p.m.) - Drewniane miasteczko, Dřevěné městečko (385 m n.p.m.) - Rožnov pod Radhoštěm, skanzen (385 m n.p.m.) Rožnov pod Radhoštěm, autokemp (390 m n.p.m.) Pod chatou "MIR" (646 m n.p.m.) Černá hora, Razcestie (885 m n.p.m.) Radhošť (1129 m n.p.m.) Horský hotel Radegast Radegast (1105 m n.p.m.) Pustevny (1018 m n.p.m.) Ráztoka, lanovka (610 m n.p.m.) Trojanovice Ráztoka (585 m n.p.m.) Trojanovice, Malá Ráztoka, Můstek (565 m n.p.m.) - Chata Koksař (550 m n.p.m.)

OPIS:
PUSTEVNY Pustevny
Mapa Pustevnego
(źródło: http://www.vmp.cz/). 
Ścieżka prowadząca z Radegasta na Pustevny urywa się na skałach zwanych „Podstupně“, opadając ostro w dół po występach skalnych i kamieniach. Ziemia w wielu miejscach zaparta jest tu przed obsuwaniem poprzecznymi drewnianymi belkami.
Na szczycie skał Podstupně postawiono w 1893 roku efektowną drewnianą altankę zwaną „Cyrilka”. Na moment zatrzymujemy się by spojrzeć na malownicze siodło Pustevny, a także rozciągające się za nim masywy Kněhyně - Čertův mlýn.
Następnie zaczynamy kilkuminutowe schodzenie w dół. Po pokonaniu stromego odcinka wchodzimy na wąską drogę asfaltową. Promienie słoneczne przestały do nas docierać, ostatnie z nich łapie jeszcze położono wysoko za nami altanka „Cyrilka”. Pustevny przygotowuje się do nocnego spoczynku. Musimy się śpieszyć.

Słońce jest już nisko nad horyzontem.

Pod altanką „Cyrilka”.
Siodło Pustevny (widziane z altanki „Cyrilka”).

Pustevny - dzwonnica.
Przechodzimy na trawiastą polaną pod drewnianą dzwonnicę z końca XIX wieku, którą zaprojektował jeden z najwybitniejszych architektów słowackich Dušan Jurkovič (nam znany bliżej z zaprojektowanych cmentarzy wojennych w Galicji Zachodniej). Dzwonnica ta jest udekorowana kolorowymi ornamentami, ale autorstwa brneńskich restauratorów Františka Procházki i Ivan Popova, ponieważ pierwotne kolorowe ornamenty zaprojektowane przez Jurkoviča nie zachowały się.
Jednak największe dzieła Dušana Jurkoviča właśnie się rozciągają przed nami. Doskonale je widać spod dzwonnicy - to dwie chaty Maměnka i Libušín, zbudowane tu w latach 1897-1899. Trudno nie zwrócić na nie uwagi, bo zachwycają w każdym calu. Ich żywa folklorystyczna stylizacja, obfitująca w przetworzone motywy ludowe jest oszałamiająca, a jednocześnie idealnie skomponowana z otoczeniem. Libušín został idealnie zharmonizowany z istniejącym tu od 1891 roku schroniskiem Pústevňa, zwanym obecnie Stará Pustevna. Ich ostateczny wygląd powstał z połączenia ze sobą różnych elementów i motywów budownictwa ludowego, zaczerpniętych z różnych regionów Wołoszczyzny Morawskiej i Słowacji. Sprawiają one wrażenie przeniesionych z krainy baśni. Dlatego nie bez przyczyny budowle te zaliczane są do najcenniejszych zabytków kultury narodowej. Aktualnie znajdują się tam hotel Maměnka oraz restauracja Libušín.

Libušín.

Maměnka.

Stará Pustevna (z prawej wspólne wejście do recepcji schroniska i resturacji Libušín).

Najstarszą budowlą jest tu kamienne schronisko Šumná, wybudowane w roku 1894. Później, w 1926 roku wybudowano tu jeszcze jedno schronisko Tanečnice.

Podchodzimy do tych wspaniałych obiektów architektonicznych. Po drodze mijamy największe obniżenie siodła Pustevny - 1010 m n.p.m. Z tabliczki turystycznej przy schronisku Šumná, dowiadujemy się, że trasa zejściowa ma 3 kilometry długości - to zajmie jeszcze trochę czasu. Umówiona obiadokolacja pewnie już nam przepadnie, bo już minęła 20.00, jednak chęć zaglądnięcia do wnętrza, choćby tylko jednego budynku jest silniejsza.

Libušín - wnętrze.
Tylko na „rzut okiem” kierujemy się do restauracji Libušín, nazwanej tak na część czeskiej księżny Libuszy. W opinii znawców jest to najcenniejszy obiekt tutejszej architektury. Jego uroczyste otwarcie miało miejsce 6 sierpnia 1889 roku podczas mszy świętej odprawianej w kaplicy na szczycie góry Radhošť. Po wejściu do środka stajemy zaraz za progiem, bo nie wiemy czy śnimy, czy przenieśliśmy się do świata baśni. Jej wnętrze to jedna bogata kompozycja ornamentyki drewnianych słupków, stropów i ścian, ozdobionych licznymi freskami i sgrafitto przedstawiającymi motywy z wołoskich i słowackich legend, stylizowane motywy roślinne. Wśród tego wszystkiego na ścianach znalazło się jeszcze miejsce na przysłowia. Do tego niezwykłe, idealnie wkomponowane żyrandole i zegar na ścianie czołowej.

Nie mamy więcej czasu. Musimy już wracać. Maměnka, która nazwą oddaje wszystko to, co jest dla ludu wołoskiego wyznacznikiem szacunku i miłości, musi niestety poczekać na inną okazję.
O godzinie 20.15 zaczynamy schodzić do Trojanovic niebieskim szlakiem wzdłuż wyciągu krzesełkowego Ráztoka-Pustevny. W dolinie, do której schodzimy jest już ciemno. Słońce ostatnim czerwonym blaskiem uderza w naszą twarz. Widać jak szybko obniża się ku pofalowanemu górskiemu horyzontowi. Dzisiaj schowa się za dwa szczyty - Kyčera (875 m n.p.m) i Veľky Javornik (918 m n.p.m.). Również Radhošť widoczny nieco na lewo od zachodzącego słońca tuli się do snu.


Jeszcze tylko kilka minut i słońce zanika zupełnie pozostawiając po sobie czerwieniejącą łunę. Przepięknie było. Teraz pozostaje już tylko nasilająca się szarówka.

Stromość zejścia jest znaczna, ale schodzimy w miarę szybko. Trzeba tylko uważać na drobne kamyki, na których nie trudno o poślizg. Patrząc pod nogi wytrzeszczamy coraz bardziej oczy. Powstrzymujemy się jeszcze od założenia czołówek. Wtem tuż przed nami coś niezgrabnie prześlizguje się pomiędzy kępkami trawy. Zamieramy w bezruchu... To salamandra plamista (Salamandra salamandra) - piękny płaz o charakterystycznym wyglądzie, o czarnej i błyszczącej skórze ubarwionej żółtymi plamami. Sunie teraz powoli pod osłoną mroku na łowy. Czyż nie za dużo mamy atrakcji jak na jeden dzień? Chodźmy lepiej dalej, bo ciemność już nadchodzi.

Salamandra plamista (Salamandra salamandra).

O godzinie 20.30 jesteśmy na końcu nartostrady. Teraz jeszcze tylko 10 minut stromego schodzenia i jesteśmy na asfaltowej drodze, przy szumiącym potoku Lomná. To ten sam potok, który płynie obok naszego domku, zatem jesteśmy już bardzo blisko. Droga asfaltowa jest dużo bardziej łagodna od leśnej ścieżki. O godzinie 20.50 przeprowadza nas pod dolną stację wyciągu krzesełkowego na Pustevny (jesteśmy już na wysokości 610 m n.p.m.). W ciemnościach mijamy pierwsze pensjonaty Trojanovic i o 21.05 docieramy do punktu Malá Ráztoka położonego na wysokości 565 m n.p.m. Stąd już tylko kilka minut marszu i docieramy do naszego punktu noclegowego Chata Koksař (550 m n.p.m.).
Tak kończymy wspaniały dzień i kolejny etap górskiej wędrówki. Gdyby nie noc, chętnie byśmy jeszcze gdzieś powędrowali, bo sił w nas jakby nie ubyło po dzisiejszym dniu. Jutro czas na najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego. Zatem lepiej chyba odpocząć.

PS. Aha, smaczna i ciepła kolacja mimo naszego spóźnienia czekała na nas, za co dziękujemy szefowi chaty Koksař i jednocześnie wybornemu kucharzowi - panu Chau Hoang.

Udostępnij:

Siedziba Radegasta

Pogoda zrobiła się przepiękna, zachęcając do dalszej eskapady. Nie żegnamy się jeszcze z Wołoskim Muzeum w Przyrodzie, bo posiada jeszcze jedną atrakcję. Jednak, aby do niej dotrzeć trzeba wspiąć się na sam grzbiet górski Beskidu Śląsko-Morawskiego, wznoszący się ponad miasto Rožnov pod Radhoštěm. Mija już godzina 16.00 i nie ma co zwlekać, jeśli mamy tam iść.
Udostępnij:

Drewniane miasteczko, czyli trzecia odsłona Wołoskiego Muzeum w Przyrodzie

Morawska Wołoszczyzna to region gdzie nastąpił kres wieloletniej wędrówki wołoskich pasterzy. Wielu z nich już wcześniej zdecydowała się na osiadły tryb życia, asymilując się z miejscową ludnością m.in. na terenach dzisiejszej Polski i Słowacji. Ci, co dotarli aż tu, na kraniec Beskidu Śląsko-Morawskiego również zaczęli przestawiać się ku osiadłej gospodarce rolniczej. Powstawały wioski, a później też miasta. Wołoskie Muzeum w Przyrodzie przybliża życie i architekturę niewielkiego podgórskiego miasteczka. Przenosimy się teraz do niego.
Udostępnij:

Młyńska Dolina, czyli druga odsłona Wołoskiego Muzeum w Przyrodzie

Natura zawsze miała ogromne znaczenie i wpływ na codzienne życie człowieka. Z niej człowiek czerpał wszystko to, czego potrzebuje: jedzenie, ubranie, narzędzia. Dostarczała też niezbędnej energii. Mieszkańcy wołoskiej wioski posiedli umiejętność wykorzystania tego, co im oferuje przyroda, a w szczególności wode, która miała dla wioski wyjątkowe znaczenie - nie tylko jako podstawa gospodarstwa domowego, ale również jako źródło energii, napędzające proste, jak i bardziej skomplikowane mechanizmy.
Udostępnij:

Wołoska Wioska, czyli pierwsza odsłona Wołoskiego Muzeum w Przyrodzie

Kierujemy się ;w stronę drzwi znajdujących się na lewo od kas. Podróż w dawne czasy postanawiamy rozpocząć od Wołoskiej Wioski, położonej na wzgórzu po naszej prawej stronie. Prowadzi do niej wydeptana ścieżka, przechodząca w pierwszej kolejności przez tzw. „Żywy dom” (czes. Živý dům). To specjalnie zaprojektowany budynek, w którym realizowane są programy edukacyjne dla dzieci, młodzieży, jak również inne tematyczne dla różnych grup zwiedzających. W nim też znajduje się punkt kontrolny i przejście na dalszą trasę.
Udostępnij:

Wołoskie Muzeum w Przyrodzie

Orzeźwieni porannym, górskim powietrzem wstaliśmy dość wcześnie. Szum wody w płynącym w pobliżu potoku nastraszył nas nieco, bo do złudzenia kojarzył się z intensywnymi kroplami spadającego deszczu. Niebo za oknem nie wyglądało błękitne i faktycznie było zaniesione, ale nie padało. Pierwotny plan zakładał poranne wyjście w góry, ale wierząc w poprawę aury w ciągu dnia odwróciliśmy go wspak. Patrząc na niebo być może komuś innemu trudno byłoby wykrzesać choćby odrobinę optymizmu, jednak my zawierzyliśmy naszym krajowym prognozom pogody sprzed trzech dni. Pełni nadziei patrzyliśmy na nowy dzień. Jednak ze względu na nieco mglisty poranek postanowiliśmy najpierw zrealizować popołudniowe zamierzenia i przemieścić się z górskiej wioski Trojanovice do podgórskiego miasteczka Rožnov pod Radhoštěm na spotkanie z wołoską kulturą.
Udostępnij:

Pobudka w Chacie Kmínek

Budząc się z twardego snu, pierwszym odruchem jest spojrzenie w okno. Na zewnętrz jest biało od mgły, ale widoczność nie jest ograniczona zupełnie. Gruba warstwa chmur skutecznie ukrywa słońce, ale jest bardzo ciepło. Kładąc się wieczorem do snu przy otwartym oknie obawialiśmy się chłodu. Nie raz mogliśmy się już przekonać, że w górach nawet podczas gorącego lata chłód może być bardzo przenikający. Zdaje się, że w nocy padało. Wokół budynku schroniska zauważyć można sporo kałuż, zresztą wystarczy spojrzeć na ociekające wodą trawę i drzewa.
Najważniejsze jest jednak to, że zmęczenie zniknęło i to wbrew wczorajszym przewidywaniom. Zwykle przecież tak bywa, że pierwszy dzień wędrówki najbardziej daje się we znaki na drugi dzień, a tu w jakiś cudowny sposób czujemy się gotowi do drogi. W domu to pewnie kusiłaby nas jeszcze poduszeczka i ciepła kołderka, a tu jakaś magiczna moc gna dalej. No tak, a co z butami? - oto jest pytanie.
Buty jak się okazuje są dużo lżejsze, ale nie suche. Nieprzyjemnie je ubierać na ciepłe nogi, ale w ruchu powinny szybko oddać przyrodzie wodę, którą są jeszcze nasiąknięte. Po 5 minutach od ich założenia przestajemy zwracać uwagę na związany z tym dyskomfort. Spakowani, nasyceni i wypoczęci jesteśmy gotowi do dalszej drogi.
Udostępnij:

Góry nie zawsze chcą błyszczeć swoją urodą

Zamysł na wielodniową wyprawę wędrowną zrodził się kilkanaście tygodni temu, gdy po raz pierwszy zetknęliśmy się z inicjatywą Międzynarodowej Odznaki Turystycznej „Besky(i)dy”. Po spojrzeniu na mapę dostrzegliśmy, że wiele wytypowanych do zdobycia szczytów górskich w ramach tej odznaki (czy raczej odznak, bo jest ich łącznie 4) jest nieodległych od siebie, połączonych wzajemnie szlakami turystycznymi, co zachęcało do przejścia ich niejako jednym cięgiem, wspierając się publicznymi środkami transportu. Tak przyszedł pomysł na rajd, którego trasę zgrubsza zaplanowaliśmy, ale to gdzie i kiedy to nastąpi pozostawiliśmy własnemu losowi. Postanowiliśmy szukać przygód w wędrówce, której trasę i czas przebycia weryfikować będzie bieżąca chwila. Zdani wyłącznie na to co mamy we własnych plecakach i na to co spotkamy na szlaku wędrówki.
Udostępnij:

Milczące ślady Łemków

Wioski istniejące tylko na mapie, miejsca niegdyś tętniące życiem, dziś opustoszałe, jakby wymarłe. Połacie łąk i pól, nieokiełznanych lasów, skrywających dramaty ludzkie z czasów wojny i przesiedleń. Wszechogarniający spokój nad gwarnymi jeszcze kilkadziesiąt lat temu dolinami. Po dawnych osadach znaleźć tu można jeszcze resztki podmurówek, ocalałe cerkwie, kapliczki i przydrożne krzyże. Pytacie gdzie? Wiedzcie, że wiele jest ich w Polsce, również tu gdzie właśnie jesteśmy, w okolicy Zdyni. Wszędzie tam, gdzie niegdyś kwitło życie Łemków, w Beskidzie Niskim, a także w części Beskidu Sądeckiego oraz na zachodnim skrawku Bieszczadów.
Udostępnij:

Nie płaczcie, że leżymy tak z dala od ludzi...

Budzi nas piękny dzionek, słoneczny i ciepły. Wtulić jeszcze by się chciało pod kołderkę, ale coś magicznego ciągnie nas na szlak. Po wczorajszej wędrówce towarzyszy nam jakieś nieoparte pragnienie chłonięcia tutejszej niezmąconej przyrody, jakże specyficznej, niepodobnej do tej, z którą się spotykamy tam gdzie mieszkamy. Magia, która ogarnęła nas od wczoraj nie pozwala przestać myśleć o tej ciszy, bezkresnej, ale nie głuchej, bo wypełnionej ćwierkaniem i śpiewem ptaków, muzykującymi w trawie pasikonikami. Czasem tą monotonię przerywa rżenie konia z pasącego się stada, czy też ryk krowy z innej nieodległej łąki. Magia ta sprawia, że czas biegnie tu wolniej. Ludzie nie spieszą się, a mimo to na wszystko mają czas. Wydaje się to wszystko takie nieprawdopodobne, choć przecież dla wielu ludzi miasta, których życiowe korzenie sięgają do takich prawdziwie wiejskich miejsc klimaty takie nie są obce. Dla nich Beskid Niski jest w stanie wyostrzyć dawne wspomnienia, dać poczuć się jak w starym domu rodzinnym, czy nawet usłyszeć odgłosy krzątających się w nim rodziców, babci i dziadka. Taka jest Zdynia, będąca naszą bazą noclegową, takie też są wioski położone bliżej i dalej od niej.
Udostępnij:

Lackowa

Jest mokro i wilgotno. Deszczowe chmury wiszą nad nami, ale mamy nadzieję, że po południu będzie lepiej. Na szczęście nie pada, ale nie ma pewności jaka aura nas czeka.
Udostępnij:

W poprzek Tatr Zachodnich

W poprzek Tatr Zachodnich?
Czemu nie - przez Otargańce i Dolinę Chochołowską

W ubiegłym roku wyprawę w poprzek Tatr Zachodnich uniemożliwiły warunki atmosferyczne, które spowodowały, że wędrówkę po graniach górskich musieliśmy zamienić na eksplorację górskiej jaskini. Dziś prognozy są dla nas bardzo sprzyjające, aczkolwiek dość fartowne patrząc na to co było wcześniej i na to czego można spodziewać się jutro. Mamy jednodniowe okienko idealnej pogody. Jednak nieoczekiwanie o poranku pojawiają się inne utrudnienia, które mogą zagrozić wyprawie. Problemy z transportem opóźniają nasz wyjazd i zabierają cenny czas, niezbędny do zrealizowania zaplanowanej trasy, wyjątkowo długiej i wyczerpującej.
Udostępnij:

Podniebnym szlakiem (część 1)

Podniebnym szlakiem
- część 1 -

Tam gdzie szczyty dotykają nieba człowiek musi przewartościować swoje zachowania, bo są to miejsca, gdzie nawet drobna brawura może oznaczać śmierć, a zwykły rozsądek gwarantować życie. Natura jest tam potęgą, nie my. Bo może ona w kilka chwil zamienić emocjonujący podniebny spacer w walkę o przetrwanie. Na czerwonym szlaku Orlej Perci zachwyt i śmierć oddziela często tylko kilka centymetrów skały. Wybierając się na Orlą Perć trzeba cały czas mieć to na uwadze.
Udostępnij:

Kościelec

Wyprawę na Kościelec zaczynamy o godzinie 8.50 w Kuźnicach. Na Halę Gąsienicową prowadzą stąd dwa szlaki: niebieski przez Boczań i żółty przez Dolinę Jaworzynka. Wybraliśmy ten drugi, bowiem uznaliśmy, że łatwiej będzie zaadaptować organizm do wysiłku, który nasz czeka. Szlak przez dolinę Potoku Jaworzynka wznosi się początkowo bardzo łagodnie. Trzeba za to później zapłacić bardziej stromym podejściem, ale wtedy mamy już za sobą rozgrzewkę. W odróżnieniu szlak przez Boczań prowadzi cały czas równomiernie do góry, pnąc się najpierw po zboczach Boczania, a potem przez Skupniów Upłaz, a następnie Wielkiej Kopy Królowej.
Udostępnij:

49. Centralny Rajd Hutników „Rzepedź-2011”


49. CENTRALNY RAJD HUTNIKÓW
RZEPEDŹ-2011
23-26 czerwca 2011 r.

Wioska Rzepedź położona jest u zbiegu dolin Osławy i Osławicy, do których z jednej strony opadają ostatnie fragmenty Bieszczadów, a z drugiej ostatnie fragmenty Beskidu Niskiego. Granicę między tymi dwoma pasmami górskimi wyznacza najpierw dolina Osławicy, która swój bieg kończy wpadając do Osławy na wysokości 415 m n.p.m. w Rzepedzi. Dalej granicę wyznacza dolina Osławy. Jest to rzeka, której źródła znajdują się w Bieszczadach, na zboczach góry o obco brzmiącej nazwie Matragona, bo faktycznie jej nazwa wywodzi się z języka wołoskiego (por. rum. mătrăgună - „wilcza jagoda”).
Udostępnij:

Bieszczadzkie połoniny

Przez ostatnie lata Bieszczady zapełniły się turystami, ale w dalszym ciągu góry te są dla wielu mityczne, postrzegane jak żadne inne, bezludne, dzikie i trudnodostępne. Od innych pasm górskich wyróżnia je swoista specyfika wypisana na kartach historii, podkreślona odrębnością kulturową, ale też kreowana występującym tu klimatem oraz elementami tutejszego krajobrazu - bukowych lasów i połonin. Dlatego często mówi się o nich, że są one czymś znacznie więcej niż jedynym skrawkiem Karpat Wschodnich w Polsce. Toteż przy okazji imprezy 49 Centralnego Rajdu Hutników, na który przyjechaliśmy do Rzepedzi zapragnęliśmy zobaczyć na własne oczy wspomniane elementy krajobrazu, wyróżniające Dzisiejsza górskiej wędrówka ma nam ukazać...

Bieszczadzkie połoniny
Udostępnij:

Bieszczadzkie bukowe lasy

Przez ostatnie lata Bieszczady zapełniły się turystami, ale w dalszym ciągu góry te są dla wielu mityczne, postrzegane jak żadne inne, bezludne, dzikie i trudnodostępne. Od innych pasm górskich wyróżnia je swoista specyfika wypisana na kartach historii, podkreślona odrębnością kulturową, ale też kreowana występującym tu klimatem oraz elementami tutejszego krajobrazu - bukowych lasów i połonin. Dlatego często mówi się o nich, że są one czymś znacznie więcej niż jedynym skrawkiem Karpat Wschodnich w Polsce. Toteż przy okazji imprezy 49 Centralnego Rajdu Hutników, na który przyjechaliśmy do Rzepedzi zapragnęliśmy zobaczyć na własne oczy wspomniane elementy krajobrazu, wyróżniające Bieszczady od innych pasm górskich w Polsce. Trasa dzisiejszej górskiej wędrówka ma nas poprowadzić przez...

Bieszczadzkie bukowe lasy
Udostępnij:

Hej Krywaniu wysoki!

Wyprawę rozpoczynamy o godzinie 9.45 przy Tatrzańskiej Drodze Młodości w miejscu zwanym Trzy Źródła (słow. Tri studníčky), na wysokości 1140 m n.p.m. Celem naszym jest szczególna atrakcja Tatr po stronie słowackiej – Krywań (słow. Kriváň). To wyniosły szczyt osiągający wysokość 2495 m n.p.m., który od 1935 roku jest narodową górą Słowaków. Niestety wokół unosi się mgła, siąpi deszczem i powiewa chłodem. Warunki nie są trudne, przynajmniej na tej wysokości, ale wyżej jak można się spodziewać będą mniej sprzyjające. Wyruszamy jednak z nadzieją poprawa aury w ciągu dnia, którą przecież zapowiadają prognozy pogody.
Udostępnij:

Czuby Babiej Góry

BABIA GÓRA
Pod Krakowem, między chmury,
Widać czuby Babiej Góry,
Wyprawiły ją Karpaty
prosić gości do swej chaty.
A ta chata aż do nieba...
Trzy dni do niej piąć się trzeba,
Chyba, że cię niedźwiedź bury
Weźmie grzecznie za pazury.

Maria Konopnicka, 1890 r.
Od tego czasu do dziś minęło 121 lat, a postęp techniczny sprawił, że Babia Góra jest osiągalna w kilka godzin. Niezwykłość i piękno babiogórskiej przyrody, przyciągały nas już od jakiegoś czasu. W końcu udało się i mamy okazję posmakować tutejszej górskiej wędrówki.
Udostępnij:

GSB na raty, etap 3: Przełęcz Kubalonka - Węgierska Górka

TRASA:
Przełęcz Kubalonka (758 m n.p.m.) Kubalonka (830 m n.p.m.) Przełęcz Szarcula (761 m n.p.m.) Szarcula (803 m m n.p.m.) Schronisko na Stecówce (760 m n.p.m.) Schronisko PTTK Przysłop Barania Góra (1220 m n.p.m.) Magurka Wiślańska (1140 m n.p.m.) Magurka Radziechowska (1108 m n.p.m.) Hala Radziechowska Glinne (1034 m n.p.m.) Węgierska Górka
Udostępnij:

Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas