Wtorek, 20 czerwca 2018, godzina 3:30. Jest jeszcze ciemno. Na Riwierze Olimpijskiej nie ma zwyczaju do tak wczesnej pobudki. Dla wypoczywających tu ludzi jesteśmy w pewnym sensie egzotyką. Nikt tu nie wstaje tak wcześnie, wielu poszło dopiero spać. Tylko nieliczni zjawią się na plaży około godziny szóstej popatrzeć na wschód słońca. Cała reszta wstanie później... o ósmej, a niektórzy o dziewiątej, zje śniadanie i pobieży na plażę Riwiery Olimpijskiej. A my, drużyna pięćdziesięciu trzech osób rusza jeszcze nocą w kierunku przeciwnym, gdzie przyciąga starożytna i nowożytna grecka mistyka.
Na Olimpie, jak wieść niesie jest niewzruszona i wieczna siedziba bogów. Ani wiatry nią nie wstrząsają, ani jej nie zlewają deszcze, ani śnieg się nie zbliży. Rozciąga się tam bezchmurny eter, w górze biegnie biała poświata.
Jan Parandowski
TRASA:
Panteleimonas
Litochoro
Stavros (908 m n.p.m.)
Priònia (1129 m n.p.m.)
Priònia (1129 m n.p.m.) <E4> Spilios Agapitos (2100 m n.p.m.) <E4> Skala (2866 m n.p.m.) - Mitikas (gr. Μύτικας; 2918 m n.p.m.) - Skala (2866 m n.p.m.) <E4> Spilios Agapitos (2100 m n.p.m.) <E4> Priònia (1129 m n.p.m.)
Priònia (1129 m n.p.m.)
Stavros (908 m n.p.m.)
Litochoro
Panteleimonas
OPIS:
Autokarem jedziemy do Litochoro, a stamtąd dalej efektownymi serpentynami zbliżamy się do Stavros Refuge D. Podczas jazdy przez chwilę pada, ale może tak miało tu być, bo prognoz pogody dla miejscowości leżących na Riwierze w ogóle nie sprawdzaliśmy. Nie interesowały nas, bo skupieni byliśmy tylko na jednym miejscu. Od kilku dni interesowała nas wyłącznie pogoda na Mitikas.
Wkrótce podjazd do Stavros staje się niezwykle widokowy mimo nocnej czerni. Tafla Zatoki Tejmarskiej jest bardzo spokojna, nie widać na niej żadnych fal, nieśmiało połyskuje jak lustro. Jest niemal bezwietrznie. Riwiera Olimpijska pokryta jest o tej porze mnóstwem ulicznych światełek. Wydaje się, że jest ich więcej, niż gwiazd na niebie, z którego odpłynęły chmury.
Stavros to miejsce położone na wysokości 950 m n.p.m. To do tego miejsca docierają wycieczki fakultatywne na Olimp organizowane dla urlopowiczów i w tymże miejscu zazwyczaj kończy się ich przygoda z Olimpem. Nasze cele sięgają jednak znacznie wyżej. Prawie 9 kilometrów dalej jest kolejne schronisko Prionia. Droga asfaltowa wiedzie dalej do niego, lecz nie jest przeznaczona dla autokarów. Powyżej schroniska Stavros obowiązuje zakaz wjazdu autokarów, a pokonanie tego odcinka ma znaczenie strategiczne dla naszej wyprawy. Do Prioni dopuszcza sie ruch samochodów osobowych lub busów, z których korzystamy. Dzielimy się na mniejsze grupki ze względu na ograniczoną liczbę pojazdów. Najpierw transportowani są wolniej chodzący, a na końcu osoby preferujące szybszy marsz. Stanowimy zespół, a zespół zobowiązuje - wolniejsi pierwsi - tak jest najsprawiedliwiej, by każdy miał takie same szanse wejścia na szczyty Olimpu.
|
Nocny widok na Riwierę Olimpijską. |
|
Gotowi do drogi. |
Jest ciepło, jak w południe u nas w kraju. Silniki pojazdów przegrzewają się. Transport przeciąga się w czasie. Pierwsza tura dojeżdża do Prioni około godziny czwartej czterdzieści pięć, ostatnia dziesięć po szóstej. W międzyczasie świta - niebieska godzina przechodzi w złotą, po niej wstaje słońce. Mkniemy w górę Doliny Mavrologos. Jej dnem płynie potok Enipeas. Zaraz za pierwszym zakrętem szlaku od Prioni słychać łoskot wodospadu. Bagatelizujemy go teraz, choć wabi ludzką ciekawość. Poświęcimy mu czas w drodze powrotnej, gdyż czas jest teraz dla nas zbyt cenny, nie chcemy go tracić, bo podejście jest bardzo wymagające - mamy tylko 9 kilometrów do szczytu, ale też niebagatelnych 1800 metrów przewyższenia. Nie jesteśmy pewni ile czasu zajmie nam podejście. Z relacji zdobywców wynika, że na dotarcie do szczytu Mitikas potrzeba łącznie 6 godzin z Prioni, z tego 3 godziny do schroniska Spilios Agapitos, kolejne 3 godziny na drugą część wędrówki.
Od wodospadu szlak odchodzi nieco na lewo po ziemnych stopniach, by wieść dalej powyżej koryta potoku. Koryto potoku mamy po prawej. Szlak przeprowadza obok niedużych formacji skałkowych skrytych w lesie. Po 20 minutach przecinamy wyschnięte koryto potoku. Wypełnione głazami dolnojurajskich skał osadowych powstałych około 1 miliona lat temu w płytkim morzu epikontynentalnym. Niedaleko za przecięciem koryta potoku zaczynamy forsować ostrzejszy stok. Oddalamy się od dna wąwozu.
Po około 45 minutach intensywnego marszu docieramy do wiaty ze źródłem wody. Jest to przedostatnie miejsce przed szczytem, gdzie można zaopatrzyć się w wodę pitną. Napełniamy bukłaki. Woda jest niezbędna, aby osiągnąć cel tej wędrówki. Przy wiacie robimy jakiś kwadrans przerwy. Słońce operuje promieniami już silnie. Jest gorąco. Nie ma spodziewanych powiewów wiatru. Szkoda, bo byłoby chłodniej, ale pewnie wiatr będzie wyżej, na odkrytych terenach powyżej schroniska Spilios Agapitos.
|
Las w Dolinie Mavrologos. |
|
Niskie pędy róży rdzawej (Rosa rubiginosa L.). |
W dolinie Mavrologos nie ma zasięgu telefonicznego. Bez łączności trudno określić dystans dzielący czołówkę grupy od jej końca. Powinniśmy go poznać w Spilios Agapitos, gdzie mamy umówioną dłuższą przerwę. Tymczasem mijamy odejście szlaku do „Christos Kakalos” Refuge C. Wchodzimy w strefę skarłowaciałego lasu porastającego górne partie doliny. Szlak prowadzi częściej niż wcześniej po skałach. Przed nami widać już monumentalną ścianę masywu, wbitą w wiszącą chmurę. Piętrzy się złowrogo, a może nie, może Zeus będzie dzisiaj łaskawy. Najwyższe szczyty Olimpu wciąż są1000 metrów powyżej nas.
Z lewej, po drugiej stronie doliny pokazuje się urwista skała, a na niej widoczny jest czerwony dach budynku schroniska. Szlak musi zatem przeprowadzić nas na drogą stronę doliny. Tymczasem wprowadza nas po bardzo ostrym stoku wzbijającym się przed nami. Krótkimi, ale gęstymi zakosami pokonujemy strome zbocze porośnięte niską roślinnością. Jest tu barwnie od licznych kwiatów. Szybko zdobywamy wysokość, z licznymi przystankami dla wyrównania oddechu. W końcu gęste zakosy kończą się, a szlak kieruje nas na drugą stronę doliny, na skałę ze schroniskiem.
|
Szlak co raz częściej prowadzi po skałach. |
|
Pośród sosen. |
|
Jęzor lodu spływającego spod szczytów Olimpu. |
|
Tereny zielone w górnych partiach doliny. |
|
Gęste kępy roslinności - komonica (Lotus L.). |
|
Dolina Mavrologos. |
|
Urwista skała na końcu doliny. Powyżej stoi schronisko. |
|
Drózka na drugą stronę doliny. |
|
Ciąg kosodrzewin. |
W głąb doliny Mavrologos napływają obłoki. Tłoczą się napotykając barierę w postaci ściany masywu wyrastającego z morza prawie 3000 metrów w górę. Chmury kłębią się zasłaniając szczyty Olimpu. Po 2 godzinach i 25 minutach marszu docieramy do „Spilios Agapitos” Refuge A położonego 2100 m n.p.m. Jest godzina 8.35.
Czas na odpoczynek. Nie trzeba płacić za miejsce przy stoliku, jak to opisują w niektórych przewodnikach. Zamawiamy kawę i kawałek tutejszego wypieku. Początek grupy dotarł tutaj godzinę wcześniej. Teraz ruszają do ataku. Gospodarz schroniska powiada, że od Mitikas dzieli nas nie więcej jak 3 godziny spokojnego marszu. Szczyty Olimpu wciąż chowają się w chmurach, a u nas słońce wciąż przypieka. Wiemy, że na najtrudniejszym odcinku między szczytami Scala i Mitikas nie ma śniegu. Zalega jeszcze wieloma płatami, ale w innych miejscach, poza naszym szlakiem. W ostatnich latach śnieg i zima pozwalają sobie w Grecji na więcej. Stary śnieg potrafi przeleżeć przez cały czerwiec, zaś pierwszy nowy śnieg na Olimpie spada już w połowie września. Śnieg może zupełnie uniemożliwić końcowe przejście podczas ataku szczytowego. Dlatego długo zastanawialiśmy się nad terminem naszego wyjazdu. Chcieliśmy jechać do Grecji poza sezonem, bo wtedy jest taniej. Mieliśmy do wyboru czerwiec albo wrzesień. Początkowo skłanialiśmy się za wrześniem, ze względu na mniejsze upały i zagrożenie burzami, ale nasz grecki rezydent powiedział, że częściej nie udaje się zdobyć Mitikas we wrześniu, niż w czerwcu, właśnie ze względu na śnieg. Przyzwyczailiśmy się do tego, że Grecja to kraj słoneczny, w którym opady występują rzadko - tak generalnie jest, ale z wyłączeniem wysokich partii górskich, na których bez wątpliwości znajdujemy się obecnie.
Przygotowując się do wejścia na Mitikas poddaliśmy analizie różne aspekty, które mogłyby stanąć na naszej drodze do szczytu. Opracowany plan i taktyka uwzględnia przeróżne zagrożenia mające wpływ na powodzenie naszej wyprawy, ale i tak nie mamy pełnej pewności, czy coś nas nie zaskoczy. Wczoraj przeprowadziliśmy odprawę, na której uczestnicy zostali zapoznani z trasą przejścia, taktyką współdziałania w zespole, przypomniany został niezbędny ekwipunek, który nalezy ze sobąwziąć na trasę. Motywacja jest silna, ale to może nie wystarczyć, by przezwyciężyć siły natury. W razie niepowodzenia mamy terminy zapasowe, podczas których możemy ponowić atak na Mitikas. Jednak nie wszyscy mają w planie wejście na Mitikas. Są osoby mające świadomość, że może im się nie udać pokonać eksponowanych miejsc i nie chcą ryzykować, a tym samym stać się potencjalnym zagrożeniem dla siebie i całej grupy. Mają oni inne, niewiele mniej honorne cele - Skolio i Skalę, tylko nieco niższe od Mitikas. Wobec takich decyzji uzewnętrzniamy wielki szacunek, bo przecież mistyczny Mitikas pociąga jak żaden inny szczyt i trudno jest z niego rezygnować, szczególnie, gdy się jest już tak bardzo blisko. Rozsądek w górach jest jednak jak braterstwo i wiedzą to ludzie, którzy mają świadomość odpowiedzialności za siebie i za grupę, którą współtworzą. Stanowimy jeden potężny zespół i odpowiadamy za niego - to dewiza, która stanowi o sile zespołu i o tym, jak dobrze i bezpiecznie się w nim czujemy.
|
W głąb doliny Mavrologos napływają obłoki. |
|
Ostatnie metry drogi przed „Spilios Agapitos” Refuge A. |
|
„Spilios Agapitos” Refuge A. |
Mija dziewiąta. Kończymy półgodzinną przerwę w refuge A. Ruszamy w górę jako ostatni z grupy. Powyżej schroniska szlak skręca na lewo. Przechodzi przez jęzor zlodowaciałego śniegu wypełniającego zagłębienie między grzbietami. W ten sposób przechodzimy na sąsiedni grzbiet, na którym kontynuujemy marsz w kierunku zachodnim. Rzedną karłowate sosny bośniackie, skalisty teren wypiera roślinność i niebawem wychodzimy na zupełnie otwarte tereny. Skalny krajobraz przed nami emanuje surowością. Zakosami podchodzimy grzbiet Chondro Mesorrachi. Ścieżka pokryta jest sypkim materiałem skalnym. Wyczuwać zaczynamy niezbyt silny wiatr wiejący od północnego wschodu, ale z porywami o sile około 30-40 km/h. Podejście jest strome, forsowne, ale jest chłodniej. Temperatura rzędu 20 stopni Celsjusza i wiatr sprzyjają, a nawet pomagają. Co by było teraz, gdyby było 30 stopni Celsjusza, a my wystawieni na słońce jak na patelni.
|
Przecinamy kolejny wypływ zlodowaciałego śniegu. |
|
Węzeł szlaków z odejściem do Refuge C „Christos Kakalos”. |
|
Rojnik (Sempervivum). |
|
Rzednieje las bośniackich sosen. |
|
Odpoczynek na kamiennej ławeczce. |
|
Przewiercień (Bupleurum L.). |
|
Skalisty teren wypiera roślinność. |
O godzinie 10.20 docieramy do rozejścia dróg Zonaria, skąd na prawo odchodzi ścieżka Zonaria trawersująca zbocza Olimpu w kierunku Płaskowyżu Muz. Z tego znanego trawersu odchodzą dwa strome i piarżyste kuluary - jeden wyprowadza na Mitikas, a drugi trudniejszy na Stefani. Rozejście dróg jest dogodnym miejscem na krótki odpoczynek. Nasza droga wiedzie dalej prosto na zachód, ale niebawem szlak zaczyna zataczać łuk na północny zachód prowadząc tuż pod grzbietem. Za niedługo zaczynamy pokonywać stromy, pokryty kamieniami i żwirem stok. Ten odcinek jest dość wyczerpujący. Szlak jednostajnie, bez ustanku prowadzi ostro w górę ku szczytowi Skala. Wchodzimy w wychładzające chmury, przepychane wiatrem przez przełęcze masywu. Nie widać końca tego podejścia tj. szczytu Skala. Gdy mijamy odchodzącą w bok ścieżkę, która jest skrótem na Skolio, wiemy, że jest już blisko. Na szczyt Skala (2866 m n.p.m.) wchodzimy o godzinie 11.40.
|
Podejście na szczyt Skala. |
|
Podejście na szczyt Skala. |
|
Skala. |
W tym momencie ze szczytu Skala nie ma widoków, trzeba jednak odpocząć przed dalszą drogą. Przysiadamy na kwadrans. Szlak E4 prowadzi stąd na Skolio (2911 m n.p.m.). Z kolei na Mitikas droga znaczona jest na skałach plamami czerwonej farby. Na dalszym szlaku występuje duża ekspozycja. W wymaga on umiejętności poruszania się po skałach pokrytych luźnymi kamykami. Nie ma na niej ułatwień w postaci łańcuchów czy klamer, do jakich przyzwyczaliśmy się w naszych Tatrch.
O godzinie 11.55 kończymy odpoczynek. Kierujemy się do stromo opadającego komina. To początek drogi na Mitikas, a nazywany jest Kaki Skala („schody płaczu”, „złe schody”, „schody nieszczęścia”). Na końcu komina odskakujemy na lewo i zsuwamy się dalej na przełecz poruszając się tuż pod ostrą granią. Przemieszczamy się po kruchych skałach, tworzących dobrze urzeźbioną płytę opadającą stromo w kierunku doliny Mavrologos. W niektórych miejscach zbliżamy się do grzebienia grzbietu, za którym znajdują się urwiska Kazani („wielki kocioł”) opadające 700 metrów w dół. Nawiązujemy kontakt wzrokowy z tym przepaściami, ale ich dno przysłaniają chmury. Jednak co raz częściej pojawiają się prześwity, uzmysławiające nam otaczającą przestrzeń oraz wysokość i stromość skalnego stoku. Trzeba uważać na skalne okruchy, aby nie strącić ich na znajdujących się niżej, jak też, na to, aby nie obsunąć się na nich. Dobrze mieć na głowie kask, chroniący przed ewentualnie spadającymi kamykami z góry.
|
Zejście przez Kaki Skala. |
|
Tam idziemy po wyjściu z Kaki Skala. |
|
Blisko grzebienia, który z drugiej strony opada do Kazani. |
|
Skalny stok, który trawersujemy w drodze na Mitikas. |
|
W trawersie skalnego stoku. |
|
W trawersie skalnego stoku. |
|
Stok opada w kierunku Doliny Mavrologos. |
|
Zaczynamy trawersować w górę. |
O godzinie 12.20 szlak zaczyna kierować nas w górę rozłożystej rynny zwieńczonej po bokach skalnymi posągami. Jakże wymownie uświadamiają one, że wchodzimy do królestwa Zeusa. Są ozdobą szlaku. Dochodzimy prawie do samej szczytowej krawędzi wyniosłej grani, ale jeszce nie na najwyższy wierzchołek. Szlak zaczyna nas kierować w bok ku niewielkiej przełączce, gdzie znajduje się krótka stalowa linka. Ułatwia przejście przez przełączkę, a następnie po silniej eksponowanej ściance. Przytrzymując się linki obniżamy się, ku nieco niewygodnej do schodzenia grzędzie. Z grzędy zeskakujemy na wąską przełączkę. Z przełączki znów wspinamy się ostro do góry rozłożystą rynną, lecz znacznie węższą niż wcześniejsza. Wierzchołek Mitikas jest już ponad naszymi głowami.
|
W górę rozłożystej rynny. |
|
Wspinaczka. |
|
Posągi przy szlaku na Mitikas. |
|
Końcówka jest stroma. |
|
Teraz w bok na przełęczkę. |
|
Po drugiej stronie przełęczki ubezpieczonej stalową linką. |
|
Zejście grzędą. |
|
Spojrzenie na szczyt. |
Od szczytu dzielą nas już tylko minuty. Na Mitikas (2918 m n.p.m.) wchodzimy o godzinie 13.05. Najwyższy szczyt Olimpu zdobyty! Zdobywamy najwyższy szczyt Grecji, trzeci co do wysokości w Bałkanach.
Olimp często skrywa się w mgłach i chmurach, tak jak teraz. Rzadko bywa widoczny dla śmiertelników, którzy wierzyli, że znajdowała się na nim sala biesiadna bogów. Olimp był siedzibą Zeusa, najwyższego z bogów, który po walce z gigantami podzielił się władzą z braćmi: Posejdonem i Hadesem. Posejdon został władcą morza, zaś Hades władcą podziemi, a Zeus zasiadł na Olimpie jako władca nieba i ziemi. Zamieszkał tu z żoną, Herą. Bram do królestwa Zeusa strzegły hory - boginie pór roku. Miejsce to nie było dostępne dla zwykłych śmiertelników.
Nikt nie miał odwagi zbliżyć się do siedziby bogów przez setki lat. W całej historii Grecji, okolice Olimpu wielokrotnie zmieniały właściciela. Byli tu Persowie, Rzymianie, Słowianie, Gaulowie, Bułgarzy, Turcy i Niemcy, lecz sama góra zawsze była wolna, zapewniając schronienie tym, którzy walczą o wolność (jak również opryszkom unikającym aresztowania). Starożytni Grecy wspinali się co najwyżej na Profitis Ilias, by złożyć dary bogom. Szczyt Mitikas próbowano zdobyć w XVII i XIX wieku, ale były to nieudane próby. Dopiero w sierpniu 1913 roku odnotowano pierwsze historyczne wejście na Mitikas, a dokonali tego szwajcarscy himalaiści Fred Boissonas i Daniel Baud Bovy oraz miejscowy przewodnik Christos Kakkalos. Od tamtego czasu minęło już 105 lat.
|
Po zejściu grzędą znów ruszamy w górę (odrabiamy wysokość). |
|
Podchodzimy teraz węższą rynną, a do szczytu jest już niedaleko. |
|
Mitikas (gr. Μύτικας; 2918 m n.p.m.). |
Dotarliśmy na szczyt po siedmiu godzinach spokojnego marszu przeplatanego z odpoczynkami. Ze szczytu Mytikas przy dogodnych warunkach roztacza się jeden z najwspanialszych widoków na masyw Olimpu, Grecję i inne okoliczne tereny. W pogodny dzień można zobaczyć Albanię i Bułgarię na północy oraz Chalkidiki na wschodzie. Na szczycie znajduje się metalowa flaga Grecji, słupek triangulacyjny i puszka z księgą wejść. Można wpisać swoje imię i nazwisko do specjalnego zeszytu, a następnie z wysokości prawie 3 tysięcy metrów spojrzeć w dół na osady zwyczajnych śmiertelników. Jest to cudowne uczucie, niedające się wyrazić w żaden sposób słowami.
|
Mitikas opustoszał. |
O godzinie 13.35 ruszamy w drogę powrotną. Schodzimy tą samą drogą. Na szczycie Mitikas cichnie. Było na nim dzisiaj wielu śmiertelników, tylko 41 z naszej grupy (oczywiście nie w tym samym czasie, bo pewnie nie zmieścilibyśmy się na tak niewielkiej powierzchni). Pierwsi dotarli na niego o godzinie 11.00. Opuszczamy szczyt jako ostatni z grupy. O godzinie 13.50 pokonujemy znaną nam niewygodną grzędę, powyżej której mamy odcinek ze stalową linką. Potem schodzimy w dół rozłożystą rynną za czerwonymi znakami. Chmury rozstępują się teraz znacznie częściej niż wcześniej. Oczom ukazują się niebywale przestrzenne panoramy, emocjonujące urwiska - niepowtarzalne piękno masywu Olimpu. W radość i satysfakcję zamieniają się teraz pokonane słabości, ale uważać jednak wciąż trzeba. Skała jest sucha i droga na Olimp nie wymaga specjalnych umiejętności, jedynie uwagi i pewnego skupienia. Wchodzimy w komin Kaki Skala i o godzinie 14.50 wychodzimy z powrotem na wierzchołku Skala.
|
Grzędą do góry. |
|
Przejście pod stalową linkę. |
|
Na odcinku ze stalową linką. |
|
Zejście rozłożystą rynną. |
|
Widok w kierunku szczytu Skala (z prawej przysłonięty nieco chmurą). |
|
Szczerba z widokiem na urwiska Kazani. |
|
Spojrzenie w otchłań Doliny Mavrologos. |
|
Kazania. |
|
Szlak na Mitikas widoczny z końca Kaki Skala. |
|
Na końcu Kaki Skala. |
|
Kaki Skala. |
|
Widok na Skolio. |
|
Nad przepaściami Kazani. |
|
Nad przepaściami Kazani. |
|
Dolina Mavrologos. |
Olimp odsłonił się już niemal zupełnie. Otacza nas fenomenalna panorama. Również Mitikas prezentuje się nam teraz w pełnej okazałości, jak na turystycznej winiecie zachęcającej do odwiedzenia Grecji. Podciętymi zachodnimi ścianami opada w czeluście kotła Kazani. Z drugiej strony zaś spadzistą płytą schodzi ku Dolinie Mavrologos, do której musimy powrócić. Wydaje się, że z jego wierzchołka docierają teraz do nas radosne śpiewy i muzyka. Kiedyś wierzono, że w siedzibie Zeusa zawsze panowała radość, grano na instrumentach, śpiewano pieśni, wspólnie tańczono. Olimp uważany był za krainę wiecznej szczęśliwości, gdzie czas nie płynie, gdzie nie ma zła, ani biedy i ucisku. Na nim bogowie oddają się smakowi ambrozji, pokarmowi, który rozjaśniał umysły i zapewniał nieśmiertelność. Chętnie zatańczylibyśmy na Olimpie, lecz dla nas nadszedł czas powrotu.
Jest godzina 15.25. Czas schodzić, ale w jakże cudownych plenerach. Widzimy wokół „Łańcuch gór, pełen ogromnych skał kształtem przypominających głowy, okryte siwizną śniegów, przepastne otchłanie pieczar, w których biją źródła spływające wartkimi strumieniami, ze stromych zboczy porosłych zieloną szczeciną lasów. Olimp. (...) Płuca rzeźwią się bezcennym nektarem tego powietrza, o którym dzisiejsi chłopi tesalscy mówią, że mocą swą cudowną rany goi.” (J. Parandowski, „Mitologia”).
|
Mitikas. |
|
Zbliżenie na szczyt Mitikas. |
|
Panorama ze Skali na południowy wschód. |
|
Panorama ze Skali na południe. |
|
Kozica bałkańska (Rupicapra rupicapra balkanica). |
|
Widok na południe. |
|
Przy węźle dróg Zonaria. |
|
Najwyżej rosnące sosny bośniackie. |
|
Urwiska nad Doliną Mavrologos. |
|
Na szlaku zejściowym. |
|
Grzbiet zejściowy z widokiem na Zatokę Termajską. |
|
Karłowate sosny bośniackie. |
|
Widok na Olimp. |
|
Christos Kakalos Refuge C na Płaskowyżu Muz. |
Wkrótce wchodzimy na zielone tereny porośnięte bośniackimi sosnami, zieloną i kwiecistą roślinnością. O godzinie 17.00 gościmy ponownie w Spilios Agapitos. Należy się nam chwila spoczynku, filiżanka kawy i kawałek dobrego ciasta. Olimp zadaje się kłaniać nam teraz rzucając w naszą stronę rosnące cienie zachodzącego słońca. Po półgodzinnej przerwie kontynuujemy zejście nieco przyspieszonym krokiem. Czujemy niejaką lekkość, choć zmęczenia nie da się oszukać. Schodzimy ścieżką opuszczając otoczenie wiekowych sosen bośniackich, które nadają temu miejscu niepowtarzalny urok. W Dolinie Mavrologos nie ma już promieni słońca, ale powietrze wciąż jest w niej rozgrzane. Dawno już schowaliśmy cieplejsze polary, które były niezbędne w wysokich partiach masywu, a tutaj nawet w cienkiej koszulce trekkingowej jest gorąco.
|
Na południowym wschodzie. |
|
Spilios Agapitos. |
|
Niedaleko schroniska.. |
|
Dolina Mavrologos. |
|
Żleb wypełniony śniegiem. |
|
Żleb wypełniony śniegiem. |
|
Kierunek Prionia. |
|
Odejście od Spilios Agapitos. |
Szlak wprowadza nas w gęsty las, w którym sosny dzielą się miejscem z bukami i jodłami. Tworzą one mozaikę różnych zieleni, ciemniejszej i jaśniejszej. Wkrótce przecinamy suche koryto potoku Enipeas, mijamy głazy sterczące przy szlaku. O! Słychać szum potoku i wodospadu. Jesteśmy już bardzo blisko zakończenia tej wędrówki.
Zaglądamy pod wodospad. Opadająca struga pieni zielonkawą wodę wypełniającą banior pod wodospadem. Potok Enipeas tworzy w niższych partiach doliny jeszcze więcej wodospadów, niedużych, ale urzekająco efektownych. Wody spod wodospadu w Prioni płyną dalej dość spokojnym nurtem, wypływają z masywu i rozpływają się w Morzu Egejskim. Mu zaś kończymy wędrówkę. Wchodzimy na parking przy schronisku Prionia o godzinie 20.15.
|
Las. |
|
Cień zapada w dolinie. |
|
Wyschnięte koryto Enipeas. |
|
Koryto Enipeas. |
|
Głazowisko przed Prionią. |
|
Ściana wychodni. |
|
Wodospad Enipeas. |
Kończy się nasza przygoda, która dała nam nigdy niekończące się wspomnienia. Tomek, przerzuca nas do bazy na obiadokolację. Riwera Olimpijska ogarnia się powoli zmrokiem, lecz uliczki Panteleimonas wciąż są ożywione. Unoszą się nad nimi różnorodne zapachy greckiej kuchni, z restauracyjek wymykają się dźwięki buzuki. Grecy są narodem nie tylko gościnnym, ale również roztańczonym, a muzyka odgrywa u nich ważną rolę. Poświętowałoby się dzisiaj, bo jest ku temu wielka okazja. Zbrataliśmy się dziś z Zeusem, Na Olimpie było dzisiaj bardzo tłoczno.
Ruszyliśmy w pięćdziesiątkę. Każdy coś zdobył. Niektórzy nawet po trzy szczyty: Skolio, Skala i Mitikas. Kilka osób poprzestało na tych dwóch pierwszych, lecz aż 41 osób dotarło i szczęśliwie powróciło z tego najwyższego. Wielkie gratulacje należą się dla wszystkich uczestników wędrówki na najwyższe szczyty Olimpu. Jest okazja do świętowania. Grupa „Zanim znów wyruszysz w góry” stanęła na wysokości zadania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz