Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.



Na ziemi Galindów

Czy tego dnia mogło wydarzyć się coś niespodziewanego? Skąd ktoś mógłby to wiedzieć, przecież niespodziewanych wydarzeń nikt nie jest w stanie przewidzieć, przecież wtedy nie mogłoby zaistnieć coś niespodziewanego. Niespodziewane bywa też często zaskakujące. Tego dnia po południu coś jednak wisiało w powietrzu. Aura była cudowna, ciepła, słoneczna, niebo zdobiły białe obłoczki. Prawdziwa sielanka. Kto by myślał o jakimkolwiek pośpiechu w taką pogodę, tym bardziej, że spływ zakończył się dość wcześnie, bo około godziny piętnastej. Wydawać by się mogło, że był czas na wszystko – na poleżenie na brzegu jeziora, na szklaneczkę schłodzonego piwa, przekąskę w tawernie, na cokolwiek innego. Do bazy przecież jest tak niedaleko, a obiadokolacja dopiero o godzinie dziewiętnastej (też wyjątkowo bardzo późno, w każdy inny dzień naszej wodniackiej wyprawy posiłek ten był planowany albo o osiemnastej, albo nawet o siedemnastej i to w dni kiedy odcinki spływu były dłuższe niż dzisiaj). Mogło to wydawać się dziwne, ale chyba nikt nie zwrócił na to uwagi, a jedynie może tylko w kontekście sporej ilości czasu wolnego.
Udostępnij:

Szlak wodny Krutyni, etap 2: Sorkwity - Bieńki

dystans: 16,0 km
czas: 5,5 godz.
Kajaki wodujemy we wsi Sorkwity, przy pomoście stanicy wodnej PTTK w Sorkwitach, nieopodal neogotyckiego pałacu rodziny von Mirbachów.

Płyniemy przez Jezioro Lampackie. Jego powierzchnia wynosi 1,99 km2, jego długość dochodzi do 3,4 km, zaś szerokość osiąga 1 km. W najgłębszym miejscu ma 38,5 m głębokości (średnia głębokość to 11,1 m). Jezioro posiada rozwiniętą linię brzegową. Brzegi są dość wysokie i w większości bezleśne, obramowane trzciną. W jego południowej części znajduje się wyspa. Do wyspy nie dopływamy. Przesmyk łączący z kolejnym jeziorem znajduje się jeszcze przed wyspą.
Udostępnij:

Turniej o puchar Neptuna „Krutynia 2018” [K-4]

Czołówka wydaje się być stabilna. Wikingowie, Sayur, Niezatapialni, Awaria, Małe Pieninki, to dotąd jedyne zespoły, które plasowały się w pierwszych trójkach w rozegranych konkurencjach. Prym wiodą tu przede wszystkim Wikingowie i Sayur, którzy w żadnej z dotąd przeprowadzonych konkurencji nie byli poniżej czwartej lokaty. Czy ścisła czołówka wytrwa do końca? Inne zespoły mają wiele do udowodnienia sobie i innym. Tabele wyników nie obrazują znaczącej przewagi czołówki nad pozostałymi. Do sukcesu w kolejnej konkurencji nie wymagana jest sprawność fizyczna, wodniacka wiedza teoretyczna. Niezbędna jest jedynie niczym nie zaparta chęć do przeżycia...
Udostępnij:

Turniej o puchar Neptuna „Krutynia 2018” [K-3]

Nieszczęście w postaci dziurawej łodzi zostaje zażegnane. Wszystkie osady poradziły sobie z tym zadaniem skutecznie. Liczyła się w tym nie tylko sprawność fizyczna, czy tempo wykonywania zadania, ale też przyjęta taktyka działania i zasady współpracy. Kolejne zadanie ma wykonywać jeden wytypowany z osady przedstawiciel. Osady same decydują, kto z pary przystąpi do sprawdzianu, niby prostego, ale... w rzeczywistości zadanie okazuje się  nie tak błahe, na jakie może wyglądać.
Udostępnij:

Szlak wodny Krutyni, etap 1: Sorkwity - Pustniki - Sorkwity

dystans: 10,0 km
czas: 3,5 godz.
Wodny szlak Krutyni uznawany za jeden z najpiękniejszych szlaków nizinnych Europy - mieni się olbrzymią różnorodnością mazurskich krajobrazów, otoczeniem nieskażonej i dzikiej przyrody. Szlak wiedzie przez urokliwe mazurskie wioski, wije się wśród morenowych wzniesień, przez lasy Puszczę Piską, a miejscami również przez podmokłe i zabagnione łąki. Szlak przecina kilkanaście jezior połączonych krótkimi rzekami (strugami). Cały szlak kajakowy, który zamierzamy pokonać liczy sobie 110 kilometrów długości, 110 kilometrów nieprzeciętnej, niezwykłej mazurskiej przygody. 
Udostępnij:

KRUTYNIA 2018 - Chrzest Wodniacki

Pojawili się w godzinach popołudniowych. Chmara obcych ludzi, jakich Perła Krutyni jeszcze nie widziała, choć jest często odwiedzaną, znaną i cenioną przystanią nad Małą Amazonką. Wielu zaskakuje ta nazwa na tutejszych terenach, położonych względem Amazonii całkowicie po drugiej stronie globu. Jednak natura obdarzyła Krutynię niejakim podobieństwem do największej rzeki naszej planety. Amazonka za taką właśnie rzekę jest uważana, choć nie wszyscy się z tym zgadzają. Bezwzględnie jednakże pewne jest to, że posiada największe na świecie dorzecze. Mała Amazonka wielkością nie konkuruje z innymi rzekami, lecz zadziwia urodą, a przede wszystkim nienaruszoną przyrodą. Perła Krutyni jest jedną z kilku przystani leżących przy niej, zwanych tutaj stanicami wodnymi. Niespodziewanie świecą one pustkami, choć sezon jest jeszcze przed końcem. Czuć już schyłek lata. Nastały wieczorne chłody, typowe dla końca sierpnia.
Udostępnij:

Turniej o puchar Neptuna „Krutynia 2018” [K-2]

Przeprowadzony test wiedzy wodniackiej zweryfikował podstawową wiedzę teoretyczną członków osad, które przystąpiły do rywalizacji o puchar Neptuna. Zdaje się, że wielu z nich zostało zaskoczonych niektórymi pytaniami, a niektórzy dali się nawet wmanewrować podchwytliwymi pytaniami na niewłaściwie ścieżki. Test okazał się nie tak łatwy. Nakreślił osadom zakres wiedzy, które należy jeszcze uzupełnić, aby zgłębić wszelkie tajniki świata wodniaków. Po skontrolowaniu wiedzy teoretycznej przyszedł czas na sprawdzenie umiejętności praktycznych w kolejnej konkurencji.
Udostępnij:

Turniej o puchar Neptuna „Krutynia 2018” [K-1]

Trzynaście osad stanęło do boju o trofeum Neptuna. Kto okaże się najwytrwalszy, najsprytniejszy, kto wykaże się największym sprytem, pomysłowością i sprawnością. Rywalizacja będzie bardzo wszechstronna, a różnorodność konkurencji szeroka i niecodzienna. Nikt jeszcze nie wie kto wywalczy najwyższe trofeum tego turnieju. Walka z pewnością będzie zacięta, bo przecież zwycięzców czeka wieczna chwała i pamięć potomnych. Najlepsi wpiszą się na honornych kartach historii i zostaną uwiecznieni na zawsze w panteonie władców mórz i oceanów, jezior, bagien i wszelkich sadzawek.
Udostępnij:

Dostępny tylko żelazną drogą: Kyseľ (retrospekcja 2017)

To było to co z dopingowało nas do kolejnego, czwartego z kolei przyjazdu do Słowackiego Raju. O tym szlaku dowiedzieliśmy się rok wcześniej, podczas marszu do Sokoliej doliny. Po 40 latach znów go otwarto. Wąwóz Kyseľ po raz pierwszy został przebyty w 1907 roku, po 7 latach nieudanych prób. Wąwóz jednak długo czekał na pełne udostępnienie turystyczne. Udostępniony był fragmentarycznie po wykonaniu w 1925 roku pierwszych drabinek i kładek. W całości Kyseľ został udostępniony dopiero w 1975 roku, ale na krótko. Latem następnego roku wybuchł w wąwozie pożar, który strawił roślinność rosnącą na stoku góry Pirť, w konsekwencji czego naruszona została stabilność skał. Wąwóz stał się niebezpieczny. Zagrożenie dla przebywających w nim turystów mogły stanowić spadające skały, jak też konary. Zamknięto go na 40 lat. Dla turystów pozostawiono jedynie krótki odcinek w nienaruszonym, górnym odcinku wąwozu, prowadzący nad próg Wodospadu Olbrzymiego.
Udostępnij:

Zadziwiająca: Sokolia dolina (retrospekcja 2016)

W 2016 roku czuliśmy się już wyjadaczami w Słowackim Raju, choć „białych plam” na mapie tego parku nie brakowało. Ta wyprawa miała cel wymazać te „białe plamy” i zaplanowaliśmy do odwiedzenia wąwozy, w których jeszcze nie byliśmy. Białą plamą była też nasza pani Ania, z którą dogadywaliśmy wcześniejsze pobyty, ale dotąd nie udało się nam z nią spotkać. Zbieg okoliczności - nasz przyjazd zbiegał się z imprezą rodzinną pani Ani (urodziny wnuka). Tamtego roku kolejny roczek wnuka był już za nami, gdyż tym razem zagościliśmy w Nowej Wsi Spiskiej miesiąc później i to był rok kiedy w końcu spotkaliśmy się z naszą uroczą gospodynią i mogliśmy się naprawdę poznać. Co z tamtego roku chcielibyśmy wspomnieć podczas tegorocznej wyprawy? Wszystkie odwiedzone wąwozy były piękne, każdy miał nam coś innego do pokazania. Wybór padł na ten wzbudzający największe emocje obdarzony najwyższymi pionowymi przejściami, prowadzącymi wzdłuż najwyższego wodospadu na Słowackim Raju.
Udostępnij:

Dziki i najdłuższy: Veľký Sokol (retrospekcja 2015)

Byliśmy już wtedy po wizji wstępnej Słowackiego Raju. Od tego momentu jeden z najpiękniejszych rejonów środkowej Europy pociągał nas jeszcze bardziej niż w czasach, kiedy go jeszcze w ogóle nie znaliśmy. Rok do kolejnego wyjazdu dłużył się. W końcu przyszedł lipiec 2015 roku. Powróciliśmy do Raju po kolejną przygodę. Program wyjazdu wzbogaciliśmy o imponujący Zamek Spiski. W planie podjęliśmy też to, z czego zrezygnowaliśmy z obaw, że nie zdążymy przejść, czyli cały Przełom Hornadu w jeden dzień. Mądrzejsi doświadczeniem wiedzieliśmy już, że da się przejść tą trasę w jeden dzień, nawet wtedy, gdy będzie dużo turystów na szlaku, ale na tydzień przed wyjazdem pojawiły się obawy z innej strony - na szlaku miała miejsce katastrofa śmigłowca. Pojawiły się plany zastępcze, ale wkrótce okazało się, że szlak został szybko udrożniony. Przełom Hornadu jednak przechodziliśmy już wiele razy, dlatego podczas tegorocznej wyprawy chcieliśmy przypomnieć sobie inny wąwóz, uchodzący za najdzikszy i najdłuższy w Słowackim Raju – Wielki Sokół.
Udostępnij:

Od tego się zaczęło: Suchá Belá (retrospekcja 2014)

Działo się to cztery lata temu. Pierwsza wyprawa rozpoczęła się od wejścia do najbardziej popularnego wąwozu Słowackiego Raju. Od niego zaczęła się nasza przygoda ze Słowackim Rajem. Nikt wtedy jeszcze nie myślał, że będzie powtórka, a z pewnością nikomu do głowy nie przyszło, że zrodzi się wspaniały cykl wyjazdów. Tamtego, pierwszego dnia w Słowackim Raju wszystko było nowe, wszystko przeżywaliśmy po raz pierwszy. Sucha Bela – ten wąwóz wprowadzał nas w tajniki Słowackiego Raju, krainy nieprzeciętnie pięknego krasu. Pierwsze zetknięcie i otrzymaliśmy chyba wszystkiego po trochu, co Słowacki Raj ma do zaoferowania.

Jak wygląda teraz? Jak bardzo zmienił się po pięciu latach?
Udostępnij:

MSP TW-9: Dzwonkówka - Tylmanowa

Mądre wędrowanie może stać się
drogą wewnętrznej odnowy dla każdego człowieka.
Jan Paweł II
Udostępnij:

Nocne marki na Diablaku

Diablak słynie z efektownych wschodów i zachodów słońca, zwłaszcza w lipcu. Często można z niego obserwować rankiem morze mgieł zalegające Kotlinę Orawsko-Nowotarską, ponad którym wyłaniają się szczyty Tatr. Całkowicie odsłonięty i wysoko wznoszący się nad okolicznymi górami szczyt jest doskonałym punktem widokowym. Dookolna panorama widokowa obejmuje Beskid Żywiecki, Śląski, Mały, Makowski, Wyspowy, Gorce, Kotlinę Orawsko-Nowotarską, Tatry, Wielką Fatrę, Małą Fatrę, Góry Choczańskie, przy dobrej pogodzie widoczny jest Kraków. W wyjątkowo sprzyjających warunkach można dostrzec Górę Świętej Anny, klasztor na Jasnej Górze w Częstochowie, Góry Świętokrzyskie oraz Jesioniki w Sudetach.
Udostępnij:

Radziejowa [GSB-20]


za nami
pozostało
307,0 km
212,0 km
Słońce skwarzy. Na niebie ni jednej chmurki. Aż nie chce się wierzyć, że na dzisiaj zapowiadają opady i burze, i to już w południe, a przed nami długa trasa. Główny Szlak Beskidzki prowadzi głównymi grzbietami pasm Beskidu Sądeckiego. Trzeba przejść blisko 30 kilometrów, żeby zejść do doliny znajdującej się po drugiej stronie grzbietu. Zawitaliśmy o poranku do Rytra. Jest tak samo słonecznie, a nawet bardziej, niż wczoraj po południu, kiedy kończyliśmy tutaj trasę. Piękna, malownicza dolina, leniwa jeszcze, ale przecież dzisiaj jest niedziela - ludzie nie kwapią się do wczesnej pobudki. Poprad nawet płynie jak od niechcenia, bo musi. Sielankowy spokój. Na stacji stoi skład pasażerski - nie odjeżdża.
Udostępnij:

Jaworzyna [GSB-19]


za nami
pozostało
278,6 km
240,4 km
Jeszcze na początku XX wieku góry te nazywano Beskidem Nadpopradzkim od rzeki Poprad, przy której leżą. Gdy w 1918 roku wytyczono nowe granice Beskid Nadpopradzki przecięty został polsko-czechosłowacką granicą państwową. Odtąd Polacy zaczęli nazywać swoją część tych gór Beskidem Sądeckim, zaś te same góry po stronie czechosłowackiej zaczęto nazywać Górami Lubowelskimi (słow. Ľubovnianska vrchovina). Dzisiaj obszar Beskidu Sądeckiego charakteryzuje duża lesistość. Sukcesja lasu nastąpiła tutaj stosunkowo niedawno, gdy zaprzestano w tych górach gospodarki pasterskiej. Przypominają o niej nieliczne istniejące jeszcze polany.

Beskid Sądecki po polskiej stronie dzielony jest na trzy pasma: Góry Leluchowskie, Pasmo Jaworzyny i Pasmo Radziejowej. Główny Szlak Beskidzki prowadzi przez dwa z nich wiodąc grzbietami głównymi Pasma Jaworzyny i Pasma Radziejowej. Mają one kształt wydłużonych grzbietów z odbiegającymi na boki krótkim grzbietami bocznymi. Występujące na nim kolejne kulminacje w zasadzie nie są zbyt wybitne, bo grzbiet tych pasm jest w miarę wyrównany. Kiedy wyjdzie się na taki grzbiet, to potem idzie się po nim bez większego wysiłku, szczególnie w paśmie Jaworzyny, które przemierzać zaczęliśmy już dnia wczorajszego. Wczoraj jedynie posmakowaliśmy Beskidu Sądeckiego. Chcieliśmy zatrzymać się na dłużej w największym uzdrowisku znajdującym się na przebiegu GSB.
Udostępnij:

Krynickie zdroje [GSB-18]


za nami
pozostało
252,4 km
266,4 km
Powróciliśmy do doliny Mochnaczki z bardzo żywymi wspomnieniami słonecznej majówki w Beskidzie Niskim. Podczas tamtej wyprawy dotarliśmy właśnie tutaj, na zachodni kraniec Beskidu Niskiego. Inaczej wygląda dzisiaj ta dolina po porannym deszczu. Mochnaczka ma gęstą sieć niewielkich dopływów i potrafi szybko wezbrać swe wody. Czy pozwoli nam przeprawić się na drugi brzeg?
Udostępnij:

Zapowiada się dobry dzień na zdobycie szczytu

Mglisty, ale ciepły poranek. Czy to zachęcająca pogoda na tatrzańskie szlaki? Chyba tak, skoro tak licznie przybyli. W sobotę, 8 lipca 2018 roku grupę „Zanim znów wyruszysz w góry” utworzyło 112 wielbicieli gór, którzy stanęli u bram Doliny Mięguszowieckiej. Jakie cele mogli obrać?
Udostępnij:

Siwy Wierch

Trafiliśmy na skraj frontu atmosferycznego. Ociera się on o zachodni kraniec Tatr Zachodnich, gdzie zaplanowaliśmy wyjście na górski szlak - Wyżnia Huciańska Przełęcz (słow. Vyšné Hutianske sedlo; 950 m n.p.m.), popularny punkt, z którego zwykle rozpoczyna się wędrówkę na Siwy Wierch. Stoi tu budynek leśniczówki „Pod Białą Skałą” (słow. horáreň pod Bielou skalou), wiata, ławka i stoły dla turystów oraz tablice dydaktyczne. W pobliżu przełęczy, nieco na południe znajduje się parking dla samochodów, ale nasze autokary wysyłamy dalej, do miejsca naszego zejścia w Bobrowieckim Wapienniku.
Udostępnij:

Grecja, dzień 8: Pożegnanie

Pochmurny poranek. Niebo ponuro zasłoniło się chmurami. Nie było tak w żaden dzień odkąd przyjechaliśmy. Wbrew wszystkiemu jest ciepło. Walizki już zapakowane, gotowe do podróży powrotnej. My nie nasyciliśmy się Grecją. Tydzień był zbyt krótkim czasem. Tak niedawno przyjechaliśmy, a już żegnać się trzeba. Morze dzisiaj spokojne. Zupełnie jak pierwszego dnia, kiedy przyjechaliśmy do Panteleimonas. Lśni od jaskrawości przenikającej przez chmury. Pojawiła się w nich dziura, przez którą ukazuje się barwa uzewnętrzniająca najwyższe bóstwo starożytnej Grecji – Zeusa. Jego Olimp skrył się głęboko w chmurach. My skrywamy żal z upływu czasu. Pożegnalny spacer plażą Riwiery Olimpijskiej mógłby się nie kończyć.
Udostępnij:

Grecja, dzień 7: Tempe

Zanim dojeżdżamy do bazy, zatrzymujemy w dolinie rozdzielającej masyw Olimpu i góry Ossy. Legenda głosi, że powstała podczas kłótni braci Zeusa i Posejdona. Podczas niej Zeus cisną grom, który przeorał góry. Posejdon zaś uderzył w ziemię trójzębem, a wtedy do doliny wpłynęła woda. Płynie tędy rzeka Pinios, która stanowi naturalną granicę między Tesalią i Macedonią. W miejscu tym dolina przybiera kształt głębokiego wąwozu. W najwęższym miejscu ma on 25 metrów szerokości.
Udostępnij:

Grecja, dzień 7: Meteory

Niewiele jest w Grecji takich miejsc jak Tesalia, historyczna kraina położona nad Morzem Egejskim na południe od Macedonii. Tak rozległa równina należy do rzadkości w kraju pokrytym głównie górami. Znaczna część Tesalii leży na Równinie Tesalskiej, która niegdyś była dnem ogromnego jeziora. Grecja to kraj aktywny tektonicznie i zdarzyło się kiedyś takie potężne trzęsienie ziemi, które otworzyło dla jeziora ujście do morza. Jezioro wypłynęło i została rozległa, żyzna równina. Otaczają ją wyniosłe masywy górskie: Olimp i Antichassia (na północy), Pindos (na zachodzie), Othris (na południu), Ossa i Pelion (na wschodzie). Na północno-zachodnim krańcu równina wciska się między góry Antichassia i Pindos. Tam z ziemi wyrastają skały niezwykłe, stożkowe i cylindryczne słupy piaskowca osiągają nawet 500 metrów wysokości. To jeden z cudów przyrody, ale też świadectwo pokonywania niemożliwego (mogłoby się tak wydawać). Na szczytach skał stoją klasztory, uniesione na nich bliżej nieba – greckie Meteory.
Udostępnij:

Grecja, dzień 6: Paleo Panteleimonas - miasteczko ze snów

Niebo jest zaciągnięte chmurami. Dzień skłania się do odejścia - wspaniały, wypoczynkowy dzień. Któż by pomyślał, że coś może jeszcze bardziej upiększyć jego wspomnienie. Na świecie jest wiele uroczych zakątków, które wzbudzają zachwyt nawet w najbardziej niewrażliwych umysłach. Tutaj na Riwierze Olimpijskiej jest takie jedno miejsce i chyba nie ma drugiego takiego na świecie - całkowicie niepowtarzalne Paleo Pantelemonas.
Udostępnij:

Grecja, dzień 6: Zamek w Platamonas

W jednym z najbardziej malowniczych miejsc Grecji, nad brzegiem Morza Egejskiego i u podnóża Olimpu, mitologicznej siedziby bogów i nieopodal naszej bazy, stoją ruiny średniowiecznego zamku. Położony jest na malowniczym nadmorskim wzgórzu, które wynurza się z wody. Zwracał naszą uwagę od pierwszego dnia pobytu, pociągał i hipnotyzował, zaciekawiał i nurtował pytaniami - kimże byli jego budowniczowie, skąd tu się wziął? Nadszedł dzień, w którym będziemy mieli czas zobaczyć go z bliska i poznać jego tajemnice.
Udostępnij:

Grecja, dzień 6: Panteleimonas - przebudzenie dnia

Bardzo wcześnie rozpoczynamy dzień wypoczynkowy na Riwierze Olimpijskiej. O świcie pojawiamy się na plaży. Zamek w Platamonas oświetlają światła nocy - kolorowe reflektory. Nadmorski horyzont jest zaróżowiony. Morze jest spokojne. Jego powierzchnia jest lekko rozkołysana. Panuje cisza. Nie słychać tutaj hałaśliwych mew, do jakich przyzwyczailiśmy się nad naszym Bałtykiem. Żadne ptactwo nie lata tutaj szukając pod wodą zdobyczy. Na wodzie widać jedynie niewielką łódkę, a w niej postać czekającą na to co my.
Udostępnij:

Grecja, dzień 5: Termopile

Starożytna Grecja politycznie była podzielona, choć wszyscy Grecy mieli poczucie przynależności do jednej wspólnoty kulturowej i językowej. Składała się ona z wielu miast oddzielonych masywami górskimi, tworzących swego rodzaju samodzielne jednostki państwowości zwane polis (tzw. miasta-państwa). Podbicie politycznie rozbitego państwa wydawało się proste tym bardziej, że między greckimi miastami-państwami często dochodziło do waśni, a nawet walk. W tamtych czasach na Bliskim Wschodzie wyrosła Persja, imperialna potęga, która zaczęła podporządkowywać sobie kolejne terytoria - Mezopotamię, Fenicję i krainy położone na Morzem Śródziemnym. Państwo Perskie rozciągało się od Indii na zachodzie po Azję Mniejszą na wschodzie. Persowie mieli bardzo silną i znakomicie wyszkoloną armię, dotąd niezwyciężoną – tak uważano do chwili porażki, którą Persowie ponieśli we wrześniu 490 roku na równinie pod Maratonem.
Udostępnij:

Grecja, dzień 5: Delfy

Pępek świata.
Pępek świata.
Legenda głosi, że spotkały się w tym miejscu dwa orły, które Zeus wypuścił z zachodniego i wschodniego krańca Ziemi. Oba ptaki pokonały tą samą drogę, a więc miejsce ich spotkania znajdowało się w środku Ziemi. Zeus rzucił więc święty kamień w miejsce spotkania orłów wyznaczając tym samym centrum świata. Miejsce to było zamieszkałe przez Gaję, Matkę Ziemi. Siedzibę tu również miała wyrocznia Temida. Strzegł jej, jak również znajdujących się w tym miejscu tajemnic - wąż Pyton. Apollin, syn Zeusa, zapragnął z tego miejsca uczynić swoją świątynię. Opuścił Olimp i przybył tu pod postacią delfina. To właśnie od tego ssaka pochodzi nazwa tego miejsca (gr. Δελφοί, Delfoi), prastarego miasta Delfy i greckiej świątyni leżącej u stóp Parnasu. Apollin zgładził Pytona, a jego zwłoki ułożył pod kamieniem wyznaczającym centrum świata, zwanym omphalos (gr. ὀμφαλός, omfalós), czyli „pępek”. Czyn Apollina był wielkim tryumfem, ale też przekleństwem, z którego musiał się oczyścić. Musiał zejść do podziemi, lecz czyn jego zapoczątkował w Delfach szczególny kult jego bóstwa.
Udostępnij:

Grecja, dzień 5: Liakoura w górach Parnas

Dzisiaj oddalamy się daleko od naszej bazy. Opuszczamy otoczenie Olimpu i Riwiery Olimpijskiej. Jedziemy tam, gdzie leży królestwo Apollina - mitologicznego syna Zuesa i tytanidy Leto. Program mamy urozmaicony, bo są góry i będzie spotkanie z historią Grecji. Oba elementy programu dopełniają się wzajemnie. Góry Parnas był siedzibą Apollina i jego orszaku, złożonego z muz. U stóp tych gór leżało miasto Delfy, siedziba najsławniejszej starożytnej wyroczni i świątynia poświęcona Apollinowi. Z bazy wyjeżdżamy zatem wcześnie, bo o czwartej rano. Po pokonaniu licznych serpentyn o godzinie ósmej wysiadamy z autokaru. Na górski szlak wyruszamy nieznakowanymi dróżkami z ośrodka narciarskiego Fterolaka w Górach Parnas. Chcemy dotrzeć do siedziby Apollina, na najwyższy szczyt tych gór.
Udostępnij:

Grecja, dzień 4: Kissavos w masywie Ossy

Kalimera Grecjo! Witamy kolejny dzień w słonecznej Grecji, może jeszcze niezupełnie wyspani i wypoczęci po wczorajszej flagowej wędrówce, ale jakże szczęśliwi. Dzisiaj mamy zdecydowanie mniej wymagającą trasę do pokonania, prowadzącą na szczyt znacznie niższego masywu. Wyjazd na trasę mamy w normalnych godzinach. Siódma piętnaście - śniadanie, ósma - odjazd do nieodległej miejscowości Spilia.
Udostępnij:

Grecja, dzień 3: Mitikas, najwyższy szczyt Olimpu

Wtorek, 20 czerwca 2018, godzina 3:30. Jest jeszcze ciemno. Na Riwierze Olimpijskiej nie ma zwyczaju do tak wczesnej pobudki. Dla wypoczywających tu ludzi jesteśmy w pewnym sensie egzotyką. Nikt tu nie wstaje tak wcześnie, wielu poszło dopiero spać. Tylko nieliczni zjawią się na plaży około godziny szóstej popatrzeć na wschód słońca. Cała reszta wstanie później... o ósmej, a niektórzy o dziewiątej, zje śniadanie i pobieży na plażę Riwiery Olimpijskiej. A my, drużyna pięćdziesięciu trzech osób rusza jeszcze nocą w kierunku przeciwnym, gdzie przyciąga starożytna i nowożytna grecka mistyka.
Udostępnij:

Grecja, dzień 2: Panteleimonas - Riwiera Olimpijska

W miasteczku Panteleimonas będzie nasza baza. Jest to niewielkie, turystyczne miasteczko położone w sercu Riwiery Olimpijskiej, niezwykle kameralne i spokojne, gdzie góry łączą się bezpośrednio z morzem. Obiekty w których będziemy odpoczywać położone są w bliskości pięknej, piaszczystej plaży oraz czystego, błękitnego morza.
Udostępnij:

Grecja, dzień 1: A więc w drogę...

Pomysł na Grecję pojawił się już dawno temu, gdy wędrowaliśmy przez góry Riła i Pirin w Bułgarii. Było to może na szczycie Musała, najwyższym szczycie Bałkanów, a może Wichren, drugim co do wysokości w tej grupie górskiej (dokładnie już nie pamiętamy). Wówczas pomyśleliśmy o Olimpie, bałkańskim masywie położonym w Grecji z trzecim co do wysokości szczytem Bałkanów - Mitikas. No, ale Grecja to nie tylko góry, choć ich powierzchnia w tym kraju jest imponująca - blisko 81% powierzchni Grecji zajmują pasma górskie. Grecja to również kolebka europejskiej cywilizacji, gdzie narodziła się demokracja, filozofia i teatr, czy też idea igrzysk olimpijskich. To kraj o ogromnym bogactwie kulturowym, gdzie każdego dnia można obcować ze starożytną historią i sztuką. Jest to też kraj pięknych plaż, ciepłych mórz, nad którymi oddać można się beztroskiej sielance, dogadzając sobie smakami wyśmienitej greckiej kuchni. Jak połączyć te wszystkie formy wypoczynku w ciągu tygodniowego pobytu i łyknąć w Grecję choćby w pigułce? Pierwszy rys planu był gotowy już rok temu. Ostateczne szczegóły dopracować udało się w grudniu ubiegłego roku. No i wczorajszego dnia wyjechaliśmy z kraju z ponad 50-osobową grupą przyjaciół, chcących tak jak my połknąć tą grecką pigułkę. Wyruszyliśmy w podróż, bo życie mija bez względu na to, czy idziesz do przodu, czy stoisz w miejscu.
Udostępnij:

W krainie Saksonów: Postscriptum

Ależ to była wyprawa! Trzynaście celów górskich, cztery via ferraty, trzy skalne miasta, dwa zamki, niezwykły Dom Motyli i najwspanialsi turyści z którymi realizowaliśmy kolejne marzenie. Saksonia było dla nas wyzwaniem trudnym, bo program kumulował mnóstwo punktów położonych w różnych miejscach Saksonii, ale, w co chyba jeszcze nie do końca wierzymy - udało się. Wyprawa zakończona, a w sercu zostały przeżycia, wspomnienia... i pojawiła się też tęsknota za kolejnym takim rajdem z takimi samymi cudownymi ludźmi. Wędrować i poznawać świat, być blisko przyrody, cieszyć się drugim człowiekiem – to wizytówka całego pięćdziesięcio kilku osobowego zespołu. Dziękujemy, że chcecie taki właśnie wspaniały zespół współtworzyć. Z zaszczytem i ogromną przyjemnością dzieliliśmy z Wami czas i wędrowaliśmy po malowniczej krainie Saksonów. Dobrym ludziom zawsze świeci słońce – dziękujemy, że tym słońcem dzieliliście się z nami.

Dorota i Marek
Udostępnij:

W krainie Saksonów: Landeskrone

Landeskrone wznosi się południowy zachód od Görlitz. Nazwę swoją zawdzięcza pierwszym niemieckim osadnikom, oznacza ona Koronę Kraju. Landeskrone jest wygasłym przed 30 milionami lat wulkanem. Jego stożek został uformowany poprzez lawę wydobywającą się z wnętrza Ziemi przez ponad 20 kilometrową szczelinę w granodiorycie. W średniowieczu na Landeskrone wybudowano ważny zamek, który długo należał do Czech oraz do zamożnych rodzin von Landeskrone, a później do Bibersteinów. Zamek znajdował się pod czeską administracją i włączony był do systemu obronnego drogi handlowej Via Regia, która w średniowieczu przebiegała przez Görlitz. Zamek przeszedł na własność miasta Görlitz w 1440 roku, a wkrótce potem został zburzony z obawy, by nie stał się schronieniem dla rozbójników. W 1863 roku na ruinach zamku miasto wybudowało gospodę. 18 grudnia 1901 roku odsłonięto na szczycie wzniesienia jedną z wież Bismarcka. Stoi ona do dziś. Natomiast gospoda w wyniku pożaru w 1946 roku doszczętnie spłonęła, pięć lat później została odbudowana. Obecnie znajduje się tam hotel i restauracja. Na wieży zamkowej zainstalowany jest nadajnik telewizyjny.
Udostępnij:

Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas