Trafiliśmy na skraj frontu atmosferycznego. Ociera się on o zachodni kraniec Tatr Zachodnich, gdzie zaplanowaliśmy wyjście na górski szlak - Wyżnia Huciańska Przełęcz (słow. Vyšné Hutianske sedlo; 950 m n.p.m.), popularny punkt, z którego zwykle rozpoczyna się wędrówkę na Siwy Wierch. Stoi tu budynek leśniczówki „Pod Białą Skałą” (słow. horáreň pod Bielou skalou), wiata, ławka i stoły dla turystów oraz tablice dydaktyczne. W pobliżu przełęczy, nieco na południe znajduje się parking dla samochodów, ale nasze autokary wysyłamy dalej, do miejsca naszego zejścia w Bobrowieckim Wapienniku.
|
Grupa na starcie. |
TRASA:
Wyżnia Huciańska Przełęcz (słow.
Vyšne Hutianske sedlo; 950 m n.p.m.)
Biała Skała (słow.
Biela Skala Rzędowe Skały (słow.
Radové skaly)
Siwy Wierch (słow.
Sivý vrch; 1805 m n.p.m.)
Ostra (słow.
Ostrá; 1764 m n.p.m.)
Przedwrocie (słow.
Sedlo Predovratie; 1585 m n.p.m.)
Schronisko Czerwieniec (słow.
Chata pod Náružím; 1420 m n.p.m.)
Rozdroże pod Babkami (słow.
Rázcestie pod Babkami; 1220 m n.p.m.)
Bobrowiecka Wapiennica (słow.
Bobrovecká vápenica; 700 m n.p.m.)
OPIS:
Na przełęczy zabawiamy krótko - tylko na szybkie foto tabliczek szlakowych i grupowe. O godzinie 9.30 zaczynamy konsekwentne pokonywać stok. Kiedyś porośnięty był lasem, pamiętamy to, ale była to dość dawna już wędrówka. Obecnie zbocze jest w znacznym stopniu ogołocone. Nie wiemy czy to uczyniła sama natura, czy człowiek. Systematycznie zwiększamy wysokość, ale choć stok jest odsłonięty widoki skracają nisko wiszące chmury. Jest wilgotno, chłodno. Droga trochę rozjeżdżona, gdzieniegdzie podmokła. O godzinie 10.05 mijamy wiatkę, zaraz za nią schodzimy z gruntowej drogi na ścieżkę niknącą w lesie. To gęsty las iglasty, z wyraźną dominacją imponująco wysokich świerków. Na śródleśnej polance mamy drewnianą kładkę, którą przechodzimy nad bardziej podmokłym terenem. Roślinność porastająca polankę pokryta jest srebrzącymi kropelkami nocnego deszczu. Musiał to być obfity deszcz.
|
Wyżnia Huciańska Przełęcz (słow. Vyšne Hutianske sedlo; 950 m n.p.m.) |
|
Powyżej Wyżniej Huciańskiej Przełęczy. |
|
Pod wiatą. |
|
Kładka. |
Za kładką zaczynamy pokonywać ostrzejszy stok. Las rosnący wyżej spowity jest mgłą. Zaczynamy mijać tabliczki wysokościowe. To fajne, niespotykane znaki przy górskich szlakach. Pierwsza tabliczka wskazuje 1300 m n.p.m. - zatem pozostało nam jeszcze nieco ponad 500 metrów przewyższenia. Mija wtedy godzina 10.20. Wkrótce ścieżka szlaku wyprowadza nas z lasu pod większą formację skałkową. Jesteśmy na grzbiecie masywu. U stóp skałki mamy coś co zatrzymuje nas - żywy kwiatowy dywan. Rośnie tu mnóstwo różnorodnych kwiatów, skropionych niedawnym deszczem. W 1974 roku utworzono rezerwat przyrody o powierzchni 112 ha, chroniący tutejszą swoistą florę i faunę. Wśród rosnących roślin można tu odnaleźć bardzo rzadki goździk lśniący (w Polsce gatunek ten uważa się za wymarły).
|
Las we mgle. |
|
Śródleśna polanka. |
Idziemy dalej. Las nas jeszcze nie opuszcza, ale stopniowo rzednieje i karłowacieje. O godzinie 11.20 mijamy tabliczkę wysokościową 1500 m n.p.m. Powolutku naturalny ogród florystyczny zamienia się w swoisty ogród skałkowy obrośnięty niekiedy dość gęstą kosodrzewiną. Są tacy co wychodzą w góry zdobywać szczyty, ale dzisiaj wyszliśmy by dotknąć niespotykanego piękna Tatr. Grzbiet, który pokonujemy stanowi enklawę przyrodniczą, którą trudno do czegokolwiek porównać. Niektórych badaczy przyprawia do szaleństwa, gdy zaczynają zastanawiać się, czy to są jeszcze Tatry? Wielu z nich wyodrębnia masyw jako odrębną grupę górską. Jest ona jak Pieniny położone za drugim krańcem Tatr, które niezwykle trudno związać z Tatrami, czy Beskidami. Zjawiskowe wapienie masywu Siwego Wierchu zaczynają być wszechobecne. Towarzystwa im zaczynają dotrzymywać dolomitowe ostańce. Toną we mgłach i chmurach przeganianych wiatrem.
|
Początek rezerwatu przyrody. |
|
Las i zarośla. |
|
Przy wysokim okazie ciemiężycy zielonej. |
|
Flora Siwego Wierchu. |
|
Pajęczyna. |
|
Przełączka. |
|
Zuberec i Habówka. |
Przed południem chmury zaczynają odsłaniać błękity nieba. Przy okazji pokazują nam kompleksy skalnego ogrodu Rzędowych Skał (słow. Radové skaly), w które wchodzimy po przejściu Siwego Przechodu (ok. 1600 m n.p.m.), wcięcia przełęczy znajdującej się tuż po wschodniej stronie Siwej Kopy (1627 m n.p.m.). Bogactwo flory ciepłolubnych roślin muraw naskalnych nie ustępuje, a dochodzi do tego dolomitowy skalny labirynt, w którym natura dała sobie upust fantazji. Grań Siwego Wierchu oczarowuje, gdy jest oglądana z bliska. Gdy ktoś ją już raz przemierzy, zwykle nie jest to ostatni raz.
Mija południe. W zaułku położonym w zagłębieniu terenu pod skałami robimy kwadrans przerwy. Na więcej nie ma czasu, bo skalne miasto Rzędowych Skał magnetycznie przyciąga. Kluczymy między skałami o różnorodnych kształtach, uformowanych przez procesy krasowe i wietrzenie.
|
Błękity. |
|
Widok na Orawę. |
|
Rzędowe Skały. |
|
Skalna brama na wschodnią stronę. |
O godzinie 13.00 pokonujemy pierwszy z dwóch kominków znajdujących się na naszej trasie. Jest w nim klamerka i kawałek łańcucha. Nie jest trudno, ale wzajemna pomoc ułatwia jego pokonanie. Odpowiedzialność za drugiego to cecha osób, które tworzą naszą grupę - powiedzieć można naturalna, choć z pewną dozą zawahania, bo czasami spotyka się na szlakach pędzące stado, taranujące na drodze co popadnie, zostawiające w tyle partnerów wędrówki, bo może browaru w schronisku zabraknąć. Współpraca, współodpowiedzialność, wzajemna pomoc i wsparcie – to właśnie sprawia, że wędrowanie w grupie ma sens. Grupa ma sens, jeśli tworzą ją przyjaciele na szlaku i poza nim, a nie tylko przy szklaneczce trunku.
|
Pierwszy kominek z łańcuchem. |
Fantazja skałek trwa. Schodzimy na krótką przełęczkę porośniętą kosodrzewiną, a następnie podchodzimy na kolejne, wyższe wypiętrzenie z formacjami skałek, po chwili wspinamy się jeszcze wyżej ścieżką przez urwisty stok po wschodniej stronie wysokiej skały. Korytarzem przechodzimy na zachodnią stronę, gdzie mamy głęboką studnię. Obchodzimy ją ostrożnie. Za studnią mamy kolejny kominek ubezpieczony łańcuchami i klamrami. Chyba jest nieco trudniejszy od poprzedniego, ale nie stwarza dużych trudności (tylko kijki trekkingowe przeszkadzają - trzeba je złożyć, albo podać wyżej osobie, która pokonała ten kominek). Braterska pomoc emanuje - cecha prawdziwych wędrowców.
|
Urwisty stok po wschodniej stronie. |
|
Korytarzem przechodzimy na zachodnią stronę. |
|
Przed skalną studnią. |
|
Drugi kominek z łańcuchem. |
O godzinie 13.40 jesteśmy już nad kominkiem. Do szczytu zostało już tylko 10 minut drogi wąską granią, z niedużym uskokiem. Otoczenie zasłania się mgłami i chmurami. Wiatr cichnie. Docieramy na szczyt Siwego Wierchu (słow. Sivý vrch; 1805 m n.p.m.), ostatni ku zachodowi wybitniejszy szczyt Tatr Zachodnich zostaje zdobyty. Wiatr, który na chwilę stonował znów zmaga się z kłębami chmur, zwiewa je ze szczytu i odsłania się otoczenie - na północnym zachodzie Orawa, na południu Liptów. Wyższe tatrzańskie szczyty przed nami - Brestowa, Salatyn, wciąż otoczone są chmurami.
|
Uskok grani przed szczytem. |
|
Na Siwym Wierchu. |
|
Siwy Wierch (słow. Sivý vrch; 1805 m n.p.m.). |
|
Widok na Orawę. |
|
Rzędowe Skały widziane z Siwego Wierchu. |
|
|
|
|
Widok Rzędowych Skał z południowego stoku Siwego Wierchu. |
Schodzimy niebieskim szlakiem w kierunku Małej Ostrej i Ostrej. Z podszczytowego bardzo stromego stoku spoglądamy na prawo, gdzie ciągnie się bajkowy grzbiet dolomitowo-wapiennych skałek. Prezentuje się on fantastycznie, jak fenomen natury. Patrzymy za siebie, na wznoszący się ponad nami skalisty wierzchołek Siwego Wierchu na pożegnanie.
Podążamy dalej grzbietem porośniętym gęsto kosodrzewiną, przecinając widokowe polany. Szlak przeprowadza nas obok wierzchołka Małej Ostrej (słow. Malá Ostrá, 1703 m n.p.m.), potem prowadzi po stokach znacznie wyższej, spiczastej Ostrej (słow. Ostrá, 1764 m n.p.m.), a następnie Wielkiej Kopy (słow. Veľká kopa; 1648 m n.p.m.). Przedzieramy się przez niekończące się łany kosówki. Wchodzimy na przełęcz Przedwrocie (słow. Predúvratie, Pred Úvrate, 1585 m n.p.m.). Dalej mamy niepozorną Małą Kopę (słow. Malá kopa; 1637 m n.p.m.) i widokowe Babki (słow. Babky; 1566 m n.p.m.). Schodzimy jednak zarastającymi halami za niebieskimi znakami od razu w kierunku schroniska.
|
Zejscie na Siwą Przehybę. |
|
To co przed nami. |
|
Siwy Wierch. |
|
Przed Małą Ostrą. |
|
Salatyny chowają się jeszcze w chmurach. |
|
Przedwrocie (słow. Sedlo Predovratie; 1585 m n.p.m.). |
|
Spojrzenie na Siwy Wierch. |
|
Zarastające hale. |
|
Zejście przecinką do schroniska. |
O godzinie 15.40 docieramy do schroniska Czerwieniec (słow. chata pod Náružím), położonego w Mnichowym Żlebie na wysokości 1420 m n.p.m. Gospodarz nie spodziewał się nas, a już z pewnością tak dużej grupy. Nie ma nic do zaoferowania prócz piwa i zupy z torebki. Schronisko Czerwieniec nie ma ugruntowanej nazwy. Powstało niedawno w 2001 roku, w miejscu rozebranego wcześniejszego schroniska zbudowanego w latach 1969-70. Schronisko to czynne jest tylko w lecie. Mamy sporo czasu. W progach schroniska gościmy do godziny 17.00. Potem schodzimy do Bobrowieckiego Wapiennika (słow. Bobrovecka vapenica; 748 m n.p.m.), gdzie stoją nasze autokary.
|
Górska łąka poniżej schroniska. |
|
Bobrowiecka Wapiennica (słow. Bobrovecká vápenica). |
Przebyliśmy dzisiaj trasę dla prawdziwych koneserów piękna naturalnego, dla których celowość chodzenia po górach to nie tylko zdobywanie kolejnego dwutysięcznika, ale też chęć kontemplacji i integracji z przyrodą. Nie było na niej żadnych dwutysięczników, a najwyższa kulminacja sięgała niewiele ponad 1800 m n.p.m. Jednak po raz wtóry przekonaliśmy się, iż jest to jedno z najpiękniejszych i najbardziej oryginalnych miejsc w Tatrach, o niezwykłych walorach przyrodniczych, jak też widokowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz