Pomysł na Grecję pojawił się już dawno temu, gdy wędrowaliśmy przez góry Riła i Pirin w Bułgarii. Było to może na szczycie Musała, najwyższym szczycie Bałkanów, a może Wichren, drugim co do wysokości w tej grupie górskiej (dokładnie już nie pamiętamy). Wówczas pomyśleliśmy o Olimpie, bałkańskim masywie położonym w Grecji z trzecim co do wysokości szczytem Bałkanów - Mitikas. No, ale Grecja to nie tylko góry, choć ich powierzchnia w tym kraju jest imponująca - blisko 81% powierzchni Grecji zajmują pasma górskie. Grecja to również kolebka europejskiej cywilizacji, gdzie narodziła się demokracja, filozofia i teatr, czy też idea igrzysk olimpijskich. To kraj o ogromnym bogactwie kulturowym, gdzie każdego dnia można obcować ze starożytną historią i sztuką. Jest to też kraj pięknych plaż, ciepłych mórz, nad którymi oddać można się beztroskiej sielance, dogadzając sobie smakami wyśmienitej greckiej kuchni. Jak połączyć te wszystkie formy wypoczynku w ciągu tygodniowego pobytu i łyknąć w Grecję choćby w pigułce? Pierwszy rys planu był gotowy już rok temu. Ostateczne szczegóły dopracować udało się w grudniu ubiegłego roku. No i wczorajszego dnia wyjechaliśmy z kraju z ponad 50-osobową grupą przyjaciół, chcących tak jak my połknąć tą grecką pigułkę. Wyruszyliśmy w podróż, bo życie mija bez względu na to, czy idziesz do przodu, czy stoisz w miejscu.