Jest tak piekielnie gorąco, a przy tym jakby tlenu mniej w powietrzu. Jak dobrze, że dzisiaj mamy plan na Busov, który prawie w całości porośnięty jest lasem. Jego cień będzie dzisiaj ratunkiem. Już kiedyś tak też zaczynaliśmy wejście na tą najwyższą górę Beskidu Niskiego, ale tamta wędrówka nie została dokończona zgodnie z planem, gdyż zaraz po zejściu z góry zachmurzyło się ciemnogranatowymi chmurami, z których wkrótce lunęło jak z cebra, a do tego silnie zagrzmiało. Na ciąg dalszy nie było już szansy. Zrobiło się bardzo niebezpiecznie. Busov został wówczas zdobyty, ale kolejne wzniesienie już nie. Mapy meteo na dzisiaj nie wskazują ani trochę, żeby miała nastąpić powtórka z tamtego dnia. A więc z radością ruszamy w drogę, choć skwar niebywały odbiera siły nawet, gdy stoimy w miejscu.
TRASA:
Gaboltov
Busov (1002 m n.p.m.)
Cigeľka
granica PL-SK
Cerkiew Opieki Matki Bożej na Świętej Górze Jawor - Wysowa-Zdrój
OPIS:
Świetnie bawiliśmy się na wczorajszej imprezie i nawet szkoda nam, że nie zostaliśmy na niej jeszcze dzisiaj. Pożegnaliśmy się z Zosią i ze Zdynią. Powiedzieliśmy: do zobaczenia w przyszłym roku! Długo spaliśmy, a więc dość późno zaczynamy wędrówkę - dopiero o godzinie 10.30. Zjawiamy się w słowackiej wsi w Gaboltov położonej malowniczo w otoczeniu najwyższych wzniesień Beskidu Niskiego. Na południowym wschodzie ponad wsią wznosi się najwyższy masyw tego pasma – Busov. Wieś położona jest u jego podnóża nad rzeką Kamenec. Niedaleko stąd na północnym zachodzie wznosi się również Lackowa, przez którą przebiega granica polsko-słowacka i która jest najwyższą góra Beskidu Niskiego po stronie polskiej. Do Gaboltov trafiamy w okresie najważniejszej pielgrzymki, jaka dociera tu corocznie. To miejscowość znana jako ważne miejsce pielgrzymkowe, a największą z nich jest pielgrzymka do Matki Bożej z Góry Karmel, która odbywa się co roku w lipcu. I właśnie na jej dni trafiliśmy.
|
Kaplica pw. Chrystusa Króla w Gaboltov. |
|
Malowidło w kaplicy. |
|
Wnętrze przydrożnej kapliczki przy drodze do kościoła św. Wojciecha.. |
Dominantą miasta jest kościół św. Wojciecha, pochodzący z XIII wieku. Przechodziła wówczas tędy tzw. droga solna, od Szarysza do Galicji. W Gaboltowie znajdował się wtedy punkt pobierana myta. Święty Wojciech podobno przechodził tędy podczas wyprawy misyjnej z Węgier do Polski i zatrzymał się przy źródle, gdzie obecnie stoi kaplica pod jego wezwaniem. Woda ta zaczęła później słynąć z właściwości uzdrawiających. Kościół jest otwarty, tylko kilku ludzi modli się w nim. Nabożeństwo odbywa się na zewnątrz przy ołtarzu polowym, gdzie zgromadzony jest tłum wiernych. Korzystamy z możliwości swobodnego wejścia do świątyni i ciuchutko jak myszki zwiedzamy wnętrze. Są w nim 4 zachwycające ołtarze, a u góry cenny strop kasetonowy z XVIII wieku. Znajdziemy w nim również elementy stylu gotyckiego i barokowego. Historycy uważają, że kościół pod wezwaniem św. Wojciecha, biskupa i męczennika, zbudowali krzyżowcy z Chmeľova jeszcze przed 1212 rokiem, kiedy nabyli na własność wieś Gaboltov. Założyć mieli tu również klasztor. Działalność krzyżowców w Gaboltowie kończy się jednak z nieznanych przyczyn w drugiej połowie XIII wieku.
|
Kościół św. Wojciecha w Gaboltov. |
|
Droga do kościoła. |
|
Figura MB pod kościołem. |
|
Uroczystości przy kościele św. Wojciecha. |
|
Pielgrzymi. |
|
Z łąk powyżej kościoła. |
Po wyjściu ze świątyni zaczynamy wspinać się zboczem powyżej świątyni, omijając miejsce nabożeństwa. Powoli oddalamy się od doliny. Na szczycie wzniesienia stoją trzy krzyże. Wchodziliśmy wprost łąkami, ale pod te trzy krzyże prowadzą też stacje drogi krzyżowej z która pokrywa się szlak turystyczny. Trzy krzyże na wzgórzu nawiązują do Golgoty, na której dokonała się Męka Pańska – ukrzyżowanie Jezusa Chrystusa wraz z dwoma złoczyńcami.
|
Trzy Krzyże. |
|
Gaboltov. |
|
Trzy Krzyże. |
Nasz szlak zaraz za trzema krzyżami skręca w lewo, pod wąski ciąg zagajników, wzdłuż którego wiedzie dalej w stronę kolejnych partii góry. Są one już całkowicie porośnięte lasem. Wchodzimy do niego węższą ścieżką, która wprowadza nas nieco dalej na szeroką drogę leśną. Skręcamy w prawo, a następnie ostro w lewo i trawersujemy zbocze jednej z gór tworzących masyw o nazwie Kotlova (835 m n.p.m.). Za niedługo droga skręca w prawo i jakby zagłębiając się w masywie przeprowadza ponad początkiem jaru bezimiennego potoczku, który niżej zasila potok Mostík. Z tego miejsca w prawo odchodzi kamienista droga wiodąca w kierunku wierzchołka Busov, ale jest to z pewnością bardziej męcząca droga, szczególnie w tym dzisiejszym upale, bo wspina się ona bardzo stromym stokiem góry. Trzymamy się drogi szlakowej, która dalej trawersuje zbocze. Przechodzimy ponad kolejnym jarem, gdzie przy drodze mamy obudowane źródło potoku Mostík. Woda jest zdatna do picia, a przy źródełku stoi kubeczek.
|
Przy ciągu zagajników. |
|
Za nami. |
|
Przed nami. |
|
Zbliżamy się do lasu. |
|
Początek drogi w lesie. |
|
Trawers leśną drogą. |
O godzinie 12.25 docieramy do granicy rezerwatu przyrody „Pralesy Slovenska – Busov”. Obejmuje on ochroną stare lasy o charakterze naturalnym, bądź pierwotnym. Są to rzadkie lasy, które nie doznały ingerencji człowieka, bądź doświadczyły tego w minimalnym stopniu. Przed granicą rezerwatu skręcamy na ścieżkę w prawo. Prowadzi ona na południowy wschód wprost na wierzchołek. Stok po lewej, chroniony rezerwatem przyrody jest bardzo stromy. Po prawej jest łagodniejszy i gdzieniegdzie porośnięty młodnikami. W niektórych miejsca przy naszej ścieżce przebijają się skośnie skały fliszu karpackiego. Idziemy powoli i uważnie, aby nie zgubić ścieżki. Znaki szlaku w niektórych miejsca giną między drzewami, a sama ścieżka nie wszędzie jest dobrze widoczna.
|
Na granicy rezerwatu przyrody „Pralesy Slovenska – Busov”. |
|
Grzbiet usłany skałami fliszu. |
Szczyt Busov (1002 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 13.00. Pauzujemy tuż przy punkcie szczytowym przy miejscu na ognisko. Jest otoczone kamieniami, ale strach byłoby dzisiaj rozpalać ogień w lesie, bo jest zbyt sucho. Nieco niżej jest polanka. Tu też jest miejsce na ognisko. Są też ładne widoki na południowy zachód. Przez polankę przechodzi ścieżka, która zaczyna się niżej ponad jarem bezimiennego potoczku, o którym wspominaliśmy wcześniej. Szczyt opuszczamy o godzinie 13.40.
|
Busov (1002 m n.p.m.). |
|
Panorama z polany pod szczytem. |
|
Busov (1002 m n.p.m.). |
Schodzimy w kierunku południowo-wschodnim, ale niebawem skręcamy ostro w lewo na północ i wchodzimy w trawers stromego zbocza góry porośniętego dość gęsto dorodnymi bukami. Po niecałym kwadransie docieramy na przełęcz oddzielającą grzbiet Busov i drugiego bezimiennego grzbietu o wysokości 918 m n.p.m. Stoi na niej buda (kontener) po wojskowym kamperze. To miejsce schronienia dla turystów. W środku są prycze, a nawet improwizowana kuchenka. W środku jest trochę naśmiecone, ale miotełka jest na wyposażeniu tego schronu. Przy kontenerze łatwo zgubić drogę szlakową, bowiem dróżka, którą maszerowaliśmy, biegnie dalej prosto na sąsiedni grzbiet. Nie widać skrytego w zroślach odejścia ścieżki naszego szlaku, a na przełęczy brakuje stosownego drogowskazu. Mieliśmy to na uwadze, bo byliśmy już tu kiedyś. Szlak sprowadza dalej pięknym lasem przez około 40 minut. Idziemy tuż ponad jarem, którym spływa Obšarský potok. Potok ten ma około 2 km długości i zasila potok Teplica, a ten z kolei Oľchovec, którego wody wpadają do rzeki Kamenec.
|
Kopczyk na zejściu. |
|
Rezerwat przyrody „Pralesy Slovenska – Busov”. |
|
Schronienie w kontenerze wojskowym. |
|
Droga do Cigeľki. |
|
Wychodzimy z lasu. |
Wychodzimy z lasu na łąki ponad wsią Cigeľka. Jest ona położona w śródgórskiej kotlinie, jaką wytworzył potok Oľchovec. Łąkami schodzimy do szosy. Po prawej za młodnikami chowają się przed nami zabudowania osiedla romskiego. Słychać stamtąd odgłosy dzieciaków. Przed nami wznosi się grzbiet graniczny z Lackową. Po prawej odsłania się Ostry Wierch, a potem również kolejne szczyty. Na szosie skręcamy w prawo i zmierzamy do centrum wsi. Pierwsza pisemna wzmianka o tej osadzie pochodzi z 1414 roku. Nazywano ją wtedy Checleuagasa. Później używano nazw Czygloka (1492), Czigelka (1618), Cigolka (1920) i Cigelka (1927). Wioska zamieszkiwana była przez różną ludność. Mieszkali tu też Łemkowie, których część wyjechała w 1947 roku do Związku Radzieckiego. W Cegielce stoi grekokatolicka cerkiew świętych Kosmy i Damiana wzniesiona w 1816 roku. Mijamy ją o godzinie 15.00. Jest to murowana świątynia, orientowana, jednonawowa i trójdzielna, będąca przykładem tzw. cerkwi józefińskiej.
|
Nad wsią Cigeľka. W dali widać Ostry Wierch. |
|
Cigeľka. |
|
W dolinie widoczne są dachy domów osiedla romskiego. |
|
Cigeľka (przed osiedlem romskim). |
|
Cerkiew świętych Kosmy i Damiana. |
|
Powoli opuszczamy wieś. |
|
Porzucona ciężarówka. |
|
Krzyż pod drzewem. |
Podążamy teraz do grzbietu granicznego. Po opuszczeniu wioski wchodzimy na rozległe widokowe łąki. Szlak, który nas prowadzi skręca w pewnym momencie w stronę przełęczy Cigeľka (645 m n.p.m.), zaś my po krótkiej przerwie idziemy prosto przez łąki w stronę Świętej Góry Jawor wznoszącej się w grzbiecie granicznym. Tak nazywają tą górę Łemkowie. Teren ten oferuje urocze widoki na dolinę, nad która majestatycznie wznosi się potężny masyw góry Busov. Po drugiej stronie doliny, naprzeciw niego wyciąga się krótki grzbiet odchodzący jakby od Lackowej, ale w rzeczywistości oddzielony jest od niej głębokim wcięciem przełęczy, czego z naszej perspektywy nie widać. Najbardziej zachwycający widok jest oczywiście z grzbietu, którym wytoczona jest granica polsko-słowacka. Kierujemy się w stronę góry Jawor (723 m n.p.m.), ale nie wchodzimy na jej szczyt. Tuż przed zalesionym stożkiem góry skręcamy na szeroką dróżkę w lewo, czyli na stronę polską, gdzie stoi nieduża cerkiew greckokatolicka pw. Opieki Matki Bożej.
|
Za nami piętrzy się Busov. |
|
Centuria pospolita, tysiącznik (Centaurium erythraea) |
|
Widok na Busov. |
|
Zbliżenie na osiedle romskie wzdłuż którego schodziliśmy do wsi Cigeľka. |
|
Busov i dolina wsi Cigeľka. |
|
Świeta Góra Jawor. |
|
Dróżka szlaku granicznego. |
Cerkiew greckokatolicka pw. Opieki Matki Bożej na Świętej Górze Jawor jest łemkowskim sanktuarium. Największe rzesze pątników przybywają tu szczególnie w sierpniu, w Święto Przemienienia Pańskiego (Preobrażenije Hospodnie). Przynoszą oni wtedy krzyże wotywne, które ustawiane są później wokół cerkwi. Krzyże te są charakterystycznym symbolem tego miejsca. Historia tej świątyni sięga jesieni 1925 roku, kiedy nastąpiły tu objawienia Matki Boskiej. Stało się to, gdy trzy kobiety z Wysowej wracały tędy z odpustu, który odbywał się w Gaboltovie. Jedna z nich, Glafiria Demiańczyk, zobaczyła wtedy przedziwne zjawisko, które powtarzało się przez kilka kolejnych dni - jasną łunę, a w niej postać Matki Boskiej. Objawiająca się Matka Boska za każdym razem prosiła, aby w tym miejscu wybudować kaplicę. Gdy w miejscu objawień wytrysnęło źródło, z którego woda miała uzdrawiającą moc, na górze Jawor zaczął rozwijać się kult Matki Bożej. Przybywało tu coraz więcej pielgrzymów. Kaplicę zbudowano w 1929 roku. Po powojennych wysiedleniach miejscowej ludności łemkowskiej w ramach Akcji „Wisła”, świątynia opustoszała. Przejęta została przez Wojska Ochrony Pogranicza, które urządziły w niej strażnicę, w efekcie czego zniszczone zostao jej pierwotne wyposażenie. Odremontowana została i na nowo wyposażona przez powracających na te ziemie Łemków, którzy w 1969 roku odzyskali swoją świątynię.
|
Cerkiew greckokatolicka pw. Opieki Matki Bożej na Świętej Górze Jawor. |
|
Krzyże wotywne. |
|
Krzyż betonowy. |
O godzinie 16.25 opuszczamy tereny łemkowskiego sanktuarium na Świętej Górze Jawor. Schodzimy do Wysowej-Zdroju pod cerkiew prawosławną św. Michała Archanioła, przy której na parkingu czeka nasz busik. Kilka minut po godzinie siedemnastej kończymy wycieczkę oraz całą naszą trzydniówkę po Beskidzie Niskim.
|
Droga do Wysowej. |
|
Widać już Hotel Biawena w Wysowej -Zdroju. Z tyłu wznosi się Gródek (712 m n.p.m.), a z prawej piętrzy się lesisty masyw Koziego Żebra (847 m n.p.m.). |
|
Kwiecista łąka. |
|
Znów widzimy ten dom - dawna łemkowska chyża. |
Jak dobrze było znowu tutaj zabawić. Szkoda, że ten czas tak szybko nam tu zleciał, a kolejna Łemkowska Watra dopiero za rok. Wędrowaliśmy po niezwykłych terenach - pustych, cichych i spokojnych. W Beskid Niski może wrócimy wcześniej niż myślimy. Jeszcze z niego nie wyjechaliśmy, a już tęsknimy. Było uroczo i wesoło gościć tu wspólnie z zespołem wspaniałych turystów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz