2
Beskid Niski
ŚRODKOWA ŁEMKOWSZCZYZNA
dzień 9 rozdział 20
Powojenne wydarzenia opustoszyły Beskid Niski. W jednej chwili zniknęli ludzie, zostały puste domy. Była to ostatnia fala przesiedleń, najbardziej dramatyczna, bo przecież kto chciały opuścić swoją ojcowiznę. Tamtego dnia o poranku wstali jak zwykle, by oddać się codziennym obowiązkom. Nie spodziewali się, że ich świat legnie w gruzach. Jeszcze tego samego dnia, pod przymusem, bezwzględnie musieli opuścić swe domostwa. Ileż mogli zabrać ze sobą ze swego dobytku, skoro na spakowanie się dostali może godzinę, może dwie. Już wcześniej obiecywano im „złote góry”, lecz nie chcieli w nich pozostać gdy je zobaczyli. Próbowali wracać w rodzinne strony. Niektórym to się udało, nielicznym. Nie zawsze było do czego wracać, bo przez lata nieobecności wiele się zmieniło na ich rodzinnej ziemi.
Niektóre wioski jednak odrodziły się, ale właściwie tylko nieliczne. Niektóre zaś pochłaniać zaczęła przyroda. Dziś zobaczymy przykłady obu takich wsi łemkowskich. Jedna z nich jeszcze nie tak dawno była niedostępna, leżąca poza szlakami turystycznymi w obszarze Magurskiego Parku Narodowego. Do tej drugiej Łemkowie powrócili po 1956 roku. Dziś jest ona na powrót łemkowską wsią. Udajemy się najpierw do wioski, która nie odrodziła się już nigdy.
TRASA:
Świątkowa Wielka
Świerzowa Ruska
Przełęcz Majdan
Magura,
ołtarz
Wątkowa (846 m n.p.m.)
Magura, ołtarz
Przełęcz Majdan
Bacówka PTTK w Bartnem
OPIS:
Przejeżdżamy przez Świątkową Małą, a potem przez Świątkową Wielką na drugi koniec wsi, z utrudnieniami bo szosa jest oblodzona. Dojeżdżamy na miejsce o godzinie 9.20. Później niż planowaliśmy (przynajmniej o jedną godzinę) rozpoczynamy wędrówkę pod wyciągiem narciarskim „Mareszka”. Dzisiaj sięgają tutaj zabudowania Świątkowej Wielkiej. Przypuszczalnie wcześniej sięgała do tego miejsca wieś Świerzowa Ruska (łem. Свipжoвa pycькa), ciągnąca się w górę potoku Świerzówka, pomiędzy grzbietami Mareszki (801 m n.p.m.) i Majdanu (781 m n.p.m.). Cztery miesiące temu górna część doliny Świerzówki nie była dostępna dla ruchu turystycznego. Znajduje się ona w obszarze z Magurskiego Parku Narodowego. Dopiero od dnia 2 października 2015 roku udrożniono przez nią szlak turystyczny wraz ze ścieżką przyrodniczo-kulturową „Świerzowa Ruska”.
Ruszamy w górę doliny potoku Świerzówka. Jakby się tu kiedyś rozejrzeć dokoła to ujrzelibyśmy najniżej położone zabudowania wsi Świerzowa Ruska, jednej z większych wsi w tej części Beskidu Niskiego. Nie wiadomo kiedy dokładnie powstała. Pierwsi osadnicy doliny Świerzówki mieli przybyć z Zakarpacia wypchnięci stamtąd przez Madziarów, czyli Węgrów. Wedle innych podań mieli to być Rusini z Naddnieprza, którzy w tutejszych górach znaleźli schronienie przed napierającymi Tatarami. W 1680 roku stały tu 4 gospodarstwa, w 1765 roku gospodarstw było tutaj 27, a poza nimi funkcjonowały również tartak i karczma. W drugiej połowie XIX wieku na drugim końcu wsi, a właściwie powyżej niej na Przełęczy Majdan istniał folwark i działała znana w okolicy potażarnia, w której wytwarzano potaż, czyli węglan potasu. Było to idealne miejsce na lokalizację takiego wytwórstwa, ze względu na dostępność surowca - drzew liściastych, których popiół jest składnikiem niezbędnym do produkcji szkła, mydła, farb. Jej właścicielem był Władysław Marek - Polak, który tak zżył się z mieszkańcami Świerzowej Ruskiej, iż kazał pochować się we wsi na grekokatolickim cmentarzu. Jego nagrobek stoi tam do dziś.
|
Pośród nieistniejących domostw znajdujących się na początku wsi Świerzowa Ruska. |
|
Mapka ścieżki przyrodniczo-kulturowej Świerzowa Ruska. |
W 1945 roku, kiedy wysiedlono większość mieszkańców wsi do Ukraińskiej SRR, liczyła on 73 gospodarstwa i około 450 mieszkańców. Wyjechali wtedy prawie wszyscy, zostało jedynie 9 osób, które dwa lata później zostały przesiedlone na Ziemie Odzyskane w ramach akcji „Wisła”. To był początek końca wsi. Próbowano sprowadzić do doliny polskich osadników, przez jakiś czas działał PGR, ale w końcu obszar ten pozostawiony został odłogiem przyrodzie. Dolina zarosła. Leży obecnie w obrębie Magurskiego Parku Narodowego.
|
W dolnej części wsi Świerzowa Ruska. |
|
Dolina zwęża się. |
|
Cerkiew greckokatolicka pw. św. Jana Chrzciciela. |
Mijamy tablicę informacyjną o nieistniejącej wsi, dalej za nią dolina Świerzówki ścieśnia się. Wchodzimy do Magurskiego Parku Narodowego. Tu po lewej stała kiedyś szkoła, a niedaleko niej budynek karczmy i sklepu. Trochę dalej na wzniesieniu górowała drewniana cerkiew. O godzinie 9.34 schodzimy z głównej drogi na lewo, ku potokowi. Mostkiem przechodzimy na drugi brzeg potoku. Podchodzimy chwilkę na wzniesienie - miejsce cerkwi greckokatolickiej. Cerkiew już tam nie stoi. Łemkowie starali się, aby „Dom Boga” znajdował się wyżej od ludzkich domów. Tak też w 1894 roku wznieśli swą świątynię mieszkańcy Świerzowej Ruskiej. Stoimy na wzniesieniu ponad potokiem, gdzie ponad łemkowskimi domostwami stała cerkiew greckokatolicka pw. św. Jana Chrzciciela. Pozostała po niej tylko mała, cebulasta kopułka (tzw. makowniczka) zwieńczająca niegdyś jedną z wież. Pod śniegiem zapewne znaleźlibyśmy jeszcze resztki podmurówki. Świątynię otaczały dęby i lipy. Dzisiaj gdyby tylko stała, tonęła by w leśnym gąszczu. Zniknęła jednak rozebrana zaraz po wojnie, podobnie jak druga cerkiew prawosławna wybudowaną niżej przy drodze w 1927 roku. Przesiedlani w czerwcu 1945 roku mieszkańcy wioski zabrali ze sobą całe wyposażenie cerkwi. Nie zostawili go na pastwę hien.
|
Świerzówka i mostek na skarpę gdzie stała cerkiew greckokatolicka. |
|
Kopułka po greckokatolickiej cerkwi pw. św. Jana Chrzciciela. |
|
Cmentarz parafialny. |
|
Cmentarz parafialny. |
Przy cerkwisku stoją ocalałe krzyże nagrobków. Jest ich chyba dwadzieścia. W głębi jest też nagrobek wspomnianego wcześniej Polaka - Władysława Marek. Opierają się upływowi czasu. Dzielą się miejscem z drzewami, ale tych drugich jest znacznie więcej. Takie cmentarze, obok przydrożnych krzyży powszechnie występujące w Beskidzie Niskim świadectwo łemkowskiej bytności. Te ostatnie groby Świerzowej Ruskiej nadal są odwiedzane. Przychodzą do nich jeszcze rodziny i znajomi pochowanych tu zmarłych, ci którzy jeszcze pamiętają gdzie szukać ich grobów.
|
Cmentarz (w głębi widać nagrobek Polaka - Władysława Marek). |
|
Nagrobek Władysława Marek. |
|
Figura Świętej Rodziny z 1938 roku. |
Słońce chyba zaczyna rozganiać chmury. Jego promienie wpadają do lasu między drzewa i krzyże, odbijają się od śnieżnobiałego pokrycia. Próbuje zbudzić łemkowską wioskę, jak kiedyś każdego poranka, lecz na nic dziś jego wysiłek. Wioska od jakiegoś czasu wciąż jest całkowicie wyciszona. Słychać tylko chrupanie śniegu pod naszymi butami. O godzinie 9.50 przechodzimy przez Świerzówkę i wracamy na dróżkę wsi. Stoi przy niej dzieło łemkowskiej sztuki kamieniarskiej - przedstawiające Świętą Rodzinę. Fundatorem tej kapliczki jest Wasyl Zikracz. Wykonana została w 1938 roku przez Iwana Szatyńskiego. Jest uszkodzona (figura Matki Bożej jest bez głowy).
Dalej, po tej samej stronie drogi kolejna rzeźba na wysokim, kamiennym cokole. Stoi na nim Święty Mikołaj, wyrzeźbiony w 1904 roku przez Wasyla Graconia. Święty Mikołaj spogląda na drogę, ale raczej przyzwyczaił się do tego, że rzadko ktoś tędy przechodzi. Niepotrzebna droga obrosła lasem. Kłaniają się jeszcze nad nią stare owocowe drzewa - kolejne świadectwo bytności ludzkiej. Sady są dziś źródłem pożywienia dla wielu zwierząt, ulubionym miejscem żerowania niedźwiedzia brunatnego. Czy wiadomo jak długo te stare sady będą mogły toczyć nierówną walkę z sukcesją dzikiego lasu? W dolina tkwi ukryta tajemnica przetrwania. Gatunek ludzki został unicestwiony. Pozostały po nim już tylko nieliczne pamiątki, ale wydaje się, że i one będą musiały ustąpić i rozsypać się w proch. Wtedy i ta drogą która podążamy w górę doliny pewnie wyblaknie i ostatecznie zniknie pod pokryciem roślinności.
Rosły tu jabłonie, grusze, śliwy, czereśnie, wiśnie - rożne odmiany tych drzew, zwane ogólnie „łemkowskimi”, nie mniej zróżnicowanymi gatunkowo. Wiele z nich zatraciło dawne walory smakowe dziczejąc z upływem czasu. Choć zdziczałe to wciąż trwają, przeciwstawiając się chorobom, warunkom pogodowym, bo te stare odmiany cechuje wyjątkowa odporność. Próżno szukać takiej współcześnie.
|
Zdziczałe drzewa owocowe. |
Wiosną wśród starych drzew owocowych oraz tam, gdzie kiedyś stały chyże i cerkiew zakwitnie jeszcze inna roślinność - ruderalna jak o niej mówią botanicy, dla odróżnienia jej od roślinności dzikiej, naturalniej, której sukcesja rozpoczęła się po wysiedleniu Łemków. Kiedyś zapewne ta ruderalna roślinność zaniknie zupełnie, zastąpiona naturalną przyrodą. Zostaną tylko przydrożne krzyże i stare nagrobki... dopóki i ich nie strawi czas. Jednak nie stanie się to jeszcze tej wiosny i nie powinno się to stać jeszcze przez wiele następnych wiosen. Gdy tylko zejdzie śnieg dolina znów wypełni się roślinnością taką, która rosła przy łemkowskich domostwach, dzieląc połacie przestrzeni z tą niesioną przez postępujący las. Czy tak właśnie będzie wyglądał świat, gdy człowiek będzie musiał z niego ustąpić?
|
W górę doliny Świerzówki. |
Przecinamy potok przechodząc po zbudowanym współcześnie mostku. Niedaleko za nim mamy kolejny mostek. Potok nieco lawiruje po dolinie, ale znów go mamy po lewej. Za potokiem w oddaleniu od drogi stoi krzyż z ukrzyżowanym Chrystusem, wykonany przez Wasyla Graconia. Po prawej przy drodze mamy dobrze widoczne, mimo pokrywy śniegu, pozostałości po zabudowaniach łemkowskich - kamienne piwnice (zwane po łemkowsku lochem lub pełnycyją). Wkopane były w ziemię na głębokość 1,2-1,5 metra. Stały na nich spichlerze, czyli sypance. Tych tu jednak już nie znajdziemy wcale, podobnie jak nie zobaczymy łemkowskich chyży.
|
Krzyż z ukrzyżowanym Chrystusem wykonany przez Wasyla Graconia. |
|
Łemkowska piwnica. |
|
Świerzówka. |
|
W górnych partiach doliny. |
|
Figura Matki Bożej z Dzieciątkiem z 1894 roku. |
Jesteśmy już w górnych partiach doliny. Chmury rozproszyły się odsłaniając błękitne niebo. Mijamy stojącą po prawej figurę Matki Bożej z Dzieciątkiem z 1894 roku, kolejne dzieło łemkowskich kamieniarzy. Nieco dalej znów widzimy piwnicę. Dalej po prawej stronie drogi mamy krzyż z 1883 roku, pierwszy z tych bardzo wysokich krzyży znajdujących się w Świerzowej Ruskiej, których wysokość przekracza 4 metry. Ten ma 460 metrów wysokości i waży 2 tony. Ufundował go Iwan Kańczuga. Wykonany został przez Mateja Cyrkota i jego spółkę z Bartnego.
|
Figura Matki Bożej z Dzieciątkiem z 1894 roku. |
|
Wszędzie widać drzewa owocowe. |
|
Krzyż przydrożny z 1883 roku (4,6 m wysokości, 2 tony wagi). |
|
Krzyż przydrożny z 1883 roku (4,6 m wysokości, 2 tony wagi). |
Przydroże krzyże i kapliczki na Łemkowszczyźnie były wyrazem wiary i religijności mieszkańców. Stawiano je dla upamiętnienia ważnych wydarzeń w życiu wioski lub rodziny, czy jako wyraz dziękczynienia za spełnione prośby i łaski. Miały chronić od nieszczęść i od złego. Utrzymywano przy nich porządek, sadzono wokół nich kwiaty, bzy, lilaki, i drzewa. Większość krzyży postawionych (przydrożnych i cmentarnych) w Świerzowej wykonanych zostało przez kamieniarzy z Bartnego, ważnego i znanego na całej Łemkowszczyźnie ośrodka kamieniarskiego.
Podążamy dalej w górę doliny. Po kilku minutach marszu przechodzimy mostkiem na drugą stronę potoku. Dochodzimy do piwnicy. Nieco głębiej wśród drzew stoi kolejny krzyż bardzo dużych rozmiarów, znajdujący się kilka metrów od drogi. W jego cokole znajduje się wnęka. Pod wnęką widać wyryty rok: 1902. Krzyż został wykonany przez Iwana Babiaka.
|
Kolejny mostek nad Świerzówką. |
|
Piwnica. Z prawej widać krzyż z 1902 roku. |
|
Krzyż przydrożny z 1902 roku. |
Przed nami mostek nad potokiem, a za mostkiem kilka stopni. Przechodzimy przez Świerzówkę, a następnie pokonujemy niedużą skarpę. Potok mamy teraz po lewej. Wkrótce docieramy do następnego ogromnego krzyża z 1883 roku. To najwyższy kamienny krzyż przydrożny w Świerzowej, mający 4,65 m wysokości. Wykonany został przez Iwana i Jurka Babiaków. Znajduje się na podwórzu ich obejścia.
|
Krzyż przydrożny z 1883 roku (najwyższy: 4,65 m wysokości). |
|
Najwyżej położone tereny Świerzowej Ruskiej. |
Zaraz dalej znów mamy kładę nad Świerzówką, a potem kolejną. Tak droga zamienia się miejscami z nurtem potoku, który rzeźbi i nawadnia dolinę. Wzdłuż niego budowano domy. Od domów po stokach wzniesień aż do granicy lasu ciągły się pasy łemkowskich pól uprawnych. Każdy z gospodarzy miał pas ziemi od potoku, do granicy lasu. Było to sprawiedliwe, bo każdy z nich miał dostęp do żyźniejszego skrawka ziemi przy potoku.
|
Tutaj potok można przejść po lodzie. |
|
Niedaleko przed Przełęczą Majdan wychodzimy na otwarte obszary z roślinnością nieleśną. |
Zbliżamy się do źródeł Świerzówki znajdujących się pod Przełęczą Majdan. Jeszcze jeden mostek i lej doliny rozszerza się i zanika. Wchodzimy na otwarte tereny, pokryte zachowaną roślinnością nieleśną, taką jaka niegdyś występowała na całej długości doliny zamieszkałej przez Łemków. Gdybyśmy się przenieśli się w tamten czas i obrócili za siebie, skąd przyszliśmy, zapewne zobaczyliśmy odkryte stoki pokryte polami opadające do doliny Świerzówki. Tereny te są obecnie koszone, wcześniej po wojnie były wypasane, w ten sposób ten skrawek łąki zachował się i w dalszym ciągu jest chroniony przed sukcesją lasu przez Magurski Park Narodowy.
Tymczasem przed nami po prawej widać najwyższy szczyt w paśmie Magury Wątkowskiej - Wątkową (846 m n.p.m.). To najwyżej położony punkt dzisiejszej wędrówki. Jest godzina 10.40. Odpoczywamy chwilkę pod wiatą. O godzinie 11.00 ruszamy dalej w kierunku przełęczy.
|
Polana z zachowaną roślinnością nieleśną. |
|
Polana z zachowaną roślinnością nieleśną. |
Dróżka biegnie dalej dość płasko. Po kilku minutach wprowadza w młodnik. Niedługo potem wychodzimy z granic Magurskiego Parku Narodowego, a jednocześnie przecinamy granicę województwa (przechodzimy z Podkarpackiego do Małopolskiego). O godzinie 11.15 wchodzimy na Przełęcz Majdan (właściwie znajdujemy się nieco powyżej przełęczy, która znajduje się troszkę dalej na południe). Krótki postój, po czym opuszczamy żółty szlak, który kończy tutaj swój bieg. Kierujemy się na północ, gdzie prowadzą nas czerwone znaki Głównego Szlaku Beskidzkiego.
O godzinie 11.00 rozpoczynamy podejście na Wątkową. Droga miarowo pnie się po leśnym stoku. Najpierw w towarzystwie wysokich buków, szczególnie dorodnych po lewej. Z prawej, gdzie niedaleko zaczyna się park narodowy las wygląda na bardziej dziki, bardziej zmiksowany przez inne gatunki drzew. Słońce rozpanoszyło się na całego. Mieni się oświetlone dno lasu, śnieg skrzy się na gałązkach drzew. To chyba najpiękniejszy zimowy dzień tej zimy, a raczej nie chyba tylko na pewno, jesteśmy o tym przekonani. Jakże może być piękniej, skoro jest tak pięknie?
|
Buki przy szlaku podejściowym. |
|
Podejście. |
|
Droga miarowo pnie się po leśnym stoku. |
|
Buki na szlaku podejściowym. |
Idziemy przez las ze snów, a może ze wspomnień dzieciństwa. O takiej właśnie zimie marzyliśmy na czas wędrówki przez zimowy Beskid Niski... i spełniło się. Cudowna aura panuje w Beskidzie Niskim.
|
O takiej zimie marzyliśmy. |
|
Idziemy przez las ze snów. |
|
Cudowna aura panuje w Beskidzie Niskim. |
|
Przed grzbietem pasma. |
O godzinie 11.50 osiągamy grzbiet pasma, gdzie stoi krzyż papieski i obelisk ufundowany przez jasielskich turystów w 2003 roku na pamiątkę mszy świętej odprawionej tutaj przez ks. Karola Wojtyłę 14 sierpnia 1953 roku. Stoją też wiata, ławeczki - zatrzymujemy się chwilkę. W stronę południową ponad wierzchołkami drzew mamy ładny, choć ograniczony widok.
|
Widok z grzbietu. |
Szczyt Wątkowej leży niedaleko stąd, na północny zachód. Prowadzi tam zielony szlak, na który wyruszamy o godzinie 12.05. Maszerujemy grzbietem, przez który biegnie granica Magurskiego Parku Narodowego. Ochroną parku narodowego objęte są północne stoki znajdujące po naszej prawej. Dróżka jest trochę wydeptana, ktoś niedawno tędy przechodził. Turyści lubią tędy wędrować, ale dzisiaj jest tutaj zupełnie pusto, gdy nie te ślady butów na śniegu, to można by powiedzieć, że dziewiczo.
|
Przy papieskim obelisku. |
Po dziesięciu minutach marszu docieramy na szczyt Wątkowej (846 m n.p.m.). Krótki postój na pamiątkowe zdjęcie. Razem i osobno. Kombinacji jest wiele, bo na szczyt o tej samej porze dotarł Zbyszek, Jurek i Patryk. Patryk ma ze sobą statyw, a więc na koniec możemy sobie zrobić zdjęcie wszyscy razem i o godzinie 12.20 opuszczamy wierzchołek. Wracamy tą samą drogą na Przełęcz Majdan.
|
Wątkowa (846 m n.p.m.). |
|
Opuszczamy szczyt. |
Zima panująca na Magurze Wątkowskiej olśniewa. Grzbiet porastają niezbyt duże buczyny. Niektóre nieco powyginane, ale
wyglądające na bardzo zdrowe. Nie da się iść bez zachwytu. Wewnętrzna
satysfakcja z doskonale wykorzystanego czasu. Siedzenie w domu byłby dzisiaj
czasem straconym. Zawsze rozpiera nas żal, gdy przez okno mieszkania widzimy
piękną aurę na zewnątrz, a my siedzimy zamknięci w czterech ścianach. Dziś
Magura Wątkowska przerosła nasze oczekiwania. Jakże nie wyrazić więc swojego
zachwytu. Trudno pogodzić się z myślą, że ten dzień będzie musiał się skończyć.
Może powinniśmy w Beskidzie Niskim pozostać jeszcze jeden dzień.
|
Zima panująca na Magurze Wątkowskiej olśniewa. |
|
Las tajemnic, las z dzieciństwa. |
|
Grzbiet porastają niezbyt duże buczyny. |
|
Grzbiet między szczytami Wątkowej i Magury. |
Dochodzimy do czerwonego szlaku pod obelisk o godzinie 12.30. Schodzić? Jeszcze nie. W rozciągającej się stąd skromnej, ale jakże wspaniałej panoramce wyszukujemy Lackową po lewej, Magurę Małastowską po prawej, Jaworzynę Krynicką, za która powinny być widoczne nawet Tatry, lecz blask słoneczny z tamtej strony jest zbyt oślepiający.
|
Punkt widokowy. |
|
Przed zejściem z grzbietu Magury Wątkowskiej. |
Czujemy głód, zaczynamy coraz częściej myśleć o schronisku i o jakimś ciepłym daniu. Zjedliśmy wcześniej tylko po małym batoniku. O godzinie 12.40 rozpoczynamy zejście na przełęcz i wtedy ogarnia nas uczcie, że kończy się coś wspaniałego. Trwa jeszcze, ale już za parę godzin stanie się wspomnieniem. Schodzimy na Przełęcz Majdan, potem dalej czerwonym szlakiem do Bacówki PTTK w Bartnem. Przed nami pokazuje się porośnięta lasem Mareszka. Na stokach tej góry stoi bacówka.
|
Być tu to coś wspaniałego. |
|
Żal opuszczać to miejsce. |
Na Przełęczy Majdan są znane nam bagna. Są przymarznięte i po raz pierwszy w naszej historii udaje się przejść przez nie suchą nogą. Schodzimy łagodnie dróżką do dolinki, gdzie przecinamy jeden ze źródliskowych potoków Bartnianki. Dalej krótko w górę. Idziemy chwilkę skrajem lasu. Z prawej pokazują się nam zabudowania wsi Bartne. Po krótce widać ciąg całej doliny, w której leży ta łemkowska wieś. Do niej jeszcze dzisiejszego dnia podążymy, by zobaczyć ocalałe chyże i cerkwie.
|
Widok w kierunku doliny potoku Bartnianka. Ulokowała się w niej wieś Bartne. |
|
Jeden ze źródliskowych potoków Bartnianki. |
|
Jeszcze jedno spojrzenie w kierunku doliny ze wsią Bartne. |
|
Bacówka PTTK w Bartnem. |
W końcu docieramy do bacówki. Do jej wnętrza wchodzimy o godzinie 13.20. Jest tłoczno, bo nasza grupa całkiem spora jest. Gospodarz Andrzej ledwie nie nadąża z przygotowywaniem posiłków. Niebawem kończy się specjalność jego kuchni: pierogi po łemkowsku. Wszyscy chcieliby to zamówić, bo jakże nie smakować Łemkowszczyzny w ten dosłowny sposób.
Wiosną jest niesamowicie,gdy kwitną te dzikie sady ,byłam w Radocynie - w takim czasie - przedziwne uczucie: cisza,śpiew ptaków i miejscami kwiaty - znak po ludziach - Danuta emerytka
OdpowiedzUsuńPS.Gratuluję Wam kondycji i dziękuję za wspaniałe sprawozdania
Piękne widoki...
OdpowiedzUsuńDobrze że Magurski Park Narodowy w końcu zdecydował się dopuścić piękną dolinę Świerzowej Ruskiej do ruchu turystycznego :)
OdpowiedzUsuń