Po drugiej stronie Tatr, po drugiej stronie Kotliny Liptowskiej, niemal w środku Słowacji ciągnie się pasmo górskie Niżnych Tatr tak mało nam znane. Często spoglądaliśmy na nie z tatrzańskich wierchów, skąd wyglądały jak odległa, obca kraina. Zawsze było w nas pragnienie zobaczenia ich i skonfrontowania z tym co do tej pory widzieliśmy. Jednak obawa, czy podołamy zmierzyć się z ich dzikością, niedostępnością oraz znacznie mniejszą od znanej nam choćby z Tatr infrastrukturą turystyczną, powstrzymywała naszą decyzję. Wędrówka granią Niżnych Tatr nasuwała nam skojarzenie z pogranicza survival: zaufania naturze i jej zjawiskom, przetrwaniem z dala od cywilizacji. Na graniowej trasie przez Niżne Tatry nie znajdziemy zbyt wiele typowych schronisk, a we wschodniej części nie ma takich wcale. Tam na noc wystarczyć musi nam dach tzw. utuliny, albo namiot, a w dzień na pokrzepienie starczyć musi źródlana woda.
Na drogę zabieramy tylko trochę jedzenia i wody,
dobre buty, ciepły łach, szczyptę odwagi i chęci pokłady.
Na tą wędrówkę krainą nam nieznaną,
przez dziką przyrodę nieujarzmioną,
matka natura niech da nam warunki wymarzone,
a niedźwiedzie, wilki niech będą spokojne i najedzone.
Dzień za dniem niech trwa wędrówka ta!
Podążać będziemy w stronę zachodzącego słońca,
by przed zmierzchem w jego czerwieni utulić lica.
Zaś zbudzić się pełni sił porannym brzaskiem,
a potem pchani porannym, ciepłym promykiem
ruszyć dalej przed siebie, tak jak wczoraj znów na zachód;
ufni naturze, że nie rzuci nam pod nogi żadnych przeszkód.
Dzień za dniem niech trwa wędrówka ta!
Być może podczas tej wędrówki wiatr, ruszający trawami hal, zaszumi nucąc pieśni o dawnych zbójnikach, którzy niegdyś tu bywali, o których pisał Kazimierz Przerwa-Tetmajer w „Na skalnym Podhalu”:
Tam, w lesie gdzieś, pod Pośrednim Wierchem albo Dziumbirem, jak rysie przyczajone, siedzą jego towarzysze, bracia. Długowłosy, ogromny Jano Sliva z Vihodnej, Jędrek Migać z Bustryku, Józef Papież spod Babiej Góry, Józek Stanik z Kościelisk, Wawrzek Hawraniec z Podspadów. Tam oni siedzą koło watry i śpiewają półgłosami groźnymi na czarnodunajecką nutę zbójecki marsz:
Hej! idem w las — piórko sie mi migoce!
Hej! idem w las — dudni ziemia, kie krocę!
Ka wywinem ciupazeckom — v krew cerwonom wytoce!
Ka obyrtnem siekiereckom — krew mi spod nóg bulkoce!
Ciemniuśka noc — ogień lasem prześwieca!
Ciemniuśka noc — złe sie złemu zaleca!
Na polanie popod jedle — watra w lesie sie pali;
Cy sie grzejom dziwozony — cy jom carci skrzesali?
„Ty, mlady brat — ty sa s nami stowarzis!
Jak padnie ci — budzies cirnom ziemie gryz,
A jak padnie — talarkami, dukatami budzies siał,
Na kazdy dzień freirećku — kohanećku budzies miał!”
Hej bratowic! — ja sa ku wam zwerbuje!
Nie płaćcie mi — kohanecki leluje!
Nie płaćcie mi, siostry moje — jabłonecki bielućkie !
Nie pładze mi, matko, ojce — gołąbecki siwućkie !
Nie płaćcie mi — jo se ide zbijać, kraść!
Za dak mi las — zo posłanie mokwa, chraść !
Jak mi padnie talorami — dukotami bedem siał!
A jak padnie siubienicom — budzie se mnom wiater hwiał!
Tak oni tam śpiewają półgłosem pieśń, o której nikt nie wie, kiedy i kto ją ułożył, pieśń, od której jodły się chwieją i orły zrywają się śpiące z konarów, i szumią skrzydłami w ciemności, ślepe, gniewne i przerażone.
Ruszajmy zatem w drogę naprzeciw przygodzie nowej...
Poprad (węg. Poprád, niem. Deutschendorf) - za nami widać Tatry ze szczytami skrywającymi się w chmurach. |
Telgárt (węg. Garamfő, niem. Tiergarten). Widok na wzniesienie Gregová (1168 m n.p.m.). |
Nie wszystko złoto, co się świeci. |
Telgárt (węg. Garamfő, niem. Tiergarten). W tle widać grekokatolicki kościół pw. Trójcy Przenajświętszej |
Kráľova skala (1690 m n.p.m.) - widok ze wsi Telgárt. |
... na skróty
DZIEŃ 0: 1.07.2014
Na start... |
DZIEŃ 1: 2.07.2014
Telgárt - Útulňa Andrejcová |
DZIEŃ 2: 3.07.2014
Útulňa Andrejcová - Čertovica |
DZIEŃ 3: 4.07.2014
Čertovica - Chata Štefánika |
DZIEŃ 4: 5.07.2014
Chata Štefánika - Útulňa Ďurková |
DZIEŃ 5: 6.07.2014
Útulňa Ďurková - Donovaly |
To będzie na pewno piękna przygoda :) Powodzenia! :)
OdpowiedzUsuńNa jednym zdjęciu Kofola. Uwielbiam. U nas nie ma. A ja w piątek też będę i po jednej i po drugiej stronie. A w zasadzie dookoła. Jak dobrze pójdzie.
OdpowiedzUsuńUdanej wyprawy! :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia! Ciekawe co też ciekawego spotkacie po drodze :)
OdpowiedzUsuńPowodzenia :-) Ja wędrowałem tym pasmem w zeszłym toku i jestem pod wrażeniem tych gór.
OdpowiedzUsuń