Tą górską wędrówkę rozpoczęliśmy w słowackiej wiosce Telgárt, położonej na wschodnim krańcu Tatr Niżnych, na które stamtąd wspięliśmy się i pomaszerowaliśmy ich granią na zachód. Stało się to rankiem o godzinie ósmej, o której to z głośników wiejskiego radiowęzła rozbrzmiała melodia pobudki dla mieszkańców wioski.
Telgárt - początek szlaku.
Początek nowej wędrówki nie wróżył żadnych trudności, które wkrótce i nieoczekiwanie pojawiły się. Na podejściowym szlaku pojawiły się ogromne połacie wiatrołomów, w których ginął nasz czerwony szlak. Wiele czasu traciliśmy na przekraczanie powalonych drzew, a potem na odszukanie zagubionego szlaku. Gdy dostaliśmy się już wysokość 1000 m n.p.m. wydawało się nam, że najgorsze mamy za sobą. Myliliśmy się. Przed nami pojawiło się nowe pole zniszczonego lasu, tym razem nie do pokonania. Szukając obejścia podążyliśmy nieznakowanymi ścieżkami, które doprowadziły na do zielonego szlaku, który na szczycie Kráľovej hoľi łączył się z czerwonym graniowym, tyle, że wcześniej musieliśmy pokonać dodatkowe wzniesienie o nazwie Kráľova skala, na które wpierw prowadził zielony szlak. Nieco wyżej podjęliśmy jeszcze próbę powrotu na czerwony szlak nieoznakowaną drogą, ale kolejne pole wiatrołomów uniemożliwiły to. Wróciliśmy zatem na zielony szlak, a ten poprowadził nas wkrótce przez gęstą i wysoką kosodrzewinę. Szlak wyglądał tam na zupełnie nie uczęszczany. To była istna dżungla, która ciągnęła się do samego szczytu. W końcu jednak zdobyliśmy szczyt Kráľovej skaly, gdzie odsapnęliśmy.
Odkryte fragmenty stoków oraz szczyt Kráľovej skaly oczarowały nas ładnymi widokami na otaczające ją doliny i okoliczne wzniesienia, z wyjątkiem sięgającego wyżej szczytu Kráľovej hoľi, na który zmierzaliśmy. Ten ukryty był pod płaszczem gęstych chmur, przedzierających się z południa na północ przez grań Niżnych Tatr. Podążyliśmy tam, pozostawiając ładny dzionek w dolinach i niższych partiach gór. Tam wyżej zmierzyliśmy się chłodem, a przede wszystkim z porywistym wiatrem, który wyrywał kijki z rąk.
Jednego byliśmy jednak pewni - wiatrołomy mamy już za sobą, a przed nami rozciągały się już górskie łąki. Podejście na grań wydłużyło się nam do ponad 5 godzin (zamiast mapowych 3 godzin). Zresztą nie tylko nam, ale również Słowakom i Czechom, których spotkaliśmy w pomieszczeniu stacji przekaźnikowej TV na szczycie Kráľovej hoľi. Widoczność na wierzchołku Kráľovej hoľi ograniczała się do kilku lub co najwyżej kilkunastu metrów. Stojący na nim budynek stacji telewizyjnej, a właściwie jego zarys zobaczyliśmy dopiero, gdy byliśmy tuż przed nim.
Dalsza wędrówka była już przyjemnością. Ledwie zeszliśmy ze szczytu Kráľovej hoľi, a wyszliśmy z ławicy przewijających się chmur. Na niższej wysokości zelżył również wiatr. Zrobiło się przyjemnie, choć chłód jeszcze nam towarzyszył przez jakiś czas. Z lekkością podążaliśmy przez rozległe hale pokrywające grzbiet, mijając grupki skałek. Na koniec został nam grzbiet Andrejcovej, pokryty krzakami jałowca, kosodrzewiną i niskimi świerkami. Przemierzyliśmy go wygodną ścieżką, oglądając się na malownicze panoramy po obu stronach grzbietu. W siodle za Andrejcovą, w utulinie znajdujemy schronienie i nocleg, gdzie przy ognisku spędzamy czas z wesołymi grupami Słowaków i Czechów. Tego dnia również i oni rozpoczęli fascynujący marsz granią Niżnych Tatr.
Tak w skrócie wyglądał pierwszy dzień naszej wędrówki „po drugiej stronie Tatr”. Czerwony szlak popularnej graniówki przez Niżne Tatry, w Polsce chyba nieco mniej znanej, szczegółowo opisujemy dalej.
POGODA:
noc
rano
dzień
wieczór
TRASA:
Telgárt (880 m n.p.m.)
Kráľova hoľa (1946 m n.p.m.)
Stredná hoľa (1876 m n.p.m.)
Orlová (1840 m n.p.m.)
Bartková (1790 m n.p.m.)
Ždiarske sedlo (1473 m n.p.m.)
Andrejcová (1520 m n.p.m.)
Andrejcová, útulňa (1420 m n.p.m.)
OPIS:
Wędrówkę przez główną grań Tatr Niżnych rozpoczynamy w wiosce Telgárt (węg. Garamfő, niem. Tiergarten), położonej na wschodzie tego pasma, na wysokości 880 m n.p.m. Miejscowość ta do dziś zachowała stare zwyczaje i tradycje, a także oryginalne stroje ludowe używane po dziś dzień. Podczas Słowackiego Powstania Narodowego pod wsią Telgárt armia słowacka wraz z oddziałami partyzanckimi toczyła najbardziej zacięte i najcięższe walki z wojskami niemieckimi. Zakończyły się one sukcesem, ale podczas nich w dniu 5 września 1944 roku spłonęła niemal cała wieś. Ogień strawił 263 domy, a z zabytków zachował się kościół Trójcy Przenajświętszej z 1784 roku. Znajduje się tu pomnik upamiętniający powstanie, a także pomnik poświęcony poległym mieszkańcom. Ciekawostką miejscowości jest tzw. Telegarcka Pętla, czyli liczący 2300 metrów tunel kolejowy zataczający pętlę na kształt spirali, zbudowany w 1936 roku.
Kościół grekokatolicki pw. Trójcy Przenajświętszej w Telgárt (węg. Garamfő, niem. Tiergarten).
Wnętrze kościoła pw. Trójcy Przenajświętszej w Telgárt.
Telgárt - przecinamy potok Zubrowicy (słow. Zubrovice).
Wejście do lasu.
Z głównej ulicy Telgártu kierujemy się na północ uliczkami wioski, po czym zagłębiając się w świerkowym lesie zaczynamy podchodzić na grzbiet Niżnych Tatr. Na samym początku dość łagodnie, ale po chwili już ostro szturmujemy strome zbocze. To mozolny fragment wędrówki, a forsowne podejście trwa dość długo, tym bardziej, że tego roku szlak pokryty jest ogromnymi wiatrołomami.
Zagłębiamy się w lesie.
Wkrótce przyjdzie się nam zmierzyć z wiatrołomami.
Przez pola wiatrołomów.
Chwilkę przez zarośla.
Znów powalone drzewo na szlaku.
Dolné Pasenky (1046 m n.p.m.) - chwila wytchnienia.
W pewnym momencie szlak przecina leśną drogę i zaczyna iść dalej wzdłuż linii energetycznej. Tam jednak w dniu naszej wędrówki zastaliśmy największe zniszczenia lasu, a nawet wspomnianej linii energetycznej, co zmusza nas do innej trasy podejściowej na grań Niżnych Tatr. Opisujemy to we wstępie. Z kolei czerwony szlak wspina się dalej, pnąc się pod linią energetyczną, aby wkrótce biegnąć nieco powyżej dna doliny potoku Zubrowica (słow. Zubrovica).
Dalej nie da się iść...
...zawracamy i szukamy obejścia.
Zniszczenia po wichurze.
Niebawem czerwony szlak odchodzi od linii energetycznej na lewo i opuszcza strefę lasu. Gdyby nie chmury widać byłoby stąd maszt przekaźnika TV na szczycie Kráľova hoľa – pierwszym na graniowej trasie. Na lewo widoczna jest stąd Skała Króla (słow. Kráľova skala; 1690 m n.p.m.) pokryta łanami kosodrzewiny, które musieliśmy pokonać omijając zniszczenia na czerwonym szlaku. Z partii szczytowych Skały Króla wystają wapienne skały. Wrócimy jednak do dalszego biegu czerwonego szlaku, który zaraz powyżej granicy lasu mija źródliska potoku Zubrovica. W sąsiedztwie naszego szlaku znajduje się wypływ potoku - Źródło Zubrowicy (słow. Prameň Zubrovice) z którego można zaczerpnąć świeżej wody. Powyżej źródła Zubrovicy przebiega droga, podążająca po stokach góry na jej szczyt do stacji przekaźnika TV, z miejscowości Šumiac. Czerwony szlak przecina tą drogę i biegnie dalej prosto na szczyt poprzez górską łąkę. Tutaj przy korzystnej pogodzie pojawiają się pierwsze rozległe widoki, lecz nie dziś jak już wspominaliśmy.
Zielony szlak na Skałę Króla.
Wspinamy się na Skałę Króla.
Bodziszek cuchnący (Geranium robertianum L.).
Niezapominajka błotna (Myosotis scorpioides).
Strome, leśne podejście zielonym szlakiem na Skałę Króla.
Próba powrotu na czerwony szlak.
Telgárt ze stoków Skały Króla (słow. Kráľova skala).
Telgárt ze stoków Skały Króla.
Wioska Šumiac ze stoków Skały Króla.
Powrót na zielony szlak.
Ścieżka wije się przez trawy, a także borówczyska wypełnione różnorodną florą.
Sasanka alpejska (Anemone alpina L.).
Sasanka alpejska (Anemone alpina L.).
Przedzieramy się przez łany kosodrzewiny.
Przed pierwszą płytą skalną Skały Króla.
Skalny stopień.
Wspinaczka na Skałę Króla (słow. Kráľova skala).
Skała Króla (słow. Kráľova skala).
Rojnik górski (Sempervivum montanum L.).
Widok na Telgárt ze Skały Króla (słow. Kráľova skala; 1690 m n.p.m.).
Skała Króla (słow. Kráľova skala).
Przy tabliczce szczytowej pod Skałą Króla (słow. Kráľova skala).
W tle widać Królewską Halę (słow. Kráľova hoľa, węg. Király-hegy, niem. Königsberg).
Dzwonek alpejski (Campanula alpina Jacq.).
Podejście na szczyt Królewskiej Hali (słow. Kráľova hoľa, węg. Király-hegy, niem. Königsberg).
Za sobą mamy Skałę Króla (słow. Kráľova skala).
Podejście na szczyt Królewskiej Hali (słow. Kráľova hoľa, węg. Király-hegy, niem. Königsberg).
Wierzchołek ukryty jest w chmurze.
Widoczność gwałtownie zmniejsza się. Wieje porywisty wiatr.
Najwyższy szczyt we wschodniej części Niżnych Tatr o nazwie Królewska Hala (słow. Kráľova hoľa, węg. Király-hegy, niem. Königsberg; 1946 m n.p.m.) zdobywamy o godzinie 13.20. Punkt szczytowy wyznacza betonowy słup triangulacyjny, usytuowany na zachód od masztu nadajnika.
Kráľova hoľa jest często odwiedzana, bo znana jest ze znakomitej, dookolnej panoramy, obejmującej w promieniu do 50-60 km kilkanaście grup górskich w środkowej i wschodniej Słowacji. Przecina ją nie tylko nasz czerwony szlak, ale też dwa inne: zielony i niebieski. Z północnych stoków tej góry, z wysokości około 1680 m n.p.m. wypływa Czarny Wag (słow. Čierny Váh, węg. Fekete Vág, niem. Schwarze Waag), który po połączeniu z Białym Wagiem koło wsi Kráľova Lehota tworzy Wag – największą rzekę Słowacji. Z kolei na wschodnich i południowo-wschodnich stokach masywu znajdują się cieki źródliskowe rzeki Hron (węg. Garam, niem. Gran) - drugiej co do długości (po Wagu) rzeki Słowacji płynącej w całości po jej terytorium.
W budynku stacji przekaźnikowej TV na Kráľovej hoľi znajduje się pomieszczenie, w którym w razie załamania pogody można znaleźć schronienie, a nawet zostać na bezpłatny nocleg. My znajdujemy w nim 30 minut odpoczynku po mozolnym, pełnym utrudnień podejściu.
Wejście do budynku stacji przekaźnikowej TV na Kráľovej hoľi.
Ledwie widoczna wieża transmisyjna TV.
Królewska Hala (słow. Kráľova hoľa, węg. Király-hegy, niem. Königsberg; 1946 m n.p.m.).
Ze szczytu Kráľovej hoľi kierujemy się na ciągnący się przez około 7 kilometrów grzbiet pokryty wysokogórskimi łąkami. Szybko wychodzimy z chmur pchanych silnym wiatrem w stronę Tatr. Płyną one tuż ponad naszymi głowami, a tym samym wracają do nas panoramy na znaczną część Słowacji – na południe, gdzie doliną płynie Hron, oddzielając Niżne Tatry od łańcucha Rudaw Słowackich (słow. Slovenské rudohorie). Na północy za Popradem rozciągają się ostre szczyty Tatr, ukryte dziś pod czapą niskich chmur.
Poprad (węg. Poprád, niem. Deutschendorf) ze stoków Kralovej Holi.
Widok na północ z Kralovej Holi.
Liptovská Teplička (niem. Zeplitschke, węg. Teplicska) ze stoków Kralovej Holi.
Skały na zejściu z Kralovej Holi.
Widok na północ, gdzie widoczne są Kozie Grzbiety (słow. Kozie chrbty).
Przed nami Stredná hoľa.
Wędrujemy odsłoniętym grzbietem raz w górę, raz w dół przechodząc kolejne kulminacje grzbietu. Zaraz za Kráľovą hoľią znajduje się rozległa Stredná hoľa (1876 m n.p.m.). Przecinamy ją mijając porozrzucane na hali liczne głazy. Następnie dochodzimy do stożkowatego wierzchołka Orlová (1840 m n.p.m.), który zapewnia szerokie widoki, szczególnie na południe na Horehronské podolie. Zbocza Orłowej pokrywa górska łąka urozmaicona gnejsami i łupkami skalnymi.
Podążając dalej przechodzimy przez gęste kępy kosodrzewiny, pojawiające się w miejsce wysokogórskiej łąki. Na zboczach od wysokości około 1600 m n.p.m. widoczny jest stąd świerkowy las. O godzinie 15.45 wchodzimy na wierzchołek Bartková (1790 m n.p.m.), który jest znakomitym punktem widokowym. Okolice szczytu pokryte są rumowiskiem skalnym.
Stredná hoľa (1876 m n.p.m.).
Dolina Hronu ze stoków Stredniej holi.
Podejście na Orlovą.
Podejście na Orlovą.
Orlová (1840 m n.p.m.).
Orlová - szlak prowadzi na drugi niższy wierzchołek masywu, na którym stoi krzyż.
Widok z Orlovej w kierunku południowo-wschodnim na dolinę Hronu i Murańską Płaninę.
Orlová.
Orlová.
Zejście z Orlovej z widokiem na dolinę Hronu.
Dolina Hronu. Widoczne są trzy wioski, kolejno od najbliższej: Pohorelá, Heľpa, Závadka nad Hronom.
Wioski w dolinie Hronu: Pohorelá, Heľpa, Závadka nad Hronom.
Dolina Staníkov potoku.
W drodze na Bartkovą.
Widok na północ z Bartkovej.
Zejście z Bartkovej. Widać stąd kolejny masyw Andrejcovej.
Za Bartkovą podążamy jeszcze jakiś czas przez zielone łąki. Wkrótce jednak szlak zaczyna schodzić ostrzej w dół przez borówczyska, kosodrzewinę, a niebawem niskie świerki do Ždiarskiego sedla (1473 m n.p.m.). W siodle przełęczy stoi stary, opuszczony szałas. W razie potrzeby może on służyć jako awaryjny schron. Blisko niego na południowym zachodzie, na zboczu schodzącym do doliny Uplazowego potoku znajduje się źródło wody.
Z przełęczy Ždiarskiego sedla ścieżka pnie się w górę wygodną ścieżką na Andrejcovą (1520 m n.p.m.). Z jej wierzchołka otwierają się ładne widoki na okolice, w tym na Horehronské podolie oraz Murańską Płaninę (słow. Muránska planina).
Zejście z Bartkovej.
Widok ze Ždiarskego sedla (1473 m n.p.m.) na Bartkovą. Z prawej widać stary szałas.
Ždiarske sedlo (1473 m n.p.m.).
Ždiarske sedlo (1473 m n.p.m.) - widok w stronę stoku Andrejcovej.
Widok z grzbietu Andrejcovej na wschód.
Widok z grzbietu Andrejcovej na zachód.
Na grzbiecie Andrejcovej.
Na grzbiecie Andrejcovej.
Widok z przełęczy za Andrejcovą w stronę Murańskiej Płaniny.
Przełęcz za Andrejcovą.
Útulňa Andrejcová (1425 m n.p.m.).
O godzinie 17.20 schodzimy ze szczytu Andrejcovej na przełęcz. Po prawej stronie za kosodrzewiną znajduje się tutaj całkiem spory, drewniany schron turystyczny. To Útulňa Andrejcová (1425 m n.p.m.). Jest to jedno z tych miejsc, gdzie można nocować na graniowym szlaku zgodnie z Regulaminem Parku Narodowego Niżne Tatry (NAPANT). Utrzymaniem tego schronu zajmują się strażnicy parku (wywóz odpadów, uzupełnianie zapasu drewna). Do schronu Andrejcová wchodzimy przez przedsionek, pod którym składowane jest drewno. Z przedsionka wchodzimy do głównej izby, w której są łóżka piętrowe dla około 8 osób, a na ziemi jest miejsce dla dalszych kilku osób. W izbie jest piec i stoły z ławami. Na poddaszu, do którego wchodzimy po schodach z przedsionka może wygodnie wyspać się kolejne kilka osób. Przy schronie, a także pomiędzy kosodrzewiną wzdłuż prowadzącego tu szlaku są dobre miejsca na rozbicie namiotów. W sąsiedztwie schronu mamy źródło wody. Zostajemy tutaj na noc.
... na skróty
DZIEŃ 0: 1.07.2014
Na start...
DZIEŃ 1: 2.07.2014
Telgárt - Útulňa Andrejcová
DZIEŃ 2: 3.07.2014
Útulňa Andrejcová - Čertovica
DZIEŃ 3: 4.07.2014
Čertovica - Chata Štefánika
DZIEŃ 4: 5.07.2014
Chata Štefánika - Útulňa Ďurková
Witam, dwa dni temu wchodziłam na Kralovą holę czerwonym szlakiem, rzeczywiście można się zgubić przy wiatrołomie, ale trzymając się drogi zamiast obchodząc wiatrołom lasem szybko odnajduje się właściwa drogę, która potem jest dość dobrze oznakowana. Wejście na szczyt zajęło mi 2,5 godz. mimo,że nie chodzę zbyt szybko. Schodziłam zielonym szlakiem przez Kralova skałę i tu w lesie się pogubiłam, szlak zielony jest o wiele ładniejszy od czerwonego, ale także w pewnym momencie słabo oznakowany. Odnalazłam się jakimś cudem schodząc po prostu w dół przez las aż dotarłam do znaków żółtych ( !) nimi poszłam w lewo drogą. Doprowadziły mnie szczęśliwie do zielonych oznakować i dalej nie miałam juz problemu...czas zejścia w moim przypadku 3 godz. ze względu na pogubienie się i zmęczenie bardzo stromym zejściem. Następnym razem chyba poszłabym z Sumiaca drogą.
Jesteście świetną parą i zaprawiona w bojach. Tylko pogratulować. Nie ma dla Was rzeczy niemożliwych. Coś pięknego. Z radością w sercu czytam te posty. Blog pełen pasji. Potraficie zarazić innych. Ja nie ukrywam, że kocham nasze góry całym serecem, potrafię o nich mówić godzinami, wracać do zdjęć które zrobiłam kiedyś tam. Tatry czy Beskidy nieważne. Zaczęło się od tego że mąż mnie wziął na 4 dniową wyprawę z namiotem i plecakiem. Dwa dni w Gorcach i dwa w Beskidzie Sądeckim. Skończyliśmy w Piwnicznej. To była trudna wyprawa dla mnie bo nigdy wcześniej nie byłam tak daleko, ale juz wtedy pierwsze lody zostały przełamane i pokochałam górołażenie. To była nasza druga podróż poślubna. W zeszłym roku w lecie wróciłam na Lubań i o tym jest bieżący post. Bardzo lubimy z dziećmi wybrać się do Bacówki pod Bereśnikiem. I my i dzieci pokochaliśmy to miejsce. Pięknie było spędzać tam każde wakacje z roku na rok i chodzić na wycieczki.
17-19.05.2019 - wyprawa 9 Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów BAZA: Markowe Szczawiny, Hala MiziowaODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019 odcinek: Bieszczady Wschodnieczyli... od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej
termin 2. wyprawy: wrzesień 2023 odcinek: Gorganyczyli... od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej
termin 3. wyprawy: wrzesień 2024 odcinek: Czarnohoraczyli... od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich
Koszulka Beskidzka
Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu -
koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”. Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności, ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju, pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!
19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3 Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.
I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.
7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4 bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.
Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi! Dziękujemy cudownym ludziom, z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki Słowackiego Raju. Byliście wspaniałymi kompanami.
Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!
15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5 Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol - - Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)
519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce
Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -
WYRÓŻNIENIE prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na
za dostrzeżenie piękna wokół nas.
Dziękujemy i cieszymy się bardzo, że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu, ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na Navigator Festival 2013.
Kurcze, niesamowite... Byliśmy tam dwa miesiące temu, też podchodziliśmy z Telgartu na Kralovą i podziwialiśmy przepiękny las... Straszna szkoda :(
OdpowiedzUsuńWitam, dwa dni temu wchodziłam na Kralovą holę czerwonym szlakiem, rzeczywiście można się zgubić przy wiatrołomie, ale trzymając się drogi zamiast obchodząc wiatrołom lasem szybko odnajduje się właściwa drogę, która potem jest dość dobrze oznakowana. Wejście na szczyt zajęło mi 2,5 godz. mimo,że nie chodzę zbyt szybko. Schodziłam zielonym szlakiem przez Kralova skałę i tu w lesie się pogubiłam, szlak zielony jest o wiele ładniejszy od czerwonego, ale także w pewnym momencie słabo oznakowany. Odnalazłam się jakimś cudem schodząc po prostu w dół przez las aż dotarłam do znaków żółtych ( !) nimi poszłam w lewo drogą. Doprowadziły mnie szczęśliwie do zielonych oznakować i dalej nie miałam juz problemu...czas zejścia w moim przypadku 3 godz. ze względu na pogubienie się i zmęczenie bardzo stromym zejściem. Następnym razem chyba poszłabym z Sumiaca drogą.
OdpowiedzUsuńJadę na szlak teraz, zimą,gdy pokrywa śnieżna jest największa. Wiatrołomy i kosodrzewina nie powinna być najmniejszym problemem.
OdpowiedzUsuńJesteście świetną parą i zaprawiona w bojach. Tylko pogratulować. Nie ma dla Was rzeczy niemożliwych. Coś pięknego. Z radością w sercu czytam te posty. Blog pełen pasji. Potraficie zarazić innych. Ja nie ukrywam, że kocham nasze góry całym serecem, potrafię o nich mówić godzinami, wracać do zdjęć które zrobiłam kiedyś tam. Tatry czy Beskidy nieważne. Zaczęło się od tego że mąż mnie wziął na 4 dniową wyprawę z namiotem i plecakiem. Dwa dni w Gorcach i dwa w Beskidzie Sądeckim. Skończyliśmy w Piwnicznej. To była trudna wyprawa dla mnie bo nigdy wcześniej nie byłam tak daleko, ale juz wtedy pierwsze lody zostały przełamane i pokochałam górołażenie. To była nasza druga podróż poślubna. W zeszłym roku w lecie wróciłam na Lubań i o tym jest bieżący post. Bardzo lubimy z dziećmi wybrać się do Bacówki pod Bereśnikiem. I my i dzieci pokochaliśmy to miejsce. Pięknie było spędzać tam każde wakacje z roku na rok i chodzić na wycieczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Państwo 😃