Nikt nie wie kiedy i gdzie się urodził, a także skąd przybył i kiedy dokładnie umarł. Nawet nie znamy jego nazwiska, choć pozostawił po sobie ogromny dorobek rzeźbiarstwa sakralnego, znakomite dzieła o wielkiej wartości artystycznej. Dlatego mówi się o nim Mistrz Paweł z Lewoczy. Nie wiele o nim wiadomo, ponieważ wszystkie dokumenty dotyczące jego życia spłonęły podczas wielkiego pożaru Lewoczy w 1550 roku, miasta w którym mieszkał i tworzył przez wiele lat. Paweł mieszkał w Lewoczy przez około 30 lat, co najmniej do 1537 roku. W tymże mieście ożenił się i urodziło się mu troje dzieci. Mieszkał i pracował w domu przy rynku, na który zajechaliśmy trzeciego dnia naszego pobytu na Spiszu i w Słowackim Raju.
sobota, 8 lipca 2017
Nowe wyzwania w Kysel
Kras Spisko-Gemerski, Kyseľ, Slovenské rudohorie, Słowacja, Słowacki Raj, Tomášovská Belá
Brak komentarzy
Emocjom nie mówimy dosyć. Przed nami numer jeden wpisany w program tegorocznego wyjazdu na Słowacki Raj. Można powiedzieć, że Kyseľ wpisał się do programu prawie rok temu, dnia 20 sierpnia 2016 roku, kiedy zatrzymaliśmy się u jego wylotu na odpoczynek przed dalszą drogą na najwyższe drabiny Słowackiego Raju. Zatrzymaliśmy się i zobaczyliśmy stojącą pośród drzew tablicę informacyjną - Kyseľ po 40 latach znów jest otwarty. Zamknięto go po wielkim pożarze, który hulał w nim 16 i 17 lipca 1976 roku trawiąc las rosnący na stokach góry Pirť. Spaleniu uległo 30 ha lasu. Wąwóz stał się bardzo niebezpieczny ze względu na spadające skały i opalone konary. Wcześniej prowadził przez niego szlak z drabinkami na progach wodospadów. Obecnie nie ma tutaj drabin, ale coś bardziej ekscytującego – via ferrata.
piątek, 7 lipca 2017
Bo przecież trzy razy to za mało
Wydawało się, że trzykrotny wyjazd przez ostatnie trzy lata do Słowackiego Raju nasyci nas i wystarczy na pewien czas. W pamięci mamy ostatni pobyt, jakby ledwie był kilka dni temu. Ostatniego dnia spoglądaliśmy z Hawraniej Skały na krasowe eldorado Słowackiego Raju i przepełnieni żalem pożegnania myśleliśmy: jakże to? Żeby znów za rok tutaj nie przyjechać? Nie może być roku bez wizyty w Raju, choć zupełnie inaczej myśleliśmy w tamtym czasie. Poza tym sądziliśmy, że podczas zeszłorocznej trzeciej wizyty zobaczymy już wszystko i odwiedzimy ostatnie miejsca, w których dotąd nie byliśmy. Wędrując Tomaszowską Belą nie spodziewaliśmy się jednak, iż napotkamy coś o czym nawet nie marzyliśmy…
sobota, 24 czerwca 2017
Podziemia Tatr
Dolina Kościeliska, Jaskinia Mroźna, Jaskinia Mylna, Jaskinia Obłazkowa, Jaskinia Raptawicka, Smocza Jama, Tatry Zachodnie, Wąwóz Kraków
Brak komentarzy
Jeszcze w pamięci bliskiej leży nam obraz Kościeliskiej - marzec tego roku, kiedy było w niej biało, Smreczyński Staw skuwał lód, a na Stołach szlak przykrywał śnieg. Dzisiaj Kościeliska bardzo nasuwa skojarzenia z tą asnykowską sielanką. Przybyliśmy do niej znów licznie, u wylotu doliny dołączyło też kilka innych osób. Ruszyliśmy znaną drogą w górę doliny na spotkanie dla wielu z nieznanym jej obliczem, choć jest ono specyfiką Kościeliskiej.
niedziela, 18 czerwca 2017
Snem Łemków okryte [GSB-09]
Beskid Niski, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Iwonicz-Zdrój, Rudawka Rymanowska, Rymanów-Zdrój, Sucha Góra, Wisłoczek
Brak komentarzy
za nami
|
pozostało
| |
148,2 km
|
370,8 km
|
W opuszczonych i tych na nowo zasiedlonych dolinach stoją jeszcze świadkowie historii. Widać na nich upływ czasu, bo nikt go jeszcze nie pokonał. Czas biegnie nieubłaganie do przodu i nikt z nim jeszcze nie wygrał. Nie można go prześcignąć, nie można go zatrzymać. Biegnie. Kiedyś również i ci milczący świadkowie historii ugną się pod upływem czasu i znikną. Zostaną już tylko w pamięci, utrwalone w pomnikach i książkach. Ten Beskid Niski, jego najbardziej opustoszałe skrawki są dla współczesnego pokolenia ostoją spokoju i przyrody. Nie zawsze tak tu było, bo kiedyś doliny Beskidu Niskiego były gwarne, wypełnione śpiewem życia ludzkiego. Dzisiaj te doliny śpią snem Łemków okryte.
sobota, 17 czerwca 2017
Spokój odludzia [GSB-08]
Beskid Niski, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Pańskie Łuki, Przybyszów, Puławy Dolne, Puławy Górne, Rudawka Rymanowska, Skibce (Zrubań), Smokowiska, Wilcze Budy
Brak komentarzy
za nami
|
pozostało
| |
131,3 km
|
387,7 km
|
Padało przez noc. Krople deszczu stukające po szybach okien mogły zniechęcać do opuszczenia naszego ośrodka noclegowego. Ktoś pyta się czy tak będzie cały dzień, czy iść w góry, gdy tak pada? Iść, iść, bo potem będziesz żałował, gdy zza chmur słońce wyjrzy - przecież po deszczu zawsze przychodzi słońce. Po śniadaniu godzinna przerwa na kawę - tak było zaplanowane, jakby specjalnie pod ten deszczowy poranek, na pobudzenie ospałych zmysłów.
piątek, 16 czerwca 2017
Z kroniki górskich wędrówek… – spotkanie z podróżnikami
Podróżnicze spotkania i beskidzkie sacrum
Było to już jakiś czas temu, siedzieliśmy sobie u nich w domowym zaciszu. Rozmawialiśmy o ludziach i czasach, i oczywiście, może raczej przede wszystkim o wędrówkach. Czujemy się ich rówieśnikami, choć życiowym doświadczeniem nieco nas przewyższają. Podczas tamtego wieczoru chyba znaliśmy się już na tyle, że postanowili nam pokazać swoje prywatne archiwum fotografii rodzinnych - historię swojego życia. Jak ktoś pokazuje nam swoje stare fotografie zawsze odbieramy to jako przejaw nie tylko sympatii, a też swego rodzaju zaufania, bo jest to forma pewnego zwierzenia się. Często na fotografiach dwojga kochających się ludzi zawarte jest intymne uczucie, którego osoba trzecia nigdy nie dostrzeże, chyba że oni (ci co są na tej fotografii) sami o nim opowiedzą. Fotografie przecież same nie potrafią mówić i oglądający może tylko domniemać, dlaczego on, czy ona, czy też obydwoje razem postanowili uwiecznić się w danym miejscu, czy też z określonymi ludźmi na fotografii. Co było w tym szczególnego, co skłoniło do tego, by zatrzymać ten właśnie czas (a nie inny) na fotografii.
Gdzie przyroda stanowi prawo [GSB-07]
Beskid Niski, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Kamień, Komańcza, Przybyszów, Wahalowski Wierch
2 komentarze
za nami
|
pozostało
| |
111,7 km
|
407,3 km
|
W dolinie Osławicy, na pograniczu Bieszczadów i Beskidu Niskiego leży duża wieś letniskowa - Komańcza, wieś wyjątkowa gdyż stykają się w niej trzy obrządki chrześcijańskie: rzymski, grecki i prawosławny. Jest to wieś leżąca przy traktach łączących słowackie Medzilaborce i polski Zagórz - drogowym przechodzącym przez Przełęcz Radoszycką i kolejowym przechodzącym tunelem przez Przełęcz Łupkowską.
Z Komańczy grupa pokonująca Główny Szlak Beskidzki wejdzie w krainę gór do dziś wciąż opuszczonych. Obszar górski, do którego wstępujemy, długo leżał w cieniu Bieszczadów niegdyś dzikich i niedostępnych. Dzisiaj to właśnie o Beskidzie Niskim można powiedzieć- dziki i niedostępny. Dopiero od nie dawna jest odkrywany przez turystów, jego najdziksze ostępy znajdują się właśnie tu, blisko pogranicza z Bieszczadami.
Z Komańczy grupa pokonująca Główny Szlak Beskidzki wejdzie w krainę gór do dziś wciąż opuszczonych. Obszar górski, do którego wstępujemy, długo leżał w cieniu Bieszczadów niegdyś dzikich i niedostępnych. Dzisiaj to właśnie o Beskidzie Niskim można powiedzieć- dziki i niedostępny. Dopiero od nie dawna jest odkrywany przez turystów, jego najdziksze ostępy znajdują się właśnie tu, blisko pogranicza z Bieszczadami.
sobota, 10 czerwca 2017
TRASA:
OPIS:
Legendarna góra Radhošť, smutek na Pustevnym
Rožnov pod Radhoštěm, skanzen (385 m n.p.m.) Rožnov pod Radhoštěm, autokemp (390 m n.p.m.) Pod chatou "MIR" (646 m n.p.m.) Černá hora, razcestie (885 m n.p.m.) Radhošť (1129 m n.p.m.) Horský hotel Radegast Radegast (1105 m n.p.m.) Pustevny (1018 m n.p.m.) Ráztoka, lanovka (610 m n.p.m.) Trojanovice Ráztoka (585 m n.p.m.) Trojanovice, Malá Ráztoka, Můstek (565 m n.p.m.)
OPIS:
Po przyjeździe do Rožnova pod Radhoštěm ruszamy na górę Radhošť. Stare legendy mówią, że góra Radhošť byłą siedzibą Radegasta - starosłowiańskiego boga słońca i wojny, ale również boga urodzaju i gościnności. Słowianie od dawnych czasów uważali gościnność za najwyższą cnotę i obowiązek. Niektóre źródła podają go też za boga wieczornego nieba, ognia i światła gwiazd. Radegast okazuje się być łaskawy i wnet znosi deszczowe chmury, choć mgły wciąż parują nad lasami porastającymi zbocza gór.
niedziela, 4 czerwca 2017
Tanew: Harasiuki - Ulanów
Mamy szczęście do wyśmienitej pogody. Znów słońce, cieplutko od samego poranka, a tak naprawdę ciepło było przez całą noc. Cudnie było zjeść wyśmienite śniadanie na świeżym powietrzu. W rzeczy samej w Krainie nad Tanwią dobrze dają zjeść. Zresztą ta Kraina to całkiem fajne miejsce na sielski wypoczynek. Jeden dzień można by tutaj poleżeć na plaży, czy posiedzieć pod drzewami, albo w basenie. Przed nami ostatni dzień spływu (szkoda) dolnym biegiem Tanwi. Przed nami plan do wykonania, taki jaki sobie wyznaczyliśmy.
sobota, 3 czerwca 2017
Tanew: Stare Króle - Harasiuki
W słonecznej spiekocie wracamy do Starych Króli. Dzisiejszego ranka słońce nie ma żadnych przeszkód w postaci chmur. Wody rzeki są silnie nagrzane. Silnie nasłoneczniona Tanew jest najcieplejszą rzeką w Polsce. Jej spokojny nurt znów poniesie nas dalej. Delikatnie falująca powierzchnia skrzy odbijanym światłem słońca, które niesie radość z czasu wspominanego, czasu beztroskiego dzieciństwa.
Poniesiesz w sercu szept rzeki, Jej urok w dzieciństwie poznany.
Jak najcenniejszy hieroglif, na nowo przez ciebie czytany...
(„Nad Tanwią”, Janina Żelichowska)
piątek, 2 czerwca 2017
Tanew: Osuchy - Stare Króle
Jesteśmy na Roztoczu w miejscowości Osuchy. Stoimy nad brzegiem Tanwi, nieco poniżej miejsca gdzie uchodzi do niej Sopot. Rzeki są bogactwem tej krainy, o czym pisał już w XVI wieku odwiedzający te strony nasz znany poeta Jan Kochanowski:
Jeśli chcesz rzek przezornych pławem napaść oczy:
Tu Sopot i Tenwica swoją rosę toczy.
Znajdujemy się na 40-tym kilometrze biegu rzeki, która ma początek na wzgórzach Roztocza Wschodniego w sołectwie Huta Złomy na wysokości 308 m n.p.m. Płynie dziko i malowniczo przez roztoczańską krainę. W Osuchach po zebraniu wód Sopotu staje się szersza, ale wciąż pozostaje dzika, silnie meandrująca. Płynie dalej swoim naturalnym korytem zbierając kolejne dopływy, aż do Sanu. Popłyńmy z nią.
sobota, 27 maja 2017
GSBW, etap 5: Lubogoszcz
Beskid Wyspowy, Główny Szlak Beskidu Wyspowego, GSBW, Kasinka Mała, Lubogoszcz, Mszana Dolna
2 komentarze
Przed nami góra wielka i tajemnicza, wybijająca się nad zagórzańską stolicą. Zagórzańskie opowieści o niej nawiązują do czartów, płanetników, utopców i innych demonicznych postaci. Jakaż ta góra będzie dla nas dzisiaj? Porośnięta jest jednym z najpiękniejszych lasów w Beskidzie Wyspowym, nie tylko bukami, ale też imponującymi, rosłymi i dorodnym jodłami. Czy jest to ciemny i upiorny las, który sprawi, że wędrówka przez górę przyniesie dreszczyk emocji mrożący krew w żyłach. A może zupełnie inaczej, bo jak jej nazwy można by wnioskować - powinna być to góra lubo gościnna. Swą nazwę zawdzięcza bowiem obfitości podczas królewskich polowań, które dawnymi czasy odbywały się tutaj.
sobota, 20 maja 2017
MSP TG, etap 7: Przełęcz Bory - Nowy Targ
Beskid Orawsko-Podhalański, Bukowiński Wierch, Ludźmierz, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Pasmo Podhalańskie, Przełęcz Bory, Żeleźnica
Brak komentarzy
Pragnę mówić o ziemi polskiej, bo jawi się ona szczególnie piękna i bogata w krajobrazy. Człowiekowi potrzebne jest to piękno krajobrazu...
JP II, Nowy Targ, 8.06.1979 r.
|
sobota, 6 maja 2017
MSP TW-04, etap 1: Mogielica
Góry są wyrazistym symbolem wędrówki ducha, powołanego, aby wznosić się z ziemi ku niebu, ku spotkaniu z Bogiem.
Jan Paweł II, 20.06.1993 r.
|
wtorek, 2 maja 2017
Dolina Osławy i Osławicy [GSB-06]
za nami
|
pozostało
| |
97,1 km
|
421,9 km
|
Poranek cieplutki, jakby to już lato było, ale ledwie wiosnę wczoraj poczuliśmy. Cztery dni i czyżby były jak cztery pory roku? Na to się zanosi. Ktoś pyta dlaczego nie zostać jeszcze jeden dzień tutaj, dlaczego tylko cztery dni zaplanowaliśmy? Do końca nie wiadomo co odpowiedzieć, przecież jutro mamy jeszcze jeden dzień wolny. Choć też ponoć ktoś myślał, że jedzie z nami na 3 dni (tak jak zazwyczaj), lecz w autokarze doświadczył miłej niespodzianki, gdy dowiedział się będą 4 dni. Czasami niedoczytanie całego programu (ale tylko czasami) może sprawić tak miłe niespodzianki. I faktycznie, dobrze byłby zostać jeszcze jeden dzień, tym bardziej, że baza „Pod Suliłą” jest wspaniała, a pani Teresa i pan Stanisław to wyjątkowi gospodarze.
Dzisiaj czeka nas krótsza trasa, bo poza trasą pieszą mamy jeszcze coś ekstra. Zgodnie z konceptem naszej wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim – pokonujemy go zatrzymując się w miejscach wyjątkowych, a takimż jest właśnie „dom jasny malowany nadzieją i koronką z drzewa ozdobiony, szumem jodeł wiekowych i zapachem żywicznym w każdej porze szczelnie otulony”.
Dzisiaj czeka nas krótsza trasa, bo poza trasą pieszą mamy jeszcze coś ekstra. Zgodnie z konceptem naszej wędrówki Głównym Szlakiem Beskidzkim – pokonujemy go zatrzymując się w miejscach wyjątkowych, a takimż jest właśnie „dom jasny malowany nadzieją i koronką z drzewa ozdobiony, szumem jodeł wiekowych i zapachem żywicznym w każdej porze szczelnie otulony”.
poniedziałek, 1 maja 2017
Wysoki Dział [GSB-05]
Berest, Bieszczady, Chryszczata, Cisna, Duszatyn, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Hon, Jeziorka Duszatyńskie, Osina, Przełęcz Żebrak, Sasów, Wołosań
1 komentarz
za nami
|
pozostało
| |
91,6 km
|
427,4 km
|
Zbudziła nas wiosna, najprawdziwsza jaka może być, promienista, błękitna, ciepła. Na drzewach pojawiły się nieśmiałe zalążki zielonych listków. Przyroda już wie, lepiej to wyczuwa niż zmysły człowieka, że dzisiejszego dnia aura będzie pełna słońca. Przygotowuje się by wychwycić jak najwięcej jego życiodajnych promieni, by rozkwitnąć. Zapowiada się dzień, w ciągu którego las może zmienić się nie do poznania. Zdarzało się to już nam, że w przeciągu jednego dnia nagie gałązki drzew obrastały jaskrawą zielenią.
Czeka nas najdłuższa trasa do przebycia podczas tej wyprawy, a także bieszczadzka osobliwość ukryta w lasach Wysokiego Działu, pasma szczególnego, wobec którego używa się również określenia Wielki Dział Etnograficzny. Wyznacza bowiem granicę między dwoma kulturami, które niegdyś zasiedlały ziemie po obu stronach tego pasma. Na zachodzie mieszkali Łemkowie, zaś na wschodzie Bojkowie. Granica ta jednak nie była aż tak bardzo wyrazista, jakby mogło się wydawać. Różnice kulturowe zacierały się, a mieszkańców żyjących po obu stronach Wysokiego Działu łączyło wiele podobieństw, w gwarze, zwyczajach, religii i innych sferach codziennego życia. Teren przez który będziemy wędrować nazwać należałoby raczej nie granicą, ale pograniczem łemkowsko-bojkowskim, tak jak opisywali go znani etnografowie Jan Falkowski i Bazyli Pasznycki w 1935 roku, w pracy pt. „Na pograniczu łemkowsko - bojkowskiem". Zobaczyli świat Łemków i Bojków wtedy, kiedy jeszcze istniał. Dzisiaj niestety jest to świat, który nie istnieje. Zniknął bezpowrotnie po 1947 roku, w wyniku wysiedleń regionu, które rozpoczęły się 28 kwietnia 1947 roku o godzinie 4 nad ranem. Dwa dni temu minęło 70 lat od tamtej chwili. Miejmy pamięć tamtego czasu, aby nigdy się on już nie powtórzył.
Wiele wiosek pogranicza łemkowsko-bojkowskiego już nie istnieje, choć wciąż ich nazwy można znaleźć na mapie. Nie ma już ludzi, którzy kiedyś tu żyli i mieszkali, choć odnaleźć jeszcze można skrawki jakie po nich zostały, walące się piwnice, studnie bez żurawi, zniszczone nagrobki. Niektóre wsie odrodziły się zasiedlone przez nowych osiedleńców, ale te zupełnie nie przypominają tych pierwotnych, szczególnie tutaj w Bieszczadach, w których życie po wysiedleniach wymarło zupełnie na kilka, może kilkanaście lat.
Czeka nas najdłuższa trasa do przebycia podczas tej wyprawy, a także bieszczadzka osobliwość ukryta w lasach Wysokiego Działu, pasma szczególnego, wobec którego używa się również określenia Wielki Dział Etnograficzny. Wyznacza bowiem granicę między dwoma kulturami, które niegdyś zasiedlały ziemie po obu stronach tego pasma. Na zachodzie mieszkali Łemkowie, zaś na wschodzie Bojkowie. Granica ta jednak nie była aż tak bardzo wyrazista, jakby mogło się wydawać. Różnice kulturowe zacierały się, a mieszkańców żyjących po obu stronach Wysokiego Działu łączyło wiele podobieństw, w gwarze, zwyczajach, religii i innych sferach codziennego życia. Teren przez który będziemy wędrować nazwać należałoby raczej nie granicą, ale pograniczem łemkowsko-bojkowskim, tak jak opisywali go znani etnografowie Jan Falkowski i Bazyli Pasznycki w 1935 roku, w pracy pt. „Na pograniczu łemkowsko - bojkowskiem". Zobaczyli świat Łemków i Bojków wtedy, kiedy jeszcze istniał. Dzisiaj niestety jest to świat, który nie istnieje. Zniknął bezpowrotnie po 1947 roku, w wyniku wysiedleń regionu, które rozpoczęły się 28 kwietnia 1947 roku o godzinie 4 nad ranem. Dwa dni temu minęło 70 lat od tamtej chwili. Miejmy pamięć tamtego czasu, aby nigdy się on już nie powtórzył.
Wiele wiosek pogranicza łemkowsko-bojkowskiego już nie istnieje, choć wciąż ich nazwy można znaleźć na mapie. Nie ma już ludzi, którzy kiedyś tu żyli i mieszkali, choć odnaleźć jeszcze można skrawki jakie po nich zostały, walące się piwnice, studnie bez żurawi, zniszczone nagrobki. Niektóre wsie odrodziły się zasiedlone przez nowych osiedleńców, ale te zupełnie nie przypominają tych pierwotnych, szczególnie tutaj w Bieszczadach, w których życie po wysiedleniach wymarło zupełnie na kilka, może kilkanaście lat.
niedziela, 30 kwietnia 2017
Pieśni wędrownego bractwa
Góry to świat wyjątkowy, wypełniony autentyzmem, ekspresją, pięknem zmuszającym do mistycznych uniesień i refleksji. Wędrówka przez góry to przeżywanie fascynującego piękna krajobrazu i bogactwa przyrody. Trudno powiedzieć dlaczego to robimy, tak samo jak trudno jest określić cel naszej wędrówki – „Tam idziemy, gdzie nas nie ma, gdzie się z niebem łączy ziemia. Tam gdzie horyzontu kres. Tam nasz cel wędrówki jest.” – tak moglibyśmy powiedzieć o sobie słowami turystycznej piosenki. Wędrówka, góry, obcowanie z przyrodą już dawno temu stały się stylem życia, pozwalającym cieszyć się jego pełnią, mimo wszelakich niewygód, jakie pojawiają się podczas takiej wędrówki, czy też pomimo konieczności dostosowania się i radzenia sobie w specyficznych warunkach górskich. Pociąga nas unikatowość gór, wywodząca się z nieprawdopodobnego mariażu piękna i surowości. W górach oddajemy się samotności, odkrywającej emocjonalną głębię człowieka. Człowiek jednak z natury nie jest samotnikiem i w tej samotności pojawia się również pragnienie spotkania z kimś, z kim możemy dzielić się przeżyciami, wynikającymi zarówno z piękna, ale też z trudu wędrówki. W każdej wędrówce trzeba znaleźć chwilę na przystanek i odpoczynek - na szlaku, w schronisku, czy przy ognisku. Ludzi gór łączy nie tylko zamiłowanie i pasja, ale też swoista kultura bycia i obcowania z naturą, a także nieprzeciętna życzliwość i przyjaźń przerastająca ich poglądowe różnice, religie, granice pokoleniowe i wszelkie inne, jakie można by jeszcze długo wymieniać. Wyrazem tego jest właśnie spotkanie, wszelkiego rodzaju, na którym łączymy się w konwersacji, czy wsłuchujemy w opowieści, albo oglądamy fotografie, deklamujemy wiersze lub śpiewamy wspólnie piosenki - będące wyrazem zachwytu urokami przyrody i krajobrazu, czy uzewnętrzniającymi radość z bycia razem w braterskim kręgu wokół ogniska.
Pasmo Graniczne [GSB-04]
Bieszczady, Cisna, Fereczata, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Jasło, Małe Jasło, Okrąglik, Rożki, Smerek, Szczawnik, Worwosoka
1 komentarz
za nami
|
pozostało
| |
64,2 km
|
454,8 km
|
Bieszczady to góry odmienne od innych, tajemnicze, osnute legendami. Kiedyś kiedy przemierzaliśmy Główny Szlak Beskidzki z naszą najmłodszą córką (wciąż jest najmłodsza i niech już tak pozostanie, bo czwórka dzieciaków to już spora gromadka), kończyliśmy go w Bieszczadach. Gdy byliśmy już na połoninach zapytaliśmy ją (miała wtedy jedenaście lat):
– Jak ci się podobają te góry?
Spodziewaliśmy się odpowiedzi nieco innej, nawiązującej do cudownie barwnej jesieni, na jaką wówczas trafiliśmy. Ona jednak odpowiedź swoją ustosunkowała do przebytego szlaku, do Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Gorców, Beskidu Sądeckiego i Niskiego. Miała w pamięci przekrój niemal całego szlaku, bowiem byliśmy już u schyłku jego pokonywania.
– To góry zupełnie inne niż te, przez które dotąd przechodziliśmy – powiedziała nam, nie próbując ani trochę akcentować tego, czy Bieszczady podobają się bardziej, czy mniej, zapewne dlatego, że z każdego odwiedzonego pasma górskiego wyniosła w pamięci jakieś szczególne wspomnienie, czy też dostrzegała jego piękno. Jednak w swej odpowiedzi Ela wyraźnie zwróciła uwagą na to, że krajobraz Bieszczadów znacznie różni się od wcześniejszych pasm.
Współczesne Bieszczady nie przypominają tych powojennych, zupełnie wyludnionych i prawdziwie dzikich. Tamten mit o polskim „dzikim zachodzie” raczej już przeminął i coraz trudniej znaleźć w Bieszczadach miejsca głuchej dziczy. Dzisiaj wybieramy się na pasmo mniej uczęszczane, choć majówka zapewne sprawi, że nie będziemy przemierzać go zupełnie sami, w zupełnej ciszy, czy samotności
– Jak ci się podobają te góry?
Spodziewaliśmy się odpowiedzi nieco innej, nawiązującej do cudownie barwnej jesieni, na jaką wówczas trafiliśmy. Ona jednak odpowiedź swoją ustosunkowała do przebytego szlaku, do Beskidu Śląskiego, Żywieckiego, Gorców, Beskidu Sądeckiego i Niskiego. Miała w pamięci przekrój niemal całego szlaku, bowiem byliśmy już u schyłku jego pokonywania.
– To góry zupełnie inne niż te, przez które dotąd przechodziliśmy – powiedziała nam, nie próbując ani trochę akcentować tego, czy Bieszczady podobają się bardziej, czy mniej, zapewne dlatego, że z każdego odwiedzonego pasma górskiego wyniosła w pamięci jakieś szczególne wspomnienie, czy też dostrzegała jego piękno. Jednak w swej odpowiedzi Ela wyraźnie zwróciła uwagą na to, że krajobraz Bieszczadów znacznie różni się od wcześniejszych pasm.
Współczesne Bieszczady nie przypominają tych powojennych, zupełnie wyludnionych i prawdziwie dzikich. Tamten mit o polskim „dzikim zachodzie” raczej już przeminął i coraz trudniej znaleźć w Bieszczadach miejsca głuchej dziczy. Dzisiaj wybieramy się na pasmo mniej uczęszczane, choć majówka zapewne sprawi, że nie będziemy przemierzać go zupełnie sami, w zupełnej ciszy, czy samotności
sobota, 29 kwietnia 2017
Połonina Wetlińska [GSB-03]
Brzegi Górne, Główny Szlak Beskidzki, GSB, Osadzki Wierch, Połonina Wetlińska, Przełęcz Orłowicza, Roh, Smerek
Brak komentarzy
za nami
|
pozostało
| |
47,2 km
|
471,8 km
|
Wyczekiwana wyprawa w końcu nadeszła. Wędrówkę Głównym Szlakiem Beskidzkim, rozpoczętą w październiku ubiegłego roku zakończyliśmy w Brzegach Górnych. Tutaj właśnie rozpoczyna się nasza Wielka Majówka w Bieszczadach. Blisko stuosobowa grupa sympatyków Bieszczadów, pieszych wędrówek i najdłuższego szlaku górskiego w Polsce stanęła na czerwonym szlaku, by podążać nim dalej. Przyjeżdżamy idealnie na zaplanowaną godzinę, na jedenastą trzydzieści, o tej samej godzinie przestaje mżyć. Połoniny kryją się jednak w chmurach. Las rosnący poniżej jest jeszcze bezlistny, wygląda jak ten z jesiennej szarugi. Jest umiarkowanie ciepło, bezwietrznie. Cóż nam więcej potrzeba by pójść dalej… tylko biletów wstępu do Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Uwijamy się jednak dość szybko z zakupem, mimo sporej liczebności grupy.
niedziela, 9 kwietnia 2017
MSP TG, etap 6: Przełęcz Krowiarki - Przełęcz Bory
Beskid Orawsko-Podhalański, Beskid Żywiecki, Beskidy, Małopolski Szlak Papieski, MSP, Orawka, Pasmo Podhalańskie, Przełęcz Bory, Przełęcz Krowiarki, Zubrzyca Górna
Brak komentarzy
Obcowanie z naturą, jej pięknem i spokojem, przywraca nam siły i pogodę ducha.
Jan Paweł II
|
sobota, 1 kwietnia 2017
Gdzie kwitnie kwiat – musi być wiosna
Nikt tak naprawdę nie ma pewności skąd się wziąłem. Dla ludzi wciąż jestem zagadką botaniczną. Polska botaniczka, taterniczka, pisarka Zofia Radwańska-Paryska pisała o mnie i o moich braciach, że jesteśmy „uśmiechem Tatr wyczarowanym spod śniegu promieniami słonecznymi”. Pojawiam się bowiem w świetle dziennym na zaledwie kilkanaście dni w ciągu roku. Wyrastam wczesną wiosną, gdy słońce zaczyna wytapiać śnieg na górskich halach. Nie jestem pokaźnych rozmiarów. Kielich mego kwiatu ledwie wyrasta tuż nad ziemią, a przecież śnieg może jeszcze spaść, a wtedy zniknę pod nim. Narażam się, bo aura jeszcze wtedy niepewna, ale co tam - chcę zwiastować nadejście nowego, cudownego czasu, kiedy budzić się będzie cała przyroda do życia, radować się z pierwszych ciepłych promyków słońca. Wiosna budzi wszystko do życia, lecz żeby ona nadeszła musi zakwitnąć pierwszy kwiat, tak jak pisał niemiecki poeta Friedrich Rückert: „gdzie kwitnie kwiat - musi być wiosna, a gdzie jest wiosna – wszystko wkrótce zakwitnie”. Wstanie cała przyroda - zazielenią się hale, łąki i drzewa, barwnie rozkwitną kwiaty, ze snu zimowego zbudzą się zwierzęta, a z ciepłych krajów powrócą bociany, jaskółki, słowiki i inne ciepłolubne ptaki.