Minęła druga i ostatnia noc w sympatycznym schronisku Chata na Grúni (970 m n.p.m.). Z naszej bazy noclegowej schodzimy niebieskim szlakiem do położonej na południu Stefanowej (słow. Štefanová). Zaraz po wyruszeniu spod schroniska nasz szlak opada bardzo stromo, szeroką i kamienistą ścieżką. Idziemy przez las. Szlak nie jest długi i po kilku skrętach, w czasie 45 minut docieramy do bitej drogi w Stefanowej. Stefanowa jest niewielką osadą stanowiącą część Terchowej (słow. Terchová). Jest tu ogromny płatny parking, wiele pensjonatów i kilka karczm. Tu mamy krótką przerwę i ruszamy dalej.
Chata na Grúni (970 m n.p.m.). |
Chata na Grúni (970 m n.p.m.) Štefanová (625 m n.p.m.) Vrch Podžiar (745 m n.p.m.) Podžiar (720 m n.p.m.) Nové diery Ostrvné (640 m n.p.m.) Dolne diery Podžiar (720 m n.p.m.) Horné diery Pod Pálenicou (970 m n.p.m.) Tesna Rizna Pod Tanečnicou sedlo Medzirozsutce (1200 m n.p.m.) sedlo Zákres (1225 m n.p.m.) Malý Rozsutec (1344 m n.p.m.) sedlo Zákres (1225 m n.p.m.) sedlo Medzirozsutce (1200 m n.p.m.) Pod Tanečnicou Tesna Rizna Pod Pálenicou (970 m n.p.m.) Vrch Podžiar (745 m n.p.m.) Štefanová (625 m n.p.m.)
OPIS:
Na rozstaju szlaków w Stefanowej zmieniamy kolor szlaku na żółty, który poprowadzi nas do kotlinki Podžiar. Wcześniej jednak wspinamy się na przełęcz z rozległą polaną Vrch Podžiar. Znajdujące się na niej łąki górskie, są pozostałością bardzo intensywnego niegdyś pasterstwa. Jeszcze w drugiej połowie lat 70-tych XX wieku spasane przez owce łąki utrzymywały jeszcze swój areał. Teraz łąki zaczynają zarastać. Na Vrch Podžiar z naszym żółtym szlakiem krzyżuje się szlak zielony wychodzący z wąwozu Tesna Rizna (czyli tam gdzie mamy zamiar dotrzeć po pokonaniu Górnych Dier). Szlak ten po przecięciu naszego żółtego biegnie na masyw Boboty (1085 m n.p.m.). Na Vrch Podžiar jest kilka ławek, a więc robimy sobie krótki odpoczynek przed dalszą trasą.
Przystanek w drodze na Vrch Podžiar. |
Widok z Vrch Podžiar w kierunku głównego grzbietu Małej Fatry. Na pierwszym planie mamy Południowy Groń (słow. Poludňový grúň, 1460 m n.p.m.), którego grzbiet opada na& Grúň (989 m n.p.m.), gdzie stoi nasze schronisko Chata na Grúni. Z tyłu widać Wielki Krywań (słow. Veľký Kriváň, 1709 m n.p.m.). |
Z Vrch Podžiar szybko schodzimy do kotlinki Podžiar, położonej na wysokości 720 m n.p.m. Docieramy do niej o godzinie 10.40. Po prawej stronie od szlaku stoi tu mały drewniany budynek pełniący rolę bufetu, który niegdyś pełnił funkcję pasterskiego szałasu. Trochę dalej, przy przepływającym tędy Dierowym Potoku (słow. Dierový potok) zbiegają się trzy części układu wąwozów zwanych Dierami. Przekładając na nasze Diery znaczą tyle samo co „dziury”, co oddaje charakter tych wąwozów. Nie są to jednak jakieś tam banalne dziury, bo raczej nazywać je można cudem natury, gdyż wycięła je siła płynącej wody. Dolne i Górne Diery (słow. Dolné diery, Horné diery) wyrzeźbił Dierowy Potok, spływający spod przełęczy Medzirozsutce (1200 m n.p.m.), między Wielkim a Małym Rozsutcem. Zaś Nowe Diery (słow. Nové diery) są kanionem, wyciętym przez lewobrzeżny dopływ Dierowego Potoku, płynący z północnych stoków Małego Rozsutca.
Koliba Podžiar. |
Natura nad swoim dziełem pracowała tu wiele setek tysięcy lat, a dłutem była w tym przypadku płynąca woda. To ona stworzyła niezwykle urozmaicony relief, pełen załomów, cienistych szczelin, przewieszek i skalnych filarów, gwałtownych zwężeń i niespodziewanych rozszerzeń doliny. Dna wąwozów usłane są skalnymi progami, po których spływa woda tworząca wodospady.
Spotykamy się tu z niezwykłą ciekawostką, obrazującą przewrotność natury. W kanionach Dier zaobserwować można zjawisko odwrócenia pięter roślinnych. Przy dnie kanionów, na wysokościach 650–850 m n.p.m. znaleźć możemy gatunki roślin górskich i alpejskich, a wysoko ponad dnem, na turniach i skalnych półkach zobaczyć można reliktowe okazy sosny zwyczajnej. Dzieje się tak ze względu na panujące w kanionach stosunkowo niskie temperatury oraz znaczne zacienienie i wilgotność.
Rozpoczynamy zatem wędrówkę po fatrzańskich Dierach. Z Podžiaru skręcamy w lewo żółtym szlakiem w kierunku Nowych Dier. Od nich zaczniemy. Wygodną ścieżką nabieramy nieco wysokości idąc leśnym zboczem. Zatrzymujemy się na moment na skalnym, obarierowanym punkcie widokowym. Idąc dalej przechodzimy po skalnym gzymsie, przy którym kiedyś przytwierdzony był łańcuch, ale i bez niego można sobie bez problemu poradzić. Zaraz potem ścieżka schodzi w dół na trochę już zniszczone betonowe stopnie. Tym ostrym zejściem obniżamy się między wąskie ściany wąwozu. W tym miejscu właściwie zaczynają się Nowe Diery. W tym miejscu dochodzi godzina 11.10.
Przez las do Nowych Dier. |
Nové diery
Nasza ścieżka wchodząc między ciasne ściany kanionu robi ostry nawrót na lewo. Do uszu zaczyna docierać echo dźwięków odbitych od skalnych ścian. Rozpoczyna się emocjonująca wędrówka przez mostki i drabinki, dzięki którym pokonujemy płynący tędy potok, będący jednym z dopływów Dierowego Potoku. Mamy tu też do pokonania 4 wodospady o wysokości 1–2 m. Odcinek Nowych Dier jest krótki, ale potrafi dostarczyć niezwykłych wrażeń. Promienie słoneczne nie docierają do nas wcale. Skalne ściany wyglądają tak, jakby niedawno rozsunęły się tworząc wąską szczelinę. Podświadomość ludzka szaleje - czy ściany te nie zsuną się teraz. Osoby cierpiące na klaustrofobię będą odczuwać tu dyskomfort.
Po pokonaniu kilku mostków i drabinek, o godzinie 11.25 docieramy do miejsca zwanego Ostrvné (640 m n.p.m.), gdzie kończą się Nowe Diery. Przechodzi tędy niebieski szlak, biegnący spod Hotelu „Diery” w Terchowej i prowadzący dalej przez Dolne, a następnie Górne Diery.
Ostrvné (640 m n.p.m.). |
Dolne diery
Skręcamy zatem w lewo na niebieski szlak i wchodzimy tu do Dolnych Dier (słow. Dolné diery). Kontynuujemy wędrówkę ekscytującym wąwozem. Podchodzimy pod wodospad. Obok wodospadu drabinka wyprowadza nas wyżej. Potem do pokonania mamy jeszcze jeden wodospad (w Dolnych Dierach znajdują się 2 wodospady o wysokości 1 i 3,5 m). Teraz wśród bloków skalnych wspinamy się troszkę, aby już po niemal prostej drodze, o godzinie 11.50 powrócić do węzła szlaków na Podžiarze.
Dierowy Potok (słow. Dierový potok). |
Powrót na kotlinkę Podžiar (720 m n.p.m.). |
Horné diery
Utrzymujemy dotychczasowy kierunek wędrówki, wędrując dalej niebieskim szlakiem. Zanim wejdziemy do wąwozu Górnych Dier (słow. Horné diery), przechodzimy wpierw przez polankę, z której widzimy przed sobą sterczące Południowe Skały (słow. Poludňové skaly). Dalej będzie trudniej - więcej drabinek, pomostów i dojdą łańcuchy ubezpieczające na stromych i śliskich skałach. Wiele z nich jest na tym odcinku dość poważnie uszkodzonych, co również utrudnia wędrówkę nawet w pogodne dni. Górne Diery to najdłuższy i najtrudniejszy wąwóz z całego zespołu Dier. Wciska się on między stoki Wielkiego i Małego Rozsutca (słow. Veľký Rozsutec, Malý Rozsutec). Wąwóz ten charakteryzuje się bogatszymi formami skalnymi, większą liczbą wodospadów i różnorodną roślinnością. Na trasie przez Górne Diery znajduje się łącznie aż 9 wodospadów o wysokości 2–4 m. Zainstalowano w nich wiele kładek, drabinek i łańcuchów, umożliwiających pokonanie tego szlaku. Jednak mimo tych ułatwień, pokonanie go nie jest z pewnością proste, a już bardzo trudne po opadach lub w czasie deszczu. Można sobie wyobrazić co może zrobić mocno przybierająca woda w korycie Dierowego Potoku.
Południowe Skały (słow. Poludňové skaly). |
Tesna Rizna
Po pokonaniu Górnych Dier wchodzimy w kolejny wąwóz Tesna Rizna, również pełen ułatwień w postaci drabinek, pomostów i łańcuchów. Ten kolejny wąwóz wydaje się jeszcze trudniejszy, gdyż sztuczne ułatwienia są tu najbardziej zniszczone, a skały śliskie od panującej wilgoci. Dla własnego bezpieczeństwa i przyjemności do tego wąwozu lepiej wchodzić tylko w dni pogodne.
Malý Rozsutec
Wąwóz Tesna Rizna wyprowadza nas o godzinie 13.20 między szczyty Rozsutców na polanę Pod Tanečnicou. Po przerwie, o godzinie 13.40 ruszamy w kierunku szerokiej przełęczy Medzirozsutce (1200 m n.p.m.). Przełęcz tą pokrywają dość rozległe łąki górskie, bogate w wiele gatunków roślin zielnych. Jednak na skutek zaprzestania wypasu zarastają one coraz intensywniej łanami borówki czarnej, a także kępami świerków.
Przez przełęcz Medzirozsutce przechodzi czerwony szlak turystyczny, poprowadzony główną granią Małej Fatry. Skręcając na niego w prawo można dojść na Wielkiego Rozsutca (słow. Veľký Rozsutec, 1610 m n.p.m.) - jeden z najwyższych i niewątpliwie najbardziej charakterystyczny szczyt Krywańskiej części Małej Fatry. Szlak na ten szczyt jest jednak obecnie zamknięty. Co rok jest zamykany w okresie od 1 marca do 15 czerwca, ze względu na wylęg ptactwa.
Zadowolimy się więc drugim szczytem. Skręcamy zatem na lewo i za czerwonymi znakami, docieramy na płytką przełącz Zakres (sedlo Zákres, 1225 m n.p.m.). Z niej zielonym szlakiem wspinamy się na skalisty Mały Rozsutec (1343 m n.p.m., słow. Malý Rozsutec). Stroma, mocno piarżysta ścieżka doprowadza nas pod skalną, eksponowaną rynnę. Ubezpiecza nas w niej długi łańcuch i poręcze. Przejście w jej środkowej części ułatwia drewniana platforma. Po wspięciu się rynną pozostaje już tylko niedługa wspinaczka, trochę ścieżką, a trochę po skałkach, na których pomagać musimy sobie rękoma.
Mały Rozsutec (1343 m n.p.m., słow. Malý Rozsutec) z polany Pod Tanečnicou. |
Zbliżenie na rynnę ubezpieczoną łańcuchem prowadzącą na szczyt Małego Rozsutca. |
W rynnie. |
Drewniana platforma. |
Szczyt Małego Rozsutca. |
Mały Rozsutec (1343 m n.p.m., słow. Malý Rozsutec) zdobyty! Z tyłu widać Wielki Rozsutec (słow. Veľký Rozsutec, 1610 m n.p.m.). |
Szczyt Małego Rozsutca zdobywamy o godzinie 14.15. Leży on ok. 1600 m na północ od szczytu Wielkiego Rozsutca, którego oczywiście doskonale widać z Małego Rozsutca. Poza tym widać też dalsze szczyty leżące na głównym grzbiecie Małej Fatry, Tatry Zachodnie, a także Tatry Niżne. Od północy mamy pasma Beskidzkie.
Wielki Rozsutec (słow. Veľký Rozsutec, 1610 m n.p.m.) widziany ze szczytu Małego Rozsutca. U stóp góry widać polanę Pod Tanečnicou. |
Widok ze szczytu Małego Rozsutca w kierunku Wielkiego Krywania (słow. Veľký Kriváň, 1709 m n.p.m.). Przed nim mamy Południowy Groń (słow. Poludňový grúň, 1460 m n.p.m.), którego grzbiet opada Grúň (989 m n.p.m.). |
Widok ze szczytu Małego Rozsutca w kierunku Terchowej. |
Widok ze szczytu Małego Rozsutca w kierunku Gór Choczańskich. |
Na szczycie Małego Rozsutca nie zabawiamy długo. Pojawia się niewielka chmurka z której spada kilka kropel deszczu i nie czekamy, bo za chwilę skała może być bardzo śliska. Ze szczytu Małego Rozsutca wracamy tą samą drogą, którą na niego wchodziliśmy, a więc przez ubezpieczoną skalną rynnę, a potem prosto, dogodną ścieżką na polanę Pod Tanečnicou, z niej z powrotem wchodzimy do wąwozu Tesna Rizna.
Jeszcze na szczycie, ale kierujemy się już do zejścia. |
Znów jesteśmy przy łańcuchu. Zaraz będziemy opuszczać się na dół. |
Widok na przełęcz Medzirozsutce (1200 m n.p.m.). |
Przełęcz Medzirozsutce (1200 m n.p.m.). |
Tesna Rizna
Z powrotem w wąwozie Tesna Rizna. |
Po dojściu na rozstaju Pod Pálenicou nie wchodzimy do Dier, bo byśmy szli pod prąd, gdyż ruch turystyczny przez Górne Diery jest jednokierunkowy. Odbijamy nieco na lewo zielonym szlakiem ponad kanion Górnych Dier. Leśna ścieżka wznosi się lekko w poprzek zbocza Południowych Skał (słow. Poludňové skaly). Po niedługim czasie ścieżka ta zaczyna ostro opadać na Vrch Podžiar, skąd za żółtymi znakami skręcamy w lewo i schodzimy do Stefanowej, gdzie czeka na nas autokar. Do osady tej docieramy na godzinę 16.40.
Widok ze stoku opadającego z Południowych Skał na główny grzbiet Małej Fatry. |
Pod Południowymi Skałami (słow. Poludňové skaly). |
Przełęcz Vrch Podžiar (745 m n.p.m.). Po drugiej stronie wznosi się masyw Boboty (1085 m n.p.m.). |
Do Stefanowej jest już bardzo blisko. |
I tak kończy się nasza trzydniowa wędrówka po regionie Małej Fatry Krywańskiej. Spędzone tu chwile pozostawią z pewnością wiele wrażeń i przeżyć, ale te trzy dni były chyba zbyt krótkim czasem by w pełni nasycić się klimatami Małej Fatry. Trzeba by ponownie przyjechać w te strony.
Super trasa muszę przyznać. Świetne zdjęcia pokazujący ciekawych klimat różnego rodzaju zejść, wejść, schodów, łańcuchów.
OdpowiedzUsuńŚwietna też relacja. Szkoda, że u mnie takich nie ma ale może kiedyś i takie się pokażą. :)
Ale super trasa i zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Znajome dla mnie tereny...
OdpowiedzUsuńBardzo podobną trasę przebyłem rok temu.
Cóż można napisać - świetny opis i zdjęcia.
Ale najważniejsze to -> Mała Fatra piękna jest ;-)
Pzdr.
Z przyjemnością jeszcze raz (wirtualnie ) powędrowałem tym malowniczym szlakiem. Bardzo udany wpis pokazujący całe piękno tego miejsca. W sierpniu jeszcze raz wrócę w ten rejon, by tym razem zdobyć Wielkiego Rozsutca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję za wizytę na moim blogu i dobre słowo! To bardzo miłe :) A co ciekawe - już kiedyś "przepadłam" zaczytana w Waszej stronie: Tatry a szczególnie szlak na Kościelec, Kraków, szlak "czterech kopców" - to wszystko przemierzyłam z Wami z zapartym tchem :)
OdpowiedzUsuńA potem gdzieś zgubiłam adres, przyszły nowe zajęcia, mniej czasu na internet.
Cieszę się z ponownego odnalezienia Waszej strony i już dodaję ją do mojej listy ulubionych.
Serdeczne pozdrowienia!
Fatre muszę koniecznie odwiedzić o świcie zimą... z aparatem:)
OdpowiedzUsuńświetna relacja i co bardzie mi się podoba, ze na zdjęciach widze młodzież :) chcemy się tam wybrac z dzieciakami i dlatego szukałam dokładnego opisu trudności szlaku, żeby mieć pewność, ze nie będzie trzeba zawrócić, jak córa nie da rady. Jak wrażenia Waszej córki, było cięzko czy bardzo ciężko ? pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNasza wówczas 9-letnia córka była z tej trasy bardzo zadowolona, kondycyjnie trasa raczej nie jest trudna, ale trzeba dużo rozwagi przy pokonywaniu śliskich i niekiedy zniszczonych drabinek. Są też ułatwienia w postaci łańcuchów, którymi trzeba umiejętnie się asekurować. Do Was należy decyzja. Janosikowe Diery prawie na całej długości są jednokierunkowe.
UsuńCześć.
OdpowiedzUsuńStanowicie niewątpliwie autorytet dlatego chciał bym o coś zapytać: jak oceniacie pomysł przejścia przez Diery z 16-miesięcznym dzieckiem w nosidełku na plecach?
To niedobry pomysł. Poczekalibyśmy, aż dziecko samo zacznie radzić sobie z łańcuchami i drabinkami.
UsuńPiękna sprawa, zainspirowaliście nas, więc wczoraj zrobiłem z żoną dokładnie to samo, muszę przyznać , że jak na 60+ był to dla nas niezły wyczyn. Piękne góry, wrażenia wspaniałe, choć dzisiaj czuję to wszystko w kościach, ale już czekam na kolejna eskapadę w to miejsce, a nawet więcej,zamierzamy pójść jeszcze dalej.
OdpowiedzUsuń