Jeszcze w pamięci bliskiej leży nam obraz Kościeliskiej - marzec tego roku, kiedy było w niej biało, Smreczyński Staw skuwał lód, a na Stołach szlak przykrywał śnieg. Dzisiaj Kościeliska bardzo nasuwa skojarzenia z tą asnykowską sielanką. Przybyliśmy do niej znów licznie, u wylotu doliny dołączyło też kilka innych osób. Ruszyliśmy znaną drogą w górę doliny na spotkanie dla wielu z nieznanym jej obliczem, choć jest ono specyfiką Kościeliskiej.
TRASA:
Kiry (935 m n.p.m.)
Lodowe Źródło
Jaskinia Mroźna (1100 m n.p.m. - 1112 m n.p.m.)
Dolina Kościeliska
Skała Pisana
Jaskinia Raptawicka (1146 m n.p.m.)
-
Jaskinia Obłazkowa (1098 m n.p.m.)
Jaskinia Mylna (1098 m n.p.m. - 1094 m n.p.m.)
Dolina Kościeliska
Schronisko PTTK na Hali Ornak (1100 m n.p.m.)
Polana Pisana
Wąwóz Kraków
Smocza Jama (1100 m n.p.m. - 1120 m n.p.m.)
Polana Pisana
Kiry (935 m n.p.m.)
OPIS:
Na podziemny świat Doliny Kościeliskiej składa się obecnie około 450 jaskiń. Ich nagromadzenie jest tu wyjątkowo duże. Cztery z nich są udostępnione do turystycznego zwiedzania. Wtedy w marcu ktoś rzucił propozycję, która szybko zyskała wielu zwolenników, więc jesteśmy dziś z powrotem w Kościeliskiej - mnóstwo pozytywnie nastawionych ludzi. Wśród nich tak wiele dzieci, piętnaścioro - wycieczka zrobiła się bardzo rodzinna.
Bramą Kantaka wchodzimy na Wyżnią Kirę Miętusią, niegdyś intensywnie wykorzystywaną pastersko, dzisiaj o tamtych czasach przypomina jedna bacówka i wypas kulturowy. Z lewej strony w skale bramy widać prostokątny otwór. Czyżby jaskinia? Nie, może raczej tylko płytka grota jaka została wykuta ludzką ręką, a było to po wojnie, kiedy myślano o budowie zapory na Kościeliskim Potoku. Tyle zostało po tym projekcie, dalszych prac zaniechano.
|
Niżnia Kościeliska Brama zwana też Bramą Kantaka. |
|
Wyżnia Kira Miętusia. |
Na przeciwległym krańcu polany przechodzimy mostkiem nad Kościeliskim Potokiem, który przelewa się po kamieniach. Potok wciąż drąży dolinę i może kolejne jaskinie, dotąd jeszcze nie odkryte. To on jest twórcą tutejszych jaskiniowych korytarzy, choć może to dziwić, że znaczna ich część leży znacznie ponad dnem doliny i nurtem potoku. Otóż kiedyś, kiedy te jaskinie były drążone, znajdowały się one o wiele niżej. Te góry rosną bowiem od setek tysięcy lat, zaś potok wciąż wycina sobie koryto w skałach.
Za mostkiem mijamy odejście na Czerwone Wierchy i Przysłop Miętusi. Przecinamy niewyraźną Polanę Cudakową, niewielką, ledwie zauważalną. Wzdłuż drogi ciągnie się szpaler jaworów sztucznie nasadzonych, które wprowadzają nas na kolejną polanę - Stare Kościeliska. Stare Kościeliska, to polana o hutniczym rodowodzie. W XVIII i XIX wieku stała tu zabudowa hutnicza i związana z jej infrastrukturą - karczma i budynki mieszkalne. Po tamtej epoce zachowały się już tylko resztki fundamentów i piękna Zbójnicka Kapliczka, którą postawili hutnicy ze Starych Kościelisk.
|
Kapliczka zbójnicka na polanie Stare Kościeliska. |
|
Stare Kościeliska. |
W górnej części Starych Kościelisk, tuż przed Bramą Kraszewskiego na lewo odchodzi droga drewnianym mostkiem ponad Kościeliskim Potokiem. Wspinamy się tą drogą w kierunku Żlebu pod Wysranki, do wejścia Jaskini Mroźnej.
Docieramy pod wejście do jaskini. Chwila oddechu po stromym podejściu i wchodzimy sztucznym przebiciem do ciągu jaskiniowego. Pierwsze emocje i próba przed kolejnymi, trudniejszymi wyzwaniami. Pokonujemy ciasny korytarz kilkakrotnie schodząc do bardzo niskiej pozycji. Fragmentarycznie można tu zasmakować tego z czym spotkamy się w najbardziej wymagającej Jaskini Mylnej. Ta jaskinia jest oświetlona żarówkami zasilanymi prądem z agregatu, w kolejnych jaskiniach będziemy zdani wyłącznie na własne źródła światła. Po pokonaniu ponad 500 metrowego korytarza wychodzimy po drugiej stronie Organów, grani której skały układają się na kształt piszczeli kościelnych organów. Takie właśnie skojarzenia budził u górali kształt skał, które przebija korytarz Jaskini Mroźnej. Z Jaskini Mroźnej wychodzimy wysoko ponad dnem Doliny Kościeliskiej. Zejście niżej po urwistym stoku byłoby niemożliwe, gdyby nie ciąg drewnianych stopni ułożonych zakosami.
|
W Jaskini Mroźnej. |
Odpoczywamy nad Kościeliskim Potokiem skąpanym blaskiem słońca. Są tu ławeczki z drewnianych kłód i głazy na których można wygodnie przysiąść. Potok rzeźbi cuda nieustannie szemrząc. Piętnaście minut marszu wyżej za Polaną Pisaną jest wywierzysko. Kilka kroków dalej po przeciwległej, prawej stronie mamy odejście szlaków do kolejnych systemów jaskiniowych. Początkowo wspólnie wiodące szlaki, czarny i czerwony prowadzą nas ostro w górę, najpierw wzdłuż łańcucha przez skalną rynnę, potem po obsuwających się kamiennych stopniach. Niebawem szlaki rozchodzą się; czerwony w lewo do Jaskini Mylnej, zaś czarny wiedzie nas dalej w górę, aż do łańcuchów, które ułatwiają już typową skalną wspinaczkę, konieczną po to, aby dotrzeć do otworu Jaskini Raptawickiej. Otwór ten jest jak wlot do obszernej studni, do której schodzimy po metalowej drabince. Przez otwór jaskiniowy wpada wiele światła słonecznego, lecz mimo to zwiedzanie bocznych ciągów korytarzy wymaga włączenia czołówek lub latarek.
|
Odpoczynek nad Kościeliskim Potokiem. |
|
Grupa nad Kościeliskim Potokiem. |
|
Zerwa kulista (Phyteuma orbiculare). |
|
Przelot alpejski (Anthyllis alpestris). |
|
Szarotka alpejska (Leontopodium alpinum). |
|
Raptawicka Grań i końcowe podejśce do otworu Jaskini Raptawickiej. |
|
Zbocze Raptawickiej Grani, tuż pod Jaskinią Raptawicką.
W tle po prawej widać Saturn i Ratusz. |
|
Wspinaczka do Jaskini Raptawickiej. |
|
Bystra i Błyszcz ze stoków Raptawickiej Grani. |
|
Drabina w Jaskini Raptawickiej. |
|
Z najmłodszymi eksploratorami Jaskini Raptawickiej. |
W czeluść Jaskini Raptawickiej weszła również cała gromadka dzieci. Część z nich jest już posiadaczami Złotych Butów. Te które jeszcze nie były w Jaskini Raptawickiej dostąpiły tego zaszczytu na wysokości 1142 m n.p.m (na takiej wysokości leży sala wstępna jaskini do której prowadzi drabina). Kronikarze mogą odnotować imiona kolejnych zdobywców medalu, ale też to, iż po raz pierwszy w historii ceremonia ich wręczania odbyła się w jaskini.
Jaskinię Raptawicką opuszczamy tą samą drogą, którą do niej weszliśmy. Schodzimy do rozstaju szlaków by podjąć czerwony. Ścieżka ponad urwiskiem najpierw doprowadza nas do Jaskini Obłazkowej. Za otworem wejściowym, a zarazem wyjściowym znajduje się sala oświetlona naturalnym światłem dziennym. odchodzi od niej dłuższy korytarz, zatapiający się w ciemności. Korytarz ten po paru metrach robi się coraz ciaśniejszy i zamienia w szczelinę, przez którą trudno się przecisnąć. Odchodzą stąd połączenia z Jaskinią Mylną, bo Jaskinia Obłazkowa, podobnie jak Raptawicka łączą się w jeden system jaskiniowy.
|
Z najmłodszymi eksploratorami Jaskini Raptawickiej. |
|
Na stokach Raptawickiej Grani. |
|
Jaskinia Obłazkowa. |
Wejście do Jaskini Mylnej znajduje się zaledwie kilkanaście kroków dalej od otworu Jaskini Obłazkowej. Otwór wejściowy wprowadza do salki o nisko podwieszony stropie. Dalej strop podnosi się, a my wschodzimy do ciekawej sali, do której naturalne światło z zewnątrz wpada przez Okna Pawlikowskiego, nazwane tak dla uczczenia odkrywcy jaskini Mylnej - Jana Gwalberta Pawlikowskiego. Okna dają efektowny widok na Dolinę Kościeliską, a także na Bystrą i Błyszcz.
Przez Jaskinię Mylną prowadzi szlak jednokierunkowy z odejściami do bocznych korytarzy. W salce z Oknami Pawlikowskiego należy podjąć ostateczną decyzję: iść, czy zawrócić. Ciekawość, duch odkrywcy, czy może po prostu chęć doznania nowej przygody sprawiają, że większość rusza na podbój najbardziej ekstremalnej jaskini w polskich Tatrach, która dostępna jest do samodzielnego zwiedzania.
|
Otwór wejściowy do Jaskini Mylnej. |
|
Salka wstępna w Jaskini Mylnej. |
|
W Oknie Pawlikowskiego. |
|
Bystra i Błyszcz widoczne przez Okno Pawlikowskiego. |
Klaustrofobiczne korytarze Jaskini Mylnej mogą przerażać nawet tych odpornych psychicznie na brak przestrzeni. Jak się już jednak wejdzie w ciąg korytarzy, to nie ma odwrotu.. Szlak jest jednokierunkowy. Trzeba posuwać się do przodu, przeczołgiwać po mokrych kamieniach wlecząc za sobą plecak. Smak przygody. Po drugiej stronie przejścia z salki z Oknami Pawlikowskiego można się jednak wyprostować, lecz nie na długo. Znaczną część korytarzy Jaskini Mylnej pokonuje się w pozycji prawie embrionalnej, a kilkakrotnie razy przeciskając płasko z podparciem rąk. Nie jest możliwe przejście Jaskini Mylnej na czysto. Jesteśmy skazani na ubrudzenie się. Dno jaskini wypełnione jest licznymi kałużami, które dzisiaj są nieco głębsze po wczorajszych deszczach. Surowość, wilgoć i ciasnota tylko poświadczają naturalność jaskini. Dreszczyk emocji jakiego można w niej doznać jest niepowtarzalny.
Zaraz na początku mamy boczne odejście w prawo do Wielkiej Izby, gdzie po drodze mijamy ciekawe odpęknięcie warstwy skał. Mniej więcej w tym samym miejscu trasy głównej mamy odejścia w przeciwnym kierunku, prowadzące do sali o nazwie Chóry. Idziemy dalej, gdzie wkrótce mamy dłuższy odcinek bardzo niskiego przejścia. Brodzimy czasem nawet kolanami po kałużach, morusając się jak małe dzieci. Odcinek ten nosi nazwę Białej Ulicy, bo niegdyś ściany tego korytarza pokryte były mlekiem wapiennym o ścianach bardziej wygładzonych.
Po przejściu, a raczej przeciśnięciu się przez Białą Ulicę wchodzimy w bardziej obszerny korytarz o ścianach bardziej wygładzonych. Wyglądają jak przepłukane wodą. Niebawem szlak skręca na prawo na wąski, obślizły grzymsik ponad szczeliną. To Wielki Chodnik. W lewo też jest korytarz prowadzący do zaułka Wysokiej Szczeliny. Dotarcie do niej nie jest zbyt kłopotliwe. Po powrocie z Wysokiej Szczeliny przechodzimy po grzymsiku przez korytarz Wielkiego Chodnika trzymając się rozwieszonego u ściany łańcucha. Za grzymsikiem odbijamy na prawo, na mostek usypany ponad szczeliną z kamieni.
|
Wielki Chodnik w Jaskini Mylnej. |
Do wyjścia jest już niedaleko. Przed nami już tylko Komora Końcowa, a za nią wydrążony sztucznie tunel wyjściowy. Po pokonaniu 300 metrów korytarzy Jaskini Mylnej jesteśmy na zewnątrz, po drugiej stronie Raptawickiej Grani. Było fajnie? Ktoś chciałby wrócić? Silne emocje nie pozwalają jeszcze o tym chyba myśleć trzeba ochłonąć z wrażeń. Potem myśli pociągają by zaglądnąć do jaskini jeszcze raz, by zobaczyć jak to jest po raz drugi, gdy nieznane stało się już znane, by zobaczyć szczegóły, które pod wpływem emocji umknęły uwadze. Tak jest z każdym, prawie z każdym, tak jak z nami.
|
Do wyjścia jest już niedaleko. |
|
Komora Końcowa. |
Znów widzimy blask słońca. Nikt nie zbłądził. Wszyscy cali. Schodzimy do Doliny Kościeliskiej. Po zejściu idziemy w górę doliny do Schroniska PTTK na Hali Ornak, na dłuższy odpoczynek, obiad i poleżenie na łączce. Opalaczy niestety nie zabraliśmy, a przydałby się teraz. Jak dobrze byłoby teraz zostać do wieczora i poleżeć przed schroniskiem sącząc schłodzony napój złocisty, a rano znów wyruszyć.
Plan jednak nie zakładał takiej możliwości. Po półtora godzinie wracamy w okolice Wywierzyska po Skałą Pisaną, na skraj Polany Pisanej, gdzie kończyliśmy zejście z Jaskini Mylnej. W tym miejscu po drugiej stronie drogi mamy początek szlaku do Wąwozu Kraków i Smoczej Jamy.
|
Polana Pisana i Brama Kraszewskiego. |
|
Saturn i Ratusz. |
|
Krzyż Pola. |
|
Przy schronisku PTTK na Hali Ornak. |
|
Wracamy w okolice Wywierzyska po Skałą Pisaną. |
Urokliwy Wąwóz Kraków zachwyca od samego początku. Porasta go roślinność układająca swe piętra w inwersji, czyli odwrotnie niż zwykle. W wąskiej skalnej szczelinie jest chłodno i wilgotno choć żaden strumień górski przezeń nie płynie. Wąwóz Kraków odwodniony jest przez Kościeliski Potok. Strzeliste ściany turyści podpierają patyczkami. To taki zwyczaj. Nie wiadomo skąd się wziął, czy z przesądów, czy z poczucia humoru. Omszały i zielony od porostów, kęp niskiej roślinności - wąwóz jak z baśniowej krainy. Dno wąwozu usłane jest kamieniami, które ponoć kiedyś sklepiały strop. Wielu badacze Tatr mówi, że Wąwóz Kraków był niegdyś jaskinią, do czasu kiedy jej strop zawalił się.
|
Wąwóz Kraków. |
Do zwiedzania udostępniona jest tylko dolna część Wąwozu Kraków. W końcowej części dostępnej turystycznym szlakiem jest stalowa drabina, która pozwala na pokonanie pionowej ściany wąwozu. Powyżej drabiny ciąg łańcuchów doprowadza nas do otworu Smoczej Jamy, niedużej jaskini, której nazwa wywodzi się z Krakowa, podobnie jak całego wąwozu i wznoszących się ponad nim turni. Górale odwiedzali i znali Kraków, bo pojawiali się w nim z towarami z tatrzańskich hut. Wąwóz i obiekty znajdujące się w jego sąsiedztwie wzbudzały w nich skojarzenia z ciasnymi krakowskimi uliczkami.
Smocza Jama to dość obszerny tunel wznoszący się ku górze. W centralnym, wyginającym się w lewo, potem prawo zaułku jest mroczno. Potrzebne jest w tym miejscu własne światło. Jaskinia nie jest bardzo trudna do przejścia, choć jej korytarz jest bardzo śliski, a końcówka bardzo stroma. Na całej długości jaskiniowego tunelu do pomocy bardzo przydaje się rozciągnięty łańcuch. W sumie jest to bardzo przyjemna jaskinia, a gdy komuś spodoba się ona bardzo może przejść ją ponownie korzystając z bocznego przejścia ubezpieczonego łańcuchem. Generalnie przejście to służy do obejścia Smoczej Jamy, ale przy braku ruchu można nim bezkolizyjnie zejść w przeciwnym kierunku do otworu wejściowego Smoczej Jamy i znów podążyć w górę jej korytarzem, dopóty dopóki nam się nie znudzi, albo nie padniemy ze zmęczenia.
|
Drabina do Smoczej Jamy. |
|
Drabina do Smoczej Jamy. |
|
Ciąg łańcuchów powyżej drabiny. |
|
Szlak obejściowy Smoczej Jamy. |
|
Wyjście ze Smoczej Jamy. |
|
A Kościeliski Potok wciąż rzeźbi dolinę. My niestety musimy wracać. Taki był plan. |
|
Wyżnia Kira Miętusia. |
To już koniec jaskiniowej przygody w Dolinie Kościeliskiej. Schodzimy na Polanę Pisaną, a potem do ujścia doliny. Kończy się nasza kościeliska sielanka. Byliśmy goszczeni w podziemiach Tatr, teraz w naszych duchowych głębiach goszczą emocje, które nie chcą szybko ostygnąć. Co dalej, gdy ochłoniemy nieco. Nowy pomysł na ekscytującą wycieczkę. Tak, tak… znów podziemia - słyszeliśmy od dzieci. Dobra, niech tak będzie – pozostaje tylko kwestia: kiedy? Może za niedługo. Takie dzieci zasługują na coś specjalnego. Tymczasem dziękujemy wszystkim za miło wspólnie spędzony czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz