Uwielbiamy góry, wędrujemy po nich i zagłębiamy się w górskiej naturze,
próbujemy ogarnąć rozległość fantastycznych krajobrazów, chłoniemy głęboko
górskie powietrze. Góry są z natury surowe i niedostępne, ale mimo wszystko
pociągają człowieka swoim pięknem, ale chyba też właśnie swoją surowością i
niedostępnością. Podziwiamy górskie polany, bogactwo występującej na nich
flory, którą mamy na wyciągnięcie ręki. Z tych samych polan możemy spojrzeć
szerzej i dalej, aż po kres horyzontu. Jakże jest dobrze popatrzeć na świat z
tej perspektywy. Czasem lepiej popatrzeć na coś z większego dystansu, by to
docenić. Tam gdzieś na zboczu zobaczymy chałupkę z zagrodą, a może kilka
obejść, zaś w dolinie zapewne usadowiła się wioska, a może nawet większe
miasteczko. Gdy jesteśmy na tych wierchach, jakże często nawet do głowy nam
nie przyjdzie, że na ich zboczach i w dolinach jest życie, że wiele pokoleń
przecierało szlaki przez karpacką puszczę, po której sami stąpamy. Jednak
dzikie, niedostępne góry nie sprzyjały osadnictwu, a ubogie gleby nie nadawały
się pod uprawę na skalę pozwalającą żyć w górskim terenie. Ekspansja
osadnictwa w Karpatach odniosła jednak sukces, bowiem przodkowie górali znali
taką formę gospodarki, która nawet w trudnych górskich warunkach dawała im
wszystko, co do życia było potrzebne: żywiła ich i ubierała. W wyniku tej
gospodarki powstały górskie polany, którymi tak się rozkoszujemy, zarówno ich
bioróżnorodnością, jak również roztaczającymi się z nich panoramami.