Na niedużej śródleśnej polanie kończymy podróż przejechawszy wcześniej przez
  niezwykle urokliwe centrum uzdrowiskowe Karlova Studánka (niem. Bad
  Karlsbrunn, Karlsbrunn). Nazwa tego czeskiego uzdrowiska od 1803 roku nosi
  imię Karla Ludvíka, arcyksięcia austriackiego i księcia cieszyńskiego.  Poprzednia nazwa niemiecka Hinnewider, używana gdy dominowało w okolicy
  osadnictwo niemieckie), była zlepkiem pochodzącym
  od sformułowania „hin und weider”, które znaczy „tam i z
  powrotem”, a wzięła się ona stąd, że w uzdrowisku nie było początkowo żadnej
  bazy noclegowej dla kuracjuszy i na zabiegi musieli oni dojeżdżać z
  okolicznych miejscowości, a następnie powracać do nich. Urokliwa zabudowa uzdrowiskowa pojawiła się tutaj dopiero w latach 1782-1893. Karlova Studánka leczy
  nadal nie tylko wspaniałym, czystym powietrzem, ale także wodami mineralnymi z
  lokalnych źródeł oraz dwutlenkiem węgla wydobywanym z głębokości 127 m. Ta
  perła Jesioników położona jest pośród lesistych wzgórz w romantycznej dolinie
  rzeki Biała Opawa. Poznajmy tą dolinę i pójdźmy do źródeł tej pięknej rzeki.
TRASA:
  Karlova Studánka (842 m n.p.m.)
  
  Vodopády Bílé Opavy
  
  Pod Ovčárnou (1225 m n.p.m.)
  
  Ovčárna, chata (1304 m n.p.m.)
  Niewielka mżawka właśnie ustępuje, gdy przekraczamy szosę i kierujemy w miejsce narodzin rzeki, w górę doliny, z której spływają jej wody. Jest godzina
  8.10. Na początek maszerujmy szeroką dróżką wzdłuż szumiącego potoku, który
  mamy po prawej. Prosta droga szybko zamienia się w leśną ścieżkę,
  trochę kamienistą, sfałdowaną korzeniami drzew pełzających wierzchem po ziemi.
  Gdzieniegdzie plątanina wilgotnych korzeni tworzy zawiłą pajęczynę, którą
  przechodzimy z ostrożnością, bo w odróżnieniu od prawdziwej pajęczyny
  nie są lepkie, lecz okrutnie śliskie. Po dziesięciu minutach marszu mamy
  pierwszy niewysoki wodospad, a przed nim kładkę, po której przechodzimy na
  przeciwległy brzeg potoku. Idziemy dalej blisko potoku, jeszcze bliżej niż
  wcześniej, prawie nieoddzieleni od niego żadną skarpą, czy zaroślami. Dolina
  wyraźnie zwęziła się. Wody potoku przelewają się z większym hałasem po dużych,
  obłych kamieniach i po wyrwanych z ziemi płytach skał. Po kolejnych
  dziesięciu minutach marszu przechodzimy z powrotem kładką na drugą stronę
  potoku. Za kładką potok opada szeroką, niską kaskadą, powyżej której jego wody
  są spokojniejsze i płyną szerszym korytem. Również nasza ścieżka jest przez
  chwilę szersza, prowadzi bardziej płasko. Jednak już po kilku minutach
  doprowadza do kolejnej kładki. Wchodzimy po niej w nieduży zagajnik i za
  moment znów zmieniamy brzeg. Przechodzimy na bardziej urwiste zbocze, nie
  dałoby się po nim iść, gdyby nie drewniany pomost uczepiony do tego zbocza. Gdy
  pomost urywa się wchodzimy na mokre skały, które wychodzą z nurtu potoku. Są
  ułożone raczej płasko, tylko nieco poszarpane i dzięki temu nie sprawiają
  żadnych problemów z przemieszczeniem się wyżej. Za nimi mamy kolejny ciąg
  pomostów, dłuższy niż wcześniejszy, który doprowadza nas do kolejnego
  skalistego odcinka. Tym razem skała jest silnie nachylona w kierunku wód
  potoku, które rozlewają się tu szerszą płycizną. Gdy skalisty brzeg mamy już
  za sobą wchodzimy na kolejny pomost, a potem na kładkę przenoszącą nas na
  drugą stronę potoku. Wspinamy się nieco wyżej stromego zbocza. Na
  przeciwległym brzegu ukazują się nam perliste strużki wiecznego deszczu
  skapujące po wystających skałach. Ciekną one tam nawet, gdy panuje słoneczna
  pogoda. Tymczasem ścieżka naszego szlaku pnie się dalej, wyżej. Wzrastają
  emocje, bo z minuty na minutę szlak prowadzi bardzo urwiście i wysoko ponad
  strugą potoku, ale za niedługo niemal w jednej chwili wracamy w jego bliskie
  sąsiedztwo. Teraz już wiemy, że szlak musiał nas wyprowadzić wyżej ponad
  potok, który tworzy w tym miejscu wodospad. W ten sposób wchodzimy na wyższe
  piętro doliny.
  Zaraz za wodospadem zmieniamy brzeg. Przechodzimy po kładce i dalej po drewnianym pomoście, aż do drewnianych stopni ułożonych na
  gładkiej skale, za którą przechodzimy wysoko zawieszonym mostkiem na drugą stronę potoku. Tam kolejnym ciągiem drewnianych stopni
  zwiększamy wysokość, aby przejść ponad kilkoma strugami kaskad potoku. Dalej
  ścieżką przy skałach, zaraz przy spokojniejszych wodach potoku, mijając
  urokliwe stanowisko liczydła górskiego (Streptopus amplexifolius Rich.) z
  krwistoczerwonymi jagodami. To rzadko spotykana roślina w Sudetach, czy nawet
  bardziej rozległych Karpatach. Za nimi widzimy kolejną kładkę (ile ich już
  przeszliśmy, tego nie wie nikt). Za kładką nurt potoku rozdziela się na
  mnóstwo nitek opływających większe głazy porośnięte mchami i szerokolistnymi
  roślinami. Łożysko doliny nieznacznie rozszerza się. Droga nasza wiedzie
  raczej łagodnie, wspierają nas tylko krótkie schody. O godzinie 9.20 docieramy
  do miejsca, gdzie dolina znów zwęża się i to bardzo. Przed nami pionowe skały,
  ale, od czego jest kolejna kładka, po której możemy zmienić brzeg. Jednak na
  drugim brzegu też jest trudno. Odbijamy po skałkach w górę zbocza, mogą
  przydać się tutaj dłonie. Szybko wchodzimy kilka metrów wyżej, przewidując,
  że zapewne przed nami jest wodospad. Powyżej skałek przez chwilkę idziemy
  wygodną ścieżką po naturalnie wytworzonej na zboczu półce, do kolejnej skalnej
  przeszkody. Przed nią skręcamy w lewo na stopnie, a raczej drewnianą drabinkę
  ostro zadzierającą w górę skalistego zbocze. Potem kontynuujemy wspinaczkę
  bezpośrednio po skałach, ponad którymi płaskim drewnianym pomostem bokiem
  uczepionym zbocza przechodzimy dalej w górę doliny. Jesteśmy tak wysoko, że
  prawie nie widzimy nitki potoku, którą zasłaniają drzewa i krzewy. Jednak po
  pokonaniu niewysokiego skalnego stopnia pokazuje się nam ładny wodospad. Mamy
  go pod sobą przechodząc po następnym, krótszym pomoście. Pomost kończy się
  ponad niedużym skalnym uskokiem, ubezpieczonym odcinkiem łańcucha. Za zakolem
  skalnej grzędy przechodzimy po urwistych skałkach do kładki podpartej wysokimi
  palami. Z lewej strony rozszczepiające się wody Białej Opawy spływają po
  wygładzonej płycie skalnej. Za niedługo szlak wspina się wyżej
  dwoma niedużymi zakosami, przez grupkę skał, nad którymi mamy krótki pomost.
  Za tym pomostem kilka minut idziemy zwyczajną leśną ścieżką w górę zbocza.
  Oddalamy się od potoku, jego szum stopniowo przycicha, aż w końcu w ogóle nie
  dobiega do naszych uszu.  Niebawem ciągiem drewnianych stopni,
  obrośniętych paprociami, wchodzimy jeszcze wyżej, gdzie stoi znak węzła
  szlaków Nad vodopády Bílé Opavy (1190 m n.p.m.). Łączą się na nim dwa szlaki
  wiodące z Karlovej Studánki w górę Doliny Białej Opawy, niebieski omijający
  trudniejsze odcinki doliny i żółty, którym podążamy. Znajdujemy się w
  najwyższych położeniach Doliny Białej Opawy. Zlewają się tutaj z różnych stron
  cieki współtworzące Białą Opawę. Główny ciek znajduje się jeszcze
  wyżej na zboczach Pradziada. O godzinie 10.00 mijamy rozstaj, gdzie szlaki
  żółty i niebieski rozchodzą się. Niebieski prowadzi dalej w górę doliny, do
  schroniska Barborka znajdującego się nieopodal głównego źródła Białej Opawy.
  Nasz żółty szlak przecinając poboczny ciek, wyprowadza nas z doliny
  południowym zboczem, gdzie znajduje się spory parking samochodowy i stoją inne
  obiekty turystyczne, takie jak  Hotel Ovčárna pod Pradědem, czy Chata
  Sabinka. O godzinie 10.15 docieramy do tego miejsca, kończąc tym samym
  ekscytujące przejście przez Dolinę Białej Opawy.
         
       | 
    


















































Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu -
koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.








Ale przepiękny szlak, muszę się na niego wybrać.
OdpowiedzUsuń