Jakże przez noc zmieniła się nam pogoda. Wczoraj ani jednej chmurki, a dziś nie widać ani skrawka nieba. Nisko wiszące chmury wróżą deszcz i niestety mówią o nim też wczorajsze prognozy pogody. Pierwsze drobne opady zapowiadają jeszcze przed południem, ale po południu ma być znacznie gorzej. Wyruszamy zatem na trasę tak wcześnie, jak tylko się da, o porannej szarówce. Opuszczamy nasz pensjonat „Tęcza” przy Leśnej (to chyba najtańszy nocleg w centrum Krynicy) i o godzinie 6.45 jesteśmy już w drodze.
|
Krynica-Zdrój. Ulica Pułaskiego. |
Przechodzimy 300 metrów w górę ulicy Pułaskiego pod stoki góry Huzary. Za domem wypoczynkowym Związku Nauczycielstwa Polskiego „Huzar” skręcamy w lewo na leśną ścieżkę. Wraz z naszymi czerwonym znakami biegną tędy również znaki zielone, które na szczycie Huzarów opuszczą nas, kierując na Dzielec i dalej na Lackową (najwyższy polski szczyt w Beskidzie Niskim). Pierwsze kilkadziesiąt metrów podejścia jest dość strome, ale nachylenie zbocza szybko się zmniejsza do spacerowego. Choć prognozy zapowiadały dużo chłodu, nie jest zimno. Wręcz jest bardzo ciepło. Szybko pozbywamy się zbędnego odzienia i chowamy je do plecaków. Nasza ścieżka zmierza do źródlisk potoku Palenica, który mamy z prawej. W Krynicy-Zdroju zasila on wody Kryniczanki. W obszarze źródliskowym Palenicy przekraczamy dno doliny potoku, robiąc przy tym ostry łuk na lewo, a następnie wspinamy się lekko na przeciwległy stok. Szlak wkrótce wraca do swojego wcześniejszego kierunku i tak samo ostrym łukiem przyjmuje z powrotem kierunek wschodni, a niedługo potem zakręca na południe osiągając najwyższy szczyt na dzisiejszej trasie. Tuż przed nim dołącza do nas żółty szlak biegnący wokół Krynicy-Zdroju. Huzary o wysokości 864 m n.p.m. zdobywamy o godzinie 7.35. Przez szczyt przechodzi jeszcze jeden szlak, czarny z Krynicy-Zdroju do Tylicza.
|
W obszarze źródliskowym Palenicy. |
|
Huzary (864 m n.p.m.). |
Zejście z Huzarów jest bardzo strome, a utrudniają je wystające, oślizgłe od wilgoci korzenie. Tak stromo jest w partiach podszczytowych. Szlak dochodzi do leśnej drogi, na której skręca w prawo, by po chwili z niej zejść na prawo w gęstwinę lasu. Za niedługo przechodzimy w bród jeden z potoków zasilających płynący na pograniczu Beskidu Sądeckiego i Beskidu Niskiego potok Mochnaczka. Dalej nasza ścieżką przechodzi w szeroką, wygodną drogę gruntową, która niebawem wychodzi z lasu na łąki, ciągnące się ponad wsią Mochnaczka Niżna. Pasą się na nich stada krów oraz konie.
|
Huzary - zejście do Mochnaczki Niżnej. |
|
Przechodzimy w bród jeden z potoków zasilających wody Mochnaczki. |
|
Las porastający stoki Huzarów. |
|
Łąki przed wsią Mochnaczka Niżna. |
|
Łąki przed wsią Mochnaczka Niżna. |
|
Pasące się konie. |
Przed chwilą las skrywał przed nami jakiekolwiek widoki. Teraz niestety skrywają je chmury. Schowane są w nich nawet szczyty grupy górskie znajdującej się naprzeciwko nas, a wcale nie są one bardzo wysokie. Na szczęście nie pada, choć wydaje się, że ulewa może zacząć się w każdej chwili. Szeroka droga, którą maszerujemy odbija w prawo, a czerwony szlak w stronę przeciwną wiodąc wciąż przez łąki oraz pola. Tak docieramy nad obfity w wodę potok Mochnaczka. Skręcamy w lewo i idziemy wzdłuż jego brzegu, do kładki, którą przeprawiamy się na drugi brzeg, w pobliże pierwszych domów wsi. Obok kładki przez potok przechodzi też przejazd wyłożony betonowymi płytami, ale piesze przejście nim wiąże się z wejściem w nurt potoku, płytkiego w tym miejscu, ale jednak sięgającego do kostek. Wchodzimy do wsi, leżącej przy drodze krajowej nr 75. Szlak doprowadza nas do tej drogi, gdzie skręcamy w lewo.
|
Droga pomiędzy łąkami. |
|
Przeprawa przez potok Mochnaczka... tutaj nie bardzo da się przejść... |
|
...ale tu nie ma problemu. |
Idąc poboczem drogi mijamy stojącą po lewej stronie, za potokiem, drewnianą kaplicę pod wezwaniem Narodzenia Bogurodzicy, ufundowaną w 1787 roku przez miejscowego księdza greckokatolickiego Czyrniańskiego. Zaraz potem, o godzinie 9.00 docieramy do skrzyżowania ulic, gdzie dochodzi szosa z Krynicy-Zdroju. Stanowi ona przedłużenie ulicy Zieleniewskiego, która rozpoczyna swój bieg przed domem wypoczynkowym ZNP „Huzar” w Krynicy-Zdroju, przechodzi dalej przez przysiółek Jakubik, a następnie schodzi bardzo widokowo do Mochnaczki Niżnej, gdzie znajdujemy się obecnie.
W stojącym przy skrzyżowaniu dróg sklepiku spożywczym robimy małe zakupy, po czym opuszczamy drogę krajową i kierujemy się na pierwsze wzniesienie Beskidu Niskiego - Mizarne. Wchodzimy na drogę polaną, która przechodzi nieopodal dawnej cerkwi pw. św. Michała Archanioła z XVIII wieku z kompletnym ikonostasem wewnątrz. Cerkiew ta od 1951 użytkowana jako rzymsko-katolicki kościół parafialny pw. Matki Bożej Częstochowskiej.
|
Cerkiew pw. św. Michała Archanioła z XVIII wieku. |
Około 150 metrów przed cerkwią pw. św. Michała Archanioła skręcamy z drogi krajowej w prawo w niewielką dolinkę przez którą przepływa strumień Fataloszka, będący prawym dopływem potoku Mochnaczka. Wygodna droga gruntowa skręca najpierw lekko w lewo, a zaraz potem prawo i spokojnie na wzniesienie pokryte polami i łąkami. Niebawem pochłania nas gęsta mgła, czy może raczej chmura spoczywająca na stokach pokonywanej góry. Gdyby nie ona mielibyśmy bardzo malowniczy widok na dolinę Mochnaczki i znajdujące się za nią wzniesienia. Widać byłoby również dużo bardziej oddaloną Jaworzynę Krynicką (1114 m n.p.m.). Te piękne widoki mieliśmy okazję podziwiać, gdy przechodziliśmy tędy w lipcu br. pokonując Główny Szlak Beskidzki jednym cięgiem (
GSB-21, dzień 8: Hańczowa - Jaworzyna Krynicka). Dziś jednak toniemy we mgle. Widoczność mamy na kilkanaście metrów. Dobrze, że znamy tutejsze ścieżki.
|
Podejście na Mizarne. Za nami widać dolinę Mochnaczki. |
|
Mgła osaczająca stoki Mizarne. |
Zbliżając się do szczytu góry wchodzimy w zagajniki, a następnie do lasu. W nim, po około 30 minutach wędrówki od Mochnaczki Niżnej przechodzimy w pobliżu kulminacji góry. Nazywa się ona Mizarne. Ma 770 m n.p.m. wysokości. Schodząc z góry mijamy dwie polanki i wchodzimy ponownie na łąki. Gdyby nie słaba widoczność, widzielibyśmy, że owe łąki ciągną się cudownie w bezkres po łagodnych wzniesieniach. Schodzimy powoli do Banicy, kolejnej wsi na naszym szlaku.
|
Zejście z Mizarne. |
|
Na skraju jednej z polan podczas zejścia z Mizarne. |
|
Pajęczyna na stokach Mizarne. |
Szlak przeprowadza nas pośród zabudowań wiejskich, a następnie przeprawia przez potok Banica i wchodzi na asfaltową szosę. W Banicy znajduje się zabytkowa cerkiew pw. śś. Kosmy i Damiana, służąca obecnie jako kościół rzymskokatolicki. Znajduje się ona około 500 metrów na lewo. My zaś skręcamy w prawo, a po kilkudziesięciu metrach w lewo, by wspinać się na przełęcz pomiędzy szczytami Sołdywiec (627 m n.p.m.) i Hirki (627 m n.p.m.).
|
Łąki i pola przed Banicą. |
|
Pośród zabudowań wiejskich Banicy. |
|
W podejściu na przełęcz pomiędzy szczytami Sołdywiec (627 m n.p.m.) i Hirki (627 m n.p.m.). |
W okolicy siodła przełęczy pojawia się las, ale na krótko. Z przełęczy ścieżka schodzi bardziej stromo. Przechodzimy skrajem małej polany, zaraz potem skrajem drugiej większej i wkrótce wchodzimy z lasu na łąkę, na środku której, wśród drzew stoi dom. Na łące pasie się stadko kilkunastu krów. Schodzimy dalej w dół trzymając się lewego skraju lasu. Przed nami widać już szerokie i głębokie koryto potoku Biała.
|
Zejście do Izb. |
|
W drodze do Izb. |
|
Łąka przed potokiem Biała. |
Ponad potokiem Biała znajdował się kiedyś most. Został on jednak zerwany. Szlak po dotarciu nad zakrzaczoną skarpę nad potokiem zakręca w prawo do dróżki prowadzącej do wspomnianego domu. Dróżka ta schodzi w dół znikając w kamienistym korycie potoku. Podążamy tą dróżką przeprawiając się przez potok po wystających kamieniach. Na przeciwległym brzegu, pośród krzaczastej roślinności dróżka pojawia się z powrotem. Niedługo potem wychodzimy na szosę, prowadząca z Banicy do Izb. Skręcamy na niej w prawo, w kierunku wioski Izby, w której konfederaci barscy w latach 1769-1772 mieli swój obóz i siedzibę dowódcy Kazimierza Pułaskiego. Do roku 1947 wioska ta zamieszkiwana przez Łemków. Znajduje się w niej ciekawa murowana cerkiew pod wezwaniem św. Łukasza Ewangelisty, jednak nie docieramy do niej. Czerwony szlak biegnie w kierunku Izb bardzo krótko, po czym skręca w lewo na utwardzoną, leśną drogę. Otacza ją las.
|
Przeprawa przez Białą. |
|
Na drugim brzegu Białej. |
Własnie mija godzina 10.45. Leśna droga początkowo bardzo łagodnie, niemal niezauważalnie nabiera wysokości, wchodząc pomiędzy Kamienny Wierch (776 m n.p.m.) wznoszący się z lewej i znajdujące się po prawej kolejno dwa wzniesienia: Wierch (738 m n.p.m.) i Wnyki (862 m n.p.m.). Po 15 minutach droga podrywa się bardziej w górę. W tym miejscu po naszej prawej pojawiają się zbocza Wnyków.
|
Wchodzimy na szutrową drogę. |
Leśna droga jest dość monotonna, ale na tyle utwardzona, że gdyby zaczęło padać, to dużego błota na niej nie będzie. Jednak ewidentnie widać, że w między czasie przejrzystość powietrza poprawiła się i to znacznie. To dobrze, bo może deszczowe prognozy nie sprawdzą się dziś. Czerwone znaki schodzą na prawo do lasu i niemal cały czas prowadzą nim, idąc w pobliżu szutrowej drogi, którą wcześniej wędrowaliśmy.
|
Przed kulminacją grzbietu. |
|
Dzwonek jednostronny (Campanula rapunculoides). |
O godzinie 11.25 osiągamy kulminację grzbietu. Ponownie jesteśmy na szutrowej drodze, która zawija tu serpentyną. Jednak czerwony szlak ją tylko przecina dwukrotnie i ponownie wiedzie lasem, w jej pobliżu, ale wkrótce biegnie zdecydowanie poniżej niej, schodząc na łąki powyżej Ropek. Dość szybko schodzimy na dno doliny w pobliżu ośrodka buddyjskiego i docieramy do wygodnej drogi szutrowej. Pierwsze wzmianki o wsi Ropki pochodzą z 1581 roku. Jest to dawna wieś łemkowska, a pierwotnie nazywała się Рiпкы (trb. Ripky). Przed wysiedleniami liczyła 59 gospodarstw. Obecnie znajduje się tutaj tylko kilka gospodarstw i kilka starych chat.
|
Na łąkach powyżej wsi Ropki. |
|
Droga przez Ropki. |
Na naszą szutrową drogę dochodzi żółty szlak z Ostrego Wierchu. Pod pensjonatem „Kudak” dochodzi do nas niebieski szlak biegnący z Wysowej. Wędrujemy dalej wzdłuż potoku Ropka. O dziwo przez sklepienie chmur przebija się w pewnym momencie jaśniejący punkt słońca, ale tylko na parę minut. Po prawej mijamy rozlewisko potoku Ropka, który trochę dalej odbija w prawo, w kierunku Hańczowej, gdzie wpada do rzeki Ropa.
|
Tyle słońca widzieliśmy. |
|
Droga wzdłuż potoku Ropka. |
|
Potok Ropka. |
|
Pod lasem osiągniemy drogę biegnącą ze wsi Stawisza do Hańczowej. |
My również skręcamy w prawo, ale nieco dalej, na szutrowej drodze biegnącej ze wsi Stawisza do Hańczowej. Po krótkiej już wędrówce osiągamy rozległe łąki rozciągające się ponad Hańczową. Z prawej przez mgłę widać położone wyżej zabudowania Wysowej-Zdroju, a w szczególności okazały budynek sanatorium „Biawena”. W międzyczasie opuszcza nas niebieski szlak, który odchodzi w lewo wiodąc aż do Grybowa. Hańczowa już przed nami, dwadzieścia, a może kilkanaście minut wędrówki lekko opadającym zboczem.
|
Na drodze biegnącej ze wsi Stawisza do Hańczowej. |
|
Do Hańczowej już niedaleko. |
|
Przy szosie w Hańczowej. |
O godzinie 12.50 docieramy do szosy biegnącej przez Hańczową (łemkow. Ганчова). Powstała ona w XV wieku na prawie wołoskim, a założona została przez polskich rycerzy Gładyszów. Z Hańczowej pochodził znany w okolicy zbójnik Sawka, żyjący w XVII wieku.
|
Pod budynkiem szkoły podstawowej w Hańczowej. |
|
Minibar „U Romana”. |
Po lewej stronie przy szosie stoi prawosławna cerkiew pod wezwaniem Opieki Bogurodzicy z XIX wieku. My skręcamy w prawo i przy budynku szkoły podstawowej opuszczamy czerwony szlak. Chwilę potem docieramy na przystanek autobusowy, zaś naprzeciwko niego znany nam Minibar „U Romana”, lecz niestety otwarty zostanie dopiero od 15.00. Nie mniej pozdrawiamy serdecznie sympatycznego Romana, którego mieliśmy przyjemność poznać podczas lipcowej wędrówki i skorzystać z noclegu w jego lokalu. Dziś nie zostaniemy na noc, bo jutro czeka nas praca, a dzieci szkoła. Szczęśliwie udana wycieczka dobiegła końca. Za godzinkę mamy autobus do Krakowa. W oczekiwaniu na niego zasiadamy na ławeczce pod wiatą przystankową i wtedy zaczyna padać deszcz.
Dobrze, że nie padał Wam deszcz w czasie wędrówki, chociaż mgła też nie była miła, bo ograniczała widoczność. Przecież w góry się idzie, żeby podziwiać widoki. Ta wycieczka, to dla Was kolejna wspaniała przygoda i podziwiam Was za to kolejny raz. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńSuper! Fantastyczne zdjęcia :D
OdpowiedzUsuńPozdro :)