MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
PRZED
WIOŚNIE |
WIOSNA
|
LATO
|
JESIEŃ
|
PRZED
ZIMIE |
ZIMA
|
||||
Jare Gody
|
Zielone Świątki
|
Noc Kupały
|
Noc
Świętojańska |
Od zażynek
do dożynek |
Dziady
|
Katarzynki
i Andrzejki |
Szczodre Gody
|
Zapusty
|
Judaszki
|
Dziady
Promienie słońca świecą coraz krócej i pod coraz niższym kątem, a dni stają się chłodniejsze. Deszcze potrafią być uciążliwe i siąpią czasem beznadziejnie całymi dniami. Patrząc na przyrodę wokół dostrzegamy wiele zmian. Ona już wie, że trzeba się przygotowywać na najbardziej surowy okres roku. Liście na drzewach zmieniają swój kolor. Drzewa zaczynają pozbywać się ich, gdyż pochłaniają one najwięcej życiodajnej wody, o którą w nadchodzącym czasie będzie trudno. Woda jest przecież potrzebna dla przetrwania. Również zwierzęta w tym okresie muszą zgromadzić zapasy na zimę.
Jesień to czas refleksji. Zbliża się czas, w którym świat żywych i martwych dzielić będzie szczególnie cienka granica. Noc Zaduszkowa z 31 października na 1 listopada będzie przygotowaniem do jesiennego święta zmarłych przodków. W tą wyjątkową noc zwołani zmarli mogli stać się podobnymi do żywych. Wtedy to zostawia się na noc otwarte furtki i uchylone drzwi do domu, aby duchy zmarłych mogły bez problemu przekroczyć progi swych dawnych domostw. Wędrującym duszom oświetla się drogę do domu rozpalając ogniska na rozstajach, aby mogły spędzić tę noc wśród bliskich. |
Nadchodzą Dziady, przejaw pamięci o przodkach, czas ich wspomnienia, a zarazem radości, dumy i chwały z tego, iż jesteśmy kwintesencją ich życia, najwspanialszym dziełem. Pamięć o tych co odeszli z ziemskiego świata jest najstarszym przejawem i niezwykłym dziedzictwem kulturowym człowieka, trwającym od zarania jego dziejów. Dziady to pamięć, a zarazem podziękowanie za otrzymaną od przodków możliwość bycia między żywymi. To święto o szczególnie głębokim wymiarze, otwierające pomost między światem żywych i umarłych.
Nieodłącznym elementem tego święta były ongiś ogień, uczta i karaboszka. Ogień wyzwala moc zjednoczenia żywych ze zmarłymi, oświetlający drogę zmarłym do miejsca, gdzie mogą spędzić czas z żyjącymi przy wspólnej strawie. Rysiek i Waldek zadbali, aby zapłonął i oświetlał drogę wędrującym duszom, ale też by odpędzał od nas wszelakie upiory. Dokładając drwa każdy po części dbał o to, aby ogień ten nie zagasnął. Uczta to element gościnności dla dusz, które wspominamy. Wystawiliśmy więc na stół biesiadny najlepsze jadło, jakie posiadaliśmy tego dnia w plecakach. W przygotowanym poczęstunku był też najlepszy napitek, w tym również okraszony najlepszym miodem, za który zgromadzeni na polanie z wdzięcznością kłaniali się Irkowi. Pojawił się również symbol przybywających duchów, czyli starosłowiańskie karaboszki mające wspomóc obcowanie z duchami. Uczyniliśmy wszystko, by zapewnić sobie przychylność i opiekę przodków.
Ważnym zwyczajem w dniu Dziadów było również wspieranie jałmużną żebraków, żaden żebrak jednak nie pojawił się na górze, gdzie biesiadowaliśmy. Dopiero, po przyjeździe do Krakowa natknęliśmy się na jednego biedaka. Wsparliśmy go groszem, a spytajcie Ryska, jeśli nie wierzycie, że tak uczyniliśmy, bo był tam z nami i to samo zrobił, a potem wieczorową porą cały ten dzień uczciliśmy złocistym napojem.
|
Jesień Gąszcz złotoblady jak zeschły wieniec dębowy, jak stos listów pełnych miłości i zdrady, o których już nie ma mowy. Obręcze gałęzi płowych wiążą się w koszyk złoty Tam sarny wstają z klęczek, tu szeleszczą sowy i wiewiórki wyskakują jak z groty. Orzechy potrójne zwisają jak z półek, Słońce jak driada przemyka się skulone, a fauny wabią w tę i w tę stronę, naśladując dźwięk kukułek. Na niespodzianej i okrągłej łące stanęła sama jesień w amazonce czarnej, w woalce bladej i wsparta na klaczy swej złotogniadej, oczami zranionej sarny patrzy na liście lecące. Zdejmuje złoty trykorn, patrzy na zegarek, wstrząsa obcięte włosy, malowane henną, i zaciska powieki fiołkowe i stare i płacze rosą jesienną. Maria Jasnorzewska-Pawlikowska |
6 |
MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
|
Jesień
|
Palcza (428 m n.p.m.) Babica Zachodnia (633 m n.p.m.) Bieńkowska Góra (676 m n.p.m.) Babica (728 m n.p.m.) Trzebuńska Góra (625 m n.p.m.) Sularzowa (617 m n.p.m.) Plebańska Góra (510 m n.p.m.) Myślenice (283 m n.p.m.)
OPIS:
Kościół parafialny w Palczy. |
Kapliczka przy dojściu drogi kościelnej do drogi wojewódzkiej 956. |
Droga wojewódzka nr 956. Most nad Paleczką. |
Kapliczka z figurą Chrystusa Frasobliwego. |
Idziemy w górę dolinki Mytylowskiego Potoku, niebyt stromo, obchodząc Krowią Górę (617 m n.p.m.) znajdującą się po lewej. Trochę laskiem, trochę zagajnikami dochodzimy do osiedla Końcówka. Stoi tu kilka domów. Szlak skręca na lewo pomiędzy domostwa na wąska asfaltową drogę, którą dochodzimy do szosy łączącej wsie Harbutowice i Bieńkówka. Przecinamy tą szosę i mijamy kolejną kapliczkę, bo kapliczki tutaj „bożą się i kapliczą” jak pisał Emil Zegadłowicz. Podążamy dalej na grzbiet pasma, który wkrótce osiągamy. Tu droga schodzi na drugą stronę grzbietu do Bieńkówki, zaś my skręcamy w lewo i podążamy na wschód grzbietową drogą gruntową.
Murowana kapliczka w dolince Mytylowskiego Potoku. |
Figura Matki Bożej we wnętrzu kapliczki z 1908 roku. |
Kapliczka z wizerunkiem Matki Bożej Kalwaryjskiej. |
Droga do osiedla Końcówka. |
Osiedle Końcówka. |
Widok w kierunku Krowiej Góry z pól osiedla Końcówka. |
Szosa łącząca wsie Harbutowice i Bieńkówka. |
Kolejna kapliczka MB Kalwaryjskiej. |
Po krótkiej chwili marszu o godzinie 9.10 przechodzimy szczyt Babicy Zachodniej (633 m n.p.m.). Na szczycie Babicy Zachodnie pojawia się początek czarnego szlaku, którym można dojść do słynnych Cisów Raciborskiego, które są jednymi z najstarszych drzew w Polsce. Ich wiek ocenia się na około 700 lat, a niektóre źródła dają im nawet ponad 1000 lat. Ich nazwa upamiętnia profesora Mariana Raciborskiego (1863-1917), który należał do pionierów ochrony przyrody w Polsce.
Na całym grzbiecie, przecinamy liczne polany, maszerujemy wzdłuż pasów pól i łąk, skąd rozpościerają się szerokie widoki przeważnie na stronę południową, gdzie wznosi się pasmo Koskowej Góry. W dolinie przed Koskową Górą (867 m n.p.m.) widać zabudowania wsi Bieńkówka.
Na całym grzbiecie, przecinamy liczne polany, maszerujemy wzdłuż pasów pól i łąk, skąd rozpościerają się szerokie widoki przeważnie na stronę południową, gdzie wznosi się pasmo Koskowej Góry. W dolinie przed Koskową Górą (867 m n.p.m.) widać zabudowania wsi Bieńkówka.
Pierwsze widoki na południową stronę: Masyw Koskowej Góry z okolic wierzchołka Babicy Zachodniej. |
Zejście z Babicy Zachodniej. |
Stoki Bieńkowskiej Góry. |
Stoki Bieńkowskiej Góry. Spojrzenie na zachód. |
Mijamy od południa wierzchołek Bieńkowskiej Góry (676 m n.p.m.). Polną drogą podążamy na Babicę (728 m n.p.m.) trakt oferuje rozległe widoki na południe. Około godziny 10.00 osiągamy wierzchołek Babicy (728 m n.p.m.). Jest on pozbawiony widoków, zarośnięty lasem. Zatrzymujemy się jednak tutaj dłużej. Lasy porastające Babicę należą do najbardziej zwartych kompleksów leśnych na obszarze Beskidu Makowskiego. Dzisiaj przybrały one najpiękniejszą jesienną kolorystykę. Po północno-wschodniej stronie od szczytu Babicy położony jest rezerwat leśny „Las Gościbia”, utworzony w 2001 roku dla ochrony ekosystemów leśnych w obszarze źródliskowym potoku Gościbia.
Południowy stok Bieńkowskiej Góry. |
Wierzchołek Babicy. |
Jesień na Babicy. |
Babica (728 m n.p.m.). |
Na Babicy znajdują się pozostałości okopów z 1914 roku. W tamtym czasie stoki Babicy były odsłonięte. Na północnych zboczach w styczniu 1945 roku rozegrała się bitwa partyzantów oddziału AK „Hardego” z Niemcami. Maszerujemy dalej przeważnie mieszanym lasem, wzdłuż granicy rezerwatu „Las Gościbia”. Około godziny 11.00 wchodzimy na polane z murowaną kapliczką św. Huberta. Tutaj robimy dłuższy postój.
Wzdłuż rezerwatu „Las Gościbia”. |
Polana z kapliczką św. Huberta. |
Rysiek rozpalił już ognisko, a Waldek wnet tchnął w nie magię nadchodzących świąt zadusznych wcielając się w Guślarza:
Zaczynamy dzisiaj pogańskie obrady,
To „obrzęd zaduszny”, wszystkim znane „Dziady”.
Najstarsi Słowianie, oni w to wierzyli,
Do spotkania z duchami swych przodków dążyli.
Czekali jesienią, tych z „zaświatów gości”,
Wszystko więc robili, dla ich przychylności.
By im było łatwiej, ogniska palili,
Jedli oraz pili, przy ogniu tańczyli.
My też spróbujemy, może nas posłucha,
Wywołamy na szlaku, gdzieś turysty ducha.
Przecież takie czasy współczesne nastały,
Nie ma gawędziarza, na miarę Sabały.
Może do nas przyjdzie Sabałowy dziś duch,
Wśród dawnych turystów, góral ten to był zuch.
Jako młody zbójnik, dał wielu po pysku,
Został pochowany na Pęksowym Brzysku.
Pisał o nim Orkan i Henryk Sienkiewicz,
Chałubiński, Jalu Kurek, a także Witkiewicz.
Grywał on na gęślach, w Tatrach chadzał wszędy,
A zasłynął w świecie z góralskiej gawędy.
Aby więc umilić dzisiejsze spotkanie,
Może ktoś z turystów rozpocznie bajanie?
(Waldemar Ciszewski, „Dziady czyli zaduszki”, 24.10.2015 r.)
W towarzystwie Guślarza. |
Wyróżnienia dla Magdaleny i Ksawerego w uznaniu za wykonane karaboszki. |
Zeszły wtem chmury z nieba, a biesiada trwała. Wokół na brzozowym drzewie zawisły karaboszki symbolizujące przybywające na ziemię duchy. Ogień ogniska płonął wskazując im drogę. Rozpoczęła się uczta, do której mógł dołączyć duch strudzony podróżą z zaświatów. Czekały na niego pokarmy, a nawet tradycyjna wódka z miodem, specjalnie przygotowana na ten dzień przez Irka.
Zapłonęło ognisko, rozpoczęła się biesiada. |
Grupa na polanie z kapliczką św. Huberta. |
Wszystkiemu przyglądał się z kapliczki św. Hubert, patron łowczych. Za jego postacią widoczny był biały jeleń z jarzącym się krzyżem pomiędzy tykami wieńca. Podania głoszą, iż właśnie takiego jelenia Hubert zobaczył podczas polowania w lasach Gór Ardeńskich. A działo się to w roku 683, albo 695. Nie ma pewności co do roku, tak jak nie ma pewności, czy miało to miejsce w dzień Bożego Narodzenia, czy w Wielki Piątek. Tak czy siak działo się to dzień święty, gdy podjął pościg za tymże jeleniem pozostawiając daleko w tyle swoją drużynę. W końcu jeleń zatrzymał się na leśnej polanie, a wówczas również koń Huberta i towarzyszące mu psy myśliwskie stanęły jak wryte. Wtedy Hubert dostrzegł, że nad wieńcem jelenia jarzy się świetlisty krzyż. Wtem jeleń przemówił: - Hubercie, czemu niepokoisz biedne zwierzęta, a nie dbasz o zbawienie duszy? Hubert przerażony zsiadł z konia i padł na kolana pytając: - Co mam robić? Jeleń odrzekł: - Jedź do Maastricht do mego sługi Lamberta, on powie ci, co masz uczynić.
Kapliczka św. Huberta. |
Około godziny 12.30 zostawiamy wygasające ognisko kolejnej grupie, która niedawno weszła na polanę. Teraz oni podtrzymają ten ogień rozpalony ku chwale naszych przodków, bo będąc ich synami czy córkami jesteśmy najważniejszych dziełem ich życia.
Kolejna grupa na polanie. |
Za polaną z kapliczką św. Huberta szlak skręca na północ i prowadzi jeszcze przez pewien czas wzdłuż granicy rezerwatu „Las Gościbia”. Przechodzimy pod linią wysokiego napięcia i dalej podążamy łagodnie pofalowanym grzbietem pasma. Dochodzimy do przełączki z ławeczką przed okwieconym krzyżem, gdzie rozstajemy się z rezerwatem, a za którym szlak skręca na północny wchód i szeroką drogą wchodzi na widokowy szczyt Trzebuńskiej Góry (625 m n.p.m.).
Skraj rezerwatu „Las Gościbia”. |
Przełączka z okwieconym krzyżem. W tym miejscu kończy się rezerwat „Las Gościbia”. |
Przełączka z okwieconym krzyżem. |
Las na Trzebuńskiej Górze. |
Widok ze stoków Trzebuńskiej Góry. Z lewej widać stok Sularzowej. Na dalszym planie Chełm, dalej masy Kamiennika, a z prawej za drzewkami Łysina i Lubomir. |
Podejście na Sularzową Górę. |
Obryw stoku Trzebuńskiej Góry przy drodze szlakowej. |
Z Trzebuńskiej Góry odsłaniają się przed nami widoki sięgające Beskidu Wyspowego i Gorców. Na północnym wschodzie widać Barnasiówkę, na wschodzie Sularzową, Plebańską Górę i za nimi Uklejną. Na południu mamy masyw Kotonia, zaś poniżej w dolnie widać zabudowania wsi Trzebuńka położone nad potokiem o tej samej nazwie. Za szczytem Trzebuńskiej Góry mijamy drewnianą leśniczówkę i domostwo, za którym szlak droga schodzi skrajem ornego pola. Wkrótce wchodzimy do kolorowego, mieszanego lasu.
Trzebuńska Góra (625 m n.p.m.). |
Widok z Trzebuńskiej Góry na wschód. |
Leśniczówka na Trzebuńskiej Górze. |
Polana pod leśniczówką na południowym stoku Trzebuńskiej Góry. |
Jesienne liście. |
Ja tu pilnuję! |
Zejście z Trzebuńskiej Góry. |
Muchomory czerwone. |
Muchomor czerwony (Amanita muscaria). |
Muchomor sromotnikowy (Amanita phalloides). |
Pożółkłe paprocie. |
Wędrujemy dalej jednostajnie, aż szlak skręca w prawo na niewysoki, zalesiony wierzchołek Sularzowej (617 m n.p.m.). Zaraz za wierzchołkiem o godzinie 14.25 mijamy rozstaj szlaków, skąd odchodzi zielony szlak do Trzebuni. Podążamy dalej za czerwonymi znakami w kierunku szczytu Plebańskiej Góry (510 m n.p.m.). Szlak sukcesywnie obniża się. Podziwiamy grzybowe bogactwo lasu.
Las na Sularzowej. |
Las na Sularzowej. |
Polana za szczytem Sularzowej skąd odchodzi zielony szlak do Trzebuni. |
Barwy jesieni w koronie drzew. |
Szlak sukcesywnie obniża się. |
Fantazja przyrody. |
O godzinie 15.40 wchodzimy na polanę zwaną „Mikołaj”. Robimy odpoczynek korzystając z ławek ustawionych przed kapliczką św. Mikołaja. Kapliczka św. Mikołaja została postawiona przez pasterzy w 1782 roku „Na chwałę Panu Bogu” - jak głosi umieszczony na niej napis. W 1945 roku odnowiono ją i nadano obecny kształt.
Polana Mikołaj. |
Motolotnia nad Polaną Mikołaj. |
Po opuszczeniu polany łagodnie schodzimy po stoku Plebańskiej Góry w kierunku Myślenic. Niebawem kończy się las i pojawiają piękne widoki na pasmo Barnasiówki, pasmo Lubomira i Łysiny, a także na Myślenice i Jezioro Dobczyckie. Schodząc mijamy słynną myślenicką „Lipkę” - pomnik przyrody, a właściwie to co po niej zostało - kikut z odciętą koroną. Drzewo to od kilku lat było zagrożone ze względu na wiek i osłabienie pnia z dziurą wypaloną przez nieznanego sprawcę w 2008 roku. Podobno zasadzone zostało przez Austriaków w około 1830 roku. Było symbolem Myślenic.
Wychodzimy z lasu. |
Przed nami Uklejna. |
Widok na Uklejną (z lewej) i Chełm (z prawej) ze stoków Plebańskiej Góry. |
W kierunku Pasma Barnasiówki. |
Widok na Górne Przedmieście Myślenic. |
To co zostało z „Lipki”. |
„Lipka”. |
Kikut „Lipki”. |
Wspomnienie „Lipki” z 11.07.2015 r. [fot. Jan Szczurek]. |
Brzozowy szpaler na Plebańskiej Górze. |
Schodzimy do miasta, którego zaczątki sięgają czasów pogańskich. Przypuszczalnym jego założycielem był Miślimir, od którego osada wzięła swoją nazwę. Pierwsza pisemna informacja o tej osadzie pojawiała się w latach 1253-1258 w „Kodeksie Tynieckim”, który opisuje jej umocnienia obronne i warownię strzegącą szlaku z Krakowa na Węgry. W owym czasie Myślenice broniły dostępu do stolicy Polski, Krakowa, od strony południowej. Ślady tamtej warowni znaleźć można na północnym stoku góry Uklejna, czyli tam gdzie wkrótce podążymy za czerwonymi znakami.
Panorama Myślenic z Plebańskiej Góry. |
Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w centrum Myślenic. |
Widok w kierunku Jeziora Dobczyckiego. |
Słońce chowa się za Plebańską Górą. |
Wchodzimy na przedmieścia Myślenic, tam ulicą Ogrodową zmierzamy na północ w kierunku średniowiecznego rynku miasta. Z prawej widzimy stary cmentarz z kolejnymi myślenickimi pomnikami przyrody - czterema wyniosłymi lipami drobnolistnymi. Dochodzimy do ulicy Księcia Stanisława Poniatowskiego skręcamy w prawo, a następnie w lewo przechodząc mostem nad rzeką Bysinka. Za Bysinką wznosi się kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny - gotycka, jednonawowa świątynia wybudowana w 1465 roku z elementami renesansowymi i barokowymi. W kościele tym znajduje się cudowny obraz Matki Bożej Myślenickiej.
Stary cmentarz z wyniosłymi lipami drobnolistnymi. |
Bysinka. |
Przed kościołem skręcamy w prawo na ulicę Jana Kilińskiego, która doprowadza nas na róg najważniejszego punktu miasta - rynku. Ma kształt zbliżony do prostokąta z pierzejami o długościach 120, 100, 80 i 115 metrów. Rynek w Myślenicach został wytyczony w roku 1458 wedle prawa magdeburskiego. W wieku XVIII powstawały przy nim pierwsze murowane domy, najstarszym z nich jest „Kamienica Obońskich” oznaczona numerem 27. Z kolei najbardziej rozpoznawalnymi obiektami stojącymi aktualnie na płycie Rynku są dwa symbole miasta, a mianowicie: studnia-fontanna „Tereska” pochodząca z końca XIX oraz pomnik Świętego Floriana z XVIII wieku.
Kościół Narodzenia Najświętszej Maryi Panny w Myślenicach. |
Rynek w Myślenicach. |
Oddalamy się od płyty Rynku ulicą Tadeusza Kościuszki, z której przechodzimy na ulicę Słowackiego wiodącą na wschód wzdłuż Bysinki. Idziemy do skrzyżowania, na którym skręcamy w prawo na ulicę Piłsudskiego. Tą zaś dochodzimy pod estakadę. Przechodzimy pod ruchliwą arterią „Zakopianki”, następnie przez małe rondo i o godzinie 17.00 mostem przekraczamy rzekę Rabę. Wchodzimy do Zarabia, rekreacyjno-wypoczynkowej dzielnicy Myślenic. Kończymy wędrówkę.
Ulica Słowackiego w Myślenicach. |
Rzeka Raba. |
Grupa na polanie z kapliczką św. Huberta. |
Słońce, błękit nieba i fantastycznie barwna jesień - z pewnością takim ten dzień zapamiętamy, ale szczególnie w pamięci pozostanie nam cudowna grupa wspaniałych ludzi z którymi podążamy przez góry najbardziej sielskiego i cichego Beskidu. Tak, to o Was mowa. Tak wielu z Was podąża z nami od samego początku Małym Szlakiem Beskidzkim i przyłącza się na innych szlakach.
Niebawem w zaduszny dzień na grobach swych bliskich zapalicie znicze. Są one echem dawnych słowiańskich ognisk, które niosły radość wdzięczności za otrzymane życie. Wkrótce płomienie zapalonych zniczy oświetlą Wasze twarze w cichej zadumie – niech Wam ta zaduma da ukojenie, gdy wspomnicie swych bliskich, którzy odeszli, a także podtrzyma wiarę w nieprzemijającą światłość. Niech te migoczące światełka będą symbolem nieprzemijającej pamięci, tego co najlepszego zostawili Wam w spadku wasi przodkowie.
Dorota i Marek
VI etap Małego Szlaku Beskidzkiego
Jak dzisiaj zaczniemy? Rzecz to wszystkim znana,
Tradycyjnie ruszamy, bardzo wcześnie z rana.
Kto dzisiaj dowodzi? Wiemy doskonale!
Dużo ludzi jeździ, gdy prowadzą Szale…
Znowu duża grupa na szlaku powalczy,
Wyruszamy na szlak, od kościoła w Palczy.
(A skąd nazwa Palcza? Rodowód jest mglisty:
Założyciel - Palecz lub „pełk” - teren bagnisty.)
Pierwszy etap łagodny, słychać pogaduszki,
Po lewej w oddali jest Przełęcz Sanguszki.
Później ostro w górę, to duże wyzwanie,
Ale na początku ciekawe spotkanie…
Bo przed nami ruszyli jacyś ludzie obcy,
Mówią, że ich nazwa – „Słoneczni Wędrowcy”.
Natura w prezencie nam dziś wiele dała,
Albowiem pogoda, od rana wspaniała!
Pierwsza w Paśmie Babicy góra, to jest która?
Bieńkowska, Trzebuńska czy Plebańska Góra.
Tu w Paśmie Babicy to jeszcze się chowa,
Zwykła Babica, Zachodnia oraz Sularzowa.
Są również w tym paśmie, tak głoszą napisy,
Aż dwa rezerwaty: Gościbia i „cisy”.
Po stromym podejściu, płaski teren mamy,
I Koskowa Górę, z prawej oglądamy.
Na tej płaskiej części, pawilon z szachami,
Tutaj po raz pierwszy, więc się zatrzymamy.
Figur jednak nie ma, toteż nie zagramy,
Szybko na szczyt najwyższy - Babicę - ruszamy.
Po dwudziestu minutach, „baby” oraz „chłopy”,
Z pierwszej wojny światowej, ujrzeli okopy.
Dość już tej Babicy, na dół zasuwamy,
Bo przecież ognisko jeszcze w planie mamy.
Gdzie było ognisko, każdy zapamięta,
Było przy kapliczce Świętego Huberta.
Mają nasi wiodący „łby” nie od parady,
Dziś temat wycieczki: Zaduszki vel Dziady.
Dziady – obrzęd pogański – święto bezimienne,
Były Dziady wiosenne i Dziady jesienne.
Wiara katolicka, ten obrzęd tępiła,
Na jesienną wersję, jednak się zgodziła.
Toteż w listopadzie, moje drogie duszki,
To mamy Dzień Zmarłych i mamy Zaduszki!
Trochę dziwne to święto – mówiąc między nami,
Żywi nawiązują tu kontakt z duchami.
Słowianie przy grobach jedli i tańczyli,
Ze spotkania z przodkami, oni się cieszyli.
Ażeby dla zmarłych droga była bliska,
Dziś palimy znicze, a dawniej ogniska.
I my też Zaduszki przy kapliczce mamy,
Maski karaboszki, na twarz zakładamy.
Nasi prowadzący konsekwentni byli,
Na najlepszą maskę, konkurs ogłosili!
Konkurencja wśród twórców, nie była zbyt wielka,
Wygrali: Xawery oraz Magdalenka.
Waldek się postarał! Za maski kupienie,
Za swe dobre chęci, dostał wyróżnienie!
Kiełbaski też były, nad ogniem pieczone,
I wszystkim, z keczupem, smakowały one.
Po długiej zabawie, znów w drogę ruszamy,
Bo drugą część trasy, przed sobą wciąż mamy.
Niektórzy turyści, ciężko pracowali,
Zdrowiutkie podgrzybki, po drodze zbierali.
I na te podgrzybki, tak zachłanni byli,
Że drogę powrotną, nieco wydłużyli.
Ile trwała wędrówka, teraz nie policzę,
Ale mamy metę - miasto Myślenice.
Nazwa nie od rycerza, ani też od zbira,
Lecz od założyciela - woja Myślimira.
Prastara osada powstała w kotlince,
Przy niewielkiej rzeczce, tzw. Bysince.
Rej Mikołaj tu bywał, Jagiełło, Jadwiga,
Oraz Luksemburczyk co koronę dźwigał.
Bywali tu również z nazwiska nie znani,
Książęta, królowie z Węgier oraz Dani.
Za Kazka Wielkiego miastu szansę dano,
Przy trakcie Via Regia, miasto lokowano.
W historii najnowszej miastu dużo dała,
Firma Telefonika - Bogusia Cupiała.
Gdzieś przy stadionie, autobus nasz mamy,
Jeszcze obok w barze, kebaba zjadamy.
A podróż powrotna, bardzo krótko trwała,
Odległość z Myślenic, do Krakowa mała.
Naprawdę wycieczka, dziś była udana,
Pogoda cały czas nam dopisywała.
Wystarczyło zrobić, tylko ze dwa kroki,
By oglądać barwne, jesienne widoki.
Naprawdę cudowne doznania nam niesie …
Trwająca w tej chwili - Polska Złota Jesień!
Stały uczestnik MSB - Waldemar Ciszewski - 24.10.2015 r.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz