Wschodzące słońce lśni ponad ujściem doliny. Pod słońcem widoczne są ciemne kłęby - chyba oddalają się. Nad nami roztargane obłoki, pomiędzy nimi dużo jaskrawego błękitu. Jesień jeszcze trochę kolorowa, trochę już listopadowa, szara, ale nie ponura. Nastający poranek nie pozwala myśleć o szarości listopadowej jesieni, choć jeszcze przed świtem, dudniące w szyby krople deszczu nie skłaniały do opuszczenia łóżka. To nie łatwa decyzja - wstać z łóżka w sobotę, gdy deszcz bębni w parapet. Moment zawahania... na chwilkę zaciągamy kołdrę na siebie, ale przecież robimy tak co rano, bez względu na to czy wstajemy do pracy, czy po to by pojechać w góry...
TRASA:
Więciórka
Przełęcz Dział (601 m n.p.m.)
Balinka (708 m n.p.m.)
Jaworzyński Wierch (Gorylka; 782 m n.p.m.)
Kotoń Zachodni (Groń; 766 m n.p.m.)
Kotoń (Solnisko; 857 m n.p.m.)
Gronik (Pękalówka; 839 m n.p.m.)
Pcim
OPIS:
Autobus usypiająco snuł się po Zakopiance. Nie mieliśmy nic przeciwko temu, byliśmy bezsilni wobec opadających powiek, oddawaliśmy się błogiemu odlotowi łapiąc chwile snu. W końcu jednak dojeżdżamy. Autobus zatrzymuje się prawie na końcu asfaltowej drogi. Zapędził się nieco. Musi wycofać 100 metrów niżej, gdzie będzie miejsce na to by zatrzymać się uwalniając ciąg wąskiej drogi. O godzinie 8.30 wysiadamy.
Jest chłodno. Kierowca podrzucił nas maksymalnie w głąb doliny potoku Więcerza, niemal na sam koniec wsi Więciórka. Znajdujemy się blisko Przełęczy Dział (601 m n.p.m.) leżącej w grzbiecie pasma Koskowej Góry. Przełęcz ta rozdziela pasmo na część zachodnią, gdzie leży najwyższy szczyt pasma Koskowa Góra (867 m n.p.m.) oraz wschodnią z masywem Kotonia, gdzie poprowadzą nas beskidzkie ścieżki.
|
Więciórka. Krzyż przydrożny. |
|
Więciórka. Beskidzkie ścieżki. |
Po deszczu nie zostało wiele śladów. Nie jest nawet tak mokro, jak powinno być, mając na myśli wielkość niedawnego opadu. Ruszamy ku przełęczy. Asfalt szybko kończy się, wchodzimy na gruntową drogę. Blask nisko położonego słońca uderza nas w plecy, ale jego promienie nie są już ciepłe, choć odbierają wzrok, gdy spojrzymy w słoneczną tarczę.
Przechodzimy pod linią energetyczną wysokiego napięcia, wysokie metalowe słupy pną się na przełęcz. My również podążamy tam spokojnie wzdłuż łąk i pasów zaoranych pól. Przed samym siodłem przełęczy omijamy kilka kałuż, które stoją na gruntowej drodze. Stoi tu duża murowana kapliczka z całkiem sporym jak na kapliczkę ołtarzem w środku. Zerkamy do wnętrza kapliczki przez szybki w drzwiach. Zaraz za kapliczkę spotykamy żółty szlak biegnący grzbietem pasma Koskowej Góry. O godzinie 9.05 skręcamy na ten szlak w prawo i rozpoczynamy marsz w kierunku Kotonia.
|
Linia wysokiego napięcia przechodząca przez Przełęcz Dział. |
|
Droga na Przełęcz Dział (bez znakowanego szlaku). |
|
Blask słońca nad doliną. |
|
Kapliczka z XIX wieku na Przełęczy Dział (601 m n.p.m.). |
|
Ołtarz wewnątrz kapliczki. |
Ponownie przechodzimy pod linią wysokiego napięcia, która zbiega z grzbietu przecinką leśną po północnym stoku do doliny Trzebuńki. Jest to ta sama linia energetyczna, która przechodzi w pobliżu znanej polanki z kapliczką św. Huberta położonej w grzbiecie Babicy. Tam właśnie, gdzie niedawno biesiadowaliśmy przy ognisku w przeddzień starosłowiańskiego święta Dziadów. Nawet widać stąd ową polankę. Na lewo od niej grzbiet pasma po drugiej stronie doliny Trzebuńki wznosi się ku szczytowi Babicy (734 m n.p.m.).
Łagodnie w górę maszerujemy kamienistą dróżką wśród brzozowego młodnika. Zaraz dalej przy naszej dróżce stoi domek letniskowy, zamknięty już na „cztery spusty”. Zamknięte okiennice, wiszące kłódki oznajmiają o zakończeniu sezonu letniskowego. Domek stoi przygotowany do przezimowania. Dalej w górę podążamy między szpalerem wysokich brzóz. Kolejny domek z prawej z niewielkimi okienkami. Mały, murowany, ale o bryle dość masywnej. Nie ma pewności, czy to domek letniskowy, czy może coś z rodzaju domku gospodarczego. Rozciąga się przed nim łąka, schodząca po stoku aż pod przełęcz Dział.
|
Brzozowy zagajnik. |
|
Łąka na stoku schodzącym pod Przełęcz Dział. |
|
Widok na północ - grzbiet Pasma Babicy. |
|
Pasmo Babicy. Na lewo od przecinki polana z kapliczką św. Huberta. |
Dróżka wchodzi na skraj lasku. Nie wiadomo skąd, gdyż nad głową wciąż słońce świeci, a przez moment kropi, a nawet spadają krupy. Dróżka wciąż łagodnie wspina się na grzbietowe wzniesienia. Z młodego lasu przechodzimy niebawem w stary, gdzie przeważa świerk. O godzinie 9.35 przechodzimy w pobliżu kulminacji Balinki (708 m n.p.m.), leżącej blisko szlaku po północnej stronie.
|
Podejścia na Balinkę. |
|
Balinka (708 m n.p.m.). U stóp Brontozaura. |
Przy szlaku zaczyna przeważać okazała buczyna. Potężne, wysokie buki widać po samą koronę, która zupełnie pozbyła się liści. Buki są gotowe do zimy. Wśród nich jest jeden pomnikowy - zaraz przy szlaku, pięć minut marszu od kulminacji Balinki.
Zbrązowiałe liście szemrają pod naszymi butami. Idziemy przez listopadowy las, ogołocony. Słońce dobija się bez problemów do wnętrza lasu. Zbliżamy się na przełęcz oddzielająca kulminację Balinki od kulminacji Jaworzyńskiego Wierchu znanego też pod nazwą Gorylka. Obniżenie przełęczy jest niewyraźne, zbyt łagodne, aby dokładnie zidentyfikować jej siodło, podobnie ja słabo zaznaczone wierzchołki kulminacji na grzbiecie masywu.
|
Okaz buka, chroniony jako pomnik przyrody. |
|
Listopadowy las. |
Na drzewie malowana pomarańczową farbą strzałka wskazuje na krzyż partyzancki stojący kilka metrów od szlaku. Łatwo go przeoczyć pośród konarów buczyny. Krzyż stoi w niewielkim, kamiennym kurhanie. W kamienie kurhanu wciśnięte są figurki Chrystusa z rozstawionym rękoma (zdjęte z krzyży nagrobnych). Na przedzie płoną lampki. Ktoś przychodzi tutaj, dbając by nie zgasły. W czasie II wojny światowej Balinka, Kotoń były miejscem walk partyzanckich z hitlerowskim okupantem. Ten krzyż stoi w miejscu, w którym partyzanci polegli w bitwie stoczonej 29 listopada 1944 roku.
Na drzewie obok mogiły wisi kartka:
Stając przy Tym Krzyżu w zadumie - pomyśl i zmów modlitwę za Tych, którzy oddali życie, za lepsze jutro, za Ciebie, za wolną Polskę. Boże przyjmując Ich do siebie, potraktuj Ich łaskawie, bowiem żyli uczciwie i umierali godnie.
Niech na zawsze pozostaną w naszej pamięci polegli za BOGA – HONOR i OJCZYZNĘ.
Mały Polak z Pcimia
W zadumie zatrzymujemy się. Stoimy. Niknie szelest pod naszymi butami. Las wypełnia cisza. Bezwietrzna chwila kieruje myśli ku duchom poległych w bitwach, tych znanych i nieznanych, cichych bojowników, których nazwisk nie pamiętamy.
|
Krzyż partyzancki między Balinką i Gorylką. |
O godzinie 10.00 ruszamy dalej oddalając się od mogiły, znów szurając po rdzawych liściach. Około godziny 10.25 mijamy wierzchołek Jaworzyńskiego Wierchu (782 m n.p.m.), przechodząc poniżej niego po północnych stokach. Szczyt ten nazywany jest Gorylką. Jest częściowo pozbawiony wysokich drzew, pokryty krzakami ostrężyn. Przechodzimy nad łagodne południowo-wschodnie stoki góry, które dawniej były niemal całkowicie bezleśne. Pokryte były polami osiedla Jaworzyny należącego do wsi Tokarnia. Dzisiaj gospodarka rolnicza nie jest już tak intensywna. Niektóre pola orne zamieniono na łąki i pastwiska, a pozostałe obszary zarastają lasem.
|
Na Jaworzyński Wierch. |
|
Droga pod szczytem Jaworzyńskiego Wierchu. |
|
Na stokach Jaworzyńskiego Wierchu. |
Przy szlaku mamy tutaj polanę z ławkami i miejscem na ognisko, a za polaną węzeł szlaków. Przychodzi tutaj zielony szlak ze wsi Więcerza i czarny z Tokarni. Oba szlaki będą nam krótko towarzyszyć. Odsłonięte tereny nad osiedlem Jaworzyny są wspaniałym punktem widokowym, skąd można podziwiać dolinę Raby odpływającej z Mszany Dolnej. Po prawej stronie doliny wznosi się masyw Szczebla. Z lewej widoczny jest masyw Lubogoszcza. W głębi mamy Gorce widoczne na wysokości Gorca Troszackiego. Zupełnie z prawej na południu znajduje się Zembalowa, za nią Luboń Wielki.
|
Polana na Jaworzyńskim Wierchu. |
|
Widoki z odsłoniętych terenów osiedla Jaworzyny. |
|
Przed nami Kotoń, znany również pod nazwą Solnisko (859 m n.p.m.). |
Przed nami Groń, zaznaczany na mapach również jako Kotoń Zachodni (766 m n.p.m.). Jest to niewielkie wyniesienie na grzbiecie masywu, ledwie zauważalne. Mijamy go po kilku minutach od polany osiedla Jaworzyny. Tutaj odchodzą szlaki: zielony na północ do Trzebuni, a czarny na południe do Zawadki. Przecinamy tutaj drogę łączącą obie miejscowości i około godziny 11.00 rozpoczynamy podejście na Kotoń.
Po kilku minutach zatrzymujemy się przy kolejnej partyzanckiej mogile, jednej z wielu w beskidzkich lasach.
Wśród wszystkich świata tułaczych dróg,
Jakoby gwiazdy bezliczne,
Polskie mogiły rozsiał Bóg -
Ofiarne stołbce graniczne.
(Bronisława Ostrowska, Siejba grobów, fragm.)
Na mogile znajdujemy informacje o tej samej bitwie, stoczonej 29 listopada 1944 roku, tylko nazwiska poległych są inne. I tak jak przy wcześniejszej mogile na drzewie zaczepiony jest apel:
Niech Ten Krzyż nie pozwoli nam zapomnieć, o tym co było. Niech przypomina nam o zwycięstwie, niech budzi nadzieje. Ta ziemia jest przesiąknięta krwią - POLAKÓW i łzami najbliższych oraz przyjaciół. Jego śmierć nie była daremna. Za nią poszli Inni, aby uśmiechały się szczęśliwe dzieci, abyśmy mogli żyć godnie w wolnej Ojczyźnie. Ziemia ta jest i będzie Polska, bo takiej oni chcieli. Nosi ona znamiona pracy i cierpienia, bohaterstwa i męczeństwa.
POLAKU - PAMIĘTAJ!
NARÓD „KTÓRY TRACI PAMIĘĆ – TRACI ŻYCIE”
Pomnij to i schyl głowę pod Tym Krzyżem
i westchnij „O Panie daj Im wieczne odpoczywanie”
działacz solidarnościowego podziemia z Pcimia
29.11.2008 r.
|
W drodze na Kotoń. |
|
Krzyż partyzancki na stoku Pękalówki. |
Podążamy dalej w górę stoku Kotonia, najwyższego szczytu w masywie. Szlak prowadzi nas jednak obok szczytu po północnych stokach góry. Już po ledwie 10 minutach znajdujemy się pod szczytem góry. Sięga 857 m n.p.m. Przypisuje się mu nazwę Solnisko, tłumacząc, że Kotoń, czy też Kotuń odnosi się do całej góry. Mniejsza jednak o to, bo dróżka szlaku o godzinie 11.20 wprowadza nas ponad pozbawiony drzew fragment stoku, skąd rozpościera się fenomenalna panorama. Dosłownie rewelacyjna.
Taka przejrzystość powietrza to rzadkość, szczególnie w stronę północną, gdzie dymią kominy Krakowa, Skawiny.
|
Panorama z północnego stoku Kotonia. |
|
Zbliżenie na dolinę Raby. |
|
Lanckorońska Góra i Lanckorona.
[w odległości 17 km - kliknij na foto by powiększyć] |
|
Kościół św. Piotra i Pawła w Leńczach.
[w odległości 19 km - kliknij na foto by powiększyć]
W prawym górnym rogu widać klasztor oo. Bernardynów w Alwerni [w odległości 43 km] |
|
Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej.
[w odległości 21 km - kliknij na foto by powiększyć] |
|
Panorama Krakowa.
[w odległości 31 km - kliknij na foto by powiększyć] |
|
Centrum Krakowa z Wawelem.
[w odległości 31 km - kliknij na foto by powiększyć] |
|
Elektrociepłownia Kraków-Łęg.
[w odległości 32 km - kliknij na foto by powiększyć] |
|
Zachodnia część Garbu Tenczyńskiego.
Z lewej widoczne kominy elektrociepłowni Jaworzno III [odległość 32 km - kliknij na foto by powiększyć].
Na skraju z lewej zabudowania Katowic [odległość 83 km]. |
|
Panorama na północny zachód. |
|
Panorama na północ. |
|
Panorama na północny wschód. |
|
Widok w kierunku Jeziora Dobczyckiego. |
|
Na północny zachód w stronę Przełęczy Szklarskiej. |
Tej przerwy nie planowaliśmy, lecz taka panorama hipnotyzuje.
Ruszamy dalej o godzinie 11.45. Chwilkę jeszcze trawersując nieco w górę
północny stok Kotonia, po czym za jego szczytem schodzimy w dół. Około godziny
12.05 dochodzimy do rozwidlenia dróg. W prawo dróżka biegnie w kierunku
polanki, w lewo gdzie prowadzą znaki żółtego szlaku dróżka zaczyna wchodzić na niewielkie
wypiętrzenie na grzbiecie - Gronik, znany również pod nazwą Pękalówka (839 m
n.p.m.). Zalesiony szczyt Pękalówki obchodzimy od północy.
|
Na rozwidleniu dróg szlak prowadzi w lewo. |
Mieszany las. Raczej niewysoki, przestronny, a przez to cudownie słoneczny. Po lewej grupa buków o fantazyjnie powyginanych gałęziach. Rdzawych liści tutaj mniej niż wcześniej, a poszycie w wielu miejscach pokrywają zielone borówczyska i trawy, gdzieniegdzie spieczone słońcem. Niby zwyczajny las, ale jakby nie zupełnie. Listopad - ktoś mógłby powiedzieć - to najbardziej szary miesiąc w roku. Czy napewno? Patrząc na te fotografie trudno dać temu wiary.
|
Grupa buków o fantazyjnie powyginanych gałęziach. |
|
Gronik (Pękalówka; 839 m n.p.m.). |
|
Szlak schodzi z Pękalówki. |
Szlak zaczyna kierować się na południowy wschód. Łagodnie sprowadza nas w dół stoku. O godzinie 12.35 wychodzimy na łąkę nad osiedlem Figuły należącym do Pcimia. Znów osłupia nas wyśmienita panorama. Szczebel w centralnej części. Na przedłużeniu doliny Raby widzimy Kudłoń i Gorc. Z lewej Kiczorę i grzbiet Lubogoszcza. Z prawej za Szczeblem ciągnie się grzbiet Lubonia.
Patrzymy zupełnie z prawej. Ponad stokiem masywu Zembalowej widać rysy Tatr, z wierzchołkami wbitymi w obłoki. Mija nam 20 minut na skraju łąki, ale tak tu pięknie, że zapominamy się. Taka mała chwila zapomnienia.
|
Na łące nad osiedlem Figuły. |
|
Łąka nad osiedlem Figuły. |
|
Zbliżenie na Szczebel. |
|
Zarys Tatr na horyzoncie. |
|
Panorama nad osiedlem Figuły. |
|
Na łące nad osiedlem Figuły. |
|
Schodzimy skrajem łąki wzdłuż wysokich brzóz. |
W końcu jednak ruszamy dalej. Droga schodzi skrajem łąki wzdłuż wysokich brzóz, po czym znów wchodzi w las. Szlak zatacza łuk na południe, wychodzi z lasu na skraj łąk. Widzimy kilka domostw osiedla Figuły, zaś powyżej łąkę, z której kwadrans temu podziwialiśmy widoki. Nieco bardziej na zachodzie wznosi się szczyt Kotonia.
Mijamy perzowe trawy w późnojesiennych barwach, wysokie, blisko półtorametrowe źdźbła perzu psiego (Elymus caninus). Kolejny skraj polany i widoki na stoki masywu widziane coraz częściej od dołu, a przed nami ponad lasem widoczne są jeszcze beskidzkie
grzbiety. O godzinie 13.20 wchodzimy do lasu, lecz niebawem po kilkunastu minutach docieramy do niewielkiej, śródleśnej polanki zrytej przez dziki.
|
Znów w lesie. |
|
Perzowe trawy. |
|
Łąki osiedla Figuły. |
|
Łąki osiedla Figuły. |
|
Jeszcze raz patrzymy za siebie, na kulminację Kotonia. |
Półcieniste miejsca uwielbiają paprocie. W runie leśnym spotkać można wiele gatunków tej rośliny Najbardziej znaną wśród paproci jest paprotka zwyczajna, ale w lasach rosną także: nerecznica samcza, pióropusznik strusi, orlica pospolita i języcznik zwyczajny. Paprocie często tworzą gęste, wysokie zarośla. Przy naszym szlaku spotykamy samotnika.
|
Samotna paproć. |
Na polance czeka Irek. Żółty szlak schodzi dalej w kierunku centrum Pcimia. Biegnie chwilkę jeszcze lasem, po czym między polami i łąkami dochodzi do wioski. My zaś za wskazaniem Irka kierujemy się na północny zachód. Schodzimy niewyraźną ścieżką po stromym zboczu, do skrytej na skraju lasu, jedynej w swoim rodzaju - chaty Bogusi i Irka. Tam przy ognisku odpoczniemy, podzielimy się wrażeniami i pogadamy o planach.
|
Ognisko u Bogusi i Irka. |
|
Słońce chowa się już za grzbietem Ostrysza. |
Super tekst, piękne zdjęcia i jeszcze piękniejsza pasja :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNajpiękniejsze są te widoki. Dziwnie z tej perspektywy wyglądają kopcące kominy przemysłowe, zdają się niemal nieszkodliwe..
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy
Miałabym wątpliwości co do klasztoru. Wydaje mi się, że jest to klasztor oo. Kamedułów na Bielanach.
OdpowiedzUsuń