Białe ławice ocierają się o granity. Ostrza skał rozcinają je i rozpraszają. Te jednak nie dając za wygraną owijają się wokół poszarpanych skał, wczepiają się w ich zagłębiania. Kto wygra tą bitwę? Jest jeszcze ranek, wilgotny i parny. Minęła godzina ósma trzydzieści. Mamy wiele czasu. Wiemy, że pośród tych grani zostaniemy na noc, a więc nie musimy się w ogóle martwić o zejście na czas. Czujemy się dzisiaj wolni i niezależni od upływającego czasu. Droga do Mięguszowieckiej Doliny jeszcze nie jaśnieje mimo panującego ciepła. Została zmoczona deszczem, który niedawno tutaj padał. Pozostawił po sobie lśniące, pokryte kropelkami trawy.
sobota, 17 sierpnia 2019
Osterwa, a potem wyżej pod gwiazdy
Dolina Mięguszowiecka, Osterwa, Przełęcz pod Osterwą, Rysy, Słowacja, Tatry Wysokie, Tatrzańskie Stawy
Brak komentarzy
niedziela, 11 sierpnia 2019
Dolina Juraniowa i jej florystyczna wyjątkowość
Już dawno temu słyszeliśmy o niezwykłej urodzie tej tatrzańskiej dolinki, choć chyba raczej nie jest dostrzegana przez turystów, jako że jest krótka, a poza tym nie prowadzi na wyniosłe szczyty. Zatem co w niej jest takiego atrakcyjnego? Przymierzaliśmy się do tej dolinki mnóstwo razy, ale trudno było wstrzelić się w jakiś wolny termin. Udało się w końcu, zarówno wstrzelić w wolny dzień, jak i zachęcić do wyjazdu całkiem sporą grupę sympatyków górskich wędrówek.
sobota, 10 sierpnia 2019
Kozi Wierch - dotknąć Orlej Perci
Jakiż ten świat zakręcony jest – przecież miesiąc temu byliśmy na Kozim Wierchu. Znowu idziemy i to po raz trzeci w tym roku na tą górę, bo lubimy ją. Dlaczego? Może dlatego, że kiedyś znalazła się obok Kozich Czubów na liście naszych pierwszych zdobytych dwutysięczników. Kozi Wierch podejmiemy najłatwiejszą z dostępnych dróg. Jak wszyscy zapewne wiedzą szczyt ten leży w grani Orlej Perci. Można dostać się na niego przemierzając tenże podniebny szlak, lecz nie trzeba być orłem, aby spróbować zmierzyć się z tą górą, de facto najwyższą na szlaku Orlej Perci i najwyższą jaka leży w całości na terytorium Polski. Istnieje w miarę łatwy szlak podejścia na jej szczyt wiodący zakosami po łagodniejszych, południowych stokach.
niedziela, 4 sierpnia 2019
Zawrat
Wyruszamy w Tatry pochmurne. Najwyższe szczyty Tatr skrywają chmury. Przejście przez Mały Kozi Wierch nam się marzy, bo prognozy zapowiadają, że przed południem chmury rozejdą się. Kiedyś nam się nie udało, bo po zejściu ze Świnicy na Zawrat brakowało nam sił. Zeszliśmy wówczas z Zawratu nad Zmarzły Staw, a potem do Doliny Czarnej Gąsienicowej. Wracamy myślami do tamtej wędrówki. Obecnie szlak Świnica–Zawrat jest zamknięty z powodu aktywnego obrywu skał na Niebieskiej Turni. Wrócimy dzisiaj na Zawrat wchodząc na tą przełęcz od strony Doliny Czarnej Gąsienicowej.
sobota, 27 lipca 2019
Dolina Rohacka
Tak jak dziewięć lat temu Dolina Rohacka zalśniła w kroplach deszczu. Tak pragnęliśmy zobaczyć ją w innej aurze, a z daleka na dojeździe widzieliśmy nad nią burzowe chmury i rozszczepiające się wyładowania atmosferyczne. Prognozy na ten dzień nie napawały optymizmem, ale gdy byliśmy już na miejscu okazały się nietrafione.
niedziela, 14 lipca 2019
GSBW, etap 13: Łopusze
W marcu zastanawialiśmy się, czy uda się nam spotkać na Głównym Szlaku Beskidu Wyspowego wcześniej niż na jesieni. Wszystko zależało od Rysia. Udało się. Ryś wyznaczył termin - ludzie stawili się za wyjątkiem samego Rysia. Musiał mieć jakiś ważny powód. Nie było innego wyjścia, jak wyruszyć bez Rysia. Kolejny etap wędrówki „Tropem Rysia po Beskidzkich Wyspach” jest bardzo krótki. Gdyby go przedłużyć o kolejną wyspę to byłby za długi. Ten projekt ma bowiem swój osobliwy charakter, ukierunkowany na lekką wędrówkę x uwzględnionym czasem na kontakt z naturą Beskidu Wyspowego. Nie może tez zabraknąć na żadnym z etapów towarzyskiej pogawędki przy ognisku.
niedziela, 7 lipca 2019
Dolina Pięciu Stawów Polskich
Ta noc miała w sobie coś z magii. Wieczorne niebo (a właściwie to była już noc) naszpikowało się mrowiem gwiazd. Jeszcze tak zasianego gwiazdami nieba nie widzieliśmy. To dzięki temu, że nocne niebo tatrzańskie jest bardzo ciemne, a szczególnie kiedy nie ma na nim księżyca. Żal jest zasnąć mając tak cudownie oszałamiający widok wszechświata. Jakże trudno go ogarnąć wzrokiem i umysłem. Jednakże było już chyba po północy, jak zaczęły nasilać się podmuchy ciepłego wiatru. W kilku naszych przebudzeniach widzieliśmy jak gwiazdy nad nami zaczęły znikać, aż niebo zasłoniło się szczelnie wysokimi chmurami. Nie wiemy, która to była godzina, kiedy spostrzegliśmy silne błyski stroboskopowo rozświetlające sklepienie chmur. Chyba zza północną granią było ich źródło, ale nie można było go jednoznacznie określić. To dziwne, bo żadne odgłosy burzy do nas nie docierały, nawet po wytężonym wsłuchiwaniu się jedynym słyszalnym dźwiękiem był wiatr i chrapanie. Trwała cisza nocy przerwana od czasu do czasu świstem podmuchu wiatru. Tak właśnie oddycha natura - myśleliśmy leżąc w śpiworze - zbliżyliśmy się do niej, do tej najbardziej pierwotnej natury człowieka. Jednak pozostali, którzy spali obok zapadli w sen jak kamień. Nic ich nie było w stanie obudzić. Być może było to ogromne zmęczenie, albo ta noc nie była dla nich niczym zaskakującym, bo może dla nich to nie pierwszyzna być w takich objęciach natury.
sobota, 6 lipca 2019
Orla Perć: śladem budowniczych - cz.2
Czarne Ściany, Dolina Gąsienicowa, Granaty, Kozi Wierch, Orla Perć, Pośredni Granat, Skrajny Granat, Tatry Wysokie, Tatrzańskie Dwutysięczniki, Zadni Granat, Żleb Kulczyńskiego
2 komentarze
Wytyczono go dla orłów tatrzańskiej turystyki, dla turystów doświadczonych, którzy w Tatrach już swoje przeszli. Niestety często jest to bagatelizowane i nie rzadko trafiają na niego ludzie przypadkowi, bez umiejętności poruszania się w tak trudnym terenie i silnie eksponowanym, co oczywiście potwierdzają statystyki i informacje przekazywane przez ratowników TOPR. Wypadki zdarzają się tutaj częściej niż w innych miejscach – z różnych przyczyn, a najczęściej w wyniku poślizgnięć na zalodzonych skalach lub zmrożonych płatach śniegu, pobłądzeń, zasłabnięć, czy też w wyniku spadających kamieni. Tatrzańskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe zaleca i propaguje na tym szlaku wykorzystywanie podstawowego sprzętu alpinistycznego - sprzętu asekuracyjnego w postaci uprzęży z lonżą, jak również stosowanie kasku wspinaczkowego.
niedziela, 30 czerwca 2019
Bystra i Błyszcz
Z dnia na dzień po wczorajszych Tatrach Bielskich wyruszamy na kolejną tatrzańską eskapadę. Za cel obraliśmy sobie po raz kolejny najwyższy szczyt Tatr Zachodnich, choć nie tak dawno, bo niespełna rok temu byliśmy na nim. Wówczas weszliśmy na niego od strony polskiej, a dzisiaj chcemy to zrobić od strony słowackiej. Rok temu szliśmy bez przekonania, w deszczowy czas. Dzisiaj aurę rozpromienia słońce. Zapowiada się przepiękny dzień, ale też bardzo gorący.
sobota, 29 czerwca 2019
Florystyczne bogactwo Tatr Bielskich
Schroniska Tatrzańskie, Słowacja, Szeroka Przełęcz Bielska, Tatranská Kotlina, Tatry Bielskie, Tatrzańskie Stawy, Ždiar
Brak komentarzy
Są niepodobne do granitowych kolosów, z którymi sąsiadują. Chyba bardziej przypominają Pieniny niż ostre szczyty Tatr Wysokich. W samych Tatrach najbliższy im wyglądem jest chyba najdalej od nich położony masyw Siwego Wierchu. Są stosunkowo niewielkie. Ciągną się przez 15 km od Kobylego Wierchu leżącego na południowym wschodzie Tatr po grzbiet Rogowej położony na północnym zachodzie. Tatry Bielskie zajmują tylko około 9% całej powierzchni Tatr. Zadziwiają jednak odmiennością i niezwykłą urodą.
sobota, 22 czerwca 2019
Do zobaczenia słoneczna Grecjo!
I cóż można powiedzieć na koniec tej wyprawy, kiedy łezka w oku się kręci, bo właśnie kończy się wspaniała przygoda. Słoneczna jak rok temu i cóż z tego, że dłuższa, skoro tak samo czas zleciał, jak z bicza strzelił. Trzynasty, ostatni dzień naszego pobytu w Panteleimonas rozpoczynamy od porannego pakowana walizek. Najbliższą noc spędzimy już w podróży. Zostawiamy jedynie tylko to, co potrzebne by pójść na plażę. Po śniadaniu właśnie tam spędzamy czas. Przesiewamy piasek między palcami, dotykamy kamyka wyrzuconego na plaży i zanurzamy się w słonej morskiej wodzie. Zatęsknimy nie jeden raz, gdy po południu odjedziemy stąd. Cóż można zrobić, aby zachować jak najżywsze wspomnienie tej greckiej przygody. Te wspaniałe wrażenia trudno porównać z czymkolwiek innym, co dotąd robiliśmy. Było wszystkiego po trochu: i góry, i plaża, i zwiedzanie, i wspaniała zabawa – wszystko było wspaniałe, również dzięki wspaniałej ekipie ludzi, kreujących niezapomnianą atmosferę i współtworzących znakomicie zgrany, uśmiechnięty i życzliwy kolektyw. O czternastej idziemy pożegnać się z gospodarzami ulubionej tawerny. Znów kosztujemy u nich smaków aromatycznej greckiej kuchni – to ostatni prawdziwie grecki lunch w tym roku. Nadchodzi szesnasta – odjazd do domu.
Do zobaczenia słoneczna Grecjo!
Do zobaczenia słoneczna Grecjo!
piątek, 21 czerwca 2019
Wyjeżdżamy z bazy wcześnie, jeszcze w nocy, bo dojechać musimy do portu Amaliapoli (Αμαλιάπολη) na archipelagu Sporady, a to około 2 godziny jazdy. Dojeżdżamy na kwadrans przed siódmą. W porcie jest tłumnie. Przyjechało kilka autokarów. Flota kapitana Kostasa liczy cztery statki. Bez obaw - wszyscy się zmieszczą i każdy znajdzie bez problemu swoje miejsce. Przypada nam statek „Elisabet 2”, na którym kapitanem jest syn kapitana Kostasa. Tłum rozmywa się wkrótce, pasażerowie rozpraszają się po pokładach. Na pokładzie mamy już wszystkich pasażerów i chyba wcześniej niż zwykle, kilka minut po ósmej cumy zostają wciągnięte na pokład. Odbijamy od lądu.
Rejs na Skiathos
To już dwunasty dzień od naszego wyjazdu z kraju. Dobiega końca nasza bałkańska wyprawa. Wspaniały czas dobiega końca, a przeleciał nam on jak strzała wystrzelona z łuku. Przeleciało, choć tak wiele mieliśmy niezwykłych przystanków. Za nami zdobyte góry, za nami starożytne miasta, rajski kanion Kalipso i uroki Riwiery Olimpijskiej. O oto nadszedł ostatni dzień słonecznej Grecji, stricte wypoczynkowy. Nasz cel to archipelag Sporad.
Elisabet w porcie Amaliapoli (Αμαλιάπολη). |
czwartek, 20 czerwca 2019
Paleo Panteleimonas - wioska, w której czas zwolnił
O tym niezwykłym miejscu pisaliśmy już, nazywając je miasteczkiem ze snów. Oddalone jest kilka kilometrów od brzegów morza i leży wysoko na stokach masywu Olimpu na wysokości około 500 m n.p.m. Miejscowość została założona przez pasterzy, którzy wypasali tam owce i kozy na początku XV wieku. Dzisiejsze Paleo Pantelemonas ma już inne oblicze, choć sprawia wrażenie, jakby czas w tej wiosce nie upływał. Dzisiejsi jej mieszkańcy jednak nie zajmują się już pasterstwem, ale są mistrzami rękodzielnictwa. Nie mogliśmy sobie odmówić ponownej wizyty w tym tak urokliwym miejscu. Zapuszczamy się po raz drugi w wąskie uliczki Paleo Pantelemonas, które prowadzą nas w jego niezwykłe zakamarki. Wabieni pejzażem, zapachami ziół i greckiego tsipouro przemierzamy wszerz i wzdłuż przecudną wioskę. Brukowane uliczki prowadząc wzdłuż rozrzuconych po całej wiosce sklepików z pamiątkami, rękodziełami sztuki ludowej, misternie wykonanymi dekoracjami, biżuterią, czy też sklepików z pachnącymi mydłami, doskonałymi miodami kwiatowymi i napitkami.
I na koniec zaglądamy do tawerny położonej w samym sercu wioski, na placu z wiekowymi platanami i odrestaurowaną świątynią Agios Panteleimon. Podobnie jak rok temu zaglądnęliśmy tutaj pod koniec wyprawy, ale tym razem przeznaczyliśmy na to trochę więcej czasu, bo naprawdę warto. To wioseczka rzuca urok na każdego, kto tu przybędzie, podbija serca każdego przybysza, bo jak już pisaliśmy, to miejsce jak ze snów. Nawet Olimp stąd widziany odsłonił się nam pięknie o zachodzie słońca i słońce stąd jest jakieś piękniejsze. Nie znajdziecie drugiego takiego miejsca na świecie.
Panteleimonas Beach - grecki sen trwa
Nasz grecki sen trwa. Nie do wiary, jak wszystko staje się w nim realne. Długo już tu jesteśmy, a wydaje się, że nie tak dawno rozpoczęliśmy tą przygodę. We śnie czas biegnie ponoć szybciej. Jaki jednak sen staje się rzeczywistością? W tym naszym greckim śnie przecież możemy dotknąć rozgrzanego piasku na plaży, zanurzyć się lazurowej morskiej wodzie, poczuć rozkoszny zapach grillowanych nieopodal warzyw i jagnięciny, aromat wszechobecnych ziół i oliwek. To nie może być sen, skoro wszystkie zmysły są pobudzone.
Panteleimonas - przebudzenie dnia
Gwiazdy już wygasły. Jaskrawy księżyc jedynie jeszcze pozostał – ostatni atrybut przechodzącej nocy. Wyszedł już z truskawkowej pełni. Częściowo niewidoczna jest już jego tarcza. Morze Egejskie wlewające się do Zatoki Termajskiej jest spokojne. Delikatnie kołysze się jego powierzchnia, słabo uderza falami o brzeg plaży. Plaża w Panteleimonas jest pusta, ale za godzinę lub dwie zaludni się jak co dzień. Zamek w Platamonas rozświetla nocna iluminacja. Nad nim błękit nieba wychodzi z szarówki. W porannej szarówce morski horyzont wydaje się być zakryty chmurami. Zatoka jest nie aż tak bardzo szeroka, ażeby z drugiej strony nie było widać górzystego lądu. Nad nim jeden pionowo uniesiony kosmyk chmury zaczyna przebarwiać się czerwienią. Słońce jest już blisko pod horyzontem. Może zostało już nie więcej niż dziesięć minut do jego wyjścia.
środa, 19 czerwca 2019
Ateny - w kolebce cywilizacji
To jedno z najstarszych miast świata. Zaczęło się tworzyć wokół warownego zamku stojącego na wzgórzu Akropol już w połowie II tysiąclecia p.n.e. Zabudowywały się również sąsiednie wzgórza. Na jednym z nich powstał Aeropag, miejsce, gdzie zapadały decyzje dla miasta i jej mieszkańców, zaś w jej pobliżu powstała agora, czyli rynek, na innych wzgórzach wzniesiono świątynie i inne gmachy użyteczności publicznej. Tak rozpoczynała się długa historia Aten, jednego z najistotniejszych miast w historii ludzkości, naszej cywilizacji oraz demokracji.
Największy rozkwit Aten nastąpił w połowie V wiek p.n.e. Był to złoty wiek miasta. Były to czasy Peryklesa, twórcy demokracji ateńskiej, opiekuna filozofów i artystów, fundatora najwspanialszych gmachów takich jak Partenon, czy Propyleje. W jego kręgu działali: Fidiasz, filozof Anaksagoras, Sofokles i Herodot. Dzięki niemu Ateny umocniły się, wzmacniając wpływy w całej Grecji. W tym samym okresie Ateny nękane były również najazdami. W roku 480 p.n.e. zostały zniszczone prze Persów, ale miasto odbudowano i otoczono dodatkowo murami. Akropolis zostało wówczas połączone z Pireusem i z Faleronem tzw. Długimi Murami, które tworzyły trójkąt pomiędzy tymi miejscowościami. Tak rozległe obwarowania miały w razie wojny zapewnić osłonę także ludności prowincji, ale też zapewnić dostęp do morza, gdzie silna flota wojenna mogła zapewnić oblężonym zaopatrzenie. Potęga miasta została osłabiona w trakcie wojen peloponeskich. Podczas I wojny peloponeskiej w Atenach schronili się mieszkańcy z okolicy i wówczas przy braku zabezpieczenia sanitarnego miasta natłoczenie ludności stało się przyczyną groźnej zarazy, która spowodowała śmierć około ćwierć ludności kraju, w tym również Peryklesa.
W czasie wojny peloponeskiej skończył się złoty wiek dla Aten. Kolejny rozkwit nadszedł dopiero w czasach rzymskich, a więc od roku 146 p.n.e. Rzymianie doceniali greckie dziedzictwo w dziedzinie filozofii, czy sztuki. Rzymski władca uwielbiał to miasto. Wygląd samego Akropolu prawie nie zmienił się, ale wzgórze wzbogaciło się o nowe budowle na południowych zboczach, gdzie wzniesiono Odeon. Rzymianie zbudowali również nową scenę w Teatrze Dionizosa, powstała również wspaniała biblioteka.
Starożytny Akropol, wraz z całymi Atenami zaczęły upadać po zajęciu ich w 1458 roku przez Turków. Niewola turecka trwała 400 lat, a podczas niej niszczone były starożytne budowle, w których miejsce stawiano meczety. Grecja odzyskała niepodległość po zwycięskiej rewolucji w 1821 roku. Rozpoczęła się odbudowa miasta. Podczas niej wzniesiono budynek parlamentu i siedzibę prezydenta, powstała akademia. Od tego czasu miasto rozrasta się, z przerwą w czasie II wojny światowej, kiedy władze nad nim przejęli faszyści. To tyle w dużym skrócie o historii tego znamienitego miasta.
wtorek, 18 czerwca 2019
Błogi dzień w Panteleimonas
Zeus okrył się dzisiaj na Olimpie ciemno granatowymi chmurami. Od czasu do czasu pojawia się w nich przebłysk rzuconego gromu. Może on budzić przerażenie. To jednakże gromy nie ze złości na ludzi. Gromowładny Zeus trzyma od nas z daleka błyskawice i ciemne chmury, jak i od całego wybrzeża Riwiery Olimpijskiej. Docierają do nas jedynie nikłe pomruki tego, co dzieje na szczytach jego królestwa.