Białe ławice ocierają się o granity. Ostrza skał rozcinają je i rozpraszają. Te jednak nie dając za wygraną owijają się wokół poszarpanych skał, wczepiają się w ich zagłębiania. Kto wygra tą bitwę? Jest jeszcze ranek, wilgotny i parny. Minęła godzina ósma trzydzieści. Mamy wiele czasu. Wiemy, że pośród tych grani zostaniemy na noc, a więc nie musimy się w ogóle martwić o zejście na czas. Czujemy się dzisiaj wolni i niezależni od upływającego czasu. Droga do Mięguszowieckiej Doliny jeszcze nie jaśnieje mimo panującego ciepła. Została zmoczona deszczem, który niedawno tutaj padał. Pozostawił po sobie lśniące, pokryte kropelkami trawy.
TRASA:
Popradské Pleso, zastavka (1246 m n.p.m.) Rázcestie nad Popradským plesom (1500 m n.p.m.) Horský hotel Popradské pleso (1500 m n.p.m.) Sedlo pod Ostrvou (1966 m n.p.m.) – Ostrva (1984 m n.p.m.) – Sedlo pod Ostrvou (1966 m n.p.m.) Horský hotel Popradské pleso (1500 m n.p.m.) Rázcestie nad Popradským plesom (1500 m n.p.m.) Nad Žabím potokom (1620 m n.p.m.) Chata pod Rysmi (2250 m n.p.m.), Rysy
OPIS:
Droga nie dłuży się nam. Kiedyś dłużyła się, ale tylko podczas pierwszego przejścia tego szlaku. Dzisiaj znamy już na niej każdy zakręt. Za tymi zakrętami nie czekają na nas żadne niespodzianki, choć wciąż działa tu na nas jakiś magnes, który pociąga do kolejnego przyjazdu. Mijamy las, a w nim przekraczamy mostem potok Krupa, który niżej wespół z Hińczowym Potokiem tworzy rzekę Poprad, znaną zarówno na Słowacji, jak też w Polsce. Mimo, że wypływa na południową stronę Tatr, Poprad nie zasila rzek zlewiska Morza Czarnego, ale jakby niejakim unikiem zawraca kierując się na wschód, gdzie w grzbiecie Karpat wyszukuje przesmyk, dzięki któremu przedziera się na północ, gdzie nie ma już Dunaju, ale jest Dunajec, do którego wpada, a ten z kolei wpada do królowej polskich rzek, która podąża ku Morzu Bałtyckiemu. Po długich, leśnych zakosach opuszczamy las. Chmury rozwarły się już szeroko. Droga zaczyna schnąć. Z jednej i drugiej strony osaczona jest gęstymi łanami różowiejących wierzbówek kiprzyc. Ileż uroku dodają te powszechnie spotykane o tej porze roku kwiaty. Przed nami jeszcze krótki ciąg lasu, ale z prawej pokazuje się nam już lustro Popradzkiego Stawu. Widzimy w nim odbicia szczytów, wśród nich majaczy się w toni ten, na który będziemy wychodzić. Staw rozlewa się w miejscu, gdzie od głównego ciągu doliny na północny wschód odchodzi Dolina Złomisk. Widać ją za lustrem stawu, jak unosi się ku głównej grani tatrzańskiej.
Wierzbówka kiprzyca przy szlaku.
Spojrzenie w kierunku Doliny Złomisk.
Hotel Górski Popradské pleso.
Zawsze robimy nad Popradzkim Stawem postój. To jedno z najpiękniejszych miejsc w Tatrach, a na dodatek łatwo dostępne praktycznie dla wszystkich. Stąd też działa nad Popradzkim Stawem całkiem duża baza noclegowo-gastronomiczna. Duży Hotel Górski Popradské pleso, posiadające ponad półtorej setki miejsc noclegowych, oraz znacznie mniejsze, ale emanujące swoistym urokiem Schronisko Majlátha (słow. Majláthova chata, Majláthka). Jest godzina 9.35. Jak zawsze zatrzymujemy się przy tym mniejszym obiekcie, by w cudownych plenerach Popradzkiego Stawu coś przekąsić.
Ruszamy dalej o godzinie 10.20. Wpierw w kierunku górskiego hotelu, następnie obchodząc staw od północnego wschodu przechodzimy przez młodniki i kosówki, i przez mostek na potokiem spływającym z Doliny Złomisk (słow. Zlomisková dolina), który jest głównym ciekiem zasilającym Popradzki Staw. Wypływa on z położonego wyżej, a niewidocznego stąd Zmarzłego Stawu Mięguszowieckiego (słow. Ľadové pleso v Zlomiskách). Dalej kamiennym chodnikiem przedzieramy się przez gęściejsze kosówki. Tak rozpoczynamy pokonywać zbocze, które tutaj nie jest jeszcze zbyt strome, ani męczące. Powyżej kosówek zakosy są już dość szerokie i przeprowadzają nas po polach granitowego gołoborza, skąd ujawniają się nam niezwykle apetyczne widoki na dolinę. Jaśnieje w ścielących się po niej promieniach słońca, ale chmury wciąż nie uwolniły się z objęć górskich grzbietów i w zakamarki doliny rzucają ciemne cienie. Kłębione i falowane wiatrem kołyszą się i zderzają ze zboczami, które wstrzeliwują się w nie. Chmurach zasłaniają wszystkie szczyty sięgające dwóch i więcej tysięcy metrów nad poziomem morza. Dolina jest jak potężna arena, na której przyroda aranżuje nadprzyrodzone widowisko.
Mostek na potokiem spływającym z Doliny Złomisk.
Wkrótce naszą ścieżką zaczynamy napierać na coraz bardziej strome stoki pokryte już niemal wyłącznie halami, gdzieniegdzie tylko poprzecinanymi pasami drobniejszych głazowisk. Pozostały już tylko plamy bardzo niskich kosówek. Bardzo szybko teraz nabieramy wysokości, pomimo, iż nasz marsz jest wolniejszy ze względu na forsowność podejścia. Od lewej do prawej, od prawej do lewej, stopniowo co raz krótszymi zakosami pokonujemy coś w rodzaju szerokiego żlebu, jaki urwiście opada spod przełęczy. W zimie, czy też w przypadku leżącej w nim pokrywy śnieżnej ten szlak jest bardzo niebezpieczny. Obowiązuje w nim wówczas zakaz poruszania się. Powolutku zaczynamy sięgać strzępiastych, ostrych grani. Ostatnim zakosem o godzinie 11.45 wchodzimy na Przełęcz pod Osterwą (słow. Sedlo pod Ostrvou; 1966 m n.p.m.).
Jęzor głazowiska na stoku.
Widok w stronę Doliny Złomisk.
Widok na Dolinę Mięguszowiecką.
Strome zbocza pod przełęczą.
Dzwonek drobny (Campanula cochleariifolia Lam.)
Tuż pod przełęczą.
Na prawo mamy nasz cel - szczyt Osterwa (słow. Ostrva; 1980 m n.p.m.) i nie zostało nam więcej jak 10 minut drogi do niego, a z niego znakomity widok na Dolinę Mięguszowiecką i Dolinę Złomisk, tym bardziej, że chmury unoszą się co raz wyżej odsłaniając tatrzańskie granie. Szczyt ma trzy wierzchołki, ale ten najwyższy znajduje się najbliżej Przełęczy pod Osterwą. Po przeciwnej stronie Przełęczy pod Osterwą wznosi się Tępa (słow. Tupá; 2285 m n.p.m.). Osterwa swoją nazwę wzięła najprawdopodobniej od ostrewki (słow. ostrva, ostŕv), czyli konstrukcji służącej do utrzymania suszonego siana w stogu. Konstrukcje takie wciąż nie są rzadkością na łąkach, czasami pod postacią trzech żerdek zbitych na kształt ostrosłupa, czy też jednej żerdki przebitej poprzecznymi patykami.
Nad Spiszem cudowność krajobrazową uwypuklają obłoki, w które rozproszyły się jeszcze niedawno wiszące platformy chmur. Na stronę Popradzkiego Stawu szczyt opada urwiskami. Jego tafla i otoczenie wydają się być bardzo odległe. Dolina Mięguszowiecka pokazuje się już nam w całej okazałości i rozciągłości aż po Mięguszowieckie Szczyty, Cubrynę i Koprowy Wierch. Spędzamy sporo czasu na Osterwie, ale w końcu musimy pożegnać majestatyczny krajobraz, jaki mamy z tego szczytu. Uwiodła nas jego urodziwość, a tak naprawdę sami świadomie daliśmy się uwieść temu niebiańskiemu pięknu. Jednakże o godzinie 12.35 rozpoczynamy zejście, bo dzisiaj czeka nas jeszcze jedno wejście.
Ostatnie metry do szczytu.
Osterwa (słow. Ostrva; 1984 m n.p.m.).
Na południe, na Spisz.
Na południowy zachód, w stronę Szczyrbskiego Jeziora.
Tępa (słow. Tupá) - szczyt wznoszący się po drugiej stronie przełęczy pod Osterwą.
Grzbiet odchodzący od szczytu Osterwy na południowy zachód.
Widok na najwyższe partie Doliny Mięguszowieckiej (z lewej Koprowy Szczyt).
Będzie trzeba za chwilę skończyć to siedzenie.
Schodzimy z Osterwy tą samą drogą, ku Popradzkiemu Stawowi. Panoramę doliny, którą tak się zachwycamy mamy teraz cały czas przed sobą, ale teraz pełniejszą, gdyż wszystkie wierzchołki uwolniły się od chmur. Ponad zielenią lasów, kosówek i hal ujawniły się siwo-szare piargi i granitowe ostrza. Nie można jednak cały czas wpatrywać się na tą imponującą panoramę, gdyż zbocze jest bardzo strome i pod nogi trzeba patrzeć. Z zejściem uwijamy się w godzinkę. Potem znów odpoczywamy pod schroniskiem, które Słowacy tak ciepło nazywają – Majláthka. Spędzamy w nim czas do godziny 14.30, po czym ruszamy w górę Doliny Mięguszowieckiej.
Widok w stronę Popradzkiego Stawu podczas zejścia z Przełęczy pod Osterwą..
Na zejściu.
Popradzki Staw w jego górskim otoczeniu.
Popradzki Staw i Dolina Mięguszowiecka.
Podążamy niezbyt długo lasem, potem dłużej przez kosodrzewiny. Z lewej po kamieniach bryka Hińczowy Potok, albo jakiś drobny jego dopływ przelewa się przez naszą ścieżkę. To zabawne, ale teraz, kiedy my wspinamy się w górę, wszyscy pozostali schodzą w dół. O godzinie 15.00 przechodzimy rozstaj Nad Žabím potokom (1620 m n.p.m.). Obieramy tutaj kierunek na Rysy, które dzisiaj były tłumnie odwiedzone. Wkrótce napieramy na stromy próg Doliny Żabiej Mięguszowieckiej (słow. dolina Žabích plies). Jesteśmy już blisko końca dnia, a przyroda zdaje się, że właśnie teraz ożywia się pobudzona słońcem. Kwiaty szeroko otwierają się ku jaskrawości słońca, a może czują to, że słońce za niedługo zajdzie za górami i robią wszystko, aby pochwycić i zakumulować w sobie jak najwięcej słonecznego blasku. Nad tymi kwiatostanami górskich łąk pilnie pracują pszczoły. Również sprawiają wrażenie bardziej zapracowanych, niż kilka godzin wcześniej. Pod szczytami i na szczytach Rysów widzimy jeszcze grupki ludzi, ale robi się już wyraźnie mniej tłoczno. Również na naszym szlaku mijamy się z innymi z coraz dłuższym interwałem. O godzinie 16.05 osiągamy piętro doliny wypełnione Żabimi Stawami. Mamy w tej dolinie trzy Żabie Stawy Mięguszowieckie: Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki (słow. Veľké Žabie pleso Mengusovské), Mały Żabi Staw Mięguszowiecki (słow. Malé Žabie pleso Mengusovské), z którego wypływa Żabi Potok Mięguszowiecki (Žabí potok) oraz Wyżni Żabi Staw Mięguszowiecki (słow. Vyšné Žabie pleso Mengusovské). Szlak przeprowadza nas obok największego z nich, czyli obok Wielkiego Żabiego Stawu. Jego nazwa wywodzić się ma od skalnej wysepki, która swoim kształtem kojarzy się niektórym z żabą. Stąd i zapewne nazwa przeszła na pozostałe stawy, jak i całą kotlinę.
Las w Dolinie Mięguszowieckiej.
Pająk.
Starzec górski, starzec subalpejski (Senecio subalpinus W. D. J. Koch).
Rozchodnik karpacki, rozchodnikowiec karpacki (Sedum telephium L.)
Pszczoła.
Barszcz zwyczajny (Heracleum sphondylium L.).
Szczyty Rysów.
Wielki Żabi Staw Mięguszowiecki (Veľké Žabie pleso Mengusovské).
Przed nami próg do Kotlinki pod Wagą.
Około kwadrans przed siedemnastą zaczynamy pokonywać kolejny, wyżej położony próg doliny. Zmieniło się tutaj od ostatniej naszej bytności. Pojawiły się nowe ułatwienia w postaci ażurowych półek, stopni i drabinek. Dwa ciągi tych półek udrożniły dwa niezależne kierunki przejścia. Na niżej położonym ciągu obowiązuje kierunek marszu w górę, zaś wyżej położone przeznaczone są do zejścia. Przy tak popularnej drodze, jakim jest szlak na Rysy, to z pewnością ułatwienie istotne, poprawiające jednocześnie bezpieczeństwo podczas mijania się na silnie pochylonych płytach, które często są nasączone tu wilgocią, a czasem w zimne dni pojawia się na nich również oblodzenie. Powyżej tych ułatwień przechodzimy płaskim trawersem skraj progu, po czym skręcamy w górę, w najwyższe partie doliny, gdzie na wysokości 2250 m n.p.m. stoi Schronisko pod Rysami (słow. Chata pod Rysmi). Docieramy do niego na godzinę 17.30. Gościmy w Wolnym Królestwie Rysów.
Niewielu jest już tutaj turystów. Właściwie to już chyba tylko goście, tak jak my, którzy zostają tutaj na noc. Schronisko pod Rysami, nazywane także Schroniskiem pod Wagą (Chata pod Váhou) jest najwyżej położonym schroniskiem w Tatrach (2250 m n.p.m.). Stanęło tutaj w 1933 roku. Położone w Dolince Waga, w rejonie zagrożonym lawinami, które niejednokrotnie dawały w tym miejscu znać o sobie, niszcząc przy okazji budynek schroniska. Ostatni raz doszło do tego w roku 2001, kiedy zostało zniszczone piętro. Pojawiła się wówczas koncepcja przeniesienia schroniska w inne miejsce, jednak ostatecznie zdecydowano, że pozostanie w dotychczasowym miejscu, ale dokonano jego gruntownej przebudowy, w wyniku której schronisko ma wytrzymywać napór kolejnych lawin. Ukończono ją w w lecie 2012 roku. Ta wyjątkowa wysokogórska chata czynna jest jedynie w sezonie letnim (od 16 czerwca do 31 października). Nie prowadzi do niej żadna droga jezdna ani wyciąg, a zaopatrywana jest przez tragarzy (tzw. nosiczów) lub turystów, którzy za wniesienie ładunku o wadze 5–10 kg otrzymują w schronisku herbatę z sokiem malinowym. Schronisko pod Rysami oferuje smaczne posiłki oraz noclegi w nadbudowie dachowej.
W kotlince pod Wagą.
Przystanek zastavki w Kotlince pod Wagą...
...i rozkład jazdy.
Ubikacja z ławeczką przy ścieżce dojściowej.
Schronisko pod Rysami ze ścieżki do wychodka.
Zakaz przy schronisku.
Stopy Lenina.
Widok na przełęcz Waga.
Powyżej schroniska.
Przed dziewiętnastą wyglądamy na zewnątrz. Zbliża się wieczorna szarówka. O godzinie 18.50 złomy rozsypane pod przełęczą Waga okrywają się już cieniem, ale jest jeszcze całkiem widno. Do zachodu słońca zostało jeszcze trochę czasu. Ruszamy na przełęcz, ale musimy ubrać kurtki, bo chłód krzepki ogarnął okolicę. Dochodzimy na Przełęcz Waga. Po drugiej stronie grani, za przełęczą znajduje się Dolina Ciężka (słow. Ťažká dolina). Grań opada do niej urwiskami, lecz w tym momencie niczego tam nie widać, bowiem po brzegi grani całą Dolinę Ciężką zalały gęste mgły. Otchłań kryje się pod tą zdradliwą pierzyną obłoków. Majestatyczne chmury tkwią tam ze stoickim spokojem. To niesamowite zjawisko. Ruszamy w kierunku Rysów.
Rozpoczął się już spektakl, dla którego ludzie poszukują najwyżej położonych widowni, pokonując swe lęki i słabości. Niebo na zachodzie zaczyna przebarwiać się żółto-krwistymi barwami zachodzącego słońca. Zawisły tam chmury, przez które przenika świetlista, ale już nierażąca w oczy tarcza słońca. Pojedyncze obłoki suną bliżej nas, ocierając się o granie, jakby szukając dogodnego posłania dla siebie. Noc jest już bliska, a w górach, szczególnie tych wyższych, zapada ona wyjątkowo szybko. Dobrze jest wcześniej uwić sobie posłanie na noc, ale gdzie najlepiej? Zatrzymają się może zakotwiczone na graniach, a może legną na halach.
Ponad przełęczą Waga.
Zbocza pod szczytami Rysów.
Wysoka (słow. Vysoká; 2559 m n.p.m.),
a z przodu Ciężki Szczyt, jeden ze szczytów znajdujących się w masywie Wysokiej.
Na stokach masywu Rysów.
Przed nami przełęcz Waga i masyw Wysokiej.
Tatry Wysokie widoczne na wschodzie.
Zachód słońca widziany z Rysów.
Kozice, które jeszcze przed momentem przechadzały się tędy zniknęły gdzieś - być może znalazły już dogodną kryjówkę, a może po prostu zeszły niżej. To jednak byłoby niepojęte, bowiem jakże można uciekać przed tak wspaniałą nocą, rozgwieżdżoną trylionami gwiazd, rozjaśnioną srebrzystym księżycem, który ledwie przeszedł przez pełnię. Gwiezdne niebo w Tatrach jest osobliwe i tak boskie, że ludzkie oko nie jest w stanie objąć, tej ogromnej ilości migocących punkcików. Niezwykłośćci takiego nocnego nieba nie są w stanie ogarnąć żadne ludzkie zmysły. Tymczasem delikatna górska bryza kołysze trawami, jak kołyską lulając do snu. Zaczyna się cudowna tatrzańska noc.
17-19.05.2019 - wyprawa 9 Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów BAZA: Markowe Szczawiny, Hala MiziowaODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019 odcinek: Bieszczady Wschodnieczyli... od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej
termin 2. wyprawy: wrzesień 2023 odcinek: Gorganyczyli... od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej
termin 3. wyprawy: wrzesień 2024 odcinek: Czarnohoraczyli... od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich
Koszulka Beskidzka
Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu -
koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”. Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności, ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju, pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!
19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3 Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.
I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.
7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4 bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.
Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi! Dziękujemy cudownym ludziom, z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki Słowackiego Raju. Byliście wspaniałymi kompanami.
Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!
15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5 Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol - - Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)
519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce
Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -
WYRÓŻNIENIE prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na
za dostrzeżenie piękna wokół nas.
Dziękujemy i cieszymy się bardzo, że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu, ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na Navigator Festival 2013.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz