Wyruszamy w Tatry pochmurne. Najwyższe szczyty Tatr skrywają chmury. Przejście przez Mały Kozi Wierch nam się marzy, bo prognozy zapowiadają, że przed południem chmury rozejdą się. Kiedyś nam się nie udało, bo po zejściu ze Świnicy na Zawrat brakowało nam sił. Zeszliśmy wówczas z Zawratu nad Zmarzły Staw, a potem do Doliny Czarnej Gąsienicowej. Wracamy myślami do tamtej wędrówki. Obecnie szlak Świnica–Zawrat jest zamknięty z powodu aktywnego obrywu skał na Niebieskiej Turni. Wrócimy dzisiaj na Zawrat wchodząc na tą przełęcz od strony Doliny Czarnej Gąsienicowej.
TRASA:
Kuźnice
Dolina Jaworzynka
-
Schronisko PTTK „Murowaniec” na Hali Gąsienicowej
Czarny Staw Gąsienicowy
Zawrat (2159 m n.p.m.) Rozstaj pod Kozim Wierchem (1710 m n.p.m.)
Schronisko PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich (1672 m n.p.m.)
Dolina Roztoki (1435 m n.p.m.)
Wodogrzmoty Mickiewicza (1100 m n.p.m.)
Palenica Białczańska (984 m n.p.m.)
Zwykle długo nie zastanawiamy się wybierając drogę z Kuźnic. Wybór padał ostatnimi czasy na Boczań i Skupniów Upłaz, ku pamięci kogoś bliskiego, kogo straciliśmy na tym szlaku parę lat temu. (Jakże ten czas leci. To już siedem lat minęło.) Jednakże tym razem niespodziewanie dla nas dwojga wybór pada na Dolinę Jaworzynka. Dawno nie szliśmy tą uroczą dolinką. O godzinie 6.20 przechodzimy mostem nad Bystrą i za budką kasy TPN skręcamy w prawo do tej doliny.
Podążając w górę doliny wchodzimy niebawem na polanę Jaworzynka ze starymi szałasami pasterskimi. Jej nazwa pochodzi od rosnących na niej jaworów. Jednak dzisiaj nie ma już na niej jaworów i nie ma też pasterstwa. Wypasane niegdyś zbocza Boczania zarosły lasem, a częściowo zarósł również ciągnący się dalej Skupniowy Upłazu. W czasach pasterstwa stoki Boczania i Skupniowego Upłazu były niemal zupełnie zdegradowane nadmiernym wypasem. Obecnie w znacznym stopniu zostały one zregenerowane m.in. poprzez sztuczne nasadzenia. Jednakże zniesienie pasterstwa skutkuje zmniejszaniem się polany, która obecnie jest mniejsza o więcej niż połowę od jej powierzchni z czasów pasterstwa.
|
Sarny pod lasem porastającym Boczań. |
Wkrótce szlak odbija na prawo z łożyska doliny i pnie się trawersem po zalesionych stokach Małej Królowej Kopy. W wyższych położeniach nasza droga wyłożona kamieniem wynosi nas na miejsce z widokiem na Kopę Magury (1704 m n.p.m.). To szczyt oddzielony od Małej Kopy Królowej (1677 m n.p.m.) płytką Magurską Przełęczą (ok. 1570 m n.p.m.). Szlak odbija tu ostro na lewo. Wprowadza po skałkach na ciasną, zalesioną dróżkę. Wkrótce i ona doprowadza na punkt widokowy z panoramą całej doliny Jaworzynka. Po krótkiej przerwie podchodzimy dalej Małą Królową Kopę. Będąc już niedaleko jej wierzchołka skręcamy na lewo i bardziej płaskim dojściem wchodzimy na Przełęcz między Kopami (1499 m n.p.m.) oddzielającą Małą Królową Kopę od Wielkiej Królowej Kopy (1531 m n.p.m.), która wbrew nazwie jest niższa od Małej Królowej Kopy.
Na Przełęczy między Kopami łączą się szlaki z Jaworzynki i Skupniowego Upłazu w jeden prowadzący wprost na Halę Gąsienicową, za którą Tatry sterczą złowrogim grzebieniem. Grzebień ten wciąż jest schowany w chmurach. Tylko Mały Kościelec (1814 m n.p.m.) wyłamuje się, ale cóż się dziwić skoro jest znacznie niższy od większego swego brata Kościelca (2155 m n.p.m.), znajdującego się za przysłoniętą przełęczą Karb. Wkrótce wchodzimy na Halę Gąsienicową przez szpaler rosnących gęsto kiprzyc wierzbówek. O godzinie 8.10 wchodzimy na herbatę do Schroniska Murowaniec.
|
|
Jak zwykle urocza - Dolina Gąsienicowa, zarówno z tej strony drogi, jak i z drugiej. |
|
Wierzbówka kiprzyca (Epilobium angustifolium). |
W schronisku jest raczej pusto. Zazwyczaj w letni, pogodny dzionek w jego wnętrzu i na zewnątrz jest tłoczno i gwarno. Dzisiaj jest inaczej, jakby dzień miał być paskudny, jakby aura miała być niesprzyjająca. Schronisko opuszczamy o godzinie 8.40. Kierujemy się do Doliny Czarnej Gąsienicowej, nad którą unosi się nisko tuman chmur. Na szczęście nie płaczą deszczem. Nie powinny, jeśli wierzyć prognozom pogody. Przez te chmury jednak wciąż nie widać żadnego szczytu. O godzinie 9.10 zatrzymujemy się na pewien czas nad brzegiem Czarnego Stawu Gąsienicowego. Robią to też inni, po czym wracają, ale nie wszyscy. Wiele osób rozchodzi się na okoliczne szczyty: Kościelc, Granaty lub Kozie Wierchy. Idą zawierzając prognozom pogody. Po pewnym czasie również ruszamy drogą na Zawrat. Tymczasem za nami pomiędzy kształtnymi obłokami pokazuje się błękitne niebo. Czyżby nadszedł ten moment, ten od kiedy pogoda ma się wyklarować?
|
Szlak do Doliny Czarnej Gąsienicowej. |
Dochodzimy do Czarnego Stawu Gąsienicowego. W jego lekko falującym lustrze odbijają się stoki pnące się ku wierzchołkom skrytym w chmurach. Przypływa do nas szczypta frustracji, bo przecież tych chmur miało już nie być, a przynajmniej w tak sporej ilości. Czyżby dzisiaj szczyty tatrzańskie nie dały nam żadnych ładnych widoków. Kaczki dzisiaj wyjątkowo leniwie pływają blisko brzegu, ale cały czas są w pełnej gotowości by dziobnąć poczęstunek od turysty. Co rusz któryś z nich rzuci im okruch dzieląc się swoim śniadaniem, a dopadnie go najszybsza z kaczek, albo ta znajdująca się najbliżej kąska. Pewne niezdecydowanie nas ogarnęło, ale idziemy dalej. Zataczamy łuk wokół Czarnego Stawu Gąsienicowego. Wkrótce wspinamy się po progu doliny do Zmarzłego Stawu Gąsienicowego. Spoglądamy na Granaty, które niedawno odwiedzaliśmy. Dzisiaj na ich szczyty wybierają się nasi znajomi, którzy są za nami jakąś godzinę drogi. Właśnie schodzą z Przełęczy między Kopami do Murowańca. Stoki Granatów opadają przepaściście ku dolinie. Mając taki ich widok przed sobą trudno uwierzyć, że na ich szczyty prowadzą turystyczne szlaki. Bywają złowrogie w taką pogodę, gdy mgłą i chmurami zasłaniają się ich szczyty oraz szlak prowadzący przezeń granią. Jakże zabójczo prezentuje się z naszej perspektywy Żleb Drège'a, który z góry zwodniczo zaprasza do zejścia wprost swoim łożyskiem. Z góry nie pokazuje pułapki w postaci przewieszonego komina, ale z dołu prezentuje go w pełni.
|
Węzeł szlaków nad Czarnym Stawem Gąsienicowym. |
|
Wyspa na Czarnym Stawie Gąsienicowym. |
|
Kaczki. |
|
Tojad mocny (Aconitum firmum). |
|
Starzec górski, starzec subalpejski (Senecio subalpinus). |
|
Spojrzenie na zachmurzone górne piętro doliny. |
|
Czarny Staw Gąsienicowy. |
|
Stok progu doliny. |
|
|
Żleb Drège'a (niem. Drege-Schlucht, słow. Žľab Dregea, węg. Drege-szakadék). |
O godzinie 10.20 dochodzimy do węzła szlaków. Odejście w lewo prowadzi do Dolinki Koziej, w prawo wiedzie wprost na Zawrat. Podchodzimy krótkie, skalne wyniesienie prowadzące dalej ponad lustrem Zmarzłego Stawu. Niebawem słychać spadającej kamienie, staczający się rumosz, którego odgłosy z głuchym echem odbijane są przez otaczające granitowe ściany – ściany, których nie widać, okrytych mgłą chmur. Usiłujemy zlokalizować epicentrum odgłosów – tak, to z pewnością Zawratowa Turnia, po której hasają kozice. To one są sprawcami tego hałasu.
Wkrótce zaczynamy podchodzić ostrzej na grzędę umocowaną do ścian Małego Koziego Wierchu. W końcu o godzinie 11.45 docieramy pod lite skały. Zatrzymujemy się przed stromą ścianą. Zakładamy uprzęże i wiążemy się liną. Do szperajek wpinamy ekspersy i karabinki. To będzie trening przed większym wyzwaniem, które podejmiemy jeszcze w tym miesiącu. Zaczynamy wspinaczkę szlakiem wyposażonym w ciągi łańcuchów i klamer. Stosujemy dodatkową asekurację wpinając do stalowych elementów swoją linę, poprzez ekspresy i karabinki. Ubezpieczamy się w ten sposób nawzajem. Pierwszy wpina, drugi wypina – zupełnie jak na ścianie wspinaczkowej. Ćwiczyliśmy to już w warunkach zimowych; teraz przyszła kolej na warunki nie zimowe. Dość szybko nabieramy wysokości, bo wspinaczka idzie nam płynnie. Dotykamy wkrótce gęstych chmur, od których ciągnie nieco chłodem. Jednak podczas wysiłku chłód nie przeszkadza nam, a wręcz przeciwnie – zapewnia przyjemną termikę. Wkrótce wtapiamy się we mgłę. Nikniemy.
|
Ponad Zmarzłym Stawem Gąsienicowym. |
|
Kozice pod Zawratową Turnią. |
|
Spojrzenie w kierunku Zawratu. |
|
Spojrzenie w dół. |
|
|
|
|
|
|
Wspinaczka na Zawrat z dodatkową asekuracją (trening przed większym wyzwaniem). |
|
Przełęcz Zawrat. |
|
Figura w Zawratowej Turni. |
O godzinie 12.40 wchodzimy na przełęcz Zawrat (2159 m n.p.m.). Robimy przerwę na przegryzkę. Po drugiej stronie przełęczy mamy górne partie Doliny Pięciu Stawów Polskich. Są równie intensywnie nakryte przez chmury jak otoczenie Doliny Gąsienicowej, ale w tych chmurach pojawiły się niebieskie dziury. Niespodziewanie jednak zaczyna padać. Natłok chmur od północy silnie zacieśnił się nad Zawratem. Niebawem sypie drobnym ziarnem gradu. Szybko zarzucamy peleryny. Na kaski spada gradowa kanonada. Stuka setkami lodowych drobin. Trwa to kilkanaście minut. Z pewnością nie dłużej, ale skały robią się mokre.
Mieliśmy iść Orlą Percią na Mały Kozi Wierch, a potem dalej do Koziej Przełęczy, a stamtąd w dół do Dolinki Koziej. Nic z tego dzisiaj nie będzie. Nie wiadomo czego można się spodziewać po tych chmurach, których według prognoz miało nie być. Wysokie góry ustalają własne prognozy. Nawiązujemy kontakt ze znajomymi wspinającymi się na Skrajny Granat. Są niedaleko szczytu. Przekroczyli wysokość 2000 metrów nad poziomem morza, ale będą zawracać. Też postanawiamy zawrócić na Zawracie, ale bezpiecznie będzie zejść do Doliny Pięciu Stawów Polskich. Zostajemy jeszcze chwilę na przełęczy, wypatrując jakikolwiek poprawy, ale nic nie wieści, aby ona nastąpiła. Powoli robi się nam bardziej chłodno.
|
Górna część Doliny Pięciu Stawów Polskich (widok z Zawratu). |
|
Zawrat (2159 m n.p.m.). |
|
I co dalej? |
O godzinie 13.30 postanawiamy rozpocząć zejście. Nie pada już, ale nie zdejmujemy peleryn, które chronią przed chłodem, jaki się niedawno pojawił. Zostawiamy również kaski na głowach. Kroczymy po kamiennym chodniku w miarę szybko. Za nami z Zawratu schodzi kilka innych osób. Niestety Mały Kozi Wierch znów będzie musiał poczekać. Kamienna dróżka, którą podążamy, przechodzi z trawersu stoków Małego Koziego Wierchu do trawersu Kołowej Czuby. Nad nami chmury unoszą się parasolem i jest tak, jakby wisiały tylko nad nami. Jednakże gdy przechodzimy na drugą stronę Kołowej Czuby widzimy, że nad niższym piętrem Doliny Pięciu Stawów Polskich unosi się malownicza mieszkanka chmur i błękitnego nieba. Ciągnący się po lewej grzbiet Orlej Perci niespodziewanie odsłania się z chmur. Spoglądając w Dolinkę Pustą (słow. Pustá dolinka) widzimy Zamarłą Turnię (słow. Zmrzlá veľa; 2179 m n.p.m.). Słynna południowa ściana Zamarłej Turni nie wygląda stąd tak surowo i groźnie jak oglądana z grani.
|
Schodzimy z Zawratu do Doliny Pięciu Stawów Polskich. |
|
Rumosz na szlaku. |
|
Zadni Staw Polski. |
|
Wielki Staw Polski. Głębiej widać Mały Staw Polski. |
|
W głębi widać Zamarłą Turnię, a na prawo od niej Kozie Czuby i Kozi Wierch.
Z lewej zaś mamy Kołową Czubę. |
Jakże pięknie się zrobiło teraz. Pojawia się w głębi żal do siebie i podjętej decyzji. Może niepotrzebnie zrezygnowaliśmy z zaplanowanej trasy. Jednakże staramy cieszyć się pięknem bieżącym. Wchodzimy na zazielenione połacie Doliny Pięciu Stawów Polskich, znajdujące się w sąsiedztwie Wielkiego Stawu Polskiego. Przekraczamy brody strumieni spływających z Dolinki Pustej. Niedługo później idziemy podnóżem Koziego Wierchu (słow. Kozí vrch; 2291 m n.p.m.), w sąsiedztwie Wielkiego Stawu Polskiego, a następnie mijamy niewielki Mały Staw Polski i Przedni Staw Polski, by jeszcze przed godziną piętnastą zagościć na obiedzie w Schronisku PTTK w Dolinie Pięciu Stawów Polskich.
|
Dolina Pięciu Stawów Polskich. |
|
Zbliżenie na Tatry Bielskie. |
|
Przed Wielkim Stawem Polskim (widoczny po prawej). |
O godzinie 15.50 wychodzimy ze schroniska. Kiedy siedzieliśmy w schronisko niebo zasłoniło się z powrotem chmurami. Pewnie znowu będzie padało. Schodzimy do Doliny Roztoki. Podążamy dość szybkim krokiem. Udaje się nam dotrzeć do Drogi do Morskiego Oka, kiedy łapie nas dość gęsty deszcz. Okrywamy się pelerynami i siadamy na ławkach. Dajemy odpocząć stopom. Siedzimy sobie tak do godziny 17.40 obserwując turystów zjeżdżających kolejnymi furkami z Morskiego Oka. Potem schodzimy do Palenicy Białczańskiej. O godzinie 18.15 siedzimy już w busie do Zakopanego.
|
Przy wyciągu towarowym przy Schronisku w Dolinie Pięciu Stawów Polskich. |
|
Zejście do Doliny Roztoki. |
|
Dzwonek drobny (Campanula cochleariifolia Lam.). |
|
Omieg górski (Doronicum austriacum Jacq.). |
|
Most nad Wodogrzmotami Mickiewicza. |
|
Palenica Białczańska. |
Pogoda w Tatrach zmienną bywa i dlatego Mały Kozi Wierch poczekać musi kolejnej wycieczki. Znów wyruszymy na Zawrat i może wtedy nie będzie trzeba zawracać z drogi na ten szczyt. Dzisiejszego dnia nie udało się, ale w Tatrach aura mimo wszystko nie była zła dla górskich wędrówek, a przynajmniej tymi łatwiejszymi szlakami.
I tak wspaniała wycieczka. Zaciekawiły mnie Tatry Bielskie. Na pewno byliście tam nie raz. Gdzie można znaleźć opis jakiejś Waszej wyprawy w tamte strony? :).
OdpowiedzUsuńCałkiem niedawno byliśmy w Tatrach Bielskich. Niedużo jest w nich możliwości wędrówek, bo pasma to jest małe i znakowanych szlaków niewiele. Relacja z tamtej wędrówki znajduje się pod adresem https://gorskiewedrowki.blogspot.com/2019/07/tatry-bielskie.html.
UsuńZachęcamy do przejrzenia spisu relacji w Archiwum, albo skorzystania z wyszukiwarki bloga w poszukiwaniach tematu wędrówek.