Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Brestowa

Po wczorajszej, niezwykle satysfakcjonującej, ale i trudnej wędrówce przyszedł czas na coś lżejszego, mniej wyczerpującego psychicznie, niewymagającego ciągłej koncentracji, czy skupienia uwagi przy każdym stawianym kroku. Jednak sugestia nie była przesłanką do planu dzisiejszej wędrówki. Tak naprawdę koncepcja trasy na dziś zrodziła się w związku z niepewnymi prognozami pogody.

TRASA:
Zuberzec, Zuberec Palenica Jałowiecka, Pálenica (1573 m n.p.m.) Mała Brestowa, Malá Brestová (1903 m n.p.m.) Brestowa, Brestová (1934 m n.p.m.) Skrajny Salatyn, Predný Salatín (1624 m n.p.m.) Pod Spalonym, Pod Spálenou (1030 m n.p.m.)

OPIS:
Górską wędrówkę rozpoczynamy o 8.40 ze słowackiej wioski Zuberzec (słow. Zuberec), skąd w kierunku głównej grani Tatr Zachodnich biegnie żółty szlak turystyczny. Początkowo wiedzie on wzdłuż asfaltowej drogi, która mijając pensjonat Pribiskô przeobraża się w drogę gruntową utwardzoną drobnym żwirem. Gdy pojawia się las droga zbliża się do wartkiego Przybyskiego Potoku (słow. Pribišský potok). W jego sąsiedztwie usytuowanych jest wiele drewnianych domków campingowych. Niedługo potem odchodzimy od potoku kierując się przez moment na zachód, po czym ponownie idziemy na południe, przeważnie przez rozległe polany.


Słońce dogrzewa dość mocno, niebo lekko zachmurzone, a powietrze jest dość ciężkie. O godzinie 9.05 docieramy do granicy Tatrzańskiego Parku Narodowego i wchodzimy w kojący lekkim chłodem las. Jednak w tym samym momencie ścieżka naszego szlaku nabiera na stromości. Pnie się szybko do góry nie dając praktycznie chwili wytchnienia. W kilku najbardziej stromych miejscach ubezpieczona jest drewnianymi poręczami. Na główną grań Tatr Zachodnich wchodzimy odbiegającym od niej bocznym grzbietem o nazwie Wielki Siwy Klin (słow. Veľký Sivý klin). O godz. 9.10 dochodzimy do tabliczki z nazwą Zadný Ivanov, za którą skręcamy ostro w lewo i dalej w górę. W wielu miejscach szeroka leśna ścieżka usłana jest plątaniną wystających z ziemi korzeni. W najbardziej stromym miejscu ścieżka umocniona jest wkopanymi w poprzek w około jedno metrowych odstępach drewnianym balami. Zapierając ziemię, tworzą one szerokie stopnie.

Szeroka leśna ścieżka usłana jest plątaniną wystających z ziemi korzeni.

W najbardziej stromym miejscu ścieżka umocniona jest wkopanymi w poprzek drewnianym balami.

O godzinie 9.30 dochodzimy do tabliczki wysokościowej 1100 m n.p.m. Wciąż wspinamy się dość ostro w górę, a na naszej ścieżce zaczynają występować łagodniejsze przebłyski. Omijamy teraz wierzchołek Wielkiego Ostrego Gronia (słow. Veľký Ostrý grúň), wznoszący się na wysokość 1216 m n.p.m.. W 10 minut pokonujemy kolejne 100 metrów przewyższenia i już mijamy tabliczkę z napisem 1200 m n.p.m. Kolejne 10 minut i w końcu nasza ścieżka przechodzi w niezwykle łagodny i przyjemny trawers Miękkiego Wierchu. Jego szczyt wznosi się po naszej prawej na wysokość 1462 m n.p.m. Nie widać go bo strome zbocze z tej strony jest zalesione. Zwisają z niego liczne gęste paprocie, zieleniące się żywą barwą od promieni słonecznych przedzierających się przez rzedniejące na tej wysokości świerki.

Łagodny i przyjemny trawers Miękkiego Wierchu.

Wśród żywo zielonej roślinności.

Mija godzina 10.05 gdy niespodziewanie wychodzimy na polanę. Szlak zbiega na nią w dół, po czym z powrotem pnie się ostrzej w górę. Przed nami widać już Palenicę Jałowiecką - rozległą przełęcz w grani głównej Tatr Zachodnich, pomiędzy Siwym Wierchem a Zuberskim Wierchem. Patrząc na północ widzimy wschodnie peryferia Zuberca. Przechodząc przez polanę mijamy tabliczkę wysokościową 1400 m n.p.m. i wkrótce szlak wije się omijając pojedyncze świerki, a potem już przebija się przez kosodrzewinę. Znów mamy do czynienia z mozolną wspinaczką. Szlak jest tutaj poważnie uszkodzony przez przepływającą wodę. Przypomina on raczej wąskie koryto dawnego potoku. Kamienie, z których ułożone były kiedyś stopnie leżą teraz w chaosie. Pokonywanie ich wymaga pewnego sprytu, a czasem i podciągnięć, szczególnie u niższych osób. 

No, ale panorama za plecami rośnie nam w mgnieniu oka i niestety zachmurzenie też. Od południowego zachodu nagle pojawia się ubiegłoroczne wspomnienie pięknego słonecznego dnia i wspaniałej wyprawy na Siwy Wierch. Jego wierzchołek wyłania się zza grzbietu Miękkiego Wierchu, a zapewne niebawem zobaczymy też unikalne formy wapienne Rzędowych Skał, znajdujących się przed Siwym Wierchem.

Niespodziewanie wychodzimy na polanę.

Patrząc na północ widzimy wschodnie peryferia Zuberca.

Szlak wije się omijając pojedyncze świerki.

Za plecami panorama rośnie nam w mgnieniu oka.

Przebijamy się przez kosodrzewinę.

O godzinie 10.40 stajemy na wysokości 1573 m n.p.m., na najniższej przełęczy w całej grani głównej Tatr (aż do Siwego Wierchu), nazwanej Palenicą Jałowiecką (słow. Pálenica). Najniższy punkt tej przełęczy znajduje się na wysokości 1570 m n.p.m. Dziś jest porośnięta kosodrzewiną, ale kiedyś znajdowała się tu droga wozowa do Zuberca. Palenica Jałowiecka była dawniej ważnym przejściem łączącym Orawę i Liptów. Po dwugodzinnej wędrówce oddajemy się tu kilkuminutowej relaksacji, po czym wchodzimy na przebiegający tędy czerwony szlak. Wspinamy się dalej w kierunku Brestowej.

Palenica Jałowiecka (słow. Pálenica), 1573 m n.p.m.

Widać już cały Siwy Wierch.

Brestowa.

W kilkanaście minut zdobywamy lokalne wypiętrzenie sięgające 1651 m n.p.m., na którym szlak zakręca po grani bardziej na wschód. Tu też pozostałością po gęstej i wysokiej kosodrzewinie są jej karłowate kępy, znacznie ustępujące trawiastej murawie. Tak jak myśleliśmy, widać już cały Siwy Wierch ze swoim skalnym grzebieniem wapiennych skał. Przed nami znakomicie prezentuje się Osobita (słow. Osobitá) - góra silnie odsunięta na północ od głównej linii Tatr. Stąd też nazwa szczytu, która od góralskiego słowa „osobity”, znaczy „oddzielony, osobny”. Przez długi czas uważana była za symbol końca Tatr, o których polscy literaci z końca XIX wieku pisali, że ciągną się „od Hawrania po Osobitą”.

Pozostały już tylko karłowate kępy kosodrzewiny.

Ścieżka na Małą Brestową. W tle po lewej widać Siwy Wierch.

Ścieżka na Małą Brestową. W tle po lewej widać Osobitą.

Przyspieszamy trochę, ale tak by się nie zasapać. Zachmurzenie nasila się, napływając zza grani. Nie widzimy jeszcze co się dzieje za nią. Około 11.30 przechodzimy w pobliżu kulminacji Zuberskiego Wierchu (1753 m n.p.m.), a o 11.40 stajemy pod wierzchołkiem Małej Brestowej (słow. Malá Brestová) z charakterystycznym metalowym krzyżem. Ma ona wysokość 1903 m n.p.m. Jej zbocza, podobnie jak Zuberskiego Wierchu są łagodne, porośnięte trawiastą roślinnością. Niegdyś były one intensywnie wypasane.

Chwilę podziwiamy stąd Dolinę Zuberską (słow. Studená dolina), do której wpadają północne stoki Małej Brestowej. Dolina ta rozgałęzia się w Zwierówce (słow. Zverovka) na dwa główne ramiona: północne - Dolinę Łataną i południowe - Dolinę Rohacką. Na wschodzie niepokoją jednak ciemne chmury pokrywające wierzchołki Tatr Wysokich.

Pod wierzchołkiem Małej Brestowej.

Przed nami Brestowa.

Już za Małą Brestową, ale jeszcze przed Brestową.

Osobita widziana z przełęczy między Małą Brestową a Brestową.

Wędrujemy dalej i o 11.50 zdobywamy Brestową (słow. Brestová), wznoszącą się na wysokość 1934 m n.p.m. (tak przynajmniej wynika z polskich map, bowiem słowacka tabliczka szczytowa informuje o wysokości 1902 m n.p.m.) Z tego rozległego wierzchołka mamy szeroką panoramę na całą Dolinę Rohacką i otaczające ją szczyty. Po przeciwnej stronie grzbietu Brestowej i Małej Brestowej znajduje się niewielka, zarastająca kosodrzewiną dolina, zwana Zadnimi Kotlinami (słow. Zadné Kotliny).

Brestowa (słow. Brestová), 1934 m n.p.m. 

Panorama z Brestowej.

Przed nami zejście po niebieskich znakach poprowadzonych po odchodzącym z Brestowej bocznym 3-kilometrowym grzbiecie Skrajnego Salatyna. Grzbiet ten jest doskonale widoczny z Brestowej, a ścieżka poprowadzona jego wierzchem prezentuje się bardzo atrakcyjnie. Po prawej stronie grzbietu Skrajnego Salatyna będziemy mieli Dolinę Salatyńską (odgałęzienie Doliny Rohackiej), a po lewej Salatyński Żleb (boczną odnogę Doliny Zuberskiej).

O godzinie 11.55 zaczynamy schodzić stromą ścieżką w dół. Trochę ślizgamy się po drobnych kamykach, które pokrywają tą ścieżkę. Tak poruszamy się przez około 10 minut po czym wchodzimy na spacerową wygodną ścieżką po grzbiecie Skrajnego Salatyna. Widać stąd to, czego na szczytach Brestowej i Małej Brestowej widać nie było. Dolne partie Brestowej nie są trawiaste i łagodne, ale skaliste i urwiste.

Zaczynamy schodzić z Brestowej...

...stromą ścieżką w dół.

Masywu Skrajnego Salatyna (słow. Predný Salatín).

Na wschodzie cały czas niepokoją ciemne chmury pokrywające wierzchołki Tatr.

Na grzbiecie Skrajnego Salatyna.

Stąd doskonale widać skaliste i  urwiste zbocza Brestowej.

Sasanka alpejska (Anemone alpina L.) - zwiastun wiosny zakwitł sierpniu.

Około godziny 12.25 przechodzimy kulminacyjne miejsce masywu Skrajnego Salatyna (słow. Predný Salatín). Stąd jeszcze lepiej niż wcześniej prezentuje się cała Dolina Zuberska i Rohacka. Osobita w pełnej okazałości - jak na dłoni. Widać też górną stację wyciągu narciarskiego „Roháče-Spálená”.

Trochę dalej grzbiet Skrajnego Salatyna bardziej opada do ostatniego wypiętrzenia sięgającego 1624 m n.p.m. Dochodzimy do niego o 12.50. Jest tu polana ze stołem i ławkami do odpoczynku. Jednak wybieramy pobliską trawę. Sielanka na tej polanie trwa do 13.10, po czym rozpoczynamy zejście z grzbietu - jeszcze wśród kosówki, ale po kilkunastu minutach pojawiają się pierwsze świerki.

Kulminacja masywu Skrajnego Salatyna (słow. Predný Salatín), dalej po lewej widać Osobitą.

Masyw Brestowej widziany z ostatniego wypiętrzenia Skrajnego Salatyna sięgającego 1624 m n.p.m.

Świetnie stąd widać Dolinę Rohacką.

Zejście jest dość mozolone, bo na niektórych odcinkach spadek szlaku znacznie przybiera na stromości. Czasem gwałtownie urywa się, ale w takich miejscach ratują nas kilkuszczeblowe drewniane drabinki. Na pewnych fragmentach stromej ścieżki drobne kamyki grożą poślizgnięciem, ale nie spieszy się nam i bez większych problemów radzimy sobie z tym. Nogi oczywiście trochę odczuwają dyskomfort, jaki pojawia się zwykle podczas schodzenia, ale nic nas nie goni. Wysokość mamy już dość bezpieczną na wypadek załamania się pogody. Tym samym, mamy czas by spokojnie porozglądać się na otaczającą przyrodę, zobaczyć to, co przy szybkim tempie marszu zwykle umyka naszej uwadze.

Zejście jest dość mozolone.

W niektórych miejscach spadek szlaku znacznie przybiera na stromości,
ale ratują nas drewniane drabinki.


Rusałka admirał (Vanessa atalanta).

Rusałka osetnik (Vanessa cardui).

Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea L.).


Tojad mocny (Aconitum firmum Rchb.), a na nim Rusałka ceik (Polygonia c-album).

Rusałka ceik (Polygonia c-album).

Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea L.).
Dziewięćsił bezłodygowy (Carlina acaulis L.).

Szlak na chwilę wchodzi w jednolity las, ale wkrótce stromo opada osłoniętym zboczem ponad dnem Spalonego żlebu (Spálený žľab). Słyszymy coraz intensywniejszy szum płynącego nim potoku. O godzinie 14.15 ścieżka nasza krzyżuje się z drogą gruntową. Z mapy wynika, że to droga dojazdowa do zimowego punktu gastronomicznego zlokalizowanego przy nartostradzie w Dolinie Salatyńskiej, ale czy w zimie jest przejezdna?

Spalony żleb (Spálený žľab).

Szlak biegnie zboczem ponad dnem Spalonego żlebu (Spálený žľab).

Ostatnie widoki w głąb Doliny Rohackiej.

O godzinie 14.35 schodzimy już w bezpośrednim sąsiedztwie wspomnianej nartostrady, trzymając się blisko krawędzi lasu. No i w tym momencie zaczyna padać, choć już myśleliśmy, że deszcz nas oszczędzi. Na szczęście intensywny opad jest krótkotrwały i bez pośpiechu pokonujemy ostatnie metry do parkingu przy dolnej stacji wyciągu narciarskiego „Roháče-Spálená”. Tu na wysokości 1030 m n.p.m. kończymy tą krótką wędrówkę górską. Chmury kłębią się nad nami, ale teraz to może nawet lunąć, bo jesteśmy już przy swoim autokarze... albo lepiej jeszcze nie - by inni wędrowcy zdążyli zejść z gór.

Parking na końcu stoku narciarskiego „Roháče-Spálená”.

Końcowy odcinek stoku narciarskiego „Roháče-Spálená” widoczny z parkingu.

Żegnamy się z Rohaczami, dziękując za pogodne przyjęcie nas, pokornych wędrowców. To niezwykłe pasmo górskie, gdzie poczuć można powiew prawdziwego wysokogórskiego powietrza. Zauroczyć się jego widokiem - to rzecz zwyczajna. Od pierwszego wejrzenia obdarzyliśmy je ogromnym sentymentem i póki zdrowie będzie dopisywać, będziemy do nich wracać tak często, jak tylko będziemy mogli.


Udostępnij:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas