I cóż można powiedzieć na koniec tej wyprawy, kiedy łezka w oku się kręci, bo właśnie kończy się wspaniała przygoda. Słoneczna jak rok temu i cóż z tego, że dłuższa, skoro tak samo czas zleciał, jak z bicza strzelił. Trzynasty, ostatni dzień naszego pobytu w Panteleimonas rozpoczynamy od porannego pakowana walizek. Najbliższą noc spędzimy już w podróży. Zostawiamy jedynie tylko to, co potrzebne by pójść na plażę. Po śniadaniu właśnie tam spędzamy czas. Przesiewamy piasek między palcami, dotykamy kamyka wyrzuconego na plaży i zanurzamy się w słonej morskiej wodzie. Zatęsknimy nie jeden raz, gdy po południu odjedziemy stąd. Cóż można zrobić, aby zachować jak najżywsze wspomnienie tej greckiej przygody. Te wspaniałe wrażenia trudno porównać z czymkolwiek innym, co dotąd robiliśmy. Było wszystkiego po trochu: i góry, i plaża, i zwiedzanie, i wspaniała zabawa – wszystko było wspaniałe, również dzięki wspaniałej ekipie ludzi, kreujących niezapomnianą atmosferę i współtworzących znakomicie zgrany, uśmiechnięty i życzliwy kolektyw. O czternastej idziemy pożegnać się z gospodarzami ulubionej tawerny. Znów kosztujemy u nich smaków aromatycznej greckiej kuchni – to ostatni prawdziwie grecki lunch w tym roku. Nadchodzi szesnasta – odjazd do domu.
Do zobaczenia słoneczna Grecjo!
Do zobaczenia słoneczna Grecjo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz