Drogę do Morskiego Oka przemierzaliśmy wielokroć, jednak tym razem działo się na niej coś wyjątkowego jak na dzisiejsze czasy, a właściwie to nic się nie działo. Było zupełnie pusto i cicho. To szokujące. Żadnego korka, nawet chwili zatamowanego ruchu na parking do Palenicy Białczańskiej. Zupełna pustka jakby wszystkich zupełnie wymiotło. Żadnej kolejki do kasy biletowej Tatrzańskiego Parku Narodowego, nikogo nie ma na drodze Oswalda Balzera za kasami, tylko my - autokar zaskoczonych tą sytuacją ludzi. Z niedowierzaniem nawiązujemy do tłumów sprzed kilku dni podczas długiego weekendu. Najbardziej uczęszczany szlak turystyczny w Tatrach świeci dzisiejszej soboty pustką, mimo dobrej pogody i korzystnych warunków do uprawiania turystyki.
TRASA:
Palenica Białczańska (990 m n.p.m.)
Wodogrzmoty Mickiewicza
Schronisko PTTK nad Morskim Okiem (1410 m n.p.m.)
Szpiglasowa Przełęcz (2110 m n.p.m.)
Szpiglasowy Wierch (słow.
Hrubý štít; 2172 m n.p.m.)
Szpiglasowa Przełęcz (2110 m n.p.m.)
Pod Mnichem
Schronisko PTTK nad Morskim Okiem (1410 m n.p.m.)
Wodogrzmoty Mickiewicza
Palenica Białczańska (990 m n.p.m.)
OPIS:
O godzinie 7.30 wyruszamy w tą pustkę na szosie. Z nad Doliny Białej Wody przyglądamy się majestatycznemu Gerlachowi i Młynarzowi, wnet zatrzymujemy się na chwilkę na moście nad potokiem Roztoki, aby spojrzeć w hałaśliwe bryzgi Wodogrzmotów Mickiewicza. W pierwotnych założeniach wycieczki mieliśmy odbić tutaj do doliny Roztoki, ale obawiamy się trudności. Zima trzyma tam bardziej niż w Dolinie Rybiego Potoku i warstwy stwardniałego śniegu mogłyby zatrzymać nas w drodze na szczyt. Idziemy, więc dalej w górę doliny Białej Wody, aby potem skręcić z niej do Doliny Rybiego Potoku. Ma to nam zwiększyć szanse bezpiecznego dotarcia na szczyt. Nie wiemy jakie obecnie panują warunki czy to tu, czy tam, gdyż zmieniają się one z dnia na dzień. Droga mija szybko, nawet o niej nie myślimy pochłonięci rozmowami z przyjaciółmi ze szlaku. Słońce zaczyna opalać odkryte części naszego ciała, czego jeszcze nie czujemy schładzani górskim, soczystym powietrzem płynącym z grzebienia szczytów strzępiącego się przed nami. Wspaniałe Mięguszowieckie Szczyty już sterczą przed nami, rosną do niebotycznych wysokości. Granitowa ściana pokreślona śniegiem wypełniającym skalne zagłębienia wkrótce zatrzymuje nas. Na końcu doliny rozlewa się najpiękniejsze tatrzańskie jezioro zwane Morskim Okiem. Otoczone jest zielenią kosodrzewiny i limb. Wśród nich biegnie okalający jezioro szlak pozwalający na obejście całego jeziora dookoła. Wyżej, na progu moreny jest jeszcze jedno jezioro, niewidoczne stąd, a zwane Czarnym Stawem pod Rysami, bądź Czarnym Stawem nad Morskim Okiem. Znajduje się zarówno pod Rysami, jak i nad taflą Morskiego Oka – stąd dwojaka nazwa. Do niego też prowadzi szlak, który potem rozwidla się na dwa inne: jeden prowadzący na szczyt Rysów (najwyższy punkt na mapie Polski), drugi efektownie wznosi się ku Mięguszowieckiej Przełęczy pod Chłopkiem, wykwintnie opisany przez Stanisława Witkiewicza w słynnej tatrzańskiej epopei „Na przełęczy”. Dzisiaj z pewnością nie jest łatwo tam się dostać ze względu na leżące śniegi. Kierować się zatem będziemy w inną stronę, ale dopiero po przerwie w pięknie ulokowanym na skarpie moreny Schronisku wzniesionym w 1908 roku w stylu zakopiańskim, opisanym i wprowadzonym przez autora wspomnianej przed chwilką powieści - Stanisława Witkiewicza. Styl ten przepełniają motywy z tradycyjnego budownictwa górali podhalańskich. Został on okrzyknięty stylem narodowym i przez kolejne lata dzielnie bronił Podhale przed naporem modnego wówczas w budownictwie pensjonatowym stylu szwajcarskiego.
|
Droga do Morskiego Oka. |
|
Włosienica. |
|
Schronisko PTTK nad Morskim Okiem.
|
Mija przerwa w schronisku. O godzinie 9.35 wychodzimy posileni znakomitymi naleśnikami (jedna ze specjalności Schroniska PTTK nad Morskim Okiem). Wzrokiem namierzamy charakterystycznego Mnicha, spiczastą skałę, mniejszą od potężnych Mięguszy i Cubyny, ale jakże pociągającą artystów, turystów i taterników. Wiedzie ku niemu szlak zwany ceprostradą, choć obecna ścieżka w niczym już nie przypomina wygodnego duktu wymyślonego w okresie międzywojennym. Kamienisty chodnik szybciutko pnie się w górę po zboczach Miedzianego. Wychodzimy z kosówek ponad Mnichowy Kocioł, dalej zakosami niwelującymi stromiznę podejścia i o godzinie 11.00 docieramy pod ujście Doliny za Mnichem. Dwa jeziorka, Stawy Staszica leżące w tej dolinie, skrzą się niewiarygodnie lazurową barwą. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy takiej w ich płytkiej toni. Cóż za czarodziej musiał to sprawić, może to te kry lodowe, skruszone przy płyciźnie, a może to światło słońca odbijające się od śniegów leżących powyżej na zboczach. Dolina za Mnichem wygląda jak zaczarowana.
|
Rozpucz lepiężnikowiec (Liparus glabrirostris) na szlaku. |
|
Mnich. |
|
Szlak na Szpiglasowy Wierch. |
|
|
|
Świstak tatrzański (Marmota marmota latirostris). |
|
Kozica tatrzańska (Rupicapra rupicapra tatrica). |
|
Pokazał się Czarny Staw pod Rysami. |
|
Urdzik karpacki (Soldanella carpatica). |
|
Zawilec narcyzowaty (Anemone narcissiflora L.). |
|
Stawy Staszica w Dolinie za Mnichem.
|
|
Wrota Chałubińskiego.
|
|
Dolina za Mnichem z oczkami Stawów Staszica.
|
|
Odpoczynek na szlaku.
|
|
Widok na Cubrynę. Z lewej widoczny Mnich. |
Idziemy wyżej, gdzie chodnik załamuje się w tę i z powrotem, kilkoma długimi zakosami. Wyżej dróżka staje się przepaścista prowadząc półkami. W jednym miejscu została zerwana obrywem skalnym. Nie wiedzieliśmy o tym. Wisi tu krótki, zupełnie nowiutki łańcuch. Pozwala przytrzymać się podczas przejścia po krawędziach skał. Nie jest to jednak najtrudniejszy moment na naszej drodze. Zima nie chce ustąpić z Tatr. Żleby i rysy wypełnione są wciąż śniegiem, również na szlaki wylane są śnieżne jęzory. To one pobudzają najbardziej nasza adrenalinę i jednocześnie zmuszają do wzmożonej uwagi podczas ich przecinania. W takich miejscach bardzo przydatne stają się raczki.
|
|
Odcinek z łańcuchem.
|
|
Zbocze Miedzianego. |
|
Przed kolejnym zakosem szlaku. |
|
Po śniegu. |
|
Przez urwiska. |
|
Zbliżenie na wierzchołek Mnicha. |
|
Pod skałami jest bardziej przepaściście. |
O godzinie 12.40 tuż przed Szpiglasową Przełęczą pokonujemy przedostatnią łatę śnieżną. Widzimy jeszcze jedną między Szpiglasową Przełęczą a szczytem Szpiglasowego Wierchu. Po osiągnięciu przełęczy spoglądamy wpierw w Dolinę Pięciu Stawów Polskich. Jest przepiękna, ale o wiele więcej w niej jest śniegu, niż w dolinie z nami. Po jej dnie i lustrach oczek wodnych przekradają się cienie napływających chmur. Dolina pulsuje od gry światła i cienia. Znacznie też mniej turystów zmierza z niej na Szpiglasową Przełęcz, pod którą panują jeszcze iście zimowe warunki. Może z wyłączeniem końcowego, stromego ciągu z łańcuchami, gdzie szlak tylko częściowo pokryty jest śnieżnym płatem.
|
Przed nami Szpiglasowa Przełęcz. |
|
Pas śniegu pod Szpiglasową Przełęczą. |
|
|
|
Widok szlaku z Doliny Pięciu Stawów Polskich. |
Do szczytu mamy już bardzo blisko. Została tylko jedna przeszkoda, a więc wspomniana łata śniegu. Wydeptaną w niej ścieżyną przechodzimy jej górą, tuż przy skale. Niebawem okazuje się, że jest jeszcze jedna, większa łata pokrywająca ścieżkę szlaku, jednak można przejść wygodnie i bez problemów powyżej bezpośrednio po skałach. W ten sposób o godzinie 12.55 stajemy na szczycie Szpiglasowego Wierchu, wznoszącego się ponad trzema dolinami, urokliwie wypełnionymi lustrami jezior. Moczą się w nich jeszcze śniegi leżące u podnóży górskich grzbietów, ale też kąpią promienie wiosennego słońca, które jakoś w tym roku nie mogą przełamać zimy w Tatrach. Górale mówią, że w tym roku zima spotka się z zimą. Kiedyś w Tatrach, takie właśnie zimy były normalnością, ale teraz w dobie globalnego ocieplenia byłoby to nawet czymś niepojętym. Przedziwną mamy aurę tego roku. Nadaje ona Tatrom niespotykanego uroku, ale też wymaga większej rozwagi przy podejmowaniu decyzji przez odwiedzających, gdyż wiele szlaków nie ma jeszcze dobrej drożności.
|
Szpiglasowy Wierch (słow. Hrubý štít; 2172 m n.p.m.). |
|
Dolina Koprowa i Niżni Ciemnosmreczyński Staw. |
|
Pierwiosnek maleńki (Primula minima L.). |
Cudowny pejzaż górski roztaczający się ze Szpiglasowego Wierchu z Miedzianym wznoszącym się po drugiej stronie Szpiglasowej Przełęczy kieruje myśli ku czasom pierwszych ich odkrywców, pierwszych esencji zachwytu nimi. Szczyt, na którym odpoczywamy jest prawie w tym samym punkcie, co wybrany do namalowania największego w historii polskiego obrazu. Na Miedzianym wznoszącym po drugiej stronie Szpiglasowej Przełęczy powstały szkice do tego zapomnianego dzieła – panoramicznego obrazu olejnego „Panorama Tatr”. Obraz ten liczył sobie 115 m długości i 16 m wysokości. Nad szkicami tymi pracowano przez dwa letnie sezony, podczas których grupa malarzy zakwaterowana w Schronisku nad Morskim Okiem codziennie wspinała się na szczyt Miedzianego, aby przygotować kolejne szkice. Obraz został namalowany w Monachium, bo nigdzie w okolicy nie było odpowiedniej pracowni, aby zmieścić w nim tak wielkie płótno. Ukończono go w 1896 roku i wystawiono wpierw w Monachium, następnie w Warszawie w specjalnie wzniesionym do tego budynku w kształcie rotundy. Koszty całego przedsięwzięcia były wysokie, tak bardzo, że nigdy nie zwróciły się. Obraz został zlicytowany i pocięty na kawałki do namalowania na odwrocie innych obrazów. Żaden z nich nie przetrwał. Pocięte fragmenty „Panoramy Tatr” przepadły bez śladu, ostatni w Rosji podczas I wojny światowej. Jedyną pamiątką po nim są dwa szkice Stanisława Janowskiego zachowane w Muzeum Narodowym w Krakowie.
|
Zejście na Szpiglasową Przełęcz. |
O godzinie 13.40 zaczynamy schodzić ze szczytu. Wracamy tą samą drogą nad Morskie Oko. Śliczny pejzaż Doliny za Mnichem mamy przed oczyma, niedługo później ubarwiają go Stawki Staszica - dwa oka wypełniające najniższe zagłębienia tej uroczej dolinki. Wkrótce zza Mnicha i grani Mięguszowieckich Szczytów wyłaniają się Rysy, a pod nimi Czarny Staw pod Rysami, a jeszcze niżej Morskiej Oko. Po krótkim odpoczynku u wylotu doliny za Mnichem sukcesywnie zbliżamy się do niego. W Schronisku przy nim stojącym zatrzymujemy się, aby coś przekąsić w ramach obiadu. Świetne robią w nim naleśniki i placki ziemniaczane. Potem mała sjesta i ruszamy w drogę do Palenicy Białczańskiej. Tam Jurek czeka już na nas ze swoim autokarem.
|
Trawers Miedzianego. |
|
Trawers śnieżnej łaty. |
|
Widać Stawy Staszica w Dolinie za Mnichem. |
|
|
Schronisko PTTK nad Morskim Okiem z każdym krokiem bliżej. |
Był to cudownie spędzony dzień, w gronie serdecznych i wspaniałych turystów. Szkoda, że tak szybko minął, szkoda, że w nocy ma nadejść załamanie pogody, bo posiedziałby się jeszcze w Tatrach. Mimo różnych obaw związanych z przeciąganiem się zimowych warunków udało się zrealizować plan. Był to świetny dzień, podczas którego doznaliśmy oszałamiającej pustki na najczęściej odwiedzanym szlaku turystycznym w Tatrach. To nietypowe dla tego miejsca, ale trafiliśmy do niego tuż po długim weekendzie, kiedy wszyscy stąd już wyjechali, zostawiając nam szlaki niemal na wyłączność.
Pozostałości po tegorocznej zimie mocno się w Tatrach trzymają.
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy blog. Wejdę na niego jeszcze nie raz.
OdpowiedzUsuń