MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
PRZED
WIOŚNIE |
WIOSNA
|
LATO
|
JESIEŃ
|
PRZED
ZIMIE |
ZIMA
|
||||
Jare Gody
|
Zielone Świątki
|
Noc Kupały
|
Noc
Świętojańska |
Od zażynek
do dożynek |
Dziady
|
Katarzynki
i Andrzejki |
Szczodre Gody
|
Zapusty
|
Judaszki
|
Jare Gody
Czy to już pora obudzić się z zimowego snu? Słońce coraz wyżej na niebie stoi i ciepełko zaczyna powracać na łąkę - chciałaby się zazielenić i kwiecić. Pojawiły się na niej śnieżyczki przebiśnieg i podbiał, ale jeszcze mrozem może uderzyć. Czy to już czas wstać? Wszak jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale rozpoczynają się Jare Gody - pojawia się Jaryło, uosobienie miłości, płodności i wegetacji. Czas rozprawić się ze starosłowiańską boginią zimy i śmierci powszechnie znaną z imienia Marzanna, zwaną niekiedy Śmiertką lub Śmiercichą. Już w dawnych czasach wierzono, że spalenie słomianej kukły przedstawiającej Marzannę, czy też utopienie jej w rzece lub stawie, przepędzi ostatki zimy, a także zapewni dobry urodzaj i powodzenie na cały rok rozpoczynający się wiosną.
Wiosna niesie nowe życie. Żeby przyspieszyć jej nadejście mężczyźni rozpalają ogniska na wzgórzach. Za niedługo z radością zdobić będziemy jajka wielkanocne - prasłowiański symbol życia, płodności i magicznej siły witalnej. |
Jare Gody to starosłowiańskie święto na cześć Matki Ziemi i jej płodności. Związane było z równonocą wiosenną. Świętowanie rozpoczynano od generalnych porządków, wietrzenia pościeli, ubrań i wypędzania zimy z domostw. Jaryło wjeżdżał do wsi na białym koniu w jednej ręce trzymając kłos żyta, a w drugiej głowę Starego Jaryły symbolizując tym nastanie nowego cyklu życia. W tym samym czasie Śmierciochę, Śmiertkę, Marzanioka, czy też bardziej znaną pod imieniem Marzanna kukłę, będącą uosobieniem zimy i śmierci, wyprowadzano poza granice wsi i topiono albo spalano, aby przywołać wiosnę niosącą nadzieję na nowe życie, o które należy się troszczyć i otaczać opieką.
Przy ogniskach, które rozpalano na wzgórzach czyniono sporo hałasu, aby odstraszyć zimę i obudzić leniwego Perkuna, boga błyskawic, który owinięty w zimowe pierzyny nie chciał wstać i zabrać się do aktu miłosnego z Matką Ziemią. Dowodem przebudzenia Perkuna i spełnienia boskiej miłości był pierwszy grzmot pojawiający się na wiosnę. Przed tym znakiem nie wolno było rozpoczynać prac polowych.
Nie było z nami Jaryły, ale Marzannę utopiliśmy, rozpaliliśmy ognisko na górze i bardzo hałasowaliśmy przy wtórze gitary. Wiosna przyszła na pewno.
|
Narodziny wiosny Gdy pierwszy nastał dzień wschodzącej wiosny młodej, najpierwszy zbudził się śpiący na dnie bóg wody i powstał z chłodnych łez, i głowa kędzierzawa uderzył w lód, co legł na rzece lśniąca lawa, i rozpękł z hukiem lód, i z prądem kry się suną, a w słońcu suszył bóg swa głowę krętoruną. A gdy gorącej blask słoneczny padł na gaje, bogini wonnych ziół z pościeli miękkiej wstaje i rozpuściła włos, co aż do ziemi spływa, i naga polem szła bogini złotogrzywa, a kędy pola tknie jej włos, tam wnet się trawy zielona puści ruń i szczaw zielono-rdzawy. Owiana ciepłem zórz, wiosennych tchem powiewów, pieszczona wonią sfer, z różanych wyszła krzewów i uśmiechnęła się do złocistego słońca bogini, córa nieb, kwiatami władająca. W złocisty szafir ócz objęła świat miłośnie, a kędy spojrzy, kwiat prześliczny wnet wyrośnie i wkoło lilii, róż, narcyzów kwitnie mnóstwo, a wśród nich słońcu śle uśmiechy jasne bóstwo. I powstał lasów bóg, strząsł zwiędłe liście z głowy i z świeżych sobie wnet splótł liści wian dębowy, i rozkołysał drzew gałęzie i konary, i słuchał - płynął hymn, hymn uroczysty, stary, i długo słuchał bóg w powadze i zadumie odwiecznych baśni w tym rozkołysanym szumie. Brodatych faunów huf i śnieżne nimfy społem, za ręce wziąwszy się, pląsają nadzy kołem na łące, kędy blask od słońca złoty pada - przy cudnej wiatru grze tam pląsa bóstw gromada, świat pachnie, lśni się w krąg i jakąś moc miłosna lubieżnie pieści go... Rodząca wstała wiosna. Kazimierz Przerwa-Tetmajer |
1 |
MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
|
Przedwiośnie
|
Bielsko-Biała, Straconka (418 m n.p.m.) Czupel (654 m n.p.m.) Gaiki (808 m n.p.m.) Groniczki (839 m n.p.m.) Przełęcz U Panienki (710 m n.p.m.) Hrobacza Łąka, Schronisko „Chrobacza Łąka" (828 m n.p.m.) Żarnówka Mała, Zapora Porąbka (320 m n.p.m.)
OPIS:
Ruszamy gromadą, wesołym pochodem, niesiemy Marzannę nad zieloną wodę. Radują się drzewa, weselą się domy, niesiemy Marzannę - chochoła ze słomy. Wrzucimy do wody niedobrą boginię, niech prędko do morza zła zima popłynie. Płyń sobie, Marzanno, szumiącym potokiem, na morze szerokie, na morze głębokie. Zgiń, przepadnij, zimo, i nie wracaj do nas, na przyjęcie wiosny otwórzmy ramiona. A teraz, gdy zima poszła już daleko zatańcz z nami, wiosno, nad zieloną rzeką! |
Mały Szlak Beskidzki rozpoczyna się u podnóża Beskidu Małego w południowo-wschodniej dzielnicy Bielska-Białej o nazwie Straconka (niem. Dresseldorf) leżącej w dolinie rzeki Straconka. W okresie od 1848 do 1973 Straconka była wyodrębnioną wioską. Została założona około roku 1550 jako przysiółek Lipnika, który obecnie również stanowi dzielnicę Bielska-Białej.
Nazwa dzielnicy „Straconka” wywodzi się niewątpliwie od przepływającej tędy rzeki o tej samej nazwie, ale nie jest pewne skąd wzięła nazwa taka rzeki. Być może wynika ona z położenia doliny, niegdyś daleko od osad ludzkich, na terenie niejako zatraconym wśród lasów. Powiada się też, że było to miejsce straceń zbrodniarzy, ale znane źródła historyczne z okresu powstawania tutejszej osady nie wymieniają żadnego przykładu egzekucji na tym terenie. Pierwszym znanym faktem egzekucji w Straconce było powieszenie w niej zbója Jana Góry w 1706 roku. Najpewniej etymologia nazwy „Straconka” pochodzi od charakteru rzeki, która jak górski potok „zatracał się” w suche, upalne dni znikając pod kamieniami i żwirami w podziemnym nurcie. Poświadczają to różne przekazy, w tym dokument z 1602 roku, który mówi o kłopotach młyna w wiosce ze względu na często wysychającą rzekę.
Kościół pw. Matki Boskiej Pocieszenia w Straconce z 1873 roku. |
Czerwona kropka Małego Szlaku Beskidzkiego znajduje się nieopodal potoku Straconka, przy kościele Matki Boskiej Pocieszenia z 1873 roku, u zbiegu ulic Złoty Potok i Górska. Po symbolicznym utopieniu Marzanny w potoku Straconka rozpoczynamy wędrówkę Małym Szlakiem Beskidzkim.
Znaki szlaku prowadzą 150 metrów na wschód ulicą Górską, po czym odbijamy w lewo na ulicę Czupel. Uliczka ta wyprowadza nas spomiędzy zabudowań na zalesione zbocze Czupel (654 m n.p.m.). Na południowym stoku tego wzniesienia jeszcze w latach 80-tych funkcjonowały kamieniołomy piaskowca. Wspinamy się zakosami, leśnym stromym zboczem. Po osiągnięciu leśnej drogi skręcamy na nią w lewo. Po przejściu przez Czupel grzbietową drogą o godzinie 11.05 docieramy na Gaiki (808 m n.p.m.), mijając wcześniej wycinkę przez która mamy wspaniały widok na Bielsko-Białą. Na Gaikach robimy długą przerwę do godziny 11.35.
Dalej łagodnym podejściem zdobywamy szczyt Groniczki (839 m n.p.m.), z którego stromo schodzimy na przełęcz U Panienki (710 m n.p.m.). Na przełęczy U Panienki stoi kamienna kapliczka z wizerunkiem Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Została ona ufundowana w 1884 roku przez nadleśniczego z Kóz - Juliusza Beinlicha (według miejscowych przekazów podobno z wdzięczności za uratowanie przed wilkami). Tuż za przełęczą mamy dojście do pobliskiego źródełka (zwanego Maryjnym). Ma ono opinię cudownego - miejscowi przypisują jego wodzie moc uzdrawiania.
Szlak na Groniczki. |
Widok na Czupel (933 m n.p.m.) - najwyższy szczyt Beskidu Małego. |
Groniczki z polany grzbietowej. |
W drodze na Groniczki. |
Przełęcz U Panienki (710 m n.p.m.). |
Do Źródła Maryjnego. |
Kapliczka przy Źródle Maryjnym. |
Kapliczka przy Źródle Maryjnym. |
Z przełęczy ostrzejszym podejściem o godzinie 12.55 wchodzimy na Hrobaczą Łąkę (828 m n.p.m.). To szczyt na którym stoi z daleka widoczny, charakterystyczny stalowy Krzyż III Tysiąclecia i X-lecia Diecezji Bielsko-Żywieckiej (poświęcony 21.09.2002). Liczy on 35 m wysokości, zaś szerokość ramion krzyża wynosi 10,5 m. W nocy jest on oświetlony. Pod krzyżem na Hrobaczej Łące znajduje się platforma widokowa z której rozpościerają się widoki na Bielsko-Białą, Czechowice-Dziedzice, Oświęcim oraz Kozy. Widoki coraz bardziej ogranicza młody las.
Hrobacza Łąka (828 m n.p.m.). |
Hrobacza Łąka (828 m n.p.m.). |
Tuż pod szczytem Hrobaczej Łąki, po południowej stronie stoi schronisko, a właściwie dom turystyczno-rekolekcyjny utworzony w 1991 roku, poprzez rozbudowę istniejącej tu od lat 30-tych XX wieku stacji turystycznej. Na polanie podszczytowej pod schroniskiem rozbijamy biwak. Rozpalamy ognisko, pieczemy kiełbaski - turystyczna, wspaniała biesiada.
Schronisko na Hrobaczej Łące, obecnie Dom Turystyczno-Rekolekcyjny „Hrobacza Łąka”. |
Biesiada na Hrobaczej Łące. |
Z polan podszczytowych Hrobaczej Łąki możemy podziwiać panoramę na szczyty Beskidu Małego (Żar, Magurka Wilkowicka) i Beskidu Żywieckiego (Pilsko, Rysianka). Przy dobrej przejrzystości powietrza dostrzec można również Babią Górę oraz Tatry.
Kulminacją pobytu na Hrobaczej Łące jest uroczystość wręczenia medali „Złote Buty”. Tym razem gratulujemy Ignacemu i Igorowi z Krakowa, Mateuszowi z Rybarzowic oraz Magdalenie z odległego Tomaszowa Mazowieckiego. To wspaniali młodzi wędrowcy.
W grupie zdobywców medalu „Złote Buty”. |
Hrobacza Łąka (828 m n.p.m.). |
Krzyż na Hrobaczej Łące ze szlaku do Żarnówki Małej. |
Schodząc z Hrobaczej Łąki wkrótce opuszczamy grzbiet górski i spokojnie schodzimy południowo-zachodnimi zboczami Bujakowskiej Góry (749 m n.p.m.), a następnie z Zasolnicy (556 m n.p.m.) przez zarastające polany osiedla Kosarzyska. W ten sposób osiągamy dolinę Soły, rzeki która rozdziela Beskid Mały na dwie części: zachodnią i wschodnią. Szlak wprowadza nas wprost na jedną z trzech zapór - Porąbkę. O godzinie 16.30 kończymy pierwszy etap pokonywania Małego Szlaku Beskidzkiego.
Widok na Pogórze Śląskie z grzbietu Hrobaczej Łąki. |
Stoki Bujakowskiej Góry. |
Ostrzejszy fragment zejścia z Bujakowskiej Góry. |
Widok na dolinę Soły. Na pierwszym planie Kozubnik (551 m n.p.m.), a na ostatnim góra Żar (761 m n.p.m.). |
Polana osiedla Kosarzyska. |
Stoki Zasolnicy. |
Żarnówka Mała, Zapora Porąbka. |
Zachód słońca nad Jeziorem Międzybrodzkim. |
Węzeł szlaków przy zaporze w Żarnówce Małej. |
Grupa na Hrobaczej Łące. |
Serdecznie dziękujemy Wam za niezwykły klimat jaki wytworzyliście podczas wędrówki. Dzięki Wam bawiliśmy się jak mało kiedy. Ludzie, byliście wspaniali! Czujemy w sobie mnóstwo wiosennej energii, nie tylko za sprawą utopionej Marzanny, czy pięknej aury, lecz przede wszystkim dzięki Waszym uśmiechniętym twarzom, przyjacielskim gestom, prawdziwemu turystycznemu animuszowi, uściskom pożegnania na koniec cudownego dnia.
Z niecierpliwością będziemy czekać na Was do maja na starcie drugiego etapu Małego Szlaku Beskidzkiego (a może już wcześniej się spotkamy na jakiejś wycieczce). Gratulujemy wszystkim pokonania pierwszego odcinka tego szlaku, a w szczególności naszym młodym wędrowcom.
Z okazji zbliżających się Świąt Wielkiej Nocy życzymy Wam, by był to czas duchowego wzbogacenia i umocnienia dającego radość, pokój i nadzieję.
Jesteśmy dla Was
Dorota i Marek
I etap Małego Szlaku Beskidzkiego
Wszyscy dobrze wiedzą, że oboje Szale,
Popularyzują na blogu trekking - doskonale.
I dzisiaj nas wiodą - bo ochotę miały
Na mniej popularny - Szlak Beskidzki Mały.
Grupa bardzo liczna, chętnych było wielu,
Zimę przesiedzieli, szukają wiec celu.
Dziś pierwszy dzień wiosny, zimę odczynimy,
Tradycyjnie w tym celu, marzannę utopimy.
Igor idzie na czele i niesie marzannę,
Wkrótce utopimy, tą zimową pannę …
(„Ja już czuję wiosnę !” - Pani powiedziała,
Wilk – nazwisko panieńskie, przecież Ona miała.)
Marzannę topimy, wszyscy głośno śpiewamy,
Bardzo fajną zabawę w wiosenny dzień mamy.
Wreszcie koniec zabawy (to już tylko mrzonka)
Wyruszamy z Bielska, z dzielnicy Straconka.
Od początku stromo, bardzo się męczymy,
Na pierwszy szczyt - Czupel - teraz dochodzimy.
(Który to już Czupel „turysty spotkały”?
Zgadnij, ile Czuplów ma ten Beskid Mały?)
Znów stromo pod górę, ale są wyniki,
Po godzinie drogi, mamy szczyt Gaiki.
Chwila odpoczynku, to jest dobra sprawa,
Przecież to nie wyczyn, a tylko zabawa.
Dalej stromo pod górę, w kierunku Przełęczy,
Wejście na Groniczki, znowu grupę męczy.
(Groniczki to szczyty, zwane tu Kopcami,
Wszyscy się cieszymy, że już są za nami.)
Wreszcie wypłaszczenie, trochę błota i śniegu,
Idziemy spokojnie, na zwolnionym biegu.
Ten spacer to przyjemność, a nie jakieś męki,
Schodzimy teraz na dół, na Przełęcz u Panienki.
Jest tutaj kapliczka - stanęła w podzięce,
Za wyratowanie życia - Najświętszej Panience.
Szedł leśniczy przez las, wilki go napadły,
Były bardzo głodne, chętnie by Go zjadły.
Dużo nie zabrakło, tak minutek kilka,
Aby nadleśniczy skończył w paszczy wilka.
„Cudowne ocalenie !” Pan leśniczy ręczy !
W podzięce kapliczkę stawia na przełęczy.
Znowu lekko pod górę, Marek nam zaznacza,
Że, za pół godziny, jest Łąka Hrobacza.
Idziemy więc lasem i powiem Wam tyle,
Że, widziałem pierwsze tej wiosny - motyle…
Na Hrobaczej Łące stoi całkiem nowy,
Postawiony tutaj duży krzyż stalowy.
„Życie najważniejsze” - to jest ważna racja,
Życia Poczętego broni tu fundacja.
Na Hrobaczej Łące schronisko prowadzi,
Nawracać grzeszników nigdy nie zawadzi.
My obok schroniska, chwilę zabawimy,
I pierwsze tej wiosny ognisko palimy.
(Czy na tej wycieczce są same grubasy?
Że, Szale zabrały, aż mendel kiełbasy !)
Gałęzie zbieramy, już ognisko płonie,
Czas już jest najwyższy, kijki ująć w dłonie.
Na kijkach kiełbaski pięknie się spiekają,
Ci co nie grillują, to głośno śpiewają.
Mamy dwa śpiewniki - możliwości spore,
Lecz najlepiej wyszło, nam dziś - „Ore, Ore…”
Gdy większość turystów, mówi: „Już nie mogę!”
Gasimy ognisko i ruszamy w drogę.
Cały czas czerwonym, więc nic nie zmieniamy,
I nadal tym szlakiem, do celu zdążamy.
Metą dla nas dzisiaj (jeszcze działa główka !)
To jest przy zaporze, wieś – Mała Żarnówka.
Uczą na geografii - to atrakcja spora,
Więc jest wszystkim znana - Porąbka Zapora.
Nawet - ja, co tutaj, te wiersze gryzmolę,
Wiem, że zbudowana jest na rzece Sole.
Powrót jest spokojny, mało co kto powie,
I za dwie godziny jesteśmy w Krakowie.
Każdy więc emocje już w sobie wygasza,
Na kolejny etap, Marek nas zaprasza…
21 marca 2015 r. – (Dzień Wagarowicza) - Waldemar Ciszewski
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńJuż tyle razy przeszedłem te trasę, ale każda relacja jest inna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Już tyle razy przeszedłem te trasę, ale każda relacja jest inna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Bardzo interesujące. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń