Długo musieliśmy czekać na naszą trzecią część Tatrzańskiego Tryptyku. Przed nami trzeci tatrzański szczyt pod względem wysokości (po Rysach i Krywaniu), na który można wejść znakowanym szlakiem. Z technicznego punktu widzenia jest górą łatwą do zdobycia, jednak w przypadku złych warunków atmosferycznych, a zwłaszcza gdy dopadnie cię burza nie ma gdzie się schować na jej rozległych, w znacznej części odsłoniętych zboczach, zaś ucieczka z partii szczytowych jest zbyt czasochłonna, aby zdążyć przed zmianą warunków. Dobrze zatem jest poczekać cierpliwie na dobrą i pewną pogodę. Przy korzystnych warunkach atmosferycznych góra ta odwdzięcza się imponującą i szeroką panoramą. Towarzyszy nam ona przez znaczną część długiej i żmudnej drogi, zaś wierzchołek wynagradza ze wzmocnioną siłą jeszcze bardziej zachwycającą panoramą rozłożystej Doliny Staroleśnej, pełnej wodnych oczek, otoczonej grzbietami majestatycznych tatrzańskich szczytów. Przestrzeń otacza nas przy tym zewsząd.
TRASA:
Stary Smokowiec (słow.
Starý Smokovec; 990 m n.p.m.)
Rázcestie pod Slavkovským Štítom (1357 m n.p.m.)
Królewski Nos (słow.
Kráľovský nos; 2273 m n.p.m.)
Sławkowski Szczyt (słow.
Slavkovský štít; 2452 m n.p.m.)
Królewski Nos (słow.
Kráľovský nos; 2273 m n.p.m.)
Rázcestie pod Slavkovským Štítom (1357 m n.p.m.)
Stary Smokowiec (słow.
Starý Smokovec; 990 m n.p.m.)
OPIS:
|
Stary Smokowiec na starej pocztówce. |
Naszą wędrówkę rozpoczynamy o godzinie 7.40 w starym Starym Smokowcu (słow.
Starý Smokovec; 990 m n.p.m.), najstarszej tatrzańskiej osadzie wypoczynkowo-rekreacyjnej położonej u stóp czarownej tatrzańskiej scenerii, jak również z widokami na południowe góry Słowacji znajdujące się po drugiej stronie Kotliny Popradzkiej, a więc Góry Lewockie (słow.
Levočské vrchy), Kozie Grzbiety (słow.
Kozie chrbty) i wschodnią część grani Niżnych Tatr (słow.
Nízke Tatry). Stary Smokowiec zachował wiele dawnego czaru, dzięki stylowej zabudowie pochodzącej z przełomu XIX i XX wieku, otoczonej dużą ilością zieleni. Ogromny wkład w ówczesny rozwój Starego Smokowca wniósł znany turystom spiskoniemiecki przedsiębiorca, działacz turystyczny i taternik - Ján Juraj Rainer. Łatwo skojarzyć jego nazwisko z popularnym schroniskiem w Dolinie Zimnej Wody. Jak można się domyślać, to właśnie on wybudował to schronisko w 1865 roku i choć już dzisiaj nie oferuje ono noclegów, to stanowi najstarszy budynek o tym charakterze. Na jego cześć zostało ono nazwane Schroniskiem Rainera. Rainer wybudował również pierwsze obiekty sanatoryjne w Starym Smokowcu: Villa Flóra w 1839 roku, Švajčiarsky Dom z 12 pokojami gościnnymi z 1856 roku, czy zachowana dawna Alpská víla (czyli Alpejska Wróżka) z 24 pokojami z 1850 roku, która w latach 1919-45 nosiła nazwę Bellevue Pekný výhľad. Uwagę zwraca pierwszy tatrzański „Grand Hotel”, który stanął tu w 1904 roku i dotąd nic nie stracił ze swojego dawnego blasku. Stary Smokowiec zmieniał się oczywiście i ulegał przebudowie. Zmieniała się jego zabudowa, ale dbano jednocześnie, aby miejscowość nie utraciła swojego uroku. Kiedyś jej dzieje przybliżymy bardziej, ale gdy będziemy mieli więcej czasu na pozostanie w niej na dłużej. Dzisiaj musimy już zasuwać w górę, bo przecież góra przed nami jest spora, a droga długa.
|
Dom Szwajcarski (słow. Švajčiarsky Dom). |
Dochodzimy do dolnej stacji kolejki linowo-terenowej na Hrebienok, powyżej pięknego kościółka Niepokalanego Poczęcia NMP (słow. Kostol Nepoškvrneného počatia Panny Márie) zbudowanego w stylu alpejskim z charakterystycznym murem szachulcowym. Niektórzy próbują tu skrócić sobie dystans pieszej wędrówki korzystając z kolejki na Hrebienok. Od tego miejsca prowadzić nas będą cały czas niebieskie znaki szlaku. W przeciwieństwie do wielu innych tatrzańskich szczytów wejście na Sławkowski Szczyt nie poprzedza wędrówka dolinami, od razu wkraczamy na zbocze masywu.
|
Kościół Niepokalanego Poczęcia NMP (słow. Kostol Nepoškvrneného počatia Panny Márie.) |
Wpierw spokojnie i łagodnie przechodzimy pomiędzy zaroślami odradzającego się lasu, który został tu zmieciony przez Wielką Kalamitę w 2004 roku. Musimy dotrzeć do Magistrali Tatrzańskiej (słow. Tatranská magistrala), szlaku biegnącego południowymi zboczami Tatr, wytyczonego w latach 30-tych XX wieku. Jest jednym z najbardziej znanych i uczęszczanych szlaków w Tatrach, choć nie prowadzi po najwyższych tatrzańskich graniach. Liczy sobie około 72 km długości, a więc jest najdłuższym szlakiem w całych Tatrach. Nierzadko turyści biorą sobie przejście tego szlaku za cel przeznaczając na to zwykle 3-4 dni. Z pewnością to piękna trasa, lecz dzisiaj tylko ją przecinamy przed godziną 9.00 na skrzyżowaniu pod Sławkowskim Szczytem (słow. Rázcestie pod Slavkovským Štítom; 1357 m n.p.m.). Podążamy żwawo dalej w górę.
|
Przetrzebiony las u podnóża Sławkowskiego Szczytu. |
|
W świerkowym lesie. |
Już tylko przez niedługi czas towarzyszą nam gęste leśne zarośla, które współtworzą świerki, jarzębiny i modrzewie. Las stopniowo ustępuje miejsca kosodrzewinie. To szlak, który może nam zaprezentować piętrowy układ roślinności w Tatrach. Ścieżka dość głębokim trawersem kieruje nas w kierunku grani masywu, zwanej Sławkowskim Grzebieniem (słow. Štrbavý hrebeň), opadającej stromo w stronę Smokowieckiego Sidełka, a wznoszącej się w przeciwną stronę, czyli na zachód. Po dotarciu do grani zatrzymujemy się na pierwszym punkcie widokowym Slavkovská vyhliadka, położonym na krawędzi przepaścistych północno-wschodnich zboczy masywu. Jest to nieduża platforma widokowa, oddzielona metalową barierką od krawędzi grani podciętej 200-metrową przepaścią. Zwana jest Sławkowską Kazalnicą albo „Maximiliánką” od imienia jej twórcy Maximiliana Weisza, który zbudował tutejszy szlak w latach 1901–1908, w znacznej części własnym kosztem. Platforma widokowa znajduje się na wysokości 1531 m n.p.m. Spoglądając stąd na pierwszym planie wyróżnia się potężna Łomnica (2633 m n.p.m.) wraz z Durnym Szczytem (2622 m n.p.m.) i Wielką Łomnicką Basztą (2215 m n.p.m.). Z tyłu widoczne są Baranie Rogi (2530 m n.p.m.). Niżej mamy Dolinę Zimnej Wody z Rainerową Chatką.
|
Witam na Maksymiliance. |
|
W panoramie z Maksymilianki dominuje masyw Łomnicy, sąsiadujący m.in. z masywamu Durnego Szczytu i Kieżmarskiego Szczytu. |
|
Sławkowska Kazalnica (Maximiliánka). |
|
Rainerowa Chatka (słow. Rainerova chata) w Dolinie Zimnej Wody. |
|
|
Olbrzymi Wodospad (słow. Obrovský vodopád) na progu Doliny Małej Zimnej Wody. |
Mamy godzinę 9.40. Przed nami jeszcze wiele punktów
widokowych, a tak naprawdę już niebawem będziemy mieli non stop rozległe
widoki. Opuszczamy Maximiliánkę i maszerujemy dalej wąską ścieżką. Kontynuujemy
podejście, ale jeszcze nie idziemy wzdłuż grani. Szlak kilkoma krótszymi
zakosami odchodzi i powraca do grani. Tak niweluje ostrzejsze odcinki zbocza.
W tym samym czasie kosówki są coraz niższe, częściej przeplatają się z rumoszem
skalnym. Południowe panoramy zachwycają mocniej. Jednak przed nami wciąż daleka
droga do celu. Z tego miejsca zajmuje turystom przeważnie jeszcze 3-4 godziny,
w zależności od tempa. Docieramy do grzbietowego wypiętrzenia - Wyżniej
Sławkowskiej Kazalnicy (1859 m n.p.m.). Jest godzina 10.40.
U stóp Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy mamy teraz dolną część Doliny Staroleśnej (słow. Veľká Studená dolina). Masyw Pośredniej Grani (słow. Prostredný hrot; 2441 m n.p.m.) przysłania tu bardziej zbocza masywu Łomnicy (słow. Lomnický štít; 2634 m n.p.m.), jednakże jej szczytu zwieńczonego srebrzystą kopula stacji meteorologicznej nie jest w stanie nic przysłonić. Łomnica należy do najwyższych w Tatrach, bo jest drugim co do wysokości po Gerlachu (2655 m n.p.m.) wybitnym szczytem Tatr.
|
Szlak odchodzący od Maksymilianki. |
Łomnica jest jednym z najczęściej odwiedzanych szczytów
tatrzańskich. Turystykę tą wspiera zbudowania w latach 1936–1940
napowietrzna kolej linowa z Tatrzańskiej Łomnicy. Ale i wcześniej Łomnica
gościła stosunkowo wielu turystów niż inne szczyty Tatr. Maksymilian Nowicki napisał w 1867 roku, że...
„Kto pewny w nogach i wolny od zawrotu głowy,
temu łatwo wejść
na nią i zejść z niej”.
Pierwszego znanego wejścia na szczyt dokonał Jakob
Fabri senior, a było to pomiędzy 1760 a 1790 rokiem. Dokładnie nie wiadomo
kiedy Fabri dokonał tego wejścia, ale góra przyciągała poszukiwaczy złóż, a
rodzina Fabriego właśnie zajmowała się pracami górniczymi w tym rejonie. Do autora
pierwszych wejść turystycznych zaliczyć należy Roberta Townson’a, który dotarł
na szczyt Łomnicy z dwoma myśliwymi dnia 17 sierpnia 1793 roku. Niedługo po nim
górę zdobył Stanisław Staszic wraz z przewodnikami 21 sierpnia 1802 lub 1804 roku, z
zamiarem przeprowadzenia na nim doświadczeń z magnetyzmem.
|
Wierzchołek Łomnicy (słow. Lomnický štít, 2634 m n.p.m.). |
|
Pośrednia Grań (z lewej), dalej masyw Łomnicy i inne szczyty widziane z Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy. |
|
Schronisko Zamkovskiego (słow. Zamkovského chata) w Dolinie Małej Zimnej Wody. |
|
Oddalamy się ostatnim trawersem od Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy. |
Od Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy czeka nas jeden dłuższy zakos. Na jego zakręcie przy skałach mamy fajne miejsce na odpoczynek. Można tu usiąść nie przeszkadzając innym w wędrówce. Potem szlak wraca do grani i odtąd podążać będziemy już cały czas albo granią Sławkowskiego Grzebienia, albo bardzo blisko niej.
|
Przejście przez płytę, pod koniec dłużego zakosu powyżej Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy. |
|
Sławkowski Grzebień tuż przed galeryjką. |
|
Łomnica z otoczeniem. |
|
Dolina Staroleśna (słow. Veľká Studená dolina) widziana z galeryjki na Sławkowskim Grzebieniu. |
|
Zbliżenie na Strzeleckie Pola (słow. Strelecké polia) znajdujące się w górnych częsciachDoliny Staroleśnej. Po lewej Ostry Szczyt (słow. Ostrý štít; 2360 m n.p.m.), na prawo od niego Mały Lodowy Szczyt (słow. Široká veža; 2465 m n.p.m.)
|
Na początku graniowej wędrówki mamy krótkie przejście po upłazie nad urwistym północnym zboczem. To najbardziej eksponowany odcinek naszego szlaku, ale nie sprawiający większych trudności. Trzeba jedynie patrzeć pod nogi, aby nie zahaczyć o jedną z wystających skał na ścieżce. To miejsce, z którego można zobaczyć nasz cel: kopułę Sławkowskiego Szczytu, a także znajdujący się bliżej Królewski Nos. Dalej tracimy oba obiekty z oczu, gdy przechodzimy na południową stronę grani. Odtąd szlak prowadzi cały czas aż do Królewskiego Nosa. Długo trzeba czekać, aby go znowu zobaczyć, bowiem zasłaniają go kolejne garby na grani. Są one mylące dla osób, które po raz pierwszy wędrują tędy, którym wydaje się, że przed nimi już jest Królewski Nos, a potem okazuje się, że jeszcze nie, że jeszcze jest kolejne wypiętrzenie.
|
|
Przejście przez galeryjkę po północnej stronie Sławkowskiego Grzebienia. |
|
|
Na końcu galeryjki. Wspaniały widok Sławkowskiego Grzebienia, zwieńczonego Królewskim Nosem. Powyżej widoczna kopula Sławkowskiego Szczytu. |
|
Po wyjściu z galeryjki będziemy podążać po południowej stronie Sławkowskiego Grzebienia. |
Zniewalająca, ekscytująca i olśniwająca przestrzeń ponad Kotliną Popradzką (słow. Popradská kotlina) po południowej stronie pochłania nasze zmysły. Mamy widok łudząco podobny jak z pokładu samolotu. Efekt taki wynika z tego, że góra wynosi się bezpośrednio ponad rozległą kotlinę. Żadne inne szczyty jej nie zasłaniają. Świetnie widać Niżne Tatry (słow. Nízke Tatry) ciągnące się po drugiej stronie kotliny. Takiej panoramy trudniej doświadczyć z głównej grani Tatr. Kotlina Popradzka rozciąga się na osi górnego biegu rzeki Poprad. Występują na jej obszarze liczne źródła mineralne oraz źródła termalne. Kotlina wchodzi w skład historycznego regionu Spisza, z miastami Svit, Poprad, Kieżmark, Spiska Biała i Podoliniec. U stóp masywu Sławkowskiego Szczytu rozłożyły się ponadto osady tworzące administracyjnie miasto Wysokie Tatry.
|
Sławkowski Grzebień. |
O godzinie 13.20 kończymy ostatni zakos na południowym stoku Sławkowskiego Grzebienia. Znajduje się on już na zboczach Królewskiego Nosa, gdyż ścieżka szlaku przechodzi na północną stronę grani omijając ten szczyt kilka metrów poniżej. Może zajrzymy na jego wierzchołek w drodze powrotnej, jak zostanie nam jeszcze odpowiedni zapas czasu.
|
Blisko Królewskiego Nosa. |
|
Spisz. |
|
Lucyna na zakosie pod Królewskim Nosem. |
|
Tutaj przechodzimy na północne zbocze Królewskiego Nosa. |
Tymczasem za Królewskim Nosem wchodzimy na płytką od jego strony Królewską Przełęcz (słow. Sedlo pod Nosom), za którą wznosi się wybitnie masywna kopuła Sławkowskiego Szczytu, pokryta od naszej strony ogromnym rumowiskiem głazów. Mamy godzinę 13.30, a więc minęło już prawie 6 godzin od wymarszu ze Starego Smokowca. Pogoda utrzymuje się wyśmienicie. Niedużo chmur, dużo gorącego słońca. Wysoka temperatura wpływa na większe zmęczenie, ale wspinamy się bardzo spokojnym tempem, takim jakie najbardziej lubimy, a które pozwala najbardziej nacieszyć się spektakularnymi widokami. Jednak najlepsze widoki są jeszcze wciąż przed nami.
|
Kopuła Sławkowskiego Szczytu z Królewskiej Przełęczy. |
|
Królewski Nos z garbu powyżej Królewskiej Przełęczy. |
Zakosami piarżystej ścieżki wspinamy się na szczyt Sławkowskiego Szczytu. Jest już niedaleko i ostateczne podejście wbrew temu co mogłoby się wydawać nie jest takie czasochłonne. Szlak wprowadza nas na wschodnią część wierzchowiny. Poniżej w strefie kosodrzewiny ukazuje się nam Sławkowski Stawek (słow. Slavkovské pliesko), mały stawek położony na wysokości około 1676 m n.p.m. nieopodal wylotu Doliny Sławkowskiej, który trudno jest odszukać podążając widoczną nieco poniżej Magistralą Tatrzańską, bowiem kosodrzewina obrasta jeziorko bardzo szczelnie. Niegdyś stało obok niego nieduże schronisko zbudowane w 1878 roku z inicjatywy niemiecko-węgierskiej organizacji turystycznej Karpathenverein (pol. Towarzystwo Karpackie). Stało ono przy starym szlaku, którym dawniej chadzano na Sławkowski Szczyt. Jednak nie służyło turystom długo, bo w 1882 roku zniszczyła do lawina śnieżna. Nigdy nie próbowano go już odbudować. Dzisiaj łany kosodrzewiny ukryły jego miejsce.
|
Sławkowski Stawek (słow. Slavkovské pliesko). |
|
Piarżyste zbocze Sławkowskiego Szczytu. |
|
Pierwsza panorama Doliny Staroleśnej widziana z wierzchowiny Sławkowskiego Szczytu. |
|
Zbliżenie na Czerowną Ławkę (słow. Priečne sedlo). |
O godzinie 14.30 docieramy na wierzchołek Sławkowskiego Szczytu (słow. Slavkovský štít; 2453 m n.p.m.). Na szczycie Sławkowskiego Szczytu jest bardzo dużo miejsca. Jak na taką wysoką górę ma bardzo rozległą kopułę szczytową. Z wyjątkiem południowej strony posiada urwiste ściany, takie jak większość szczytów o podobnych wysokościach lub wyższych znajdujących się w Tatrach Wysokich.
I ta nazwa, która polskim turystom kojarzy się często z dość popularnym imieniem. W rzeczywistosci nazwa Sławkowskiego Szczytu pochodzi od spiskiej wsi Wielki Sławków.
|
Sławkowski Szczyt (słow. Slavkovský štít; 2453 m n.p.m.). |
|
Sławkowski Szczyt (słow. Slavkovský štít; 2453 m n.p.m.). |
Miło być tu znowu po kilku latach rozłąki. Warto było poczekać na wspaniałą aurę, aby znów zobaczyć stąd zachwycającą panoramę. Szczególnie przepięknie prezentuje się ze szczytu góry Dolina Staroleśna (słow. Veľká Studená dolina) i stojące w niej schronisko Schronisko Zbójnickie (słow. Zbójnícka chata). To jedna z największych dolin tatrzańskich, otwarta w kierunku południowo-wschodnim, gdzie łączy się z Doliną Małej Zimnej Wody (słow. Malá Studená dolina), tworząc kolejną dolinę - Dolinę Zimnej Wody. Dolina Staroleśna słynie z dużej ilości malowniczo rozlokowanych stawków. Wyliczyć można aż 27 stałych stawów, nazywanych ogólnie Staroleśnymi Stawami. Ponadto znaleźć w niej można jeszcze kilka okresowych stawków. Polska nazwa Doliny Staroleśnej pochodzi od nazwy wsi Stara Leśna znajdującej się poniżej wylotu doliny, której mieszkańcy mieli w niej swoje pastwiska. Nazwa słowacka, zarówno Doliny Wielkiej Zimnej Wody, jak również sąsiedniej Doliny Małej Zimnej Wody wynika zapewne z temperatury spływających dolinami potoków.
Niedawno wędrowaliśmy szlakami przez tą dolinę, dzisiaj spoglądamy na nią z góry. Szukamy w niej nitek szlaków, którymi podążaliśmy wcześniej. Mnóstwo fantastycznych wspomnień i wspaniałych przeżyć zostało nam z tamtych dni.
|
Zmarzły Staw Staroleśny (słow. Ľadové pleso). |
|
Zbójnickie Stawy (słow. Zbojnícke plesá). |
|
Siwe Stawy Staroleśne (słow. Sivé plesá). |
|
Pośredni Harnaski Staw (słow. Vyšné Sesterské pleso). |
|
chronisko Zbójnickie (słow. Zbójnícka chata). |
Panorama widokowa ze Sławkowskiego Szczytu jest bogata. Oczywiście szczególnie dobrze prezentuje się stąd Dolina Staroleśna i jej otoczenie, z widocznymi niemal wszystkimi licznymi Staroleśnymi Stawami i całym bogactwem flory. Wysiłek i czas podejścia został dzisiaj w pełni wynagrodzony pięknem krajobrazem. Stąd też wielki żal opuszczać szczyt. Trzeba jednak pamiętać, że choć teraz mamy już z górki, to zejście ze Sławkowskiego Szczytu jest także długie i żmudne, ale też wciąż zachwycające krajobrazowo, tym bardziej, że słońce mamy teraz za plecami.
|
Panorama ze Sławkowskiego Szczytu na Dolinę Staroleśną. |
|
Widok na masyw Gerlacha. |
|
Zbliżenie na Czerwoną Ławkę i Spągę. |
|
Teraz na Małej Wysokiej. |
|
Teraz na Rysach. |
|
Teraz na Gerlachu. |
|
Teraz na Łomnicy. |
|
Sławkowski Szczyt opustoszał. |
|
|
Spisz ze zbocza Sławkowskiego Szczytu. |
|
Południowe zbocza Sławkowskiego Szczytu.
|
|
Na Królewskiej Przełęczy. |
|
Królewska Przełęcz. |
|
Południowe zbocza opadające ze Sławkowskiego Szczytu. |
O godzinie 15.15 zaczynamy schodzić z wierzchołka Sławkowskiego Szczytu. Powolutku po miałkim materiale skalnym, aby uniknąć uślizgów. Dalej mamy już łatwiej. Odwiedzamy wierzchołek Królewskiego Nosa (słow. Kráľovský nos, Slavkovský nos; 2273 m n.p.m.). Bogusz Stęczyński w „Tatrach w dwudziestu czterech obrazach” (1860 r.) pisał:
Od Szmeksu, z utrudzeniem, do spocenia włosa,
Trzeba spinać się na szczyt Królewskiego nosa,
Po rypach rozwalonych między rozpadliny
Wychodząc z ciemnych lasów, w las kosodrzewiny.
|
Królewski Nos (słow. Kráľovský nos; 2273 m n.p.m.). |
|
Najwyżej położony punkt na Królewskim Nosie, |
|
Widok na Sławkowski Grzebień z Królewskiego Nosa. |
|
Łomnica i inne pobliskie szczyty z Królewskiego Nosa. |
Okazale prezentuje się stąd Sławkowski Szczyt. Przed
laty Sławkowski Szczyt miał być najwyższym szczytem w całych Tatrach, a więc również w całych
Karpatach. Miało się to zmienić w 1662 roku. Trzęsienie ziemi z 9 sierpnia
1662 roku objęło zasięgiem obszar Tatr Wysokich. Jego magnituda szacowana jest na
około 6.0 i należy do najsilniejszych trzęsień ziemi, jakie nawiedziło Tatry
Wysokie. W wyniku wstrząsów zginąć miało kilkadziesiąt osób we wsiach u jego podnóża, jak również przebywających w tym czasie w górach. Skutkiem tego trzęsienia ziemi było
przemodelowanie krajobrazu w tej części Tatr oraz zmiany wysokości wielu
tatrzańskich szczytów. Jego epicentrum wypadło w okolicy Sławkowskiego Szczytu,
którego wysokość obniżyła się wówczas o około 300 m. O kataklizmie świadczyć ma zrujnowany wierzchołek Sławkowskiego Szczytu i znajdujące się u jego stóp wielkie
rumowiska skalne. Przyczyną trzęsienia ziemi miał być tajemniczy obiekt, który
w samo południe spadł na szczytową kopułę Sławkowskiego Szczytu.
|
Sławkowski Szczyt z Królewskiego Nosa. |
|
Królewski Nos (słow. Kráľovský nos, 2273 m n.p.m.). |
O godzinie 15.45 schodzimy z Królewskiego Nosa na niebieski szlak. Kontynuujemy zejście kamienną ścieżką, ginącą czasami w skalnych rumowiskach, które miały powstać po upadku obiektu z kosmosu. Profesor Jacek Kolbuszewski, historyk literatury polskiej specjalizujący się w tematyce tatrzańskiej i górskiej, w swojej książce „Skarby króla Gregoriusa”, czerpiąc wiedzę z innych opracowań i przekładów dawnych kronik opisuje to tak:
…Dzień 6 sierpnia 1662 roku na długo pozostał w pamięci mieszkańców północnej części Słowacji. Tego bowiem dnia ziemia nagle zadrżała – a trzęsienie było tak silne, że nie tylko zarysowały się ściany domów w Lewoczy, Kieżmarku i Spiskiej Nowej Wsi, a nawet pozapadały się niektóre (zasobne w szlachetne trunki!) piwnice. Ci zaś, których oczy w momencie trzęsienia były zwrócone w stronę Tatr, mogli na własne oczy ujrzeć, jak wali się w gruzy cały wierzchołek Sławkowskiego Szczytu, jak skalna lawina miażdży lasy, jak nad górami tworzy się wielka, czarna chmura. Obdarzeni zaś największą spostrzegawczością widzieli sprawcę całego incydentu – ogromnego smoka lecącego wysoko nad Tatrami. Wydarzenie to upamiętnił Gaszpar Hain, kronikarz miasta Lewoczy, człowiek opanowany i rozsądny, imponujący dociekliwością umysłu. On to bowiem ustalił bezbłędnie, że smok wybrał sobie za leże tzw. Hochwald – czyli okolice dzisiejszej wsi Štrba. Tam jednakże – niestety – po owym smoku nie ma już dziś żadnych śladów…
W rzeczywistości zdarzenie to nie zostało dotąd jednoznacznie wyjaśnione, najczęściej mówi się wprost o trzęsieniu ziemi, ale niektóre źródła sugerują osuwisko bądź obryw po wcześniejszym oberwaniu chmury deszczu, o którym pisze wspomniany Gaspar Hain w „Kronika Lewoczy”, jak również o wielkiej powodzi, która miała miejsce w tym samym okresie. Być może gdzieś pomiędzy wierzchołkami Sławkowskiego Szczytu i Królewskiego Nosa było jezioro, które po deszczach przebrało i spłynęło w dół porywając skały. W opracowanych przekazach zapisów Kroniki Miasta Lewoczy można znaleźć taki zapis:
…5 sierpnia pomiędzy godziną dwunastą a pierwszą w południe, przyszła gwałtowna burza, w czasie której zwalił się aż do podstawy narożnik wieży kościelnej. (...) Później przyszedł deszcz ulewny i woda zalała wszystko, co nie wydarzyło się jeszcze za ludzkiej pamięci (6 sierpnia w nocy). W innych miejscowościach i w okolicy miasta znikły nie tylko ogrody z drzewami, folwarki i domki garbarskie, ale także ogrody warzywne i pola orne, tak że nie można było rozeznać, gdzie się przed powodzią znajdowały. Strat w okolicach miasta (nie mówiąc o Kiezmarku i innych miejscowościach), nie dałoby się wyrównać kwotą kilku tysięcy florenów. I co najważniejsze, że w Górach Śnieżnych było tak wielkie trzęsienie ziemi, że olbrzymia skała lub raczej góra stoczyła się i upadla, rozbijając się otworzyła nowe wielkie jezioro wypełnione wodą.
wg tłumaczenia Wiesława Siarzewskiego, w artykule „Śmiertelny oddech smoka”
Górami Śnieżnymi nazywane były wówczas Tatry Wysokie, a opis ten może dotyczyć zbieżności zjawisk, bądź zjawisk następujących po sobie, które spowodowały kataklizm z epicentrum na Sławkowskim Szczycie. Jednak żadna z dotychczasowych hipotez nie została potwierdzono badaniami naukowymi.
|
Wejście na Sławkowski Grzebień poniżej Królewskiego Nosa. |
|
Gołoborza pod Sławkowskim Grzebieniem. |
Niedługo po tym, bo zaledwie dwa lata później odnotowano pierwsze wejście na szczyt Sławkowskiego Szczytu. Kroniki podają lipiec 1664 roku. Tablica pamiątkowa na Sławkowskim Szczycie, precyzuje ten dzień na 25 lipca, ale niektóre źródła podają, że było to 16 lipca. Szczyt został wówczas zdobyty po dwudniowej wędrówce. Wyruszyli w 12-osobowej grupie, którą tworzyli Georg Topperczer (proboszcz z Wielkiego Sławkowa), Martinus Jani (kantor ze Spiskiej Soboty), Martinus Fabry (organista z Maciejowiec) nieznany z nazwiska myśliwy-przewodnik oraz grupa starszych uczniów z ewangelickiej szkoły z Maciejowic, wśród których był m.in. Georg Buchholtz, jednym z pierwszych znanych badaczy Tatr, autorem pierwszych opisów tych gór i całego Spiszu. Noc spędzili przy ognisku jeszcze w piętrze kosodrzewiny. Potem wschodnią granią ruszyli w kierunku Królewskiego Nosa. Potem w połowie drogi między Królewskim Nosem a Sławkowskim Szczytem zrezygnowali G. Topperczer, M. Fabry oraz czterech studentów. Nieco wyżej zawrócili dwaj inni uczniowie, Georgius Cocci i Andreas Greskovicz. Ostatecznie około godziny jedenastej stanęły na szczycie 4 osoby: Martinus Jani, Georg Buchholtz, drugi student Martinus Veisser oraz przewodnik.
Drugie potwierdzone wejście należy do Stanisława Staszica (12 sierpnia 1805 r.). Zimą jako pierwszy na szczycie był Eduard Blásy z przewodnikiem J. Gellhofem w dniu 15 stycznia 1873 roku.
Jest godzina 16.20. Wciąż podążamy w dół Sławkowskim Grzebieniem. Widzimy jednak już przed sobą galeryjkę, za którą szlak schodzi do Wyżniej Sławkowskiej Kazalnicy. Temperatura nie spada, choć słońce wyraźnie jest już niżej. Trzeba pamiętać wybierając się na tą górę, że słońce potrafi tutaj przypiekać. Ważny jest odpowiedni zapas wody, bowiem na całym tym długim szlaku nie ma żadnych źródeł.
|
Sanatorium Powszechnego Zakładu Emerytalnego (słow. Sanatórium Všeobecného penzijného ústavu) z 1925 roku w Starym Smokowcu. Bliżej po lewej Atrium Hotel. |
|
Tatrzańska Łomnica (słow. Tatranská Lomnica). |
|
Poprad. |
|
Widać stąd odległą jeszcze galeryjkę. |
|
Zbliżenie na galeryjkę. |
Sławkowski Grzebień pustoszeje, jesteśmy jednymi z ostatnich, który jeszcze znajdują się na grani. Jest zupełnie cicho. Kozice wychodzą na popołudniowy żer. O godzinie 16.50 przechodzimy upłaz północnej galeryjki. Przed nami zakosy przez połacie kosodrzewiny. Będziemy nimi jeszcze czterokrotnie wracać do grani Sławkowskiego Grzebienia, który opada na Smokowieckie Siodełko, bardziej znane jako Hrebienok. Słychać co pewien czas odgłos kursującej kolejki linowo-terenowej. Pierwotnie mieliśmy zahaczyć o Hrebeniok, ale raczej zrezygnujemy z tego. Zejdziemy tak jak wchodziliśmy, tą samą trasą niebieskiego szlaku.
|
Na Sławkowskim Grzebieniu. |
|
|
Kozice. |
|
Galeryjka. |
|
Grand Hotel w Starym Smokowcu. |
O godzinie 18.10 stajemy na platformie Maximiliánką. Widoczna z niej Łomnica chowa swój wierzchołek w ciemniejącej chmurze, może deszczowej, bo zapowiadany był na tą porę skromny deszcz. Przyspieszamy, stawiamy kroki z większą dynamiką i to nie dlatego, że tak blisko, ale ścieżka bez kamieni jest wygodniejsza i nie wymaga precyzji w stawianiu kolejnych kroków. Zbliża się dwunasta godzina naszej wędrówki, pięknej tatrzańskiej wycieczki. Szarówka chyba już się zaczyna. Dni lata są już wyraźnie krótsze. Nie ma się co dziwić, mamy przecież ostatni dzień sierpnia. Końcówka wakacji. Lato chyli się ku końcowi. Przypominają o tym kwiaty zapowiadające nadchodzącą jesień.
|
Wierzbówka kiprzyca (Epilobium angustifolium). |
|
Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea L.). |
Na ostatniej prostej widzimy już światła uliczne Starego Smokowca. Tymczasem Sławkowski Szczyt schował się za ciemnogranatową chmurą. Błysło nagle i niespodziewanie. W tym samym niemalże momencie błysk potwierdzony zostaje grzmotem. Burza! Jeszcze nie pada na nas, ale za chwile za pewne będzie. Przyspieszamy, bo do autobusu zostały nam już ostatnie metry. Ulewny deszcz dopada nas na parkingu. Powietrze schładza się momentalnie. Aura wieczorna staje w kontraście do całego dnia. O godzinie 19.30 wskakujemy na pokład autokaru. Pada jeszcze może przez kwadrans, jeszcze parę razy zagrzmi. Burza odchodzi, tak szybko, jak szybko się pojawiła. Na uliczkach Starego Smokowca zrobiło się pusto. Domy nikną powoli w mroku, blask świateł przeciąga się po mokrych nawierzchniach chodników i placach. Po kilku kolejnych minutach Sławkowski Szczyt uwalnia się od chmury i wtedy znów pojawia się nad nim niebieskie niebo, choć na krótko, gdyż i ono zostaje zamalowane wieczorną szarówką. Wnet zaskrzą się na nim gwiazdy, bo ciemna noc nadchoci, gdyż księżyc chowa się już blisko nowiu.
|
Wieczór po burzy w Starym Smokowcu. |
Zbliża się czas tkania kolejnych marzeń. Nów wyznaczy nowy początek, pojawią się kolejne plany i zamierzenia, a może stanie się coś zupełnie nieoczekiwanego, co kompletnie odmieni twoje życie, a może pojawi się ktoś, kto wierzy również w twoje marzenia? Taki dzień jak ten dzisiejszy podpowiada, że nie warto marnować czasu na bierne oczekiwanie lepszych dni, bo takie mijają szybko, jak ten dzisiejszy, ostatni dzień sierpnia 2024 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz