Sylwetka Liwocza imponuje pośród polskiego pogórza karpackiego. Widziana ze wzniesień Beskidu Niskiego, np. z Grzywackiej Góry jest charakterystycznym, łatwo rozpoznawalnym elementem pejzażu i to wcale nie dzięki wysokiemu krzyżowi wieńczącemu to wzniesienie.
TRASA:
Wisowa, Rozstajne Drogi
Rysowany Kamień (562 m n.p.m.)
Mały Liwocz (483 m n.p.m.)
Kamińska (508 m n.p.m.)
Liwocz (562 m n.p.m.)
Ujazd
Ujazd
Brzyska
OPIS:
Ponoć na tej górze znajdowało się niegdyś miasto połączone podziemnym tunelem z Bieczem. Tymże tunelem miała uciekać z grodu Bieckiego Królowa Jadwiga przed Tatarami. Gdy Tatarzy w pogoni znaleźli się już w okolicy Liwoczy, tunel wraz z miastem zawaliły się pogrążając w ziemi tatarskie oddziały. Inna legenda mówi o mieście z dwoma rynkami, z zamkiem i ratuszem. Zamieszkiwali go bardzo bogaci mieszkanie, tak bardzo, że w wejściu do ratusza wstawili złotą bramę, ale jednocześnie tak bardzo skąpi, że żałowali pieniędzy na budowę kościoła. Na nic się zdały nawoływania księdza do opamiętania, za które w konsekwencji został wygnany z grodu przez jego mieszkańców. Ksiądz przeklął ich za to i miasto zapadło się na zawsze pod ziemię.
Dzisiaj, choć aura niezbyt ciekawa, przychodzi nam zmierzyć się z tym pociągającym wzniesieniem. Wymarsz rozpoczynamy o godzinie 10.15 z przystanku autobusowego przysiółka Wisowa należącym do wsi Jodłowa, z tzw. Rozstajnych Dróg. Kierujemy się wąską asfaltową drogą odchodzącą od głównej szosy na wschód. Mży. Jest mokro. Widoczność mamy ograniczoną. Po lewej i po prawej ciągną się pasy pól i łąk, pośród nich na południ widać kilka domów. Po lewej mijamy stalowy krzyż z obrazem Matki Bożej umieszczonym w przeszklonej gablotce. Przed ścianą lasu po prawej mijamy węzeł szlaków konnych, przy którym stoi altanka. W okolicy stoją stare drewniane domy na kamiennej podmurówce.
|
Wisowa, Rozstajne Drogi. |
|
Przydrożny krzyż w Wisowej. |
|
Drewniany dom w Wisowej. |
|
Skrajem lasu... |
Przez krótki czas idziemy skrajem lasu, po czym schodzimy z asfaltowej dróżki na prawo wprost do lasu, na podmokłą drogę leśną, pokrytą licznymi bajorami. Gałązki leśnych drzew lekko obiela mokry śnieg. Szlak wiedzie w miarę płasko. W ogóle nie odczuwamy podejścia na wierzchołek Rysowanego Kamienia, bowiem ten ledwie przewyższa punkt naszego wymarszu.
Rysowany Kamień (427 m n.p.m.) osiągamy o godzinie 11.05. W jego szczycie oraz na północno-wschodnim zboczu znajdują się pojedyncze okazy piaskowca ciężkowickiego. Legendy głoszą, że największy z nich leżący w pobliżu wierzchołka pokryty jest śladami niedźwiedzich pazurów. Skała ta dała nazwę całemu wzniesieniu. Jednak kamień, który mijamy pokryty jest wyrytymi sercami i wieloma inicjałami, czy też może napisami. Czy to na pewno ten sam kamień, który dał nazwę wzniesieniu?
|
Rysowany Kamień. |
Szlak przed szczytem Rysowanego Kamienia skręca na lewo. Po dziesięciu minutach marszu wychodzimy na skraj lasu. Idziemy wzdłuż pól i łąk należących do wsi Czermna. W dali przez zamglone powietrze ledwie widać kilka zabudowań wiejskich. Wkrótce i przed nami pojawia się domostwo leżące w przysiółku Kopaniny. Pozdrawiamy gospodarza, zatrzymujemy się i chwilkę rozmawiamy. – Gdzie podzialiście narty? –pyta. – Taka słaba zima to nart nie braliśmy, tylko same kijki – odpowiadamy. Żegnając się z gospodarzem życzymy zdrowia.
|
Wzdłuż pól wsi Czermna. |
|
Przysiółek Kopaniny. |
|
Sarny. |
Po krótkim odcinku asfaltowej drogi wracamy na leśną, podmokłą ścieżkę, ale nie na długo. Znów wychodzimy na skraj lasów, na skraj pól wyglądające na obsiane już jarym zbożem. Czyżby już tak wcześnie rolnicy rozpoczęli siew?
Przy drodze widoczne są już pierwsze zawilce. Na łąkach jest jeszcze dużo starej trawy. Stado saren pasące się na łące zapewne już chciało by zakąsić świeżych pędów. Już za niedługo z pewnością nadejdzie prawdziwa wiosna. Wisi ona w powietrzu, choć jeszcze czuć chłód zimowy.
|
Pierwsze zawilce. |
|
Czermna. |
O godzinie 11.50 przecinamy szosę łączącą Czermną i Dębową, i znów wchodzimy do lasu. Przechodzimy pośród młodych buczyn ledwie widoczną ścieżką. Na kilku drzewach widoczne przyczepione kartki z napisem „Obszar objęty monitoringiem”. Niebawem wchodzimy na gruntową drogę, którą zaczynamy powolutku zdobywać zbocze.
Mgła nieco nasila się. Na szlaku mamy dużo błota i resztki śniegu z nim zmieszanego. Ubłoceni jesteśmy już po kolana, ale jakże pysznie jest tak się przewietrzyć, a aura? No cóż: mży, ale nie leje i nie wieje; jest chłodno, ale nie gorąco, owszem jest błoto, ale nie ma bagna – czyż to może być zła pogoda?
|
Szlak przed Małym Liwoczem. |
O godzinie 12.25 przechodzimy przez szczyt Mały Liwocz (483 m n.p.m.). Ledwie się orientujemy, gdyż wierzchołek jest raczej nie wyraźny. Pewnie byśmy go przeszli niepostrzeżenie, gdyby nie napis naniesiony farbą na drzewie. Szlak dalej nieco obniża się, potem znowu wiedzie delikatnie w górę zbocza, nie zmuszając do zbytniego wysiłku. Nawet nie wiemy kiedy przechodzimy kolejny szczyt wyróżniony na mapie jako Kamińska (508 m n.p.m.).
|
Mały Liwocz (483 m n.p.m.). |
Przeskakujemy płytką transzeję z wodą, a może to początek jakiegoś potoczku. Mijamy niewielką polankę ze składowiskiem drew, za którym około godziny 12.50 schodzimy z leśnej drogi. Odbijamy na prawo na grząską ścieżkę i stromym podejściem dostajemy się na grzbiet góry, gdzie skręcamy w lewo. Przed nami jeszcze jedno krótki podejście grzbietowe. Wkrótce nachylenie szlaku łagodnieje.
|
Podejście na grzbiet Liwocza. |
Jest dziesięć minut po trzynastej, kiedy z zamglonego powietrza wyłaniają się zabudowania na szczycie góry. Jeszcze minutka, może dwie i jesteśmy u celu. Sadowimy się w altance z ławkami i ławami, jednej z kilku stojących przy placu na szczycie Liwocza. Jest bardzo chłodno – chłód ten szybko wgryza się w ciało podczas postoju. Mamy w plecakach kurtki - wyciągamy je i ciepłą herbatę. Zjadamy po kanapce na stojąco.
|
Przed nami wierzchołek Liwocza. |
Liwocz liczy 562 m n.p.m. wysokości, co nobilituje go do najwyższego szczytu Pogórza Ciężkowickiego. Jest porośnięty lasem po sam szczyt, lecz mimo to stanowi nie lada atrakcyjny punkt widokowy dzięki potężnej platformie widokowej wynoszącej widza 24 metry ponad szczyt. Zwieńczona jest imponującym, stalowym Krzyżem Milenijnym 18-metrowej wysokości.
Z platformy widokowej na Liwoczu przy odpowiedniej pogodzie można zobaczyć m.in. Góry Świętokrzyskie, Pasmo Jeleniowskie oddalone o nieco ponad 110 km, Bieszczady oddalone również w podobnej odległości, grzebień Tatr oddalony w granicach 100-140 km, czy też Babią Górę znajdującą się 141 km od szczytu. Musimy koniecznie przybyć na Liwocz jeszcze raz, gdy pogoda sprzyjać będzie takim dalekosiężnym widokom. Dzisiaj nie ma po co wychodzić na platformę.
|
Sanktuarium Chrystusowego Krzyża i Matki Bożej Królowej Pokoju na Liwoczu. |
Wierzchołek góry zajmuje Sanktuarium Chrystusowego Krzyża i Matki Bożej Królowej Pokoju - nieduży kompleks sakralny z kaplicą, wybudowany wokół podstawy wieży widokowej z Krzyżem Milenijnym. Powstało ono dla „upamiętnienia wejścia Rodziny Ludzkiej w Trzecie Tysiąclecie Chrześcijaństwa oraz jako wotum wdzięczności Bogu i Matce Najświętszej za Umiłowanego Ojca Świętego Jana Pawła II w 25-lecie Jego pontyfikatu”.
Wchodzimy do kaplicy. Jej wnętrze jest ciasne, gdyż środek zajmuje podstawa wieży widokowej. Przed głównym ołtarzem mieści się tylko jeden rząd krzeseł. W bocznych nawach odgrodzonych ścianami podstawy wieży widokowej jest znacznie więcej miejsca. Kaplica ujmuje swoim niecodziennym kształtem, ale jednocześnie pewną prostotą i skromnością. Kierując się do wyjścia z kaplicy zatrzymujemy się chwilkę przed aspersorium przy drzwiach z misternie wyrzeźbionymi postaciami Maryi i Józefa z Dzieciątkiem. Na jej obrzeżu widoczny jest napis „Medugorje”, przypominający miejsce objawień Królowej Pokoju.
|
Sanktuarium Chrystusowego Krzyża i Matki Bożej Królowej Pokoju na Liwoczu. |
|
Matka Boża Królowa Pokoju. |
|
Sanktuarium Chrystusowego Krzyża i Matki Bożej Królowej Pokoju na Liwoczu. |
|
Aspersorium. |
Na zewnątrz pod ścianą kaplicy stoi duży pomnik papieża Jana Pawła II. Obok mamy piękną wieczną szopkę betlejemską z postaciami naturalnych rozmiarów. Na prawo od szopki schodzi w dół zbocza leśna droga, na którą prowadzi nas żółty szlak. Rozpoczynamy zejście o godzinie 13.55. Droga po której prowadzi nas szlak stanowi drogę dojazdową do sanktuarium na szczycie góry. Stoją przy niej oryginalne stacje drogi krzyżowej powstałej w 2003 roku, będące dziełem ormiańskiego artysty metaloplastyka Arama Chakhbaziana.
|
Pomnik Jana Pawła II. |
|
Wieczna szopka betlejemska. |
|
Stacja drogi krzyżowej autorstwa Arama Chakhbaziana. |
O godzinie 14.00 osiągamy granicę rezerwatu przyrody „Liwocz”. Szlak prowadzi nas dalej skrajem tego najbardziej cennego przyrodniczo obszaru w okolicy - lasu, ze zbiorowiskami roślinnymi typowymi dla wyższych partii Pogórza Ciężkowickiego, z dominującą buczyną karpacką. Żyje w nim wiele gatunków chronionych, przedstawicieli flory i fauny, w tym kilka roślin objętych ochroną ścisłą oraz zwierząt znajdujących się pod prawną ochroną, jak np. salamandra plamista czy puszczyk uralski. Z zagrożonych gatunków spotkać można tutaj jeża, gronostaja, łasicę i wydrę. Oczywiście znacznie łatwiej jest w nich spotkać typową zwierzynę łowną, czyli sarny, jelenie, dziki i lisy. Z licznie występującego w koronach drzew ptactwa zobaczyć można kruki, krogulce, myszołowy, czy jastrzębie.
|
Granica rezerwatu przyrody „Liwocz”. |
Rośnie tu też rzadki krzew o nazwie kłokoczka południowa, która na przełomie maja i czerwca obsypują piękne, pachnące, zwisające grona małych i różowawych kwiatów. Zwany jest świętym krzewem naszych przodków, bo wierzono w jego magiczną moc. Wykorzystywano go w różnych celach i związanych z nim było wiele zwyczajów. W niektórych wsiach Beskidu Niskiego przetrwał nawet zwyczaj wykorzystywano pędów i kwiatów kłokoczki do święcenia ziół w święto Matki Boskiej Zielnej. Może to właśnie przełom maja i czerwca byłby najlepszym terminem na powtórną wycieczkę na Liwocz?
|
Rezerwat przyrody „Liwocz”. |
|
Krzyż Partyzancki. |
O godzinie 14.15 odchodzimy od granicy rezerwatu „Liwocz”. Zaraz potem wchodzimy na polankę z Krzyżem Partyzanckim, od którego rozpoczyna się droga krzyżowa na szczyt góry Liwocz. Na jego cokole odczytujemy sentencję: „Piechurze, rozważając Mękę Pańską, wspomnij Chrystusowi naszą krew przelaną za Ojczyznę, sam zaś buduj pokój w miejscu w którym żyjesz.”
Na polance z Krzyżem Partyzanckim droga dojazdowa odchodzi na lewo do wsi Brzyska. Żółty szlak prowadzi dalej na wprost drogą szutrową. Choć aura dzisiaj wybitnie nie przypomina jeszcze wiosennej są już pierwsze oznaki wiosennego przebudzenia: bazie na wierzbach, kotki na leszczynach.
Wkrótce wychodzimy z lasu. Droga wiedzie nas między polami uprawnymi. Przed nami rozpościera się dolina Wisłoki, wypływającej gdzieś ze środkowego Beskidu Niskiego. Tutaj wyznacza on granicę między Pogórzem Ciężkowickim, a Pogórzem Strzyżowskim.
|
Wychodzimy z lasu między pola uprawne. |
|
Przed nami dolina Wisłoki. |
|
Zbliżamy się do pierwszych wiejskich obejść. |
Niedługo potem mijamy pierwsze wiejskie obejście, od którego maszerujemy wąską asfaltówką, potem mijamy kolejne domostwa sukcesywnie schodząc ku dolinie Wisłoki. Na przedłużeniu drogi widzimy ogromny krzyż... Zbliżamy się do niego.
|
Na przedłużeniu drogi widzimy ogromny krzyż. |
|
Dolina Wisłoki. |
|
Wisłoka. |
|
Krzyż Milenijny w Ujeździe. |
Przed nami jeden z najwyższych w Polsce krzyży - Krzyż Milenijny w Ujeździe. Ma 40 metrów wysokości. Wbudowany został jako wotum wdzięczności Polonii amerykańskiej z Chicago. Rozpostarty na nim Chrystus zwrócony jest twarzą w kierunku doliny Wisłoki, przez którą biegnie droga Jasło-Pilzno. Krzyż otaczają przepiękne stacje drogi krzyżowej wykute w piaskowcu ciężkowickim. Niby tak samo wykonane, a jednak każda z nich warta jest odrębnej uwagi.
|
Stacje drogi krzyżowej wokół Krzyża Milenijnego w Ujeździe.
W głębi widoczny jest Liwocz. |
|
Krzyż Milenijny w Ujeździe. |
|
Liwocz. |
Zaraz za Krzyżem Milenijnym asfaltowa droga zakręca w lewo i ostrzej schodzi do drogi krajowej nr 73. W dolinie Wisłoki, tuż przy rzece widzimy stawy powstałe na dawnych wyrobiskach żwiru. Są obecnie popularnymi łowiskami z bogatym rybostanem: amura, karasia, karpia, leszcza, lina, okonia, płoci, pstrąga tęczowego, sandacza, szczupaka, węgorza i wzdręgi. Dalej widoczne są zabudowania miasteczka Kołaczyce z kościołem Świętej Anny wybudowanym w latach 1903-1906.
|
Stawy rybne w dawnych wyrobiskach żwiru. |
|
Widok na Kołaczyce. |
|
Kościół Świętej Anny w Kołaczycach wybudowany w latach 1903-1906. |
Docieramy na drogę krajową, gdzie skręcamy w lewo. Po krótkim podejściu brzegiem szosy dochodzimy do przystanku autobusowego we wsi Ujazd, leżącej w granicach administracyjnych gminy Brzyska. Ziemie te w średniowieczu należały do opactwa tynieckiego. Potwierdzają to dokumenty z czasów Kazimierza Jagiellończyka. Własnością klasztoru w Tyńcu pozostały aż do czasów rozbiorowych, kiedy zostały skonfiskowane przez cesarza Józefa II, a następnie odsprzedawane przez kolejnych właścicieli. W 1831 roku wsie Brzyska, Ujazd i Kłodawa nabył Karol Kotarski, którego rodzina dziedziczyła je do czasów wojny.
|
Na przystanku autobusowym w Ujeździe. |
Przejeżdżamy do Brzysk, gdzie na wzniesieniu w centralnym punkcie wsi z inicjatywy Karola Kotarskiego wzniesiono zespół pałacowy. Rozbudowany został później przez jego syna Stanisława. Po nim dziedziczką została jego jedyna córka wraz z mężem hrabią Marianem Łosiem. Wojna przyniosła jednak zniszczenie i rozgrabienie pałacu, który do dziś czeka na swojego odnowiciela. Zabytkowy Zespół Pałacowy Kotarskich wciąż imponuje, mimo ruiny. Zaliczany jest do zabytków o najwyższych walorach kulturalno-krajobrazowych, ale czy ktoś przywróci mu dawne piękno. W rozmowach z mieszkańcami wsi wyczuliśmy w tej kwestii dużo sceptycyzmu: – Nie ma co ma oglądać i lepiej nie próbować wchodzić do środka – odpowiadali, gdy pytaliśmy o drogę do pałacu.
|
Zespół Pałacowy we wsi Brzyska. |
Wiosna chyba się zbliża, choć natura jeszcze bardzo nieśmiało ożywia ze snu, ale jak to mówią „w marcu jak w garncu”. Tak to Liwocz nie pokazał nam dziś najważniejszych swoich walorów, choć dzień później podobno słońce go olśniło. Wybrać się nam będzie trzeba na niego jeszcze raz.
Tak to jest rysowany kamień. Mam dziadków w Jodłowej.Szedłem tam kilka razy ale od Jodłowy Górnej W maju idę na Liwocz ale od innej strony
OdpowiedzUsuń