O tym niezwykłym miejscu pisaliśmy już, nazywając je miasteczkiem ze snów. Oddalone jest kilka kilometrów od brzegów morza i leży wysoko na stokach masywu Olimpu na wysokości około 500 m n.p.m. Miejscowość została założona przez pasterzy, którzy wypasali tam owce i kozy na początku XV wieku. Dzisiejsze Paleo Pantelemonas ma już inne oblicze, choć sprawia wrażenie, jakby czas w tej wiosce nie upływał. Dzisiejsi jej mieszkańcy jednak nie zajmują się już pasterstwem, ale są mistrzami rękodzielnictwa. Nie mogliśmy sobie odmówić ponownej wizyty w tym tak urokliwym miejscu. Zapuszczamy się po raz drugi w wąskie uliczki Paleo Pantelemonas, które prowadzą nas w jego niezwykłe zakamarki. Wabieni pejzażem, zapachami ziół i greckiego tsipouro przemierzamy wszerz i wzdłuż przecudną wioskę. Brukowane uliczki prowadząc wzdłuż rozrzuconych po całej wiosce sklepików z pamiątkami, rękodziełami sztuki ludowej, misternie wykonanymi dekoracjami, biżuterią, czy też sklepików z pachnącymi mydłami, doskonałymi miodami kwiatowymi i napitkami.
I na koniec zaglądamy do tawerny położonej w samym sercu wioski, na placu z wiekowymi platanami i odrestaurowaną świątynią Agios Panteleimon. Podobnie jak rok temu zaglądnęliśmy tutaj pod koniec wyprawy, ale tym razem przeznaczyliśmy na to trochę więcej czasu, bo naprawdę warto. To wioseczka rzuca urok na każdego, kto tu przybędzie, podbija serca każdego przybysza, bo jak już pisaliśmy, to miejsce jak ze snów. Nawet Olimp stąd widziany odsłonił się nam pięknie o zachodzie słońca i słońce stąd jest jakieś piękniejsze. Nie znajdziecie drugiego takiego miejsca na świecie.