MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
PRZED
WIOŚNIE |
WIOSNA
|
LATO
|
JESIEŃ
|
PRZED
ZIMIE |
ZIMA
|
||||
Jare Gody
|
Zielone Świątki
|
Noc Kupały
|
Noc
Świętojańska |
Od zażynek
do dożynek |
Dziady
|
Katarzynki
i Andrzejki |
Szczodre Gody
|
Zapusty
|
Judaszki
|
Judaszki
Zima jeszcze nie chce ustąpić wiośnie. Przyroda jeszcze odpoczywa, oczekując niezaprzeczalnych oznak wiosny. Jej zwiastunami są drobne białe kwiaty śnieżyczki przebiśnieg i śnieżycy wiosennej, w górach na halach zakwitają łany szafranu spiskiego. Zwierzęta przebudzone z zimowego snu stają się wyraźnie aktywniejsze. Do swych gniazd wracają ptaki z ciepłych krajów. Lasy, pola zaczynają się zielenić. Wkrótce zamknie się krągły rok - rytm przyrody, życia i ludzkiej egzystencji.
W ludzkich obejściach również trwają przygotowania do wiosny - zwyczajowe sprzątanie. Wszystkie śmieci, liście i inne pozostałości po odchodzącej zimie układa się na jeden stos, a potem podpala. Gdzieniegdzie ognisko to nazywane było „paleniem Judasza”. Podobną wymowę, wyrażającą dezaprobatę największemu zdrajcy w historii chrześcijaństwa miał powszechny niegdyś zwyczaj wieszania, palenia i topienia kukły Judasza. Wyrósł on na bazie pogańskiego obyczaju powitania wiosny i topienia Marzanny. Korzeniami sięga więc do najstarszych praktyk stosowanych przez człowieka dla zjednania sobie natury i jej sił. Nadchodzący czas Wielkiej Nocy będzie najlepszym by zatrzymać się i pomyśleć o życiu, mając na względzie innych, bez względu na kolor skóry, czy wiarę, by współistnieć w zgodzie z naturą i Stwórcą tego unikalnego i cudownego kawałka Wszechświata jakim jest nasza Ziemia. |
Jesteśmy w przededniu wiosny. Ludowa tradycja silnie osadzona w rytmie natury i realiach czasu rozpocznie niebawem nowy cykl obrzędowy. Wchodząc w okres świąt wielkanocnych doświadczymy chrześcijańskich zwyczajów, ale w jakże wielu przypadkach silnie zakorzenionych w słowiańskich obyczajach uznawanych za pogańskie. Niektóre z wierzeń i obrzędów ludowych uległa zasymilowaniu i jest kultywowana łącznie jako pogańskie i chrześcijańskie, a niektóre funkcjonują odrębnie. Rok temu topiliśmy Marzannę nawiązując do starosłowiańskiego święta poświęconego bogini zimy i śmierci. Ten obrządek wciąż jest wszędzie znany i popularny mimo prób wyplenienia go przez Kościół. W 1420 roku na synodzie poznańskim nakazano duchowieństwu: „Nie dozwalajcie, aby w niedzielę odbywał się zabobonny zwyczaj wynoszenia jakiejś postaci, którą śmiercią nazywają i w kałuży topią”. Na nic się zdały nakazy, bo młodzi wciąż biegali po wiosce z kukłą, radując się z odejścia zimy. Stąd Kościół podjął próbę zmiany znaczenia tego obyczaju wprowadzając nową tradycję chrześcijańską zwaną wieszaniem Judasza, albo po prostu Judaszkami.
Nowym uosobieniem słomianej kukły został Judasz. Zazwyczaj przed wschodem słońca w Wielki Czwartek kukła była wieszana na wieży kościelnej. Następnego dnia strącano ją z wieży, bito, szarpano i włóczono po wsi, zaś na koniec podpalano i wrzucano do rzeki lub stawu. Z czasem jednak zwyczaj ten nabierał charakteru antysemickiego, czy nawet uzewnętrzniać zaczął się nadmierną agresją uczestników widowiska wobec słomianej kukły. W konsekwencji Kościół zakazał obyczaju, którego sam był pomysłodawcą. Jednak mimo tego zwyczaj ten przetrwał w niektórych regionach do dnia dzisiejszego, tak jak tutaj, gdzie zaczynamy dzisiejszą wędrówkę w Mszanie Dolnej. Tutejsi mieszkańcy wiedzą co to są Judaszki, choć Judaszka nie wieszają już na wieży kościelnej. Judaszek był też z nami. Dotarł na Luboń Wielki i tam skończył żywot w ogniu. Zagórzanie również rozprawią się z nim za parę dni, podobnie zresztą jak z Marzanną, którą będą topić.
|
Zima Na ziemię, jakby całun, śnieżna padła szata, Złoty blask słońca czarne przesłoniły chmury; Wszystkie kwiaty powiędły i gaj już ponury Bo w nim umilkła ptasząt gromada skrzydlata! I w mojemu sercu także zeschły róże lata, Smutek zaciemnił chmurą myśli mych lazury - Gwiazda nadziei blednie - a ptak złotopióry Ptak o czarownym głosie - miłość, mnie odlata! Ale niedługo wiosna na ziemię powróci, Słońce ją opromieni i ze snu ocuci - Niebo znów przyoblecze swą szatę błękitną; Słowik zacznie piosenkę - i róże rozkwitną Pośród szmaragdowego młodych łąk kobierca! - A mnie, czyż nowa wiosna zawita do serca? Konstanty Gaszyński |
10 |
MAŁY SZLAK BESKIDZKI
przez cztery pory roku z polskimi zwyczajami ludowymi w tle
|
Zima
|
Mszana Dolna (384 m n.p.m.) Przełęcz Glisne (634 m n.p.m.) Luboń Wielki (1022 m n.p.m.) Naprawa, Luboń Mały PKS (646 m n.p.m.)
OPIS:
Mszana Dolna założona została najprawdopodobniej z początkiem XIV wieku przez cystersów ze Szczyrzyca, podobnie zresztą jak większość wiosek w okolicy. Położona w kotlinie Raby i uchodzącej do niej Mszanki, otoczonej wzniesieniami Beskidu Wyspowego, za wyjątkiem południowej strony, gdzie sąsiaduje już z Gorcami. Miasto jest stolicą górali zagórzańskich, którzy stworzyli w regionie niepowtarzalny folklor, do dziś tutaj pielęgnowany. Nad rzeką Mszanką przy moście z drogi krajowej nr 28 rozpoczynamy ostatni etap Małego Szlaku Beskidzkiego. Na ostatnią wędrówkę wyruszamy o godzinie 8.30.
Znaki szlaku kierują nas ulicę Starowiejską. Po minięciu centrum handlowego miasta skręcamy w lewo na ulicę Słowackiego, którą dochodzimy na powrót do drogi krajowej nr 28. Skręcamy w prawo i chodnikiem przy „krajówce” idziemy do skrzyżowania ulic ze światłami. Przed sobą widzimy masyw Szczebla. Na skrzyżowaniu ulic skręcamy w lewo na ulicę Zakopiańską. Na Zakopiańskiej przy skrzyżowaniu mijamy krzyż z Chrystusem. Po kilku minutach odchodzimy w prawo z Zakopiańskiej na most nad rzeką Raba. Zaczyna się tutaj ulica Zarabie, którą powolutku zaczynamy kierować się na Przełęcz Glisne.
Przed budynkiem Restauracji „Aleksandra” stojącym przy drodze po prawej odbijamy na boczną uliczkę w lewo. Przechodzimy mostkiem nad dopływem Raby. Wkrótce mijamy kapliczkę z figurą Najświętszej Maryi Panny stojącej na kuli ziemskiej i depczącej stopą łeb piekielnego węża Poniżej w dodatkowej wnęce znajduje się figura św. Ambrożego. Są przy niej ławeczki, gdzie można spocząć na chwilkę. Kapliczka stoi przy wjeździe do posesji otoczonym szpalerem młodych drzew. Na początku wjazdu, zaraz za bramą wjazdową na terenie posesji stoi ostrzegawczy znak drogowy „przejazd kolejowy bez zapór”.
Od kapliczki nie ma już asfaltu. Idziemy gruntową drogą między polami i łąkami, co pewien czas mijając jakiś niewielki zagajnik lub lasek. O godzinie 9.40 osiągamy kulminację niedużego wzniesienia, gdzie na skraju lasu stoi zadaszona wiatka. Na niej widnieje napis „Złote Wierchy”. Z miejsca tego rozciąga się malowniczy widok w kierunku północno-wschodnim i wschodnim. Imponują stąd wzniesienia Beskidu Wyspowego, przede wszystkim Śnieżnica, Ćwilin i lekko obielona śniegiem Mogielica.
Zaraz za wiatą „Złote Wierchy” szlak skręca na prawo. Wchodzi na moment do lasu, po czym schodzimy na przełączkę przed zalesionym wzniesieniem Okrągła (633 m n.p.m.). Stoi tu kilka domostw przysiółka Szarkowa należącego jeszcze do Mszany Dolnej. Szlak kieruje nas na południowe stoki Okrągłej, skąd schodzimy na szosę biegnącą doliną potoku Gęsia Szyja. Idziemy dalej po południowo-zachodniej stronie wzniesienia Okrągłej w górę potoku. Niebawem szosa zakosem w prawo wspina się wyżej i wchodzi miedzy domostwa niewielkiej wsi Glisne. Przy drodze stoją proste stacje drogi krzyżowej wykonane przez mieszkańców na jutrzejszą Niedzielę Palmową.
Zabudowania wsi Glisne sięgają przełęczy o tej samej nazwie, rozdzielającej masywy Szczebla i Lubonia Wielkiego. Między domostwami odnaleźć można kilka ładnych kapliczek, stare domy. Po prawej w dolince stoi kościół Najświętszego Serca Jezusowego zbudowany w 1977 roku, prowadzony przez księży sercan. Cały obszar wsi jest położony w niezwykle malowniczym, pofałdowanym terenie.
Szosa wspina się do siodła Przełęczy Glisne (634 m n.p.m.). Na zachodzie po drugiej stronie przełęczy znajduje się wieś Tenczyn. My zaś skręcamy na południe wprost na masyw Lubonia Wielkiego. Szlak wiedzie nas błotnistą drogą pomiędzy polami i łąkami. O godzinie 10.50 zatrzymujemy się niedaleko pod lasem, by w otoczeniu przepięknego krajobrazu odpocząć przed intensywniejszym podejściem na najwyższy szczyt na trasie Małego Szlaku Beskidzkiego. Z prawej widać Ćwilin i Śnieżnicę oraz częściowo Lubogoszcz (zachodnie stoki). Z lewej masyw Zembalowej, a dalej Kotoń. Wprost na północy za przełęczą wznosi się oczywiście Szczebel.
Bez wątpienia czuć już nadchodzącą wiosnę. Na polach widać już tylko nieliczne skrawki śniegu, ale na północnych stokach Lubonia Wielkiego na pewno jest go znacznie więcej. Przed nami najkrótsze turystyczne podejście na szczyt Lubonia Wielkiego. Jest jednak bardzo strome. Zaraz po wejściu do lasu musimy pokonać bardzo stromy fragment, trudniejszy niż zawsze bo silnie oblodzony. Potem chwilkę mamy łagodniej i znów walczymy ze śliską stromizną. Ostre podejście mamy niemal do samego szczytu. W partiach podwierzchołkowych pojawia się również przejście po skałach, które musimy ominąć bokiem po stoku góry.
Luboń Wielki jest potężnym, wyniosłym szczytem Beskidu Wyspowego. Sięga 1022 m n.p.m. Przez miejscowych nazywany jest „Biernatką”. Góra znana jest z ciekawostek geologicznych przede wszystkim za sprawą osuwiska fliszowego znajdującego się po jej drugiej, południowej stronie, a także skałek zwanych „Dziurawymi Turniami”. Powstałe w wyniku osuwiska rumowisko tworzy swoiste gołoborze, dostępne turystycznie poprzez szlak zwany „Percią Borkowskiego”. Jego obszar objęty jest ochroną rezerwatową. Wśród bloków i płyt skalnych znajdujących się na obszarze tego rezerwatu znajdują się liczne nisze i szczeliny jaskiniowe. Z nimi związane są liczne legendy i opowieści ludowe o zbójnikach i miejscach, gdzie ukryli skarby.
O godzinie 12.15 jesteśmy już blisko wierzchołka góry. Szlak biegnie coraz bardziej łagodnie po kopule szczytowej porośniętej dorodnym lasem bukowym. Pomiędzy drzewami dostrzec można pociągające widoki - to tylko skrawki panoramy, którą zobaczymy na szczycie, na który docieramy o godzinie 12.30.
Z tarasu widokowego na szczycie góry doskonale widoczna jest przełęcz Glisne, z której podążaliśmy na szczyt góry, a za nią Szczebel, dalej Lubogoszcz, Wierzbanowska Góra i Ciecień. Na lewo widzimy masywy Zembalowej, Koskowej Góry, pasmo Uklejnej wchodzące w skład pasma Lubomira i Łysiny. Z prawej mamy Śnieżnicę i Ćwilin.
Na szczycie stoi potężna wieża przekaźnikowa, znacznie przewyższająca rosnący wokół las. Obok niewielki budynek schroniska z pokojem oferującym widoki na cztery strony świata. Schronisko to powstało w 1931 roku z inicjatywy Stanisława Dunina-Borkowskiego, który był również twórcą wspomnianego wcześniej szlaku zwanego dziś jego nazwiskiem.
Na ścianie Schroniska PTTK na Luboniu Wielki znajdujemy czerwoną kropkę końca Małego Szlaku Beskidzkiego. Na szczycie Lubonia Wielkiego po roku etapowej wędrówki kończymy Mały Szlak Beskidzki.
Mszanka. |
Krzyż przydrożny na początku ul. Zakopiańskiej. |
Raba. |
Szczebel. |
Kapliczka z figurami NMP i św. Ambrożego. |
Przed budynkiem Restauracji „Aleksandra” stojącym przy drodze po prawej odbijamy na boczną uliczkę w lewo. Przechodzimy mostkiem nad dopływem Raby. Wkrótce mijamy kapliczkę z figurą Najświętszej Maryi Panny stojącej na kuli ziemskiej i depczącej stopą łeb piekielnego węża Poniżej w dodatkowej wnęce znajduje się figura św. Ambrożego. Są przy niej ławeczki, gdzie można spocząć na chwilkę. Kapliczka stoi przy wjeździe do posesji otoczonym szpalerem młodych drzew. Na początku wjazdu, zaraz za bramą wjazdową na terenie posesji stoi ostrzegawczy znak drogowy „przejazd kolejowy bez zapór”.
Wjazd do posesji ze znakiem „przejazd kolejowy bez zapór”. |
Od kapliczki nie ma już asfaltu. Idziemy gruntową drogą między polami i łąkami, co pewien czas mijając jakiś niewielki zagajnik lub lasek. O godzinie 9.40 osiągamy kulminację niedużego wzniesienia, gdzie na skraju lasu stoi zadaszona wiatka. Na niej widnieje napis „Złote Wierchy”. Z miejsca tego rozciąga się malowniczy widok w kierunku północno-wschodnim i wschodnim. Imponują stąd wzniesienia Beskidu Wyspowego, przede wszystkim Śnieżnica, Ćwilin i lekko obielona śniegiem Mogielica.
Lubogoszcz. |
Szczebel. |
Zaraz za wiatą „Złote Wierchy” szlak skręca na prawo. Wchodzi na moment do lasu, po czym schodzimy na przełączkę przed zalesionym wzniesieniem Okrągła (633 m n.p.m.). Stoi tu kilka domostw przysiółka Szarkowa należącego jeszcze do Mszany Dolnej. Szlak kieruje nas na południowe stoki Okrągłej, skąd schodzimy na szosę biegnącą doliną potoku Gęsia Szyja. Idziemy dalej po południowo-zachodniej stronie wzniesienia Okrągłej w górę potoku. Niebawem szosa zakosem w prawo wspina się wyżej i wchodzi miedzy domostwa niewielkiej wsi Glisne. Przy drodze stoją proste stacje drogi krzyżowej wykonane przez mieszkańców na jutrzejszą Niedzielę Palmową.
Droga na „Złote Wierchy”. |
Judaszek uczepił się plecaka Kingi. |
Śnieżnica, Ćwilin i inne wyspy na północnym wschodzie. |
Wiata „Złote Wierchy”. |
Panorama ze „Złotych Wierchów” na wschód i północny wschód. |
Szarkowa. |
Pokazuje się Luboń Wielki. |
Droga przez Szarkową. |
Droga przez Szarkową. |
Zabudowania wsi Glisne sięgają przełęczy o tej samej nazwie, rozdzielającej masywy Szczebla i Lubonia Wielkiego. Między domostwami odnaleźć można kilka ładnych kapliczek, stare domy. Po prawej w dolince stoi kościół Najświętszego Serca Jezusowego zbudowany w 1977 roku, prowadzony przez księży sercan. Cały obszar wsi jest położony w niezwykle malowniczym, pofałdowanym terenie.
Glisne. Kościół Najświętszego Serca Jezusowego z 1977 roku. |
Stare zabudowania we wsi Glisne. |
Szosa wspina się do siodła Przełęczy Glisne (634 m n.p.m.). Na zachodzie po drugiej stronie przełęczy znajduje się wieś Tenczyn. My zaś skręcamy na południe wprost na masyw Lubonia Wielkiego. Szlak wiedzie nas błotnistą drogą pomiędzy polami i łąkami. O godzinie 10.50 zatrzymujemy się niedaleko pod lasem, by w otoczeniu przepięknego krajobrazu odpocząć przed intensywniejszym podejściem na najwyższy szczyt na trasie Małego Szlaku Beskidzkiego. Z prawej widać Ćwilin i Śnieżnicę oraz częściowo Lubogoszcz (zachodnie stoki). Z lewej masyw Zembalowej, a dalej Kotoń. Wprost na północy za przełęczą wznosi się oczywiście Szczebel.
Widok na wieś Glisne z podnóża Lubonia Wielkiego. |
Widok na masyw Zembalowej. Z prawej widoczny jest masyw Kotonia. |
Stoki Lubonia Wielkiego powyżej Przełęczy Glisne. |
Bez wątpienia czuć już nadchodzącą wiosnę. Na polach widać już tylko nieliczne skrawki śniegu, ale na północnych stokach Lubonia Wielkiego na pewno jest go znacznie więcej. Przed nami najkrótsze turystyczne podejście na szczyt Lubonia Wielkiego. Jest jednak bardzo strome. Zaraz po wejściu do lasu musimy pokonać bardzo stromy fragment, trudniejszy niż zawsze bo silnie oblodzony. Potem chwilkę mamy łagodniej i znów walczymy ze śliską stromizną. Ostre podejście mamy niemal do samego szczytu. W partiach podwierzchołkowych pojawia się również przejście po skałach, które musimy ominąć bokiem po stoku góry.
Ostre fragmenty podejścia na Luboń Wielki. |
Ostre fragmenty podejścia na Luboń Wielki. |
Pierwsze dobre widoki w prześwitach wiatrołomów. |
Wchodzimy na wierzchowinę szczytową. |
Na Luboniu Wielkim. |
Szczyt Lubonia Wielkiego. |
Pierwsze widoki z partii szczytowych Lubonia Wielkiego. |
Luboń Wielki jest potężnym, wyniosłym szczytem Beskidu Wyspowego. Sięga 1022 m n.p.m. Przez miejscowych nazywany jest „Biernatką”. Góra znana jest z ciekawostek geologicznych przede wszystkim za sprawą osuwiska fliszowego znajdującego się po jej drugiej, południowej stronie, a także skałek zwanych „Dziurawymi Turniami”. Powstałe w wyniku osuwiska rumowisko tworzy swoiste gołoborze, dostępne turystycznie poprzez szlak zwany „Percią Borkowskiego”. Jego obszar objęty jest ochroną rezerwatową. Wśród bloków i płyt skalnych znajdujących się na obszarze tego rezerwatu znajdują się liczne nisze i szczeliny jaskiniowe. Z nimi związane są liczne legendy i opowieści ludowe o zbójnikach i miejscach, gdzie ukryli skarby.
O godzinie 12.15 jesteśmy już blisko wierzchołka góry. Szlak biegnie coraz bardziej łagodnie po kopule szczytowej porośniętej dorodnym lasem bukowym. Pomiędzy drzewami dostrzec można pociągające widoki - to tylko skrawki panoramy, którą zobaczymy na szczycie, na który docieramy o godzinie 12.30.
Panorama z Lubonia Wielkiego. |
Róża szlaków: ile stąd kilometrów do Bielska-Białej? |
Panorama północno-wschodnia. |
Mogielica. |
Lubogoszcz. |
Szczebel. |
Schronisko PTTK na Luboniu Wielkim. Tu na ścianie jest czerwona kropka MSB. |
Z Judaszkiem na Luboniu Wielkim. |
Na ścianie Schroniska PTTK na Luboniu Wielki znajdujemy czerwoną kropkę końca Małego Szlaku Beskidzkiego. Na szczycie Lubonia Wielkiego po roku etapowej wędrówki kończymy Mały Szlak Beskidzki.
Luboń Wielki (1022 m n.p.m.).
|
Dawne zwyczaje uosabiały to co i dziś jest ważne dla natury człowieka. Na szczycie Lubonia Wielkiego znajdują się drewniane figury nawiązujące swoją symboliką do wierzeń ludów słowiańskich na ziemiach polskich zanim pojawiło się na nich chrześcijaństwo. Niegdyś stały one w leśnych zakątkach pod wierzchołkiem Lubonia przy ołtarzu w formie kamiennego kręgu. Liczne protesty jednak sprawiły, że ołtarz zlikwidowano, a figury zagościły tutaj. Są wśród nich: ciężarna kobieta symbolizująca macierzyństwo i płodność, brodaty wojownik siłę woli, oraz starzec uosabiający mądrość i rozwagę. Czyż to nie zaskakujące, że wszystkie wymienione przymioty reprezentowanymi słowiańskimi posągami są wciąż bardzo ważne dla przetrwania gatunku ludzkiego?
Nad północnym stokiem Lubonia Wielkiego. |
Pożegnalne spojrzenie przed drogą powrotną. |
Grupa na Luboniu Wielkim. |
Nisko kłaniamy się Wam w podzięce za 10 wspaniałych dni na Małym Szlaku Beskidzkim. Ależ to była przygoda! Ogarnia nas radość, satysfakcja, a jednocześnie smutek i żal. Przemierzyliśmy razem ten szlak od kropki do kropki i skończyło się...
Jutro rozpocznie się wiosna, pojutrze minie dokładnie rok od naszej pierwszej wycieczki. Zleciało, jak wszystkie cztery pory roku. Życie zatoczyło krąg – natura, przyroda po śnie zimowym znów zacznie się odradzać, cały cykl rozpocznie się na nowo. Również my na nowo zaczniemy ulegać tym samym wpływom rytmu natury pod kątem psychicznym, emocjonalnym, jak i fizycznym. Przed nami kolejny rok obrzędowy, znów te same wspaniałe zwyczaje i obrzędy przekazywane nam przez rodziców, babcie i dziadków. Pojawią się w nich zjawy, duchy, demony, a przede wszystkim tradycja, w której odnaleźć można tak silne oparcie w codziennym życiu. Każdy z nas wyniósł te tradycje z rodzinnego domu. Warto o nich pamiętać i przekazywać dalej potomnym, swoim dzieciom, wnukom.
Stworzyliśmy razem wyśmienitą gromadkę, rozumiejącą się i wzajemnie szanującą, uczynną i wesołą. Nie łączy nas żaden klub, koło, a czysta sympatia i życzliwość. Czyż to nie piękne? Stąd być może też czujecie ten sam żal rozstania, tą chęć powrotu do początku? Niestety wszystko ma swój koniec. A może umówimy się gdzieś jeszcze, ot tak po prostu na telefon? Może razem znów wyruszymy w góry, podejmiemy nowe wyzwania? Co Wy na to? Pomyślcie. Do zobaczenia, bywajcie zdrowi!
Dorota i Marek
PS. Dziękujemy Remkowi - Wiceprezesowi ZG PTT i Prezesowi ZO PTT w Chrzanowie za przybycie na Luboń Wielki i uświetnienie naszego uroczystego finału.
Koniec Małego Szlaku Beskidzkiego - etap 10
Siódma zero, zero. W drogę wyruszamy,
Szlaku Beskidzkiego, końcówkę dziś mamy!
Gienek oraz Rysiek wcześniej wysiadają,
Zaległy, dziewiąty etap zaliczają.
A my do etapu, w Mszanie startujemy,
Początkowo po chodnikach wędrujemy.
Chyba swoją kondycją dziś się nie zachłysnę!
Bo idziemy asfaltem, aż na Przełęcz Glisne.
Idąc tym asfaltem, trochę się boimy,
Więc gdy jadą auta, to na bok schodzimy.
Teraz tempo marszu ja nieco docisnę,
Szybciutko dojdziemy na tą Przełęcz Glisne.
A stąd stromo w górę, bardzo tego chcemy,
Na szczyt Lubonia Wielkiego z trudem dojdziemy.
Podejście jest strome, pięćset przewyższenia,
Nieco kilogramów będzie do stracenia.
Muszę tutaj przyznać - to jest dokonanie,
W scenerii zimowej, szczytu zdobywanie!
A co jest na szczycie, nie jeden zapyta,
Ładne ale stare schronisko nas wita.
Jest również na szczycie, nikogo to nie dziwi,
Od przed wojny stoi tutaj wieża tv.
Schronisku nie brakuje góralskiej urody,
Lecz nie ma toalet i bieżącej wody.
Turysta za potrzebą idzie do wychodka,
Oj, będzie ciekawie, jak niedźwiedzia spotka...
(Luboń w Wyspowym, to taka góra-matka!
Jest nazywany przez miejscowych – Biernatka.)
Z platformy szczytowej widok to nie nowy,
Jak na dłoni widać dziś - Beskid Wyspowy!
I kolega Irek, tez miał wielką gratkę,
Pokazał swą, w oddali, na Kudłoniu chatkę!
Z lekkim opóźnieniem... A niech Ich cholera!
Rysiek oraz Gienek, na Luboń dociera...
Od wszystkich kolegów otrzymują brawo,
Zrobić dwa etapy, to trzeba iść żwawo!
Gdzieś obok schroniska, ognisko palimy,
Również na tym etapie, dobrze się bawimy.
Marek i Dorota tak się postarali,
Zdobywcom MSB, kubeczki wręczali.
„Będzie niespodzianka!” – tak rano mówili.
Lecz tymi kubkami, wszystkich zaskoczyli!
Nie wiem czy dlatego, że jest taka miła,
Dwa kubki dostała, dzielna Radomiła.
A w domu u Szalów, dodatkowo czeka,
Kubek dla Jasia Ś! Poszedł na EDK-a!
Oprócz PTTK-a, to miał dzisiaj fetę,
Kolega Remigiusz. Z chrzanowskiego PTT-e.
Z jego punktu widzenia, było bardzo miło,
Ze czterdzieści osób odznakę zdobyło!
I tu przy ognisku, Panowie i Panie!
Było z MSB, końcowe pożegnanie
Czas szybko ucieka, kończą się niestety,
Uściski, dyplomy i inne gadżety.
Chyba też dzisiaj nikogo nie zaskoczy,
Że będzie obyczaj z okresu Wielkanocy.
Marek z Dorotą tak się namęczyli,
Słomianą kukłę „judaszka” stworzyli.
(W osiemnastym wieku już to wymyślili,
Kukłę Judasza pierwszy raz powiesili.
Od tego okresu duzi, częściej mali,
Na wieży kościelnej „judasza” wieszali.
Antysemickich wybryków Kościół się bał,
Więc tą tradycję przed wojną zakazał.)
Ale teraz nieco inny już czas mamy,
Do tradycji ojców, znów chętnie wracamy.
Aby przeprowadzić dziś obrzęd „judaszki”,
To słomianej kukle, wdziano Marka łaszki!
Zapał dla „judaszków” Oni mieli szczery...
Kukłę więc spalili, Igor i Ksawery!
Kończy się dzisiaj z MSB nasza zabawa,
Na horyzoncie już jest wioska Naprawa.
(Jalu Kurek napisał, wiedział coś w tej sprawie,
Powieść - jej tytuł: „Grypa szaleje w Naprawie”.
W kampanii wrześniowej, tu się bitwa rozegrała,
Strona polska Niemców dwa razy pokonała.)
My się żadnej pogody dzisiaj nie boimy,
Przez Mały Luboń do Naprawy schodzimy.
Pogoda na koniec, nie szczędzi nam oprawy,
Wiec w pełnym słoneczku, schodzimy do Naprawy.
Droga do Krakowa, to jest dzisiaj łatwa,
Nawet Pan kierowca, mknie z „prędkością światła”!
Ponieważ czas Wielkanocy już przed sobą mamy,
Wszyscy sobie serdeczne życzenia składamy!
---------------------------------------------------------------
Obydwoje Szale to do siebie mają,
Że gdy jedno kończą, drugie zaczynają.
Toteż nas nie dziwi, że zadziałali tak:
Zaczęli nowy cykl, o nazwie – „Papieski Szlak”.
Waldemar Ciszewski – zdobywca Małego Szlaku Beskidzkiego; 19.03.2016 r.
A My dziękujemy Wam za wszystko
OdpowiedzUsuńNice :D
OdpowiedzUsuńCiekawe zdjęcia.
OdpowiedzUsuńwypas owiec