| Ilekroć mam możność udać się w góry i podziwiać górskie krajobrazy, dziękuję Bogu za majestat i piękno stworzonego świata.
JP II, Les Combes, Przemówienie na Anioł Pański 11.07.1999 r.
|
TRASA:
Harkabuz
Raba Wyżna
Rabska Góra (783 m n.p.m.)
Piątkowa Góra
Rabka-Zdrój
OPIS:
Jest tak nie często uczęszczany, również przez nas, choć byliśmy tu ostatni raz raczej niedawno, gdy pokonywaliśmy trasę główną Małopolskiego Szlaku Papieskiego. Na Przełęcz pod Harkabuzem wjeżdżamy o godzinie 9.20. Leży ona w grzbiecie Beskidu Orawsko-Podhalańskiego biegnącego od Przełęczy Spytkowickiej do Żeleźnicy. Jest to grzbiet niepozorny i niewysoki, i może zaskakiwać, że właśnie nim przechodzi Wielki Europejski Dział Wodny, między zlewiskami Adriatyku, Morza Czarnego i Morza Śródziemnego, a zlewiskami Morza Bałtyckiego, Morza Północnego oraz rzek wpadających bezpośrednio do Atlantyku. Grzbietem tym poprowadzona była też dawna granica polsko-węgierska.
Na Przełęcz pod Harkabuzem wyjechaliśmy asfaltową drogą z Raby Wyżnej. Droga ta prowadzi do wsi Harkabuz. Wybudowana została ona w latach 60-tych XX wieku, a wpierw pokryta była kostką brukową. Dopiero w 2005 roku położono na niej nawierzchnię asfaltową i odtąd nosi ona nazwę Drogi Solidarności. Nazwano ją tak dla uczczenia pamięci chodzących tędy kurierów z okresu II wojny światowej, a także szlaków papieskich. Uroczyste otwarcie Drogi Solidarności odbyło się z udziałem u prezydenta Lecha Wałęsy i premiera Kazimierza Marcinkiewicza, zaś jej poświęcenia dokonali pochodzący z tych okolic: kardynał Stanisław Dziwisz i biskup Jan Szkodoń. Na przełęczy ustawiono głaz pamiątkowy i tablicę informacyjną. Jest też wiata turystyczna.
|
Głaz z pamiątkową tablicą na Przełęczy pod Harkabuzem. |
Przełęcz styka się z niskimi chmurami. Chłód z nich bije i wilgoć. Nieco lepszej spodziewaliśmy się pogody, lecz na wędrówkę taka jest dobra. Niebieskim szlakiem idącym grzbietem pasma kierujemy się na południe, by odszukać początek szlaku żółtego. Wnet go odnajdujemy we mgle. Żółty szlak kieruje nas na wschód, a po chwili na północny wschód i schodzi zalesionym stokiem do doliny Raby. O godzinie 9.45 mijamy zabudowaną wiatkę stojącą przy skrzyżowaniu kilku dróg. Miejsce to nosi nazwę Trzy Kamienie. Schodzimy dalej drogą leśną pokrytą warstwą opadłych liści. Wkrótce też szlak zaczyna wychodzić na bardziej odkryte stoki, porośnięte trawami i gęstymi zagajnikami. Za domkiem letniskowym droga wyraźnie schodzi już do doliny, a na stokach Rabskiej Góry widać już liczne zabudowania, a także krzyż koło którego będziemy przechodzić.
Za polanką ze składowiskiem ściętych drzew odbijamy na dróżkę odchodzącą w prawo. Wkrótce idziemy skrajem lasu. Po prawej stoki pokryte są halami. Dalej trafiamy znów na ciąg zagajników tworzący nad naszą drogą swoisty korytarz. Wkrótce mijamy starą szopę stojącą z prawej, za którą znów wychodzimy na otwarty stok pokryty łąkami. Trochę przejaśnia się i pokazuje się przed nami zarys Rabskiej Góry wznoszącej się po drugiej stronie doliny Raby.
|
We mgle, gdzieś na początku szlaku. |
|
Skrzyżowanie dróg. |
|
Obszar młodników. |
|
Odejście szlaku z drogi leśnej. |
|
Dróżka między świerkami. |
|
Pod baldachimem drzew liściastych. |
|
Na skraju lasu. |
|
Swoisty korytarz z młodników. |
|
Las przerzedza się. |
|
Wychodzimy na łąki. Przed nami widoczna jest Rabska Góra. |
|
Chaber łąkowy (Centaurea jacea L.). |
|
Raba w Rabie Wyżnej. |
O godzinie 10.50 jesteśmy nad Rabą. Wieś Raba Wyżna kryje się w dolinie rzeki Raby. Otoczona jest podhalańskimi pagórami oraz skrajem Gorców. Szlak wiedzie wzdłuż koryta Raby przez blisko kilometr. Zbliżamy się do centrum Raby Wyżnej. Raba Wyżna jest starą wsią. Pierwsze informacje o niej (jako Raba) znajdują się w rejestrach poborowych Królestwa Polskiego z 1581 roku, a wynika z nich, że wieś należała do dóbr kasztelana krakowskiego Wawrzyńca Spytka Jordana herbu Trąby. Pod koniec XVI wieku przeszła we władanie rodziny Sierakowskich herbu Ogończyk, po nich wieś przeszła w dzierżawę rodziny Wilkoszewskich herbu Sariusz, zaś od 1885 roku do rodziny Zduniów, rodziny inteligenckiej o chłopskich korzeniach, wywodzącej się z miejscowości Pcim koło Myślenic.
Z lewej mijamy Pałac Głowińskich zaprojektowany został dla młodego dziedzica rabiańskiego dr Jana Zdunia. Został wzniesiony w latach 1900-1902. Jest on obecne wpisany do rejestru zabytków kultury (od 1985 roku). Zaraz za pałacem mamy kościół św. Stanisława Biskupa. Pierwszy kościół w tym miejscu zbudowana około 1580 roku. Była to budowla drewniana, która w 1665 roku został zastąpiony kościołem murowanym. W latach 40-tych XIX wieku został on rozbudowany do wyglądu obecnego.
|
Pałac Głowińskich. |
„W Rabie nauczyłem się czytać i pisać. Tu są moje korzenie” - napisał będący wtedy arcybiskupem Stanisław Dziwisz w księdze pamiątkowej wydanej z okazji 100-lecia liceum i gimnazjum w Nowym Targu, gdzie zdał maturę. Dziś w Rabie Wyżnej mieszka bliska rodzina kardynała Stanisława Dziwisza. Po maturze młody Staszek Dziwisz nie przyznał się nawet rodzinie, że wybiera się do seminarium. Obawiał się, że jeśli się nie dostanie, to ludzie wezmą go na języki, zaś rodzinie będzie przykro. Dzięki tej wrodzonej dyskrecji przez prawie 40 lat był znakomitym sekretarzem i powiernikiem Karola Wojtyły jako biskupa, kardynała i papieża. Ta wędrówka poprowadzi nas śladami Stanisława Dziwisza, sekretarza i kapelana arcybiskupa metropolity krakowskiego Karola Wojtyły oraz osobistego sekretarza papieża Jana Pawła II. Na rodzinnym domu Dziwisza w Rabie Wyżnej umieszczono tablicę upamiętniającą dzień 13 czerwca 1977 roku, kiedy gościł w tym domu kardynał Wojtyła.
Gdy w październiku 1978 roku ksiądz Dziwisz odprowadzał kardynała Wojtyłę do watykańskiej bramy na konklawe, zapewne nie przypuszczał, że przyjdzie mu pozostać w Watykanie na wiele lat. Po wyborze na papieża kardynał powiedział do niego: „Stasiu, a ty się teraz dziwisz, czy ty się nie dziwisz?”. Podczas tej wędrówki nawiążemy do różnych wydarzeń z życia kardynała i papieża, blisko których był również dyskretny ksiądz.
|
Stacja kolejowa „Raba Wyżna”. |
Mija godzina jedenasta. Zatrzymujemy się na półgodzinki w cukierni. Nie mamy na dzisiejszej trasie schroniska i tym razem cukiernia staje się przystankiem kawowym. O godzinie 11.30 przekraczamy Rabę, następnie ruchliwą szosę (drogę wojewódzką nr 958), za którą po stopniach wychodzimy na dworzec kolejowy. Przechodzimy przez tory, za nimi skręcamy w prawo w alejkę, zaraz potem w lewo na ścieżkę, którą łatwo przeoczyć. Prowadzi w górę stoku Rabskiej Góry przez sad, wzdłuż pól i obok domów. Powyżej ostatnich domostw wschodzimy na widokowe partie wzniesienia, przez które prowadzi nas teraz droga jezdna wyłożona betonowymi płytami. Przed lasem stoi krzyż jubileuszowy postawiony w 2000 roku, będący repliką krzyża na Giewoncie. Został on poświęcony przez ówczesnego biskupa pomocniczego archidiecezji krakowskiej kardynała Kazimierza Nycza. Przy drodze prowadzącej do krzyża mijaliśmy stacje drogi krzyżowej, która rozpoczyna się przy kościele św. Stanisława Biskupa.
|
Widok na Rabę Wyżną. |
|
Podejście na Rabską Górę. |
|
Owce. |
|
Krzyż milenijny na Rabskiej Górze. |
|
Stok Rabskiej Góry z widokiem na Rabę Wyżną. |
Chmury podniosły się wyżej i mamy ładną panoramę doliny Raby. Przy lepszej przejrzystości widzielibyśmy rozciągające się dalej Pasmo Policy i Babią Górę. Widać tylko silnie zamglone rysy tych gór. Nieopodal pasą się owieczki, panuje błogi spokój. Sobota na wsi kojarzy nam się z odgłosami prac przy domostwach, odgłosami pilarek, czy kosiarek, lecz tutaj dzisiejszego dnia panuje cisza.
Po przerwie przy krzyżu milenijnym około godziny 12.00 ruszamy dalej i wchodzimy do lasu. Droga gruntowa prowadzi między drzewami pozbywającymi się liści. Barwy jesienne są jeszcze dość bogate, lecz niedługo już pozostanie w lesie tylko zieleń świerków. Znikną żółcie, brązy i czerwienie, opadną pod drzewa, a potem przykryje je biały śnieg.
|
Krzyż milenijny na Rabskiej Górze. |
O godzinie 12.20 wchodzimy na górny skraj polanki. W jej centralnej części stoi drewniana kaplica poświęcona św. Hubertowi. Ogrodzona jest drewnianym płotem. Została ona ufundowana w 2015 roku z okazji rocznicy 55-lecia powstania Koła Łowieckiego „Głuszec” w Nowym Targu, a poświęcona jest pamięci myśliwych z tego koła, którzy odeszli do „Krainy Wiecznych Łowów” przyłączając się do św. Huberta - jak pisze na tablicy informacyjnej. Powyżej kaplicy przy drodze leży głaz z przytwierdzoną tablicą. Jest na niej napisane, że jest to Polana Ojca Świętego Jana Pawła II, zaś nazwę tą nadano w roku kanonizacji i obchodów 90-lecia Lasów Państwowych. Za polaną mamy miejsce do odpoczynku z ławami. Korzystamy z nich. Polanę opuszczamy o godzinie 12.45.
|
Kaplica św. Huberta. |
|
Kaplica św. Huberta. |
|
Kaplica św. Huberta. |
Utwardzona droga prowadzi dalej, schodząc wkrótce z grzbietu do Sieniawy. Przechodzimy sobie odejście szlaku na szczyt Rabskiej Góry. Musimy zawrócić. Szlak jest wyjątkowo słabo oznakowany. Należało niedaleko za polaną skręcić na lewo, ale to nic - przecież wybraliśmy się na tą wycieczkę, aby połazić sobie trochę. Na szczyt Rabskiej Góry docieramy o godzinie 13.15.
Rabska Góra (783 m n.p.m.) to szczyt leżący w Gorcach. Jest całkowicie zalesiony. Stoi na nim kamień milenijny z napisem „Chwała na wysokości Bogu – Sursum Corda”. Kamień osadzony jest w kopczyku kamieni, a u jego podnóża umieszczono tablicę z rysunkiem mitry i napisami „Ciebie Boga wychwalamy - W 25 rocznicę Pontyfikatu Jana Pawła II – Anno Domini 16 X 2003”.
|
Rabska Góra (783 m n.p.m.) i pamiątkowy obelisk. |
Droga zejścia ze szczytu ciasno przebija się przez las, lecz po chwili wyprowadza na polanę. Droga przecina polanę, zaś znaki szlaku odchodzą jej skrajem na prawo. to mylące, bo po prawej też jest droga, ale to fantazja znakarza. Szlak prowadzi na przeciwległy skraj polany tą samą drogą, którą dotąd szliśmy. Szybko orientujemy się i wracamy na właściwą drogę. Wprowadza nas ona w las świerkowy, z którego szybko wychodzi na kolejną polanę, bardzo rozległą, nie kończącą się, właściwie aż do szosy „Zakopianki”. Rosną na niej niewielkie grupki drzew, świerków i brzóz, z lewej jest jakaś nieduża szkółka leśna. Przechodzimy kulminacje łąkowego wzniesienia. Dróżka schodzi w dół. Co raz wyraźniej słychać ruch samochodów na „Zakopiance”.
|
Polana. |
|
Łąki. |
Szlak dochodzi do szosy „Zakopianki”. Skręca na niej w lewo i prowadzi przez około 100 metrów jej poboczem. To niebezpieczne, szczególnie przy mokrej nawierzchni i słabszej widoczności. Korzystamy zatem z łąk przy szosie, którymi szlak odchodzi od „Zakopianki” do lasu rosnącego poniżej. Przechodzimy wąski pas leśny polnymi ścieżkami, pośród łąk i zagonów, trochę na tzw. „czuja”, bo bardzo trudno znaleźć znaki szlaku. W każdym razie trzeba podążać w dół do doliny wsi Rokiciny Podhalańskie, wsi ukrytej w dolinie pośród gorczańskich wzniesień. Jej niezwykła nazwa pochodzi od gwarowego określenia pewnego gatunku wierzby zwanego rokitą.
|
Przy Zakopiance (widać ją z prawej). |
|
Łąki i pola nad Rokicinami Podhalańskimi. |
|
Rokiciny Podhalańskie. |
Początki wsi Rokiciny Podhalańskie sięgają połowy XIV wieku. W 1584 roku jej właścicielem był Wawrzyniec Spytko Jordan. W okresie rozbiorów, w około 1792 roku jeden z kolejnych dziedziców wsi wybudował istniejący obecnie dwór. Służył on kolejnym dziedzicom, aż do lat 20-tych XX wieku, kiedy po śmierci ostatniego właściciela został sprzedany zgromadzeniu Sióstr Urszulanek. Walory klimatyczne miejscowości sprawiły, że dwórek stał się miejscem, do którego przyjeżdżały zdrowieć schorowane siostry z innych zgromadzeń. Częstymi gośćmi sióstr urszulanek byli też wybitni ludzie kościoła: Adam Sapieha, Stefan Wyszyński, czy Karol Wojtyła.
We wsi zobaczyć można jeszcze stare podhalańskie domy o typowej dla tego regionu architekturze. Wypierane są jednak bardzo silnie przez nowe domy. O godzinie 14.35 osiągamy dno doliny, gdzie skręcamy na stok z osiedlem Grycówka. Wspinamy się dość szybko po stoku Piątkowej Góry (714 m n.p.m.). Zostawiamy za sobą wiejskie domy, wychodzimy w obszar łąk, pól i młodników. Mijamy kapliczkę i wkrótce docieramy do drewnianego kościółka stojącego przy „Zakopiance”.
|
Przy kapliczce. |
Znamy go doskonale, tyle razy koło niego przejeżdżaliśmy, że trudno zliczyć. Chyba nikt, kto jeździ w stronę Zakopanego i Tatr nie jest w stanie określić tego. Zwykle tylko przejeżdżamy koło niego, a jeśli już się przy nim zatrzymujemy, to zazwyczaj wtedy kiedy kościółek jest zamknięty. Dzisiaj został otwarty. Opiekunowie, Marianie (Zgromadzenie Księzy Marianów Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Matyi Panny) otwarli go dzisiaj wcześniej, wiedząc, że znajduje się on na naszym szlaku, ale też dlatego, że będzie w nim uroczystość ślubna.
Kościółek na Piątkowej Górze wybudowano dawno temu, w 1757 roku w miejscy dawnej kaplicy. Ufundował go wojewoda sandomierski Jan Wielkopolski. Stanął w niecodziennym miejscu, bo z dala od większych siedzib ludzkich. To też zastanawiało - dlaczego tutaj? To też zapewne było inspiracją do legendy o jego powstaniu, która jest wiązana z rzeczywistym fundatorem. Mówi ona o bogatym kupcu, który przejeżdżał tutejszym szlakiem handlowym, łączącym Polskę i Węgry. W pewnej chwili otoczyli go zbójcy. Nie wiedząc co począć, upadł na kolana i zawołał „Krzyżu Święty ratuj mnie!”. Wtedy na niebie pośród chmur ukazał się ognisty krzyż, który wystraszał zbójców. Nie wiadomo, czy uciekli wtedy, czy skamienieli, bo są różne wersje tej legendy. W każdym bądź razie kupiec został uratowany. W międzyczasie, w miejscu, gdzie to się wydarzyło trysnęło źródełko, nazwane później Źródłem Pociesznej Wody, które bije do dziś wodą o przypisywanych właściwościach leczniczych. Ponoć pomaga na oczy i nogi. Ów kupiec miał wybudować istniejący kościółek jako wotum dziękczynne za cudowne uratowanie. Krzyż jaki mu się ukazał przedstawia sufitowa polichromia. Stąd też kościół ten nazywany jest też kościołem „U Krzyża”, albo wg oficjalnej nazwy Kościół Świętego Krzyża.
|
Kościół Świętego Krzyża. |
|
W środku kościoła Świętego Krzyża. |
|
Ołtarz główny. |
|
Polichromia na sklepieniu. |
|
Chrystus Frasobliwy ocalały z pożaru w 1994 roku. |
|
Kościół Świętego Krzyża. |
W znacznej części obecny stan budynku kościoła pochodzi z odbudowy, gdyż w roku 1994 został on podpalony przez nieznanych sprawców. Uratowany tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, gdyż akurat „Zakopianką” wracała specjalistyczna jednostka straży pożarnej z Krakowa, dzięki której kościółek nie spłonął zupełnie. Udało się go wiernie odbudować, zrekonstruować pierwotne późnobarokowe wyposażenie oraz zdobnictwo. Z zewnątrz kościółek częściowo okalają soboty, czyli niskie podcienia wsparte na słupach, które dawniej dawały schronienie wiernym przybywającym z dalekich okolic, a przybywali oni już w sobotę wieczorem na niedzielne nabożeństwo. Na terenie przykościelnym otoczonym niewysokim, kamiennym murem, wśród starodrzewu znajdziemy kamień upamiętniający spotkania na Piątkowej Górze Kardynała Karola Wojtyły z młodzieżą oazową.
|
Kamień upamiętniający spotkania na Piątkowej Górze Kardynała Karola Wojtyły z młodzieżą oazową. |
|
Kapliczka. |
|
Kościół Świętego Krzyża. |
|
Kościół Świętego Krzyża. |
Po zwiedzeniu kościoła przechodzimy na drugą stronę ruchliwej „Zakopianki” i schodzimy około 200 metrów wzdłuż niej w kierunku Krakowa, do Źródła Pociesznej Wody. Źródło położone jest na wysokości 645 m n.p.m. – otoczone kasztanowcami, jaworem, lipą i jesionami. Od 1977 roku Źródło Pociesznej Wody wraz z otoczeniem zostały ustanowione pomnikiem przyrody. Dawniej wypływające z niego woda doprowadzana była rurami również do dworu w Rabce. W czasach odkrywania Tatr nieco powyżej źródła stała karczma, w której zatrzymywali się podróżni.
|
Zakopianka. |
|
Kapliczka przy Źródle Pociesznej Wody. |
|
Źródło Pociesznej Wody. |
Wracamy na żółty szlak i o godzinie 15.25 wchodzimy na boczną dróżkę. Oddalamy się od „Zakopianki”, wchodzimy w zacisze terenów leśnych porastających Piątkową Górę. Nie od razu wchodzimy do wnętrza lasu, lecz wędrujemy gruntową drogą między skrajem lasu i łąk. Obchodzimy wierzchołek góry zwieńczony masztem antenowym, który widzimy z prawej. W końcu dostrzegamy przed sobą dolinkę Poniczanki. Szlak odbija nieco w lewo i wprowadza na początkowo strome zejście wiodące zwartym lasem.
|
Szlak na Piątkowej Górze. |
|
Dolina Poniczanki. |
|
Leśne zejście. |
O godzinie 16.20 wychodzimy z lasu. Wchodzimy na asfaltową drogę idącą równolegle do potoku Pocieszna Woda, tego samego, przy którego źródle byliśmy nie tak dawno. Z prawej mijamy leśniczówkę i zaraz dalej wchodzimy na ulicę Podhalańską. Skręcamy w lewo, ale kilkadziesiąt metrów dalej szlak odchodzi z tej ulicy na prawo w uliczkę Do Pociesznej Wody. Nieco dalej Pocieszna Woda wpada do Poniczanki.
|
Kładka nad Poniczanką. |
|
Poniczanka. |
Jesteśmy już w Rabce-Zdroju. Przekraczamy betonową kładką Poniczankę i wchodzimy do Parku Zdrojowego. Rabka-Zdrój to znane uzdrowisko dla dzieci i dorosłych, którego bogactwem są zasoby wód mineralnych. To miejscowość położona u podnóża Gorców i Beskidu Wyspowego, w malowniczej kotlinie, którą tworzą wpadające do rzeki Raby potoki Poniczanka i Słonka. Park Zdrojowy jest sercem uzdrowiska. Został w ostatnich latach zrewitalizowany i podzielony na dwie części - strefę słońca i cienia, które tworzy specjalnie dobrana dla danej strefy roślinność. Nasza droga wiedzie alejkami parkowymi. Szlak, który dzisiaj podjęliśmy kończy się na drugim skraju parku przy ulicy Władysława Orkana. My zaś kierujemy się w stronę dworca kolejowego przemierzając park spacerowymi alejkami. Pięknie jest w nim o każdej porze roku.
Mijamy rzeźby powstałe w 2012 roku podczas Pleneru Rzeźbiarskiego „Baśnie z Gór”, przedstawiające postacie z baśni i legend regionu Karpat. Stanowią one dodatkową atrakcję Miasta Dzieci Świata – taki tytuł miasto otrzymało w 1996 roku, bo specjalizuje się w leczeniu dzieci. Z myślą o dzieciach przez lata istnienia Rabki powstały w nim liczne atrakcje, takie jak Teatr Lalek „Rabcio” w 1949 roku, czy lunapark „Rabkoland” w 1988 roku, albo postawiony w 2004 roku Pomnik Świętego Mikołaja, przy którym kończymy wędrówkę.
|
Rzeźba z cyklu „Baśnie z Gór”. |
|
Park Zdrojowy. |
|
Pomnik Jana Pawła II w Parku Zdrojowym. |
|
Park Zdrojowy. |
|
Pomnik Świętego Mikołaja. |
|
Rabczańskie pieniążki Świętego Mikołaja. |
Wędrując przez Beskid Orawsko-Podhalański i zachodni skraj Gorców dotarliśmy w pobliże wzniesień Beskidu Wyspowego, pasma niezwykle urodziwego i przyjaznego do wędrówek zarówno latem, jak i zimą. O to nam chodziło, aby dotrzeć tu właśnie jeszcze przed zimą. Za niedługo ruszymy dalej na Luboń, Szczebel, Lubogoszcz, Śnieżnicę, Ćwilin, Mogielicę, Jasień - piękne i wdzięczne wzniesienia Beskidu Wyspowego. Zapłonie na nich turystyczna watra i zasiądziemy wokół niej jako grupa najlepszych przyjaciół, poszukująca refleksji, jak też wytchnienia od zabieganego życia. Beskid Wyspowy nadaje się do tego idealnie.
Kolekcjonerska Karta Etapu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz