Płoną góry, płoną lasy w Bieszczadach. Porażają wzrok czerwieniami i brązami, ognistym pomarańczem i jaskrawą żółcią. Tylko świerki i jodły opierają się szaleństwu barw utrzymując zieleń. Wiele razy widzieliśmy jesienną grę kolorów, ale ta na którą trafiliśmy obecnie w Bieszczadach nie ma sobie równych. Przebija wszelkie inne spotkania ze złotą jesienią, jakich mieliśmy szczęście doświadczać. Bieszczadzkie lasy są niezwykle kolorowe, a aura niespodziewanie ciepła. Czego nam tu brakuje? Chyba tylko krótkich spodenek, bo nikt nie spodziewał się, że będzie aż tak ciepło. Prognozy mówiły o słońcu, ale też o ochłodzeniu. Płoną góry, płoną lasy, a słońce podgrzewa powietrze. Emocje narastają, bo dzisiaj ruszamy w najwyższe partie polskich Bieszczadów.
TRASA:
Muczne (719 m n.p.m.)
Bukowe Berdo (1160 m n.p.m.)
Bukowe Berdo (1311 m n.p.m.)
Przełęcz Goprowska (1161 m n.p.m.)
Halicz (1333 m n.p.m.)
Przełęcz Goprowska (1161 m n.p.m.)
Przełęcz pod Tarnicą (1285 m n.p.m.)
Tarnica (1346 m n.p.m.)
Przełęcz pod Tarnicą (1285 m n.p.m.)
Wołosate (737 m n.p.m.)
OPIS:
Muczne to niewielka osada, niemal zapomniana w Bieszczadach. Prowadzi do niej szosa piętrząca się ku górnym partiom wąskiej doliny potoku Mucznego. O godzinie 8.00 jesteśmy na miejscu. Muczne należ do najmłodszych osad w Bieszczadach. Przed drugą wojną światową liczyła 8 domów i była przysiółkiem Dźwiniacza Górnego. W połowie XIX wytwarzano w niej potaż. Potasznia zlokalizowana była w miejscu nowego kościoła. Przysiółek powstał niedługo przed uruchomieniem potaszni. Po II wojnie światowej nie zachowała się tutaj żadna zabudowa. Polacy, którzy tutaj mieszkali zostali wymordowani przez UPA w 1944 roku (74 osoby). Dopiero w latach 70-tych XX wieku powstała tu osada pracowników leśnych. Pozyskiwano wówczas z tych terenów drewno, którego w Bieszczadach jest pod dostatkiem.
W latach 1977-1981 dolina Mucznego stała się zamkniętą enklawą dla państwowych prominentów i ich gości. Została ona ogrodzona i strzeżona pierścieniem. Powstał tu ośrodek wypoczynkowy oznakowany kryptonimem W-3 (kryptonim W-1 nosił ośrodek w Łańsku, a W-2 ośrodek w Arłamowie). Przy hotelu funkcjonował wówczas ośrodek łowiecki, z którego korzystali decydenci PRL-u i ich zagraniczni goście.
Dzisiaj w kilkunastu stojących tu budynkach każdy turysta znajdzie zakwaterowanie. Panuje tu ujmująca cisza i spokój, z rzadka zakłócana przejeżdżającym pojazdem. Dolina wydaje się być w ogóle nie popularna turystycznie, choć na parkingu przy Centrum Promocji Leśnictwa Bieszczadzkiego zaparkowanych jest już dużo samochodów. Ruszyli już w góry. Muczne jest miejscem, skąd można wyruszyć do najbardziej wysuniętych na wschód i południe części polskich Bieszczadów. Idąc przez Tarnawę dotrzeć można również w pobliże źródeł Sanu. Zaś samo Muczne jest świetnym miejscem, skąd można rozpocząć wędrówkę na Bukowe Berdo. Musimy tylko odstać chwilę w kolejce, którą sami tworzymy, bo przyjechaliśmy tu sporym, ponad 100-osobowym zespołem miłośników Bieszczadów. Wędrówkę rozpoczynamy o godzinie 8.30.
|
Centrum Promocji Leśnictwa Bieszczadzkiego w Mucznem. |
|
Początek szlaku. |
Żółty szlak prowadzi lasem łagodnie w górę. Stok ma zaskakująco niewielkie nachylenie. Porośnięty jest gęsto wysokimi bukami. W ich koronie jest już mniej liści. Wiele z nich leży porzuconych na runo i na naszą ścieżkę. Szeleszczą nam pod nogami. Około 9.20 stok robi się bardziej stromy. Rosnąca na nim buczyna jest znacznie niższa, karłowata. Powyginane na różne strony konary, niektóre poskręcane razem przeciwstawiają się trudnym warunkom, jakie tu często bywają.
|
Las. |
|
Łagodne, leśne podejście. |
|
Trochę ostrzej w górę. |
|
Buki rosnące w wyższych partiach. |
|
Splątane nagie buki. |
Bieszczady
trzy łanie wychodzą cało z lasów pożaru
splątane nagie buki kochają się bez słowa
padną też razem w daleką przepaść
tyle lat razem więc nic ich nie rozdzieli
(Jerzy Harasymowicz, Przyjazd)
Odmiany krzywulcowe buków są efektem surowszych warunków z jakimi przyroda bieszczadzka musi się zmagać w wyższych partiach gór. Lasy krzywulcowe w Bieszczadach występują w górnych granicach lasu. Powyżej lasu nie ma roślinności przejściowej, co najwyżej tylko wąski zespół ziołoroślowy, a potem już tylko otwarte przestrzenie połonin. Taki układ roślinności jest ewenementem w tej części Karpat.
O godzinie 9.25 wychodzimy na te olśniewające przestrzenie. Leśne podejście z Mucznego okazuje się niedługie i lekkie. Po wyjściu z lasu do grzbietu Bukowego Berda pozostało nie więcej niż 5 minut marszu, ale czas ten wydłuża się nam, bo jesteśmy wabieni piękną panoramą doliny górnego Sanu i Gór Sanocko-Turczańskich. Na grzbiet docieramy o godzinie 9.45. Pokryty jest on rozlegle Połoniną Dźwiniacką. Na zachodzie widać masyw Rawek, Przełęcz Wyżniańską, Połoninę Caryńską, Magurę Stuposiańską. Za Połoniną Caryńską widoczna jest okazała Połonina Wetlińska. Z drugiej strony, tam gdzie teraz kierujemy się grzbiet piętrzy się ku szczytowi Bukowego Berda. Z nim pokazuje się fragmentarycznie wierzchołek Kopy Bukowskiej. Na prawo mamy Krzemień i masyw Tarnicy. Z prawej za doliną Terebowca ciągnie się opadający ku Ustrzykom Górnym grzbiet Szerokiego Wierchu.
|
Widok na Góry Sanocko-Turczańskie. |
|
Widok na Rawki i Połoninę Caryńską. |
Idziemy w stronę słońca, które uderza nas blaskiem prosto w twarz. Ku oślepiającemu słońcu prowadzi nas niebieski szlak. Podprowadza nas pod kulminacyjny punkt Połoniny Dźwiniackiej (1238 m n.p.m.), po czym schodzi południowo zachodnim stokiem na wąską przełęczkę, porośnięta dziko krzewiastą jarzębiną. Piękno szlaku okraszają liczne skałki. O godzinie 10.45 osiągamy szczyt Bukowego Berda (1311 m n.p.m.). Tutaj dobitnie uświadamiamy sobie, że szlak na Bukowe Berdo jest jednym z najbardziej widokowych w polskich Bieszczadach, a kulminacja jest „wisienką na torcie”, skąd rozciągają się fenomenalne widoki na ukraińską część Bieszczadów. Dzisiaj te widoki sięgają nawet dalej, aż na Gorgany, gdyż powietrze mamy wyjątkowo przejrzyste.
|
Do słońca. |
|
Zejście z kulminacji Połoniny Dźwiniackiej. |
|
Na zejściu z Połoniny Dźwiniackiej. |
|
Jarzębinowe pędy. |
|
Grzebiet Bukowego Berda. |
|
Bukowe Berdo (1311 m n.p.m.) i widok na Góry Sanocko-Turczańskie.. |
|
Bukowe Berdo (1311 m n.p.m.) i widok na Kopę Bukowską i Halicz. |
Ze szczytu Bukowego Berda schodzimy na płytką przełęcz, idąc dalej krótkim podejściem osiągamy grzbiet Krzemienia (1335 m n.p.m.). Krzemień jest drugim pod względem wysokości szczytem polskich Bieszczadów, niższy o 11 metrów od Tarnicy. Nasz szlak przechodzi bardzo blisko tego wierzchołka. Skalisty, poszarpany grzbiet Krzemienia ciągnie się przez około 1 kilometr. Kiedyś prowadził po nim czerwony szlak, teraz szlak ten wytycza drogę po południowo-wschodnich stokach Krzemienia od węzła na Przełęczy Goprowskiej.
|
Zejście z Bukowego Berda. Widok w stronę Połoniny Wetlińskiej. |
|
Widok na Bukowe Berdo. |
|
Widok na Kopę Bukowską i Halicz. |
Opuszczamy grzbiet Krzemienia o godzinie 11.10. Przed nami strome zejście na Przełęcz Goprowską, od kilku lat wiedzie po stopniach. Po dotarciu na węzeł szlaków od razu kierujemy się w stronę Halicza za czerwonymi znakami szlaku. Prowadzą one ekscytującym, widokowym trawersem stoku Krzemienia ponad doliną źródliskową Wołosatki, porośniętej lasem pokrytym barwami jesieni. Po drugiej stronie doliny wznosi się Tarnica, piękność pośród innych masywów o unikatowych kształtach, wabiąca oko wędrowców. Niech czeka, bo na razie zmierzamy w kierunku Halicza. Wkrótce szlak przeprowadza przez kilka głazów leżących na stoku, aż w końcu o 12.00 przechodzimy opadający grzbiet Krzemienia od przeciwległej strony niż wcześniej. To dobre miejsce na krótki odpoczynek, wychodnie piaskowca zachęcają do tego by przysiąść na nich. Halicz wygląda stąd na odległy, ale podejście na niego jest łagodnie.
|
Zejście z Krzemienia na Przełęcz Goprowską. |
|
Trawers Krzemienia. |
Szlak kieruje nas teraz na północny wschód w stronę Kopy Bukowskiej (1320 m n.p.m.). Szlak nie wprowadza na jej wierzchołek, lecz od przełęczy płasko obchodzi góre. Idziemy wpierw na wschód, a za Kopą Bukowską skręcamy na południe. Idziemy już wprost na szczyt Halicza. Zachwyt widokami i bieszczadzką jesienią nie opuszcza nas nawet na moment. O godzinie 12.35 zdobywamy wierzchołek Halicza (1333 m n.p.m.).
|
Dolina Sanu. |
|
Gniazdo Tarnicy, Kopa Bukowska z podejścia na Halicz. |
|
Z prawej kopka bocznego grzbietu - Wołowy (1248 m n.p.m.). |
|
Szlak na Halicz. |
|
Gniazdo Tarnicy z Halicza. |
|
Murawy Halicza. |
Jesteśmy bardzo blisko wschodnich krańców polskich Bieszczadów. Przed nami wznosi się już tylko niższy Rozsypaniec (1280 m n.p.m.) pokryty stertami głazów, potem już graniczna Połonina Bukowska szczytująca Kińczykiem Bukowskim (1251 m n.p.m.), a za nim rozciąga się Ukraina.
Z warowni grechotu ze sterty głazów
porosłych gęstym mchem jak niedźwiedź
rozpoznaję krowy pasące się we wgłębieniu dłoni
podszedłem jeszcze trochę i Ukraina
na szelest kroków podniosła się z trawy
(Jerzy Harasymowicz, Połonina Stińska)
|
Kińczyk Bukowski z Halicza. |
|
Bieszczady Wschodnie i Pikuj. |
Odpoczywamy i podziwiamy panoramę. Sporo osób przybyło dzisiaj na Halicz. Niektórzy podążają dalej na wschód na Rozsypaniec, potem na Przełęcz Bukowską, a dalej już nie da się iść, bo granica i trzeba zawrócić, albo z powrotem na Halicz, albo w dół do Wołosatego.
Szkoda, że jesienny dzień jest taki krótki, szkoda, że ta wycieczka jest taka krótka. Zostalibyśmy tutaj nawet do wieczora, poczekali, aż słońce zacznie zachodzić. Potem przez noc gwiaździstą i księżycową podążyli byśmy w drogę powrotną przez połoniny. Tarnica jeszcze jednak czeka na nas, bo umówiliśmy się z nią na dzisiejsze popołudnie. Czeka, a może tęskni spotkania, tak jak my, choć niedawno widzieliśmy się, początkiem tego roku. Jakże była inna wtedy, w nieskazitelnie czystej bieli. Gdy zrzuciła to śnieżne odzienie wnet pokryła się soczystą zielenią. Kiedyś też ją taką właśnie widzieliśmy – w pełnej zieleni, która później przechodzi w ciepłe brązy jesieni, w pełnię barw, jak dzisiaj.
|
Halicz (1333 m n.p.m.). |
|
Zejście z Halicza w kierunku Kopy Bukowskiej. |
Opuszczamy Halicz o godzinie 13.10. Wracamy na Przełęcz Goprowską. Podążamy przez te same dywany wysuszonych traw połonin mając przed sobą imponujący widok gniazda Tarnicy. Pod Tarnicą gęstnieją drzewa, las skrywa źródła Wołosatki i niedźwiedzie gawry. Przełęcz Goprowską przechodzimy o czternastej. Kierujemy się na Siodło, przełęcz znajdującą się wyżej od Goprowskiej, a oddzielającą Tarnicę i Tarniczkę. Na ostrzejszym podejściu znów mamy do czynienia ze stopniami. Nie chce się nam już mówić na ich temat. Skupiamy się na nich, bo strugi wód spływających podczas deszczu wypłukały ziemię zapartą deskami. Stopni właściwie nie ma, tylko poziomo umocowane deski do przekroczenia.
|
Widok w kierunku wschodnim. |
|
Góry Sanocko-Turczańskie. |
|
Gniazdo Tarnicy ze szlaku. |
|
Szczyt Kopy Bukowskiej. |
|
Trawers Kopy Bukowskiej. |
|
Trawers Krzemienia. |
|
Halicz z Przełęczy Goprowskiej. |
|
W głębi widać Bieszczady po stronie ukraińskiej. |
Na wschodzie znów uwagę przykuwa Pikuj wybijający się charakterystycznym kształtem z ukraińskich Bieszczadów. Myślimy o przyszłorocznej wyprawie, planach, które obejmują m.in. ten szczyt, najwyższy w całych Bieszczadach. Mamy zamiar ruszyć na wędrówkę, która wymarzyła się nam już w 2012 roku, gdy zaczynając Główny Szlak Beskidzki zatrzymaliśmy się nieco powyżej Przełęczy Bukowskiej. Skierowaliśmy wzrok za siebie, na te właśnie wzniesienia. Byliśmy dopiero na początku tamtej wędrówki, a już pomyśleliśmy, że fajnie byłoby kiedyś zmierzyć się z historycznym Głównym Szlakiem Wschodniobeskidzkim. Upłynęło od tamtej chwili całkiem nie mało czasu. W przyszłym roku powinniśmy wyruszyć w Bieszczady leżące po stronie ukraińskiej, by podjąć próbę pokonania dystansu od niedalekiej stąd Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej, za którą rozpoczynają się Gorgany.
|
Bieszczady Wschodnie. |
|
Widok na Przełęcz Goprowską. |
Z Siodła pod Tarnicą od razu wchodzimy żółtym szlakiem na szczyt Tarnicy (1346 m n.p.m.). Ten odcinek pokonujemy w tłumie ludzi, bo ludzi tu dzisiaj niemal jak na drodze do Morskiego Oka. Po części zdaje się, że ten tłok robimy też sami, bo przecież jest nas ponad setka. Ładna pogoda i piękna jesień przyciąga rzesze turystów. O godzinie 14.35 jesteśmy na szczycie, siadamy na pierwszym napotkanym wolnym kamieniu. Robimy sobie przerwę. Wszechobecne panoramy z Tarnicy są jak bezmiar wód na oceanie. Góry, góry i góry na każdą stronę świata. Widok ten zachwyca i przytłacza jednocześnie.
|
Widok na grzbiet Szerokiego Wierchu.
Dalej widoczne Rawki, Przełęcz Wyżniańska i Połonina Caryńska. |
|
Tarnica (1346 m n.p.m.). |
Przeluźniło się w międzyczasie jak siedzimy na Tarnicy. O godzinie 15.15 kończymy posiady. Wracamy na Przełęcz Goprowską, a z niej za drogowskazem niebieskiego szlaku kierujemy się na zejście do Wołosatego. Niektórzy chcą jak najdłużej pozostać w górach, korzystać do końca z cudnej aury. Dlatego decydują się na dłuższe zejście do Ustrzyk Górnych przez Szeroki Wierch.
|
Dolina źródliskowa Wołosatki ze stoku Tarnicy. |
|
W dali widać Bieszczady ukraińskie. |
|
Jeszcze raz... zbliżenie na Pikuj. |
|
Przed nami Siodło, za którym wnosi się Tarniczka. |
|
Widok na grzbiet Szerokiego Wierchu. |
Stąpamy w dół, chciałoby się powiedzieć połoniną, ale trzeba powiedzieć kolejnymi stopniami... a w zimie ich nie było – śmiejemy się – tylko na lato je rozciągają. O godzinie 15.36 stajemy przed ścianą lasu krzywulcowego. Obracamy się by spojrzeć na Królową, jeszcze raz z bliska, bo piękna jest w tych ciepłych, jesiennych kolorach. Zielonkawość ledwie przenika przez złociejące trawy. Stromszym zejściem przechodzimy krzywulcowy las, za nim wychodzimy na zatokę połoniny wcinającą się w las. Potem już jesteśmy na leśnej dróżce niemal do samego końca tej wędrówki.
|
Schody do Wołosatego. |
|
Fragment dróżki. |
|
Szeroki Wierch. |
|
Wierzchołek Tarnicy. |
|
Widok w stronę przełęczy Beskid. |
|
Dróżka przez ostatnią połać połoniny. Dalej szlak wiedzie już lasem. |
|
Las. |
|
Zerwana tabliczka... no i gdzie teraz jest Tarnica :) |
|
Słońce wnika do lasu przez barwną koronę. |
Las błyszczy się i złoci, a słońce wnika w niego przez barwne korony. Mnóstwo liści opadło już i szczelnie zaściela runo. Szeleszczą pod stopami. Niezwykła jesień wchodzi w stan przebarwienia. O godzinie 16.30 wychodzimy na łąki pokrywające szeroką dolinę Wołosatego. Las na dole jest żółto-złoty, nieznacznie przebarwiony zielonym i czerwonym. Łąki są jeszcze tu zielone. Wzniesienia graniczne przed nami ciemnorude. Nad nimi wisi nisko słońce oślepiając blaskiem, tak samo jak rano, kiedy wychodziliśmy z Mucznego. Na łąkach stoi samotnie brzoza, oddalona od swoich sióstr, które upodobały sobie skraj lasu. Ma lepszy widok na garbatą Tarnicę, niczym nie przysłonięty. Po lewej od naszej dróżki w cieniu grupki drzew stoi stary cmentarz bojkowski. Zniszczone nagrobki są dzisiaj jedynym świadkiem ich kultury. Szkoda, że nie potrafią opowiedzieć, jak tu dawniej było.
|
Mnóstwo liści opadło już. |
|
Po wyjściu z lasu. |
|
Barwny szpaler na skraju lasu. |
|
Dolina Wołosatego. |
|
Tarnica otoczona barwnym korowodem i samotna brzoza.
Widok z doliny Wołosatego. |
O godzinie 16.40 docieramy do szosy. Nieopodal na parkingu stoją nasze autokary. Kierowcy zostali tu na cały dzień, choć mogli odjechać do bazy w Wołosatym. Bali się jednak, że gdy przyjadą tu po południu nie znajdą miejsca na zaparkowanie. Nie żałują jednak, bo mogli stąd podziwiać jesienny spektakl, niezapomniany widok na Tarnicę, wynurzającą się z kolorowego lasu.
|
Panorama w stronę przełęczy Beskid. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz