za nami
|
pozostało
| |
170,7 km
|
348,3 km
|
Wstaliśmy wcześnie o czwartej rano, bo łatwiej się idzie, jak słońce wisząc jeszcze nisko ponad horyzontem nie jest jeszcze takie ostre. Poza tym musieliśmy sobie dać więcej czasu, bo był to dość długi odcinek - ponad 36 km do Chyrowej. Fizycznie jakoś wytrzymujemy, psychicznie też, ale jesteśmy pewni, że gdybyśmy zmagali się z trasą w samotności, bez wzajemnego wsparcia i motywacji - byłoby zupełnie inaczej.
Przed wyjściem na trasę z żalem pożegnaliśmy się z niezwykle klimatyczną bazą namiotową w Wisłoczku. Naprawdę, warto to miejsce odwiedzić. Pierwszą część trasy do Rymanowa-Zdroju niemal przebiegliśmy, choć stopy po kolejnym dniu intensywnego wysiłku kłują już na każdym kroku. Pojawiają się na nich pierwsze otarcia, które zabezpieczamy. Dajemy im odsapnąć w Iwoniczu-Zdroju, pięknej miejscowości, która nas oczarowuje.
Potem jednak znów mieliśmy piekło asfaltu na kilkukilometrowym odcinku do Lubatowej i dalej do stóp Cergowej. Z Cergowej zgania nas nadchodząca burza. Zapominamy o niej w zacisznej Pustelni św. Jana. Jest tam źródełko wody, której chłód i smak przebija wszystkie inne znane nam napoje orzeźwiające. W między czasie burza cofnęła się. Trochę było jeszcze ją słychać podczas drogi do Chyrowej, ale tak jak wcześniej, tak i teraz nie zdążyła nas dopaść.
Przed wyjściem na trasę z żalem pożegnaliśmy się z niezwykle klimatyczną bazą namiotową w Wisłoczku. Naprawdę, warto to miejsce odwiedzić. Pierwszą część trasy do Rymanowa-Zdroju niemal przebiegliśmy, choć stopy po kolejnym dniu intensywnego wysiłku kłują już na każdym kroku. Pojawiają się na nich pierwsze otarcia, które zabezpieczamy. Dajemy im odsapnąć w Iwoniczu-Zdroju, pięknej miejscowości, która nas oczarowuje.
Potem jednak znów mieliśmy piekło asfaltu na kilkukilometrowym odcinku do Lubatowej i dalej do stóp Cergowej. Z Cergowej zgania nas nadchodząca burza. Zapominamy o niej w zacisznej Pustelni św. Jana. Jest tam źródełko wody, której chłód i smak przebija wszystkie inne znane nam napoje orzeźwiające. W między czasie burza cofnęła się. Trochę było jeszcze ją słychać podczas drogi do Chyrowej, ale tak jak wcześniej, tak i teraz nie zdążyła nas dopaść.