To czwarty pod względem wysokości szczyt Gór Łużyckich. Ma kształt foremnego stożka, z jednej strony podciętego 60-metrowym urwiskiem skalnym, pod którym znajdują się rozległe gołoborza. Niezalesiona kulminacja szczytowa zbudowana jest ze skały wulkanicznej. Ma ona wyjątkowy charakter, gdyż oglądać z niej można panoramę dookólną w kącie 360 stopni. Przy dobrej pogodzie z Klíča rozciąga się jedna z piękniejszych panoram naa stożki wulkaniczne Gór Łużyckich, tworzące jedyny w swoim rodzaju krajobraz. Klíč jest znaną górą wśród wspinaczy, którzy jako pierwsi w roku 1893, wytyczyli na ten szczyt ścieżkę, a którą wędrują po dziś dzień także i turyści. Wytyczyli oni na powulkanicznych ścianach szereg dróg wspinaczkowych o różnym stopniu trudności. W roku 1908 na górze stanęła nieduża chata wzniesiona przez Cvikovski Mountain Club, zniszczona w czasie II wojny światowej. Na stokach góry utworzony został rezerwat przyrody, który chroni m.in. rzadką florę występującą po zachodniej stronie góry.
TRASA:
Přístřešek Pod Klíčem (534 m n.p.m.) Sedlo pod Klíčem (630 m n.p.m.) Klíč (759 m n.p.m.) Sedlo pod Klíčem (630 m n.p.m.) Přístřešek Pod Klíčem (534 m n.p.m.)
Klíč jest czwartym z kolei i ostatnim szczytem zdobywanym przez nas tego dnia. Góra ta jest jak klucz zamykający serię dzisiejszych zdobyczy. Jest już popołudnie. O godzinie 16.15 dojeżdżamy do zaplanowanego punktu początkowego dla wędrówki na szczyt. Wjechaliśmy szosą w gęstniejący las. Przy drodze nie ma dużych parkingów, a jedynie malutki na polance przy wiacie turystycznej. Udaje się na niego wjechać. Nie musimy wykorzystywać alternatywy w postaci odejścia drogi leśnej znajdującego się 300 metrów dalej na zachodzie.
Mglisty romantyzm nie opuszcza nas. Wiosenna zieleń lasu szkląca się wilgocią jest przepiękna. Ścieżka spod wiaty szybko wchodzi w ten cudowny las. Nie ma chyba krótszej drogi na szczyt. Ta doprowadza nas bardzo szybko na przełęcz pod Klíčem. Na przełęczy zmieniamy kolor szlaku z niebieskiego na czerwony i kierunek marszu na wschodni. Dalsza droga jest wyjątkowo kamienista. Dość stroma. Dochodzimy do dróżki stokowej. Znakowany szlak wiedzie na lewo, by potem trawersami zdobywać szczyt góry. Jest też droga nieoznakowana, ułożona z kamieni, krótsza, ale ostro prowadzi wąskimi zakosami na szczyt. Decydujemy się na tą drogę. Przecinamy pola gołoborza. Pól kamiennego rumoszu na stokach góry jest tu więcej. Czujemy jak wchodzimy w wiszące nisko chmury. Powietrze jest w nich zawsze chłodniejsze. Partie podwierzchołkowe porośnięte są z rzadka karłowatymi drzewami. Na szczyt wchodzimy o godzinie 16.45. Jest na nim wietrznie. Na wcześniej zdobywanych dzisiaj stożkach nie wyczuwaliśmy ani wiatru, ani chłodu. Ten wierzchołek jest jednak zupełnie odsłonięty. Długo nie zabawiamy na nim. O godzinie 17.05 zaczynamy schodzić z niego drogą północną, szerokimi zakosami, które doprowadzają nas do znanej nam z podejścia ścieżki sprowadzającej na przełęcz pod Klíčem. Stamtąd prosto pod wiatę przy szosie, gdzie o godzinie 17.35 kończymy wędrówkę.
Przemierzyliśmy dzisiaj mniej znane góry, leżące w cieniu pobliskiej Czeskiej i Saskiej Szwajcarii. Mimo nierewelacyjnych warunków pogodowych wędrówka odbyła się właściwie bez deszczu, bez błota. Jedyny niedostyt jaki można mieć to brak widoków, które zasłoniła nam romantyczna mgła, skrywająca pełny, rzeczywisty świat, a zostawiająca nam dla oczu tylko to co było nam bliskie. Darzyła nas ujmującymi doznaniami i kierowała ekscytację ku najbliższemu otoczeniu.
Mglisty romantyzm nie opuszcza nas. Wiosenna zieleń lasu szkląca się wilgocią jest przepiękna. Ścieżka spod wiaty szybko wchodzi w ten cudowny las. Nie ma chyba krótszej drogi na szczyt. Ta doprowadza nas bardzo szybko na przełęcz pod Klíčem. Na przełęczy zmieniamy kolor szlaku z niebieskiego na czerwony i kierunek marszu na wschodni. Dalsza droga jest wyjątkowo kamienista. Dość stroma. Dochodzimy do dróżki stokowej. Znakowany szlak wiedzie na lewo, by potem trawersami zdobywać szczyt góry. Jest też droga nieoznakowana, ułożona z kamieni, krótsza, ale ostro prowadzi wąskimi zakosami na szczyt. Decydujemy się na tą drogę. Przecinamy pola gołoborza. Pól kamiennego rumoszu na stokach góry jest tu więcej. Czujemy jak wchodzimy w wiszące nisko chmury. Powietrze jest w nich zawsze chłodniejsze. Partie podwierzchołkowe porośnięte są z rzadka karłowatymi drzewami. Na szczyt wchodzimy o godzinie 16.45. Jest na nim wietrznie. Na wcześniej zdobywanych dzisiaj stożkach nie wyczuwaliśmy ani wiatru, ani chłodu. Ten wierzchołek jest jednak zupełnie odsłonięty. Długo nie zabawiamy na nim. O godzinie 17.05 zaczynamy schodzić z niego drogą północną, szerokimi zakosami, które doprowadzają nas do znanej nam z podejścia ścieżki sprowadzającej na przełęcz pod Klíčem. Stamtąd prosto pod wiatę przy szosie, gdzie o godzinie 17.35 kończymy wędrówkę.
Przemierzyliśmy dzisiaj mniej znane góry, leżące w cieniu pobliskiej Czeskiej i Saskiej Szwajcarii. Mimo nierewelacyjnych warunków pogodowych wędrówka odbyła się właściwie bez deszczu, bez błota. Jedyny niedostyt jaki można mieć to brak widoków, które zasłoniła nam romantyczna mgła, skrywająca pełny, rzeczywisty świat, a zostawiająca nam dla oczu tylko to co było nam bliskie. Darzyła nas ujmującymi doznaniami i kierowała ekscytację ku najbliższemu otoczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz