Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

Tatrzańska Świątynia Lodowa - Basilica Papale di San Pietro

Jest najbardziej monumentalna ze wszystkich dotychczas wybudowanych. Ta baśniowa lodowa budowla hipnotyzuje. Urzeka detalami i unikatowością. Ukryta w kopule rozłożonej na okręgu o średnicy 25 metrów. Co rok jest inna, co rok podporządkowana jest innej tematyce. W tym sezonie twórców inspirowała Bazylika Świętego Piotra na Watykanie z rozciągającym się przed nią Placem Świętego Piotra, otoczonym potężną kolumnadą Berniniego.

Śnieżna zima silnie dała się we znaki w Tatrach. Z niepokojem słuchaliśmy komunikatów o zagrożeniu lawinowym czwartego stopnia, ewakuacji turystów z „Piątki”, czy zamknięciu szlaku do Morskiego Oka. Mnóstwo pytań – czy wycieczka się odbędzie. Jednak miejsce, do którego mamy się udać leży poza strefą zagrożenia lawinowego. Na wszelki wypadek jednak weryfikujemy sytuację bezpośrednio u Horskiej záchrannej služby dwukrotnie: w przeddzień wyjazdu oraz rano w dniu wyjazdu. Ratownicy informują, że na planowanych przez trasach nie ma żadnego zagrożenia lawinowego. Można iść. Większym problemem okazuje się dojazd. Utrudnienia na drogach znacznie opóźniają nasz przyjazd do Starego Smokowca. Zaskakuje ilość śniegu na drogach u słowackich braci. Słowa pochwały należą się polskim służbom drogowym. W końcu dojeżdżamy na godzinę 11.15.

Kilka osób decyduje się wyjechać kolejką linowo-terenową. Większość niezwłocznie rusza w górę w kierunku Hrebienoka. Nad nami nisko wiszą śnieżne chmury. Sypie śnieg. Szlak łagodnie pnie się w górę wygodną dróżką. Nie ma oblodzeń, tak jak rok temu. Dróżki pokrywa półmetrowa warstwa świeżego puchu. O godzinie 12.15 docieramy na Hrebienok.

Hrebienok i stacja kolejki.

Na Hrebienoku dzieci mają saneczkowe szaleństwo. Dorośli (to takie większe dzieci) też oddają się zjazdom na saneczkach i jabłuszkach. Tematem przewodnim naszej wycieczki jest jednakże Tatrzańska Świątynia Lodowa. W związku z opóźnieniem przyjazdu do Starego Smokowca obawialiśmy się długiej kolejki do kopuły, pod którą ukryte jest to lodowe dzieło, ale ku miłemu zaskoczeniu nie ma jej wcale. Wchodzimy do środka. Znając lodowe świątynie z poprzednich lat, obecna wypełnia pod kopułą znacznie więcej przestrzeni. Sprawia wrażenie bardzie masywnej. Jest z pewnością największą spośród tych, jakie powstały do tej pory. Tak też w rzeczywistości jest, bo zużyto do jej budowy 250 ton lodowych brył (rok wcześniej 190 ton). Z tym lodem mamy silny wątek polski, gdyż lód użyty do wykonania Tatrzańskiej Świątyni Lodowej pochodzi z Polski - w całości lub niemal w całości (tego dokładnie nie wiemy). Został wyprodukowany przez firmę ICE ART w Prusicach koło Wrocławia. Stamtąd został przetransportowany w specjalnych sarkofagach na Hrebienok.

Tak jak w ubiegłym roku, artyści różnych narodowości pracowali kilka tygodni nad całą konstrukcją i detalami lodowej świątyni. Prace nadzorował Słowak Adam Bakoš. Wykorzystano aż 1880 bloków lodu (rok temu użyto 1440 brył). Dzisiaj wstąpiliśmy pod kopułę na kilkadziesiąt minut, panująca w niej minusowa temperatura jest dokuczliwa. Artyści pracowali w takiej temperaturze przez kilka tygodni. Udało się im stworzyć dzieło wyjątkowe. Oprócz lodu surowcem do jego stworzenia było szkło witrażowe. Witraże dla tej unikatowej budowli wykonał szklarz i projektant słowacko-greckiego pochodzenia Achilleas Sdoukos. Już po raz trzeci artysta ten ma znaczący udział w budowie Tatrzańskiej Świątyni Lodowej.

Budowniczowie tegorocznej Tatrzańskiej Świątyni Lodowej zainspirowani byli Bazyliką Świętego Piotra na Watykanie i słynną kolumnadą Berniniego otaczającą plac przed tą słynną świątynią. Stworzyli wyjątkową atrakcję, która przenosi odwiedzające osoby do świata baśni. Emanująca z niej magia lodu i światła na długo zostawia ślad w pamięci. Trudno oprzeć się majestatowi tej budowli. Urzeka wielkością, ale też precyzją wykonania i detalami, które podkreśla klimatyczne oświetlenie.

Jest to już szósta tego typu budowla, jaka powstała na Hrebienoku. Trudno uniknąć porównań. Każda z nich była zupełnie inna, ale nie można oceniać, która z nich była najpiękniejsza. Każda z nich była efektowna bez względu na wielkość i każda przynosi określone, niepowtarzalna. Za rok mamy zamiar znów tu przyjechać, by zobaczyć kolejne lodowe dzieło. Jesteśmy ciekawi już dzisiaj co to będzie i gdzie artyści znajdą inspirację do kolejnego lodowego dzieła. Z pewnością jeszcze większe emocje czekają na odwiedzających lodową świątynię podczas coniedzielnych koncertów z muzyką na żywo, albo podczas multimedialnych pokazów organizowanych w pozostałe dni o godz. 15.30. Niestety nam będzie się trzeba się o tej godzinie zbierać z Hrebienoka.






Wewnątrz kopuły panuje większy mróz niż na zewnątrz.


















Jeden z witraży Achilleasa Sdoukosa.

Lodowy fotel, a z tyłu zapakowane bloki lodu wyprodukowanego w polskich Prusicach.

Tymczasem mamy jeszcze czas na tatrzański spacer do Wodospadów Zimnej Wody. Obawialiśmy się, ze pozostanie nam na niego zbyt mało czasu, ale mimo dość długiego pobytu w Tatrzańskiej Świątyni Lodowej zostało go nam jeszcze dość sporo. Ruszamy po bajkowo zimowych traktach. W zeszłym roku było na szlakach bardzo ślisko. Dzisiaj panuje na nich nieprzeciętnie piękna biała aura. Zaspy są bardzo duże, lecz tutejsze szlaki są wydeptane. Po 25 minutach spaceru docieramy pod Rainerową Chatkę. Pod drzewami stoi przy niej wyrzeźbiona w śniegu szopka. Bliżej kamiennego budynku schroniska widzimy śnieżny wizerunek jego budowniczego Jána Juraja Rainera. Rainerowa Chataka jest najstarszym, istniejącym schroniskiem tatrzańskim. Zostało wybudowane w 1863 roku dla turystów przyjeżdżających, aby zwiedzić Wodospady Zimnej Wody. Chata jest bardzo mała - jednoizbowa, zbudowana z kamienia. Dzisiaj Rainerowa Chatka nie oferuje noclegów, ale znajduje się w niej bufet i sklep z pamiątkami. W jego wnętrzu stworzono również swoiste muzeum tragarzy tatrzańskich tzw. nosiczów (słow. nosiče).

Czerwony szlak.
Czerwony szlak.

Na czerwonym szlaku.

Śnieżna szopka.

Rainerowa Chatka.

Pod Rainerową Chatką [fot. Agata Ziemba].

Ján Juraj Rainer.

W śnieżnym jarze.

Zima w Tatrach Słowackich.

Zima w Tatrach Słowackich.
Zima w Tatrach Słowackich.

Wodospady Zimnej Wody zastygłe w lodzie milczą, jak lodowa świątynia. Właściwie to ich w ogóle nie widać. Zupełnie zasypane śniegiem skryte są dziś przed ludzkim okiem. Gdybyśmy nie widzieli o ich istnieniu, nie znali ich lokalizacji z pewnością przeszlibyśmy obok nich obojętnie. Urzekające śniegowe fałdy wychodzą przed nimi na pierwszy plan. Takiej ilości śniegu dawno nie widzieliśmy. Tutaj jest piękną ozdobą krajobrazu, ale w innych tatrzańskich dolinach stał się przeszkodą, a nawet zagrożeniem. Tutaj panuje zimowa sielanka. A śnieżek cały czas sobie prószy z krótkimi przerwami. O godzinie 14.30 tatrzańska przechadzka doprowadza nas pod Bilikową Chatę (1255 m n.p.m.). Nie znajdujemy w niej wolnego miejsca. Wszystkie stoliki są zajęte. Idziemy, zatem dalej na Hrebienok, gdzie udaje się znaleźć wolny stolik.

Zejście pod Mały Wodospad.

Mały Wodospad (słow. Malý vodopád).

Platforma przed Wielkim Wodospadem.

Nad Wielkim Wodospadem [fot. Agata Ziemba].

Wielki Wodospad (słow. Veľký vodopád).

Ileż tutaj śniegu?

Drogowskaz szlak do Długiego Wodospadu (słow. Dlhý vodopád).
Drogowskaz szlaku do Długiego Wodospadu (słow. Dlhý vodopád).

Widok na Długi Wodospad (słow. Dlhý vodopád).
Widok na Długi Wodospad (słow. Dlhý vodopád).

Śnieżna dróżka szlaku.

Szlak przed Bilikovą Chatą.
Szlak przed Bilikovą Chatą.

Bilikowa Chata (1255 m n.p.m.).

Pod Bilikovą Chatą.
Pod Bilikovą Chatą.

Bilikowa Chata (1255 m n.p.m.).

Przed Hrebionokiem.

Hrebienok.
Hrebienok.

Po kawie i ciasteczku schodzimy do Starego Smokowca. Powolutku zalega szarówka. W Starym Smokowcu kończy się ta wspaniała wycieczka. Tatrzańska Świątynia Lodowa urzekła po raz kolejny, a i tatrzańska zima też zostawiła mnóstwo pozytywnych wrażeń estetycznych. O godzinie 16.00 mamy zaplanowany odjazd. Powrót okazuje się łatwiejszy dla kierowców, gdyż słowackie drogi są lepiej odśnieżone, ale to drogowcom z Polski należą się słowa uznania, podobnie jak rano polskie drogi pozbawione są śniegu.

Przyjeżdżamy do Krakowa. Zostaje nam jeszcze sporo wolnego wieczora. Trudno się rozstać po tak udanej wycieczce z sympatycznymi ludźmi, z którymi mieliśmy przyjemność wędrowania, dzielenia się przeżyciami na tatrzańskich, zimowych szlakach. Są chętni na złocisty szlak, a więc udajemy się jeszcze na szklaneczkę złocistego płynu do Stylowej. To był wyśmienity dzień.


Udostępnij:

1 komentarz:

  1. Eh, nie moge sobie darowac ze nie pojechalam na te wycieczke, wiem ze bylo cudownie, cala sobote mialam wlaczona kamere i z lzami w oczach obserwowalam tetniace tam zycie, przez chwile bylo widac gory w tle. Musze tam dotrzec.

    OdpowiedzUsuń


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas