Planując ten wyjazd spodziewaliśmy się, że tego dnia tutejsze tereny będą zasypane śniegiem. Tymczasem dolina Sanu u ujścia Osławy wygląda jak w przededniu zimy, a to przecież już przedostatni dzień grudnia. Wiemy, że tam głębiej w dolinie Osławy jest biało, lecz tutaj kraina czeka prawdziwej zimy.
W krainie tej mieszkała kiedyś niegóralska polsko-ruska ludność. Zajmowali oni zarówno Sanok, jak i jego otoczenie. Nazywano ich Dolinianami. Od południa graniczyli z góralami ruskimi - Bojkami i Łemkami, zaś od zachodu z Pogórzanami. W znacznej części ludność ta została przesiedlona po II wojnie światowej do Związku Radzieckiego i na Ziemie Odzyskane. Dziedzictwo wymienionych kultur można dzisiaj oglądać w Parku Etnograficznym - Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku.
Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku powstało z inicjatywy Aleksandra Rybickiego i Jerzego Tura w 1955 roku. Projekt powstania tego skansenu od początku zakładał duży rozmach i rozległość tematyczną. W zagospodarowaniu przestrzennym uwzględniono obszar południowo-wschodniej Polski, z którego pozyskiwano ocalałe perełki budownictwa ludowego i wyposażenia wnętrz. Na obszarze parku wyodrębniono sektory tematyczne odpowiadające poszczególnym grupom etnograficznym o nazwach: Bojkowie, Łemkowie, Dolinianie, Pogórzanie Wschodni i Pogórzanie Zachodni. W każdym z tych sektorów zgromadzono specyficzny dla danej grupy dorobek. Zadbano również o to, aby budownictwo grup górskich znalazło się na wyniosłościach terenu, zaś pozostałych na płaskim terenie. Dzięki temu odwiedzający mogą poczuć się jak w prawdziwej wsi bojkowskiej, łemkowskiej, pogórzańskiej czy doliniańskiej.
Skansen w Sanoku jest miejscem, które wprowadza nas w kulturowo i krajoznawczo w historię regionu, w którym będziemy spędzać czas przez cztery kolejne dni. Można powiedzieć, że znajduje się u wylotu Bramy do Bieszczadów umiejscawianej na osi Osławy, która nieopodal kończy swój bieg w wodach Sanu - najważniejszej i największej rzeki regionu.
Park Etnograficzny sanockiego skansenu to miejsce magiczne. Przywołuje kulturowe bogactwo pogranicza bizantyjskiego Wschodu i łacińskiego Zachodu, a ponadto skłania do refleksji o przemijaniu. Przewodnicy Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku oprowadzają nas po krainie minionej, zastygłej w wielowiekowym drewnie starych chałup i cerkwi. Przypominają nam dawne codzienne życie regionu, w którym mamy przebywać przez najbliższe dni. Bieszczady Niskie i Bieszczady Wysokie, czy Beskid Niski, leżące u ich stóp Pogórza to miejsca, gdzie miesza się kultura pogranicza polsko-rusińskiego, wspólnot etnograficznych Bojków, Łemków, Dolinian i Pogórzan. Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku skupia te wszystkie grupy w niepowtarzalny sposób, pokazując ich specyfikę. Na 38 ha powierzchni skupiono etnografię Pogórzan i Dolinian, Łemków i Bojków oraz ogromny, niegdyś zasiedlany przez nich obszar. Wiedzieliśmy już coś takiego, ale poza granicami kraju. W przeciągu trzech godziny oczywiście nie udało się nam wszystkiego zobaczyć. Powrót jest nieunikniony.
LINKI DO POZOSTAŁYCH RELACJI Z ZIMOWYCH HARCÓW:
30.12.2018 - W dolinie Sanu u ujścia Osławy
30.12.2018 - Zimowy wiatr jeszcze nie przewiał świątecznych zapachów
31.12.2018 - Na Koniec Świata
31.12.2018 - Można siedzieć w domu, ale czy życie nie jest zbyt krótkie
31.12.2018 - Sylwester 2018
1.01.2019 - Bieszczadzki kulig noworoczny
1.01.2019 - Prawie już za nami pierwszy dzień Nowego 2019 Roku
2.01.2019 - Tajemnicze Góry Słonne - na pożegnanie pięknych, zimowych dni
2.01.2019 - Galeria Beksińskiego w Sanoku
30.12.2018 - W dolinie Sanu u ujścia Osławy
30.12.2018 - Zimowy wiatr jeszcze nie przewiał świątecznych zapachów
31.12.2018 - Na Koniec Świata
31.12.2018 - Można siedzieć w domu, ale czy życie nie jest zbyt krótkie
31.12.2018 - Sylwester 2018
1.01.2019 - Bieszczadzki kulig noworoczny
1.01.2019 - Prawie już za nami pierwszy dzień Nowego 2019 Roku
2.01.2019 - Tajemnicze Góry Słonne - na pożegnanie pięknych, zimowych dni
2.01.2019 - Galeria Beksińskiego w Sanoku
Wspaniała wycieczka! Miałam przyjemność być w tym skansenie latem. I nawet mam zdjęcie pana zagarmistrza przy pracy. A Osławę przjeżdżaliśmy kilka razy "dyliżansami" z Bieszczadera.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. Ania