Na Koniec Świata wędrowaliśmy już kiedyś od strony polskiej. Koniec Świata, to miejsce, gdzie możemy zobaczyć Bieszczady takie, jakie były kiedyś, kiedy tworzyła się w nich legenda. Zaraz po wojnie było tu wyludnione pustkowie tak jak w całych Bieszczadach, czy Beskidzie Niskim. Dzisiaj znacznie trudniej jest znaleźć takie miejsce, o jakich mówią legendy. Zaludniło się w Bieszczadach, zapachniało komercją, ale wciąż daleko jest do takiego dużego zagęszczenia ludności, jakie było na tym terenie wcześniej, kiedy gospodarzyli na nim rdzenni mieszkańcy. Koniec Świata to jedno z niewielu już miejsc w polskich Bieszczadach, gdzie zobaczyć można dawne Bieszczady.
Wędrówkę rozpoczynamy o godzinie 9.45. Na Koniec Świata ruszamy tym razem od strony słowackiej miejscowości Palota, położnej przy historycznym szlaku handlowym łączącym Polskę i Węgry. Przez Palotę przechodzi droga lokalna nr 559 z Humennégo i Medzilaborców. Pnie się stąd na Przełęcz Radoszycką, na której przecina polsko-słowacką granicę. Niebieski szlak wiedzie szeroką dróżką. Bardzo możliwe, że pokrywa się ona z dawnym traktem handlowym. Oddalamy się od wiejskich zabudowań. Droga lekkim nachyleniem prowadzi w kierunku grzbietu Karpat, tutaj niezbyt wysokiego, łatwego do przekroczenia. Prószy śnieg, lecz drogi nie trzeba zbytnio przecierać. Są w niej wygniecione ślady pojazdów osobowych, które chyba utknęły wyżej na polance. Za kilka godzin przysypie je pewnie zupełnie śnieg. Wchodzimy w gęstsze zagajniki, za którymi mamy już tylko las. Droga trochę ostrzej naciera w kierunku górskiego grzbietu. Jest na niej też trochę więcej śniegu. Droga zakręca w lewo, potem w prawo i znów w lewo. Dochodzimy do rozwidlenia, na którym wybieramy prawą odnogę, przy której kilka metrów dalej jest źródło wody. Stąd jest już bardzo blisko do linii kolejowej. O godzinie 11.20 wchodzimy na tory. Na torach skręcamy w lewo i po kilku minutach jesteśmy przed tunelem przebitym pod Przełęczą Łupkowską. Zatrzymujemy się na przerwę.
Palota. |
Ośnieżone pola i łąki nad Palotą\. |
Słowacki szlak do tunelu pod Przełęczą Łupkowską. |
W tym miejscu odbijamy na drogę w prawo. |
Z lewej mamy źródełko i ławki. |
Torowisko przed tunelem po stronie słowackiej. |
Przełęcz Łupkowska stanowi naturalną granicę między Bieszczadami i Beskidem Niskim. Na wschód od niej ciągną się Bieszczady, zaś na zachód Beskid Niski. Dawno temu była nazywana bramą lub wrotami, przez które przejeżdżały karawany kupców. Znajdujące się na niej obniżenie 640 m n.p.m. w łuku Karpat było dogodnym miejscem przecięcia Karpat przez trakty. Miejsca takie miały też znaczenie strategiczne i były wykorzystywane podczas działań militarnych. W czasach cesarstwa Austrowęgierskiego pojawiła się koncepcja połączenia terenów leżących po obu stronach Karpat. Istniały dwie koncepcje budowy linii kolejowej: jedna zakładała przecięcie grzbietu Karpat na Przełęczy Dukielskiej, druga na Przesmyku Łupkowskim. Ostatecznie wybrano to drugie rozwiązanie i w 1868 roku rozpoczęta została budowa Pierwszej Węgiersko-Galicyjskiej Kolei (Erste Ungarisch-Galizische Eisenbahn) łączącej strategiczny obszar Węgier i Galicji, Budapesztu z Lwowem przez Koszyce i Przemyśl. Budowano ją kilka lat. Największą trudnością było przebicie tunelu pod przełęczą. Okazało się, że struktura geologiczna fliszu karpackiego jest w tym miejscu bardzo niekorzystna. W 1872 roku doszło nawet do obsunięcia się gruntu. Projekt tunelu zmieniano wielokrotnie. Zmieniono jego przekrój, skrócono o połowę jego długość i wzmocniono ściany. Ostatecznie tunel łupkowski został oddany do użytku 30.05.1874 roku. Połączył on wybudowane wcześniej tory po obu stronach przełęczy, na których istniał już ruch pociągów, ale przesyłki pomiędzy Galicją i Węgrami musiały być transportowane przez przełęcz na wozach.
Portal tunelu po stronie słowackiej. |
Tunel po stronie słowackiej. |
W okresie wojen tunel był kilkakrotnie niszczony. Do pierwszego jego uszkodzenia doszło w czasie I wojny światowej, w 1915 roku podczas wycofywania się wojsk austro-węgierskich. Podczas II wojny światowej najpierw we wrześniu 1939 roku został wysadzony przez Wojsko Polskie, aby nie mógł być wykorzystany przez nacierającą armię niemiecką. Niemcy odbudowali tunel w 1943 roku, udrażniając sobie tym samym drogę transportów na front wschodni. Jednak rok później, podczas wycofywania się przed Armią Czerwoną dokonali jego wysadzenia. Po przekroczeniu przełęczy Rosjanie ułożyli tory wierzchem przełęczy dla zapewnienia sobie transportów wojskowych. Okazało się jednak, że taki przejazd był zbyt stromy. Wagony przetaczano z użyciem kilku lokomotyw. Jedna z nich zaczepiona z tyłu służyła jako hamulec podczas zjazdów. Prowizorka taka zakończyła się tragedią, gdy jeden ze składów wykoleił się i wybuchł, zaś załoga zginęła.
Po II wojnie światowej łupkowski tunel długo był zamknięty, zarówno z powodów politycznych, jak i wojskowych. Uruchomiono go dopiero 30.04.1974 roku w związku ze wzrastającą potrzebą transportów węgla i koksu w Polski do Rumunii i Bułgarii. Pociągi osobowe po stronie słowackiej wciąż dojeżdżały wówczas do stacji Palota, zaś po stronie polskiej do Łupkowa. Ruch towarowy prowadzony przez tunel łupkowski istniał do listopada 1988 roku.
Zainteresowanie wykorzystaniem tunelu łupkowskiego powróciło pod koniec 1994 roku. Pomysł wykorzystania go do przejazdów tranzytowych pojawił się na spotkaniach przedstawicieli kolei słowackiej i polskiej. Dokonano niezbędnych remontów. Rok później znów zaczęły przejeżdżać przez tunel pociągi towarowe. Dla pociągów pasażerskich ruch został wznowiony od 1999 roku. Ruszyły one tą trasą po raz pierwszy od czasów II wojny światowej. Ruch pasażerski na tej trasie okazał się jednak nierentowny. Od 2004 roku zawieszano kilkakrotnie ruch pasażerski. Brak zainteresowania pasażerów pogłębił się po uruchomienia drogowego przejścia granicznego przez Przełęcz Radoszycką. Obecnie tylko podczas sezonu letniego przez tunel łupkowski przejeżdża pociąg relacji Zagórz-Medzilaborce.
Zimową porą tory są zupełnie zasypane śniegiem, co potwierdza zamarły ruch kolejowy. Tylko odcinek wiodący przez tunel jest oczywiście bezśnieżny. Ruszamy tunelem do Polski. Łupkowski tunel ma 416 m długości (z czego 234 m na terenie Słowacji). O godzinie 11.45 przecinamy granicę państwową. Na ścianach tunelu są znaki graniczne stare i nowe. Po polskiej stronie tunel został niedawno gruntownie odnowiony włącznie z portalem, przez który wychodzimy z powrotem na torowisko pokryte warstwą śniegu. Ludzie tu chodzą zobaczyć jak wygląda ów słynny tunel, o czyn świadczy świetnie wydeptana dróżka.
Znaki graniczne we wnętrzu tunelu. |
Portal tunelu po stronie polskiej. |
Torowisko przed tunelem po stronie polskiej. |
O godzinie 12.10 wchodzimy na obszar stacji kolejowej w Łupkowie. Mieliśmy odwiedzić Radosne Szwejkowo, ale jest dzisiaj zamknięte. Idąc już drogą dojazdową mijamy zabytkowe budynki stacyjne, potem przechodzimy podziemnym przejściem pod torami kolejowymi. Wkrótce docieramy na obrzeża Starego Łupkowa, gdzie zachowały się nieliczne cmentarne nagrobki pamiętające czasy dawnej wsi łemkowskiej. Cmentarz ten otoczony jest starymi drzewami. Pokrywają go zarośla i krzewy. Wyłania się z nich kilkanaście nagrobków, tudzież żelazne krzyże. Najstarsze z nich pochodzą z połowy XIX wieku, najmłodsze z 1944 roku. Na wielu z nich inskrypcje jeszcze zupełnie nie zanikły, choć widać, że „zjada je” czas i przyroda.
Stacja Łupków |
Wiadukt z tunelem pod linią kolejową. |
Cmentarz łemkowski w Łupkowie. |
Po zwiedzeniu cmentarza kierujemy się do serca dawnej wsi. Tam pozostały po niej głównie drzewa owocowe i dwie kapliczki silnie nadgryzione zębem czasu. Wieś ta miała charakter łańcuchówki, której osią były biegnące równolegle droga i potok. Najprawdopodobniej w centralnym miejscu wsi stała cerkiew św. Michała Archanioła wzniesiona około 1815-1820 roku. Dzisiaj mamy tutaj Koniec Świata, na którym stoi drewniana chata o spadzistym dachy – Chata na Końcu Świata. Docieramy do niej na godzinę 13.00.
Opuszczamy teren łemkowskiego cmentarza. |
Dawna łupkowska droga wiejska. |
Chata na Końcu Świata. |
Pod dachem Chaty na Końcu Świata znajduje się część sypialna, gdzie śpi się na rozłożonych materacach. W jadalni grzeje stary kaflowy piec, przy nim stoi długi stół, przy którym mieszkańcy spożywają wspólnie posiłki, a wieczorem spotykają się na pogawędkach lub śpiewankach przy gitarze. Klimat tego swoistego miejsca tworzą jego mieszkańcy, którzy aktualnie tu przebywają. Generalnie jest to jednak miejsce bardzo ciche, w którym nie ma prądu, ani bieżącej wody, a do najbliższego sklepu jest stąd 3 kilometry (w jedną stronę). To są właśnie uroki tego miejsca, cenione przez wielu turystów, których tu dzisiaj nie brakuje. Chata na Końcu Świata gwarantuje zupełne oderwanie się od życia codziennego. W pobliżu, na dawnym wiejskim potoku żeremie mają bobry, nad ranem pod okna podchodzą sarny i jelenie, czasem może pojawić się wilk lub niedźwiedź. To fenomenalne miejsce na oderwanie się od rzeczywistości.
Na Końcu Świata. |
Mamy dzisiaj ostatni dzień roku 2018. Trzeba powoli przygotowywać się na powitanie Nowego Roku. O godzinie 13.20 opuszczamy Chatę na Końcu Świata. Wracamy pustkowiem do drogi. Tą drogą zmierzamy do Nowego Łupkowa, który powstał tu po wojnie, a w którym osiedlali się leśnicy, kolejarze, pracownicy pegeerów, więzienni strażnicy, a także sami więźniowie po odbyciu kary w tutejszym więzieniu dla recydywistów. Wszyscy musieli tu żyć w solidarności, aby przeżyć, bez względu na profesję, bo był tu Koniec Świata i kończyła się tu również brama do Bieszczadów.
Chata na Końcu Świata. |
Droga do Nowego Łupkowa. |
Nowy Łupków i Kimadło Wampira. |
Cała dolina rzeki Osławy, która niedaleko stąd ma swoje źródła nazywana była bramą do Bieszczadów. W Bieszczady dojeżdżało się wówczas koleją, od Zagórza do Rzepedzi, Komańczy, czy Łupkowa, by przesiąść się na kolejkę wąskotorową, którą jechało się dalej w głąb Bieszczadów. Jednak obecnie ruch kolejowy w dolinie Osławy zamarł. Stacje, choć czynne - stoją puste, a dawniej były one synonimem bieszczadzkiego turysty.
LINKI DO POZOSTAŁYCH RELACJI Z ZIMOWYCH HARCÓW:
30.12.2018 - W dolinie Sanu u ujścia Osławy
30.12.2018 - Zimowy wiatr jeszcze nie przewiał świątecznych zapachów
31.12.2018 - Na Koniec Świata
31.12.2018 - Można siedzieć w domu, ale czy życie nie jest zbyt krótkie
31.12.2018 - Sylwester 2018
1.01.2019 - Bieszczadzki kulig noworoczny
1.01.2019 - Prawie już za nami pierwszy dzień Nowego 2019 Roku
2.01.2019 - Galeria Beksińskiego w Sanoku
30.12.2018 - W dolinie Sanu u ujścia Osławy
30.12.2018 - Zimowy wiatr jeszcze nie przewiał świątecznych zapachów
31.12.2018 - Na Koniec Świata
31.12.2018 - Można siedzieć w domu, ale czy życie nie jest zbyt krótkie
31.12.2018 - Sylwester 2018
1.01.2019 - Bieszczadzki kulig noworoczny
1.01.2019 - Prawie już za nami pierwszy dzień Nowego 2019 Roku
2.01.2019 - Galeria Beksińskiego w Sanoku
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz