Zaczynamy trzeci dzień trzeciej wyprawy do Słowackiego Raju. Tegoroczną wyprawę zaczynaliśmy dwa dni temu od południowej strony Słowackiego Raju. Tam zwiedziliśmy jedyną jaskinię udostępnioną do turystycznego zwiedzania, po stronie południowej jest też jedyna roklina dostępna znakowanym szlakiem turystycznym.
TRASA:
Zejmarská roklina, ústie (815 m n.p.m.)
Zejmarská roklina
Geravy (1035 n.p.m.)
OPIS:
Kolejną wędrówkę przez rajską krainę krasu zaczynamy w osadzie Biele Vody o godzinie 9.00. Tutaj u stóp płaskowyżu Geravy znajduje się wylot wąwozu Zejmarskiej rokliny, zwanego niekiedy Zejmarskim Jarem. To najkrótszy wąwóz Słowackiego Raju. Liczy zaledwie 0,8 km długości. Płynie przezeń potok, wypływający ze źródeł w południowo-wschodniej części płaskowyżu Geravy, z których największe jest bardzo wydajne wywierzysko Zejmarská studňa. Potok ten kończy swój bieg w osadzie Biele Vody, gdzie uchodzi do rzeki Hnilec (węg. Gölnic, niem. Göllnitz, pol. Gnilec), największego dopływu Hornádu.
Wejścia do wąwozu pilnuje kobieta i mężczyzna, para siedząca w niewielkie wiatce, w której oni we dwoje ledwie się mieszczą. Kupujemy u nich bilety wstępu do parku. Słowacki Raj jest jedynym parkiem narodowym na Słowacji, do którego wstęp jest płatny. Park Narodowy Słowacki Raj (słow. Národný park Slovenský raj) został utworzony w 1988 roku. Wcześniej, od 1964 roku, większość terenów Słowackiego Raju objęta była Obszarem Chronionego Krajobrazu Słowacki Raj (słow. Chránená krajinná oblasť Slovenský raj).
W górę wąwozu Zejmarská roklina prowadzi niebieski szlak. Krótko zagajnikiem dochodzimy do lasu. Wchodzimy w jego cień i dalej w górę wąwozu wzdłuż potoku płynącego w płytkim jarze po naszej lewej. Po chwili ścieżka wchodzi w sąsiedztwo potoku. Wąwóz na początkowym odcinku jest dość silnie zarośnięty krzewiastą roślinnością. Leśna korona przepuszcza strumienie promieni słonecznych, które pobudziły lazurowe kwiaty dzwonków karpackich (Campanula carpatica Jacq.). Dzwonki karpackie uwielbiają takie częściowo ocienione stanowiska, na wapiennych skałach schłodzonych wodą potoku. W Polsce takich naturalnych stanowisk ta roślina nie posiada.
|
Dzwonek karpacki (Campanula carpatica Jacq.). |
|
Zejmarská roklina u wylotu. |
|
W głębi widoczny jest pierwszy wodospad. |
Im wyżej wąwozu, tym potok jest bardziej rwący. Wąwóz jest głębszy i węższy. Przed brodzeniem po kamienistym dnie potoku ratuje nas ciąg stupaczek z łańcuchem do przytrzymania. Za stupaczkami ścieżka zaczyna bardziej stromo wspinać się po zboczu po naszej prawej ponad nurt potoku. W ten sposób wspinamy się na próg pierwszego z ciągu wodospadów, które w tej roklinie mają jedną wspólną nazwę Wodospadów Nalepki (słow. Nálepkove vodopády). Nazwa ta pochodzi od kapitana Jána Nálepki, pochodzącego ze wsi Smižany, a poległego bohatersko w czasie walk o Owrucz (ukr. Овруч) na Ukrainie w 1943 roku. Ján Nálepka był nauczycielem w pobliskiej wsi Biele Vody, czyli tam gdzie zaczęliśmy naszą wędrówkę, tam gdzie zaczyna się Zejmarska roklina. Kapitana Jána Nálepkę można dziś zobaczyć na pomniku w centrum Nowej Wsi Spiskiej (słow. Spišská Nová Ves) na zachodnim krańcu parku ciągnącego się pomiędzy głównymi ulicami miasta: Letnią (słow. Letná) i Zimną (słow. Zimná).
Wrócimy jednak myślami do Zejmarskiej rokliny, gdzie szeroką dróżką wiodącą obok potoku wypełnionego powalonymi pniami drzew dochodzimy pod mniejsze kaskady potoku. Kaskady te mijamy od prawej strony, za nimi wchodzimy na kamienisty odcinek szlaku, prowadzi ostrzej w górę. Pod drzewami rośnie dzwonek pokrzywolistny (Campanula trachelium L.), pospolity na niżu, jak też w górskich dolinach.
|
Dzwonek pokrzywolistny (Campanula trachelium L.). |
Idziemy właściwie dnem potoku, który na szczęście dla nas nie jest zbyt obfity w wodę. O godzinie 9.20 docieramy pod kolejny wodospad. Obok niego po prawej jest metalowa drabina. Wspinamy się po niej ponad wodospad. Powyżej drabinki, nad stopniem wodospadu przechodzimy po wilgotnej, śliskiej skale, na której ubezpieczamy się przytrzymując rozciągniętego łańcucha.
|
Pierwsza drabinka na szlaku. |
|
Łańcuch przy śliskich skałach. |
|
I wyżej tym wąwóz jest bardziej dziki. |
Wspinamy się dalej trzymając się zbocza po naszej prawej. Od samego początku przeważnie po tej stronie potoku, o ile nie musimy iść jego kamienistym dnem. Po kilku minutach od wcześniejszego wodospadu docieramy po następny, największy i najokazalszy z Wodospadów Nalepkowych. Spływa po skałach kilkoma strugami, obijając się o skały.
Z uwagą pokonujemy śliskie skały przed wodospadem. Jest kawałek łańcucha - można znów się asekuracyjnie przytrzymać. Podchodzimy blisko opadającej strugi. Rozbija się o skałę na tysiące kropelek. Przed strugą wodospadu odbijamy na prawo, gdzie przy skale ustawiono metalową drabinę, a właściwie dwie, jedna za drugą, najpierw bardziej stroma, potem bardziej płaska. Wzdłuż drabiny są też rozwieszone przęsła łańcucha.
|
Im wyżej, tym potok jest bardziej rwący. |
|
Przed największym z Nalepkowych Wodospadów. |
|
Wodospad spływa po skałach kilkoma strugami, obijając się o skały. |
|
Podchodzimy pod strugę wodospadu. |
|
Rajska kraina. |
|
Drabina obok wodospadu. |
|
Powyżej jeszcze jedna drabina ułożona bardziej płasko. |
|
Tak to wygląda z góry. |
|
A powyżej drabiny ciąg mniejszych stupaczek. |
Na skałach znów widzimy kępy kwitnących dzwonków karpackich. Dzwonek lubi wilgotną glebę na wapiennych skałach. Powyżej drabinek mamy kilka mniejszych stupaczek kierujących nas nieco na lewo. Oddalamy się od wodospadu, a zbliżamy do drabiny ustawionej w skalnym zagłębieniu, a raczej znów dwóch drabin rozmieszczonych bezpośrednio jedna nad drugą pod różnymi kątami, z dostosowaniem do płaszczyzny skał. Wspinamy się po tych drabinach, najpierw ułożonej bardziej płasko, potem bardziej stromo. Spoglądamy co rośnie na skałach... widzimy kilka poczciwych bodziszków cuchnących (Geranium robertianum L.), emitujących zapach, któremu ta śliczna, choć krucha roślinka zawdzięcza swoją nazwę.
|
Bodziszek cuchnący (Geranium robertianum L.). |
Patrzymy z górę na koniec drabin. Wydaje sie, że tam już koniec - górny próg wodospadu. Tak się wydaje do ostatniej chwili, aż do ostatniego szczebelka. Powyżej drabinki mamy szereg stupaczek, którymi podchodzimy ciasną szczeliną skał do kolejnej kaskady wodospadu. Zbliżamy się do wodospadu, bo przed chwilą wspinaliśmy się w pewnym oddaleniu, oddzieleni od niego skalnym żebrem. Stopniowo oczom naszym ukazuje się szerokość wyższego progu, z którego woda potoku opada. Obok niej z prawej ukazuje się niespodzianka, ale przecież mogliśmy się tego spodziewać – kolejna drabinka pnąca się stromo do góry po pionowej skale. Uwielbiamy takie drabinki, łańcuchy, stupaczki, bo dzięki nim możemy być w takich miejscach, które bez tych technicznych ułatwień byłby zupełnie dla nas niedostępne.
|
Podchodzimy ciasną szczeliną skał do kolejnej kaskady wodospadu. |
|
Szczelina widziana z góry. |
|
Ciągiem stupaczek docieramy pod kolejną strugę wodospadu. |
|
Czy to ostatnia kaskada Nalepkowych Wodospadów? |
|
Zobaczymy wyżej co tam jest. |
Cóż zobaczymy powyżej tej kolejnej drabinki? No oczywiście, że stupaczki, które wyprowadzają nas na kolejne piętro wąwozu. A tam drewnianą drabinko-kładką wchodzimy jeszcze wyżej. Bardzo szybko przez ostatnie minuty nabieraliśmy wysokości.
Zejmarska rolina jest bardzo krótka, ale różnica wysokości 228 metrów jakie mamy w niej do pokonania sprawia, że jest to najbardziej stromy wąwóz Słowackiego Raju. W miejscu, w którym na chwilkę zatrzymaliśmy się znajduje się punkt widokowy na pokonaną do tej chwili część Zejmarskiej rokliny. Co mamy dalej na naszym szlaku? Opuszczamy krawędź skalną, z której oglądaliśmy widoki w kierunku wylotu wąwozu.
|
Cóż zobaczymy powyżej tej kolejnej drabinki? |
|
No oczywiście... stupaczki - uwielbiamy je. |
|
Stupaczki wyprowadzają nas na kolejne piętro wąwozu. |
|
A tam drewniana drabinko-kładką wchodzimy jeszcze wyżej. |
|
Punkt widokowy w roklinie. |
|
Opuszczamy skalną krawędź. |
Dalej mamy kamieniste koryto potoku, który przelewa się wśród tych kamieni. Podążamy tym dnem w górę potoku. Na tym odcinku nie jest stromo. Otoczenie jest silnie zacienione. Takie warunki toleruje tojad mocny (Aconitum firmum Rchb.) - kwiat o dziwacznym kształcie, piękny, ale i niebezpieczny. Jego wszystkie części są silnie trujące (najbardziej bulwy i liście), gdyż zawierają alkaloid akonitynę. Jest to jedna z najsilniejszych trucizn roślinnych, której nawet niewielka dawka może porazić ośrodek oddechowy i zahamować pracę serca. Dawniej ludzie nazywali tą roślinę mordownik nawiązując do jej trujących właściwości. Już w starożytności była wykorzystywany jako zabójcza trucizna. W Europie renesansu była najczęściej stosowaną trucizną, a w średniowieczu używano jej do zatruwania strzał i mieczy. Zachwycając się urokiem tojadów najlepiej podziwiać je bez dotykania. Trucizna z niej może wnikać również przez skórę. Zwierzęta instynktownie omijają ją.
W Zejmarskiej roklinie widzimy jeszcze inną roślinę o właściwościach trujących. To goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea). Jej ziele zawiera trującą gencjopikrynę, korzenie trujące alkaloidy, które u ludzi powodują przekrwienie błony śluzowej i wzmożenie kurczliwości żołądka, nudności i wymioty. Zwierzęta nie jedzą tej rośliny ze względu na jej gorzki smak.
O godzinie 10.00 docieramy do miejsca, gdzie rozstajemy się z potokiem. Niedaleko stąd jest Zejmarská studňa, największe źródło potoku. Zostawiamy potok po prawej i odbijamy nieco na lewo, gdzie wchodzimy po mokrych skałach, podciągając się na rozwieszonym łańcuchu. Przed nami płaskowyż Geravy. Geravy to rozległy płaskowyż, pełen górskich łąk, polanek i zagajników.
|
Przez kamieniste koryto potoku. |
|
To końcówka Zejmarskiej rokliny. |
|
Tojad mocny (Aconitum firmum Rchb.). |
|
Goryczka trojeściowa (Gentiana asclepiadea) |
|
To już naprawdę koniec rokliny - odbijamy nieco na lewo i rozstajemy się z potokiem. |
|
Zostawiamy potok Zejmarskiej rokliny. |
|
Opuszczamy roklinę podciągając się na łańcuchu. |
|
Wchodzimy na płaskowyż. |
|
Zejmarská studňa. |
|
Las na płaskowyżu Geravy. |
|
Polana Geravy (1032 m n.p.m.). |
Idziemy jeszcze chwilkę lasem, wyraźnie płasko, po czym o godzinie 10.15 wychodzimy na całkiem sporą polanę Geravy (1032 m n.p.m.). Z lewej widzimy na niej budynek schroniska. Pośrodku ławki i ławy dla turystów, a po prawej pasące się konie. Jakże tu pięknie. Słoneczko głaska promieniami. Rajska sielanka.
|
Polana Geravy (1032 m n.p.m.). |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz