Znów wyruszamy w okolice podbabiogórskich wzniesień leżących jakby w cieniu beskidzkiej królowej. Byliśmy niedawno na Jałowcu, potem na Solniskach i Łosku, a tym razem udajemy się na Żurawnicę leżącą już w Beskidzie Makowskim, w bezpośrednim sąsiedztwie Beskidu Małego.
TRASA:
Krzeszów (512 m n.p.m.) Żurawnica (724 m n.p.m.) Przełęcz Carchel Gołuszkowa Góra Żmije Żmijowa (583 m n.p.m.) Koźle Grygle Zembrzyce
Wędrówkę rozpoczynamy niedaleko Żywca, w Krzeszowie - dużej wsi malowniczo ulokowanej na zachodnich stokach Żurawnicy. Oświęcimscy książęta założyli ją około 1330 roku. Była siedzibą wajdów, czyli wojewodów wołoskich. W czasach przedrozbiorowych słynęła z wytwórstwa gontów. Z centrum Krzeszowa na Żurawnicę prowadzą dwa szlaki: czerwony i zielony. Ruszamy o godzinie 11.00 za zielonymi znakami, koło kościoła parafialnego.
Zielone znaki prowadzą nas uliczką przez osiedle Żurawnica. Uliczka wznosi się lekko w górę, poszerzając rozłożystość widoków na okolicę. Po 15 minutach skręcamy w prawo na boczną drogę, która na krótkim odcinku wyłożona jest betonowymi płytami. Mijamy ostatnie obejścia, wokół nas mamy co raz więcej otwartych przestrzeni. Na zieleniących się łąkach kwitną gromady prymulek, czyli popularne pierwiosnki. Dochodzimy do lasu, gdzie droga skręca na prawo idąc dalej jego skrajem. Mamy przepiękną panoramę okolicy: pofalowane wzniesienia pokryte płatami lasów, pól, łąk, na które swe cienie rzucają obłoki. Roztacza się przed nami pejzaż jak z baśniowej krainy. Z lewej widzimy zachodnią cześć Beskidu Makowskiego z Pasmem Pewelskim na pierwszym planie, a dalej pokazują się wyższe góry Beskidu Żywieckiego i Beskidu Sądeckiego. Po prawej zaś, za doliną, mamy południowe stoki Beskidu Małego, a na nim widoczne m.in.: Łamana Skała (Madohora, 929 m n.p.m.), Leskowiec (922 m n.p.m.), Groń Jana Pawła II (890 m n.p.m.). W dolinie u stóp Beskidu Małego rozlokował się Krzeszów, który niebawem opuścimy.
Wchodzimy do lasu, a dróżka trawersem wspina się po zboczu. Po kilku minutach pojawia się przed nami rozwidlenie drogi, gdzie wybieramy lewo odnogę, która stromiej pnie się do góry. Po chwili wychodzimy na polanę z zachwycającym widokiem z Pasmem Solniska, Pasmem Jałowieckim i Babią Górą w rolach głównych. Ten olśniewający krajobraz zatrzymuje nas na kwadrans.
Z widokowej polany wchodzimy na leśną ścieżkę idącą tuż pod grzbietem góry po północno-zachodniej stronie. Wkraczamy w świat fascynujących skałek - wychodni gęsto usianych szeregiem pod grzbietem Żurawnicy. Nazywają się one Kozimi Skałkami. Pasjonujące formacje skalne Kozich Skałek wyhamowują marsz. Dobrze, że ścieżka szlaku biegnie pod nimi, bo można z tej perspektywy lepiej podziwiać ich kształty. Obserwacjom sprzyja również las bez rozwiniętego listowia. Za to jest już bardzo zielono u runa leśnego, które urozmaicają poletka żywca gruczołowatego i szczawika zajęczego. Pokonujemy kilka powalonych drzew i połamanych gałęzi leżących na szlaku.
O godzinie 12.00 szlak wprowadza nas na grzbiet tuż za wierzchołkiem Żurawnicy (733 m n.p.m.). Żurawnica jest najwyższym wzniesieniem pasma. Jej nazwa wiązana jest z brukwią podawaną świniom hodowanym przez tutejszych gospodarzy, która rosła w tutejszej okolicy. Brukiew ta nazywana była przez miejscowych żyrską, a że rosła również na tej górze - zaczęto nazywać ją Żyrawnicą, a potem Żurawnicą.
Na szczycie Żurawnicy leżą olbrzymie głazy. Jak mówią legendy są one pozostałościami po czarcim zamczysku, które zostało zniszczone podczas wojen prowadzonych pomiędzy diabłami. Głazy te przykrywają podziemia pradawnego zamczyska, które skrywają niezliczone skarby. Zdziwicie się zapewne tym, że raz w roku owe skarby można na własne oczy zobaczyć. Tylko raz w roku, kiedy podczas sumy w Niedzielę Palmową ksiądz czyta ewangelię, diabły wychodzą z podziemi wynosząc w branicach złote monety i inne skarby, które układają i suszą na głazach. Nie zwracają wówczas uwagi na to co się dzieje wokół nich, bowiem pogrążone są w letargu. Jednak żeby wykraść diabłom ich skarby trzeba być tego dnia na sumie. Dopiero jak ksiądz zacznie czytać ewangelię można pobiegnąć na skały by napełnić skarbami kieszenie i wszystko co się da innego. To nie koniec, gdyż jeszcze trzeba zdążyć wrócić do kościoła przed zakończeniem czytanej ewangelii, bo w przeciwnym razie diabły rozprawią się z nami iście po diabelsku, a wtedy na co komu wszystkie te skarby. Gdy kiedyś to się komuś uda głazy mają się zapaść. Tymczasem wciąż górują w jodłowym lesie na szczycie góry, a miejscowi zwą je Diabelskimi Skałami.
Wędrujemy dalej grzbietem pasma, ale formacje skalne jeszcze
się nie kończą. Ciągną się dalej pod grzbietem, z góry jednak nie
wyglądają tak imponująco. Dobrze, że wytyczając szlak pomyślano o tym, aby
prowadził on też wędrowców poniżej tych ciekawych skał. Teraz idziemy
grzbietem, wygodną ścieżką biegnącą blisko krawędzi skał. Oddalając się od
szczytu Żurawnicy powolutku obniżamy swoją wysokość. Potem troszkę szybciej, po
czym wychodzimy na rozległą trawiastą Przełęcz Carchel (640 m n.p.m.).
Obcobrzmiąca nazwa przełęczy jest powszechnie spotykana w Karpatach, a pochodzi od wołoskiego słowa carhlenie, albo cerlenie, które oznaczało sposób uzyskiwania polan polegający na osłabieniu leśnych drzew poprzez ich okorowanie, a następnie wypaleniu obumarłych konarów.
Na przełęczy stoi kilka domów stojących w błogiej ciszy, z dala od gwaru. Wiedzie obok nich tylko gruntowa droga. W centrum polany znajduje się murowana kapliczka z figurą Matki Boskiej, a przy niej ławeczka, gdzie można przysiąść i w spokoju odpocząć, oddać się rozmyślaniom o prawdziwej naturze człowieka, tej chcącej zjednoczyć się z naturą, od której tak często obecnie ludzkość odgradza się.
Gruntowa droga przechodząca przez przełęcz zmierza do lasu, porastającego stoki Gołuszkowej Góry. Przeprowadza ona po północnych zboczach tej góry. Tutaj opuszczają nas zielone znaki szlaku, które odbijają w prawo do Suchej Beskidzkiej, do której zmierzają przechodząc wcześniej przez Lipską Górę. My zaś podążamy dalej trzymając się grzbietu pasma i idących dalej czerwonych znaków.
Idąc stokami Gołuszkowej Góry o godzinie 12.50 wychodzimy z lasu na plenerową polanę, skąd wspaniale widać dolinę Błądzonki, ciągnącą się między Lipską Górą (625 m n.p.m.) i Jasieniem (505 m n.p.m.). Płonie już tutaj ognisko rozpalone i podtrzymywane przez Ryśka, który przybył tu przed nami. Pozostaje nam przygotować dzidki i nadziać na nie kiełbaski, a potem zasiąść przy płomieniu zabawiającym się już ostro ułożonymi na palenisku suchymi patykami i gałązkami. Płomienne jęzory muskają sterczące ponad nimi kiełbaski, aż wkrótce te puszczają pierwsze soki. Jeszcze chwilka, aż skórka stanie się delikatnie chrupiąca i... mniam, mniam na łonie natury. Po konsumpcji siedzimy sobie na polanie, próbując zgłębić to co nas tak ciągnie na wzniesienia gór, nawet te niższe, na których dziś przebywamy.
Przed godziną 14.00 wygaszamy ognisko i ruszamy dalej
czerwonym szlakiem. Schodzimy na przełęcz, na której stoi kilka domów osiedla
Żmije, należącego do wioski Tarnawa Dolna. Na lewo widoczne są zakola Skawy wijące
się pomiędzy wzniesieniami Beskidu Makowskiego i Beskidu Małego. Już za
niedługo krajobraz z tej strony ulegnie znacznym zmianom: Skawa rozpłynie się
tam szeroko napełniając zbiornik oparty na budowanej zaporze w Świnnej Porębie.
Wędrujemy wciąż grzbietem wygodną drogą gruntową, przecinając laski, młodniki i piękne polanki. Rosną przy niej pierwsze wiosenne roślinki: fiołki polne (Viola arvensis Murr.), szczawiki zajęcze (Oxalis acetosella L.), cytrynowe śledziennice i mnóstwo innych. Białą ścianą wzdłuż drogi stoją kwieciste krzewy tarniny (Prunus spinosa L.). Jest po prostu bosko!
Przechodzimy przez niewyraźny, zalesiony wierzchołek Żmijowej (583 m n.p.m.). Wkrótce na polance z rzadka porośniętej dorodnymi brzozami szlak nieco odbija z grzbietu na prawo przechodząc koło murowanej kapliczki, po czym wraca na grzbiet, w miejsce o wspaniałych walorach widokowych na dolinę Błądzonki.
Kontynuując wędrówkę obchodzimy od południa szczyt Prorokowej (584 m n.p.m.). Przy okazji mijamy stanowisko niebiesko kwitnących fiołków wonnych (Viola odorata L.) i oczywiście mnóstwo pierwiosnków lekarskich (Primula veris L.), szczególnie przy płotkach ogradzających domostwa górskiego osiedla Koźle należącym administracyjnie do Suchej Beskidzkiej.
Z Koźla droga schodzi wyraźnie w dół rozległymi łąkami, z
których widzimy Zembrzyce - wioskę, w której zakończymy wędrówkę. Za Zembrzycami
wznosi się Pasmo Chełmu, na lewo widzimy dolinę. która po ukończeniu budowy
zapory w Świnnej Porębie zniknie pod lustrem sztucznego zbiornika. Zbliżamy się
do Czarnego Lasu, gdzie szlak skręca w lewo i chwilę potem niknie w lesie dynamicznie
schodząc w dół.
O godzinie 15.30 wychodzimy z lasu idąc ponad jarem potoku, który niedaleko stąd wpada do Skawy. Wchodzimy na asfaltową drogę osiedla Grygle, gdzie stoi jeszcze kilka starych chat góralskich, a nieco dalej otoczona drzewami urokliwa kapliczka św. Antoniego z początku XX wieku. Znajduje się na niej inskrypcja: „Fondator Józef Grygiel i Maryjanna żona, Jan Sę[?] prosą o wesknienie do Boga Ojca, zywych i umarłych - RP 901”.
Kapliczki są stałym elementem krajobrazu Beskidu Makowskiego. O nich pisał Emil Zegadłowicz:
Bożą się i kapliczą wierzby i topole
Przychyla się do stóp ich bławatami pole
Rozwidlają się drogi całe i niecałe
Pod skrzyżowanie idą na tę bożą chwałę
Kapliczki uwieńczone jakby na wesele
Bóg swe serce człowieczy w drzewinowym ciele
Wkrótce widzimy przed sobą kotlinę z małomiasteczkową zabudową najstarszej suskiej wsi Zembrzyce. Dokumenty potwierdzają, że wieś ta istniała już w 1333 roku. Ponad wsią na pobliskiej górze stał w tamtych czasach obronny zamek, strzegący przeprawy przez Skawę. Jeszcze istnieją po nim ślady, a góra nazywana jest Zamczyskiem. Ponad wsią góruje kościół wybudowany na początku XX wieku w stylu neogotyckim, na miejscu starszej XVI-wiecznej budowli. Znajduje się w nim wiele wyposażenia z tej starszej świątyni, a na szczególną uwagę zasługuje XVII-wieczny obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem, uznawany przez miejscową ludność za słynący łaskami, a także XVI-wieczny krucyfiks, noszący ślady sztuki późnego gotyku.
Po zejściu z osiedla Grygle przechodzimy przez drogę krajową nr 38, a następnie przez most nad Skawą. Zbliżając się do centrum mijamy kapliczkę z inskrypcją „Na Chwałę Boga w Trójcy Święty Jedynego, Uczszscenie Najświętszej Matyi Panny Częstochowskiej tę pamiątkę postawili Bartomien Gruszecka i żona Katarzyna – R.P. 1867 proszą o westchnienie do Boga”. Chwilkę później przechodzimy koło następnej kapliczki przedstawiającą Matkę Boską Królową Korony Polski. Zaraz potem o godzinie 16.05 osiągamy centralny plac Zembrzyc, gdzie kończymy wycieczkę.
Była to krótka wycieczka, nietrudna, wiodącą przez bardzo ładne tereny. Pasmo Żurawnicy jest niezwykle atrakcyjnym kąskiem na lekką wędrówkę i w żadnym wypadku nie ma w tym przesady – wszak potwierdzeniem tego jest kategoria szlaku, którym wędrowaliśmy. Otóż ten czerwony jest fragmentem Małego Szlaku Beskidzkiego, wytyczonego przez najbardziej atrakcyjne miejsca w Beskidach, które nie udało się objąć przebiegiem Głównego Szlaku Beskidzkiego.
LINKI DO INNYCH OPISÓW:
Koło ZH
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz