Dziennik wypraw i przystań przed kolejną wędrówką.

GSB-21, dzień 0: Na start


za nami
pozostało
0,0 km
519,0 km
Pokonanie Głównego Szlaku Beskidzkiego w czasie nie dłuższym niż 21 dni nie jest sprawą łatwą. Większość osób podejmująca się takiego wyzwania po kilku dniach wędrówki rezygnuje z niej. Czy i nas to czeka? Przekonamy się... miejmy nadzieję, że dopiero w Ustroniu, na drugim końcu czerwonego szlaku.

Wielodniową wędrówkę rozpoczynamy w Wołosatym. Najpierw chcemy zmierzyć się z odcinkami słabiej zagospodarowanymi turystycznie, a zatem trudniejsze z logistycznego punktu widzenia. Jak sobie z nimi poradzimy, to później powinno być łatwiej. Będziemy chcieli informować na bieżąco o tym jak nam idzie, zwięzłymi relacjami opatrzonymi kryptonimem „GSB-21”. Będą one opracowywane w nieco innym tonie, niż dotychczasowe. Raczej nie będziemy mieli czasu na szczegółowe opisywanie przebytych odcinków, ale zawsze w razie czego można takie opisy znaleźć w relacjach z równolegle realizowanego projektu pn. „GSB na raty”. Wędrujemy w nim tym samym szlakiem, tyle, że w przeciwnym kierunku, z Ustronia do Wołosatego.

Relacjonując przebieg wędrówki chcemy tym razem skupić się m.in. na aspektach technicznych, występujących trudnościach i problemach, z którymi będziemy musieli się zmierzyć podczas wielodniowej wędrówki. Podczas niej z pewnością krzepieni będziemy jej walorami estetycznymi, kontaktem z naturą, rozległymi pejzażami górskimi, ale nie unikniemy deszczu i błota, może nawet chłodu. Na pewno podczas tej wielodniowej wyprawy będziemy walczyć ze zmęczeniem, i pewnie nie tylko fizycznym, ale również psychicznym. Ogromna ilość poświęconego czasu oraz włożona staranność podczas opracowywania wariantów odcinków dziennych do przebycia, nie wyeliminuje też ryzyka pojawienia się problemów logistycznych. Wystarczy przecież tylko jedno załamanie pogody w niedogodnym momencie, aby powstały pytania co dalej robić, iść dalej, czy się wycofać, gdzie się schronić, gdzie spać, gdzie i co zjeść.

Jeszcze przed rozpoczęciem wędrówki pojawił się problem - co spakować do plecaka i co uczynić, aby nie był taki ciężki. W końcu nosić go będziemy na własnych plecach przez ponad 500 km. Listę rzeczy do zabrania na wyprawę tworzyliśmy na kilka miesięcy przed rozpoczęciem wędrówki. Sami już nie wiemy ile razy była zmieniana, a to dopisywaliśmy do niej nową pozycję, a to usuwaliśmy. Wszystko szło w kierunku optymalizacji ekwipunku, aby był najbardziej niezbędny i możliwie najlżejszy. Największy udział w tej wadze ma woda i napoje - po dwa bukłaki w każdym plecaku, napełnione po 1,5 litra. Podczas marszu na pewno szybko „wypijemy” te kilogramy, a uzupełniać je będziemy w ilościach niezbędnych w zależności od dostępnych punktów gastronomicznych.

Wędrówka we dwoje dała nam możliwość podzielenia się niektórym ekwipunkiem, a także spakowanie go według innego niż zazwyczaj schematu. W jednym plecaku staraliśmy się umieść rzeczy, z których korzystać będziemy w bazie noclegowej (np. śpiwory, namiot, ładowarki do telefonów). W drugim takie, które mogą być potrzebne w trasie. Dzięki temu nie musimy otwierać dwóch plecaków, aby w razie potrzeby wyciągnąć np. peleryny przeciwdeszczowe, bo obie mamy w teraz w jednym miejscu.

Oby czekało nas jak najwięcej słońca. Już jutro ruszamy na czerwony szlak.


POGODA:
noc
rano
dzień
wieczór
bezchmurnie
bezchmurnie
prawie bezchmurnie
bezchmurnie

TRASA:
Kraków Ustrzyki Górne

Ustrzyki Górne (650 m n.p.m.) [niebieski szlak] Wołosate - Hotelik „Pod Tarnicą” (725 m n.p.m.)

OPIS:
Wczoraj przekonaliśmy się jak trudno dostać się do Wołosatego. Dotarliśmy tu dzień później niż planowaliśmy. Wczorajszego dnia nie udało się to nam i nie udało się to wielu innym z powodu braku miejsca w autobusie, a z krakowskiego dworca był to chyba jedyny możliwy kurs (i to kombinowany z przesiadką w Sanoku), dzięki któremu można było się tu dostać. Więcej autobusów jeździ tu w okresie wakacyjnym (od 1 lipca do 31 sierpnia), ale i tak nie jest ich więcej niż palców u ręki, no i kończą swój bieg w Ustrzykach Górnych. Z jednego takiego właśnie skorzystaliśmy i po przejechaniu 312 km znaleźliśmy się w Ustrzykach Górnych. Stąd do Wołosatego trzeba łapać „okazję” albo dreptać szosą po niebieskim szlaku turystycznym (wg mapy zajmuje to 1 godz. 30 min.).

Ale cóż, to że Bieszczady trudno dostępne są wiedzieliśmy nie od dziś. Są one swego rodzaju enklawą, niemal zupełnie odizolowaną od całej reszty świata i niech się nikt nie dziwi powiedzeniu: „diabeł tu mówi dobranoc”. Wszak też legendy powiadają, że mieszkały tu ongiś wyłącznie diabły, ale w końcu dla równowagi dobra ze złem, podzielono je na biesy reprezentujące zło i czady reprezentujące dobro. Stąd właśnie wzięła się nazwa pasma górskiego - Bieszczady.

Na szczęście jesteśmy już w Wołosatym, gdzie udało się nam przenieść rezerwację w Hoteliku „Pod Tarnicą”. Odpoczniemy tu jeszcze, a jutro wczesnym rankiem startujemy na czerwonym szlaku.

I jeszcze jedno: panu kucharzowi z baru "Ostatniego na szlaku" dziękujemy za wyśmienitą zupę gulaszową.

W drodze do Wołosatego - na niebieskim szlaku z Ustrzyk Górnych.

Oddalamy się od Ustrzyk Górnych. Za plecami mamy Połoninę Caryńską i Połoninę Wetlińską.

Pod Tarnicą.

Pod Tarnicą - zbieramy siły.

Tarnica po zachodzie słońca.


Udostępnij:

10 komentarzy:

  1. Witam

    Bardzo dziękuję za wizytę w "photography"
    i cieszę się że spodobał się Państwu opis do wyprawy na Górę Mojżesza.

    Przejrzałem Wasze blogi, są niewątpliwie bardzo ciekawe, dlatego pozwolę sobie na częste śledzenie Waszych przygód.

    Życzę pokonanie GSB w 21 dni.
    Mi się to nigdy nie udało a raczej nigdy nie podjąłem takiej próby ze względu na brak tylu dni wolnego (praca).

    Serdecznie Pozdrawiam
    Piotr

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam, szlak cały przeszedłem tzn prawie cały, bo od Komańczy do Wysowej szedłem wzdłuż granicy, a nie przez Iwonicz. No, ale odbywało się to odcinkami przez dobrych kilka lat. Życzę wytrwałości, będę śledził postępy.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Elu, Marku, trzymam za Was kciuki. Walczcie do końca. Jestem pewien, że podołacie. Pozdr. Paweł z Krzeszowic

    OdpowiedzUsuń
  4. Sorki Dorotko za zmianę imienia. Pozdr. Paweł

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytam Wasz blog i życzę Wam powodzenia w przejściu GSB w 21 dni. Trzymam kciuki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałem i stwierdzam z bólem, że rozdział o doborze sprzętu mogliby Państwo pominąć, gdyż z całym dla Państwa szacunkiem- nie mają o tym Państwo zielonego pojęcia. Te 9 litrów wody świadczy o tym najlepiej.

    Dla porównania- doskonała lista sprzętu na GSB znaleziona w sieci.

    http://ginvilla.blogspot.com/2012/07/gowny-szlak-beskidzki-wyposazenie.html

    O listach sprzętu dla wędrówek UL nie wspomnę. Warto wiedzieć, że człowiek, który w Mongolii przez 19 dni przewędrował i przepłynął małym pontonem 1000km miał przy sobie nie więcej niż 1.5 litra wody na raz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj „Anonimowy” próbuje się wymądrzać, a sam chyba niewiele wie na temat zapotrzebowania organizmu ludzkiego na wodę. Ogromnym nieporozumieniem jest porównywanie zwykłej turystycznej wyprawy pieszej do ekstremalnych wyczynów człowieka z Mongolii. No cóż, szkoda, że takie osoby pozostawiają tu tak nieprofesjonalne i w ogóle nie konstruktywne komentarze. Zapewne z tej przyczyny autor tego komentarza nie zechciał się pod nim podpisać.

    Jednocześnie z ubolewaniem stwierdzamy, że anonimowy autor powyższego komentarza przekłamuje przy okazji fachowe i cenne informacje z innego bloga http://ginvilla.blogspot.com/2012/07/gowny-szlak-beskidzki-jedzenie-i-picie.html, skazując nas na 1,5 litra wody w ciągu 19 dni wyprawy (pontonem nie płynęliśmy:-). Tymczasem diametralnie inne stanowisko w tej kwestii przedstawia pan Jacek L. Piotrowski - autor przytaczanego bloga, wyraźnie pisząc, że „pojemność dwa litry wystarcza na chłodniejszy dzień, w upale to już stanowczo za mało.” W pełni się zgadzamy z tym stwierdzeniem, popierając to własnym, rzeczywistym doświadczeniem nabytym w trakcie naszej wielodniowej wędrówki. Przy okazji pozdrawiamy pana Jacka - bratnią duszę wędrującą Głównym Szlakiem Beskidzkim.

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy autor wie doskonale o zapotrzebowaniu organizmu i wie też, że organizm jest w stanie przetworzyć maksymalnie 0.6 litra wody w godzinę. I to przy wysiłku ekstremalnym właśnie- na przykład biegu maratońskim, czy wyścigu kolarskim.

    Mierzy się to prosto- bierze dokładną wagę elektronicznę, waży się stroju do marszu i wychodzi z domu na 10km spacer. Taki spacer zajmuje jakąś godzinę i czterdzieści minut. Po powrocie wschodzi się na tą samą wagę i sprawdza różnicę w wadzę- to właśnie określa zapotrzebowanie na wodę.

    Yaztek określa ile wody potrzebował, a nie ile wody brał. Na GSB są ogromne ilości wody źródlanej, do tego sklepy, schroniska, gospodarstwa. Spokojnie można wziać 2 litry wody i ją po drodze uzupełniać. O tym zresztą Yatzek też pisze. Szczególnie idąc w absolutnie niewysiłkowej wersji- takiej, jaką Państwo wybrali. Bo proszę wybaczyć, średnia 30km dziennie i to licząc, że szlak ma 520km, to nie jest żaden wysiłek. Chyba, że mówimy o zimowym przejściu szlaku.

    Tak więc ponawiam prośbę- proszę nie wypisywać głupot i to głupot mogących prowadzić do poważnej kontuzji. Przypominam tu, że plecak Yatzka ważył łącznie gdzieś 10 kilogramów i był to plecak 34 litrowy, a nie taka szafa, jak te, które Państwo wzięli. Branie szafy nie tylko świadczy o kompletnej nieznajomości współczesnej turystyki, ale i źle świadczy o Państwa dbałości o zdrowie. Ale tutaj nie należy się dziwić- wystarczy spojrzeć na długość kijów Pani Doroty. Bez złośliwości- ciekawym po co Pani one, skoro nie spełniają one żadnej roli, bo są rozkręcone na zbyt małą długość.

    Na koniec małe porówanie- w zeszłym tygodniu zrobiłem sobie mały wypadzik w Sudety. 25km w poziomie. Blisko 2km deniwelacji. Wypiłem 1 butelkę powerade (500ml), cisowiankę sprint (750ml) i piwo w schronisku (pół litra moczopędnego płynu). Więcej płynu organizm nie potrzebował, a ja nie mam zamiaru w siebie lać wody bezsensownie, bo to więcej szkodzi niż pomaga. Proszę się zapoznać z najnowszymi badaniami dotyczącymi nawadniania

    OdpowiedzUsuń
  9. No widzimy, że Anonimowy zezłościł się nieco i doczytał dokładnie artykuł przytoczonego przez siebie bloga oraz szybko dokształcił się w zakresie zapotrzebowania organizmu ludzkiego w wodę. Zaś w ocenie wysiłkowości Głównego Szlaku Beskidzkiego i dostępności źródeł wody przy szlaku proponujemy Panu samemu to sprawdzić, szczególnie w takiej upalnej aurze, jaką mieliśmy my przez pierwsze dni wędrówki, przez tereny o słabej infrastrukturze turystycznej.

    Trudno się zgodzić ze stwierdzeniem, że średnia 30 km przez kilkanaście dni, to „absolutnie żaden wysiłek”, szczególnie w terenie górzystym, a przecież głównie przez taki przebiega ten szlak. Proszę pomyśleć, jak ocenią Pana wypowiedź osoby, które próbowały pokonać ten szlak, ale im się to nie udało, albo udało dopiero po kolejnej próbie. Czyżby dlatego, że był absolutnie bezwysiłkowy? Czy tak też stwierdzą Ci, którym udało się go pokonać przy pierwszym podejściu. Apelujemy: proszę się nie ośmieszać, przynajmniej na łamach naszego bloga! Nie czepiać się wagi zawartości naszych plecaków, bo tak naprawdę to nie ma Pan wiedzy o ostatecznej ich wadze. Nie oceniać długości naszych kijów bez wiedzy o faktycznej ich długości. Po prostu szkoda nam czasu na taką dyskusję!

    OdpowiedzUsuń


Życie jest zbyt krótkie, aby je przegapić.

Liczba wyświetleń

Popularne posty (ostatnie 30 dni)

Etykiety

Archiwum bloga

Z nimi w górach bezpieczniej

Zapamiętaj !
NUMER RATUNKOWY
W GÓRACH
601 100 300

Mapę miej zawsze ze sobą

Stali bywalcy

Odbiorcy


Wyrusz z nami na

Główny Szlak Beskidu Wyspowego


ETAP DATA, ODCINEK
1
19.11.2016
[RELACJA]
Szczawa - Jasień - Ostra - Ogorzała - Mszana Dolna
2
7.01.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Potaczkowa - Rabka-Zdrój
3
18.02.2017
[RELACJA]
Rabka-Zdrój - Luboń Wielki - Przełęcz Glisne
4
18.03.2017
[RELACJA]
Przełęcz Glisne - Szczebel - Kasinka Mała
5
27.05.2017
[RELACJA]
Kasinka Mała - Lubogoszcz - Mszana Dolna
6
4.11.2017
[RELACJA]
Mszana Dolna - Ćwilin - Jurków
7
9.12.2017
[RELACJA]
Jurków - Mogielica - Przełęcz Rydza-Śmigłego
8
20.01.2018
[RELACJA]
Przełęcz Rydza-Śmigłego - Łopień - Dobra
9
10.02.2018
[RELACJA]
Dobra - Śnieżnica - Kasina Wielka - Skrzydlna
10
17.03.2018
[RELACJA]
Skrzydlna - Ciecień - Szczyrzyc
11
10.11.2018
[RELACJA]
Szczyrzyc - Kostrza - Tymbark
12
24.03.2019
[RELACJA]
Tymbark - Kamionna - Żegocina
13
14.07.2019
[RELACJA]
Żegocina - Łopusze - Laskowa
14
22.09.2019
[RELACJA]
Laskowa - Sałasz - Męcina
15
17.11.2019
[RELACJA]
Męcina - Jaworz - Limanowa
16
26.09.2020
[RELACJA]
Limanowa - Łyżka - Pępówka - Łukowica
17
5.12.2020
[RELACJA]
Łukowica - Ostra - Ostra Skrzyż.
18
6.03.2021
[RELACJA]
Ostra Skrzyż. - Modyń - Szczawa

Smaki Karpat

Wołoskimi śladami

Główny Szlak Beskidzki

21-23.10.2016 - wyprawa 1
Zaczynamy gdzie Biesy i Czady,
czyli w legendarnych Bieszczadach

BAZA: Ustrzyki Górne ODCINEK: Wołosate - Brzegi Górne
Relacje:
13-15.01.2017 - Bieszczadzki suplement do GSB
Biała Triada z Biesami i Czadami
BAZA: Ustrzyki Górne
Relacje:
29.04.-2.05.2017 - wyprawa 2
Wielka Majówka w Bieszczadach
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Brzegi Górne - Komańcza
Relacje:
16-18.06.2017 - wyprawa 3
Najdziksze ostępy Beskidu Niskiego
BAZA: Rzepedź ODCINEK: Komańcza - Iwonicz-Zdrój
Relacje:
20-22.10.2017 - wyprawa 4
Złota jesień w Beskidzie Niskim
BAZA: Iwonicz ODCINEK: Iwonicz-Zdrój - Kąty
Relacje:
1-5.05.2018 - wyprawa 5
Magurskie opowieści
i pieśń o Łemkowyni

BAZA: Zdynia ODCINEK: Kąty - Mochnaczka Niżna
Relacje:
20-22.07.2018 - wyprawa 6
Ziemia Sądecka
BAZA: Krynica-Zdrój ODCINEK: Mochnaczka Niżna - Krościenko nad Dunajcem
Relacje:
7-9.09.2018 - wyprawa 7
Naprzeciw Tatr
BAZA: Studzionki, Turbacz ODCINEK: Krościenko nad Dunajcem - Rabka-Zdrój
Relacje:
18-20.01.2019 - wyprawa 8
Zimowe drogi do Babiogórskiego Królestwa
BAZA: Jordanów ODCINEK: Rabka-Zdrój - Krowiarki
Relacje:
17-19.05.2019 - wyprawa 9
Wyprawa po wschody i zachody słońca
przez najwyższe partie Beskidów

BAZA: Markowe Szczawiny, Hala Miziowa ODCINEK: Krowiarki - Węgierska Górka
Relacje:
22-24.11.2019 - wyprawa 10
Na śląskiej ziemi kończy się nasza przygoda
BAZA: Równica ODCINEK: Węgierska Górka - Ustroń
Relacje:

GŁÓWNY SZLAK WSCHODNIOBESKIDZKI

termin 1. wyprawy: 6-15 wrzesień 2019
odcinek: Bieszczady Wschodnie czyli...
od Przełęczy Użockiej do Przełęczy Wyszkowskiej


termin 2. wyprawy: wrzesień 2023
odcinek: Gorgany czyli...
od Przełęczy Wyszkowskiej do Przełęczy Tatarskiej


termin 3. wyprawy: wrzesień 2024
odcinek: Czarnohora czyli...
od Przełęczy Tatarskiej do Gór Czywczyńskich

Koszulka Beskidzka

Niepowtarzalna, z nadrukowanym Twoim imieniem na sercu - koszulka „Wyprawa na Główny Szlak Beskidzki”.
Wykonana z poliestrowej tkaniny o wysokim stopniu oddychalności. Nie chłonie wody, ale odprowadza ją na zewnątrz dając wysokie odczucie suchości. Nawet gdy pocisz się ubranie nie klei się do ciała. Wilgoć łatwo odparowuje z niej zachowując jednocześnie komfort cieplny.

Fascynujący świat krasu

25-27 lipca 2014 roku
Trzy dni w Raju... Słowackim Raju
Góry piękne są!
...można je przemierzać w wielkiej ciszy i samotności,
ale jakże piękniejsze stają się, gdy robimy to w tak wspaniałym towarzystwie – dziękujemy Wam
za trzy niezwykłe dni w Słowackim Raju,
pełne serdeczności, ciekawych pogawędek na szlaku
i za tyleż uśmiechu.
24-26 lipca 2015 roku
Powrót do Słowackiego Raju
Powróciliśmy tam, gdzie byliśmy roku zeszłego,
gdzie natura stworzyła coś niebywałego;
gdzie płaskowyże pocięły rokliny,
gdzie Spisza i Gemeru łączą się krainy;
by znów wędrować wąwozami dzikich potoków,
by poczuć na twarzy roszące krople wodospadów!
To czego jeszcze nie widzieliśmy – zobaczyliśmy,
gdy znów w otchłań Słowackiego Raju wkroczyliśmy!


19-21 sierpnia 2016 roku
Słowacki Raj 3
Tam gdzie dotąd nie byliśmy!
Przed nami kolejne trzy dni w raju… Słowackim Raju
W nieznane nam dotąd kaniony ruszymy do boju
Od wschodu i zachodu podążymy do źródeł potoków
rzeźbiących w wapieniach fantazję od wieków.
Na koniec pożegnalny wąwóz zostanie na południu,
Ostatnia droga do przebycia w ostatnim dniu.

           I na całe to krasowe eldorado
spojrzymy ze szczytu Havraniej Skały,
           A może też wtedy zobaczymy
to czego dotąd nasze oczy widziały:
           inne słowackie krasy,
próbujące klasą dorównać pięknu tejże krainy?
           Niech one na razie cierpliwie
czekają na nasze odwiedziny.

7-9 lipca 2017 roku
Słowacki Raj 4
bo przecież trzy razy to za mało!
Ostatniego lata miała to być wyprawa ostatnia,
lecz Raj to kraina pociągająca i w atrakcje dostatnia;
Piękna i unikatowa, w krasowe formy bogata,
a na dodatek zeszłego roku pojawiła się w niej ferrata -
przez dziki Kysel co po czterdziestu latach został otwarty
i nigdy dotąd przez nas jeszcze nie przebyty.
Wspomnień czar ożywi też bez większego trudu
fascynujący i zawsze urzekający kanion Hornadu.
Zaglądnąć też warto do miasta mistrza Pawła, uroczej Lewoczy,
gdzie w starej świątyni świętego Jakuba każdy zobaczy
najwyższy na świecie ołtarz, wyjątkowy, misternie rzeźbiony,
bo majster Paweł jak Wit Stwosz był bardzo uzdolniony.
Na koniec zaś tej wyprawy - wejdziemy na górę Velka Knola
Drogą niedługą, lecz widokową, co z góry zobaczyć Raj pozwala.
Słowacki Raj od ponad stu lat urodą zniewala człowieka
od czasu odkrycia jej przez taternika Martina Rótha urzeka.
Grupa od tygodni w komplecie jest już zwarta i gotowa,
Kaniony, dzikie potoki czekają - kolejna rajska wyprawa.


Cudowna wyprawa z cudownymi ludźmi!
Dziękujemy cudownym ludziom,
z którymi pokonywaliśmy dzikie i ekscytujące szlaki
Słowackiego Raju.
Byliście wspaniałymi kompanami.

Miało być naprawdę po raz ostatni...
Lecz mówicie: jakże to w czas letni
nie jechać znów do Słowackiego Raju -
pozwolić na zlekceważenie obyczaju.
Nawet gdy niemal wszystko już zwiedzone
te dzikie kaniony wciąż są dla nas atrakcyjne.
Powiadacie też, że trzy dni w raju to za krótko!
skoro tak, to czy na cztery nie będzie zbyt malutko?
No cóż, podoba nam się ten kras,
a więc znów do niego ruszać czas.
A co wrzucimy do programu wyjazdu kolejnego?
Może z każdego roku coś jednego?
Niech piąty epizod w swej rozciągłości
stanie się powrotem do przeszłości,
ruszajmy na stare ścieżki, niech emocje na nowo ożyją
gdy znów pojawimy się w Raju z kolejną misją!

15-18 sierpnia 2018 roku
Słowacki Raj 5
Retrospekcja
Suchá Belá - Veľký Sokol -
- Sokolia dolina - Kyseľ (via ferrata)

Koszulka wodniacka

Tatrzańska rodzinka

Wspomnienie


519 km i 18 dni nieustannej wędrówki
przez najwyższe i najpiękniejsze partie polskich Beskidów
– od kropki do kropki –
najdłuższym górskim szlakiem turystycznym w Polsce


Dorota i Marek Szala
Główny Szlak Beskidzki
- od kropki do kropki -

WYRÓŻNIENIE
prezentacji tego pasjonującego przedsięwzięcia na



za dostrzeżenie piękna wokół nas.

Dziękujemy i cieszymy się bardzo,
że nasza wędrówka Głównym Szlakiem Beskidzkim
nie skończyła się na czerwonej kropce w Ustroniu,
ale tak naprawdę doprowadziła nas aż na
Navigator Festival 2013.

Napisz do nas