Aura budzi nas ciepłym, słonecznym porankiem. Wspaniale tu jest i nie chce się stąd gdziekolwiek ruszać. Można by jeszcze raz udać się na Pustevny, Radegast, Radhošť. Niestety, tyle jeszcze miejsc pozostało przed nami, do których chcielibyśmy dotrzeć, a czas nieubłaganie biegnie do przodu i nie pozostawia nam wątpliwości, że może go braknąć na realizację założonego planu. I choć Radhošť wabi dziś na czystym błękitnym niebie, to niestety musimy pożegnać się z tymi stronami i naszym domkiem przy rwącym potoku Lomná i w ogóle z Trojanowicami. Radhošťa pewnie jeszcze zobaczymy z okolicznych szczytów górskich.
Żegnamy się z naszym domkiem w Trojanovicach. |
Radhošť wabi dziś na błękitnym niebie. |
Chata Koksař (550 m n.p.m.).
|
Chata Koksař (550 m n.p.m.) Trojanovice, Malá Ráztoka, Můstek (565 m n.p.m.) Tarzanie, Horský Lanový Park (ok. 590 m n.p.m.) Trojanovice, Ráztoka
Trojanovice, Ráztoka Frenštát pod Radhoštěm Frýdlant nad Ostravicí Ostravice
OPIS:
Naszym kolejnym celem jest najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego. Istnieje kilka dogodnych lokalizacji dla baz wypadowych na ten szczyt. Nasz wybór padł na Ostrawicę (czes. Ostravice) - wioskę o równie bogatej infrastrukturze turystycznej, jak Trojanowice. Żegnamy się z chatą Koksař, ale zanim z wioski wyjedziemy, następuje drobna zmiana planów.
O godzinie 8.50 wyruszamy na wyżej położone tereny Trojanowic, tą samą drogą, którą wczoraj wracaliśmy w mroku. Zmierzamy do przysiółka Ráztoka. Po 20 minutach spokojnego marszu wchodzimy na teren Górskiego Parku Linowego „Tarzanie” (Horský lanový park „Tarzanie”), położonego u stóp zalesionych stoków górskich, na wysokości około 590 m n.p.m. Miejsce to pozwala zakosztować troszkę innego trekkingu górskiego, pomiędzy niebem a ziemią, po linach, siatkach, drabinkach i mostkach zawieszonych wysoko nad ziemią.
O godzinie 8.50 wyruszamy na wyżej położone tereny Trojanowic, tą samą drogą, którą wczoraj wracaliśmy w mroku. Zmierzamy do przysiółka Ráztoka. Po 20 minutach spokojnego marszu wchodzimy na teren Górskiego Parku Linowego „Tarzanie” (Horský lanový park „Tarzanie”), położonego u stóp zalesionych stoków górskich, na wysokości około 590 m n.p.m. Miejsce to pozwala zakosztować troszkę innego trekkingu górskiego, pomiędzy niebem a ziemią, po linach, siatkach, drabinkach i mostkach zawieszonych wysoko nad ziemią.
Nie nam wszystkim pisane są takie przeżycia. Tylko Ela i Alicja zdecydowały się na tą ekstremalną napowietrzną wędrówkę pomiędzy drzewami. „Tarzanie” to największy park linowy w Republice Czeskiej. Oferuje kilka tras z przeszkodami o różnym stopniu trudności. Jest tu bardzo trudna czarna trasa o długości 299 metrów, z 36 przeszkodami zawieszonymi na wysokościach od 3 do 14 metrów. Nie jest to jednak odpowiednia trasa na debiut. Wybór pada na niebieską trasę juniorską licząca 188 metrów długości, posiadająca 22 przeszkody zawieszone 2-4 metrów nad ziemią.
Po krótkim instruktażu korzystania z przyrządów asekuracyjnych o godzinie 9.20 rozpoczyna się niezwykła przygoda, próba odwagi i sprytu podczas napowietrznej wędrówki. Czy przejdziemy ją pomyślnie? Zobaczcie sami...
Po ukośnej pochylni ze szczeblami wchodzimy na pomost przed pierwszą przeszkodą.
Kładka wysepkowa, składająca się z drewnianych platform rozstawionych w pewnych odstępach na dwóch linach. Pokonujemy ją przytrzymując się swobodnie wiszących frędzli.
Między dwoma napietymi linami umocowane są pionowo drewaniane pale. Przechodzimy po dolnej linie przytrzymując się tych pali. Pale te pomagają nam, ale zarazem stanowią przeszkodę, którą musimy omijać.
Most z półek podwieszonych swobodnie na linach w około półmetrowych odstępach.
Zawieszone na linach okrągłe belki, ułożone wzłuż kierunku ruchu.
Przeszkoda podobna do poprzedniej, ale trochę łatwiejsza, bo składa się z płaskich belek.
Szereg lin rozwieszonych w kształcie litery U.
Okrągłe platformy, balansujące jak huśtawki podwieszone na linach.
Skok Tarzana pomiędzy drzewami z wykorzystaniem wiszącej liny ze strzemieniem.
Przejście po tasiemcu ruchomych kładek, zmieniających kąt nachylenia pod wpływem ciężaru osoby.
Szerokimi krokami po pniach zawieszonych w formie poziomej drabinki.
Przejażdżka po linach na deskorolkce.
Spacer po falochronie, czyli po drewnianych pniach rozmieszczonych na sztorc.
Kładka wysepkowa, której szczeble rozmieszczone są w pewnym odstępie. Do trzymania pozostają wyłącznie linki uprzeży.
Most birmański urozmaicony trapezami, czyli pętle liny w kształcie litery U rozmieszczone naprzemiennie z podniebnymi huśtawkami.
Belki zygzakowate.
Kolejna kładka wysepkowa, ale tym razem trzeba stawiać bardzo szerokie kroki.
Chwila oddechu na pomoście przed kolejną przeszkodą.
Przejście po wiszących wzdłuż belkach - przypomina to poruszanie się po ruchomych taranach.
Przejście po rozwieszonej sieci.
Most z lin - idziemy po pojedynczej linie, a dwie boczne służą nam jako poręcze.
Kolejny most zbudowany z drewnianych półek. Wygląda jednak tak, jakby był w dwóch miejscach uszkodzony, a brakujące półki zastąpione są wzdłuznie ułożonymi belkami.
I zjazd na ziemię na trapezie.
Uff! Było wspaniale!
O godzinie 10.20 kończymy linową przygodę i przechodzimy na pobliski przystanek autobusowy. Szybko łapiemy autobus do Frenštát pod Radhoštěm. Tam przesiadamy się na inny autobus do Frydlant nad Ostrawicą (czes. Frýdlant nad Ostravicí), a stamtąd na pociąg. W samo południe docieramy do Ostrawicy (czes. Ostravice).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz