W wędrówkach po Beskidzie Małym nie można nie nawiązać do związanych z nim postaci, bo choć to góry małe i niepozorne miały swoich wielkich orędowników. Na pierwszy plan wysuwa się oczywiście Karol Wojtyła, przyszły papież Jan Paweł II. Dla niego pasmo Beskidu Małego był górami rodzinnymi, tymi pierwszymi z jakimi się zetknął, gdyż u ich podnóża w Wadowicach urodził się i dorastał – „tutaj... wszystko się zaczęło” jak to sam kiedyś określił.
|
Wadowice - tu się urodził i dorastał Karol Wojtyła.
Na zdjęciu Bazylika Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny widoczna z okolic dworca kolejowego. |
Był też ktoś na pewno mu znany, bo mieszkający zaledwie kilka kilometrów od Wadowic w Gorzeniu Górnym - Emil Zegadłowicz, znany pisarz, prozaik, znawca sztuki i tłumacz, który z górami Beskidu Małego związał się na całe życie. Poświecił im znaczną część swojej twórczości przelewając na papier całe piękno beskidzkiej przyrody i gór, ukazując je w najpiękniejszych słowach. Nie zapomniał przy tym o mieszkańcach - beskidzkich góralach, którzy tworzyli tutaj swoistą kulturę. Były to wątki bliskie sercu Karola Wojtyły, który sam poświecił Beskidom swoją wczesną poetycką twórczość - „Ballady beskidzkie”. Nie chcemy jednak wnikać, co pomyślał przyszły papież, gdy pojawiły się dzieła Zegadłowicza: „Zmory” (1935), a potem „Motory” (1939). Jak wiemy oba wywołały ogromny skandal, a ich autor, postrzegany wcześniej za mistrza poetyckiego słowa, od tej pory został uznawany za pornografa i deprawatora młodzieży. Kto czytał „Zmory” i ma świadomość ówczesnej obyczajowości z pewnością wie dlaczego. Za "Zmory" Zegadłowicz został nawet pozbawiony honorowego obywatelstwa Wadowic, które otrzymał 3 lata wcześniej z okazji dwudziestopięciolecia twórczości.
Dzisiaj twórczość Zegadłowicza nie budzi już takich kontrowersji. W dobie otwartości i tolerancyjności obyczajów powiemy o niej, że jest wybitna, a różnorodność jej tematyki świadczy o wszechstronności jej autora. W 1968 roku obok budynku liceum ogólnokształcącego przy ul. Mickiewicza w Wadowicach odsłonięto pomnik Emila Zegadłowicza, dłuta Franciszka Suknarowskiego, artysty z kręgu Emila Zegadłowicza. Zaś jedna z głównych ulic tego miasta, którą właśnie podążamy do Gorzenia Górnego, znów nosi jego imię.
|
Pomnik Emila Zegadłowicza w Wadowicach, dłuta Franciszka Suknarowskiego odsłonięty z 1968 roku. |
Po pół godziny marszu jesteśmy już pod wzniesieniem Goryczkowca (375 m n.p.m.) znanego bardziej pod nazwą Dzwonek, nazwanego tak najprawdopodobniej od stojącej niegdyś tutaj dzwonnicy, której przypisuje się właściwości „przeciwburzowe”. Zbocza Dzwonka oferujące wyjątkowe widoki pokryte są siecią ścieżek i dróg, są idealne na jednodniowy spacer i wycieczkę. Poznanie piękna tego wzniesienia ułatwia wyznakowana ścieżka przyrodnicza „Na Dzwonku”. Dawniej było jednym z ulubionych celów wycieczek również Karola Wojtyły. Wędrował po nim wielokrotnie, często w towarzystwie kolegów gimnazjalistów pod opieką swego nauczyciela gimnastyki, znanego nam popularyzatora turystyki Czesława Panczakiewicza.
O godzinie 9.30 w Gorzeniu Górnym spotykamy żółty szlak przecinający szosę wzdłuż której do tej pory wędrowaliśmy. Od dworca kolejowego w Wadowicach przeszliśmy około 4 km. Przed nami dolina Skawy, lecz naszym celem jest dworek Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym. Przy drodze znaki nakazują nam skręcić w prawo za żółtymi znakami w wąską asfaltową dróżkę. Po 500 metrach marszu docieramy do rodzinnego dworku Emila Zegadłowicza, otoczonego kamiennym murem i skrytego w zieleni drzew. Dworek Zegadłowicza staraniem rodziny artysty przemianowano w 1968 roku w Muzeum, którego kustoszem jest obecnie wnuczka Emila Zegadłowicza pani Ewa Wegenke.
|
Brama wejściowa na teren Dworku Zegadłowiczów. |
|
Przed wejściem do dworku. |
Dzięki uprzejmości pani Ewy mamy możliwość zobaczenia tego zacisznego miejsca poza godzinami normalnego funkcjonowania Muzeum, za co jesteśmy bardzo wdzięczni, bowiem pozwoli nam to jeszcze na wędrówkę beskidzkimi szlakami, które niegdyś wielokroć przemierzali zarówno Karol Wojtyła, jak i Emil Zegadłowicz.
|
Dworek Emila Zegadłowicza (muzeum). |
Dworek w Gorzeniu Górnym został zakupiony przez Tytusa Zegadłowicza (ojca Emila) w 1873 roku. Został on wówczas odnowiony oraz założono piękny park. W tamtym też czasie sprowadzono z Wiednia dwie figury, stojące do dziś przed dworkiem. Jedna z nich zwie się Flora i jest boginią kwiatów, zaś druga to Zofia - bogini mądrości.
|
|
Zofia - bogini mądrości. | Flora - bogini kwiatów. |
Front budynku dworku zdobi balkon podparty czterema filarami i nakryty attyką zwieńczoną czterema wazonami. Wchodzimy do jego wnętrza. W sieni wypełnionej rzeźbami Wincentego Bałysa (ucznia Xawerego Dunikowskiego) wita nas głowa diabła - kiedyś były tu dwie takie. Pod sufitem zaś widoczny jest napis stworzony w 1933 roku w urodziny Zegadłowicza przez Franciszka Suknarowskiego:
„Złe myśli ostaw diabłom,
a pełne pogody serce
naprzeciw serca nieś
na strome schody"
|
Sień z rzeźbami Wincentego Bałysa (ucznia Xawerego Dunikowskiego). |
W okresie międzywojennym, kiedy majątkiem zarządzał Emil, dwór był ważnym ośrodkiem życia kulturalnego. Skupiał działalność grupy poetyckiej „Czartak” założonej przez Emila Zegadłowicza, opiewającej piękno beskidzkich gór, przyrody i beskidzkiego krajobrazu. Jednocześnie Zegadłowicz swoją twórczość poświęcał zwykłym, tutejszym ludziom, w których odkrywał talenty. Szczególnym odkryciem był zapewne Jędrzej Wowro. Typograf we wstępie do wydanej w 1928 roku „Ballady o świątkarzu” Emila Zegadłowicza, pisze:
„W szerokim kręgu umiłowania, jakim Emil Zegadłowicz ogarnął Boga, ziemię, człowieka, zwierzę, roślinę a nadewszystko swoje najukochańsze góry ojczyste – Beskidy – znajdujemy i świątkarza... Świątkarzowi temu – Jędrzejowi Wowrze – Zegadłowicz wyśpiewał jedną z serdecznych swych ballad.”
Emil Zegadłowicz był pod ogromnym wrażeniem wystruganych przez Wowrę różnorodnych figur i figurek. Spod jego dłuta wyszło też 20 klocków drzeworytniczych, którymi zilustrowano później „Balladę o świątkarzu”. Emil Zegadłowicz nazywał Jędrzeja Wowro „arcyświątkarzem beskidzkim” i był pierwszym kolekcjonerem, który w swoim domu stworzył kolekcję jego prac. Część rzeźb i drzeworytów można dziś oglądać w Dworku Emila Zegadłowicza w Gorzeniu Górnym, w pomieszczeniu na parterze zwanym kaplicą, która kiedyś pełniła funkcję kaplicy dworskiej.
|
Kaplica z kolekcją prac Jędrzeja Wowry. |
Stromymi schodami przemieszczamy się na piętro. Tak dostajemy się do pierwszego, wejściowego pokoju na piętrze. Stąd przechodzimy do jadalni, gdzie o ustalonych godzinach rodzina Zegadłowiczów zasiadała razem do stołu. Ściany jadalni ozdobione są obrazami Ludwika Misky, absolwenta wadowickiego gimnazjum i przyjaciela Emila Zegadłowicza. Ilustracje autorstwa Misky’ego zdobiły również almanachy wydawane przez grupę „Czartak”.
Z herbaciarni przemieszczamy się do pokojów córek Emila Zegadłowicza. W 1914 roku Emil Zegadłowicz poznał Marię Olimpie Kurowską, którą poślubił 27 lipca 1915 roku. Ze związku tego urodziły się dwie córki Halszka (1916) i Atessa (1920). Najpierw zwiedzamy pokój Atessy, a następnym jest pokój Halszki.
Trzeba wspomnieć, że pani Ewa Wegenke jak mało kto przenosi nas w czasy dawnych gospodarzy. Jej opowieść sprawia, że oglądane wnętrza oraz znajdujące się nich przedmioty nie są martwymi eksponatami muzealnymi. Słuchając jej, wciągamy się w historię jej własnego życia. Ten dom w jej słowach znów napełnia się życiem, takim jak kiedyś. Pobudzona wyobraźnia widzi w tych pokojach ongisiejszych mieszkańców. Obracamy się jeszcze, by przez uchylone drzwi do pokoju, w którym przed momentem byliśmy, wypatrzeć biegającą Atessę, albo Halszkę.
|
Pokój Atessy. |
|
Pokój Halszki. Przez otwarte drzwi widać sąsiadujący pokój Atessy. |
Przechodzimy przez kolejne, obszerniejsze pomieszczenie - pokój balkonowy z pracami Stefana Żechowskiego ilustrującymi powieść „Motory”. Stąd już wchodzimy do narożnego, północno-wschodniego pokoju - gabinetu beskidzkiego mistrza poezji i literatury. To tzw. żółty pokój.
|
Pokój balkonowy. |
Stoi w nim owalne biurko z przyborami do pisania, przy którym Emil Zegadłowicz stworzył większość swoich dzieł. Znajdujemy tu też książki, listy i dokumenty związane z jego życiem oraz rękopisy i pierwodruki niektórych książek. Na małym stoliku pod oknem leży egzemplarz pisma „Tęcza”, którego Zegadłowicz był współredaktorem w latach 1928-1929. Przed lustrem stoją dwie piękne porcelany przedstawiające Twardowskiego na kogucie i czarownicę na miotle, zaś przy łóżku, na innym stoliku stoi porcelanowa figurka przedstawiająca Matkę Boską z Filipov-Jirikov (z dawnej wioski Philippsdorf). Zaś obok tej figurki postawiony jest krzyżyk z drewna orzechowego, który dla małego Emila wyrzeźbił dziadek.
|
Gabinet Emila Zegadłowicza (pokój żółty). |
|
Biurko przy którym Emil Zegadłowicz stworzył większość swoich dzieł. |
|
Krzyżyk wyrzeźbiony przez dziadka Emila i porcelanowa figurka Matki Boskiej z Filipov-Jirikov (Philippsdorf). |
|
Gabinet Emila Zegadłowicza. |
|
Egzemplarz pisma „Tęcza”, którego Zegadłowicz był współredaktorem w latach 1928-1929. |
|
Fascynująca opowieść pani Ewy Wegenke mogłaby się nie kończyć. |
|
Pokój niebieski. |
Tutaj kończymy zwiedzanie wnętrz dworku. Schodzimy na parter do sieni, skąd wychodzimy na zewnątrz by pospacerować jeszcze po parku i utonąć we wszechobejmującej go zieleni. Ciągnie się on u stóp wzniesienia Grapa. Zwane jest ono również Grodziskiem, ale nie jest pewne, czy nazwa ta wiązała się od znajdującego się na nim grodziska, bo w ogóle nie jest pewne, że grodzisko takie istniało tu w rzeczywistości.
Park przy Dworku Emila Zegadłowicza został założony po 1873 roku przez ojca Zegadłowicza. Wiele z rosnących w nim drzew zostało przez niego osobiście zasadzonych. Rośnie tu azalia japońska, hortensja krzewiasta, purpurowy buk, iglicznia trójciemiowa, cyprysik groszkowaty, dąb czerwony i błotny, wejmutki, a także drzewa uznane za pomniki przyrody: dąb błotny i purpurowy, buk, jesion, lipa i wiąz. Są też okazy potężnych cyprysów groszkowych. Wyrastające z tego samego miejsca dwa pnie wystrzeliły wysoko w górę idealnie prosto, a ich podobieństwo jest bliźniacze.
|
Dworek Emila Zegadłowicza |
|
Ścieżka w parku. |
|
Dworek widoczny z parku. |
|
Cyprys groszkowy. |
|
Bliźniacze pnie cyprysa groszkowego... |
|
..wystrzeliły wysoko w górę idealnie prosto. |
|
Gałązki cyprysa groszkowego. |
|
Front dworku. |
|
Budynek mieszkalny obok dworku. |
Tutaj kończymy wizytę u Zegadłowiczów. Nie rozstajemy się jednak z Emilem Zegadłowiczem, poetą ludu beskidzkiego i przyrody. Mamy nadzieję, że jeszcze opowie nam o nim powiew beskidzkiego wiatru przemykającego po zboczach gór, czy szum drzew lasu. Tam właśnie się wybieramy, aby zobaczyć źródło jego inspiracji, o którym sam tak powiedział:
"Poezja moja wyrosła na tle gór, jasna po stronie słonecznej, mroczna po stronie cienistej. Naukę poetyki pobierałem od pasterzy, z którymi miałem szczęście pasać krowy w dzieciństwie (...) przewiny moje były i są zawsze te same: ukochanie swobody, ekstatyczne wsłuchiwanie się w mowę ziemi i nieba i miłość biedoty bytowania człowieczego."
Piękny dworek, ładnie opisany i pokazany :)
OdpowiedzUsuń