za nami
|
pozostało
| |
0,0 km
|
442,0 km
|
Wspomnienie wędrówki najdłuższym szlakiem górskim w Polsce trwale zagnieździło się w naszych sercach. Bardzo tęsknimy za każdą jej chwilą - często o niej myślimy odtwarzając każdą pokonaną górę i dolinę, wracamy pamięcią do niezwykłych ludzi spotkanych na szlaku. Zdaje się, że na każdym kilometrze tamtego szlaku pozostawiliśmy drobinki naszych serc i tak sobie myślimy: niech tam sobie leżą dalej i przypominają nam czas najpiękniejszej włóczęgi. Przyjdzie czas, że odszukamy je pośród leśnych drzew i wysokich traw, przy górskich potokach i wierzchołkach wzniesień, przy ścieżce czerwonego szlaku, gdy znów będziemy go przemierzać. Odszukamy je wszystkie, ale zostawimy by leżały tam dalej i przypominały nam czas wspaniałej wędrówki.
Zafascynowani beskidzką przygodą podejmujemy dziś nowe wyzwanie. Z radości dusza krzyczy: znów się zaczęło! Zapakowaliśmy niezbędny sprzęt do plecaków i zmierzamy ku nowej przygodzie. Postanowiliśmy stanąć przed krańcową kropką czerwonego szlaku, tym razem Głównego Szlaku Sudeckiego - najdłuższego szlaku w Sudetach i drugiego co do długości górskiego szlaku w Polsce. Mamy nadzieję, że uporamy się z trudami wielodniowej wędrówki i za kilkanaście dni szczęśliwie dotrzemy do drugiej krańcowej kropki tego szlaku, a głębia nasza pobudzi się wspaniałymi wrażeniami i napełni cudownymi przeżyciami. Oby aura nam sprzyjała, słoneczko przyświecało, a deszcz padał tylko dla naszej ochłody.
Podczas wędrówki nie będzie wiele czasu na pisanie, ale postaramy się przynajmniej w skrócie przekazywać wieści ze szlaku, dzielić się wrażeniami i przeżyciami. A może dane nam będzie spotkać kogoś z Was na szlaku lub w schronisku, by pogawędzić o tym i o owym? Już nie jeden raz zaskakiwani byliśmy niespodziewanym, ale jakże miłym spotkaniem. Jeśli jednak los rzuci nas w różne strony świata zapraszamy na www.gorskiewedrowki.blogspot.com, gdzie pojawią się treści oznakowane sygnaturą „GSS-18”.
noc
|
rano
|
dzień
|
wieczór
|
TRASA:
Kraków Jelenia Góra Świeradów-Zdrój
OPIS:
Zbliża się godzina 22.00. Siedzimy już w autokarze i za chwilę odjedziemy z krakowskiego dworca. Przejedziemy przez Katowice, Opole, Wrocław i na 5.10 powinniśmy być w Jeleniej Górze, skąd busem już tylko jedna godzina drogi do Świeradowa Zdroju. Mamy blisko 440 km do przejechania. Wydawać się może to paradoksem, gdyż podobny dystans będziemy mieli do pokonania pieszo czerwonym szlakiem do krańcowej kropki szlaku w Prudniku, skąd od Krakowa dzielić nas będzie jeszcze przeszło 200 km. Ta różnica świadczy o krętości Głównego Szlaku Sudeckiego, jaki nas czeka.
Pierwsze szlaki w Sudetach sięgają bardzo dawnych czasów, kiedy pojawili się na nich Walończycy, a było to w XII wieku, a może nawet wcześniej. Ubrani w powłóczyste czerwone suknie i okrągły kapelusz na głowie z przyczepionym obrazkiem Matki Boskiej, i z charakterystyczną spinką przy koszuli z motywem siedmiu gwiazd, wędrowali po Sudetach w poszukiwaniu skarbów, złota, minerałów i cennych kruszców. Drogi do odkrytych złóż znakowali zagadkowymi symbolami, których znaczenie utrzymywali w tajemnicy. Bardzo możliwe, że ścieżki naszego czerwonego szlaku krzyżować się będą z walońskimi, a może nawet gdzieniegdzie nimi powiodą - kto to wie.
Z pewnością czerwone znaki wieść będą nas też dawnymi halami, pośród bud pasterskich do których trasy znakowano drewnianymi tyczkami i kamiennymi kopczykami. Takie sposoby znakowania są wciąż dość powszechnie spotykane. W pewnych sytuacjach takie znakowanie dróg jest nieocenione, szczególnie w przypadku problemów z odszukaniem malowanych znaków. Drewniane tyczki i kamienne kopczyki stanowią wówczas jedyny drogowskaz bezpiecznej drogi, ustrzegający przez pobłądzeniem. Mamy nadzieję, że natura ustrzeże nas od takich sytuacji i gdy wędrować będziemy grzbietami górskimi, ostępami królestwa Ducha Gór, tajemniczego Liczyrzepy, żywioły natury sprzyjać nam będą:
Jutro o poranku zaczynamy...
Pierwsze szlaki w Sudetach sięgają bardzo dawnych czasów, kiedy pojawili się na nich Walończycy, a było to w XII wieku, a może nawet wcześniej. Ubrani w powłóczyste czerwone suknie i okrągły kapelusz na głowie z przyczepionym obrazkiem Matki Boskiej, i z charakterystyczną spinką przy koszuli z motywem siedmiu gwiazd, wędrowali po Sudetach w poszukiwaniu skarbów, złota, minerałów i cennych kruszców. Drogi do odkrytych złóż znakowali zagadkowymi symbolami, których znaczenie utrzymywali w tajemnicy. Bardzo możliwe, że ścieżki naszego czerwonego szlaku krzyżować się będą z walońskimi, a może nawet gdzieniegdzie nimi powiodą - kto to wie.
Z pewnością czerwone znaki wieść będą nas też dawnymi halami, pośród bud pasterskich do których trasy znakowano drewnianymi tyczkami i kamiennymi kopczykami. Takie sposoby znakowania są wciąż dość powszechnie spotykane. W pewnych sytuacjach takie znakowanie dróg jest nieocenione, szczególnie w przypadku problemów z odszukaniem malowanych znaków. Drewniane tyczki i kamienne kopczyki stanowią wówczas jedyny drogowskaz bezpiecznej drogi, ustrzegający przez pobłądzeniem. Mamy nadzieję, że natura ustrzeże nas od takich sytuacji i gdy wędrować będziemy grzbietami górskimi, ostępami królestwa Ducha Gór, tajemniczego Liczyrzepy, żywioły natury sprzyjać nam będą:
- ziemia zawsze otwierać będzie tylko bezpieczne ścieżki,
- powietrze delikatną bryzą gładziło policzki,
- woda wyłącznie rosiła niewielkim deszczykiem,
- a ogień raczył przyjemnym, słonecznym blaskiem.
Jutro o poranku zaczynamy...
Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńMoi drodzy, kolejna wspaniała przygoda przed Wami stoi otworem :) Oby pogoda Wam sprzyjała! :) Aż zazdroszczę wędrówki, którą macie przed sobą :) Życzę powodzenia i czekam na ciąg dalszy... :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Iza
Dobrej pogody zatem zycze!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Powodzenia!
OdpowiedzUsuńI czekamy na relację
Powodzenia !
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za udaną wyprawę, jesteście wielcy, powtarzam to za każdym razem; pozdrawiam z drugiego krańca Polski.
OdpowiedzUsuń