TRASA:
Rymanów-Zdrój (380 m n.p.m.)
Wisłoczek (470 m n.p.m.)
Puławy Dolne (390 m n.p.m.)
Puławy Górne (460 m n.p.m.)
Skibce (Zrubań) (776 m n.p.m.)
Pańskie Łuki (778 m n.p.m.)
Smokowiska (748 m n.p.m.)
Wilcze Budy (759 m n.p.m.)
Przełęcz pod Tokarnią
Wola Piotrowa
OPIS:
W Rymanowie-Zdroju o dziewiątej rano
z miejsca gdzie ostatni raz nas widziano
wyruszamy i wnet rzekę Tabor przekraczamy,
na Rymanowskie Wzgórza się wspinamy,
gdzie niegdyś Wołtuszowa żyła;
a na wzgórzu pszeniczka rosła,
tu stała chatynka, a tam druga,
a tam biegła wiejska droga.
Dzisiaj stara lipa i dąb o niej opowie
oraz w drewnie wystrugani Łemkowie.
Opuszczamy to prześliczne ustronie,
co w bujnych trawach tonie.
Za wzgórzem po drugiej stronie
w drzew zaciszu Wisłoczek płynie sobie.
Przy nim kiedyś leżała Tarnawka,
pozostała po niej tylko cmentarza odrobinka.
Och ta dola, niedola – człeka myśl ta gnębi,
i w treści co niedawno wyczytał się zagłębi:
„Stoisz, a myśli wędrują przez Ciebie
Myślisz żeś wolny, a jesteś w potrzebie
Odetchnij choć chwilę, odsapnij, bo trzeba
To czasem ważniejsze jak kawałek chleba.”
W słońcu przez Puławy idziem szosą
w pocie czoła nogi ledwo niosą:
– Uff, pod Kiczerą odpoczniemy,
nim na grzbiet Bukowicy pójdziemy.
Drogą polną przez łąk połacie,
chwilkę laskiem i jesteśmy na grzbiecie.
A tam: – o cholera, burzę słychać!
– czym prędzej musimy czmychać!
Skibce, Pańskie Łuki, Smokowiska,
jakby dopaść chciały nas smoczyska,
jeszcze Wilcze Doły i Tokarnię mamy,
jednak na nią nie wyjdziemy;
Grzbiet pośpiesznie opuszczamy
na Wolę Piotrową zmierzamy.
Jest autokar – do niego wskakujemy
opatrzności dziękujemy.
~~Dorota
Główny Szlak Beskidzki
|
|
etap 21
|
Rymanów-ZdrójPrzełęcz pod Tokarnią
|
|
23,7 km
|
Pojawiamy się z powrotem w Rymanowie-Zdroju o godzinie 9.00, w tym samym miejscu gdzie żegnaliśmy się wczorajszego dnia z urokliwym uzdrowiskiem, ostoją klimatycznego zacisza pośród Wzgórz Rymanowskich. Przemierzamy ponownie Park Zdrojowy idąc w górę rzeki Tabor do miejsca w którym opuściliśmy czerwony szlak. Mijamy kolorowe klomby i śliczną fontannę przy której pojawił się już pierwszy wielbiciel słonecznej kąpieli. Zapowiada się znów gorący dzień.
|
Park Zdrojowy w Rymanowie-Zdroju. |
Na drugim końcu Parku Zdrojowego stoi zdrojowa świątynia pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika. Jej historia związana z dziejami uzdrowiska, które sięgają początku drugiej połowy XIX wieku. Nie jest to pierwsza rymanowska świątynia. Ta powstała w 1926 roku, ale wcześniej na prawym brzegu Taboru poniżej Łazienek Zdrojowych istniała drewniana kaplica dla kuracjuszy. Główny ołtarz kościoła pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika przedstawia Chrystusa na krzyżu otoczonym winnym krzewem. Poniżej znajduje się tabernakulum w kształcie chleba.
|
Kościół pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika w Rymanowie-Zdroju. |
|
Wnętrze kościoła pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika w Rymanowie-Zdroju. |
|
Ołtarz główny kościoła pw. św. Stanisława Biskupa Męczennika. |
Tutejsze zdroje odkryte zostały w sierpniu 1876 roku podczas wycieczki Stanisława hr. Potockiego z udziałem chemika Tytusa Sławika. Wówczas w kamienistym łożysku rzeki Tabor dostrzeżono obfite źródła mineralne. Od tego czasu następował szybki rozwój miejscowości. Do wybuchu I wojny światowej Rymanów-Zdrój był modnym i popularnym zdrojem. Frekwencją nie ustępował innym krajowym uzdrowiskom. Gościł wiele znakomitości świata kultury, dostojników i artystów, w tym Stanisława Wyspiańskiego, który wyjeżdżając stąd w sierpniu 1901 roku napisał:
Hej, las rymanowski za mgłą,
a mnie dzisiaj jechać do Krakowa
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
czemuż mi to oczy zaszły łzą,
czemuż słońce za chmury się chowa?
Hej, gospodarz myje powóz na drogę,
spakowane koszyska już stoją,
jeno rozpierzchłych myśli sprząc nie mogę
ni w podróżny tobołek związać żałość moją.
Jeden mi się podobał ten las, jako ściana
stał przede mną dumny, posępny, tajemniczy,
była weń uroczystość set-letnia chowana,
milczał, a mnie zdawało się, że pieśnią krzyczy.
Stanisław Wyspiański „Hej, las Rymanowski za mgłą”
dnia 24 sierpnia 1901 r., Rymanów.
O godzinie 9.25 przekraczamy mostem rzekę Tabor. Przechodzimy obok Pijalni Wód Mineralnych i idziemy wzdłuż ulicy Stanisława Wyspiańskiego kierując się w głąb doliny potoku Czarny. Po prawej wznosi się Żabia Góra (481 m n.p.m.), a po lewej Zamczyska (568 m n.p.m.). Wkrótce ulica przechodzi w leśną dróżkę, a ta niebawem pnie się po stokach Wzgórz Rymanowskich, zakręcając niespodziewanie na południowy zachód.
|
Ulica Stanisława Wyspiańskiego. |
Na skraju lasu, w otoczeniu starych lip i dębów dostrzegamy pozostałości przycerkiewnego cmentarza. Miejsce to oznaczone jest modrzewiowym krzyżem obok którego leży kamienna chrzcielnica z wnętrza cerkwi. Tyle pozostało po istniejącej tu niegdyś łemkowskiej wsi Wołtuszowa. Dziś stanowi jedno z wielu świadectw historii Beskidu Niskiego, dawnej Łemkowszczyzny tętniącej życiem. Spotykaliśmy ich wiele przy czerwonym szlaku. Za każdym razem wywoływały te same uczucia budzące wewnętrzny żal, smutek, po czymś, co kiedyś tu istniało, po dawnych wsiach, po których pozostały tylko resztki fundamentów domów i cerkwi, zdziczałe sady oraz przydrożne krzyże i cmentarze. Obok cerkwiska stoją rzeźby Łemków patrzących na łąkę pod lasem i chcących nam coś powiedzieć, ale niestety nie słyszymy tu dziś nawet ich szeptu. Przypominamy sobie inskrypcję wcześniej przeczytaną:
Stoisz, a myśli wędrują przez Ciebie
Myślisz żeś wolny, a jesteś w potrzebie
Odetchnij choć chwilę, odsapnij, bo trzeba
To czasem ważniejsze jak kawałek chleba.
Wołtuszowa choć śpi snem Łemków okryta
Budzi się dla Ciebie i na nowo świta
Woła szumem potoków i szelestem kniei
„Jam źródłem radości, jam źródłem nadziei”.
|
Przycerkiewny cmentarza Wołtuszowej. |
|
Kamienna chrzcielnica z wnętrza cerkwi w Wołtuszowej. |
|
Rzeźby Łemków. |
Czerwony szlak prowadzi nas dalej przez polany i zagajniki. Kiedyś przy naszej drodze stały domostwa Wołtuszowej. Dziś napotykamy tylko ogrodzoną kamienną studzienkę. Na terenie wsi działał także tartak i młyn wodny. Znajdowała się również leśniczówka i mały folwark, w którym po śmierci hr. Potockiego zamieszkała założycielka Rymanowa-Zdroju - Anna Potocka. Swój pobyt w Wołtuszowej tak wspominała: „Z wszystkich lat mojego wdowieństwa najmilsze mi były ponoć te lata, gdy młodsze dzieci były jeszcze przy mnie, a starsze przyjeżdżały na wakacje w to prześliczne ustronie. Chatynka była maleńka, ale ślicznie urządzona, pełna wonnego ziela i kwiatów, pełna śpiewu i wrzawy i śmiechu mojej siódemki. (...) Miłe były stosunki z wioską, która cieszyła się z naszego wśród niej przebywania. Wójt i wójtowa raniutko czasem wszystkie kąty obeszli, czy nam czego nie potrzeba. Wójt doradzał mi w gospodarstwie, przypominał co zrobić trzeba...”.
|
Kiedyś stały tu domostwa Wołtuszowej.
Została po nich kamienna studzienka przy drodze (widać ją po lewej). |
|
Kamienna studzienka. |
Przecinamy jar pokryty zagajnikiem, gdzie przy sączącym się potoku rośnie bodziszek cuchnący (Geranium robertianum L.) stosowany w lecznictwie ludowym do gojenia ran i wrzodów, na które przykładano rozgniecione ziele tej rośliny. Odwarem z ziela i korzeni bodziszka leczono biegunki, czerwonki, hamowano krwotoki z nosa.
|
Jar w Wołtuszowej. |
|
Bodziszek cuchnący (Geranium robertianum L.). |
|
Przecinamy jar z wypływającym ciekiem. |
Ścieżka prowadzi nas w górne partie trawiastych połaci, które uwielbiają czarnoskrzydłe motyle z białą strzępiną na wierzchołku przedniego skrzydła. Biesek murzynek (Odezia atrata) jest dość płochliwym motylem, ale w końcu udaje się jednego złapać go w obiektyw.
|
Łąki ponad Wołtuszową. |
|
Biesek murzynek (Odezia atrata). |
Jedną z liczny roślin jest tu pospolity w Polsce dzwonek skupiony (Campanula glomerata L.). Jego dzwonkowate fioletowoniebieskie kwiaty skupione są w gęste, główkowate kwiatostany. Pęki kwiatów wyrastają również w kątach liści pod główkami. Gdzieniegdzie widzimy rzadszą odmianę tej byliny o białych kwiatach.
|
Dzwonek skupiony (Campanula glomerata L.) |
|
Dzwonek skupiony (Campanula glomerata L.) - odmiana biała. |
W górnej części polany przekraczamy wysokość 500 m n.p.m. Za naszymi plecami pojawia się wspaniała panorama Wzgórz Rymanowskich. Otaczają nas zielone leśno-trawiaste wzniesienia. Tych traw obecnie nie wykasza się, ze względu na ukryte w nich lęgowiska ptaków. Co piszczy w trawie można posłuchać zatrzymując się w cieniu jednego z wolnostojących na łące drzew, których tu nie brakuje. Pomiędzy wzniesieniami na północnym zachodzie widzimy zabudowania Rymanowa-Zdroju, a w dali wiatraki rymanowskiej fermy wiatrowej.
|
Rymanów-Zdrój, a w dali wiatraki rymanowskiej fermy wiatrowej. |
|
Wzgórza Rymanowskie. |
Szlak prowadzi nas na południowy wschód w kierunku ściany lasu. O godzinie 10.40 wchodzimy na leśną drogę, a następnie przechodzimy na leśną ścieżkę, która przechodzi pomiędzy kulminacjami Działu (673 m n.p.m.) i Wierchu Tarnawskiego (603 m n.p.m.). Wkrótce zaczynamy systematycznie obniżać wysokość ku dolinie Wisłoczka.
|
Szlak prowadzi nas na południowy wschód w kierunku ściany lasu. |
|
Schodzimy do doliny Wisłoczka. |
O godzinie 11.10 przecinamy bród jednego z dopływów Wisłoczka. Chwilkę potem docieramy na ogrodzoną polanę bazy namiotowej „Wisłoczek” prowadzonej przez Studenckie Koło Przewodników Beskidzkich w Rzeszowie. Jak wspaniałe to miejsce na postój i nocleg przekonaliśmy się rok temu. Atrakcją z pewnością jest okazały wodospad Wisłoczka, pod którym wziąć można bezpłatny prysznic. Jednak dzisiaj nie liczyliśmy na spotkanie z sympatycznymi gospodarzami, gdyż baza czynna będzie w lipcu i sierpniu. Nie mniej zatrzymujemy się tu na odpoczynek pod dużą wiatą, gdzie zwykle płonie ognisko.
|
Przedzieramy się do bazy namiotowej „Wisłoczek”. |
|
Baza namiotowa „Wisłoczek”. |
Na skraju polanki wypatrujemy motyla dziennego z rodziny rusałkowatych (Nymphalidae) o nazwie pokłonnik kamilla (Limenitis camilla) lubiącego tutejsze wilgotne lasy. Gatunek ten preferuje tereny położone blisko rzek i jezior, dokładnie takie jak tu. Rzadko spotyka się go na kwiatach, bardziej lubi wysysać sole mineralne z wyschniętych miejsc po kałużach, dlatego też lubi też fruwać ponad leśnymi drogami. Czasem skusi się na sok z padliny i odchodów, ale nie korzystają z tych źródeł pokarmowych tak często jak mieniaki.
|
Pokłonnik kamilla (Limenitis camilla). |
|
Zejście pod wodospad Wisłoczka. |
|
Wodospad Wisłoczka. |
|
Wisłoczek. |
O godzinie 11.40 żegnamy się z jeszcze opustoszałą bazą namiotową. Baza wymaga nieco uporządkowania (jak to po zimie), co nastąpi już niebawem, bo już za parę dni pojawią się tutaj pierwsi obozowicze. Po drewnianym mostku przechodzimy przez Wisłoczek i wchodzimy na szosę biegnącą z leśnej wioski położonej w górnej części doliny Wisłoczka o nazwie takiej samej jak ów potok. Jest to dawna łemkowska osada reaktywowana w latach 1969-73 przez kilka rodzin polskich wyznania zielonoświątkowego przybyłych z Zaolzia leżącego na Śląsku Cieszyńskim.
Na szosie skręcamy w lewo i idziemy na wschód w kierunku ujścia Wisłoczka do Wisłoka. Do roku 1946 tereny pomiędzy tutejszymi wzgórzami, ciągnące się wzdłuż Wisłoczka i obecnej asfaltowej szosy zasiedlone były przez Łemków. Ich wioska nazywała się Tarnawka. Lokowana była w 1570 roku na prawie wołoskim. Podczas akcji „Wisła” w 1946 roku mieszkającą tu ludność łemkowską wysiedlono na Ukrainę w okolice Tarnopolu. Na terenie Tarnawki stała grekokatolicka cerkiew parafialna pw. Opieki Matki Boskiej, wzniesiona w 1860 roku. Do tarnawskiej parafii należały wówczas Wisłoczek, Rudawka Rymanowska i Zawoje. We wsi znajdowała się także szkoła, tartak, karczma oraz folwark należący do rodziny Potockich (właścicieli Rymanowa). Nauczyciel tutejszej szkoły Władysław Baranowski w 1936 roku pisał o tutejszej wiosce: „zagrody są przeważnie w prostokąta, budynki drewniane, zwykle chałupa, stajnia i stodoła pod jednym nakryciem. Dachy w 15% są ze słomy. Mieszkania są jednoizbowe lub z alkierzem o jednym lub dwu niskoosadzonych oknach. Charakterystyczne są tym, że zwrócone są przeważnie na wschód lub północ, rzadko na zachód, na południe zaś okien nie ma. Przyczyną tego jest silny wiatr halny, który najbardziej daje się we znaki w zimie i późną jesienią. Same zaś okna są szerokie o niskich i malutkich szybkach”.
Większość zabudowań Tarnawki uległa zniszczeniu w 1944 roku podczas tzw. „operacji dukielskiej”. Resztę dopełniła akcja wysiedleńcza. Opuszczone domy zostały rozebrane przez mieszkańców z okolicznych miejscowości. Co dziś zostało po Tarnawce? Pozostało tylko miejsce otoczone wiekowymi lipami, gdzie stała drewniana cerkiew (została rozebrana na przełomie lat 1955-56). Znajdziemy po niej fragmenty kamiennej podmurówki. Zaś na przycerkiewnym cmentarzu zachowały się dwa groby: ks. Emiliana Ławrowskiego (zm. w 1884 r.) i ks. Antoniego Beskida (1835-1926). Za cerkwiskiem, tam gdzie niegdyś przy potoku biegała wiejska droga znajdziemy ślady po chatach, piwnicach i studniach - istnieją, by świadczyć o historii tych terenów.
|
Pozostałości po przycerkiewnym cmentarzu w Tarnawce. |
|
Grób ks. Antoniego Beskida. |
|
Grób ks. Emiliana Ławrowskiego. |
Idziemy dalej. Po kilku minutach o godzinie 12.10 docieramy do szosy. Wisłoczek przepływa pod tą szosą i zaraz dalej zasila Wisłok. Szosa ta biegnie z Puław przez Rudawkę Rymanowską do wsi Pastwiska, gdzie łączy się z drogą wojewódzką nr 889. W bliskiej stąd Rudawce Rymanowskiej, na przełomowym odcinku doliny Wisłoka znajdują się wychodnie fliszu karpackiego stanowiące największą w polskich Karpatach odkrywkę łupków menilitowych. Wrócimy do niej, jak też do Rudawki Rymanowskiej, gdyż tam mamy zamówiony nocleg, a o tamtejszych atrakcjach opiszemy odrębnie. Zaś teraz skręcamy w przeciwnym kierunku, czyli w prawo.
Idziemy poboczem szosy ciągnącej się teraz przez niezalesiony obszar. O godzinie 12.20 przechodzimy przez most nad Wisłoką i jednocześnie wchodzimy w granice administracyjne wsi Puławy. Upał staje się męczący, a wtóruje mu rozgrzany asfalt. Znajdujemy się gdzieś w połowie asfaltowego odcinka szlaku. Podążając dalej będziemy mieli od teraz przeważnie pod górkę.
|
Most nad Wisłokiem. |
|
Wisłok z widocznym fliszem karpackim. |
O godzinie 12.35 docieramy do przystanku autobusowego. Tutaj od naszej szosy odchodzi na lewo inna szosa, na którą kierują nas czerwone znaki. Idąc dalej prosto dotarlibyśmy do kolejnych nieistniejących wsi łemkowskich: Zawoje i Wernejówka. My zaś idziemy przez Puławy, które niegdyś również były wsią łemkowską wyznania prawosławnego. Puławy były lokowane na prawie wołoskim w 1572 roku. Po wysiedleniach tereny te opustoszały do roku 1969, kiedy przybyli tutaj polscy osiedleńcy wyznania zielonoświątkowego z Zaolzia. Dziś wieś dzieli się na Puławy Dolne i Puławy Górne. Najpierw wędrujemy przez Puławy Dolne.
|
Puławy Dolne. |
Podążając w górę doliny potoku Birdok o godzinie 12.55 opuszczamy Puławy Dolne i wkraczamy w granice administracyjne Puław Górnych. Po 10 minutach docieramy pod budynek karczmy przy popularny w regionie Ośrodku Sportów Zimowych KiczeraSki. W karczmie robimy sobie zasłużoną przerwę. Zmywamy lepki pot z ciała. Ściągamy buty dając wytchnienie zmęczonym stopom. Ośrodek narciarski KiczeraSki położony jest na północnym zboczu Kiczery (640 m n.p.m.) wchodzącym w skład Pasma Bukowicy, przez które poprowadzą nas czerwone znaki. Pasmo Bukowicy ciągnie się od doliny Wisłoka na zachodzie do doliny Osławy na wschodzie.
|
Puławy Górne. |
Przerwę kończymy o godzinie 13.45. Idziemy jeszcze kilkaset metrów szosą, po czym skręcamy w prawo na gruntową drogę pnącą się po stokach Kiczery, ale nie osiągającej jej szczytu, który znajduje się po nasze prawej. Nasza droga wiedzie wkrótce przez łąki i pastwiska. Pokrywają one również zbocza wzniesienia Polana (691 m n.p.m.) znajdujące się po naszej lewej stronie. Zwykle są one pełne stad krów, ale upał i zaduch daje się dzisiaj we znaki również im - krowy skryły się w cieniu drzew.
|
Na zboczu Kiczery. |
|
Szlak przez Kiczerę. |
|
Upał i zaduch daje się dzisiaj we znaki nawet krowom, które skryły się w cieniu drzew. |
W miarę zbliżania się do widocznej przed nami krawędzi lasu droga zaczyna nieznacznie schodzić w dół na niewyraźną przełęcz, za którą znów wznosi się łagodnie. Jednak gdy o godzinie 14.35 opuszczamy polną drogę i wchodzimy do owego lasu, ścieżka niebawem zaczyna piąć się coraz ostrzej, kręcąc się to na lewo, to na prawo. Najbardziej stromo mamy tuż przed samym grzbietem, który osiągamy o godzinie 14.50. Tam szlak skręca na lewo wiodąc dalej grzbietem pasma.
|
Jeszcze na polnej drodze... |
|
...ale wkrótce wspinamy się leśną ścieżką na grzbiet Pasma Bukowicy. |
|
Na grzbiecie Pasma Bukowicy. |
Niedługo po osiągnięciu grzbietu z południa dochodzą do nas odgłosy burzy, na szczęście jeszcze dość odległe, ale mimo to przyspieszamy marsz. Po kilku minutach rozstajemy się z zielonym szlakiem, który towarzyszył nam od Puław Górnych. Tutaj odbija na Dział (665 m n.p.m.), skąd schodzi do wsi Moszczaniec. Po prawej stronie naszej ścieżki na południowych stokach zwanych dawniej „Nad Budyskiem” rośnie gęsty starodrzew bukowy objęty rezerwatem „Bukowica”.
|
Starodrzew bukowy objęty rezerwatem „Bukowica”. |
O godzinie 15.10 przechodzimy wierzchołek Skibce (776 m n.p.m.), znany również pod nazwą Zrubań. Łemkowie z Puław zwali go Skibci, ale mieszkańcy Darowa położonego z drugiej strony grzbietu szczyt ten nazywali Wysoka Deber. Niedługo potem pokonujemy niewielką wypukłość grzbietu, a następnie szczyt Pańskie Łuki (778 m n.p.m.), który oznaczany jest na niektórych mapach jako Skibce. Pańskie Łuki są jednym z dwóch najwyższych (obok Tokarni w południowej części pasma, mającej również 778 m n.p.m.) wypiętrzeń Pasma Bukowicy. Około godziny 15.30 opuszczamy sąsiedztwo rezerwatu „Bukowica”.
|
Skibce (776 m n.p.m.), znane również pod nazwą Zrubań. |
Wędrujemy wciąż urokliwym leśnym szlakiem, ale niestety wciąż dość pośpiesznym krokiem, choć odgłosy burzy stały się cichsze i rzadsze. Dotąd byliśmy na końcu grupy z którą wędrujemy, bo zwykle preferujemy spokojny marsz, pozwalający na delektowanie się otaczającą przyrodą. Jednak obawy kontaktu z frontem burzowym sprawiły do szybszego tempa. Tutaj jeszcze w gąszczu drzew w razie czego można się schować, ale przełęcz z której mamy szlak zejściowy to teren odkryty. Bylibyśmy w potrzasku, gdyby właśnie tam złapała nas burza.
Około 15.40 przechodzimy przez Smokowiska (748 m n.p.m.) porośnięte dość jednolitą buczyną. Na południowych stokach zauważyć można leśną drogę biegnącą z dawnej wsi łemkowskiej Darów. Droga ta biegnie przez pewien czas poniżej grzbietu równolegle do naszego szlaku, po czym oddala się do wsi Wisłok Wielki. Natomiast nasz szlak niebawem skręca na chwilę na lewo zdobywając lokalne wzniesienie (704 m n.p.m.), za którym wraca z powrotem do pierwotnego południowo-wschodniego kierunku. Wzniesienie oferuje widoki w kierunku Pogórza Bukowskiego, na którym znajduje się ferma wiatrowa. Mija już godzina 16.00. Znowu odgłosy wyładowań atmosferycznych stają się wyraźniejsze, tym razem na południowym wschodzie, czyli niemal przed nami.
|
Smokowiska. |
|
Smokowiska. |
W okolicy Wilczych Bud (759 m n.p.m.) ponad wierzchołkami drzew znów widzimy na północy Pogórze Bukowskie. Z tamtej strony zbocze jest dość strome, dzięki czemu drzewa nie są w stanie zasłonić całkowicie widoków. O godzinie 16.30 docieramy do niewielkiej polanki z niewielką kapliczką na skraju. Wbiega tu od prawej droga gruntowa z Wisłoka Wielkiego, która biegnie dalej wzdłuż grzbietu. Idąc tą drogą wyraźnie obniżamy już swoją wysokość. Wkrótce wychodzimy z lasu.
|
Wilcze Budy. |
|
Wilcze Budy. |
|
Wilcze Budy. |
|
Widok z Wilczych Bud na Pogórze Bukowskie.
Tutaj widać wzniesienia Wyższy Las (590 m n.p.m.) i Dziady (647 m n.p.m.) z fermą wiatrową. |
Po wyjściu z lasu widzimy ciemne chmury zbliżające się w naszym kierunku. Wydaje się, że są tuż przed nami, ponad kolejnym szczytem pasma - Tokarnią (778 m n.p.m.), na której góruje maszt telekomunikacyjny. Na szczęście przed nami jest już przełęcz, na której o godzinie 16.45 łapiemy żółty szlak przecinający grzbiet Pasma Bukowicy. Łączy on znajdującą się na południowym zachodzie wieś Wisłok Wielki i położoną północnym wschodzie Wolę Piotrową. Za znakami tego szlaku skręcamy w lewo i prawie zbiegujemy do Woli Piotrowej, gdzie stoi nasz autokar.
|
Przed nami Tokarnia (778 m n.p.m.) i ciemne chmury nad nią. |
|
Szlak do Woli Piotrowej. |
|
Przed nami widać Pogórze Bukowskie, a w dolinie zabudowania Woli Piotrowej. |
|
Do Woli Piotrowej jest już bardzo blisko. |
|
Nad Tokarnią pojawia się tabun nawałnicy. |
Nad Tokarnią pojawia się tabun nawałnicy. Ścigamy się z nim do godziny 17.10, kiedy wskakujemy do autokaru. Dosłownie minutę później rozpoczyna się potężna ulewa. Dopada znajdujących się za nami współtowarzyszy. Momentalnie robi się mokro, lecz jednocześnie zstępuje ku nam przyjemny chłód. Najważniejsze, że ustrzegliśmy się burzy, bo w tym okresie lubią one pojawiać się niespodziewanie. W Woli Piotrowej kończymy kolejny odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego, a już jutro rozpoczniemy kolejny, dokładnie w tym samym miejscu, w którym zakończyliśmy dzisiejszą wędrówkę.
Widzę ze pogoda się udała, fajne zdjęcia i opis wyprawy.
OdpowiedzUsuń